Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dom w Morelach N (ver. 2)


Nayri

Recommended Posts

Przyłącze PGE i zaczątek dachu

 

Mamy już pierwsze “media” podciągnięte pod dom. W poniedziałek 11 marca rano wykonawca PGE zaczął pracę. Mąż od razu dogadał się z nim, by od razu zrobili nam drugą część przyłącza, od skrzynki do domu (elektryk od naszego wykonawcy robi tylko “w środku”, bez tej części zewnętrznej).

W tym miejscu gdzie wystaje z ziemi badylek będzie nasza skrzynka elektryczna (zdjęcie z 13 marca):

QbjVCO.jpg

 

Za przyłącze energetyczne od skrzynki do domu zapłaciliśmy 1150zł. Tam było 15 metrów kabla puszczone ziemią oraz 10 metrów już w domu.

 

Za przyłącze energetyczne od słupa do skrzynki (jakieś 150 metrów kabla puszczonego ziemią) jeszcze nie płaciliśmy - czekamy kiedy przyjdzie faktura. Ale to ma kosztować niecałe 900zł netto. Więc kwoty wyjdą podobne w obu przypadkach, tylko długość kabla istotnie różna.

 

Natomiast dom rośnie. Zaczął się pojawiać zarys dachu. Dokładnie w czwartek 14 marca zaczęli stawiać więźbę dachową. Tak to wyglądało w poniedziałek 18 marca:

RKO7ZR.jpg

 

gj8nCe.jpg

 

Niestety mamy lekkie opóźnienie, ponieważ bardzo silne wiatry, wiejące kilka ostatnich dni, najpierw spowolniły, a potem uniemożliwiły pracę nad dachem. Za to jak już się pojawiły te krokwie nad pokojem nad garażem, to zaczął on z powrotem sprawiać wrażenie większego i przestronniejszego. No i wygląda na to, że da się te nieszczęsne okna dachowe umieścić na tyle nisko, by były oknami na świat, a nie na samo niebo:) Więc pokój, który w myślach już “skazałam na straty”, powoli odzyskuje swoją wartość:)

 

W tym tygodniu ma też nam specjalista wykonać przyłącze wodociągu i kanalizacji. Wycenił usługę na 3500zł, mąż stargował na 3300 bodajże. Ale to przy założeniu że “nic nie wyjdzie w trakcie”. Te przyłącza będzie nam robił specjalista polecony w Urzędzie Gminy, który w zasadzie jesienią poprzedniego roku wykonał biegnący wzdłuż naszej działki wodociąg, do którego teraz się podepnie:) Śmiał się, że jak na jesieni robił wodociąg to było szczere pole, a teraz już dom stoi:) Powiedział też, że tam gruba rura wodociągu idzie, przez co potrzebujemy porządny (droższy już troszkę) reduktor. “Ale za to z ciśnieniem wody to wy problemu mieć nigdy nie będziecie.” I bardzo fajnie, myślę, że jest to warte “droższego reduktora”.

Zobaczymy czy cena w trakcie pracy nie ulegnie zmianie, a także czy prace w ogóle się zaczną i skończą “na czas”, czyli w tym tygodniu.

Jedynie gazu dalej nie ma, ani widu ani słychu. Dostaliśmy już kilka pism ze starostwa, że były wydane warunki techniczne rozbudowy gazociągu, że jest jakaś zgoda itd, ale gazownia nic się nie odzywa. Mąż kilka razy próbował się dodzwonić na numer telefonu podany na umowie, ale nikt nie odbierał. Nikt też nie oddzwonił...

Edytowane przez Nayri
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 620
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Więźba dachowa i mury

 

20 marca więźba dachowa została położona do końca. 21 marca ruszyła kontynuacja murowania ścian i kominów. We wtorek 26 marca majstrzy mają zacząć łacenie dachu.

W sobotę 23 marca tak wyglądał dom:

UucEf7.jpg

 

A tak kominy - prawie że skończone:

efqCB9.jpg

 

WctSuY.jpg

 

 

Natomiast specjalista od przyłączy wod-kan nie może ruszyć z robotą. Chciałby, ale działka przed domem, tam gdzie ma iść przyłącze, jest zawalona materiałami. Mam nadzieję, że w tym tygodniu mu się uda zacząć pracę, bo później on może mieć problem z terminami (zaczynają mu się wcześniejsze zobowiązania).

 

Z kolei 10 kwietnia mają być wstawiane okna. w Zasadzie za 3 tygodnie dom - teoretycznie - będzie już faktycznie domem (tyle, że bez drzwi wejściowych i bramy garażowej).

 

W sobotę wybraliśmy się też, niejako przy okazji oględzin domu, z córeczką i psem na spacer do pobliskiego lasu. Co prawda nie udało nam się wejść głębiej niż może 100 metrów w ten las, bo córeczka miała trochę inne wyobrażenie “spaceru” niż ja czy pies:) Wolała chodzić tam i z powrotem po tej samej ścieżce i zbierać stare żołędzie:) W nosidle też nie chciała posiedzieć. Ale i tak było super. Już się nie mogę doczekać, kiedy będę mieszkać 100 metrów od granicy lasu, a 400 metrów od tej jego części, która oferuje dosyć gęstą sieć ścieżek. Będzie gdzie spacerować z psem i odstresowywać się, tuż pod domem w zasadzie. Bez konieczności robienia całej wyprawy, włącznie z dojazdem autem, by móc pójść na spacer do lasu:)

Edytowane przez Nayri
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dachu ciąg dalszy, skrzynka na prąd, przyłącze kanalizacji

 

Dalej trwa budowa dachu (łacenie) i murów. Tak dom wyglądał we wtorek 26 marca:

Hqvo4h.jpg

 

Mdpe3i.jpg

 

aZcXH3.jpg

 

Dach nad pokojem nad garażem:

hyw70w.jpg

 

Poddasze:

tA9n5a.jpg

 

E7tfXX.jpg

 

8d9w6h.jpg

 

Salon:

s8eli7.jpg

 

Na działce pojawiła się też skrzynka z prądem:) Gdy elektryk rozprowadzi kable po domu, będziemy mieć już światło:)

hXPh9c.jpg

 

Specjalista zrobił też przyłącz kanalizacji. Jutro ma kontynuować - przyłącze do wodociągu. Jak na razie idzie to całkiem sprawnie, bez zbędnych przestojów:)

Edytowane przez Nayri
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dach, przyłącze wodociągu

 

27.03.2019 roku specjalista wykonał przyłącze do wodociągu. Na razie nie mamy zamontowanego wodomierza, ma to zrobić gdy faktycznie będziemy chcieć już korzystać z naszej wody.

Całość (wodociąg i kanalizacja) kosztowała w sumie 3350 zł. Wydaje się (jak na razie) realne zmieszczenie w 10000 za przyłącza mediów, przy czym na razie nie mamy jeszcze faktury od PGE, gazownia niestety także nie spieszy się ze swoją częścią. Nie mamy też speca do wykonania przyłącza gazowego od skrzynki do domu, ale liczę na to że wykonawca gazowni zrobi od razu całość, oczywiście za odpowiednią kwotę:)

 

Natomiast dach domu cały czas powstaje. Obecnie, od 1 kwietnia, trwa już orynnowanie (jeżeli takie słowo w ogóle istnieje?) i pokrywanie dachu blachą.

