Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Budowa domu ok. 110 m2 - dylemat co do kosztów


Recommended Posts

Witam,

Pokrótce nakreślę temat. Mieszkam z rodziną od trzech lat w domu 103 m2 (dom z garażem w bryle i z poddaszem użytkowym) pod Wrocławiem. Budowę sam nadzorowałem, materiały sam zamawiałem i w domu ile mogłem tyle sam robiłem. Wiem ile dokładnie kosztował ten dom bo mam wszystko zliczone w excelu. Teraz żona naciska mnie byśmy sprzedali ten dom, kupili nową działkę i zbudowali nowy dom. Nie będę podawał powodu takiego pomysłu bo to nieistotne.

No i mam duży dylemat bo nie do końca jestem przekonany do tego rozwiązania. Wiem, że ze sprzedaży uzyskalibyśmy być może z 500 tys. Tylko, że nowa działka, którą mamy na oku jest dość droga. Do tego dochodzi ponowne przejście przez etap budowy, załatwiania i użernia się z podwykonawcami.

Jednak z drugiej strony kusi mnie też przeprowadzka.

Zdaję sobie sprawę, że my się wybudowaliśmy i zamieszkaliśmy na początku 2016 i teraz koszt budowy tego samego domu pewnie byłby jakieś 30-40% wyższy, ale jednak chciałbym się poradzić może bardziej zorientowanych w cenach.

Nasz ewentualny nowy dom tym razem miałby być parterowy i wielkości ok. 110 m2 plus koniecznie wbudowany garaż. Dachówka ceramiczna i najlepiej system wentylacji mechanicznej.

Patrząc na to co wcześniej wykonałem sam to tym razem pewnie też sam bym zrobił ocieplenie podłogi styropianem (bo nikt tego lepiej nie zrobi), ocieplenie wełną poddasza, jakieś drobne prace wykończeniowe no i na zewnątrz ogrodzenie, system zraszaczy, odwodnienie rynien itd. Niewiele, ale jednak zawsze jakaś oszczędność.

Czy myślicie, że za taki dom jak opisałem wyżej (nie licząc zagospodarowania działki, ale wliczając koszty projektu gotowca wraz z całą papierologią i wykonaniem przyłączy wody i prądu) można zmieścić się w przyszłym roku w kwocie 500 tys. zł?

Dodam, że wykończenie domu byłoby na pewnie nie z najwyższej jakości materiałów, a raczej średnia i niska półka.

 

Dzięki z góry za pomoc.

Edytowane przez Ben Moon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 48
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najistotniejszą rzeczą o której nie chcesz napisać jest powod zmiany. Bez tego nie da się doradzić czy warto budować. Musi on być niebagatelny skoro dwa lata po takiej katordze jak budowa domu zastanawiasz sie nad kolejną.

I musisz chyba jednak mieszkać spory kawałek od Wrocławia bo domki pod samym miastem zaczynają sie od miliona w góre.

Nie napisales ile ma kosztować ta wymarzona działka ale jak ze 150tyś (uzgledniam juz uzbrojenie) to za 350tyś na pewno nie postawisz nowego domu. Wszystko zależy od projektu ale taki domek 110 w tej okolicy ostrożnie licząc wyjdzie miin 500tyś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to może uszczegółowię temat. Dom mam na wschód od Wrocławia, tj. 8 km od granicy Wrocławia (do wrocławskiego rynku jedzie się 25 minut gdy nie ma korków. Gdy są korki to czasem może i godzina nie wystarczyć).

Co do przeprowadzki to głowę suszy mi żona, a powód jest dla niej dość ważny. Mamy dom, wokół kilku sąsiadów, ale w tych domach brak jest dzieci (a jeśli są to są dużo starsze od naszych dzieci). Dla mojej żony ważne jest to by dzieci miały w okolicy swoich równieśników bo wg niej w dzieciństwie powstają najlepsze przyjaźnie, bo mielibyśmy oddech od dzieci itd. Nowa działka byłaby na północy Wrocławia w dużo lepszej lokalizacji bo z lepszym dojazdem do Wrocławia, ze stacją kolejową, a co najważniejsze to wśród domów gdzie mieszkają nasi dobrzy znajomi i jest wokół mnóstwo dzieciaków więc sytuacja dla mojej żony idealna:) Dodatkowo przy budowie drugiego domu człowiek już wie dużo więcej co jak by wybudował. Koszt nowej działki to trochę ponad 150 tys. Pytając w tym poście o koszt budowy nowego domu miałem na myśli koszt bez działki bo działkę liczę osobno.

