Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Nerwica lękowa kur domowych


Gość

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 131
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Niby wszyscy piszemy,że nie trzeba być przebojowym i że fajnie być kurą domową,ale gorzej wychodzi to w życiu codziennym.

Taka kobieta ma naprawdę prawo czuć się odstawiona na bocznicę.

A o tym jest na końcu wątku o leniwych kobietach, też u psychologa dyżurnego :-?

 

Możliwe,tyle,że ja przed napisaniem czegoś nie mam zwyczaju czytać wszystkich wątków w danym dziale. :-?

opal - nikt nie ma, dlatego to napisałam i to nie było o tyle do Ciebie, ile do założycielki wątku, co by sie dziewczyna nie stresowała swoją "kurowatością" bo niektórzy (jak ja) jej zazdroszczą i żeby sobie to przeczytała. :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy się chyba boi a to że spadnie mu cegła na głowę, a to, że zachoruje, a to, że straci pracę, a to coś tam. Nie tylko matki mają się o co i o kogo bać. Ale trzeba umieć żyć i być optymistycznym mimo zagrożeń dnia codziennego 8)

 

Magdziu,zapewniam,że macierzyństwo to coś naprawdę wyjątkowego i lęki z nim związane też.Nie opiszą tego słowa-bo spłycą.

Lęku o dziecko nie da się z niczym porównać.

Ale to nie oznacza,że nie można oswoić i trzeba tkwić w tym bezgranicznie.Jak każdy lęk,można go pokonać siłą swojej woli.Dystansem i poczuciem humoru.

I tego życzę serdecznie autorce wątku,która niech sobie uświadomi,że bycie mamą trójki dzieciaków,to wielkie wyzwanie do których nie umywają się często osiągnięcia "kobiet sukcesu" ,a jednocześnie wspaniały kapitał na cały życie.Chyba najlepszy,jak słowo daję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opal zgadzam się z tobą w zupełności.Kiedyś usłyszałem bardzo trafne porównanie:że każde dziecko to dla kobiety dodatkowy fakultet,bo praktycznie żeby je odchować trzeba na to poświęcić 5 lat życia.

Dlatego nasza autorka tego postu posiada trzy wspaniałe fakultety i tobie kobieto brakuje pewności siebie!!!!?????????????????

Życzę jeszcze wielu sukcesów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

smatrcat,

błagam opisz,jak przebiegła ta podróż!

 

Napisze, napiszę. Ale teraz mam sporo roboty i dopiero gdzieś wieczorkiem skrobnę bo to nie jest na 3 zdania.

 

No to o szkoleniu (tym z podróżą) .Generalnie dotyczyło pracy w zespołach. Jak zwykle różne ćwiczonka w parach i grupach . Rezultatem ćwiczeń było zorientowanie się jakiego typu osobowość każdy prezentuje jeśli chodzi o style kierowania i pracę w zespole. Przespaliśmy się, zapomnieliśmy co było poprzedniego dnia zjedliśmy śniadanko i znów szliśmy na zajęcia z zaciekawieniem czym znowu zostaniemy zaskoczeni. Generalnie to wszystko była zabawa i duży „fan”, ćwiczenia a nie notowanie tego co prelegent kursantom powie. Każdy etap był zaskoczeniem jednakże wszystko działo się w poczuciu bezpieczeństwa i miłej atmosferze. Usiedliśmy, a prowadzący prosi żebyśmy wrócili do pokoi i założyli kurteczki bo dziś będzie troszkę ćwiczeń w terenie. Potem zebrał od nas portfele, komórki i podzieleni na trójki ( później po zakończeniu zadania okazało się że grupy były uformowane według pewnego klucza a ten klucz tkwił w ćwiczeniach z dnia poprzedniego. Tzn była grupa której wszyscy członkowie byli o profilu psychologicznym który skłaniał ich do działania, byli takimi „motorami” działań grupy. Była grupa która zawsze widziała „dziury w całym” duzo analizowali ale nie skorzy do działania i były grupy mieszane ale te dwie skrajne na skali grupy okazały się ciekawym materiałem do analizy. ) Teraz do autobusu gdzie wręczono nam „koperty bezpieczeństwa” w razie co, ( notabene swojej nigdy nie otworzyłem i nie wiem co tam jest) i wyjazd do miasta. Tam grupy się desantowały mając kopertę z zadaniami. Zadania były np. takie ( z zastrzeżeniem by nigdy nie mówić o tym ze to jest zadanie, trzeba było tak podejść kogoś rozmowa żeby zrobił to co chcemy):

1) Dotrzeć do Wawy w określonym terminie

2) Zebrać kości np. kurczka

3) Zatańczyć z osoba urzedową np. pania burmistrz wójt

4) Sprawić by policjant zaśpiewał

5) Dyrygować chórem

6) Zjeść posiłek

7) Dowiedzieć się od starszej osoby o jej pierwszej miłości

8) Sprawić żeby osoba dorosła nauczyła Cie grać w „klasy” I jeszcze inne zadania

 

Zadania okazały się WYKONALNE bo ludzie są GENERALNIE ŻYCZLIWI , lubią wdać się w pogawędkę, opowiedzieć o sobie i trochę szaleństwa tez każdy ma w sobie żeby zrobić coś „postrzelonego”choć czasem bywają zaskoczeni. Oczywiście bywają i ludzie bezinteresownie nieżyczliwi – w relacjach z innej grupy była taka sytuacja że dziewczyna weszła do małego sklepiku prowadzonego przez właścicieli i zwyczajnie poprosiła o bułkę ( oj przełamuje się swoja nieśmiałość, przełamuje jak trzeba prosić o jedzenie ) Facet powiedział żeby sobie poszła bo oni darmozjadom nie dają a jego żona patrząc się meżowi w oczy zgarnęła bułki i jakieś serki i jej dała. Nasza grupa zjadła posiłek w restauracji za darmo – właściciel nas ugościł po wysłuchaniu zmyślonej ale wiarygodnej historii. W ogóle wykonywanie tych zadań to był taki teatr odgrywany ad hoc z napotkanymi widzami. Wyobraźcie że gry w klasy uczył mnie facet w garniturze i płaszczu – jeden trzydziestokilku latek uczył drugiego trzydziestokilkulatka grać w klasy (kupa śmiechu) - czasami wystarczy poprosić.

