Jolka 02.12.2004 10:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 Piszę na tym forum, ale wylogowałam się, bo aż tak otwarta nie jestem, jak np Agnieszka. Gdybym nie wiedziała, że mój mąż nie zagląda na to forum, to byłabym pewna, że to jego wpis. Co czuje kobieta, która domyśla się, albo wie że jej mąż w kimś się zakochał Ja czuję żal, wściekłość, szukam winy w sobie Mój mąż też ma tylko koleżankę, do której potrafi jechać tuż przed świętami (np w Wielką Sobotę) żeby zlożyć jej życzenia. I choć twierdzi, że kocha mnie, to z koleżanki nie zrezygnuje, a to że jest z nią blisko związany emocjonalnie to jeszcze nie zdrada. Zależy mi na naszym małżeństwie, nie mamy dzieci, ale chcemy mieć - potrafimy się dogadać. Dlatego, choć wiem, że to niezbyt sprawiedliwe całe swoje złe uczucia kieruję w stronę owej koleżanki Ale moja niechęć do niej nic nie zmienia, jest pat, bo każdy inaczej wyznaczył sobie granice Koleżanka męża, nb też mężatka zarzekająca się, że nie zostawiłaby swojej rodziny itp, uważa, że może np wyciągnąć żonatego faceta z jego imprezy i zaprosić na imprezę u siebie, ze może pojechać z nim (we dwójkę) na wycieczkę rowerową, i np opalać sie przy nim topless- bo ona jest spontaniczna itd, itd. To, że lubi być adorowana, bierze coś, co nie jest dla niej - to nieistotne, ONA MYŚLI O SOBIE I Z JEJ PUNKTU WIDZENIA JEST OK< BO NIE POSZŁA Z MOIM MĘŻEM DO ŁÓŻKA< A MOGŁA (sorki za krzyk, ale też mnie coś na kształt mont Everestu przygniata). Mój mąż oczywiśćie też twierdzi, ze skoro nie poszedł z tą kobietą do łóżka, to mnie nie zdradził i może mieć taką koleżankęno ale on ma podejście jak wypowiadający się panowie, że skoro nie zdradza, to już daje dowód miłości i w zasadzie może robić co chce nie bacząc na moje uczucia Nie byłoby problemu, gdybym ja też tak myślała i gdybym też znalazła kolegę, wobec którego byłabym równie spontanczna- tylko, że ja nie chcę zdradzać, a to byłaby zdrada wg mnie, nie wiem czasem mam ochotę zemścić sie, tak by męża zapiekło do żywego, ale wiem, że nie oto chodzi, do staczanie się po równi pochyłej Na razie w ramach kompromisu, mąż zgodził się na pójście do terapeuty we dwójkę, ale jak na razie nie poszliśmy- chyba mąż ciut się boi, że ktoś powie, że ja mam rację, ale uważam, że to jedyny sensowny pomysł i gościowi też radzę poszukać terapeuty, bo terapia niewykwalifikowanego psychologa nie usunie przyczyny, jak sądzę Skąd ja znam podobną sytuację? Tylko, że nigdy na to nie przyzwoliłam i męczyłam się tylko do czasu. I to nawet nie chodziło o inną kobietę, tylko o różne sprawy, które robił nie licząc się ze mną i z moimi uczuciami. Teraz jestem z facetem, dla którego to ja jestem najważniejsza. Nie ma mężów - ideałów, ale istotne jest to co dla Ciebie w związku jest najważniejsze i to musi być spełnione, jesli nie to "goodby darling". Moim priorytetem w związku jest wierność i bycie dla siebie najważniejszym, na resztę mogę przymknąć oko (np. rzucanie skarpetek na podłogę ). Ale takiego układu jak Ty opisujesz nie zniosłabym, ani jednej chwili. Zastanów się dobrze, póki nie macie dzieci. Pomyśl jak to bedzie jak będziecie mieli dziecko i ono np. zachoruje, powinniście się nim razem zająć, a tu zadzwoni ta pani, że pilnie potrzebuje sie z Twoim zobaczyć i co? on rzuci wszystko, zostawi Cię z gorączkującycm dzieckiem. Nieeee, wybacz, ale coś mi się takiego w środku robi.