Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Nie ma rzeczy niezniszczalnych !

Kupujmy więc to co nam się podoba i na co nas stać :)

 

Cześć Tomku! Pojawiłeś się u mnie i mi się przypomniało, że miałam Cię zapytać o jedną sprawę. O ile dobrze pamiętam, to Ty zwróciłeś mi uwagę, żebym pamiętała o minimalnej szczelinie między panelami, a ościeżnicami, podczas montażu drzwi wewnętrznych.

Przy okazji niedawnego montażu skrzydeł na parterze, zagadnęłam montażystów w tym temacie. Stwierdzili, że tak się nie robi, że ościeżnica zawsze musi być oparta na podłodze, że montują drzwi od 20 lat i nigdy nie było problemu z panelami. Raczej nie będę ich przekonywać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

A więc :)

Jak słyszę od wykonawcy , że od 20 lat tak się robi to śmiech na sali za argumenty.

Kiedyś modne było jak budowlańcy chwalili się jakie to roboty w niemczech robili.

Ale do pytania.

Podłoga tzw pływająca musi mieć dylatację, aby "pracowała". I takie dylatacje zostawia się przy wszystkich częściach stałych jak ściana, glazura.

I teraz jeśli montażysta lekko postawi ościerze na panelach , to panele mogą pracować , ale jeśli dociśnie całym ciężarem ( a niektóre drzwi są ciężkie ) do posadzki to panel nie ma możliwości na pracę.

To tak jakby w danym punkcie np. przykręcić kołek rozporowy.

Oczywiście jeżeli w domu będzie wilgotność powietrza w przedziale 40-60 proc to podłoga będzie leżeć stabilnie , ale w razie zmian wilgotności powyżej 60 proc podłoga będzie pęcznieć i musi mieć miejsce na pracę.

Panele są dosyć wrażliwe, ale te tańsze.

 

To tyle teorii.

 

W praktyce widziałem pęczniejące podłogi przy zabudowie szafami - konstrukcja szafy przykręcona do betonu przez panel i przy meblach kuchennych- ciężar mebli z wyposażeniem tak docisnął podłogę , że panel nie miał miejsca na pracę..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje dzieci mają 8 i 10 lat. I również bardzo dużo czasu spędzają na podłodze, a ja czasem siedzę razem z nimi. Ale już się nie przewracają ;) No i jednak większość czasu spędzają na podłogach w swoich pokojach, a nie w salonie.

Ja niestety jestem przewrażliwiona na zniszczenia, także nie pozwoliłabym moim dzieciom jeździć na rowerze po panelach. Że nie wspomnę o celowych wywrotkach :o. No chyba, że nie miałabym innego wyjścia.

Rower i wszelkie jeździki, chodziki itp. ściągałam dzieciom na parter (mimo, że my zajmowaliśmy górę u teściów i tam trzymałam zabawki), gdzie były płytki.

Nawet teraz, uwrażliwiam dzieciaki, żeby całe place budowy z Lego umieszczali na dywanikach, czy wszelkie tory wyścigowe, resoraki - w miarę możliwości, nie na gołych panelach. Wszystkie pudła plastikowe z zabawkami podbiłam filcami, żeby nie rysowały paneli. Stoliki, krzesełka, komody - wszystko na filcach. Dlatego panele wyglądają dobrze ;) Ale na poddaszu.

Na parterze, bez wątpienia, byłyby już zajechane, przez wszechobecny piach.

 

 

 

 

Mnie nawet dzieci nie były potrzebne do rezygnacji z paneli w salonie. Wystarczył mi fakt, że mam wyjście na taras, które latem służy, jako wejście do domu. Zresztą, latem goście zazwyczaj nie ściągają obuwia i strasznie denerwowałyby mnie buty na panelach :oops: No tak już mam. Dlatego tylko płytki wchodziły w grę ;)

 

 

 

 

Ja też wolę siedzieć na panelach, niż na płytkach ;) Nawet zimą, kiedy płytki są cieplejsze od paneli. Chyba sama świadomość, że to jednak płytka, a nie panel, powoduje niechęć :confused:

Tak, czy siak, na "obie nie zadowalające opcje" mam jedno, wspólne rozwiązanie ;) Kocyk, lub dywanik rozkładany na potrzeby zabawy. Na panelach, żeby ich nie rysować, a na płytkach, żeby było przyjemniej ;)

U mnie to się sprawdziło, kiedy dzieci były małe.

W obecnych pokojach chłopaków, dywaniki są na stałe. W salonie tylko w razie potrzeby ;) (jak przyjeżdżają goście z małymi dziećmi).

 

My też wszystko mamy podbite filcem, żeby nie niszczyło podłóg. Jednak nie zabronię dziecku jeżdżenia na rowerku tylko dlatego, że mama i tata podjęli błędną decyzję i dali do salonu panele a nie płytki.

 

Kocy, dywanów, czy na stałe czy rozkładanych do zabawy, ja jakoś nie lubię. Pewnie dokłada się do tego fakt posiadania psa (a u mojej mamy także kota). Sierść zawsze przyklejała się do kocyków i było to uciążliwe. Gładka nawierzchnia podłogi, odkurzona codziennie przez robota to dla mnie idealne rozwiązanie:)

 

My małą też uczymy, że trzeba dbać o rzeczy. Nie wolno rzucać itp. - ale ona ma 2,5 roku. Nie można tego porównywać z poziomem kumania (i zachowania) 8-mio czy 10-cio latka:)

Mała jak na tak żywotne i “pomysłowe” dziecko i tak jest w miarę rozsądna:)

 

Z tymi panelami w salonie to nie jest tak, że narzekam. Podjęliśmy decyzje, była średnio trafiona, trudno. Świat się nie skończy:) Za jakiś czas pewnie zmienimy i tyle.