Tak to wyglądało 1 kwietnia:

538yXG.jpg

 

A tak 2 kwietnia:

ymmEsZ.jpg

 

1yWjGd.jpg

 

Niestety, 2 kwietnia strasznie wiało na działce i jestem pełna podziwu dla tych ludzi, że w ogóle wleźli na dach przy takim wietrze. Ale tempo prac przez to na pewno zdecydowanie spadło. Ale jednak się nie wstrzymali z robotą całkiem:)

Aczkolwiek do końca marca nie udało się skończyć SSO. Brakło jednego, może dwóch tygodni, ale brakło. No nic, trzeba się chyba przyzwyczaić do pewnych "obsuw czasowych". Mąż dzisiaj i tak płytkarza potwierdził na lipiec/sierpień. Wcześniej "nie da rady" jak to powiedział - tylko już nie wiem kto - płytkarz czy nasz dom? :)

 

Kolor podbitki (tak się to chyba nazywa) w słońcu:

g9fer5.jpg

 

I w cieniu:

lq8pjy.jpg

 

Mamy nadzieję, że będzie pasował do okien w kolorze (chyba najbardziej powszechnym?) Złoty Dąb.

Bardzo mi się podoba oświetlenie zewnętrzne domu na zasadzie lampek LED (chyba) zamontowanych od dołu do wystającej części dachu. Tak, że światło z nich pada z góry na mury domu. Mąż twierdzi że u nas (w sensie na naszym dachu, i jego wykończeniu od spodu) nie da się tego typu oświetlenia zainstalować. Mnie się jednak wydaje, że chyba da się, skoro dach wystaje dalej niż mury? Ale to pewnie trzeba będzie dopytać elektryka?

 

Z większych problemów to nasza pani architekt trochę zawaliła, a my i wykonawca (oraz jego majstrzy) też nie dopatrzyliśmy. W pokoju nad garażem, zamiast dużego okna balkonowego na bocznej ścianie, mieliśmy dać dwa okna dachowe na tylnej części dachu. Jednak okazało się, że dwie krokwie są za blisko siebie i okno dachowe między nie nie wejdzie.

Zgodnie z tym co mówił majster, można by krokiew trochę ściąć i okno wstawić, ale wg niego nasz dach nad garażem i tak jest dosyć słaby i on takiego dodatkowego osłabienia konstrukcji nie zaleca. Można to pominąć, dostawiając słupy podtrzymujące dach w pokoju, ale tego nie chcę.

Mąż rozważał jeszcze opcję kupienia większych (dłuższych) okien dachowych, ale one są rzadko używane i nie ma ich dostępnych od ręki. Musielibyśmy czekać minimum dwa tygodnie, aż zostaną wyprodukowane. To oznaczałoby opóźnienie, i przesunięcie kolejnych etapów, o te minimum 2 tygodnie. Ewentualnie pozostawienie teraz otworów i wstawienie okien później, ale tego nie zalecał wykonawca. Mówił, że jest to “niezgodne ze sztuką budowlaną” i że późniejsze wstawienie okien może się skończyć drobnymi uszkodzeniami dachu.

Stanęło więc na tym, że będzie po jednym oknie dachowym na przedniej i tylnej części dachu. Mam nadzieję, że jak na “pokój gościnny/ pokój gier (planszowych)” takie oświetlenie wystarczy. Ale okno dłuższe o 20 cm (w tym, odejmując ramę, podobno 12 cm szyby) pewnie też by jakoś super nie zmieniło doświetlenia pokoju, a opóźniłoby całość budowy.

 

I na szybko zrobione (córeczka nie chciała współpracować, a na budowie strach ją samą nawet na 30 sekund puścić) zdjęcie z okna łazienki na poddaszu:

ajvAAF.jpg

 

 

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to 10 kwietnia zaczną wstawiać okna. W tym terminie też powinny być stawiane ścianki działowe. A następnie elektryk i potem tynki:)

Edytowane przez Nayri
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stan surowy otwarty prawie gotowy, początki ścianek działowych

 

Dach jest w zasadzie skończony. Brakuje jednego okna dachowego i przedłużenia jednej rynny. I chyba tyle:)

Ale doszliśmy do wniosku, że nasz wykonawca w jednym wypadku nam naściemniał - z zostawieniem otworów na większe okna dachowe do pokoju nad garażem. Mówił, że to “nie jest zgodne ze sztuką budowlaną”, a jednocześnie okna nad garderobą na razie nie wstawili - bo jest zamówione ale nie dotarło. Jednocześnie dziury w dachu też nie ma - na razie na to miejsce wstawione są normalnie panele blachodachówki, które ściągną montując okna.

Pokój nad garażem jednak mimo tylko dwóch okien dachowych jest dosyć jasny i fajny:)

Tak wygląda dom:

kYDqru.jpg

 

w8CP4D.jpg

 

GrVu1w.jpg

 

Nadszedł też czas decyzji, ponieważ w sobotę 6.04.2019 panowie zaczęli murowanie ścianek działowych.

Przede wszystkim zastanawiamy się jeszcze z mężem czy wstawiać to brakujące okno dachowe. Okno byłoby nad garderobą od naszej sypialni. Mąż je chce, żeby “było jasno”. Ja nie chcę, bo słońce będzie niszczyć ubrania. Odpowiedzią na to u męża jest “będzie roleta”, ale jeśli roleta będzie zasunięta, żeby chronić ubrania przed ciągłym słońcem, to po co to okno dawać? I tak światła nie da, jak i tak:) No i na razie nie możemy się zdecydować czy je dać czy nie:)

 

Poza tym musimy zdecydować ostatecznie o ustawieniu ścianek działowych. W sobotę zaczęto ich murowanie. Gdy dotarliśmy z naszą córeczką na budowę, wiatrołap był już w zasadzie skończony. No i okazało się, że był za ciasny. O wiele za ciasny. Po wstawieniu szafy wnękowej ciężko by było kurtkę ściągnąć…

Już wcześniej zastanawialiśmy się nad powiększeniem wiatrołapu kosztem - i tak już małego - mojego gabinetu. Po obejrzeniu obu pomieszczeń, zdecydowałam, że jedna ściana na regały z książkami i tak będzie, a biurko z komputerem wcisnę. I decyzja zapadła - trzeba powiększyć wiatrołap. Na szczęście panowie bez protestów zgodzili się rozebrać dopiero co wymurowaną ściankę i postawić ją od nowa, trochę dalej:)

Tak teraz wygląda nasz wiatrołap - wciąż mały, ale już nie beznadziejnie maleńki:

715IlS.jpg

 

Cn7W1z.jpg

 

kuYlIl.jpg

 

Przy okazji mój gabinet nabrał troszkę charakteru. Ze zwykłego prostokątnego pokoiku zmienił się na bardziej “fikuśny” w kształcie, ponieważ do drzwi do pokoju ścianka będzie odsunięta (powiększając tym samym wiatrołap), a za drzwiami już nie. Dzięki temu pokój nabrał kształtu literki L. Mąż narzekał, że będę miała mniejszy gabinet, ale mnie się on teraz bardziej podoba:)

Tak teraz wygląda mój gabinet:

jxuh9K.jpg

 

vRLjQX.jpg

 

“Widok” z gabinetu na wiatrołap i łazienkę:

bhx4oZ.jpg

 

Łazienka na dole też już była wymurowana, dzięki czemu mogliśmy pomierzyć czy wszystkie sprzęty (umywalka, prysznic, wc, pralka, w przyszłości suszarka bębnowa, szafa na środki czystości) wejdą.

