Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Architekt - przynależność*do Izby Architektów


Recommended Posts

Tak, o ile to wino nie zatrzyma się w rozwoju :)

Nie oszukujmy się, Każdy chce zarobić. Ludzie o znanych nazwiskach też. Jeżeli architekt/projektant ma dużo zleceń to oczywistością jest, że bierze studentów na asystentów i oni tyrają. ... .

... a może zamiast słowo " tyrają " zastąpić go " nabierają doświadczenia zawodowego " ( ? ) :)

i oby młodzi projektanci trafiali na trudne tematy i dobrych nauczycieli, czego wszystkim adeptom projektowania życzę !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... a to ciekawe :) zawsze sądziłem, że architekt ( podobnie jak inne zawody ! ) jest jak " dobre wino ", im starsze, tym lepsze ( bo i doświadczenie zawodowe większe ).

 

U mnie taki "dziadek" na wąskiej działce koniecznie chciał projektować garaż, bo co to za dom bez garażu, nie wiedział co to płyta fundamentowa i "po co tyle styropianu, ja projektuję 10 cm i starcza" - rozmawialiśmy o projekcie domu energooszczędnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętajmy o tym że budynki mieszkalne jednorodzinne/bliźniacze, garaże, budynki gospodarcze są również dostępne jako budynki typowe. Adaptować je mogą: architekt, konstruktor, projektant inżynierii lądowej (pamiętajmy że ludzie są z uprawnieniami sprzed wielu lat) oraz budowniczy (nadawano ten tytuł od końca lat pięćdziesiątych do siedemdziesiątych). Ludziom z lądówki w pewnym okresie PRLu dawano uprawnienia do opracowań architektonicznych i planowania cytat: "wznoszenia budynków inwestorskich" czyli mogą w sumie więcej niż architekci :D, podobnie wspomniany budowniczy (formalnie mogliby by projektować też mosty).

90% budynków mieszkalnych jednorodzinnych powstaje jako adaptacje, z obserwacji bo miałem przekrój z całego powiatu jakieś 80% adaptacji robią konstruktorzy. Teraz tak - najwięcej osobników rocznie w całej branży budowlanej wypuszcza... architektura (bo budownictwo ma specjalizacje więc na dany dział wypada mniej). W całej branży najniższe stawki w biurach jak również sytuacja studentów i praktykantów jest właśnie w architekturze.

Połowa jak nie więcej absolwentów architektury rezygnuje z tej branży i zajmuje się zupełnie czym innym. Niektórzy idą do urzędów (niewielu), niektórzy zajmują się bardziej obsługą i nadzorem inwestycji wchodząc, o ile nie popłyną finansowo, w deweloperkę. Bo po prostu nie ma dla nich miejsca w projektowaniu. Biura architektoniczne nie przyjmują na etaty od lat, o ostatnich takich przypadkach słyszałem z 6-8 lat temu. Albo samozatrudnienie albo na czarno (studenci, stąd też trudniej zrobić praktyki). Stawki dla takich pracowników bywają i 8-12 zł za godzinę w biurach robiących małe roboty (adaptacje, gospodarcze, garaże, nadbudowy, przebudowy etc).

 

To że jest taka nadpodaż architektów powoduje że zagryzają się wzajemnie walcząc o zlecenia ceną bo w 80-90% przypadków to się w Polsce liczy najbardziej. Poza największymi miastami brak u nas rozwiniętego rynku tych usług (decyzje są podejmowane bardzo przypadkowo), coraz bardziej zmienia to internet, i na dobrze i na źle, zależy jak podejść. Cena powoduje że na opracowanie dokumentacji poświęca się jak najmniej czasu (pracownicy na godziny). Z tego względu od 10 lat coraz bardziej popularne robią się grupy ludzi bez uprawnień mających gdzieś na boku ludzi którzy im podpisują (w tym budowniczowie w wieku 70-90 lat) - to pozwala maksymalnie zbić koszty minus opłaty za podpisy. Bywa że za adaptację na czysto wychodzi im 1500-2000 na dwie czy jedną osobę z architektury. A i tak co trzeci klient będzie ciosał kołki na głowie że za drogo, że po co to wszystko. Niestety, w ten sposób nie można właściwie poznać zawodu, mieć stabilnych dochodów ani lepszych zleceń bo łapie się to co się trafi. O jakimkolwiek nauczaniu mistrz-uczeń nie ma co mówić - to już od dawna w większości przypadków nie działa. Jakość pracy jest pochodną podejścia do zawodu i pieniędzy w branży. Akurat projektanci nie są tutaj specjalnie mocni także pod względem traktowania wiedzy i praktyki zawodowej przez różne strony ("to niepotrzebne, ja chcę mieć papier").

