Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

KORONAWIRUS - przydatne informacje, walka z mitami i plotkami


d7d

Recommended Posts

Spotkałem (że znam, to za dużo powiedziane) wszystkich pracowników, którzy zgodnie z procedurami mają prawo kontaktu z moimi dziećmi. Wszyscy są młodzi i skoro chodzą do pracy to są zdrowi (to też wymóg z procedury - pracownicy którzy nie są zdrowi czy są w grupie zagrożenia mają zakaz przychodzenia do pracy).

 

Ładnie podałeś, jak to powinno wyglądać w świecie idealnym. Nie wierzę, że nie masz świadomości tego, że tak to wcale nie wygląda w prawdziwym świecie.

Ale sam sobie wmówisz i sumienie czyste? Co więcej, ładnie sobie uzasadnisz każdą swoją wzajemnie sprzeczną wypowiedź w tym temacie.

 

Spotkałeś, nie znasz, nie masz pojęcia, ale przecież procedury istnieją, a Tobie to na rękę, więc tak właśnie jest i basta!

 

 

 

A jak wytłumaczysz, że moja żona nie ma cukrzycy, którą miała? Ciążowej - ale nie podawałem typów cukrzycy.

 

Cukrzyca ciążowa jest bardzo specyficzną odmianą cukrzycy - o czym zapewne dobrze wiesz, skoro się z tą chorobą spotkałeś. I nawet ta odmiana często zostaje z kobietą już na zawsze, po porodzie już jako zwykła, a nie ciążowa, cukrzyca.

Oczywiście mężczyźni czy osoby w podeszłym wieku także chorują na ten właśnie rodzaj cukrzycy, dlatego ją podajesz za przykład.

 

 

 

Cytowanie selektywne jest wtedy, kiedy cytujesz fragment wypowiedzi, do którego się odnosisz. Nie cały post. Więc nie twierdź, że tego nie robisz kiedy każdy widzi, że to robisz (a wcześniej nie robiłaś).

 

W którym momencie zacytowałam jakiś fragment? Mniej niż akapit? Bo teraz już naprawdę Cię nie rozumiem. Mam wrażenie, że Ty sam już nie wiesz, o co się czepić.

Chyba, że chodzi Ci o to, że czasami cytuję akapit, a czasami cały tekst, a odnoszę się tylko do jego fragmentu. Tu akurat wyjaśnienie jest banalne. Gdy wypowiedź jest skomplikowana, złożona, poruszająca wiele wątków, to żeby ją napisać korzystam z komputera. I wtedy mogę się bawić w cytowanie fragmentów i odpowiadanie na nie.

Gdy wypowiedź jest w zasadzie jednowątkowa, albo moja odpowiedź ma być jednowątkowa - to często z lenistwa cytuję cały post i na niego odpowiadam.

Gdy piszę za pomocą telefonu, nigdy nie kombinuję z cytowaniem fragmentów, bo nie mam na to czasu i cierpliwości. Dlatego zdarza się zapewne, że złożoną wypowiedź cytuję jako jeden post, a odpowiadam poruszając kilka wątków. Staram się takich sytuacji unikać, ale czasami dosyć długo nie mam dostępu do komputera.

Natomiast, jeżeli z jakiegoś powodu przeszkadza Ci fakt, że jakiś czas temu nie stosowałam odpowiadania na poszczególne akapity - to zaczęłam to stosować między innymi przez Ciebie. Bo Ty w taki sposób prowadziłeś dyskusję i niejako to na mnie wymusiłeś.

 

Gdzie tu łamanie netykiety?

 

A może chodzi Ci o to, że Ci "przypomniałam" Twoją własną wypowiedź (sprzeczną z tym, co akurat Ci pasowało napisać), z innego posta? W tym wypadku także nie manipulowałam, nie próbowałam na siłę stworzyć dla Twojej wypowiedzi zupełnie innego kontekstu. Pokazałam jedynie obłudę Twojej wypowiedzi.

Natomiast jeżeli chodzi Ci nie o konkretny przykład, tylko o to, że w ogóle "przypomniałam" Twoją wcześniejszą wypowiedź, cytując jej fragment a nie całość - to zanim zaczniesz mi zarzucać łamanie netykiety, przyjrzyj się sobie. Bo też tak przecież zdarzało Ci się postąpić.

 

 

 

Pewnie epidemiolodzy najbardziej rozwiniętych krajów świata nie mają takiej wiedzy, jak pielęgniarka w Rzeszowie.

 

Według Ciebie w Wojewódzkim Zespole Specjalistycznym w Rzeszowie pracuje tylko pielęgniarka i to ona decyduje o zachowaniu w czasie “pandemii”? I ot jej wytycznych przestrzega placówka?

Ja mam zdecydowanie inne zdanie - taka pielęgniarka to co najwyżej wykonuje polecenia przełożonych.

Co do epidemiologów, to przecież nie są jednogłośni odnośnie SARS-CoV-2 i procedur, wymogów i obostrzeń które powinny być lub nie być stosowane.

 

 

 

A ile szpitali zostało zamkniętych z powodu covid? Często przez lekceważenie powagi sytuacji. O szpitalu w miasteczku moich rodziców już pisałem.

