Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Tragedia na budowie - co robi? ???


ullis

Recommended Posts

Nie wiem czy chcę kontynuować czy sprzedać?

Kupiliśmy śliczną niedrogą działkę, okolica bardzo ładna, domek również, wszystko optymalnie pod nasze potrzeby.

W nocy z 10 na 11 września wybuchł pożar w przyczepce campingowej gdzie nocowali już tylko dwaj pracownicy. Jeden zginął. Prawdopodobnie sami zapruszyli ogień. Nie ma jeszcze oficjalnego orzeczenia z policji. Ten który przeżył, zeznaje, że obaj się ewakuowali lecz gdy ten pobiegł po wodę, ten drugi prawdopodobnie wszedł jeszcze po coś do środka, może pieniądze czy coś innego i już nie wyszedł. Ten który żyje twierdzi, że nie wiedział, że tamten jest w środku. Trwało to podobno 5 minut.

To tragiczne wydarzenie spowodowało, że nie wiem czy chcę tam mieszkać. Czy to wydarzenie powinno rzutować na nasze decyzje? Czy ktoś z drogich forumowiczów przeżył bądź słyszał o podobnym doświadczeniu? Wiem, że minęło bardzo mało czasu a pamięć ludzka jest wybiórcza i pamięta się częściej i bardziej wyraziście tylko pozytywne wydarzenia. Opadł mi entuzjazm którego wcześniej miałam tak wiele.

Co robić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 41
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

współczuję serdecznie!!

tylko ty możesz podjąć decyzję, bo każdy w takiej sytuacji inaczej reaguje. potem możesz żałować, bo w końcu skoro wybrałeś tę działkę, to na pewno się naszukałeś i spełniała twoje oczekiwania. teraz zaczynać od nowa? poza tym potencjalni nabywcy będą cię wypytywać dlaczego chcesz sprzedać, będą się bać, że coś jest nie tak z tą działką.

może zwróć się do jakiegoś bioenergoterapeuty jeśli wierzysz w takie rzeczy, niech się wypowie czy tam jest zła energia.

ja osobiście nie sprzedałabym, nie jestem przesądna. pogadaj z resztą rodziny, jak się na to zapatrują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Ci współczuję.

 

Nie wiem jakie ja miałbym myśli po tym zdarzeniu.

Nie jest to prosta sprawa.

Każdy kto będzie tu pisał swoje zdanie będzie pisał jak sam myśłi, ale nie będzie nigdy czuł tego co Ty czujesz.

Wszystkich bioenergoterapełtów napewno bym sobie darował.

To jest bardziej sprawa "NIEBIOS".

Trzeba mieć dużo wiary by uwierzyć, że może być tu dobrze.

Ta refleksja będzie zawsze z Tobą jak będziesz tu mieszkał.

ALe czy ona nie pozwoli CI żyć. Chyba nie.

Napewno będzie CIę zawsze skłaniać do głębszej refleksji nad sensem życia.

Czasem takie refleksje sprawiają, że stajemy się lepsi i dojrzalsi, czasem i mocniejsi.

 

Pozdrawiam i życzę dobrych decyzji

 

 

Mobby

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy chcę kontynuować czy sprzedać?

Kupiliśmy śliczną niedrogą działkę, okolica bardzo ładna, domek również, wszystko optymalnie pod nasze potrzeby.

W nocy z 10 na 11 września wybuchł pożar w przyczepce campingowej gdzie nocowali już tylko dwaj pracownicy. Jeden zginął.[...] Czy to wydarzenie powinno rzutować na nasze decyzje?

 

A dlaczego ma rzutować? Daj spokój, stała się tragedia, zginął człowiek, jest to rzecz straszna, ale czy to w jakikolwiek sposób umniejsza zalety działki o których piszesz? I wpływa na powody decyzji o kupnie działki i budowaniu się? Spokojnie, poczekaj kilka dni, ochłoniesz i wszystko będzie OK.