Wyszło na to, że - teoretycznie - wszystko wejdzie. I nawet da się ruszyć w tej łazience. Ale wciąż się tu nad pewnymi rozwiązaniami zastanawiamy - mamy czas na ostateczne podjęcie decyzji do jutra:)

Obecnie tak wygląda łazienka na parterze:

y7LgpR.jpg

 

DaOhvb.jpg

 

W sobotę panowie murarze zdążyli także wymurować ścianki działowe kuchni. Kuchnia jest dosyć mała, ale wydaje mi się, że bardzo ustawna. Zwłaszcza że lodówka będzie stała oddzielnie, nie “psując” zabudowy szafkami i blatem. Do tego pomieszczenia miałam duże obawy i wątpliwości, ale z czasem, gdy były ściany nośne a teraz już i działowe, podoba mi się coraz bardziej.

Tak kuchnia teraz wygląda:

v9tSBD.jpg

 

UuuIjn.jpg

 

I widok na kuchnię z jadalni:

W9BmlO.jpg

 

W poniedziałek będzie kontynuowana murarka działówek, a w środę (10 kwietnia) mają być wstawiane okna. Myślę, że do środy akurat skończą ze ściankami działowymi.

Obejrzeliśmy też z mężem na spokojnie poddasze (córeczka została z babcią, więc w końcu było to możliwe). Zdecydowaliśmy jak będziemy zabudowywać schody oraz jak przesuniemy ściankę działową między łazienką na poddaszu a naszą sypialnią. Powiększyłam łazienkę o ok 25 cm (połowa szerokości komina), kosztem naszej garderoby, która nie jest nam potrzebna aż tak duża. Natomiast szersza łazienka daje pewność wygodnego przejścia między kabiną prysznicową a umywalką.

 

W jakimś dzienniku budowy tego samego domu co nasz (w sensie projektu) widziałam rozwiązanie takie, że z łazienki na piętrze wstawiane są drzwi do garderoby. Garderoba jest odcinana od sypialni i staje się w ten sposób pralnią. I o ile bardzo mi się podoba posiadanie oddzielnej pralni, nawet małej i ze skosami dachu, to jednak nie przekonuje mnie pralka na poddaszu. Do jutra mamy jednak czas, by to rozwiązanie rozważyć i się na nie zdecydować lub je odrzucić.

 

Musimy także jeszcze dzisiaj zdecydować, czy kombinujemy ze ściankami działowymi od pokoju córeczki, by jej go powiększyć (co oznacza drzwi do pokoju pod kątem). Mnie się takie “nieregularne”, nie zachowujące wszędzie proporcji i kątów prostych rozwiązania bardzo podobają, ale mężowi już nie. No i w tym przypadku łatwo możemy wtopić i po prostu źle to kazać wymurować. Dlatego to zagadnienie musimy jeszcze dzisiaj na spokojnie przemyśleć, do jutra:).

 

I to by było na tyle decyzji odnośnie ścianek działowych:)

Edytowane przez Nayri
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okna, podejście pierwsze

 

Dzisiaj rano (10.04.2019) nasze okna przyjechały na budowę. Przyjechały i… pojechały z powrotem do magazynu:(

Okazało się, że murarze coś się walnęli w wyliczeniach i wszystkie otwory okienne są o ok. 3 cm za małe. Muszą to teraz poprawić, więc montaż okien przełożony został na następny tydzień. Wykonawca obiecuje, że - mimo pomyłki - do świąt wielkanocnych okna będą wstawione. A elektryk i tak był przełożony na “po świętach”, bo na razie ścianki działowe nie są jeszcze skończone.

 

Za to dach mamy całkiem skończony, od 8 kwietnia. W końcu daliśmy to okno dachowe do garderoby. Nie ma tam wentylacji, a mąż chce drzwi między sypialnią a garderobą (ja nie chcę:)), więc może ono faktycznie się przyda.

Tak wygląda dach z oknem dachowym w garderobie:

VnMdx9.jpg

Edytowane przez Nayri
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łazienki - puzzle 2D i 3D

 

Nasza budowa coś zwolniła ostatnio:( Liczyłam na to, że do końca kwietnia będą już tynki, przynajmniej zaczęte, a wychodzi na to, że elektryka tylko będzie).

Na razie murarze nie mogą skończyć ścianek działowych. Na poddaszu ściankę od łazienki wymurowali źle, skrócili nam i tak małą łazienkę, powiększając korytarz. Po prostu położyli mur po “złej stronie kreski”, ale czas jednak stracony na murowanie i rozbiórkę.

W czwartek 18 kwietnia najprawdopodobniej wstawią okna. Po świętach wielkanocnych ma przyjść elektryk. Ale już nie liczę na to, że do końca kwietnia uda się cokolwiek więcej zrobić.

A w takim razie w maju zapewne nierealne będzie zrobienie tynków, CO i CWU i wylewek:(

No trudno, nie przyspieszymy tego bardziej już teraz. Po prostu muszę się uzbroić w cierpliwość.

 

W międzyczasie próbujemy z mężem rozplanować rozkład łazienek. W łazience na dole murarze mają skuć nam chudziaka i rozłożyć inaczej rury kanalizacyjne. Tylko właśnie musimy w końcu zdecydować jak.

Cały problem w tym, że te łazienki wielkością zdecydowanie nie powalają. A pralka i suszarka oryginalnie (w projekcie) były w kotłowni, do której jedyne przejście jest przez garaż. Dla mnie bez sensu, więc zdecydowaliśmy, że pralka i suszarka koniecznie muszą się zmieścić w którejś łazience. Ja bym wolała, by była to łazienka na parterze, ale nie jest to absolutnie konieczne. Jednak mąż upierał się cały czas, by zachować oba prysznice - i na poddaszu i i na parterze. Dla mnie to przerost formy nad treścią i niepotrzebne marnowanie miejsca i pieniędzy. Jeżeli na poddaszu będzie wanna i prysznic, to drugi prysznic na parterze, dla trzyosobowej rodziny, nie jest przecież potrzebny. Natomiast jeżeli na parterze będzie prysznic, to na poddaszu wystarczy wanna. Po co na siłę wpychać drugi prysznic?

Ale i tak przez długi czas próbowałam tak to rozplanować, żeby zmieścić ten nieszczęsny drugi prysznic. Niestety, mimo zastosowania 4 różnych metod planowania, matematyka i geometria przestrzenna są bezlitosne i niezmienne i zdecydowanie nie chcą współpracować:(

 

Wniosek: w tak małych łazienkach nie da się komfortowo upchać wanny, dwóch prysznicy, dwóch wc, dwóch umywalek o sensownej wielkości, pralki, suszarki (na pralce lub obok) i jakichś szaf (w tym szafy wysokiej na tyle, by zmieścić w niej mopa, miotłę itd).

 

W każdym bądź razie, najpierw próbowałam rozplanować ułożenie łazienek rysując je na kartce papieru (zachowując wymiary) i wrysowując w obie łazienki poszczególne elementy wyposażenia. Metoda bardzo czasochłonna (co pomysł trzeba od nowa rysować zarys łazienki).