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 02.12.2004 10:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 Gdzieś już pisałem o tym w tym wątku To ja przepraszam... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hanusia 02.12.2004 10:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 Piszę na tym forum, ale wylogowałam się, bo aż tak otwarta nie jestem, jak np Agnieszka. Gdybym nie wiedziała, że mój mąż nie zagląda na to forum, to byłabym pewna, że to jego wpis. Co czuje kobieta, która domyśla się, albo wie że jej mąż w kimś się zakochał Ja czuję żal, wściekłość, szukam winy w sobie Mój mąż też ma tylko koleżankę, do której potrafi jechać tuż przed świętami (np w Wielką Sobotę) żeby zlożyć jej życzenia. I choć twierdzi, że kocha mnie, to z koleżanki nie zrezygnuje, a to że jest z nią blisko związany emocjonalnie to jeszcze nie zdrada. Zależy mi na naszym małżeństwie, nie mamy dzieci, ale chcemy mieć - potrafimy się dogadać. Dlatego, choć wiem, że to niezbyt sprawiedliwe całe swoje złe uczucia kieruję w stronę owej koleżanki Ale moja niechęć do niej nic nie zmienia, jest pat, bo każdy inaczej wyznaczył sobie granice Koleżanka męża, nb też mężatka zarzekająca się, że nie zostawiłaby swojej rodziny itp, uważa, że może np wyciągnąć żonatego faceta z jego imprezy i zaprosić na imprezę u siebie, ze może pojechać z nim (we dwójkę) na wycieczkę rowerową, i np opalać sie przy nim topless- bo ona jest spontaniczna itd, itd. To, że lubi być adorowana, bierze coś, co nie jest dla niej - to nieistotne, ONA MYŚLI O SOBIE I Z JEJ PUNKTU WIDZENIA JEST OK< BO NIE POSZŁA Z MOIM MĘŻEM DO ŁÓŻKA< A MOGŁA (sorki za krzyk, ale też mnie coś na kształt mont Everestu przygniata). Mój mąż oczywiśćie też twierdzi, ze skoro nie poszedł z tą kobietą do łóżka, to mnie nie zdradził i może mieć taką koleżankęno ale on ma podejście jak wypowiadający się panowie, że skoro nie zdradza, to już daje dowód miłości i w zasadzie może robić co chce nie bacząc na moje uczucia Nie byłoby problemu, gdybym ja też tak myślała i gdybym też znalazła kolegę, wobec którego byłabym równie spontanczna- tylko, że ja nie chcę zdradzać, a to byłaby zdrada wg mnie, nie wiem czasem mam ochotę zemścić sie, tak by męża zapiekło do żywego, ale wiem, że nie oto chodzi, do staczanie się po równi pochyłej Na razie w ramach kompromisu, mąż zgodził się na pójście do terapeuty we dwójkę, ale jak na razie nie poszliśmy- chyba mąż ciut się boi, że ktoś powie, że ja mam rację, ale uważam, że to jedyny sensowny pomysł i gościowi też radzę poszukać terapeuty, bo terapia niewykwalifikowanego psychologa nie usunie przyczyny, jak sądzę Skąd ja znam podobną sytuację? Tylko, że nigdy na to nie przyzwoliłam i męczyłam się tylko do czasu. Teraz jestem z facetem, dla którego to ja jestem najważniejsza. Nie ma mężów - ideałów, ale istotne jest to co dla Ciebie w związku jest najważniejsze i to musi być spełnione, jesli nie to "goodby darling". Moim priorytetem w związku jest wierność i bycie dla siebie najważniejszym, na resztę mogę przymknąć oko (np. rzucanie skarpetek na podłogę ). Ale takiego układu jak Ty opisujesz nie zniosłabym, ani jednej chwili. Zastanów się dobrze, póki nie macie dzieci. Pomyśl jak to bedzie jak będziecie mieli dziecko i ono np. zachoruje, powinniście się nim razem zająć, a tu zadzwoni ta pani, że pilnie potrzebuje sie z Twoim zobaczyć i co? on rzuci wszystko, zostawi Cię z gorączkującycm dzieckiem. Nieeee, wybacz, ale