 

Są większe biura z pracownikami którzy się realnie uczą ale to moim zdaniem 5-10% rynku projektowego. Taka działalność ma z marszu dużo wyższe koszty niż powyższe rozwiązania, nie da się takiego biura utrzymać z typowych zleceń zaś tych lepszych jest mało, stąd tak mało podobnych biur. Mają one wyższe stawki niż wspomniane więc nie sądzę żeby większość tutejszych budowniczych z Muratora miało z nimi styczność (bo każda złotówka się liczy zwłaszcza kiedy kredyt wzięty w dewizach).

 

O ile 20 lat temu rynek nie był jeszcze tak nadpsuty przez gotowce i w sumie, projektowanie wyglądało podobnie jak na zachodzie (tj. kreślenie w CADzie + teksty itd) to dzisiaj kiedy na bardziej rozwiniętych rynkach coraz powszechniejsze staje się projektowanie BIM, wizualizacje dla klientów jako standard oraz zwrotna wzajemna kontrola nad projektem projektanta/inwestora poprzez sieć, wspomniana sytuacja na naszym rynku powoduje że większość branży może coraz mocniej odstawać od realiów pracy na zachodzie. Jakie mogą być tego konsekwencje można sobie wyobrazić.

 

W urbanistyce jest jeszcze gorzej. Pozycja urbanistów była taka że administracja mogła przedłużać opracowanie w nieskończoność (wraz z płatnością) aż wydębiono od projektanta to co zakładała polityka gminy/zainteresowanych radnych i burmistrza/wójta (zależnie czy plan czy WZ). Z czasem po prostu usunięto zawód urbanisty i teraz może to robić każdy po studiach, bez uprawnień. Prawdziwe jaja dopiero będą.

 

Fakt ze architekci i urbaniści nie potrafili walczyć o swoje w polityce, to specyficzna grupa o trudnym języku więc nie lubią z nimi rozmawiać ani politycy ani wyborcy :D O tym się nie mówi dopóki samemu nie zechce się czegoś budować, politycy traktują planowanie przestrzenne bardzo instrumentalnie, poza tym to najczęściej za trudny dla nich temat (transport, socjologia, infrastruktura, obrót gruntami, zarządzanie dużymi strukturami, edukacja, opieka zdrowotna, handel etc).

 

Ale to wszystko my spotykamy nie wtedy kiedy chcemy coś budować ale na codzień. Tyle ze na codzień nie zadajemy sobie w tej sprawie jakichkolwiek pytań.

Edytowane przez Lucius
Korekta
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie taki "dziadek" na wąskiej działce koniecznie chciał projektować garaż, bo co to za dom bez garażu, nie wiedział co to płyta fundamentowa i "po co tyle styropianu, ja projektuję 10 cm i starcza" - rozmawialiśmy o projekcie domu energooszczędnego.

 

... i co ? zmieniłaś projektanta ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zawsze najglosniej jecza nieudacznicy ktorzy nie potrafia sie znalez na rynku. Jakos nie przypominam sobie aby na tym forum wszystkich krytykowal i stekal jaki rynek zly, inwestorzy zli i wszystko do d.., architekt ktory swego czasu tutaj tez pisal a jego projekty sa na archdaily. Jak tam Lukaszu, na oferii portalu januszy biznesu stawki dobre? Tam z pewnoscia sa potencjalnii klienci szukajacy dobrych architektow za godne pieniadze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tam z pewnoscia sa potencjalnii klienci szukajacy dobrych architektow za godne pieniadze.

- nie wiem jakiej odpowiedzi z mojej strony oczekujesz ?

na Oferii jak wszędzie są bardzo różni potencjalni Inwestorzy, z różnym "portfelem", różnymi potrzebami ... jedni oczekują, czy też szukają dobrego architekta i fajnej architektury, inni traktują projekt jako "papierologię" z którą należy się uporać najlepiej za przysłowiowe 2zł.