 

Po narysowaniu tak kilkunastu różnych opcji (w zasadzie większość zaraz po narysowaniu, albo nawet w trakcie rysowania, okazywała się bezsensowna), wpadłam na pomysł, że może warto spróbować w super-najlepsiejszym programie graficznym, jakim jest Paint.

Efekt:

Ezqkaz.png

 

Metoda wciąż dosyć czasochłonna, chociaż mniej niż rysowanie od nowa za każdym razem, bo dużo (większość) się kopiuje i przesuwa. Paint jednak jest dosyć toporny, jak na “profesjonalny program graficzny”:)

 

W końcu mąż zaproponował, żeby wyciąć z papieru elementy wyposażenia i układać jak puzzle. Ta metoda jest zdecydowanie mniej pracochłonna (po tym jak już się te elementy powycina).

Efekt:

1XcdEi.png

 

Oczywiście powyższe “układy” to zaledwie część tych, które w ciągu ostatnich kilku dni wygenerowałam.

 

Gdy już mieliśmy stworzone kilka “wydawałoby się, że sensownych” układów, postanowiliśmy poddać je próbie polowej:

mXo05O.jpg

 

g0akoR.jpg

 

cmMpdm.jpg

 

1cJDlY.jpg

 

 

Wniosek:

Ciasno. Bardzo ciasno. Łazienki są małe. Wiedzieliśmy o tym od początku, uważaliśmy że “to lepiej, po co tracić przestrzeń na łazienkę?” Ale jednak taki chociażby metr kwadratowy więcej by im chyba dosyć mocno pomógł:)

 

W każdym bądź razie, mąż zaczął się godzić z tym, że może mieć tylko jeden prysznic w domu. I najlepiej na piętrze, koło wanny. Na parterze natomiast podoba mi się pomysł, gdzie na ścianie na wprost wejścia do łazienki są niskie szafy, ładna umywalka i lustro na prawie całą szerokość ściany. Dopiero po wejściu głębiej widać w jednym kącie kibelek, a w drugim - pralkę i suszarkę. Niestety będą chyba musiały stać w słupku, więc powstanie dosyć wysoka kolumna. Ale tak się zastanawiam, czy nie dałoby się ich zabudować a na froncie zabudowy dać lustro? To by może nie robiło wtedy przytłaczającego wrażenia.

 

Jeżeli nie wykombinujemy jeszcze jakiegoś super rozwiązania, to stanie chyba na tym:

eJWeBC.jpg

Edytowane przez Nayri
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okna podejście drugie, uszkodzony dach

 

Dzisiaj, 18 kwietnia, nasze okna (po raz drugi) przybyły na działkę. Tym razem już tam zostały:)

Panowie zdążyli w jeden dzień zamontować.

Montaż:

kDZ96L.jpg

 

Przed 18 skończyli. Okna + szczelny montaż + ciepłe parapety.

 

Tak to wygląda:

Od frontu:

13syPh.jpg

 

Od strony salonu:

hP77O3.jpg

 

Wykusz kuchenny:

W38eZn.jpg

 

Narożnik domu:

E0jIY6.jpg

 

I od środka:

Kuchnia:

hO0ba1.jpg

 

Salon + jadalnia:

wpog2n.jpg

 

Łazienka na parterze:

5vgktT.jpg

 

Niestety dzień nie jest tak udany, jak się zaczął. Niedaleko naszej działki miasto buduje chodnik wzdłuż głównej drogi. No i wykopują mnóstwo dobrej, ładnej ziemi. Mąż rozmawiał z kierownikiem o tą ziemię. A ponieważ nasza działka jest bliżej, niż miejsce do którego oni ją normalnie wywożą, kierownik chętnie przystał na to, by ją nam zwozić.

Niestety nasza działka jest wąska, i ciężko przejechać koło domu na jego tył. Były też deszcze i ziemia miękka jest. Już dwa razy ciężarówka próbowała się do nas wbić, ale jak na razie to zwieźli jedną wywrotkę ziemi i tyle. Po tej wizycie zostały naprawde duże koleiny, kierowca mówił, że drugi raz nie wjedzie.

Dzisiaj powiedział mężowi to samo. Nie wjedzie, jeśli się tych kolein nie wyrówna trochę. Więc na działkę udał się Pan Koparka z tej budowy. No i się zaczęło. Pan Koparka przodem zahaczył o rynnę i dach. Naderwał kawałek rynny i uszkodził jeden panel z dachu. Tyłem natomiast zahaczył o studzienkę kanalizacyjną… Ta na szczęście i tak ma być przycięta tak, by nie wystawać nad podjazd, gdy ten już będzie. Więc tu strat jako takich nie ma. Ale mąż strasznie załamany jest:(

Dach nasz wykonawca naprawi, ale dopiero po świętach.

A ziemi zwieźli całe trzy wywrotki...

 

Kolejna zła wiadomość - na majstrów od tynków trzeba będzie poczekać niecały miesiąc:( A na elektryka do piątku po świętach, bo nie zdąży poprzedniej roboty skończyć. Ale we wtorek 23 kwietnia mamy się z nim spotkać, żeby ostatecznie ustalić rozłożenie elektryki. My wiemy mniej więcej co chcemy, on nam doradzi z doświadczenia co ma sens a co nie, wyceni też ewentualne zmiany od wstępnych założeń. No i jeśli to ustalimy razem przed rozpoczęciem pracy, to nie powinno być już zmian w trakcie.

 

Więc się robią dalsze obsuwy czasowe:(

Wychodzi na to, że kwiecień - początek maja to elektryka. Nie wiem ile to potrwa, ale pewnie z 2 tygodnie? W maju jeszcze może tynki zdążą. I tyle. Na nic więcej nie ma szans.

Czerwiec to - przy dobrych lotach, CO i CWU + wylewki. Ale samo rozłożenie wszystkiego pod podłogówkę pewnie trochę trwa, więc też nie ma pewności, że zdążą w maju skończyć.

Nawet jeżeli zdążą, to lipiec to by było wykańczanie poddasza (piana, wełna, karton gips itd).

W lipcu może się uda pomalować dom, ale to pewnie sierpień bardziej prawdopodobny. Na sierpień umówiony jest też kafelkarz. Ale pewnie przyjdzie najwcześniej we wrześniu. I wrzesień to panele + meble (zabudowa kuchni, wyposażenie łazienek).

No i gdzieś po drodze, pewnie na początku jesieni, elewacja (styropian + tynk).

Teoretycznie, przeprowadzka w październiku wciąż jest możliwa, tyle że dosyć mało prawdopodobna:( Jednak zobaczymy jak to wyjdzie. A termin nieprzekraczalny dla mnie, grudzień, wciąż jest chyba bardzo realny.