 

Naprawdę tam nie był nikt chroniony? Nikt nie nosił maseczek? Czy może lekarze uważali? A jak lekarz się nie zarazi to skąd wiadomo, że ktoś zaraził się akurat w przychodni czy poradni? Bałagan jest, był i będzie. Więc nikt nie dojdzie tego teraz a co dopiero jak liczba zakażeń wzrośnie.

Co innego szpital. Jak pacjent dwa tygodnie leży na coś innego i okazuje się, że mu się coś na płuca rzuciło - to wiadomo, że zaraził się w szpitalu.

 

Ostatnio twierdziłeś, że nie realizują się czarne scenariusze śmiertelności zapowiadane na początku roku, bo zostały wprowadzone obostrzenia. Teraz piszesz, że bałagan jest, był i będzie. Że jak ktoś się gdzieś zarazi, to nie wiadomo gdzie to nastąpiło.

Czyli na jakimś tam poziomie świadomości dopuszczasz do siebie myśl, że osób zakażonych, “bezobjawowych”, których tak bardzo się obawiasz, może być o wiele, wiele więcej, niż się oficjalnie podaje. I jakoś żyją, egzystują, chodzą po tym padole łez i nie zabijają setkami swoich dziadków i innych starszych krewnych…

 

 

Co do reszty dyskusji, to po prostu pasuję. Te same argumenty, te same zdania wymieniamy w kółko już kolejny raz, beż żadnej nici porozumienia. Jedynym urozmaiceniem są tylko co jakiś czas Twoje próby "komplementowania mnie". Dalsze ciągnięcie tego po prostu nie ma sensu.

 

 

 

Napisałem:

 

Twoja odpowiedź

 

Następne posty:

 

 

Bardzo proszę, podaj te "oczywiste różnice" pomiędzy przytoczonymi powyżej wypowiedziami :)

Zarzut "manipulacji" dość zabawny :) ... pozostawię bez komentarza.

 

 

Bełkotliwa wypowiedź pełna “ostatnio widuję” czy “na przykład” poprzedzielanych marnymi i słabymi próbami obrażania każdego, kto nie myśli jak wypowiadający się (ukierunkowanych chyba jedynie na zdobycie aplauzu podobnie myślących), ze słownictwem i ogólnym poziomem wypowiedzi świadczącym dosyć dobitnie o wypowiadającym się

vs

konkretna wypowiedź na temat noszenia (bądź nie noszenia) przez daną osobę maseczki z krótkim uzasadnieniem dlaczego tak a nie inaczej (bez marnych prób obrażania innych).

Teraz widzisz różnicę, czy dalej nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 17,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • kulibob

    2233

  • d7d

    1885

  • fotohobby

    1552

  • Kaizen

    980

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

...

Bełkotliwa wypowiedź pełna “ostatnio widuję” czy “na przykład” poprzedzielanych marnymi i słabymi próbami obrażania każdego, kto nie myśli jak wypowiadający się (ukierunkowanych chyba jedynie na zdobycie aplauzu podobnie myślących), ze słownictwem i ogólnym poziomem wypowiedzi świadczącym dosyć dobitnie o wypowiadającym się

vs

konkretna wypowiedź na temat noszenia (bądź nie noszenia) przez daną osobę maseczki z krótkim uzasadnieniem dlaczego tak a nie inaczej (bez marnych prób obrażania innych).

Teraz widzisz różnicę, czy dalej nie?

Nie, różnicy nie widzę gdyż kontekst jest izomorficzny we wszystkich przypadkach.

Cóż za żałosna próba tłumaczenia "oczywistych różnic", w związku z zaczepką (kolejną zresztą), skierowaną pod moim adresem:

Naprawdę uważasz, że o to w tej dyskusji chodzi? Witki opadają...

Makiawelizm w krystalicznej postaci.

 

Wulgaryzmy (z błędami ortograficznymi) w postach w tym temacie, już tak Cię nie drażnią, iż nawet nie zwracasz na nie uwagi ?

 

ps - jeżeli uważasz, że cytat z fb który zamieściłem w swym poście Ciebie obraża, swe żale zgłoś do autora. Pod cytatem znajdziesz źródło jego pochodzenia.

Edytowane przez Chef Paul
ps
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Sam podałeś te choroby, dlatego tak się zdziwiłam.

Nadciśnienie tętnicze także w większości przypadków nie jest uleczalne - można je po prostu mieć pod kontrolą poprzez odpowiednie leczenie:

 

https://www.mp.pl/pacjent/nadcisnienie/lista/81026,czy-mozna-wyleczyc-nadcisnienie

 

Otyłość teoretycznie jest uleczalna - wystarczy schudnąć. Aczkolwiek w przypadku otyłości spowodowanej różnymi chorobami i schorzeniami to schudnięcie może nie być takie proste.

Jednak zdecydowana większość chorób cywilizacyjnych, nękających zdecydowaną większość ludzi starszych (i coraz więcej ludzi młodszych), jest nieuleczalna. Niesie też konkretne, realne zagrożenie życia, osłabienie organizmu i układu odpornościowego, zwiększenie podatności na choroby i ich cięższy przebieg i powikłania.