- nie wiem również o jakie "stawki" ci chodzi ? ogółu ofertujących ? każdy swoją pracę wycenia tak, a nie inaczej i ma do tego prawo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja wynika z podejścia do prawa, umów i rzemiosła. Choćby niby nie tak ważna rzecz - ubezpieczenia. Zarówno w Anglii jak Holandii i Niemczech użytkowany dom musi być ubezpieczony, do polisy potrzebne są... odbiory i przeglądy budynku. W Anglii do polisy dołącza się różnego typu dokumentację, odbiera strażak i nie ma to nic wspólnego z wizytą agenta na miejscu, to w praktyce całkiem skuteczny system nadzoru nad utrzymaniem i bezpieczeństwem budynków bez udziału państwa. Jeżeli kogoś nie stać na utrzymanie budynku, pozbywa się domu i mieszka w komunalnym. Nie wiem czy jest drugi taki kraj w Europie poza Grecją gdzie tak duży odsetek ludności mieszka we własnym domu co... w Polsce.

 

Czy jesteśmy tak bogatym społeczeństwem? Taki nasz "ekosystem" nie prowadzi do postępu technicznego i efektywności pracy co widać po tym jak domy są budowane. Poza lepszymi deweloperami (z Zachodniopomorskiego Calbud i SGI czy Neptun) nie ma firm które potrafią połączyć dobry projekt i wykonanie budynku wielorodzinnego na poziomie tak, żeby przez następne 25 lat nie trzeba było go ruszać. Kiedy się policzy pieniądze potrzebne np. po firmie Steed, kolejnych wehikułach pana Szuta lub Kupczyka (ten wychodzi na przepustki ale nadal działa), te budynki nie okazują się tak tanie a do tego bardziej uciążliwe w utrzymaniu.

Burdel urbanistyczny, brak skutecznego systemu kontroli bezpieczeństwa i utrzymania budynków w połączeniu z niesprawnym systemem mieszkań komunalnych/socjalnych powoduje że mamy tak różne cyrki. Czy co drugi klient powinien uderzać we dworek oblebiony styropianem za 140 zł i akrylem? To nie margines, to lwia część rynku, włącznie z tym że zmiana ekip od początku prowadzi do tego że fundament wylewa druga ekipa już "na oko" bo druty i znaczniki pozrywane, na końcu niestety, mapki są teraz dokładne + dostęp przez sieć i PINBy kwestionują coraz więcej odbiorów (stąd w zeszłym roku wprowadzono tolerancję 2% bo w kraju ruszyło kilka tysięcy spraw o odstępstwo).

Bo nawet - żeby korzystać z prefabrykacji, lekkich stropów kanałowych - potrzebna jest jakaś choćby w miarę utwardzona droga, normalny dostęp do działki co występuje tylko w części przypadków.

 

O tym że jest kompletny bałagan z planowaniem przestrzennym to nie tylko temat dla urbanistów. To problem także dla inwestorów, nieraz i projektantów. Bywają kompletnie niedokładne podkłady z prastarych analogów jak np. w Brzózkach na trasie z Polic do Trzebieży - projektowanie tam czegokolwiek to ryzyko bo nawet geodeci nie za bardzo mają się jak dowiązać. Gmina Dobra pod Szczecinem przez lata dawała na lewo i prawo warunki zabudowy bez planów, dzisiaj już parę tysięcy mieszkańców ma problem z ciśnieniem w wodociągu a Dobra przestała wydawać warunki na przyłącza wody - nie przewidzieli że większy pobór bez budowy nowych źródeł doprowadzi do obniżenia ciśnienia, matematyka wyższego poziomu. Ale sami klienci chwalili gminę - że tak łatwo dostać warunki zabudowy. No, gdyby jeszcze drogi budowano bo z tym też jest problem i kupa domków ma zimą nieodśnieżany dojazd na drogach 2-3-4 za tą "główniejszą". To również efekt patrzenia w krótkiej perspektywie i olewania tematów publicznych na co nikt nie ma czasu.