Edytowane przez Nayri
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idziecie jak burza :) Wszystko szybko, sprawnie, bez wpadek. Drobnymi opóźnieniami się nie przejmuj. Nie ma co nerwów tracić na to. U nas opóźnienie do wstępnego, planowanego jeszcze przed kredytem terminu to już rok, a opóźnienie w stosunku do terminu zakładanego po otrzymaniu kredytu to już pół roku. Miał być wrzesień 2018, potem grudzień 2018, potem marzec 2019, a teraz już przestałam się zastanawiać kiedy to będzie i wrzuciłam na luz :) Kiedyś na pewno będzie :)

A Wasz domek zrobił się teraz naprawdę ładny. Szczególnie podoba mi się elewacja frontowa i ta z wykuszem kuchennym. No i ten widok z jadalni - świetny. Śledzę na bieżąco i czekam na dalsze relacje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za miłe słowa, mrufka_bum:) i podziwiam za cierpliwość. Ja nie wiem jak bym zniosła tak duże opóźnienia:(

Ale my też mamy średniej jakości sytuację mieszkaniową obecnie (mieszkamy 2 pietra wyżej niz kuchnia, mój brat potrafi robić awantury że moje niespelna 2 letnie dziecko piszczy, że jak możemy przed 8 rano schodzić z małą do kuchni itp...). Tak że jest jak jest, szkoda tylko że całkiem inaczej niż było ustalone. Ale im szybciej sie przeprowadzimy tym lepiej.

Poza tym nasz domek i jego lokalizacja mi sie podoba:)

Więc oby do przodu:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podłączam się pod post Mrufki - tempo imponujące! Aż zadyszki dostałam od czytania i oglądania, serio:) Też mam podobne dylematy z łazienkami - na siłe chcę upchnąć i wannę i prysznic w górnej łazience ale z uwagi na skosy ciężko będzie. Też planuję ostateczną decyzję po symulacji zagospodarowania pomieszczenia "w terenie" bo żaden papier i program graficzny nie odda realnej sytuacji zwłaszcza tam gdzie rozchodzi się dosłownie o centymetry. Dodam, że prysznic będzie w dolnej więc dużego ciśnienia nie mam. Szkoda tych wpadek koparkowego ale chyba nie ma budowy bez tego typu przygód. Jasne, że serce boli ale szkoda rozpamiętywania i nerwów bo na dalsze etapy się przydadzą. Tak więc trzymam kciuki za harmonogram i terminy - oby fachowcy dotrzymywali - i wyglądam kolejnych relacji. A z takimi widokami dookoła tym przyjemniej się ogląda. Wesołego zajączka!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jolka, dobrze rozumiem że na 100% będziesz miała wannę na poddaszu i prysznic na parterze, a do tego chcesz jeszcze dodatkowy drugi prysznic na piętrze? Mogę spytać co jest głównym powodem tego, że chciałabyś mieć 2 prysznice? I - jeżeli mogę - na ilu osobowa rodzinę tak planujecie? Bo to może też mieć duże znaczenie. Nas jest w sumie 3 sztuki + pies i kot:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

“The road so far” - koszta

 

Czyli podsumowanie kosztów, które ponieśliśmy do tej pory. Obecnie mamy stan surowy zamknięty.

Mnie się takie informacje z innych dzienników przydawały (chociażby do takiego "mniej-więcej" szacowania ile coś może nas kosztować), więc może nasza "krwawizna" przyda się komuś innemu?

 

Podsumowanie kosztów.

 

1 etap budowy - działka.

Działkę kupiliśmy tuż pod granicą miasta wojewódzkiego (Rzeszów). Dojazdu mamy 6 km do naszej pracy, ale unikając korków (praca po tej samej stronie miasta co działka, bez wjeżdżania dalej niż obrzeża).

Działka ma powierzchnię 10,81 ara, ale na samym froncie 0,4 ara jest oddane pod służebność przejazdu na sąsiednie działki. Zdecydowaliśmy z mężem, że będziemy się grodzić “na równo” więc drugie 0,4 ara też będzie “poza ogrodzeniem” - tam zrobimy miejsce postojowe dla kogoś, kto przyjedzie na chwilę i nie będzie wjeżdżał za bramę. Więc realna powierzchnia działki, która będzie ogrodzona, to 10 arów.

Działka ma też lekki spadek oraz jest dosyć widokowa:).

Sama działka kosztowała nas 98000 zł. Jak na rzeszowskie realia, była to niewygórowana cena (w okolicy oglądaliśmy kilka działek, ceny były ok 15000 - 19000 za ar…).

Dorzucając koszt notariusza, kilkunastu wywrotek z gliną (tego kroku teraz troszkę tak jakby żałujemy - glina to jednak glina…może i była tania ale to jej chyba jedyna… ehem… zaleta...) otrzymujemy łączny koszt zakupu działki: niecałe 105000 zł.

 

2 etap budowy - papierologia.

W tej rubryce mamy wrzucone wszystko, co jest związane z papierami:

kupno projektu gotowego (2100)

geolog (540)

decyzja przenosząca Warunki Zabudowy ze sprzedającego działkę na nas (56)

mapa do celów projektowych (750)

adaptacja projektu (2100)

mapa do odrolnienia 5 arów (500)

projekty przyłączy zewnętrznych: prąd, gaz, wod-kan (1510)

koszta związane z kredytem (operat szacunkowy - 680, skrócony wypis z rejestru gruntów - 17)

mapka inwentaryzacyjna prądu - 180

Papierologia do tej pory kosztowała nas niecałe 8500 zł.

 

3 etap budowy - stan surowy otwarty.

Dom ma około 130m2 powierzchni użytkowej + niecałe 21m2 powierzchni garażu + kotłowni.

Ścianki kolankowe zostały podniesione o jeden pustak.

Dom budowany z pustaka ceramicznego Porotherm, na dachu blachodachówka modułowa Budmat Murano X-Matt (mająca 50 lat gwarancji).

Zrezygnowaliśmy z balkonu z tyłu. W jednym pokoju (nad garażem) duże okna balkonowe zostały zastąpione dwoma oknem dachowym (to niestety było konieczne:()

Budowalismy w zimie co nieznacznie mogło podnieść koszta (lepszy beton na strop wylany itp), to jednak nie wpłynęło na cenę, jaką mieliśmy umówioną od początku z wykonawcą.

Generalnie, mimo pewnych problemów i wzrastających kosztów budowy (np. konieczność wykonania drogi dojazdowej bo poprzednia przestała istnieć) cena nie uległa zmianie. Na ile się umówiliśmy, tyle na końcu (i w międzyczasie jako kolejne raty po kolejnych etapach budowy) zapłaciliśmy.

Budowaliśmy od samego początku przez jednego wykonawcę (on zapewniał geodetę do tyczenia budynku, koparkę itd.).

zaliczka na zakup materiałów budowlanych, żeby nie czekać aż będą dostępne - podczas podpisywania umowy z wykonawcą (na jesieni), planowaliśmy zacząć budowę na wiosnę, a wtedy mógłby być problem z dostępnością niektórych materiałów (50000)

po skończonym fundamencie (40000)

po wylanym stropie nad całym domem (40000)

gdy więźba dachowa położona (10000)

gdy dach skończony (22000)

po zakończeniu pozostałych prac i odbiorze (11000) - tej raty jeszcze nie zapłaciliśmy (ścianki działowe nie są skończone itd).

Stan surowy otwarty całościowo kosztować nas ma 173000 zł. Przy czym w tej cenie jest także wymurowanie ścianek działowych (mąż wytargował).

 

4 etap - stan surowy zamknięty (częściowo)

Za radą naszego wykonawcy bramę garażową i drzwi wejściowe kupimy i zamontujemy dopiero jak będą tynki wewnętrzne.

