Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

rozbite auto - walka o odszkodowanie


JoShi

Recommended Posts

Pisze ten post nie dlatego, zeby sie wyzalic itp. Ja mam sprawe juz za soba, ale poniewaz jeszcze pamietam ile mnie i mojego meza to kosztowalo to postanowlam o tym napisac. Moze komus to pomoze.

 

Pod koniec lipca tego roku rozbilismy samochod. Wina byla bezspornie nasza. Niedostosowanie predkosci do warunkow na drodze... Poslizg... Row... Kawal betonu... Samochod krotszy o 30 cm... Cudem nikomu nic sie nie stalo.

 

Ale nie o tym mialo byc.

Samochod byl ubezpieczony. Kwota AC opiewala na 15 tys. Rzeczoznawca orzekl szkode calkowita (koszty naprawy wyzsze niz 75% wartosci AC). Kazdy rozumny czlowiek pomysli sobie, OK wiec wyplaca mi pelne odszkodowanie i kupie sobie drugie auto. No i tu sie srodze zdziwilismy. Okazalo sie, ze nie... Po wliczeniu wartosci wraku bylo to niewiele ponad polowa sumy. Zalamanie...

 

Moj maz zaczal drazyc sprawe. Niestety telefonicznie. To byl pierwszy powazny blad. Dowiedzial sie, ze nalezy nam sie jedynie 75 % minus wartosc wraku. Jakos nam sie nie chcialo wierzyc. Jak zaczelismy sprawe dalej badac to okazalo sie, ze nalezy nam sie 100 % ale wrak wart jest 6.5 tys. Bylismy zalamani. Moj maz napisal odwolanie. Rzeczoznawca znow przyjechal, obejrzal wrak i dolozyli nam cale 800 PLN.

 

Na szczescie czuwali nad nami anieli, czy jak tam wolicie to nazwac. Pewnego dnia wlaczylam sobie telewizor i ze zdumieniem stwierdzilam, ze w wlasnie toczy sie rozmowa o tym jakie to problemy miewaja ubezpieczeni i jak sobie z tymi problemami radzic. Sluchalam z uwaga dopoki nie padlo slowo klucz: Rzecznik Ubezpeiczonych. No i sie zaczelo.

 

Moj maz zadzwonil do tej instytucji, zeby przedstawic problem i dowiedziec sie co powinien robic. Okazalo sie, ze nalezy nam sie pelna kwota odszkodowania a problem tkwi tak naprawde w tym, ze firma ubezpieczeniowa zawyzyla wartosc tzw pozostalosci, czyli wraku. Okazalo sie, ze wedlug towarzystwa ubezpieczeniowego wrak wart on byl o ok 3 tys PLN wiecej niz rzeczywiscie.

 

Napisalismy jeszcze raz odwolanie od decyzji ubezpieczyciela. Zwracajac uwage na fakt, ze kwota ta jest powaznie zawyrzona (dwukrotnie). Po tygodniu moj maz zadzwonil, zeby sie dowiedziec co sie dzieje w naszej sprawie i dowiedzial sie, ze nic sie nie dzieje, bo oni maja trzy tygodnie na ustosunkowanie sie a sprawa toczyla sie juz od trzech miesiecy.

 

Zagotowalo sie w nas. Napisalismy oficjalna skarge do Rzecznika Ubezpieczonych. Zwracajac mu uwage na:

- opieszalosc firmy ubezpieczeniowej,

- zanizanie kwoty odszkodowania

- i wreszcie na falszowanie dokumentow.

 

Mianowicie wszystkie dokumenty, ktore dostawalismy z firmy ubezpieczeniowej datowane byly na 30 czerwca 2004 podczas gdy wypadek byl 16 lipca 2004. Zamieszanie z datami powodowalo, ze nie dalo sie tak naprawde dojsc, kiedy orzekane byly kolejne kwoty odszkodowania i jak szybko toczy sie postepowanie. Poza tym zawsze moglo sie okazac, ze na nasze odwolanie jest juz za pozno.

 

Kopie skargi wyslalismy do firmy ubezpieczeniowej, zeby ich powiedomic, ze miarka sie przebrala. Tydzien po wyslaniu skargi zostalismy poinformowani, ze wyplaca nam dodatkowo 3.4 tys PLN czyli z nawiazka :) Od naszego brokera dowiedzielismy sie, ze narobilismy im strasznego bigosu i maja teraz problemy z Rzecznikiem Ubezpieczonych. My natomiast po otrzymaniu pelnej kwoty, czyli pozytywnym zakonczeniu sprawy napisalismy oficjalne pismo do Rzecznika z podziekowaniem za szybka i skuteczna interwencje.