Byłbym w stanie przebrnąć jeszcze raz przez etap budowy. Jedyne co mnie powstrzymuje to konieczność wzięcia kredytu.Do tej pory mieliśmy dość duże szczęście bo udało się nam wybudować to co mamy bez kredytu, a budowa nowego domu wiąże się z koniecznością wzięcia kredytu. Pomijając to, że nie lubię mieć długów to zastanawiam się teraz tylko jakiej wysokości musiałby to być kredyt. Czy na 150 tys. czy więcej.

Patrząc na ceny wydaje mi się, że 500 tys. (nie wliczając w to działki) na budowę domu o którym pisałem wyżej mogłoby nie starczyć.

Edytowane przez Ben Moon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez zagospodarowania terenu - jest szansa zmieścić się w 0,5M zł. Ale może być ciężko przez garaż.

 

Jak masz w tabelce ceny, to porównaj co większe pozycje - wyceń teraz.

Ceny materiałów wzrosły, ceny robocizny drastycznie wzrosły (podobno im bliżej granicy z Niemcami tym bardziej) a do tego zmieniły się wymagane prawem warunki techniczne (pewnie już nawet dwa razy - a zanim zdobędziesz pozwolenie na budowę może zaostrzą się trzeci raz) co wymusza droższe budowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mojej żony ważne jest to by dzieci miały w okolicy swoich równieśników bo wg niej w dzieciństwie powstają najlepsze przyjaźnie, bo mielibyśmy oddech od dzieci itd.

 

Nie wiem jak wygląda życie pod Wrocławiem ale znam realia Podkarpacia. I ja i żona, też pamiętamy wspólne zabawy z kolegami czy to "pod blokiem" czy u dziadków na wsi. Mieszkamy na wiejskim osiedlu .....mamy teraz już nastoletnie dzieci, nie ma zabaw z rówieśnikami, bo rodzice zabraniają "wychodzić do kogoś". Jak liczysz że wyślesz dzieci do sąsiada i masz spokój możesz się przeliczyć dwukrotnie, raz że nie wyślesz dwa że dostaniesz potem zamiast tylko swoich całą gromadę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 2011r wprowadziliśmy się do domu wybudowanego przez dewelopera na pewnym osiedlu domków jednorodzinnych (kilkadziesiąt) niedaleko miasta. Dzieci mnóstwo. Nasze wtedy miały 4 lata.

 

Myśleliśmy że dzieci znajdą przyjaciół i będą spędzać dużo czasu z innymi dziećmi. Tak naprawdę mimo że dzieci mnóstwo to tych do "zabawy" brak.

Dzieci w domu , przy tabletach , komputerach , TV , konsoli , komputerze i itd ..

Zauważyłem że obecne dzieci "boją" się i nie potrafią "poznać" kogoś innego. Nie wiedzą jak "zagadać" i się "poznać".

A jak już to nie jest to taka "więź" jak kiedyś.

 

U moich rodziców w bloku wielki plac zabaw nowoczesny a dzieci brak a jak już to babcie/dziadkowie z wnukami ...

 

Takie są obecne realia ..

 

Teraz mieszkamy w innym miejscu , gdzie sąsiadów jest duuuuuuzo duuuuużo mniej.

 

Niestety czasy się zmieniły. Kiedyś jako dziecko spędzałem na 'dworzu" mnóstwo czasu. Miało się wielu znajomych i spędzało z nimi czas.

Teraz dzieci są "wirtualne" i nie potrafią "funkcjonować" w realnym świecie ...

 

Rodzice też w większości pracują i przyjeżdżają do domu wieczorem. Później lekcje które czasami zajmuja sporo czasu i tak naprawdę tak dzień mija.

 

Dlatego osobiście po moich wieloletnich spostrzeżeniach stwierdzam że liczenie że jak są dzieci to z automatu nasze dzieci będą miały znajomych i przyjaciół i będą spędzały mnóstwo czasu z nimi i na dworze może być zwykłą iluzją.