Okna Winergetic Premium Oknoplastu wraz ze “szczelnym montażem” (taśmy paroprzepuszczalna i paroizolacyjna) oraz termoparapetami pod okna i klinarytem o wysokości 10 cm pod drzwi balkonowe i tarasowe kosztowały nas 23300 zł.

 

5 etap - przyłącza

Przyłącz prądu od słupa do skrzynki w linii ogrodzenia ma kosztować niecałe 900zł netto, ale jeszcze tego nie zapłaciliśmy - elektrownia nie śpieszy się z wystawieniem faktury.

Przyłącz prądu od skrzynki w linii ogrodzenia pod dom (15m kabla pod ziemią) i w domu (10m kabla) kosztował 1150 zł. Do tego doszedł koszt mapki poinwentaryzacyjnej (180zł), ale on jest uwzględniany w “Papierologii”.

Przyłącza wodociągu i kanalizacji od rur do domu kosztowały 3350 zł. Tam wyszło 11 metrów kanalizacji i 18 metrów wodociągu.

Przyłącza mediów kosztowały nas w sumie (na razie) 4500 zł.

W tej cenie nie ma w ogóle gazu, ponieważ gazownia się nie spieszy:( Tego przyłącza dalej nie mamy jeszcze. No i tej faktury, co ją ma wystawić elektrownia.

 

Podsumowanie

Do tej pory budowa pochłonęła już olbrzymią kwotę, a to dopiero początek:( Ale stan surowy otwarty osiągnęliśmy w okresie, gdzie w zasadzie mieliśmy zaczynać kopać fundamenty, więc i tak dobrze to wyszło:)

Kolejny cel to stan deweloperski, z którym chcieliśmy zdążyć do końca czerwca, ale już wiem że raczej koniec lipca to będzie. Wykonawca przyznał, że poddasze może jeszcze wtedy nie być skończone, ale “zobaczymy jak to pójdzie”.

 

Przekonaliśmy się już, że budowa domu to w dużej mierze sztuka kompromisu. Kompromisu między tym co jest niezbędne/konieczne/fajne/przydatne/praktyczne/wygodne/użyteczne/trwałe/ładne (niepotrzebne skreślić) a tego czegoś ceną. Kompromisu między tym, co podoba się mnie, a tym, co podoba się mężowi (okazuje się, że częściej się tu różnimy niż zgadzamy) oraz tym, na co nas po prostu stać (a raczej nie stać).

 

No i najczęściej zadawane przez nas pytanie to: "A ile to będzie kosztować?". Po usłyszeniu odpowiedzi (która zazwyczaj wiąże się z wrażeniem, że ktoś ci właśnie wbił jakiś toporek w głowę), zadajemy zazwyczaj drugie: "A ta tańsza wersja to czym się różni?"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jolka, dobrze rozumiem że na 100% będziesz miała wannę na poddaszu i prysznic na parterze, a do tego chcesz jeszcze dodatkowy drugi prysznic na piętrze? Mogę spytać co jest głównym powodem tego, że chciałabyś mieć 2 prysznice? I - jeżeli mogę - na ilu osobowa rodzinę tak planujecie? Bo to może też mieć duże znaczenie. Nas jest w sumie 3 sztuki + pies i kot:)

 

Hej Nayri, tak, tak pierwotnie planowałam. W sumie w oryginalnym projekcie są 3 łazienki i 1 WC. My trochę pozmienialiśmy funkcje pomieszczeń i zrezygnowaliśmy z 2 łazienek (koszty!!!) w tym z tej przy tzw. master bedroom. Zamiast tego poszerzyliśmy WC na parterze i teraz spokojnie zmieści się tam też prysznic - to ma być niby łazienka gościnna. A że z mężem wolimy prysznic, a sypialnia jest na piętrze to umyśliliśmy, że w łazience ogólnodostępnej, w której była tylko wanna upchniemy też prysznic - w niszy na pralkę. Pralka wyląduje na parterze w pralni za kuchnią (pralnia zamiast 3 łazienki) no i niby zrobiło się miejsce na prysznic. Ale to miejsce jest pod skosem i nie wiem czy będzie wystarczająco wysoko. Gdyby nie, to jest koncepcja, żeby prysznic zrobić na ścianie przy wejściu (gdzie oryginalnie przewidziano muszlę i bidet), a te 2 trony wcisnąć w tę wnękę. Ale to dopiero wyjdzie w praniu jak w końcu pojawią sie ścianki działowe no i wlezę na to piętro (tak, tak jeszcze się nie odważyłam bo drabina za krótka i w życiu bym nie zeszła) i pomierzę wszystko w realu tak jak Wy z użyciem styropianu i taśm na podłodze. Powierzchniowo jest OK tylko te skosy...Ale jak by miało być za ciasno albo niewygodnie to nie będę robić nic na siłę. We wnęce najwyżej upchnę zabudowę na ręczniki i inne utensylia łazienkowe. A do prysznica będziemy schodzić na parter. W sumie na stałe to my tylko z mężem będziemy zamieszkiwać (plus kot), no i gościnnie dorosłe już dzieci. Więc kolejek na pewno nie będzie:)

 

PS. Pocieszyłaś mnie trochę tymi kosztami SSO (jeśli w ogóle można tu użyć tego słowa) bo jak się czyta inne DB to wychodzi na to, że za taką kwotę to prawie zamieszkać można. A u mnie wyjdzie nawet więcej bo i powierzchnia większa i dach drogo wyszedł (mam ocieplenie nakrokwiowe i całą więźbę suszoną+deskowanie z szalówki=sufit na gotowo)

Edytowane przez Jolka Bobek
uzupełnienie wpisu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jolka, to wy dosyć duży dom budujecie, jeżeli dzieci już wyfrunęły z gniazda:) U nas zawsze wszyscy radzili, że jak dzieci już samodzielne, to lepiej mieć mniejszy dom:)

 

A odnośnie kosztów budowy, mój znajomy ze studiów wybudował dom dużo taniej niż nas to teraz wyniesie. Ale on miał spełnione kilka decydujących warunków:

- budował dobre kilka lat temu (co miało olbrzymi wpływ na cenę materiałow i ewentualnej robocizny)

- ładną działkę w wiosce pod Rzeszowem dostał od rodziców

- budował systemem gospodarczym, ale na takiej zasadzie że on i jego żona normalnie pracowali (zarabiając na materiały), a w tym czasie jego ojciec, wujek i jeszcze kilku „wujków” z tej wioski budowało mu dom.

Więc oni w zasadzie płacili za koszt materiałów i jakieś elementy robocizny. Resztę mieli za darmo, na zasadzie „ty pomogłeś mi postawić domy moich dzieci, to ja ci pomogę przy domu twojego syna”.

My takiej opcji nie mamy.