 

Sprawa jest prosta i skomplikowana jednocześnie. Są znane od lat proste sposoby na "wyleczenie" tak nadciśnienia jak i np. cukrzycy typu 2. Chudnięcie, to będzie efekt uboczny zmiany diety, Problem w tym, że albo pacjenci nie mają o tym pojęcia, albo w olbrzymiej większości nie są zainteresowaniu zmianą nawyków żywieniowych. Wolą regularnie tableteczki przyjmować, żeby mieć ciśnienie pod kontrolą i/lub regularnie insulinę brać żeby cukier mieć pod kontrolą...itd...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prasówka do kawy: https://www.prawo.pl/biznes/wyrok-w-sprawie-ekspedientki-ktora-nie-obsluzyla-klienta-bez,503128.html

 

Kto nienoszący maski ma czas na sądy z takiego błahego powodu?

Postawa klientki i policji, to jest paranoja do kwadratu.

Nic już w tym kraju mnie nie zdziwi.

Edytowane przez budowlany_laik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny lekarz z tyt. profesora, który ma odwagę nazwać rzeczy po imieniu, i stoi po stronie pacjenta.

 

Warto zapoznać się również z dwoma pracami przytoczonymi w wywiadzie.

 

Wpływ zaburzeń czynności mózgu na serce - Radosław Kaźmierski

 

Wpływ pandemii COVID-19 na zdrowie psychiczne

 

Najbardziej typową i powszechną cechą obrazu klinicznego pandemicznego ostrego zaburzenia stresowego jest przedłużona reakcja lękowa i niemożność oderwania się od stałego przeżywania traumy. Obserwujemy przedłużone utrzymywanie się strachu i poczucia bezradności, a wobec niemożności ucieczki (brak bezpiecznego miejsca lub jest ono ograniczone i niedostępne) – w skrajnych przypadkach stany paniki, rozpaczy i poczucie beznadziei. Powszechne w tych okolicznościach doznania to: mobilizacja obronna przejawiająca się nadmierną czujnością, niepokojem motorycznym, zawężeniem uwagi do jednego problemu – epidemii; lęk przed zainfekowaniem siebie i swojej rodziny; pogotowie agresywne (nadmierna czujność i reagowanie agresją na neutralne bodźce) , złość i zwerbalizowana agresja; nieodpowiednia i niecelowa aktywność; niemożność pogodzenia się z utratą dotychczasowego stylu życia, wartości i dóbr; lęk przed utratą podstaw egzystencji ze względu na ograniczone możliwości zarobkowania; szybciej narastające zmęczenie psychiczne. Klasyfikowane objawy w pandemicznym ostrym zaburzeniu stresowym mieszczą się w poszczególnych kategoriach natręctw, obniżonego nastroju, objawów dysocjacyjnych, objawów unikania i nadmiernej

pobudliwości.

Objawy natrętne to: nawracające rozpamiętywanie zagrożeń epidemicznych w formie natrętnych wspomnień osobistych i przekazywanych za pośrednictwem mediów elektronicznych; nawracające dręczące sny o treści związanej z epidemią; powtarzalne reakcje dysocjacyjne związane z poczuciem nierzeczywistości zagrożenia, które całkowicie zmieniło dotychczasowy status danej osoby, rytm jej codziennego funkcjonowania i planów na przyszłość; utrzymujące się poczucie krzywdy i cierpienia. W tym obszarze mieści się zarówno natrętne śledzenie informacji medialnych o epidemii, jak i obsesyjne (często niewłaściwe i nieskuteczne) stosowanie zabiegów higienicznych [9, 10].

 

Edytowane przez _Grisza_
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, różnicy nie widzę gdyż kontekst jest izomorficzny we wszystkich przypadkach.

 

W takim razie nasze umiejętności rozumienia tekstu pisanego tak bardzo się różnią, że nie ma sensu nawet próbować dalej dyskutować.

 

Cóż za żałosna próba tłumaczenia "oczywistych różnic", w związku z zaczepką (kolejną zresztą), skierowaną pod moim adresem:

 

Makiawelizm w krystalicznej postaci.

 

Aż tak bardzo Cię zabolało, gdy podważyłam Twoje słowa/ wypowiedzi/ wklejane cytaty, albo pokazałam, że w ich treści jest o wiele więcej, niż to co Ty zdajesz się dostrzegać?

Nie wiedziałam, że tak źle znosisz takie rzeczy:)

 

Wulgaryzmy (z błędami ortograficznymi) w postach w tym temacie, już tak Cię nie drażnią, iż nawet nie zwracasz na nie uwagi ?

 

Wulgaryzmy drażnią mnie zawsze i wszędzie tak samo, dlatego staram się ich nie czytać, takie posty po prostu ignorować. Uważam, że jeżeli ktoś nie potrafi wyrazić swoich myśli w sposób “cywilizowany”, dostosowując się do ogólnie przyjętych norm kultury osobistej, wypowiedzi i zachowania, to dyskusja z nim nie ma za bardzo sensu. Mogłaby wymagać zniżenia się do tego samego (zbyt niskiego dla mnie) poziomu wypowiedzi, a tego robić nie zamierzam.

Tobie pewnie tak pisane wypowiedzi imponują (skoro je cytujesz), ale mnie nie.

 

Może to kwestia pewnej ogłady, kultury osobistej nabytej od małego i podtrzymywanej przez całe życie? A może czegoś zupełnie innego?

