Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

letnia kuchnia-jaki jest jej sens?


smutna lidka

Recommended Posts

pytanie jek w temacie

jeden mój daleki znajomy ma taką kuchnię

dodatkowo ma też drugą, której nie nazywa zimową :D

z letnia kuchnia spotkałam się też na forum

o co chodzi?

czy człowiek ma wtedy dwa komplety wszystkichg urządzeń kuchennych czy też przenosi wszstko 2 razy do roku

czy letnia kuchnia ma jakieś specjalne cechy? czy też po kilku latach można letnią zacząć nazywać zimową a zimową letnią

 

poza tym jedna moja przyjaciółka ( b. miła osoba) ma dwie kuchnie: jedną do robienia śniadań i gotowania obiadów (deserów i kolacji nie jada) , a drugą w której "można sobie kawę zrobić", jak się wyraziła

gotowanie obiadów w tej kuchni do kawy jest przy tym, jak się zdołalm zorientować, absolutnie niedopuszczalne

 

to musi mieć jakiś sens

ja po prostu go nie chwytam

mogę zrozumieć np. letnią ( tj. od północy)/zimową (od południa)sypialnię

ale kuchnia?

czy posiadacze letnich kuchni mogą mnie oświecić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W domu Rodzicow mamy dwie kuchnie. Tak wyszlo, bo te 20 lat temu budowalo sie dwupokoleniowe ogromne chaty w ktorych mozna bylo wydzielic 2 osobne mieszkania. Jedna kuchnia jest na parterze i sluzy do wszystkiego, druga na pietrze przy salonie (dom jest na skarpie, wiec to pietro z jednej strony jest "parterem" a z drugiej pietrem) i sluzy wlasnie do robienia herbaty i podawania dan na imprezach (wszystko jest przenoszone z dolu do gory, w gornej kuchni mozna odgrzac, trzymac w cieple, odniesc brudne talerze itd.; normalnie je sie w dolnej kuchni).

 

Czy to ma sens - nie wiem. Z jednej strony taki rozlad ma swoje zalety: nie widac procesu gotowania, brudnych garow, do salonu dochodzi mniej zapachow. Gorna kuchnia jest wtedy reprezentacyjna i elegancko sie prezentuje. Z drugiej strony ten bezsens noszenia wszystkiego z dolu, no i utrzymywania drugiej kuchni... Ale tez to noszenie jest raptem pare razy do roku.

Generalnie rozwiazanie chyba dobre do duzych i bardzo duzych domow. Najlepiej z gosposia, ktora bedzie biegac z talerzami po schodach :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja znam rozwiązanie pt "kuchnia letnia" tudzież "letniak" na wsi jako osobny mały budynek (nie w bryle domu, często w ciągu komórek, czy innych bud, gospodarczych) jako pomieszczenie do codziennego użytku ludzi pracujących w gospodarstwie. Między jednym a drugim dojeniem krów czy innymi pracami ludzie się nie przebierają, tylko chodzą w roboczych ubraniach, gumiakach, więc żeby nie brudzić domu, chodzą tam tylko spać po umyciu się w letniaku. Zresztą, on służy nie tylko latem, ale przez cały rok. Tam się siedzi, przyjmuje sąsiadów nieodświętnie, gotuje, drzemie itd. Znam dom, w którym w ogóle wyłączone było ogrzewanie zimą, bo wszyscy siedzieli i tak całymi dniami w tym "letniaku", a przed spaniem w domu włączało się dmuchawę czy inną farelkę w pokoju, gdzie się spało. U moich dziadków za letniak służyła kuchnia w piwnicy, gdzie sie gotowało, spędzało dnie, były tam wspaniałe stare drewniane ławy, stół, telewizor. Na górę chodzili tylko spać. Ale w pierwszym poście zdaje się nie o taką letnią kuchnię chodzi?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To chyba tradycja wiejskiego budownictwa, ale wiele osób przenosi przyzwyczajenia do nowobudowanych domów, nasz znajomy ma taką kuchnię, w suterenie w domu na wsi. Choć nie ma już bydlątek, którym by trzeba było coś w tej kochni ugotować, (zresztą jak ktoś wyżej pisał takie kuchnie były raczej poza domem). Niemniej jego żona wykorzystuje tę kuchniię, kiedy gotuje bigos, flaczki itp oraz kiedy robi przetwory, czy np bije świnię na święta oraz gotuje bielizne (szczerze mówiąc zdziwiłam się, że jeszcze tak się gdzieś robi)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, tradycja wiejskiego budownictwa.

