Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dylemat - mieszkanie na wynajem, czy zakup działki?


Recommended Posts

Coś takiego zrobiłem na początku tego roku po 7 latach wynajmu ;)

M-4 w bloku z lat 70-tych w ciągu miesiąca poszło za cenę niewiele niższą niż koszt budowy mojego domu 7 lat temu :)

Dzisiaj ceny mieszkań są kosmiczne w porównaniu właśnie do 7-8 lat wstecz dlatego wtedy zdecydowałem się na wynajem, zysk z wynajmu pokrywał mi w 60-70% ratę za dom także miałem i gołębia na dachu i wróbla w garści :)

Jednak przy obecnych cenach mieszkań to była okazja żeby z czystym sumieniem spieniężyć wróbla :D

 

Gratulacje, ja na razie pasuję myślałem o mieszkaniu na podnajem na peryferiach stolicy, ale cena z dupy i czynsz tez dupy więc stwierdziłem ze może jednak segment bo nie ma czynszu i ktoś z chęcią wynajmie niż dusić się w klitce w bloku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 282
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Górka też była w 2007 roku a teraz ceny są jeszcze wyższe. Nic na to nie poradzisz, ludzi na świecie jest coraz więcej a pieniądz ciągle traci na wartości więc nie może być inaczej - do póki ludzi będzie coraz więcej i do póki pieniądz będzie tracić na wartości to wartość nieruchomości nominalnie będzie rosnąć.

 

Pamiętam, że kiedyś jak szedłem do sklepu z stówą w kieszeni to byłem wielki pan, robiłem duże zakupy za tą stówę i jeszcze parę złotych zostawało. Teraz za zakupy płacę 2 stówy - tak spadła wartość pieniądza. Gdy byłem nastolatkiem metr nowego mieszkania od dewelopera na terenie dużego miasta kosztował 1900zł a bilet ulgowy na autobus 0,25zł.

 

Jeśli rada polityki pieniężnej podniesie mocno stopy procentowe (sprawi, że mniej osób będzie brało kredyt, kredyt będzie drogi) to wówczas może ceny nieruchomości spadną na jakiś czas. Natomiast do póki stopy będą tak niskie jak teraz to nominalne ceny będą moim zdaniem stać w miejscu lub lekko rosnąć.

 

Ja bym się jednak nieruchomości nie wyzbywał, ale to też chodzi o mój charakter. Jak kasę mam na koncie to ona mnie pali. Zaraz bym jakieś auto kupił, nowy motocykl itd. ja co kilka dni oglądam jakieś auta czy motocykle na stronach internetowych. Mam czym jeździć, ale oczywiście przydałoby się coś co ma większą moc, jest nowsze i lepsze - takie głupie myślenie. Dlatego ja muszę trzymać kasę np. w nieruchomościach bo bezmyślnie ją wydam. Jeśli tak zrobię to uważam, że w wieku 65lat - czyli za 31 lat będę miał z czego żyć bo państwowa emerytura będzie głodowa.

 

Ok rozumiem młodość przez ciebie przemawia i pamiętam że kiedy byłem w twoim wieku to myślałem zadaniowo i 0/1 i generalnie bardzo podobnie. Dom budowałem przez 7 miesięcy i ogrzewany od początku prądem bez żadnych kotłowni i dopiero gdzieś po kilkunastu altach przypomniałem sobie jak sie ze mnie podśmiewano jak mówiłem o swoich planach i terminach ale się udało bo nie wiedziałem ze może się nie udać.

 

Przez minione 2 lata gorliwie pochłaniałem pod kasty i wpisy o rynku nieruchomości i treści które zamieściłeś na wstępie ww swojego wpisu są w tym tonie , to była taka sraka i puszing na inwestowanie w nieruchomości i choć rynki są rożne to jednak trzeba przyznać że dołek cenowy był w 2013-2015 roku i od 2015 zaczęła się winda w górę. Moim zdaniem to pęknie bo są granice logiki i po prostu nikt nie kupi czegoś o cenie x za którą może miec czegoś więcej w inny miejscu, Owszem dopóki rząd będzie promował deweloperke wykurzaniem pieniędzy z lokat to ok.