coś mi się takiego w środku robi.... Mam takie samo zdanie jak Jolka . Nie zniosłabym takiego traktowania , to ja muszę czuć się najwazniejsza i najpiękniejsza dla mojego męża , a jak miałby ochotę powzdychać ... do koleżanki to droga wolna ! Oczywiscie to działa w obie strony , jesli facet widzi ,ze potrzebny jest tylko do zarabiania pieniędzy to szybko będzie się rozgladał za inną , która popatrzy na niego innym okiem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Gość z problemem 02.12.2004 11:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 Piszę na tym forum, ale wylogowałam się, bo aż tak otwarta nie jestem, jak np Agnieszka. Gdybym nie wiedziała, że mój mąż nie zagląda na to forum, to byłabym pewna, że to jego wpis. Co czuje kobieta, która domyśla się, albo wie że jej mąż w kimś się zakochał Ja czuję żal, wściekłość, szukam winy w sobie Mój mąż też ma tylko koleżankę, do której potrafi jechać tuż przed świętami (np w Wielką Sobotę) żeby zlożyć jej życzenia. I choć twierdzi, że kocha mnie, to z koleżanki nie zrezygnuje, a to że jest z nią blisko związany emocjonalnie to jeszcze nie zdrada. Zależy mi na naszym małżeństwie, nie mamy dzieci, ale chcemy mieć - potrafimy się dogadać. Dlatego, choć wiem, że to niezbyt sprawiedliwe całe swoje złe uczucia kieruję w stronę owej koleżanki Ale moja niechęć do niej nic nie zmienia, jest pat, bo każdy inaczej wyznaczył sobie granice Koleżanka męża, nb też mężatka zarzekająca się, że nie zostawiłaby swojej rodziny itp, uważa, że może np wyciągnąć żonatego faceta z jego imprezy i zaprosić na imprezę u siebie, ze może pojechać z nim (we dwójkę) na wycieczkę rowerową, i np opalać sie przy nim topless- bo ona jest spontaniczna itd, itd. To, że lubi być adorowana, bierze coś, co nie jest dla niej - to nieistotne, ONA MYŚLI O SOBIE I Z JEJ PUNKTU WIDZENIA JEST OK< BO NIE POSZŁA Z MOIM MĘŻEM DO ŁÓŻKA< A MOGŁA (sorki za krzyk, ale też mnie coś na kształt mont Everestu przygniata). Mój mąż oczywiśćie też twierdzi, ze skoro nie poszedł z tą kobietą do łóżka, to mnie nie zdradził i może mieć taką koleżankęno ale on ma podejście jak wypowiadający się panowie, że skoro nie zdradza, to już daje dowód miłości i w zasadzie może robić co chce nie bacząc na moje uczucia Nie byłoby problemu, gdybym ja też tak myślała i gdybym też znalazła kolegę, wobec którego byłabym równie spontanczna- tylko, że ja nie chcę zdradzać, a to byłaby zdrada wg mnie, nie wiem czasem mam ochotę zemścić sie, tak by męża zapiekło do żywego, ale wiem, że nie oto chodzi, do staczanie się po równi pochyłej Na razie w ramach kompromisu, mąż zgodził się na pójście do terapeuty we dwójkę, ale jak na razie nie poszliśmy- chyba mąż ciut się boi, że ktoś powie, że ja mam rację, ale uważam, że to jedyny sensowny pomysł i gościowi też radzę poszukać terapeuty, bo terapia niewykwalifikowanego psychologa nie usunie przyczyny, jak sądzę Wiem, że rada takiego gościa jak ja jest najmniej uprawniona dla osoby w Twojej sytuacji, jednakże pozwolę sobie na dwa słowa ... Moja zona wie o tym, a może raczej jakiś czas temu wiedziała, bo ostatnio nauczyłem się skrzętnie to ukrywać. Jej reakcja była w pierwszej chwili taka, jak większości kobiet tutaj, tzn: "nie chce byc z człowiekiem, który zakochuje się w kims innym". I zazwyczaj wyprowadzała się na dzień, dwa, ja miałem trochę czasu, żeby poukładać sobie w głowie i bardziej potrafiłem ją docenić. Ale problem