 

Podobny problem mieli moi rodzice w czasie budowy domku letniskowego - na budowie zmarł stolarz. Zmarł w zasadzie na własne życzenie: wraz z pomocnikiem w upalny letni dzień ciężko się spili przy robocie (pomocnik zeznał, że wypili po 3/4litra wódki na łeb), po czym zasnęli. W samochodzie stojącym na słońcu... obudził się tylko pomocnik.

 

Domek był budowany przez firmę, pisałem już gdzieś o tym, spieprzyli wszystko co mogli, orżneli na czym mogli a ja do dziś nie wiem, dlaczego rodzice machnęli ręką na sprawę i się z właścicielem "dogadali" zamiast zacząć od pójścia na policję. Zmarły stolarz miał tu swój solidny udział: miał zrobić podłogę na piętrze z powierzonego materiału (deska sosnowa suszona, pierwszy sort) oraz schody drewniane dębowe (równiez powierzony materiał, pierwszy gatunek). Kiedy inny stolarz zaczął przejmować robotę, okazało się, że deski sosnowe już nie są pierwszogatunkowe tylko źle wysuszonym i powypaczanym pozagatunkiem, a schody... na schody trzeba w zasadzie kupić materiał jeszcze raz i je zrobić od nowa, bo to, co tamten zaczął robić nie nadawało się do niczego. Może na coś w stylu drabiny z szerokimi szczeblami najwyżej, ale nie na schody.

 

Wracając do tematu (bo zeszło mi się ciutke z niego, ale przy okazji chciałem się wyżalić ;) ) - wszystko jest OK, pijanica nie straszy po nocach, żadnych problemów prawnych nie było, nie ma powodów do zgryzot.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za te słowa otuchy. Mąż na pewno by się ucieszył czytając Wasze posty. Wszyscy bliscy, rodzice, przyjaciele doradzają nam, że powinniśmy chwilkę poczekać - akurat zimę, aby się zdystansować. Ale istotniejsze są dla mnie uwagi i poglądy kogoś obiektywnego, kogoś kto nas nie zna, i nie wie ile radości i entuzjazmu wnieśliśmy w stan surowy - który właśnie się zakańcza.

To wydarzenie spowodowało, że zaczęłam się jeszcze raz zastanawiać czy ten dom to dobry pomysł na życie. Czy to nie jakiś znak? Czy nie powinniśmy kupić mieszkania w mieście a nie osiadać za miastem. Mamy dwoje rocznych dzieci, czy powinniśmy im serwować wiejskie życie?Śmierć tego człowieka spowodowała fatalny zamęt i kszmarne myśli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opadł mi entuzjazm którego wcześniej miałam tak wiele.

Co robić?

 

Ludzie to kobieta a Wy ja za faceta bierzecie. To tak zeby nie bylo az tak smutno, zeby ullis sie usmiechnela.

Ulliss ja mysle ze nikt z nas ci nie pomoze w podjeciu dezycji.

Moga ci pomoc ewentualnie ludzie bliscy , ktorzy cie znaja, znaja twoja osobowosc, jakie sytuacje czy zdarzenia maja na ciebie wplyw a jakie po tobie splywaja nie zauwazone.

Tutaj kazdy napisze co on by zrobil, ale jakie to ma dla ciebie wlasciwie znaczenie?

kazdy z nas to nie ty, kazdy z nas jest inny niz ty.

Ja np. wzielam stol na ktorym lezala po smierci moja babcia a moja siora nie chciala na niego wogole patrzec. Co z tego ze jej mowilam ze to tylko kawal drewna, polozy serwetke i super lawa - jej to nic nie dalo bo czuje niechec do tego stolu.

Nie znajdziesz tu mysle rady, jedynie pocieszenie.

Decyzja nalezy do ciebie i twojego meza.

A czas? nie wiem , czasem odczekanie pomaga, a czasem lepiej jest robic cos z "marszu" bo im dluzej sie mysli tym bardziej sie nie wie.