 

Ceny nieruchomości rosną bo są kupowane hurtowo za gotówkę nie w kredycie, dlatego kredytobiorcy sa w dupie i nie mogą niczego negocjować . Przyszła babka do dewelopera i mówi że potrzebuje mieszkania a on jej przedstawił ofertę więc się chwilę zastanowiła i mówi to ja poproszę mieszkania w tej klatce wszystkie. Dziękuję nie mam pytań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym się jednak nieruchomości nie wyzbywał, ale to też chodzi o mój charakter. Jak kasę mam na koncie to ona mnie pali. Zaraz bym jakieś auto kupił, nowy motocykl itd. ja co kilka dni oglądam jakieś auta czy motocykle na stronach internetowych. Mam czym jeździć, ale oczywiście przydałoby się coś co ma większą moc, jest nowsze i lepsze - takie głupie myślenie. Dlatego ja muszę trzymać kasę np. w nieruchomościach bo bezmyślnie ją wydam. Jeśli tak zrobię to uważam, że w wieku 65lat - czyli za 31 lat będę miał z czego żyć bo państwowa emerytura będzie głodowa.

 

Widzę, że jesteśmy wiekowo na podobnym etapie ;)

Oczywiście nie zamienię mieszkania na kasę na koncie, która będzie leżeć tracić na wartości i kusić, żeby ją wydać, tylko jedną nieruchomość zamienię na inne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym się jednak nieruchomości nie wyzbywał, ale to też chodzi o mój charakter. Jak kasę mam na koncie to ona mnie pali. Zaraz bym jakieś auto kupił, nowy motocykl itd. ja co kilka dni oglądam jakieś auta czy motocykle na stronach internetowych. Mam czym jeździć, ale oczywiście przydałoby się coś co ma większą moc, jest nowsze i lepsze - takie głupie myślenie. Dlatego ja muszę trzymać kasę np. w nieruchomościach bo bezmyślnie ją wydam. Jeśli tak zrobię to uważam, że w wieku 65lat - czyli za 31 lat będę miał z czego żyć bo państwowa emerytura będzie głodowa.

 

A mam jeszcze pytanie a co byś zrobił gdybyś miał 50 lat i emeryturę nie głodową tzn tak równowartość 3 wynajmów mieszkań i sporo oszczędnośc oraz zero jakikolwiek kredytów i nowy samochód za gotówkę i?

Pytam niezłośliwie bo ciekaw jestem twojego zdania:rolleyes:

Edytowane przez gawel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale pomyśl. Rząd drukuje kasę. Nie tylko nasz, ale wszystkie rządy. Kasy w banku w ogóle nie opłaca się trzymać. To co ludzie z tą kasą zrobią? Na czym jest pewny zysk (w długim terminie czasu)?

 

Ja wiem, że kawalerka u nas w Szczecinie za 250tyś to gruba przesada. Natomiast teraz zakupy w lidlu kosztują 250zł a za 20 lat będą kosztować 500zł albo i więcej. Także to mieszkanie o ile ludzi będzie więcej to też musi więcej kosztować.

 

Nie znam się na nieruchomościach, inwestycjach itd. ale słyszałem, że w Niemczech bardzo dużo ludzi wynajmuje mieszkanie a nie kupuje. W Polsce większość mieszkań jest kupowana na własność. Natomiast ten trend pewnie będzie też w PL, że większość ludzi będzie wynajmować mieszkanie.

 

Będą osoby, które będą wynajmować mieszkania i na tym zarabiać oraz osoby, które będą je wynajmować. Taki wynajem to o tyle dobra opcja, że można wynająć mieszkanie tuż przy miejscu pracy a jak się pracę zmieni to zmienić mieszkanie na inne. Ja tak bym nie mógł żyć bo wolę mieć coś swojego, no ale może mam prymitywną mentalność.

 

Myślę, że jeśli państwa będą dodrukowywać pieniądza a rząd PIS dodatkowo będzie kupował głosy obywateli ich własnymi pieniędzmi to siłą rzeczy musi być spora inflacja. Także biorąc pod uwagę inflację w moim wypadku (czyli za 31 lat) uważam, że mieszkania muszą być nominalnie więcej warte niż teraz. A czy tak będzie - zobaczę jak dożyję wieku emerytalnego.