 

ps - jeżeli uważasz, że cytat z fb który zamieściłem w swym poście Ciebie obraża, swe żale zgłoś do autora. Pod cytatem znajdziesz źródło jego pochodzenia.

 

Tak jak napisałam wyżej - staram się unikać osób, które nie potrafią utrzymać własnych wypowiedzi na pewnym podstawowym poziomie kultury. Natomiast ten post nie obraża nikogo oprócz osób, które się w swoim braku ogłady z takim sposobem wypowiadania - jakby nie było publicznego - zgadzają.

 

 

 

Sprawa jest prosta i skomplikowana jednocześnie. Są znane od lat proste sposoby na "wyleczenie" tak nadciśnienia jak i np. cukrzycy typu 2. Chudnięcie, to będzie efekt uboczny zmiany diety, Problem w tym, że albo pacjenci nie mają o tym pojęcia, albo w olbrzymiej większości nie są zainteresowaniu zmianą nawyków żywieniowych. Wolą regularnie tableteczki przyjmować, żeby mieć ciśnienie pod kontrolą i/lub regularnie insulinę brać żeby cukier mieć pod kontrolą...itd...

 

Chodzi mi o to, że nawet jeżeli zmianą trybu życia i nawyków żywieniowych będziesz tą “cukrzycę” czy nadciśnienie trzymał w ryzach - to tylko tyle i aż tyle. Wyleczyć jej nie wyleczysz. Wadliwe działanie organizmu (czy też jego elementów), które jest przyczyną takiej choroby nie zniknie. Można niwelować skutki, można organizmowi ułatwić, ale choroba towarzyszyć Ci będzie już do końca życia.

 

Chudnięcie samo w sobie nie zawsze idzie w parze ze zmianą diety. Insulinooporność czy wiele chorób tarczycy często wiąże się z tyciem (zazwyczaj jeszcze przed zdiagnozowaniem chorego). Nabyte kilogramy tłuszczu bardzo trudno “zrzucić”, bo organizm (z powodu choroby) nie za bardzo umie je spalić.

Oczywiście nie mówię tu o otyłości spowodowanej osiadłym trybem życia w połączeniu z jedzeniem fast foodów i słodyczy. Niejako taka “otyłość na życzenie”.

 

Kolejny problem to dostęp do działającej metody leczenia. Nie każdemu pomoże każda terapia. Nie każdemu pomoże każda dieta. A często trudno jest uzyskać fachową pomoc, poradę, dostosowaną do indywidualnej sytuacji chorego.

W ciąży miałam zdiagnozowaną między innymi insulinooporność. Udałam się do pani dietetyk, żeby się dowiedzieć co i jak zmienić, żeby donosić ciążę, urodzić zdrowe dziecko i nie wpaść w cukrzycę. Mogłam czytać na necie i szukać sposobu metodą prób i błędów (i tak komplet badań miałam robionych co 2 tygodnie, więc dokładanie do tego pomiaru insuliny i cukru nie byłoby wielkim problemem, żeby obserwować wyniki doświadczeń), ale chciałam uzyskać fachową poradę. No i po poprzednich doświadczeniach bałam się o nienarodzone jeszcze dziecko, więc nie chciałam tracić tygodni na "eksperymenty na sobie".

Na miejscu pani dietetyk powiedziała mi tak: “Przecież pani jest zdrowa. Proszę przyjść jak już będzie pani miała cukrzycę”. Ja rozumiem, że pani dietetyk pacjentów z cukrzycą ma takich “zaklepanych” - ma pewność, że regularnie będą przychodzić, kontrolować się. Swoista pewność zatrudnienia:) Ale żeby czekać aż pacjentowi stan się pogorszy na tyle, że rozwinie się u niej nieuleczalna już do końca życia cukrzyca - jak można w taki sposób postępować? Jak można tak w ogóle myśleć?

 

Z kolei moja mama ma zdiagnozowane kilka takich chorób, włącznie z cukrzycą i nadciśnieniem. Jak zbierała lata temu porady, to każdy lekarz - odnosząc się do “swojej” dziedziny wiedzy i konkretnej choroby - dawał zalecenia pod tą chorobę. Nie patrząc na inne. W efekcie miała plik zaleceń, z których wiele się wzajemnie wykluczało. Nie mówiąc już o zestawie tabletek, które w ulotkach także się wzajemnie wykluczały.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co sie dzieje po takim bezobjawowym zawale u cukrzyków, bo chyba tak tam było, a nie chce mi sie słuchać kolejny raz, Gość niezłe sie żalił na kasę ze mu nie dali, z tego co pamiętam. :lol2:

 

Jak nie oglądałeś, to czemu komentujesz? Nic takiego w tym wywiadzie nie ma.

 

Zmieniłeś sklep na bezpieczny?

 

Do którego postu się odnosisz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Chodzi mi o to, że nawet jeżeli zmianą trybu życia i nawyków żywieniowych będziesz tą “cukrzycę” czy nadciśnienie trzymał w ryzach - to tylko tyle i aż tyle. Wyleczyć jej nie wyleczysz. Wadliwe działanie organizmu (czy też jego elementów), które jest przyczyną takiej choroby nie zniknie. Można niwelować skutki, można organizmowi ułatwić, ale choroba towarzyszyć Ci będzie już do końca życia.