 

Przykro ale kiedyś były inne realia. W TV tylko 2 kanały , komputerów , tabletów , smartfonów , facebooków i innego badziewia nie było i ludzie zamiast "lajkować" i "gadać przez facebooka" spędzali czas na dworzu i mieli realnych znajomych ...

Teraz dzieci mają dużo znajomych ..... w wirtualu a w realu brak ...

Edytowane przez kaszpir007
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo wg niej w dzieciństwie powstają najlepsze przyjaźnie,

 

Zakładam, że Twoja żona ma właśnie takie doświadczenia. Owszem, jak byłam dzieckiem była masa dzieciaków na osiedlu, z którymi się ganiało po ulicy i skakało po drzewach :) Ale przyjaźnie to to nie były, a znajomości zazwyczaj mocno rozluźniały się wraz z nastaniem września i pójścia do szkoły, gdyż większość czasu z tymi dzieciakami spędzało się jednak podczas wakacji. Nie twierdzę absolutnie, że powód Twojej żony jest nieracjonalny, ale przemyślcie to, przeanalizujcie, wszak poniesione przez Wasz koszty (nie tylko finansowe przecież) będą ogromne, a w efekcie cel może nie zostać osiągnięty. (może dzieciaki będą na ulicy, ale nie złapią kontaktu np. - i wiele innych.)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To czy małe dzieci spędzają czas przy tabletach czy na dworzu to chyba zależy głownie od rodziców? Jeśli im na to pozwalacie to nie ma sie co dziwić.

Ja też mieszkam na osiedlu domków, cała ulica z wyjatkiem jednego domu to rodzice z dziecmi w wieku 0-10lat . W domach tych mieszka prawie cały przekrój społeczenstwa - od ludzi srednio sytuowanych gdzie budowa dla rodziców to wyzwanie życia i hipoteka na 35lat do takich co auta mają o wartości domów tych pierwszych i te wszystkie dzieci bawią się ze sobą prawie codziennie. Pierwsze co robia po przywiezieniu ze szkoly / przedszkola to pytanie czy mogą iść na dwór bo widziały że Franek/Hania czy Emilka już lata po trawniku. Więc sobie myslę, że jak rodzice potrafią zapanować nad pokusami dzieci to cheć zabawy z rówieśnikami tak bardzo sie nie zmieniła.

Co do samego dylematu autora to dla samych małoletnich sąsiadów nie targałbym się na kolejną budowę domu... tymbardziej że koszty skoczyly chyba o 100% w ciagu 3 lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Co do samego dylematu autora to dla samych małoletnich sąsiadów nie targałbym się na kolejną budowę domu... tymbardziej że koszty skoczyly chyba o 100% w ciagu 3 lat".

 

No i to jest paradoks.

Trzy lata temu można było w danej okolicy zbudować dom za kwotę X lub kupić podobny dom za kwotę Y.

Teraz ten sam dom w tej samej okolicy można zbudować, ale już za kwotę X+50%, a kupić za kwotę Y+20%.

Po co więc budować, użerać się z wykonawcami, tracić czas itd. skoro na logikę lepiej jest kupić? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z prostego powodu dla ktorego ludzie wybierają budowe a nie kupno: wybudujesz sobie dom wedlug projektu jaki ci sie marzy a nie kupisz to co jest dostępne idąć na kompromisy. Do tego nowy dom = niższe koszty ogrzewania i utrzymania. Stary dom- wieczne remonty i niska izolacja cieplna plus wady starej technologii i przestarzałych materiałów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co więc budować, użerać się z wykonawcami, tracić czas itd. skoro na logikę lepiej jest kupić? :)

 

Wszystko zależy od pozycji siedzenia. Jeśli ktoś chce mieć dom i ma gdzie mieszkać i chce to zrobić bez kredytu to budowa. Pieniądze się zbiera małymy/dużymi kroczkami. Jak kupić bez kredytu to gotówka potrzebna na już. No i tak jak pisze @booot. Budowa domu jest na miarę własnych potrzeb i wiesz co w trawie piszczy. Kupno gotowego to zawsze jest ryzyko kupienia kota w worku (albo jajka w ścianie :p)

Edytowane przez grzesio1712
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co wy się tak uczepiliście Ben Moon tych dzieci? Dzieci szybko dorastają... fakt, więc właśnie tym bardziej działać teraz, bo kiedy? Jeśli jest szansa na lepsze środowisko i wspomnienia...

