Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

ENEA nie ma okienka taniej strefy.

 

Na stronie napisali

 

Strefy godzinowe w taryfie G12

Strefa dzienna (droższa)

14 godzin w ciągu doby

 

Strefa nocna (tańsza)

10 godzin w ciągu doby, w tym:

 

8 kolejnych godzin - spośród 9 godzin nocnej doliny obciążenia systemu elektroenergetycznego trwającego od godziny 22:00 do godziny 7:00*

2 kolejne godziny spośród 4 godzin pomiędzy godziną 13:00 a godziną 17:00*

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Masz Innogy? Kazdy inny ZE ma dzienne okienko taniej strefy. Wiec bojler możesz nagrzać 2x na dobę co najmniej.

My teraz zużywamy średnio niespelna 70l/24h wody o temperaturze 55*. Pewnie zdarza się przekroczyc 100l/24h. 220l@80* to by nam na 5 dni starczyło.

 

Nie mam Innogy. Tak, jak pisał marcin225, taryfa G12W w Enei, nie ma dziennego okienka taniej strefy, więc nie każdy ZE ją posiada ;)

Skąd masz takie dokładne dane odnośnie temperatury wody, którą zużywacie?? Podziwiam, za dociekliwość.

Ja nie mam pojęcia ile wody zużywa, nasza czwórka, a tym bardziej, jaka jest temp. tejże wody. Nigdy nie mieszkaliśmy sami, także dopiero będziemy się tego uczyć i poznawać zużycie, tylko na naszą rodzinę. Z tym, że ja nie zamierzam poświęcać czasu na pozyskiwanie dokładnych danych. Nawet licznika nie mamy w nowym domu.

W obecnym domu mamy zbiornik 125 litrów i i wiem, że to zdecydowanie za mało (na stałe jest nas 6 osób, bywa 8 ). Zbiornik pracuje całą dobę, bez podziału na strefy (a mamy G12) i mimo tego, zdarza się, że ciepłej wody brakuje. W nowym domu, przy zbiorniku 220 l, nie wyobrażam sobie, żeby zabrakło ciepłej wody ;), nawet przy grzaniu tylko w taniej strefie.

Ja nie zamierzam, stale, grzać zbiornika do 80*C (tylko jako wygrzewanie antylegionella). Na co dzień, wystarczy pewnie, koło 60*C. Do tego dojdziemy już po zamieszkaniu. Niemniej jednak zawór termostatyczny uważam za niezbędny element do komfortowego korzystania z ciepłej wody. Baterie termostatyczne już niekoniecznie.

 

Wystarczy 65-70*. Wyższa temperatura to większe straty postojowe. A i standardowa temperatura to jakies 100W strat czyli 876kWh rocznie grzeje pomieszczenie techniczne (również w upały).

 

Ciepło oddawane do pomieszczenia, można traktować, jako straty tylko latem. Szczególnie, jeśli masz to samo źródło ciepła zastosowane do ogrzewania domu i podgrzania wody. U Ciebie dojdą jeszcze straty na cyrkulację. No ale tutaj chodzi o komfort użytkowania, a nie liczenie wszystkich możliwych strat.

U nas latem, w łazience, mimo obecności bojlera ( z dużo gorszą izolacją niż zbiornik w nowym domu), jest najchłodniej. Wodę podgrzewamy obecnie do wysokich temperatur, ze względu na małą pojemność zbiornika. Mimo to, obudowa nigdy nie była ciepła. Latem, oczywiście obniżamy temp, bo zużycie ciepłej wody jest dużo mniejsze niż zimą. Jakoś wielkich strat energii, w nowym domu, się nie obawiam ;)

Edytowane przez annatulipanna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam Innogy. Tak, jak pisał marcin225, taryfa G12W w Enei, nie ma dziennego okienka taniej strefy, więc nie każdy ZE ją posiada ;)

 

Posiada przecież. Masz do wyboru taryfę z dziennym okienkiem. Bez dziennego to co najwyzej g12as ma sens.

 

 

Skąd masz takie dokładne dane odnośnie temperatury wody, którą zużywacie??

 

Kilka razy termometrem sprawdzilem, czy trzyma wymagane rozporządzeniem w sprawie wt 55*.

 

 

Latem, oczywiście obniżamy temp, bo zużycie ciepłej wody jest dużo mniejsze niż zimą. Jakoś wielkich strat energii, w nowym domu, się nie obawiam ;)

 

Ja latem zużywam wiecej. Bardziej sie pocę, mam więcej brudzacych zajęć (a dzieci to do potegi).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posiada przecież. Masz do wyboru taryfę z dziennym okienkiem. Bez dziennego to co najwyzej g12as ma sens.