W takich malych domkach jak sie kiedys budowalo, kuchnia na wegiel czy drewno byla podlaczona do komina, ktory zazwyczaj byl w srodku domku. W zimie to bylo korzystne, bo cieplo rozchodzilo sie rownomiernie i caly dom byl cieply.

 

Natomiast w lecie taki maly dom nagrzewal sie szybko (dach np czarna papa) i jeszcze jakby ktos gotowal na tej weglowej kuchni, to chyba zawalu by dostal, zemdlal czy licho wie co.

 

I dlatego letnia kuchnia byla koniecznoscia, oczywiscie tak jak ktos wyzej napisal rolnicy, robotnicy mogli wejsc do letniej kuchni bez przebierania sie i obawy, ze naniosa np gnoju do domu.

 

Moja rodzinka kolo Zamoscia ma taka letnia kuchnie dobudowana do budynku gospodarczego. Jest murowana i w lecie panuje tam przyjemny chlodek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wsi taka kuchnia miała swoje uzasadnienie. U mojej babci był to osobny budynek (jedno pomieszczenie). Jak juz ktoś wspominał: nie nagrzewał sie dom, nie było w nim much (utrapienie w gospodarstwie). Gotowało się tam całe lato, robiło przetwory. Zimą była wykorzystywana tylko wtedy, gdy np. zabito świnię - pasztety, kaszanki, itp.) i do gotowania dla zwierząt. Widzę, że obecnie młodzi gospodarze nie budują letnich kuchni, chociaż czasami ich gospodarstwa są wielokrotnie większe od tych dawnych. Kto by na kuchni gotował ziemniaki dla ...100 świnek? :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 years później...
Ja znam rozwiązanie pt "kuchnia letnia" tudzież "letniak" na wsi jako osobny mały budynek (nie w bryle domu, często w ciągu komórek, czy innych bud, gospodarczych) jako pomieszczenie do codziennego użytku ludzi pracujących w gospodarstwie. Między jednym a drugim dojeniem krów czy innymi pracami ludzie się nie przebierają, tylko chodzą w roboczych ubraniach, gumiakach, więc żeby nie brudzić domu, chodzą tam tylko spać po umyciu się w letniaku. Zresztą, on służy nie tylko latem, ale przez cały rok. Tam się siedzi, przyjmuje sąsiadów nieodświętnie, gotuje, drzemie itd.

 

W naszym regionie - Wielkopolska - dokładnie tak jest rozumiane pojęcie letniej kuchni jak Pani opisała. 6-8 miesięcy była to główna kuchnia dla domu gdzie się jadło, gościło sąsiadów najczęściej w międzyczasie prac w gospodarstwie. termin letnia kuchnia - pochodzi typowo ze wsi bo tylko tam można było taką kuchnię zrobić gdyż trudno wyobrazić sobie letnią kuchnię u poznaniaka w kamienicy na 50-60m2 gdzie PRL podzielił jedno mieszkanie z 1939r. na trzy mieszkania w 1947r. czy też w nowo budowanej Pile, Lesznie czy Koninie z wielkiej płyty. Choć i tu były opowieści jak ludzie w latach 60tych-7-0tych robili przetwory w piwnicy na wzór letniej kuchni.

Letnia kuchnia to jak sławojka. Kibelek sezonowy na czas pracy w gospodarstwie, co by gospodarz w WC domowym nie nabrudził, wody nie zmarnował. Nie ma co się śmiać. To w latach 80-tych w Wielkopolsce był standard a przecież Wielkopolska wieś jest jedną z najbogatszych, najnowocześniejszych w kraju i stąd pochodzi określenie inteligencja rolnicza, to tutaj bywa składanych 30-40% winsoków na dotacje z PROW choć ludnościowo winno być ich 2-3 razy mniej.