Przecież Ben Moon pisze też, że nowa działka to lepsza lokalizacja, lepszy dojazd (PKP), lepsze sąsiedztwo (więcej znajomych, dorosłych nie tylko dzieci). Więc plusy... A u mnie dzieciaki latają po osiedlu, raczej nie siedzą w domu, ale dużo daje, że większość zna się ze szkoły, a szkoła jest blisko (jak ja byłem mały to nie miałem takiego luksusu, a koledzy w sąsiedztwie z innych szkół to już nie to samo). Pytanie czy w nowej lokalizacji są dobre szkoły?

Kwestia podstawowa (poza finansami) to nastawienie do budowy domu: dla jednych to katorga, dla innych - choć to nie łatwy spacerek - fajna wyprawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja budowałem i było to dla mnie wyzwanie. Nie ukrywam że bardzo mocno absorbujące i męczące ale coś za coś. Dzięki temu udalo się tanio wybudować i sądzę że mam mało błędów i fuszerek.

 

Ale obecnie z tego co się orientuje to coraz mniej fachowców a coraz więcej partaczy którzy zobaczyli w budowlance szansę na szybko i łatwy zarobek. Jest mnóstwo "fachowców" którzy nie mają żadnej wiedzy i doświadczenia i to jest najgorsze co może nas spotkac. narobi taki fuszerek , błędów , narazi nas na olbrzymie koszty i nic nie możemy zrobić , bo jak się "obrazi" to wie że czeka na niego wielu innych klientów.

Teraz sami sobie wykonawcy wybierają klientów i jak tylko znajdzie się inny co zapłaci wiecej to potrafią nie pojawić się na budowie.

 

Obecnie patrząc na to co się dzieje nie wiem czy bym się ponownie podjął budowy. Ludzi do roboty brak , ceny z kosmosu a jakość prac często to tragedia a ceny uslug z kosmosu ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja obecnie wykańczam i na pewno bym nie budował drugi raz bo już mam dość . Autor tematu widocznie już zapomniał co to budowa, a i kiedyś jak pisali poprzednicy było inaczej (czytaj lepiej i łatwiej bo wykonawców mnóstwo a nie to co teraz). W każdym razie budowa domu nawet tak małego (110 m2) to minimum 500 tyś i to bez zagospodarowania + w gratisie 2 lata wyjęte z życia.

Żony bym w ogóle nie słuchał bo one zazwyczaj wchodzą na gotowe (jeszcze z uwagami) i przy budowie nic nie pomagają. Z takiej perspektywy bardzo łatwo jest "doradzać" budowę nowego domu :D Oczywiście są wyjątki jak niektóre Inwestorki z naszego forum .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może jako autor posta jeszcze się odniosę do powyższego.

Tak jak pisałem, zmiana lokalizacji wiązałaby się z kredytem (teraz już wiem, że na jakieś 300 tys.), co jest dla mnie największym minusem bo jednak wygodnie mi się żyje nie będąc związanym z bankiem. Dodatkowo trzeba by przebrnąć ponownie przez etap budowy.

Swoją budowę teraz wspominam tak, że nie było to jakieś mega traumatyczne przeżycie. Było dużo stresu bo pracowałem na etacie, miałem już dwuletniego synka, a bliźniaki były w drodze. No i całkowicie sam (rodzina mieszka daleko od nas) musiałem ogarniać podwykonawców, materiały i resztę. Być może czas rozmazał złe wspomnienia z etapu budowy bo wydaje mi się, że drugi raz też bym dał radę się wybudować, a dodatkowo byłbym dużo mądrzejszy w kwestiach budowy. My rozpoczęliśmy budowę w kwietniu 2015 r i od momentu wbicia łopaty do momentu zamieszkania (na dolnym piętrze bo górne było niewykończone, dom był nieocieplony i działka była niezagospodarowana) minęło 10 miesięcy. Więc mnie ta budowa aż tak nie przeraża. Piszecie, że rynek zmienił się drastycznie. Ok. Tylko, że wokół znajomi budują (albo już zbudowali) i jakoś te budowy im idą bez większych problemów.

Dodatkowo pewnie ciężko byłoby znaleźć kupca na nasz dom, który poczeka np. rok czasu aż się wybudujemy w nowym miejscu. Więc trzeba by pewnie wynająć jakieś mieszkanie na czas budowy (dodatkowy koszt). Mógłby to być ciężki okres.