pozostawał, może ginął w gąszczu codziennych spraw i wydawał sie mniej istotny, tak, że oboje myśleliśmy, że zniknał. Tylko widzisz, jest taka subtelna różnica pomiędzy Twoim mężem a mną, że ja dotychczas nie robiłem absolutnie nic poza tym, że cierpiałem w milczeniu dla dobra tego, co sam uważam za miłość, nie jeżdziłem do koleżanki i nie wręczałem kwiatów w najmniej odpowiednim momencie. Być może dla Ciebie to żadna różnica, dla mnie jednak zasadnicza. Rozumiem Twojego męża, absolutnie nie pochwalając tego, co robi. Jednakże jest też tak, że pozwalasz mu na to. Może jednak dobra byłaby mała awantura w stylu "albo ona, albo ja", bo inaczej do wiedzenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 02.12.2004 12:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 .. Mój mąż oczywiśćie też twierdzi, ze skoro nie poszedł z tą kobietą do łóżka, to mnie nie zdradził i może mieć taką koleżankęno ale on ma podejście jak wypowiadający się panowie, że skoro nie zdradza, to już daje dowód miłości i w zasadzie może robić co chce nie bacząc na moje uczucia Żono gościa myślę że zrozumiałaś całkowicie na opak to co ja pisałem bo to chyba do moich słów jest ta uwaga, meritum moich pogladów jest tu ...Miłośc to nie jest patrzenie sobie godzinami w oczki i wzdychanie och i ach kochanie jak dzisiaj cudnie wyglądasz. Miłosć to ciężki kawał troski, odpowiedzialności, poczucia obowiązku, szacunku, lojalności i tolerancji. Miłości trzeba się nauczyć a pożadania nie. To o czym napisałas to jest zauroczenie pożądanie itp. To tylko niewielki dodatek do miłości. Oczywiście jest ideałem jak miłość i pożądanie idą w parze wtedy nie ma takich dylematów o których pisał gość. Widać nie wszystko czego pożąda może dostać od żony. Czytaj całosciowo wypowiedzi. wg tego co napisałem powyżej to twoja połowica nie spełnia kryteriów. . Niestety jest przykre to co napisałaś nie wiem na ile jest to obiektywna wizja męża. Nie wiem jak było przed waszym ślubem i czemu się pobraliście, może on wcale nie chciał tylko było to chwilowe zauroczenie albo cos zupelnie innego. Ty natomist cały czas patrzysz na niego ale widzisz kogoś innego. Zaczynasz już coś dostrzegać ale starasz się nie dopuszczać tego do swojej świadomości aby jeszcze chwilke trwało to "szczęsie" przy jego boku. Obawiasz się o jego postepowanie i starasz się walczyć o wasz związek. Czy psycholog wam pomoże trudno powiedzić ? Moim zdaniem jeśli jeszcze potraficie ze sobą szczerze porozmawiać to wyrzuć mężowi wszystko to co napisałaś na forum i wszystko to czego nie napisałaś. Zrób to bez bez chęci zemsty ( bo już takie masz pomysły) o ile sie da na spokojnie powiedz jak na spowiedzi co cię boli czego nie jesteś w stanie znieść. Powiedz to tak aby wasza rozmowa zakończyła się spokojnie bez kłótni, zostaw jakąs furtkę mężowi aby nie było to ultimatum bo może sie okazać że w przypływie "honoru" zechce sie rozstać z tobą a może być jeszcze szansa na ratunek waszego związku. Nie wymuszaj jego natychmiastowych deklaracji raczej zasugeruj że nie chcesz aby ci cokolwiek deklarował teraz . Chcesz aby przemyślał cała sprawę na spokojnie i zczekasz aby dał ci odpowiedź prawdziwa bez względu na to jaka ona będzie. Musisz się liczyć z tym że rozmowa taka może cię bardzo drogo kosztować ale chyba nie ma innego wyjścia. Jeśli już nie potraficie ze sobą przeprowadzić szczerej rozmowy to zamiast do jakiegoś terapeuty lepiej idźcie do jakiejś dobrej poradni rodzinnej gdzie takimi problemami zajmuja sie na codzień. A najlepiej wcześniej idź sama wybierz lekarza i wstępnie zasięgnij porady. Dopiero później umawiaj się dalej. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mirek_gdynia 02.12.2004 12:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 Żona takiego gościa - myślę że masz jednak powód do rzucenia wyzwania i sprowadzenia kolegi małżonka do parteru. To że mąż nie bzyknął koleżanki ma tutaj drugorzędne znaczenie. Brutalnie rzecz ujmując mam poważne wątpliwości co do jego uczuć względem Ciebie, a na dodatek i przede wszystkim to jest totalny brak szacunku do Twojej osoby. Jestem w stanie zrozumieć, gdy po .... latach ma%Bą, czyli osobą odpowiedzialną za swoje czyny i zdecyduj tak czy siak. Albo mówimy do widzenia albo siadamy twardo na dupie i budujemy mozolnie dalsze życie we dwoje. I na litość nie używaj argumentu o dzieciach. One są mądrzejsze niż nam się często wydaje i szybciej widzą to co się z nami dzieje niż my sami. Dzieci oczekują przewidywalności sytuacji (bez względu czy rodzice są razem czy osobno), a nie ciągłego oczekiwania kiedy zapadnie decyzja i jak będzie ona brzmiał. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 02.12.2004 12:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 Inwestor, Twoje rady są bardzo , bardzo pomocne , świetnie piszesz, widac znasz życie, potrafisz pomóc, tak myslę.! (Jeśli tylko zechce się słuchac Twoich rad). Nie jestem żadną z piszących tutaj osób, ale chętnie czytam takie właśnie mądre słowa. Pozdrawiam serdecznie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mirek_gdynia 02.12.2004 12:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 Coś się pop....ło z moim postem i połączył odpowiedzi skierowane do dwóch róznych osób. No to jeszcze raz. Żona takiego gościa - myślę że masz jednak powód do rzucenia wyzwania i sprowadzenia kolegi małżonka do parteru. To że mąż nie bzyknął koleżanki ma tutaj drugorzędne znaczenie. Brutalnie rzecz ujmując mam poważne wątpliwości co do jego uczuć względem Ciebie, a na dodatek i przede wszystkim to jest totalny brak szacunku do Twojej osoby. Jestem w stanie zrozumieć, gdy po .... latach zanika w ludziach uczucie, ale nie potrafię zrozumieć i nie toleruję gdy ludzie się nie szanują.Może spróbujesz napisać list do męża, to naprawdę dobra metoda. Ty masz czas aby spokojnie sformułować swoje myśli, a mąż bedzie miał czas na "przetrawienie" tego co napisałaś. Bez wzajemnego odbijania słów, krzyku i trzaskania drzwiami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Gość z problemem 02.12.2004 12:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 Inwestor, Twoje rady są bardzo , bardzo pomocne , świetnie piszesz, widac znasz życie, potrafisz pomóc, tak myslę.! (Jeśli tylko zechce się słuchac Twoich rad). Nie jestem żadną z piszących tutaj osób, ale chętnie czytam takie właśnie mądre słowa. Pozdrawiam serdecznie Przyłączam się w całej rozciągłości. Inwestor, nie lubie kadzić, ale jesteś facetem na poziomie i niech twoja rodzina Bogu dziekuje, że ma taką głowę rodziny. A poza tym to jestem szczerze zaskoczony że tak powiem wysokim morale użytkowników tego forum, czyli także wieloma innymi postami w tym wątku. I bardzo budujące jest dla mnie, że ludzie, którzy coś w życiu osiagają (chodzi mi o budowanie domu, coby nie mówić jest to jednak ta lepiej sytuowana garstka społeczeństwa), są właśnie ludźmi o wysokim poziomie moralno-intelektualnym. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mirek_gdynia 02.12.2004 12:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 A teraz do naszego głównego bohatera - oceniam, że tak właściwie niczym się nie różnisz od męża żony takiego gościa. To że nie spotykasz się z koleżanką ma drugorzędne znaczenie. Ty i tak ranisz swoja żonę i niszczysz Wasze małżeństwo. Tyle tylko że psychicznie. Dla mnie to znacznie gorsze niż zdrada fizyczna. Szukasz rozwiązania ? Jeżeli jesteś mężczyzną, czyli osobą odpowiedzialną za swoje czyny to zdecyduj tak czy siak. Albo mówimy do widzenia albo siadamy twardo na dupie i budujemy mozolnie dalsze życie we dwoje. I na litość nie używaj argumentu o dzieciach. One są mądrzejsze niż nam się często wydaje i szybciej widzą to co się z nami dzieje niż my sami. Dzieci oczekują przewidywalności sytuacji (bez względu czy rodzice są razem czy osobno), a nie ciągłego oczekiwania kiedy zapadnie decyzja i jak będzie ona brzmiał. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 02.12.2004 12:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 Inwestor, Twoje rady są bardzo , bardzo pomocne , świetnie piszesz, widac znasz życie, potrafisz pomóc, tak myslę.! (Jeśli tylko zechce się słuchac Twoich rad). Nie jestem żadną z piszących tutaj osób, ale chętnie czytam takie właśnie mądre słowa. Pozdrawiam serdecznie Dzięki za miłe słowa aż sie cały zaczerwieniłem z tych pochwał. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 02.12.2004 13:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agniesia 02.12.2004 13:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 Dobra Gościu z problemem, krótka i mało stylowa piłka. Jeżeli świadomie pod ołtarzem przyrzekałeś to po zawodach. Słowo się rzekło, jaja są nie tylko po to żeby za ich pomocą kierować tokiem umysłowym. I po ptokach. Ps. Ale se tera narobiłem. Pieknie napisane PS Kroyena mam nadzieje, ze wybaczysz: po lekturze dziennika pomyslalam, ze jestes plci pieknej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agniesia 02.12.2004 14:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 ... I na litość nie używaj argumentu o dzieciach. One są mądrzejsze niż nam się często wydaje i szybciej widzą to co się z nami dzieje niż my sami. Dzieci oczekują przewidywalności sytuacji (bez względu czy rodzice są razem czy osobno), a nie ciągłego oczekiwania kiedy zapadnie decyzja i jak będzie ona brzmiała. Marcus - nie wiem czy pochodzisz z rozbitej rodziny, ale to wszystko prawda co piszesz. Moja mama zapracowana, zabiegana, dodatkowo brala wieczorami korepetycje, zeby dzieciaki mialy co trzeba, a ojciec gdzie? I niestety to my, dzieci (brat i ja) widzielismy pierwsi, ze cos nie tak. To jest ogromne obciazenie psychiczne dla dzieci i czesto ma wplyw na ich dorosle zycie, wybor partnera i relacje z nim. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 02.12.2004 14:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 Piszę na tym forum, ale wylogowałam się, bo aż tak otwarta nie jestem, jak np Agnieszka. Gdybym nie wiedziała, że mój mąż nie zagląda na to forum, to byłabym pewna, że to jego wpis. Co czuje kobieta, która domyśla się, albo wie że jej mąż w kimś się zakochał Ja czuję żal, wściekłość, szukam winy w sobie Mój mąż też ma tylko koleżankę, do której potrafi jechać tuż przed świętami (np w Wielką