Zycze ci wiele, wiele szczescia na przyszlosc

 

P.S. wierzysz w numerologie imion i dat urodzenia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za te słowa otuchy. Mąż na pewno by się ucieszył czytając Wasze posty. Wszyscy bliscy, rodzice, przyjaciele doradzają nam, że powinniśmy chwilkę poczekać - akurat zimę, aby się zdystansować. Ale istotniejsze są dla mnie uwagi i poglądy kogoś obiektywnego, kogoś kto nas nie zna, i nie wie ile radości i entuzjazmu wnieśliśmy w stan surowy - który właśnie się zakańcza.

To wydarzenie spowodowało, że zaczęłam się jeszcze raz zastanawiać czy ten dom to dobry pomysł na życie. Czy to nie jakiś znak? Czy nie powinniśmy kupić mieszkania w mieście a nie osiadać za miastem. Mamy dwoje rocznych dzieci, czy powinniśmy im serwować wiejskie życie?Śmierć tego człowieka spowodowała fatalny zamęt i kszmarne myśli.

 

Śmierć człowieka - tragedia dla jego rodziny, ale nawet w jego rodzinie zycie bedzie toczyło sie dalej, dzieci pojdą do szkoły, beda sie z innymi dziećmi śmiać i bawić, zona wstanie rano do pracy, za rok może pojada na wakacje do rodziców, zona i dzieci beda go czasem wspominac, a byc może za kilka lat ona spotka kogoś...życie.

U Ciebie ullis tez zycie bedzie toczyło sie dalej mimo ze teraz ciężko przezywasz wypadek. Skończcie dom, wprowadźcie się, zyjcie swoim zyciem, wychowujcie dzieci. To są Wasze priorytety i ich sie trzeba trzymać. Ten wypadek tylko czasowo ma prawo rozedrgać Wasze serca i umysły, pózniej przez rozum zalecam powrót do priorytetów zycia.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na nieużytkach daleko za moim domem są liczne małe stawy. Pozostałości po gliniankach sprzed wieku. W ubiegłym roku w jednym z tych stawów (o głębokości nie więcej niż 1.5 m) utopiło się 9-letnie dziecko. Był to głupi wypadek podczas dziecięcej zabawy.

 

Nie znałem tego dziecka i z tą tragedia nie miałem nic wspólnego ale ilekroć idę "w pola" na spacer z psami i przechodzę ścieżką koło tego stawu to na widok krzyża i starego znicza robi mi sie dziwnie smutno.

 

Rozumiem Twój nastrój ullis

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Przede wszystkim bardzo współczuję.

 

Moja sytuacja była trochę inna, ale spowodowała podobne zamieszanie.

Trzy lata temu kupiliśmy działkę z domkiem letniskowym, ale ocieplonym i ze wszystkimi innymi mediami, czyli można w nim mieszkać cały rok. Domek jest niewielki, ok. 45 m2, ale wystarcza do życia. Szczególnie, że miejsce jest piękne, skarpa nad rzeką, dookoła łąki i pola. Prawdziwa wieś, nie taka jak niektórzy piszą "wieś", to jest taka prawdziwa wieś, ale jednocześnie odludzie. Mimo to zakochaliśmy się w tym miejscu i stąd nasze dalsze decyzje. W zeszłym roku latem podjęliśmy decyzję o dokupieniu ok. 1000 m2 działki i budowie nowego, już większego domu oraz o sprzedaniu mieszkania w mieście, które miało być wkładem w budowę.

W listopadzie mieliśmy włamanie do domku. Mieliśmy alarm, ale ponieważ nasza sunia miała cieczkę, zostawialiśmy ją w domu i nie uzbroiliśmy alarmu. Zresztą i tak zniszczony był sygnalizator także nic by nie dał alarm. Obczyścili nas doszczętnie prawie ze wszystkiego, a dodatkowo wiele rzeczy i sprzętów zniszczyli. Takiego bałaganu w życiu nie widziałam. Całe szczęście, że wystraszyli się sąsiadów bo mogło skończyć się jeszcze gorzej. Włamywacze mieli broń palną.