 

Chudnięcie samo w sobie nie zawsze idzie w parze ze zmianą diety. Insulinooporność czy wiele chorób tarczycy często wiąże się z tyciem (zazwyczaj jeszcze przed zdiagnozowaniem chorego). Nabyte kilogramy tłuszczu bardzo trudno “zrzucić”, bo organizm (z powodu choroby) nie za bardzo umie je spalić.

Oczywiście nie mówię tu o otyłości spowodowanej osiadłym trybem życia w połączeniu z jedzeniem fast foodów i słodyczy. Niejako taka “otyłość na życzenie”.

 

Mimo wszystko spróbuję...zmiana diety na niskowęglowodanową (jest bardzo dużo różnych odmian:LC,LCHF,Keto, Paleo niskowęglowodanowe) powoduje cofnięcie się objawów nadciśnienia i cukrzycy typu 2. bez tabletek i insuliny (o zgrozo!) można mieć prawidłowe ciśnienie i poziom cukru we krwi. Trochę czasu trwa, zanim organizm przestawi się na inne szlaki metaboliczne i inne żywienie, ale to działa w większości przypadków. Insulinooporność przestaje zwykle być problemem - bo znika przyczyna powstania insulinooporności - czyli jedzenia przeładowanego węglowodanami. Tarczyca faktycznie może być większym problemem, tutaj zgoda.

Z medycznego punktu widzenia, nie jest to rzecz jasna wyleczenie - bo przy powrocie do poprzedniego modelu żywienia, wracają wszystkie problemy i dolegliwości.

Mimo to, znam całkiem sporo osób które decydują się na taką rewolucyjną zmianę i już nie wracają do poprzednich nawyków żywieniowych. W tym ja - zmieniłem drastycznie dietę - żeby schudnąć - wagę od dawna mam prawidłową, ale ani przez mi nie przejdzie, żeby wrócić do poprzedniego modelu żywienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak nie oglądałeś, to czemu komentujesz? Nic takiego w tym wywiadzie nie ma.

 

 

 

Do którego postu się odnosisz?

 

Ależ oglądałem wcześniejsze wywiady z tym Panem. Powiedział wiele ciekawych rzeczy. ;)Poszukaj sobie.

 

Do tego ze obsługa sklepu w przylbicach to nie jest bezpieczny sklep. Nie chce mi sie grzebać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie spotkałem lekarza, specjalizującego się w chorobach przewlekłych, żeby przyznał że da się daną chorobę wyleczyć.

Jest na takie stanowisko kilka powodów.

Primo: Tak go nauczono na studiach.

Secundo: Przecież nie będzie podcinał gałęzi na której siedzi i pozbawiał się pacjentów z których ma dochód. Nie po to się specjalizował w chorobie nieuleczalnej/przewlekłej.

Odpowiednia dieta i warunki życia są najlepszym lekarstwem na wszelkie choroby przewlekłe.

Nie należy zapominać o stresie który jest praprzyczyną wszystkich chorób.

 

Wezwę nadaremno .O Boże.:o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim razie nasze umiejętności rozumienia tekstu pisanego tak bardzo się różnią, że nie ma sensu nawet próbować dalej dyskutować.

 

 

 

Aż tak bardzo Cię zabolało, gdy podważyłam Twoje słowa/ wypowiedzi/ wklejane cytaty, albo pokazałam, że w ich treści jest o wiele więcej, niż to co Ty zdajesz się dostrzegać?

Nie wiedziałam, że tak źle znosisz takie rzeczy:)

 

 

 

Wulgaryzmy drażnią mnie zawsze i wszędzie tak samo, dlatego staram się ich nie czytać, takie posty po prostu ignorować. Uważam, że jeżeli ktoś nie potrafi wyrazić swoich myśli w sposób “cywilizowany”, dostosowując się do ogólnie przyjętych norm kultury osobistej, wypowiedzi i zachowania, to dyskusja z nim nie ma za bardzo sensu. Mogłaby wymagać zniżenia się do tego samego (zbyt niskiego dla mnie) poziomu wypowiedzi, a tego robić nie zamierzam.

Tobie pewnie tak pisane wypowiedzi imponują (skoro je cytujesz), ale mnie nie.

 

Może to kwestia pewnej ogłady, kultury osobistej nabytej od małego i podtrzymywanej przez całe życie? A może czegoś zupełnie innego?

 

 

 

Tak jak napisałam wyżej - staram się unikać osób, które nie potrafią utrzymać własnych wypowiedzi na pewnym podstawowym poziomie kultury. Natomiast ten post nie obraża nikogo oprócz osób, które się w swoim braku ogłady z takim sposobem wypowiadania - jakby nie było publicznego - zgadzają.

...

W jednym masz rację, mamy zupełnie odmienne " umiejętności rozumienia tekstu pisanego".

 

Twoje uwagi mnie nie "bolą", one mnie bawią :)

 

*Dlaczego więc w moim przypadku, "zniżasz się" do "zbyt niskiego" dla Ciebie "poziomu", pomimo przedstawiania tutaj kwieciście swych zasad ?

*Jestem dla ciebie jakimś wyjątkiem ?