Sobotę) żeby zlożyć jej życzenia. I choć twierdzi, że kocha mnie, to z koleżanki nie zrezygnuje, a to że jest z nią blisko związany emocjonalnie to jeszcze nie zdrada. Zależy mi na naszym małżeństwie, nie mamy dzieci, ale chcemy mieć - potrafimy się dogadać. Dlatego, choć wiem, że to niezbyt sprawiedliwe całe swoje złe uczucia kieruję w stronę owej koleżanki Ale moja niechęć do niej nic nie zmienia, jest pat, bo każdy inaczej wyznaczył sobie granice Koleżanka męża, nb też mężatka zarzekająca się, że nie zostawiłaby swojej rodziny itp, uważa, że może np wyciągnąć żonatego faceta z jego imprezy i zaprosić na imprezę u siebie, ze może pojechać z nim (we dwójkę) na wycieczkę rowerową, i np opalać sie przy nim topless- bo ona jest spontaniczna itd, itd. To, że lubi być adorowana, bierze coś, co nie jest dla niej - to nieistotne, ONA MYŚLI O SOBIE I Z JEJ PUNKTU WIDZENIA JEST OK< BO NIE POSZŁA Z MOIM MĘŻEM DO ŁÓŻKA< A MOGŁA (sorki za krzyk, ale też mnie coś na kształt mont Everestu przygniata). Mój mąż oczywiśćie też twierdzi, ze skoro nie poszedł z tą kobietą do łóżka, to mnie nie zdradził i może mieć taką koleżankęno ale on ma podejście jak wypowiadający się panowie, że skoro nie zdradza, to już daje dowód miłości i w zasadzie może robić co chce nie bacząc na moje uczucia Nie byłoby problemu, gdybym ja też tak myślała i gdybym też znalazła kolegę, wobec którego byłabym równie spontanczna- tylko, że ja nie chcę zdradzać, a to byłaby zdrada wg mnie, nie wiem czasem mam ochotę zemścić sie, tak by męża zapiekło do żywego, ale wiem, że nie oto chodzi, do staczanie się po równi pochyłej Na razie w ramach kompromisu, mąż zgodził się na pójście do terapeuty we dwójkę, ale jak na razie nie poszliśmy- chyba mąż ciut się boi, że ktoś powie, że ja mam rację, ale uważam, że to jedyny sensowny pomysł i gościowi też radzę poszukać terapeuty, bo terapia niewykwalifikowanego psychologa nie usunie przyczyny, jak sądzę Sluchaj a ty znasz ta kolezanke? ja znam wszystkich znajomych mojego meza i odwrotnie. Razem idziemy z zyczeniami do znajomych. No i u mnie jest tak ze ja swoich dobrych kolegow ustawilam - zadnych pocalunkow w policzki na dowidzenia - czas kiedy byly one normalna sprawa minąl, teraz jestem mezatka No bo nie moglam patrzec na smutne oczy mojego meza czy zony kolegi kiedy dawal mi calusa na pozegnanie. Wiesz co kiedy znow maz bedzie chcial leciec z zyczeniami do kolezanki , czy wybrac sie na wycieczke rowerowa to polec z nim kolezanka napewno juz nie bedzie opalala sie toples i bedzie mniej spontaniczna. Pozdrawiam serdecznie wszytskich Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kroyena 02.12.2004 14:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 Agnieszka no co ty przecie odśpiewane jest: "If you love somebody, Set them* free, Free, free, Set them* free" (*błąd dopusczalny ze względu na pierwotne wykształcenie w innym języku germańskiej grupy językowej ) Gdzie tu tak modny ostatnio freestyling czy jakoś tak. Toż to wzajemne latanie na uwięzi i to jeszcze podrasowane reżyserką. I gdzie tu zaufanie. Wot chyba zaufanie się przemianowało na Zaufanie Sp. z o.o.. Te z Venus zawsze tych z Marsa zadziwią. W policzek to nie i jednocześnie sugestywne smile z języczkiem w podtekście. Znam takiego jednego zboczonego dewianta (acz stylowego wielce) 70 km robił po miejskich dziurach na początek sezonu pedalców potem przez 2 dni jakoś tak dziwnie na wykałdach siadał, chyba byś nie chciała takiej wycieczki rowerowej. A koleżanka to na pewno będzie się opalała toples boć Rynek śpiewa że Dziewczyny lubią brąz i jeszcze Ten typ tak ma. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kroyena 02.12.2004 14:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 Agnieszka no co ty przecie odśpiewane jest: "If you love somebody, Set them* free, Free, free, Set them* free" (*błąd dopusczalny ze względu na pierwotne wykształcenie w innym języku germańskiej grupy językowej ) Gdzie tu tak modny ostatnio freestyling czy jakoś tak. Toż to wzajemne latanie na uwięzi i to jeszcze podrasowane reżyserką. I gdzie tu zaufanie. Wot chyba zaufanie się przemianowało na Zaufanie Sp. z o.o.. Te z Venus zawsze tych z Marsa zadziwią. W policzek to nie i jednocześnie sugestywne smile z języczkiem w podtekście. Znam takiego jednego zboczonego dewianta (acz stylowego wielce) 70 km robił po miejskich dziurach na początek sezonu pedalców potem przez 2 dni jakoś tak dziwnie na wykałdach siadał, chyba byś nie chciała takiej wycieczki rowerowej. A koleżanka to na pewno będzie się opalała toples boć Rynek śpiewa że Dziewczyny lubią brąz i jeszcze Ten typ tak ma. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Funia 02.12.2004 17:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 INWESTOR, no fakt trochę to wszytsko spłyciłam. Ale takie wnioski dyktuje mi moje (może wątłe) doświadczenie. Wszystkie osoby, które znam, a które dotknął problem zdrady czy też ewentualnego rozstania, tak naprawdę gdyby szczerze przyznały powiedzą, że wszytsko zaczęło sie od fascynacji fizycznej. Jak mozna się spodziewać zybko wygasła. Dlatego taka była moja reakcja. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ara 02.12.2004 20:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 Cały czas mówimy o niedojrzałości i biologii mężczyzn. Oni są z Marsa, my z Wenus. Wszystkie negatywne cechy- brak lojalności, egoizm, przeskakiwanie z kwiatka na kwiatek obarczają panów. Ale czy z trudem przychodzi im znalezienie nowej partnerki ? Trochę to dziwne, bo kobiety przecież ogólnie rzecz biorąc mają w sobie więcej empatii, potrafią łatwiej wejść w "skórę " opuszczonej żony. Zrozumieć dramat i rozpacz dzieci. Są rzekomo bardziej współczujące, bliższe im są odruchy jakiejś nawet zapomnianej, staroświeckiej litości...czy przyzwoitości. A jednak... jak pokazuje życie niekiedy to ona, kobieta , wydarłaby innej szczęście bez powodu, z zimną premedytacją (odbiegam zupelnie od koleżanki gościa , bo o niej nic nie wiemy). Skąd, u licha, te matko-mężatki mają ( przepraszam) takie duuuże ,ale sk...e serca ? A jak okiem sięgnąć, to wcale nie jest ich mało. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mirek_gdynia 02.12.2004 21:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2004 Skąd, u licha, te matko-mężatki mają ( przepraszam) takie duuuże ,ale sk...e serca ? A jak okiem sięgnąć, to wcale nie jest ich mało. Niestety to jest choroba społeczeństw rozwinietych i dotyczy w równym stopniu kobiet jak i mężczyzn. Z filozofii "MY" przechodzimy do filozofii "JA". - Ja chcę - Mi się należy - Mam w du... wszystkich - Będę robił co mi się podoba - Uwielbiam robić karierę i realizować się zawodowo, a że rodzina chciałaby więcej mnie a mniej moich pieniędzy - no przeciez robie to wszystko dla nich - i tak dalej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.