 

G12W ma tanią strefę w weekendy całą dobę, ale nie ma okienka dziennego w tygodniu, więc nie każdy ZE ma. Tyle. A że mamy do wyboru różne kombincje, to oczywista oczywistość.

 

Kilka razy termometrem sprawdzilem, czy trzyma wymagane rozporządzeniem w sprawie wt 55*.

 

Jak już pisałam, podziwiam.

 

Ja latem zużywam wiecej. Bardziej sie pocę, mam więcej brudzacych zajęć (a dzieci to do potegi).

 

U nas idzie więcej wody latem, ale znacznie chłodniejszej, dlatego nie trzeba na fulla nastawiać bojlera. Szkoda energii na tzw, straty postojowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No widzę że już bliżej końca :)

 

U nas w starym domu mieliśmy bojler 80L pionowy grzany do 80stopni , praca tylko w II taryfie i przy naszej 4 osobowej rodzinie i przy sporej oszczędności wody ciężko było aby tej ciepłej wody starczyło , więc w nowym domu zaszalałem i mam 300L i teraz nikt się nie przejmuje wodą :)

Osobiście stwierdziłem że wolę mieć lekko za duży niż za mały bojler , tym bardziej że różnica w cenie pomiędzy 200l a 300l nie była jakaś olbrzymia a w przypadku pompy ciepła bardzo ważna była powierchnia wymiennika.

Myślę więc że te 220l zapewni Wam pewnośc że nie zabraknie nigdy ciepłej wody ...

 

Co do fugi to ten kolor się fajnie prezentuje .

Ja zaryzykowałem z białą fugą w małej łazience aby była dużym kontrastem i taka sama jak na kaflach na ścianie ale widzę że to błąd bo już biała nie jest.

Sądzę że jak nie da się jej domyć , to trzeba będzie pomyśleć nad zmianą fugi na ciemniejszą.

Bo biała fuga super , ale niestety szybko biała już nie jest ...

 

Niestety tak to jest jak niektóre pomysły bierze się z inspiracji :(

 

Kiedy planujecie przeprowadzkę, bo widzę że już chyba macie etap końcowy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aaaaaa...no to wszystko jasne ;) Też chętnie przytuliłabym Beckersa w takiej cenie :yes: Moja farba będzie kosztowała 2xwięcej (na 8%). A może ten ktoś, ma więcej tej farby do sprzedania??:D

 

A wiesz, że ma ;) nie wiem jakby to wyszło ci z transportem, ale jak chcesz to Ci podam dane tej osoby (na FB) i możesz się kontaktować. Ewentualnie możemy pomóc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...
A Ty co tak się opierniczasz że nie ma wpisów? :):):) Co tam się dzieje?

 

Oj, nie wywołuj wilka z lasu, bo Was zasypię zaraz mało istotnymi informacjami, które podbiją ilość postów w moim dzienniku. A ja naprawdę staram się ograniczyć wpisy do minimum, mając na uwadze dobro czytających. Strasznie mi się dziennik roztył :p

 

No ale skoro już tu jestem, to szepnę słów kilka :rolleyes:

Na szybko: gładzie mają się skończyć w przyszły weekend. Panele na połogi poddasza, czekają cierpliwie na swoją kolej, tylko jeszcze nie zamówiłam podkładu :bash: Muszę to ogarnąć w tym tyg. Jak macie tanią propozycje podkładu pod panele do ogrzewania podłogowego, to piszcie ;)

Ostatnie pomieszczenie na parterze bez wykończonej podłogi, dostało płytki:

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=419931

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=419932

 

Schowek pod schodami nabrał trochę kultury. Jeszcze tylko przeszlifuję ściany, pomaluję na biało i będzie elegancko.

Płytki wykorzystaliśmy takie, jakie mamy na stanie za darmoszkę. Nie odważyłam się ich nigdzie więcej wykorzystać, bo to nie jest ostatni wrzask mody, ale na schowek, jak najbardziej ok. Jeszcze sporo takich mamy ;)

Przy okazji przygotowywania podłogi do położenia płytek, odkryłam luźną rurę od OC w ścianie (ten mały kawałek rury na zdjęciu powyżej). Pewnie uszkodzili, podczas tynkowania, ale kto by wchodził pod schody i sprawdzał... Muszę zadzwonić do instalatora z zaproszeniem na budowę.