 

Stosuj się do swych deklaracji, nie komentuj i nie odpowiadaj na moje posty, "podtrzymując nabytą od małego ogładę". W przeciwnym razie tego rodzaju dyskusje, mogą być dla Ciebie zbyt traumatyczne (a może już są, na co wskazywać mogą Twe impertynenckie a zarazem rozpaczliwe odpowiedzi).

Zgodnie ze swymi proklamacjami, unikaj więc osób "które nie potrafią utrzymać własnych wypowiedzi na pewnym podstawowym poziomie kultury."

 

* pytania retoryczne na które nie oczekuję odpowiedzi :)

 

ps - mnie wulgaryzmy nie drażnią (są częścią składową każdego języka), pod warunkiem jednak pisania ich bez ortograficznych błędów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nikt nie twierdzi, że nic się nie stało. Stało się bardzo dużo, tylko nie to, czym nas straszono.

Ja także nie twierdzę, że wirus nie istnieje. Istnieke, po prostu nie jest tak zjadliwy, jak to sie przedstawia.

 

Nie da się pogodzić oczekiwań tych, co uważają, że panika jest bezpodstawna, i tych, co się boją- bo te oczekiwania się po prostu wzajemnie wykluczają (normalne życie vs obostrzenia, lockdowny, kwarantanny itp.).

 

W swych osądach stajesz się coraz bardziej napastliwą osobą .Prosiłem abyś zrozumiała tych przerażonych czyli porażonych faktem ,że coś innego zaatakowało ich dotąd standardowe - spokojne życie. Wiele spraw związanych z tym drobnoustrojem da się pogodzić ale niestety muszą w nich uczestniczyć osoby dość rozumne, które nie zrobią tego bez udziału świadomości i woli. Dajesz niestety na to dowody ,że działasz bardzo po ignorancku co jak widzisz przysparza nieprzyjemnych wrażeń w rozmowie z Tobą .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jednym masz rację, mamy zupełnie odmienne " umiejętności rozumienia tekstu pisanego".

 

Twoje uwagi mnie nie "bolą", one mnie bawią :)

 

Faktycznie, cała Twoja wypowiedź aż ocieka śmiechem…

 

*Dlaczego więc w moim przypadku, "zniżasz się" do "zbyt niskiego" dla Ciebie "poziomu", pomimo przedstawiania tutaj kwieciście swych zasad ?

*Jestem dla ciebie jakimś wyjątkiem ?

 

Chcesz powiedzieć, że poziom literacki i merytoryczny zacytowanego przez Ciebie tekstu jest porównywalny z Twoim? Skoro uważasz, że “zniżam się do Twojego poziomu”?

 

Stosuj się do swych deklaracji, nie komentuj i nie odpowiadaj na moje posty, "podtrzymując nabytą od małego ogładę". W przeciwnym razie tego rodzaju dyskusje, mogą być dla Ciebie zbyt traumatyczne (a może już są, na co wskazywać mogą Twe impertynenckie a zarazem rozpaczliwe odpowiedzi).

Zgodnie ze swymi proklamacjami, unikaj więc osób "które nie potrafią utrzymać własnych wypowiedzi na pewnym podstawowym poziomie kultury."

 

Zdajesz sobie sprawę, jak właśnie piszesz o samym sobie?

I rozumiem, że dla Ciebie impertynencją jest, gdy ktoś ośmieli się nie zachwycać mądrością Twoich wypowiedzi, a wręcz przeciwnie - potrafi je podważyć? Bardzo ciekawe podejście:)

I jak wspomniałam wyżej - aż łychać Twój śmiech...

 

* pytania retoryczne na które nie oczekuję odpowiedzi :)

 

ps - mnie wulgaryzmy nie drażnią (są częścią składową każdego języka), pod warunkiem jednak pisania ich bez ortograficznych błędów.

 

Wulgaryzmy są częścią składową języka. Mają też swoje miejsce i zastosowanie - gdy stosowane umiejętnie (inteligentnie). Tekst, z powodu którego ostatnie kilka postów tak rozpaczliwie i nieumiejętnie próbujesz gryźć, zdecydowanie nie stosuje ich umiejętnie. Tekst, który postanowiłeś zacytować, ma bardzo niski poziom literacki i merytoryczny - a jednak cały czas zaciekle z jego powodu próbujesz atakować:)

 

 

 

W swych osądach stajesz się coraz bardziej napastliwą osobą .Prosiłem abyś zrozumiała tych przerażonych czyli porażonych faktem ,że coś innego zaatakowało ich dotąd standardowe - spokojne życie. Wiele spraw związanych z tym drobnoustrojem da się pogodzić ale niestety muszą w nich uczestniczyć osoby dość rozumne, które nie zrobią tego bez udziału świadomości i woli. Dajesz niestety na to dowody ,że działasz bardzo po ignorancku co jak widzisz przysparza nieprzyjemnych wrażeń w rozmowie z Tobą .

 

Oczywiście, że wiele spraw da się pogodzić, ale tylko jeżeli jedna strona ustąpi. Dlatego chociażby noszę maseczkę tam gdzie to wymagane, chociaż uważam to za co najmniej bezsensowne postępowanie (pewnie jakbym sama kaszlała czy kichała to może więcej sensu bym widziała w tym, by wtedy zasłaniać nos i usta - ale to w sumie teraz nie jest istotne).