 

Z plusów takiego rozwiązania:

- przeprowadzamy się w miejsce gdzie są dobrzy znajomi i wszyscy wokół się dobrze znają, a dzieci same się na ulicy wychowują:)

- skraca się nam dość mocno czas dojazdu do pracy (choć lokalizacja naszego miejsca pracy oczywiście może się za jakiś czas zmienić)

- mieszkamy jednak w dużo lepszej lokalizacji niż nasza obecna.

- budujemy nowy dom, który powinien być bardziej funkcjonalny niż nasz obecny bo już wiemy co byśmy inaczej zrobili.

 

Wiem, że nikt z Was nie odpowie mi na pytanie co robić, ale fajnie jest posłuchać różnych opinii:)

Edytowane przez Ben Moon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie 10 miesięcy od wbicia łopaty do zamieszkania to niesamowity wynik. Myśle że nie do powtórzenia. Sam budowalem dwa lata i tak mniej wiecej wychodzi wsrod znajomych. Jak ktoś nie korzysta z firm to buduje sie czesto 6-8 lat.

Nie mam miłych wspomnien z budowy, mam co najwyzej kilka neutralnych i całą masę negatynwych. Każdego wykonawce trzeba pilnować, codziennie na budowie albo w sklepie po materiały i jeszcze pretensje od żony że sie mało z rodziną przebywa.... tak jakbym sobie budował dla rozrywki... Dla mnie to stracony rok życia (cały wolny czas) i drugi rok mocno ograniczony. Żadnych pozytywów oprócz samego skonczonego miejsca do życia. Ale nigdy więcej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdego wykonawce trzeba pilnować, codziennie na budowie albo w sklepie po materiały i jeszcze pretensje od żony że sie mało z rodziną przebywa.... tak jakbym sobie budował dla rozrywki... Dla mnie to stracony rok życia (cały wolny czas) i drugi rok mocno ograniczony. Żadnych pozytywów oprócz samego skonczonego miejsca do życia. Ale nigdy więcej :)

 

AMEN!! Dokładnie to samo odczuwam ja. Najgorsze te pretensje z równowagi wyprowadzają bo w końcu człowiek się zajeżdża dla rodziny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może jako autor posta jeszcze się odniosę do powyższego.

 

 

Z plusów takiego rozwiązania:

- przeprowadzamy się w miejsce gdzie są dobrzy znajomi i wszyscy wokół się dobrze znają, a dzieci same się na ulicy wychowują:)

- skraca się nam dość mocno czas dojazdu do pracy (choć lokalizacja naszego miejsca pracy oczywiście może się za jakiś czas zmienić)

- mieszkamy jednak w dużo lepszej lokalizacji niż nasza obecna.

- budujemy nowy dom, który powinien być bardziej funkcjonalny niż nasz obecny bo już wiemy co byśmy inaczej zrobili.

 

Wiem, że nikt z Was nie odpowie mi na pytanie co robić, ale fajnie jest posłuchać różnych opinii:)

 

Wygląda na to, że Twoja żona myśli, iż w nowym miejscu nie będzie musiała wychowywać dzieci, bo będą u innych dzieciaków lub na dworze.

A to błąd, ponieważ dzieci w dzisiejszych czasach to właśnie należy wychowywać a przynajmniej mieć je pod kontrolą.

500plus dzieci nie wychowa a ulica może.... owszem, tylko czy to jest odpowiednie wychowanie?///?

 

Poza tym żona może się lekko przeliczyć, bo możliwą okaże się sytuacja odwrotna, iż to Wy będziecie musieli wychowywać dzieci innych sąsiadów a Waszych nikt nie będzie zapraszał, bo to przecież 3 dzieci dodatkowo.

 

Sama mam bliźniaki i wiem jak to było, kiedy były małe. U nas zawsze przesiadywało jakieś dziecko sąsiadów, ale moich już nie tak często zapraszano i nie dlatego, że były niegrzeczne. Taka opieka, to dodatkowa praca i koszta.

Z resztą ja akurat wolałam kiedy miałam je pod swoją opieką i nie chciałam nikomu stwarzać problemów, narzucając im na głowę opiekę nad dodatkowymi dwoma dziewczynkami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...