 

Teraz opowiadamy te historie wszystkim zmotoryzowanym, zeby wiedzieli w przyszlosci, choc nie zycze im podobnych sytuacji, jak walczyc o swoje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie nieważna nazwa TU, wszystkie firmy ubezpieczenowe działają tylko i wyłącznie w swoim interesie. Miałam stłuczkę nie ze swojej winy. Spisalismy oświadczenie bo policja nie spieszyła sie z dojazdem. Likwidator szkody namówił sprawcę do kłamstwa i anulowania oswiadczenia. Nie darowałam oddałam sprawe do kolegium i mimo wyroku TU nadal nie chciało wypłacic mi odszkodowania twierdząc że przeprowadzili własne dochodzenie i wina jest po obu stronach. Odczekałam 3 lata (aby sie nie przedawniło)oddałam sprawę do sądu i otrzymałam całe odszkodowanie ( przy okazji stwierdziłam, że to bardzo dobra lokata pieniedzy). Doprowadziłam również do zwolnienia likwidatora szkód aby nie kazał nikomu iść zobaczyć czy na ulicy nie narysowali w nocy pasów rozdzielajacych jezdnię.( to tylko jeden z jego tekstów)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może z nieco innej beczki napiszę że był u mnie niedawno agent ubezpieczeniowy i w trakcie porady jaki wariant polisy mam wybrać powiedział z rozzbrajajacą szczerością że w zasadzie to wszystko jedno bo i tak wszyscy ubezpieczyciele żyja z tego czego nie wypłacą ubezpieczającym. :o Aby było jeszcze ciekawiej to podobno ponad 3/4 zaskarżanych decyzji ubezpieczeniowych jest potem zmienianych na kożyść ubezpieczajacych. Czyli rżną nas na potęgę. Wnisek jest jeden należy przyjąć odszkodowanie i odwołać się choćby na wszelki wypadek :wink:

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale co mi tam podam. To STU Hestia

 

Tak się zachowuje większość ubezpieczycieli.

 

Kiedyś (jakieś 3 lata temu) miałem próbę włamania do samochodu. Złodziej był idiotą albo pijanym (albo jedno i drugie), bo zamiast wybić przednią boczną szybę i ukraść radio najpierw uszkodził zamek, potem wybił tylną boczną szybę i usiłował przedostać się przez kratkę do przodu. Wówczas miałem ubezpieczenie w sosnowieckim oddziale PZU, które wyceniło szkodę na nieco ponad 400 złotych; warsztat Fiata wystawił rachunek na prawie 2.000... Drobna różnica. Ile się trzeba było nachodzić, nawykłócać - szkoda słów.

 

Przegięcie pały nastąpiło kilka tygodni później. Autko typu mini van było z kratką, w dowodzie wpis "ciężarowe", więc ubezpieczenie było opłacone wg stawek niższych, obowiązujących dla aut ciężarowych. Po włamaniu skontaktowała się ze mną agentka, która kategorycznie stwierdziła, że muszę (sic!) dopłacić różnicę do takiej składki, jak za osobowe, bo jak nie, to w razie kolejnej szkody nie wypłacą mi odszkodowania. Ta idiotka nie chciała zrozumieć, że skoro umowa została zawarta, obie strony zgodziły się na jej warunki, to teraz ja nic nie muszę. Po iluś tam wykłócaniach się pani łaskawie zaproponowała kompromis: dopłacę tylko połowę różnicy. Panią wyśmiałem, a nową polisę zawarłem z inną firmą.

 

Tą inną firmą była właśnie wspomniana Hestia. Póki co nie miałem powodów do narzekań, ale ostatnio zaczynam się zastanawiać... W lipcu lekko stuknąłem gościa z tyłu - zdarza się, choć nie powinno. Prędkość mała, szkoda na szczęście niewielka. Spisany został protokół, gość miał otrzymać zwrot kasy z mojej polisy. I teraz: DWA MIESIĄCE trwało, zanim Hestia zwróciła się do mnie z pismem o potwierdzenie wydarzeń. Stuknięty gość (jak to brzmi ! :D) czekał dwa miesiące na zwrot kasy wyłącznie z winy ubezpieczyciela ! Jeśli ja (odpukać) też miałbym kiedyś tak czekać na ruch z ich strony, to... ja dziękuję, jak się polisa skończy to chyba poszukam innego ubezpieczyciela.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

....I teraz: DWA MIESIĄCE trwało, zanim Hestia zwróciła się do mnie z pismem o potwierdzenie wydarzeń. Stuknięty gość (jak to brzmi ! :D) czekał dwa miesiące na zwrot kasy wyłącznie z winy ubezpieczyciela ! Jeśli ja (odpukać) też miałbym kiedyś tak czekać na ruch z ich strony, to... ja dziękuję, jak się polisa skończy to chyba poszukam innego ubezpieczyciela.