 

Co do oszczędności to jedyne co było możliwe to obligacje skarbowe ale dobra emisja skończyła się 30 kwietnia 2020 roku teraz to tez pupy nie urywa. 250 tys zł za kawalerkę to tanio za tyle możesz mieć w Pruszkowie lub Grodzisku w Warszawie 350 tys , 2 pokoje 500 tys dlatego nie jestem teraz za kupowaniem mieszkania na siłę.

 

Co do najmu to ceny w Warszawie spadły a to dopiero początek bo to żaden luksus a korpoludki mogą pracować zdalnie z Mławy czy Grójca i nie płaca za mieszkanie po 4-5 tys. na miesiąc i to się na pewno nie zmieni.

 

Ceny nieruchomości owszem rośną owszem średnio w długim terminie ale NIE liniowo , zdarzają się więc górki i dołki i to cala sztuka kupić w dołku i sprzedać w górce.

 

Co do inflacji i drukowania pieniędzy to jest całkiem inna sytuacja niż w 1989 roku, pamiętam to dokładnie. Obecnie nie ma się czym przejmować choć ciężko, ale drukowanie pieniędzy to nic złego to tylko slogan często powtarzany jak się ma mgr z ekonomii z porządnej uczelni to nie jest to straszne. ;)

Edytowane przez gawel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ja może myślę inaczej niż inni ludzie bo pochodzę z biednej rodziny - wszystkiego sam musiałem się dorobić i nikt mi nic nie dał. Wiem, że wiele ludzi dostaje np. mieszkanie czy auto od rodziców, ale ja najpierw sam musiałem się dorobić a potem pomóc np. siostrze.

Więc w tej hipotetycznej sytuacji o której piszesz myślałbym o tym co zrobić aby było mnie stać na auto i jego utrzymanie + godne życie jak będę miał 60 czy 70 lat. Moja siostra póki co zaradna życiowo nie jest (mam nadzieję, że to się zmieni) i być może będę musiał ją wspierać finansowo. Także muszę mieć za co - życie to nie bajka, jak nie masz kasy to jest lipa.

 

 

 

Ale w długiej perspektywie - np. 30 lat raczej będzie można narysować na wykresie cen linię, która idzie do góry. I o to chodzi. Można uważać, że na stare lata będzie się zajebistym dziadkiem z dużymi zarobkami a w razie czego emerytura państwowa pozwoli na godne życie. Ja jednak myślę, że na stare lata będę jeszcze głupszy niż teraz jestem, także nie nastawiam się na jakieś wysokie zarobki. A o państwowej emeryturze znając sytuacje demograficzną krają nawet nie będę pisać.

 

 

 

Ale to, że będzie inflacja jest pewne, tylko nikt nie wie jak wysoka. Mam znajomych, którzy np. wzięli kredyt mieszkaniowy 20 lat temu. Teraz z perspektywy aktualnych zarobków i wartości pieniądza płacą śmiesznie niskie raty tego kredytu (choć w momencie gdy ten kredyt brali to był jakiś istotny procent ich dochodów).

 

Długi okres spłaty kredytu wynika z przepisów bankowych bo nie ma kredytów hipotecznych na 5 lat, dolny limit to chyba 10 i ze zdolności kredytowej. Może i końcowe raty są niskie po 20 latach ale takie spłacanie kredytu jest kosztowne bo kwota odsetek dogania kwotę kapitału o ile oprocentowanie nie ulegnie w ciage spłaty podwyższeniu. A to przeżyłem w 2006 roku i mało się nie posrałem. Tak ze po takich doświadczeniach pierwszy kredyt na 25 lat spłaciłem w 10 a drugi dwukrotnie większy brany na 25 lat w 7 i dzięki temu bank wiele na mnie nie zarobił.

 

Jestem zwolennikiem dłuższego okresu w umowie i nadpłacania tak jest tanio i bezpiecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem się mylisz kolego. Najpierw płacisz duże odsetki dla banku a potem coraz niższe. Na początku płacisz odsetki od całej sumy a po latach coraz mniej.