 

Wykorzystałam obecność fachowca i poprosiłam o załatanie dziur wokół czerpni i wyrzutni.

Trochę straszyły:

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=419933

 

Teraz jest znacznie lepiej:

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=419934

 

Szykujemy się też do montażu prostej zabudowy kuchni. Wszystko zaplanowane, tylko kupić materiał i do roboty. Będzie super wypasiona, dizajnerska kuchnia z osb ;) Same półki i blaty. Frontów nie będzie, może jakieś ciekawe kotarki wymyślę. Ale to później.

Jeszcze obmyśliłam wykonanie mebelków do wiatrołapu: panel wieszakowy + ławeczka.

Ogólnie, to strasznie dużo tych wszystkich detali się nakłębiło w mojej głowie. Za dużo tego naraz :bash: No ale jakoś ogarnę...

 

A na dokładkę, coraz większe wyzwania tortowe mi stawiają. Z jednej strony fajne oderwanie od budowy, ale ostatni tort był stresujący. Na szczęście wszystko się udało (prace rozłożone na 3 dni!!!, dwa torty w jednym, złożenie tego w całość, a do tego transport, na drugi koniec miasta :eek:, nie było łatwo)

Na osłodę niedzielnego wieczoru ;)

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=419935

 

Pozdrawiam ag2a! (I całą resztę czytających również ;)) Chciałeś, to masz :)

DSC02013a.jpg

DSC02016a.jpg

IMG_2499.jpg

DSC02010a.jpg

DSC02001a.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze poczytać że coś się u was dzieje i pracę idą do przodu.

 

Kafelki w schowku oldschoolowe :cool::cool::cool: i tylko #piekłoperfekcjonistów że fugi na cokołach nie zgadzają się z fugami podłóg ;)

 

My pod panele na piętro rozważamy maty kwarcowe, ale nie powiem żeby to było tanie rozwiązanie :rolleyes:

 

U nas też trzeba zawołać Panów od odkurzacza, żeby wyprowadzili rurkę w kuchni w docelowe miejsce - i znowu kasa za przyjazd. A potem "gdzie ja tysiaka podziałam...?"

 

Na tym pierwszym zdjęciu z rurą reku wygląda jakby czarna świnka morska wychodziła z kanału ;) A teraz elegancko są zakończone :)

 

Za to tort wygląda tak smakowicie że zjadłabym w ciemno ;) Co jest w środku? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Doli :)

No coś tam się u nas dzieje ;) Chociaż, nie tak szybko, jakbyśmy sobie tego życzyli. Ale już bliżej, niż dalej. Wczoraj wpadłam na chwilę, po weekendzie, na budowę, no i gładzie, rzeczywiście wygląda, jakby miały się ku końcowi :wiggle:

Ale za to bałagany znowu straszne :bash: Teraz muszę lecieć trochę ogarnąć po fachowcach, bo mi resztki żarcia i owoce zgniją, zostawione na środku salonu, na paczkach z panelami podłogowymi.

Z tymi cokołami w schowku pod schodami, to muszę się przyznać, że sama dałam przyzwolenie na takie ułożenie :rolleyes:.

Przez moment wahałam się, czy darować sobie te cokoły i wstawić listwy przypodłogowe, żeby już panu Waldkowi roboty nie dowalać. Ale to wąskie pomieszczenie i będzie wykorzystane jako graciarnia, więc pewnie zajechalibyśmy szybko listwy mdf. Nawet nie spodziewałam się, że dojedzie z tymi cokołami pod same schody :) A tu niespodzianka. Tam nikt nie będzie wchodził, także moje potrzeby, co do podłogi w tym pomieszczeniu, zostały zaspokojone. Powiem Ci, że im bliżej końca, tym wyidealizowane wyobrażenie własnego domu, odchodzi do lamusa. Zderzenie się z budowlaną rzeczywistością,, brutalnie pozbawia złudzeń. Pewnych rzeczy nie przeskoczysz, nawet poświęcając tyle czasu na budowę, co my, forumowicze. Na początku budowy, byłam przekonana, że dopilnuję wszystkiego i będzie idealnie. W końcu się przygotowałam do tego przedsięwzięcia, nie?