Zauważ tylko, że to oznacza, że tak naprawdę robię to wbrew swojej woli, nie widząc w tym żadnego sensu, żadnej logiki - tylko dlatego, że ktoś inny tego chce. Dlaczego to ja mam ustąpić, a nie ta druga strona?

I to nie jest kompromis - to jest właśnie sytuacja, w której jedna strona dostaje co chce, a druga musi postępować wbrew sobie. A to tylko maseczki.

 

Natomiast w przypadku większych obostrzeń, jak kwarantanny szkół czy lockdown (odgórne zamknięcie przedszkola) - jak chcesz pogodzić oczekiwania tych, co chcą stosowania takich zabezpieczeń, z oczekiwaniami tych, którzy chcą normalnie żyć, pracować i funkcjonować? Móc spokojnie zaprowadzić swoje dziecko do przedszkola i pójść do pracy?

Nie da się pogodzić jednoczesnego lockdownu i normalnego funkcjonowania szkół i przedszkoli - przynajmniej ja tego nie potrafię sobie wyobrazić. Jeżeli Ty potrafisz, to chętnie przeczytam:)

 

Dlatego właśnie napisałam wcześniej: “Nie da się pogodzić oczekiwań tych, co uważają, że panika jest bezpodstawna, i tych, co się boją - bo te oczekiwania się po prostu wzajemnie wykluczają (normalne życie vs obostrzenia, lockdowny, kwarantanny itp.).”

 

Dlatego wypisałam w nawiasie “obostrzenia, lockdowny, kwarantanny”, a nie “maseczki”.

Chociaż przyznaję, że może mogłam swoją myśl jeszcze bardziej sprecyzować.

 

Czy uważasz, że zadawanie takich pytań to napastliwość albo ignorancja?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

..........................Oczywiście, że wiele spraw da się pogodzić, ale tylko jeżeli jedna strona ustąpi. Dlatego chociażby noszę maseczkę tam gdzie to wymagane, chociaż uważam to za co najmniej bezsensowne postępowanie (pewnie jakbym sama kaszlała czy kichała to może więcej sensu bym widziała w tym, by wtedy zasłaniać nos i usta - ale to w sumie teraz nie jest istotne).

Zauważ tylko, że to oznacza, że tak naprawdę robię to wbrew swojej woli, nie widząc w tym żadnego sensu, żadnej logiki - tylko dlatego, że ktoś inny tego chce. Dlaczego to ja mam ustąpić, a nie ta druga strona?

I to nie jest kompromis - to jest właśnie sytuacja, w której jedna strona dostaje co chce, a druga musi postępować wbrew sobie. A to tylko maseczki.

 

Natomiast w przypadku większych obostrzeń, jak kwarantanny szkół czy lockdown (odgórne zamknięcie przedszkola) - jak chcesz pogodzić oczekiwania tych, co chcą stosowania takich zabezpieczeń, z oczekiwaniami tych, którzy chcą normalnie żyć, pracować i funkcjonować? Móc spokojnie zaprowadzić swoje dziecko do przedszkola i pójść do pracy?

Nie da się pogodzić jednoczesnego lockdownu i normalnego funkcjonowania szkół i przedszkoli - przynajmniej ja tego nie potrafię sobie wyobrazić. Jeżeli Ty potrafisz, to chętnie przeczytam:)

 

Dlatego właśnie napisałam wcześniej: “Nie da się pogodzić oczekiwań tych, co uważają, że panika jest bezpodstawna, i tych, co się boją - bo te oczekiwania się po prostu wzajemnie wykluczają (normalne życie vs obostrzenia, lockdowny, kwarantanny itp.).”

 

Dlatego wypisałam w nawiasie “obostrzenia, lockdowny, kwarantanny”, a nie “maseczki”.

Chociaż przyznaję, że może mogłam swoją myśl jeszcze bardziej sprecyzować.

 

Czy uważasz, że zadawanie takich pytań to napastliwość albo ignorancja?

 

Tak uważam ,że ślepo widzisz swoje postępowanie przeciw temu w co nie wierzysz.Popatrz ile czynności robisz wbrew sobie.Z uporem maniaka wypisujesz powtarzasz wers

“obostrzenia, lockdowny, kwarantanny”, a nie “maseczki”
. Nie decyduj za kogoś tymi głupkowatymi pytaniami. Pytasz i masz pretensje a jak sama zostajesz poddana temu procederowi piszesz litanie z cytatami i przy tym ironizujesz.Życzyłbym w tej pandemii więcej wyrozumiałości i obiektywizmu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak uważam ,że ślepo widzisz swoje postępowanie przeciw temu w co nie wierzysz.Popatrz ile czynności robisz wbrew sobie.Z uporem maniaka wypisujesz powtarzasz wers . Nie decyduj za kogoś tymi głupkowatymi pytaniami. Pytasz i masz pretensje a jak sama zostajesz poddana temu procederowi piszesz litanie z cytatami i przy tym ironizujesz.Życzyłbym w tej pandemii więcej wyrozumiałości i obiektywizmu.

 

Wyrozumiałości i obiektywizmu, które Ty prezentujesz, nazywając pytania, na które nie potrafisz odpowiedzieć, głupimi?