 

To raczej ty się mylisz i mieszasz kredyty , Owszem najlepiej jest nadpłacać kredyt w ciągu pierwszych 3-5 lat co nie oznacza że kolejne 5 nie zmniejszy ilości zapłaconych odsetek . Zgodze się że nadpłacanie ostatnich 5 lat moze być bez sensu ale to zależy od aktualnej sytuacji na rynku kredytów. Pierwszy kredyt miałem na stałe raty kapitałowe i po każdej racie podstawa się nieco zmniejszała przez co łączna rata odsetkowo-kapitałowa była coraz mniejsza;

 

Drugi kredyt był na raty annuitetowe i tutaj zrównanie odsetek z kapitałem nastąpiło by po 13 latach spłaty ale się o ty nie przekonałem bo spłaciłem w 7 lat. Generalnie zamiast lekko licząc 170 tys odsetek zapłaciłem ok 38 tys Tak ze z mojego doświadczenia wynika że zawsze warto pozbyć się długu przed czasem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Siedliśmy z zeszły weekend z żoną, rozważyliśmy wszystkie za i przeciw każdej z zaproponowanych przez Was opcji i jednak nie będziemy sprzedawać mieszkania po wyprowadzce do domu.

Mieszkanie pójdzie na wynajem, weźmieny kredyt i kupimy drugie mieszkanie, a kredyt będziemy spłacać z dwóch wynajmów. Nawet gdyby wynajem nie szedł tak jak sobie szacuję spłatę kredytu będę traktował jako inwestycję oszczędności. Przy obecnych stopach procentowych odkładanie co miesiąc gotówki na konto nie ma sensu, próbowałem bawić się w fundusze inwestycyjne, ale wychodziłem na zero (a biorąc pod uwagę inflację to poniżej zera), nie widzę obecnie innej alternatywy na lokowanie oszczędności niż zakup nieruchomości. A jak kredyt spłacę po 5-6 latach to wcale tak dużo bank na mnie nie zarobi :)

Czyli idziemy w propozycję jajmara, tylko zamiast działki w mieszkanie.

Weź kredyt pod mieszkanie, kup działki. Z wynajmu mieszkania spłacaj raty.

Dziękuję wszytskim za tą burzę mózgów, przedstawienie pomysłów, których wcześniej nie brałem pod uwagę.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedliśmy z zeszły weekend z żoną, rozważyliśmy wszystkie za i przeciw każdej z zaproponowanych przez Was opcji i jednak nie będziemy sprzedawać mieszkania po wyprowadzce do domu.

Mieszkanie pójdzie na wynajem, weźmieny kredyt i kupimy drugie mieszkanie, a kredyt będziemy spłacać z dwóch wynajmów. Nawet gdyby wynajem nie szedł tak jak sobie szacuję spłatę kredytu będę traktował jako inwestycję oszczędności. Przy obecnych stopach procentowych odkładanie co miesiąc gotówki na konto nie ma sensu, próbowałem bawić się w fundusze inwestycyjne, ale wychodziłem na zero (a biorąc pod uwagę inflację to poniżej zera), nie widzę obecnie innej alternatywy na lokowanie oszczędności niż zakup nieruchomości. A jak kredyt spłacę po 5-6 latach to wcale tak dużo bank na mnie nie zarobi :)

Czyli idziemy w propozycję jajmara, tylko zamiast działki w mieszkanie.

 

Dziękuję wszytskim za tą burzę mózgów, przedstawienie pomysłów, których wcześniej nie brałem pod uwagę.

Pozdrawiam.

 

To jest jakieś wyjście ale uważam że mieszkanie to jednak klitka i rozglądam się za domem na wynejem przyanjmniej nie ma czunszu i jest tanszy w utzrymaniu więcej można wyciagnac z podnajmu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma żadnego sensu biznesowego zatrzymanie mieszkania, po to żeby wziąć kredyt. Nazwałbym to dosadniej, ale mój post zostałby z pewnością usunięty ;)

 

No dokładnie w ramach PPNCM ;), a czy wszedłbyś w nieruchomość nie mając zadłużeń i posiadając 1/3 cenę nieruchomości i biorąc na 2/3 kredyt na 20 lat czy kupiłbyś mieszkanie w Warszawie 40m2 za 550 tys czy dom za 600tys i to wynajął.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma żadnego sensu biznesowego zatrzymanie mieszkania, po to żeby wziąć kredyt. Nazwałbym to dosadniej, ale mój post zostałby z pewnością usunięty ;)

Na pewno ?