Ale ciągłe stresy, niezadowolenie z każdego etapu budowy, bo był nie wystarczająco dobrze wykonany, pilnowanie poprawek, przed kolejnymi etapami - no szkoda na to życia. Co jest istotne, trzeba poprawiać, ale na samej estetyce już nie będę się tak skupiać, bo oszaleć by można. I tak coś pęknie, coś się uszkodzi, no ile można poprawiać?? Trzeba zacząć mieszkać w nowym domu i się z tego cieszyć ;)

Wiele osób rezygnuje z budowania na forum, bo to jednak duże obciążenie i ciągła presja wytykania błędnie wykonanych prac. Jakoś przeszłam przez to nasze wspólne budowanie, ale rzeczywiście nie było to łatwe. Wiele nocy nie przespałam, bo ktoś, coś napisał, bo coś znowu skopane... No stres nieziemski. Jednak mimo wszystko, uważam, że dzięki Wam przetrwałam to szaleństwo. Przecież gdzieś musiałam się wygadać, a kto by miał tyle siły, żeby ciągle słuchać o budowie?? Także ten :rolleyes: dzięki Wszystkim za wsparcie :hug:

 

 

edit: Doli, tort wyszedł naprawdę smaczny ;) Sama nie oceniam swoich wyrobów, ale cała reszta bardzo chwaliła, że wyjątkowo dobry. A zrobiłam spody z bardzo czekoladowego, wilgotnego bez nasączania ciasta, do którego wykonania niezbędna jest szklanka gorącej kawy (jeszcze przed pieczeniem). Kremy tylko śmietanowe (maślane za ciężkie), tym razem o smaku malinowym. Do przyklejenia wafelków zrobiłam krem czekoladowy. Wszystko ;)

Edytowane przez annatulipanna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i bardzo słuszne podejście - trzeba zacząć cieszyć się mieszkaniem we własnym domu "tymi ręcami" postawionym.

Też pamiętam ten moment - choć przez chwilę, po zakończeniu budowy, była taka jakby pustka ... :)

Przecież większość niedoskonałości zawsze możesz usunąć/poprawić przy najbliższym remoncie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci, że im bliżej końca, tym wyidealizowane wyobrażenie własnego domu, odchodzi do lamusa. Zderzenie się z budowlaną rzeczywistością,, brutalnie pozbawia złudzeń. Pewnych rzeczy nie przeskoczysz, nawet poświęcając tyle czasu na budowę, co my, forumowicze. Na początku budowy, byłam przekonana, że dopilnuję wszystkiego i będzie idealnie. W końcu się przygotowałam do tego przedsięwzięcia, nie?

Ale ciągłe stresy, niezadowolenie z każdego etapu budowy, bo był nie wystarczająco dobrze wykonany, pilnowanie poprawek, przed kolejnymi etapami - no szkoda na to życia. Co jest istotne, trzeba poprawiać, ale na samej estetyce już nie będę się tak skupiać, bo oszaleć by można. I tak coś pęknie, coś się uszkodzi, no ile można poprawiać?? Trzeba zacząć mieszkać w nowym domu i się z tego cieszyć ;)

Wiele osób rezygnuje z budowania na forum, bo to jednak duże obciążenie i ciągła presja wytykania błędnie wykonanych prac. Jakoś przeszłam przez to nasze wspólne budowanie, ale rzeczywiście nie było to łatwe. Wiele nocy nie przespałam, bo ktoś, coś napisał, bo coś znowu skopane...

 

Jestem dopiero na etapie układania styropianu pod wylewki, ale to co napisałaś, to jakbyś mi to z ust wyjęła. Mam coraz mniej energii i zapału do wszystkiego, przestałam już nawet liczyć ilość fuszerek i czekam aż to się jakość dokula do końca i będziemy mogli się wprowadzić. Na początku też miałam zapał i tak jak Ty byłam przekonana, że nasza budowa będzie wzorcowa, w końcu mam kier-buda za męża. A tu klops. Co z tego że mąż jest kierownikiem, jak większość partaczy pracuje od poniedziałku do piątku. Potem w sobotę wzywa się jednego z drugim, punktuje wszystkie błędy, oni potakują mężowi "tak, tak, poprawimy", a potem przychodzi poniedziałek, kierownika nie ma i robią po swojemu beż żadnych poprawek. A człowieka krew zalewa... I co możesz zrobić? Kazać wyburzyć wszystkie trzy słupy, bo się lekko odchylają od pionu, kazać wyburzyć kominy, bo się lekko odchylają od pionu, kazać montażystom usuwać cztery okna z dziewięciu, bo zamówili o dwa centymetry za niskie? Można, ale wtedy bylibyśmy chyba teraz ciągle na etapie stropu... Błędy denerwują, ale póki nie są poważne, to trzeba liczyć, że jak to mówi mój znajomy "matka malta to wszystko wyrówno" (dla nieznających gwary - "tynki wszystko zakryją i nierówności nie będzie widać") ;)