Ale też nie da się wybudować domu dużo taniej, nie robiąc tego kosztem czegoś. No bo owszem, można dużo zrobić samemu – ale czas inwestora też swoje kosztuje. Ja na to patrze tak – jeżeli mielibyśmy z mężem przez godzinę murować ścianę, to nie będzie ta robocizna kosztować 0 zł – ona będzie kosztować tyle, ile wynosi stawka za godzinę moją + męża. Można coś zrobić w czasie urlopu – ale wtedy dom się stawia pewnie dobre parę lat. A ja to chce zrobić w połtora roku max. No i urlop to świętość Poza tym planuje urlop wykorzystać na malowanie, ewnetualnie układanie paneli itd Można też pracować na budowie w czasie „wolnym”, po pracy, wieczorami, w soboty itd. Ale ten czas – moim zdaniem – jest najcenniejszy ze wszystkich. To jest czas spędzany z rodziną, w naszym przypadku – z dwudziestodwumiesięczną córeczką. Owszem, zależy nam na szybkiej pzeprowadzce, ale nie kosztem godzin spędzonych z małym dzieckiem. Gdy wychodzę z pracy po południu, nie pędzę na budowę, ale do domu, do córeczki Nawet „inspekcje” budowy przeprowadzamy zazwyczaj z nią, bo szkoda ją zostawiać z babcią i jechać samemu.

To na pewno kosztuje więcej niż budowa systemem gospodarczym, czy nawet na zasadzie, że każdy etap robi inna ekipa, bo tańsza w danej dziedzinie. Ale po prostu czas inwestora też ma swoją cenę.

Nawet jeżeli ktoś buduje sam, z pomocą rodziny i znajomych, to jednak materiały musi kupić. A obecnie i to kosztuje mała fortunę Ale wtedy fizycznie gotówki na pewno wyłoży mniej niż my (oczywiście za porównywalny dom, metraż itd). Ale jeżeli zliczy swój czas pracy, i ile on go kosztował, to może już niekoniecznie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nayri, utrafiłaś w sedno. My też ani czasu, ani umiejętności ani możliwości (mieszkamy 500 km od budowy) za bardzo nie mamy aby samorobić. Przynajmniej na etapie SSO. Jak już będzie SSZ to pewne rzeczy będzie można zrobić samemu - uszczelnić i docieplić ściany przy murłacie, pobielić drewniany sufit, zaaplikować hydroizolację płyty i takie tam inne drobne roboty. Nawet nie po to by zaoszczędzić - choć to też - ale żeby dokładnie to zrobić, bez pośpiechu i starannie. Teraz ani narzędzi gdzie przechować, ani przenocować no i benzyna na dojazd też kosztuje. Ale najgorzej to z czasem bo pomimo, że dzieci już odchowane, praca zawodowa strasznie absorbuje i urlopu do emerytury by nie starczyło na wybudowanie się. A to przeciez nie o to chodzi, żeby to była męka tylko radość z nowego domu. A co do wielkości to mąż postanowił, że dom ma być jednak większy bo w atrakcyjnym wakacyjnie regionie budujemy i liczymy, że dzieci często gościć będą, a kiedyś może i wnuki. No i w przyszłości jak nas zabraknie, a dzieci nie będą chciały go zatrzymać to łatwiej będzie sprzedać dom dla rodziny 2+2 niż jakąś małą chatkę (jakiego emeryta będzie w przyszłości stać na cokolwiek?). Tak przynajmniej kalkulujemy, a jak będzie to czas pokaże.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

“The road so far” - czas

 

Czyli podsumowanie czasu, jaki trwała budowa do stanu surowego zamkniętego. Może komuś się to przyda:)

 

Początkowo planowaliśmy zacząć budowę na wiosnę 2019 roku (w marcu, jeśli pogoda pozwoli). Ostatecznie, już po podpisaniu umowy z wykonawca, zdecydowaliśmy się zacząć na jesieni.

 

Najważniejsze terminy z zakresu papierologii:

30.08.2018 - kupiliśmy działkę

05.09.2018 - architekt adaptująca dostała wszystkie dokumenty

13.10.2018 - podpisaliśmy budowę z wykonawcą, na budowę do stanu surowego otwartego (+ ścianki działowe)

09.11.2018 - podjęliśmy decyzję, że budowę rozpoczynamy jeszcze w 2018 roku

20.11.2018 - ostateczna decyzja odnośnie punktu zero - 320,3 m n.p.m.

29.11.2018 - kupiliśmy okna (promocja zimowa)

6.12.2018 - złożyliśmy papiery o warunki techniczne przyłączy (gaz, prąd, wodociąg, kanalizacja)

7.12.2018 - otrzymaliśmy numer Księgi Wieczystej założonej dla naszej działki (zgłoszenie o założenie KW złożyła notariusz gdy kupiliśmy działkę)

28.12.2018 - podpisaliśmy umowę przyłączeniową do wodociągu i kanalizacji. Od razu wydane zostały w Urzędzie Gminy warunki techniczne tych przyłączy

9.01.2019 - podpisaliśmy umowę przyłączeniową o prąd

18.01.2019 - podpisaliśmy umowę przyłączeniową o gaz

18.01.2019 - zleciliśmy architektowi wykonanie projektów instalacji przyłączy zewnętrznych

14.02.2019 - projekty przyłączy zewnętrznych gazu i prądu złożone w starostwie do zatwierdzenia

22.02.2019 - projekty przyłączy zewnętrznych wodociągu i kanalizacji złożone w Urzędzie Gminy do zatwierdzenia

26.02.2019 - projekt przyłącza wod-kan odebrany ze starostwa

07.03.2019 - projekt przyłącza wod-kan odebrany z Urzędu Gminy

07.03.2019 - projekty przyłączy gazowego i prądu odebrane ze starostwa

07.03.2019 - wizja lokalna z projektantem PGE na działce, podpisanie papierów (zgoda sąsiada na przekopanie działki, itd)

18.03.2019 - wizja lokalna z rzeczoznawcą banku, odnośnie kredytu

25.03.2019 - decyzja ostateczna banku odnośnie udzielenia nam kredytu

05.04.2019 - złożenie wniosku o wpis hipoteki do KW

 

 

Najważniejsze terminy z zakresu faktycznej budowy:

14.11.2018 - geodeta wytyczył dom

15.11.2018 - Pan Koparka zaczął kopać fundamenty

16.11.2019 - wylany beton w rowy fundamentowe

19.11.2019 - początek murowania ścian fundamentowych

6.12.2019 - fundament skończony - zaizolowany obsypany ziemią (na ile się Panu Koparce udało w ówczesnych warunkach pogodowo - ziemnych), zasypany piachem

 

Dwumiesięczna przerwa. Planowana była miesięczna (okres świąteczno-noworoczny), ale niespodziewana zima, śniegi, roztopy i deszcze całkiem zabiły drogę dojazdową do działki

 

7.02.2019 - tymczasowy dojazd do działki zrobiony (droga wyłożona wielkimi betonowymi płytami)

11.02.2019 - stan zero w końcu osiągnięty. Kanalizacja położona, chudziak wylany.

13.02.2019 - początek murowania ścian nośnych

20.02.2019 - wylany strop nad garażem i schody do spocznika włącznie

26.02.2019 - wylany strop nad resztą domu

04.03.2019 - początek murowania ścian poddasza

06.03.2019 - wieniec wylany

12.03.2019 - przyłącze prądu od słupa do skrzynki w linii ogrodzenia i od skrzynki do domu wykonane

14.03.2019 - początek stawiania więźby dachowej

20.03.2019 - skończona więźba dachowa

21.03.2019 - kontynuacja murowania ścian i kominów

22.03.2019 - początek łacenia dachu

26.03.2019 - przyłącz kanalizacji zrobiony

26.03.2019 - skrzynka prądowa postawiona w linii ogrodzenia

27.03.2019 - przyłącz wodociągu zrobiony

01.04.2019 - początek orynnowania i pokrywania dachu blachodachówką

06.04.2019 - początek murowania ścian działowych

09.04.2019 - dach skończony

10.04.2019 - pierwsze podejście do okien

18.04.2019 - okna zamontowane

 

Kolejny cel: stan deweloperski (łącznie z wykończeniem poddasza wełną i płytami karton-gips) do końca lipca najpóźniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolety i drzwi wewnętrze

 

Wczoraj (czwartek 25.04.2019) kupiliśmy rolety zewnętrzne podtynkowe oraz drzwi zewnętrzne. Rolety mają założyć od razu po ich wyprodukowaniu (czyli podobno do ok. 2 miesięcy), a drzwi - najlepiej dopiero przed robieniem elewacji.