 

Jako, że żona robi projekty na prowincji w Wielkopolsce jeszcze do dziś się spotykam, ale już sporadycznie z letnimi kuchniami w nowych domach. Czasem trafiają się ludzie, którzy sobie przy garażach czy budynkach gospodarczych projektują małe pomieszczenie z kominem właśnie do kuchni (niestety częściej gazowej niż pieca na drewno). Pomieszczenie ma głównie służyć do produkcji własnych przetworów do słoików czy jakiegoś mięsa. Ale to już rzadkość, spotykana tam gdzie kobiety najczęściej nie pracują lub ludzie jeszcze są silnie z rolnictwem związani i przetwarzają produkty własnej produkcji. Jedak te kuchnie są dużo mniejsze i nie ma mowy aby tam gościć sąsiadów.

 

Za to kilka razy spotkałem się z nowym pojęciem letniej kuchni - choć ma do czegoś innego służyć niż kiedyś. Letnia kuchnia to ta przy tarasie lub ogrodzie zimowym lub przy salonie jako kuchnia otwarta właśnie do goszczenia ludzi. Oczywistym jest fakt, że jest to dostępne dla ludzi z odpowiednimi zasobami finansowymi bo takie kuchnie to specyfika dużych domów (druga kuchnia jako otwarta na salon) lub bardzo wymagających właścicieli co miłują się w goszczeniu znajomych. Są to rożnie pojmowane letnie kuchnie. Te przy tarasie często są pomyślane o funkcji grilowania, podstawowej obróbki produktów i wykonaniu napojów. Te przy ogrodach zimowych podobnie, czasem bez grilowania. Te przy otwartych salonach to w zasadzie druga kuchnia, ale wykonana w stylu salonu, z pełną zabudową, mało funkcjonalna do gotowania obiadów za to ładnie wyglądająca z zabudowanym AGD do kawy, podgrzewaczem itp na dania z kuchni głównej. Zaś kuchnia do gotowania jest gdzie indziej i najczęściej zamknięta. Jednak tu nie ma co pisać o kuchni letniej bo praktycznie nie spełnia ona wymogu wejścia do niej z zewnątrz (z dworu), często butach czy brudnym ubraniu, często też sezonowej. Takie cechy ewentualnie można przypisać tym kuchnią przy ogrodach czy tarasach.

 

Czy ma to sen. Oczywiście, że tak. Tak samo jak basen w domu i własny kort tenisowy. Jak kogoś stać finansowo to nie widzę ŻADNYCH przeciwwskazań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie też się kilka razy spotkałam z taką opcją, ale szczerze powiedziawszy choć taka letnia kuchnia jest inspirująca, to nie wydaje mi się łatwa do zrealizowania, a już szczególnie jeśli ma się 50 m mieszkanie w mieście- no chyba że jakieś namiastki? Macie jakieś propozycje? Może detale? oświetlenie?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Lukaszą. Też jestem z Wielkopolski i tutaj wiekszość rodzin które znam i na wsiach i w mieście posiadają podwójne kuchnie-nawet jeśli często znajdują się w pomieszczeniach połączonych z np pralnią. Pierwsza do codziennego użytku i normalnego użytkowania, druga do wykonywania przetworów. Sama właśnie jestem na etapie robienia takiej kuchni dodatkowej w pomieszczeniu gospodarczym, po tym jak po raz któryś przywlokłam do mojej nowo pomalowanej kuchni wiadra z ogórkami i pomidorami i musiałam to przetwarzać, a po drążeniu wiśni jeszcze dodatkowo szorować przepiękne płytki i malować ponownie ścianę nad płytkami-bo i tam znalazłam ślady soku. Teraz nie będę wlokła tego wszystkiego do zwykłej kuchni(a najgorszy był koper do kiszenia ogórków), tylko w takiej gospodarczej kuchni wykonam wszystkie brudne prace.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...