 

Budowlanka wymaga dużych zmian od administracji budowlanej przez jasne prawo, pozostawienie spraw technicznych organizacjom zawodowym, mocniejszego usytuowania norm w prawie i na końcu to we wszystkim, szybkich ścieżek sądowych w przypadku sporów. I w końcu nadania organizacjom zawodowym realnych uprawnień do własnej organizacji bo kiedy Małopolska Izba Architektów miała projekty weryfikacji okresowej członków oraz wyznaczenia stawek sąd orzekł że to niekonstytucyjne gdyż, fakt, godzi to w wolną konkurencję.

 

W Szczecinie 6 jak nie więcej biur robi na czarnucha dla szwedzkich architektów i co ciekawe, daje im to większe dochody niż regularna praca na naszym rynku którą również prowadzą (w tym jedno z porządną kadrą - od konserwacji zabytków, ekspertyzy etc).

 

Warto sobie poczytać jak się przed wojną organizował się SARP wydzielając się dalej od Inżynierów. Można powiedzieć że inne czasy ale właściwie, ówczesnym polskim rozwiązaniom bliżej do współczesnych rozwiązań w... Niemczech niż w obecnym polskim prawie. Włącznie z przedwojennym prawem budowlanym które znikło dopiero w 1960 roku. Cała odbudowa kraju jechała na przedwojennym prawie i się udało. Źle?

Edytowane przez Lucius
Korekta
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. W Polsce niewielu inwestorów ryzykuje inwestując w budownictwo na najem - debilne przepisy chroniące niewypłacalnych lub dewastujących najemców + przeraźliwie długie dochodzenia swoich praw w sądzie.

 

2. Budownictwo na najem w Irlandii i Wlk Brytanii jest koszmarnie niskiej jakości. Podobno także w Hiszpanii. Nie wiem czy chciałbym mieszkać w domu gdzie wieje oknami jednoszybowymi i grzyb rozwija się pod wykładziną - a takie obrazki wklejają wynajmujący niedrogie domy Polacy.

Oczywiście nie zaprzeczam, ze istnieje najem z wyższej półki, ale rozmawiamy o sytuacji w której najem ma być alternatywą powszechnego mieszkalnictwa.

 

3. We Francji klasa średnia kupuje domy

 

4. Odbudowa kraju - to był inny ustrój. Nie odbudowywało się prywatnie, tylko państwowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. To jest jeden z głównych powodów braku rozwoju mieszkalnictwa na wynajem. Bez presji społecznej i to się nie zmieni ale temat jest tak dla polityków wygodny że wolą go nie poruszać - patrz co się działo z ustawą o wynajmie w ostatnim roku. Wróciło praktycznie do tego samego a zamiary na początku... Pewna grupa wyborców ma znaczenie.

2. Na wyspach najem o którym wspomniałeś to dolny socjal tj. ludzie bez normalnych zleceń/umów o pracę a nie kwalifikujący się na socjal. Jest to niemały margines zwłaszcza dla ludzi którzy nie radzą sobie z angielskim i nie wiedzą jak wejść w program socjalny. Nie bez powodu murzynowo mieszka tam często lepiej niż emigranci z Europy wschodniej. Bez języka można trafić do takich osiedli. Gro wynajmu to dużo wyższe stawki. Nieco osobnym zagadnieniem jest Londyn gdzie w ostatnich 10 latach stawki wynajmu wzrosły absurdalnie, wraz z ceną działek budowlanych.

3. Bo mają z tego tytułu dużą ulgę od podatków które mają nadzwyczaj wysokie (chciałbyś płacić 40-50%? - klasa średnia). Odejmownie od podatków kosztów jest również powodem francuskich czy niemieckich inwestycji w pracowników, inaczej to samo musieli by oddać fiskusowi.

4. Tak ale prawo to samo co przed wojną, włącznie z wieloma architektami, konstruktorami i majstrami którzy przetrwali wojnę. Przewojenne osiedla TOR na Kole i ostatnie powojenne bloki WSM przed socrealizmem były całkiem udane. Nie różni to się specjalnie od porządnej taniej zabudowy w ówczesnych Niemczech czy Holandii. Potem wszystko poleciało wg wytycznych i projektowanie z reguły się kończyło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...