 

W przypadku drzwi i rolet mieliśmy wyceny szczegółowe z dwóch sklepów. Panowie sprzedawcy proponowali te same rolety firmy Krispol, tylko z różnymi silnikami. W końcu, po zażartych negocjacjach stanęło na 10 200 zł za rolety Krispol na pilota i przełączniki, z lepszym silnikiem, z elektryczna detekcja przeszkód (czy jakoś tak, mężowi na tym bardzo zależało). Rolety na wszystkie okna oprócz tych małych narożnych w łazience na parterze oraz okna w kotłowni i garażu.

 

Drzwi zewnętrzne pasywne Martom o grubości 90 mm, z zamkiem listwowym w systemie klucz z zewnątrz, gałka od wewnątrz (właśnie to rozwiązanie chciałam), ze szklanym pasem i lustrem weneckim - 4800 zł. Do tego szczelny montaż i to coś (nie pamiętam nazwy) co wstawiają pod próg na głębokość 10 cm.

 

Sprzedawca nie zalecal szklanego pasa (na korzysc wykonanego z aluminium). Mówił że to jednak szkło, może się uszkodzić, a nie da sie tego elementu samego wymienić, trzeba całe drzwi. Mnie sie jednak drzwi ze szkłem o wiele bardziej podobają niż z aluminiową wstawka, zdecydowalismy więc, że zaryzykujemy. Najwyżej będziemy żałować.

 

Zdecydowaliśmy z mężem że damy szczelniejsze drzwi, a dzięki temu nie położymy styropianu na wewnętrznych ścianach wiatrołapu. Pozwoli nam to uzyskać dodatkowe 10 cm (po 5 cm styropianu na każdej ścianie) na wielkości małego wiatrołapu.

 

W projekcie mamy też styropian (5 cm) na ścianie między garażem a domem. Wykonawca mówił, że u siebie tego nie robił. Że nie jest to potrzebne,a styropian na ścianie ogranicza możliwości jej wykorzystania (np. do powieszenia na niej rowerów). Ale kilka osób nam też radziło, żeby jednak dać ten styropian i odciąć trochę nieogrzewany (ewentualnie słabo ogrzewany) garaż od reszty domu. Obecnie zastanawiamy się z mężem, kogo posłuchać:) Czy dawać te 5 cm styropianu, czy też nie:)

 

W sumie 15 000 zł za całość drzwi zewnętrzne + rolety zewnętrzne podtynkowe (bez kilku groszy). Ostateczna cena wyszła o dobry 1000 zł taniej niż pierwsze wyceny (przed rozpoczęciem negocjacji), więc jesteśmy nawet zadowoleni. No i nie popłynęliśmy - założony budżet na rolety to było 10 000 zł, a na drzwi zewnętrzne i bramę garażową drugie 10 000 zł. Więc mąż ma maksymalnie 5 000 zł do wydania na bramę garażową, ale z tym nie powinno być problemu (miał już wyceny na 3800 - 4500 zależnie od modelu).

 

Niestety na budowie kolejne opóźnienia, Spotkaliśmy się z elektrykami, żeby wstępnie ustalić położenie gniazdek, kontaktów, płyty indukcyjnej itd. Ale zaczną u nas robić instalację elektryczną dopiero po długim weekendzie, 6 maja.

Co gorsza, tynki przyjdą zrobić najwcześniej w czerwcu (mają wcześniejsze zobowiązania które muszą skończyć). A to oznacza dobre 2-3 tygodnie (minimum) bezczynnego oczekiwania na tynki po elektryce. Ustaliliśmy z wykonawcą, żeby w tym czasie hydraulik wszedł na budowę i zaczął pracę. Im więcej zrobi przed tynkami, tym mniej mu zostanie po nich:) Ma nie być z tym problemu, przy założeniu, że nie przeszkadzają nam ściany w kotłowni nie idealnie gładkie (tam gdzie hydraulik położy rury, zanim będą tynki). To nam nie przeszkadza - mnie na kotłowni nie zależy, a mąż chce tam dawać płytki (jeszcze zobaczymy czy pójdziemy w takie koszty w ogóle tam:)).

Stanęło więc na tym, że od 6 maja około półtora tygodnia elektryka. Potem hydraulik ma zrobić “wszystko oprócz podłogówki”, a po nim - na początku czerwca - tynki. I po tynkach zdaje się podłogówka i wylewki. Liczę na to, że do końca czerwca to by już było zrobione.

Wtedy w lipcu poddasze, ocieplanie wełną, sufity podwieszane. I w sierpniu malowanie i płytki. Wrzesień to by były schody, zabudowa kuchni łazienki. Wrzesień - październik elewacja.

Plany planami, i wszystko to ładnie wygląda na papierze, ale zobaczymy jak będzie w rzeczywistości. Chociaż, kto wie, może się uda? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powódź

 

Zbagatelizowałam sprawę wody, a mąż miał rację.

Od kilku dni u nas pada i pada i pada. Mąż kilka razy panikował, że nam garaż zaleje, a ja to ignorowałam. Dzisiaj rano jednak, na prośbę męża, po odwiezieniu dziecka do żłobka podjechałam na działkę

No i okazało się, że on miał rację, a ja się myliłam. Działka ma spadek w kierunku domu. Zwożona ziemia dodatkowo zrobiła blokadę, i w efekcie woda eleganckim korytkiem płynęła wprost pod garaż.

 

Tak to wygląda na zewnątrz (30.04.2019):

0CeOHb.jpg

 

jdCkxZ.jpg

 

A tak, niestety, wewnątrz:

dCx41t.jpg

 

Woda przez garaż przepłynęła do spiżarki pod schodami:(

Mąż ma rację w tym, że mogliśmy zrobić korytka na boki domu i byłoby tymczasowe odwodnienie. Zaniedbaliśmy to, no to musimy ponieść konsekwencje. Trudno, bywa i tak:(

 

Wniosek: koniecznie musimy zrobić porządne odwodnienie już w tym roku. A tymczasowo mąż właśnie jest na budowie i kopie korytka puszczające wodę na boki domu, a nie wprost na nasz garaż.

 

Wody w domu nie ma aż tak dużo (moim zdaniem). Męża zdaniem jest “źle, strasznie, tragicznie źle”. Twierdzi, że dopóki to nie wyschnie nie da się robić elektryki. W tym przypadku mam nadzieję, że przesadza, bo byłoby to kolejne opóźnienie.

Nasz wykonawca ma dzisiaj tam podjechać i zobaczyć jak to wygląda.

Edytowane przez Nayri
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...