A co do Twojego dziennika, to mnie osobiście bardzo brakuje Twoich codziennych relacji. Były jak dobry serial :popcorn:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci, że im bliżej końca, tym wyidealizowane wyobrażenie własnego domu, odchodzi do lamusa. Zderzenie się z budowlaną rzeczywistością,, brutalnie pozbawia złudzeń. Pewnych rzeczy nie przeskoczysz, nawet poświęcając tyle czasu na budowę, co my, forumowicze. Na początku budowy, byłam przekonana, że dopilnuję wszystkiego i będzie idealnie. W końcu się przygotowałam do tego przedsięwzięcia, nie?

Ale ciągłe stresy, niezadowolenie z każdego etapu budowy, bo był nie wystarczająco dobrze wykonany, pilnowanie poprawek, przed kolejnymi etapami - no szkoda na to życia. Co jest istotne, trzeba poprawiać, ale na samej estetyce już nie będę się tak skupiać, bo oszaleć by można. I tak coś pęknie, coś się uszkodzi, no ile można poprawiać?? Trzeba zacząć mieszkać w nowym domu i się z tego cieszyć ;)

 

Przeraża mnie to co piszesz, ale gdzieś tam z tyłu głowy też mi takie myśli się biją po głowie, żeby już odpuścić. Na razie się im nie daję, ale jak długo jeszcze to nie wiem :p

Już za każdym razem jak jesteśmy w domu (nie na budowie, tylko w domu!) to już mi się nie chce wracać do mieszkania. Ehhh ;) Rozmarzyłam się :p

 

Przy okazji: ile płaciłaś na położenie regipsów? Płaciłaś najpierw za stelaże przed pianą, a potem za resztę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej Doli, to nie jest tak, że ja odpuściłam. Nie, nie :no: Nadal latam, pilnuję, oglądam... Tylko już się nie zarzynam, żeby wszystko poprawiać, bo takie budowanie może trwać w nieskończoność. A tak, jak pisze przemo1, większość (już na tym etapie) da się poprawić przy okazji remontu.

Poprawiałam zabudowę g-k, ale tylko w newralgicznych miejscach. A żeby było idealnie, trzeba by całość wymienić, co i tak nie dałoby gwarancji, że nic nie pęknie.

Może pęknie, może nie, zobaczymy. Ważne, że dom mi się od tego na głowę nie zwali ;)

A że fugi nam się gdzieś nie zgrały... To widać tylko na początku :cool:

 

Z tą niechęcią do wychodzenia z nowego domu, to teraz już też mnie dopadło :yes: Już zrobiło się bardzo domowo. Jak tylko skończą się gładzie (co ma nastąpić w ten weekend), można zacząć działać na poważnie z planowaniem przeprowadzki. Parter, po uprzątnięciu wszelkich budowlanych gratów, plandek i wszechobecnych folii, wymaga w sumie tylko sprzątania (wczoraj myłam dużego fixa w salonie 2 h!!!, masakra). Później skręcenie zabudowy w kuchni i reszta do przeniesienia z obecnego domu.

Na poddaszu trzeba położyć panele i też można wnosić graty. Oczywiście mnóstwo pomniejszych rzeczy będzie do pilnego wykonania (jakieś barierki na schody, wszelkie gniazda, łączniki, listwy przypodłogowe i cała masa podobnych rzeczy). Ale to już można działać, będąc na miejscu.

 

Co do ceny za płyty g-k. Najpierw płaciliśmy za stelaże, później za przykręcenie płyt. Ja płaciłam trochę nietypowo, bo zamieszanie z synem pana Janka obniżyło nam koszty (za to doszedł koszt poprawek). Ale jak wyceniałam zabudowę g-k, to średnio dostawałam wyceny 60zł/m2 (profile+g-k). Jak szukałam ekipy do przykręcenia samych płyt (zanim pan Janek się zlitował ;)), to chcieli ok. 30zł/m2, ale z grymaszeniem, bo jednak robota po kimś innym, to nie takie hop-siup. Za same stelaże wyszło mi ok 30zł/m2, więc wszystko by się zgadzało ;)

Edytowane przez annatulipanna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...