Opadł cały entuzjazm i chęć do budowy i mieszkania w tym miejscu. Pojawił się strach, nieprzespane noce, reagowanie na każdy szelest. najgorsze były jesienne powroty do pustego domu. Wszystko było zbrukane. Najgorszemu wrogomi nie życzyłabym widoku tak "urządzonego" domu i przeżyć związanych z porządkowaniem tego wszystkiego. Psina (wychowana przez nas jak członek rodziny otoczony ciepłem i miłością) była w strasznym stanie. Musieli ją czymś potraktować, bo do dziś dnia boi się syku dezodorantu, lakieru itp. Bała się zostać sama.

Wszyscy bliscy namawiali nas wróćcie do miasta, na co Wam to, będziecie mieli działkę na lato.

Długo się zastanawialiśmy, mieliśmy wiele rozterek, czy po tym będziemy potrafili tam żyć, najprościej było machnąć ręką i uciec.

Dziś mamy w tym miejscu stan surowy, w przyszłym tygodniu będą okna i zacznie się ocieplanie - to nasza ostateczna decyzja. Ale my już jesteśmy inni, to wydarzenie zostawiło bardzo duże rany w psychice.

Ale dlaczego się poddawać?

 

Sama musisz zdecydować czy będziecie umieli tam żyć. To żadne duchy i przeznaczenie. Ktoś był nieostrożny i zapłacił za to życiem.

Odczekajcie trochę może będzie Wam łatwiej podjąć decyzję. Czas goi rany.

 

Życzę powodzenie, niezależnie od tego jaka będzie Wasza decyzja.

 

Pozdrawiam

Wiola

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No bez przesadyzmu zaraz sprzedawać. To jak w tym Twoim nowym domu ktoś umrze to tez na sprzedaż :o . Nie wiem czy jest dużo takich domów w których nikt nie umarł i jakos tak specjalnie nie sprzedają. Chć wiem że są tacy co sprzedają bo nie chca mieć przykrych wspomnień. To zależy od indywidualnej wrażliwości i światopogladu. Myśle tak jak inni odczekać jakis czas i wtedy coś postanowić.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest taka zasada Boden-Powella, adresowana do skautów :

W trudnej sytuacji należy zrobić (nie wolno poniechać) wszystko co jeszcze zrobić można.

Można n.p. złożyć wizytę kondolencyjną rodzinie zmarłego. Należało wziąć udział w pogrzebie.

Takie postępowanie ustawia nas aktywnie do pokonania naszych stanów smutku czy depresji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można n.p. złożyć wizytę kondolencyjną rodzinie zmarłego.

 

To akurat nie wydaje mi się dobrym pomysłem. Postaw się na miejscu bliskich tego człowieka, którzy otwierają drzwi i słyszą: "dzieńdobry, to u nas na działce mąż/tata/wujek/syn się spalił, przyszliśmy państwu złożyć kondolencje". Świeżych ran się nie drapie. Nawet w dobrej wierze...

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ullis, ja bym nie sprzedała. Poczekaj z decyzją, tak jak Ci inni radzą, nie działajcie z mężem pochopnie. Przecież ten człowiek nie zginął z Waszej winy, wypadki się po prostu zdarzają. Gdyby patrzeć na to w ten sposób, to łóżka w szpitalach powinny być jednorazowe, ulice po wypadkach powinny być zamykane. Stało się, nie mieliście na to najmniejszego wpływu.

Zastanowiłabym się nad zapaleniem znicza na grobie tego człowieka, to taki symbol pożegnania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu nie chodzi o spokój, tu chodzi o pewne rozliczenie się z naszych powinności i musimy im dać do zrozumienia, że nie jesteśmy tylko burżujami u których pracował ich mąż, ojciec....., ale przede wszystkim ludźmi, którzy potrafią się łączyć z ich rodziną w smutku.

A tak wogóle to nie jest czas i miejsce na dyskusje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...