Wyrozumiałościa i obiektywizmem jest według Ciebie oczekiwanie, że każdy bezmyślnie podda się Twoim oczekiwaniom, bo Ty się boisz czegoś? A w zamian nawet nie odpowiedz na pytania, które powstają właśnie dlatego, że cjcesz innym narzucać swoją wolę?

 

Pytanie o to, jak połączyć oczekiwania tych, co chcą zamknięcia przedszkoli, z tymi, którzy tego nie chcą, jest głupie? Czy po prostu odpowiedz na nie Ci się nie podoba?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyrozumiałości i obiektywizmu, które Ty prezentujesz, nazywając pytania, na które nie potrafisz odpowiedzieć, głupimi?

Wyrozumiałościa i obiektywizmem jest według Ciebie oczekiwanie, że każdy bezmyślnie podda się Twoim oczekiwaniom, bo Ty się boisz czegoś? A w zamian nawet nie odpowiedz na pytania, które powstają właśnie dlatego, że cjcesz innym narzucać swoją wolę?

 

Pytanie o to, jak połączyć oczekiwania tych, co chcą zamknięcia przedszkoli, z tymi, którzy tego nie chcą, jest głupie? Czy po prostu odpowiedz na nie Ci się nie podoba?

 

Widzisz znowu udowadniasz swoją rację ,a ja przecież z Tobą nie polemizuje na temat przedszkoli w tej pandemii. Wrzucasz wszystkich do jednego wora.Porwałaś się na Pawła z tymi swoimi osądami. Z nim się nie wygrywa potyczek słownych. Jego majestat jest nie do podważenia.Musisz się tego nauczyć tu na FM.Noszę maskę tam gdzie nosić się powinno. Wystrzegam się spotkań w wielkich skupiskach. Poddaje pod rozwagę jak ktoś z moich bliskich czy znajomych jest zahaczony tym drobnoustrojem. Jestem daleki od zamykania żłobków ,przedszkoli ale jeśli coś dzieje się niepokojącego skłonny jestem temu przeciwdziałać.Zamykanie szkół tylko w skrajnych przypadkach bo i z pustego Salomon nie naleje.Małe i duże zdalnie sterowane profesorami nie zostaną ale jeśli to konieczne wybieram zdrowie choćby było z domieszką strachu.Jest to dla mnie mniejsze zło. Ten luz jaki reprezentujesz i podobni Tobie jest dla mnie nie do przyjęcia.W mojej subiektywnej ocenie bardziej ufam tym co są w maskach jak tym bez. Powietrza mi wystarcza i nie przeszkadza mi to ,że w sklepie ją zakładam po toby ja zdjąć i nie chowam jej do kieszeni jak to wyżej sugerowano.Wymieniam ja poddaje chemicznej obróbce dbając by jej "nie przechodzić" jeśli wiesz co to za zjawisko i co może oznaczać.

Edytowane przez niktspecjalny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie, cała Twoja wypowiedź aż ocieka śmiechem…

 

Chcesz powiedzieć, że poziom literacki i merytoryczny zacytowanego przez Ciebie tekstu jest porównywalny z Twoim? Skoro uważasz, że “zniżam się do Twojego poziomu”?

 

Zdajesz sobie sprawę, jak właśnie piszesz o samym sobie?

I rozumiem, że dla Ciebie impertynencją jest, gdy ktoś ośmieli się nie zachwycać mądrością Twoich wypowiedzi, a wręcz przeciwnie - potrafi je podważyć? Bardzo ciekawe podejście:)

I jak wspomniałam wyżej - aż łychać Twój śmiech...

 

Wulgaryzmy są częścią składową języka. Mają też swoje miejsce i zastosowanie - gdy stosowane umiejętnie (inteligentnie). Tekst, z powodu którego ostatnie kilka postów tak rozpaczliwie i nieumiejętnie próbujesz gryźć, zdecydowanie nie stosuje ich umiejętnie. Tekst, który postanowiłeś zacytować, ma bardzo niski poziom literacki i merytoryczny - a jednak cały czas zaciekle z jego powodu próbujesz atakować:)

 

...

Chcę powiedzieć, że zaczepki i poziom Twoich wypowiedzi nie zgadzających się z Twoimi opiniami, ocieka literackim językiem i merytoryką w nich zawartą kiedy "podważasz" wypowiedzi innych :)

Zdaję sobie sprawę, iż pisząc swe posty aż "łycham" ze śmiechu, kiedy próbujesz ze mną się utożsamiać :)

Jeżeli masz ochotę na dalszą wymianę personalnych uprzejmości na moje "nieumiejętne gryzienie i atakowanie" Twej osoby, nie mam nic przeciwko temu (mam sporo wolnego czasu i będę się starał na Twoje pokrętne odpowiedzi - nie związane a tematem), odpowiadać :)

W oczekiwaniu na ciąg dalszy, pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

https://polskatimes.pl/szwecja-nikt-juz-nie-umiera-od-koronawirusa-zakazonych-jest-malo-jak-szwedzi-to-zrobili/ar/c1-15182654

 

Szwedzki sposób walki z koronawirusem – tak mocno krytykowany przez wielu na świecie – jednak wygrywa. Kraj ten odnotowuje najmniej przypadków Covid-19 od marca, czyli od wybuchu pandemii.

 

Główny epidemiolog przypisuje niewielką liczbę zakażeń zrównoważonemu podejściu do pandemii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...