He He he ta Hestia to prawdziwy ekspress w porównaniu z Wartą ja na likwidacje szkody z polisy oc sprawcy czekałem 3 miesiące to znaczy dopiero po 3 miesiacach sie ocknęli że w zasadzie należy zacząć coś działać. Na całe szczęsie szkoda była likwidowana bezgotówkowo w warsztacie który miał podpisana umowe z Wartą. Wypłacili mu chyba po pół roku. A Warta wzywała mnie 2 razy bo chcieli ogladac samochód czy aby na pewno został naprawiony. Dobrze że gość z warsztatu znał juz ich triki i zrobił zdjecia auta przed naprawa samochodu bo pewnie do tej pory by sie z nimi bujał. Za to PZU mogę pochwalić na całej linii za likwidacje szkody z AC.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu pijany kierowca mini ciężarówki wjechał mi w tył. A ja przodem w tył tego co stał przede mną. Kierowca pijany, szkody wielkie, więc wezwałam policję. I to był błąd!!! Okazało się, że jak kierowca pijany to sprawa do sądu musi iść, a ja dostanę wypłatę z OC sprawcy dopiero po wyroku. Postanowiłam naprawiać z AC, a potem ubezpieczalnia miała to ściągnąć z OC sprawcy. Ale okazało się że szkody tak duże, że trzeba likwidację zrobić. Zatrzymałam "wrak" i naprawiłam za pieniądze z AC, ale świeżutką polisę mi zlikwidowali i musiałam wykupić nową.

I za to mi nikt nie zwrócił :evil:

Czy był sąd i czy ubezpieczalnia ściągnęła sobie z OC nie wiem, bo nikt nie był uprzejmy mnie zawiadomić :o .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

A ja dla równowagi pochwalę Wartę oddział w W-wie.

 

Miałem w maju szkodę całkowitą - bliskie spotkanie z dostawczym. Po ok 3 tygodniach miałem pismo o sposobie rozliczenia pozostałości + gotówka i jeszcze po nast. 2-óch przyszedł przelew. Całość odszkodowania czyli sprzedaż wraku + gotówka wyszła troszkę więcej niż suma ubezpieczenia.

 

Nie to żebym uprawiał reklamę bo może to jednostkowy przypadek. Ale tak też bywa czyli zwyczajnie. Tyle że po składkach przy kolejnym ubezpieczeniu pojechali równo.

 

 

pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

To ja opowiem moje perypetie. Było to parę lat temu ja zielone gość czerwone i BUM. Policja, lawety i ubezpieczyciel. No i cyrk :evil: .

Oględziny wynik szkoda całkowita z OC sprawcy, ja :evil: bo auto miałem 3tygodnie od zakupu co prawda było używane nie nowe ale łaziłem za nim pół roku. Stan super przebieg śmieszny na swoje lata dziadek z babcią do kościółka i na działeczkę nim jeździli dopuki dziadek żył. Zapłaciłem 12000zł (ważne) w US stwierdzili że ich kantuję i dołożyli 1000zł i policzyli daninę. A kochany ubezpieczyciel stwierdził że auto jest warte max 8000zł i to tylko ze względu na stan bo przebieg jest przekłamany (była orginalna książka serwisowa) i zaproponował 4000zł odszkodowania i pozostałości. Więc napisałem im że US ma tabele od Ministra a oni tylko z jakiegoś eurotaxu i minister jest ważniejszy ale odpuszczę im 1000 co minister doliczył a niech mi zapłacą to co dałem i sobie wrak zatrzymają. Oczywiście wszystko było pisane zagmatwanym językiem prawniczym. Skutek: po dwóch i pół miesiącach przepychanek wypłacili prawie 13000zł i zostawili wrak, który sprzedałem o dziwo jak wycenili za 4000zł i oddali pełną kasę za wypożyczony samochód o czym wcześniej nawet nie chcieli słyszeć (ponad 4000zł). W sumie na moim koncie wylądowało wtedy prawie 22000zł jak dobrze pamiętam bez około 150zł. Czyli warto z dziadami walczyć bo pieniądze to oni brać potrafią i tylko o aferach później słyszymy :evil: .

Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sylwester 2000r

Balujemy z dyrektorem dużej firmy ubezpieczeniowej.

Pytam - "A czego wy ta długo zwlekacie z tymi wypłatami?"

"Panie - jak ja bym tak wszystkim od razu wypłacał to już dawno bym nie był dyrektorem"

Bez komentarza - hasło padło po 5 półlitrówce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...