Mnie bardziej chodziło o to, by ktoś dopiero stojący przed decyzją “jaka podłoga w salonie?” był świadom, że panele mogą mieć dosyć krótką żywotność. To było bardziej takie opisanie swojego doświadczenia, żeby następna osoba mogła wziąć to pod uwagę i może nauczyć się na moim błędzie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months później...
  • 3 weeks później...
cześć Aneczko :wiggle:

 

zaraz sobie uzupełnię lekturę Twojego wątku, a Ty mi pisz jak sobie radzicie ? jesteś samodzielna i dzielna w tym trudnym czasie, czy akurat mąż w domu ?

mam nadzieję, że wszystko u Ciebie dobrze i wszyscy zdrowi :hug:

 

buziaki!

 

No cześć kjuto :hug:

Jak miło, że się odezwałaś :wiggle:

Myślałam, że już zupełnie przepadłaś. Super, że wróciłaś na FM ;)

U nas dobrze. Radzimy sobie całkiem przyzwoicie. Mąż od przeprowadzki zwolnił z pływaniem, także jest cały czas w domu, pracuje na miejscu. Cały ten obecny cyrk, nie dotyka nas tak bardzo. Siedzimy sobie w lesie, nie musimy jeździć do miasta, także looz. Gdyby nie nauczanie domowe, które okrutnie daje mi się we znaki, to nie miałabym na co narzekać. Ty lepiej dawaj znać, co u Ciebie, bo z wpisu w dzienniku wnioskuję, że duuże zmiany...

Trzymaj się ciepło i dzięki, że się odezwałaś :)

 

Pozdrawiam wszystkich forumowiczów :bye: Coś tam może skrobnę w wolnej chwili ;) Wielkich zmian u nas nie ma, także nie było w sumie o czym pisać. Większość czasu siedzę teraz w książkach i się edukuję... to znaczy dzieci moje... także sami rozumiecie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No w końcu jesteś :) Co z tego, że budowa skończona i mało się dzieje. Zawsze byłaś pozytywnym duchem tego forum i zawsze miło jak wpadasz :D

 

mrufeczko kochana! Nie wiem, czym sobie zasłużyłam na tyle ciepłych słów z Twojej strony, ale dziękuję Ci bardzo :hug:

Dzisiaj nadrobiłam zaległości u Ciebie i prawie z kapci mnie wyrwało :lol2: Że ja takie ważne informacje przegapiłam :confused:

Ale już wszystko nadrobione, także trzymam kciuki, raduję się razem z Wami z przeprowadzki i czekam na kolejne ekscytujące wieści :bye:

 

 

A tak, nieco w temacie nowego potomstwa (żeby nie było, że bez zdjęć), u nas też pojawiły się maleństwa :D

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=443872

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=443873

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=443874

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=443875

DSC02533.jpg

DSC02561.jpg

DSC02570.jpg

DSC02574.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy pełny rok zamknięty, jeśli chodzi o rachunki za prąd, więc uzupełniam brakujące dane i odsyłam do mojego rozliczenia ;)

Nie podawałam rozliczenia za grudzień-styczeń i luty-marzec.

Okres świąteczny, tak jak przewidywałam, podbił nieco zużycie prądu, które kosztowało nas 955zł/2 m-ce. W pierwszej chwili byłam nieco zaskoczona, że aż tyle prądu natłukliśmy ;). Ale, jak sama pisałam tutaj, nie spinałam się kompletnie z taryfami. Przez 1,5 m-ca nie wyłączałam lampek choinkowych, ani zewnętrznych, piekarnik chodził ze zdwojoną siłą, także w sumie to całe pilnowanie taryf, nie ma tak dużego znaczenia w przypadku zwykłych codziennych czynności. Wiadomo, że ogrzewanie i grzanie wody tylko w taniej taryfie ;)

 

Ostatni rachunek za prąd wyniósł 764,47zł/2 m-ce.

 

Po podsumowaniu pierwszego roku od zamieszkania, wyszło nam średnio 296 zł/m-c.

Doliczając rachunki za wywóz śmieci (94 zł/m-c), wychodzi nam średnio 390 zł/m-c wszystkich kosztów mieszkania w naszym domu.

 

Nie mam żadnych podliczników, także nie powiem Wam dokładnie, ile zużyliśmy prądu na ogrzewanie (już kilka osób mnie o to pytało). Dla mnie liczy się koszt całościowy, który jest jak najbardziej akceptowalny. Rozkładanie kosztów na czynniki pierwsze, jest tutaj bez znaczenia ;)

 

Szczegółowe rozliczenie zużycia prądu poniżej:

rachunki za prąd po zamieszkaniu

 

Pozdrawiam :bye:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozostaję czujny na wszelkie możliwości oszczędności - więc to nie promocja?

To może netto spisałaś?

 

Spisałam, tak, jak zwykle ;) Nie pomyliłabym kwoty netto z brutto :D. Zresztą, kwota do zapłaty jest zawsze wytłuszczona. Może oni się pomylili. Dla mnie to żadna różnica (ale sprawdziłam przed chwilą, czy nie kopnęłam się w jakichś cyferkach i spisałam dobrze). Nic mi nie wiadomo o żadnej promocji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...