Do domu przeprowadziłem się w 2013r,zostawiając sobie M4,które warte było wtedy 150-160tys.zl.

Oczywiście wynająłem je, z wynajmu miesięcznie,po odjęciu czynszów i mediów,miałem 1000zl.

Sprzedałem je dopiero rok temu za 250tys.zl.

Kredyt wziąłem na 100% inwestycji,łącznie z działką czyli na 380tys.zl z rata 1800zl.

Edytowane przez Arturo1972
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie ma, dlatego nieruchomości są tak popularne i ich ceny rosną.

Do zeszłego roku można było nieźle zarobić na obligacjach skarbowych indeksowanych inflacją ale się skończyło.

 

PS w Warszawie, są pewnie magicy co z M4 wycisną z 6 koła dzieląc je na 8 pokoi po 800zł od łebka.

Edytowane przez casual
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dokładnie w ramach PPNCM ;), a czy wszedłbyś w nieruchomość nie mając zadłużeń i posiadając 1/3 cenę nieruchomości i biorąc na 2/3 kredyt na 20 lat czy kupiłbyś mieszkanie w Warszawie 40m2 za 550 tys czy dom za 600tys i to wynajął.

 

Ja po prostu uważam, że są łatwiejsze sposoby zarabiania pieniędzy, więc bym nie wszedł. Biorąc z banku 2/3 w kredyt oddasz im tak naprawdę dwa razy tyle. Czyli w Twoim przykładzie mając np. ok 190tyś, z banku wziąłbyś powiedzmy 360tys. Standardowo oddałbyś im dwa razy tyle przez 20 lat z hakiem, czyli 720tys. Dokładając do tego to co włożyłeś w swój wkład wychodzi 910 tys. Tyle kosztowałoby Cię de facto mieszkanie 40m2.

 

I teraz zobacz jak wynajmujesz to zawsze wychodzą jakieś problemy, zawsze coś zrobić trzeba i zawsze będziesz płacił czynsz. Jak to się to wszystko policzy- a robię to na szybko teraz, to już widać, że się nie opłaca. A jak komuś wyjdzie, że jednak, to i tak zarobi tyle co śmiech na sali, mając jednocześnie z całego tego przedsięwzięcia sporo zachodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja po prostu uważam, że są łatwiejsze sposoby zarabiania pieniędzy, więc bym nie wszedł. Biorąc z banku 2/3 w kredyt oddasz im tak naprawdę dwa razy tyle. Czyli w Twoim przykładzie mając np. ok 190tyś, z banku wziąłbyś powiedzmy 360tys. Standardowo oddałbyś im dwa razy tyle przez 20 lat z hakiem, czyli 720tys. Dokładając do tego to co włożyłeś w swój wkład wychodzi 910 tys. Tyle kosztowałoby Cię de facto mieszkanie 40m2.

 

I teraz zobacz jak wynajmujesz to zawsze wychodzą jakieś problemy, zawsze coś zrobić trzeba i zawsze będziesz płacił czynsz. Jak to się to wszystko policzy- a robię to na szybko teraz, to już widać, że się nie opłaca. A jak komuś wyjdzie, że jednak, to i tak zarobi tyle co śmiech na sali, mając jednocześnie z całego tego przedsięwzięcia sporo zachodu.

 

Źle mnie zrozumiałeś przy kredycie 400 tys na 20 lat gdybym nie czego nie nadpłacał to odsetki wynoszą 95 tyś. Kupując dom za 600 tys ( w tym wkład własny 200 tys) nie płacę czyszu bo to dom . Rata wynosi 2050 zł , Gdybym spłacał po 4000 zł i dodatkowo wynajmował za 2000 to miesieczna spłąta wynosiłaby 6000 czyli rocznie 72000 odsetek i kapitału ale kaputału będzie co najmniej 6000 nawet w pierwszym roku, w takim tempie spłaciłbym dom w 5,5 roku lub bez podnajmu 9 lat. ale nie ma czyyszu i slatego pytałem się jak sie to ma do mieszkania w bloku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...