Metody pracy w zadaniach gdzie normalnie byłyby potrzebne pieniądze były różne ale generalnie to ”zgubione dokumenty”, „autobus który uciekł z rzeczami” Trasa pokonana do Warszawy autostopem oczywiście, a cześć z uczestników ostatni raz stopem to jechała ale 15-20-25 lat temu.

Jak siedzieliśmy po powrocie i analizowaliśmy przeżycia dzieląc się wrażeniami dowiedzieliśmy się ze była grupa która zrobiła więcej niż trzeba, i taka która nie zrobiła nic. Zgadnijcie z jakich osób składały się te grupy? Jedni napędzali się do działania drudzy przekonywali się o bezsensie tych działań. Reszta czyli grupy mieszane zrobiły to co było do wykonania i tam powstawały najciekawsze pomysły rozwiązań. Grupa „entuzjastów” miała wadę którą nazwałbym „owczym pędem” – działali nie myśleli, „defetyści” analizowali i analizowali a nie byli wstanie działać. Ujawniły się tez inne ciekawe zależności o których można by pisać i pisać.

Podsumowując, ciekawym przeżyciem jest stanąć w środku miasta bez pieniędzy, bez telefonu do przyjaciela, zdanym tylko na siebie i wiedząc że trzeba wykonać dane zadanie. Na początku jest strach że nie dam rady a potem gdy przychodzą drobne sukcesy rodzi się siła i prze się jak taran do celu.

 

W łikend przypomnę sobie coś o radzeniu sobie z fobiami i opisze jak prosiła „Gość”

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam :-)

Też mam trójeczkę dzieci i to tzw "drobiazgu (4,5; 2 i 6-m-cy). Także dokładnie wiem, ile radości i zamętu się z tym wiąże ;-). I że czasem człowiek ma dosyć dokładnie wszystkiego.

Jeśli za bardzo "zaszyłaś się w domu", radziłabym Ci małymi kroczkami oswajać świat zewnętrzny. Wiadomo, działalność związana z "zarządzaniem" dużą rodzinką może dokładnie wypełnić cały dzień, ale naprawdę można oprócz tego robić wiele fajnych rzeczy i "zaprogramować" sobie pomysły na dalsze życie. W końcu dzieciaki rosną i później już coraz mniej będą Cię potrzebować. Może spróbuj np zrobić prawo jazdy, pójść na jakieś studia podyplomowe, dzięki którym mogłabyś pracować, jak już dzieciaki podrosną. A przy okazji wyjdziesz z domu, porozmawiasz z kimś, inaczej zorganizujesz sobie dzień.

Do tego odpowiedziałabym sobie na pytanie, gdzie lepiej się czujesz - w domu czy jako "kobieta aktywna". Dzisiejszy stereotyp promuje raczej "aktywność", ale nie wszystkie kobiety dobrze się w takiej roli czują. Czasami rolę życiową wyznacza nam domowy budżet - praca obojga małżonków bywa koniecznością. Ale jeśli u Was tak nie jest - możesz wybrać - czy wolisz realizować się w domu, czy poza nim. Jeśli wolisz zarządzać domem, przestań sobie wyrzucać, że jesteś "kurą" czy ogólnie nieciekawą osobą. Najwazniejsze, żebyś była w zgodzie ze sobą.

Jak chcesz, napisz na priva, możemy sobie powymieniać "trójeczkowe" doświadczenia

BabaB

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może faktycznie tabletki też by pomogły. I już mi się dzięki Wam kobiety humor deko poprawił. Może też mnie drażni ,że ja faktycznie finansowo nie dokładam sie do rodzinnego budżetu. Walczę z soba powolutku i staram sie przełamywać moje uprzedzenia, ale jestem bardzo ciężka do zmian. A jak wy sobie radzicie?

 

Przepraszam , według mnie dokładasz się finansowo – to co mówisz jest błędnym myśleniem . Zobacz , ile zaoszczędzasz nie wydając na opiekunkę dla dzieci : ZAOSZCZĘDZONE – ZAROBIONE ! poza tym zarabiasz nie wydając na panią do sprzątania domu - ZAOSZCZĘDZONE – ZAROBIONE ! już drugi raz , a więc pracujesz na co najmniej dwa etaty . Jesteś dzielna i silna , mając trójkę dzieci pracujesz ciężko i proszę byś to zauważyła !

 

 

Pozdrawiam z podziwem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja Droga :D

masz wielkie szczęście,że możesz się zajmować długo dziećmi i one też mają komfortową sytuację,że są otoczone Twoim ciepłem,czułością i opieką. :D Ja mam dwójkę i cieszę się bardzo,że sobie razem jesteśmy w domku.I że jestem taką kurą domową - uwielbiam nią być :lol:

Martwię się tylko trochę,czy Ty aby nie masz nerwicy/depresji lękowej?

spróbuj odpowiedzieć na poniższe pytania.

To jest arkusz oceny depresji,który pomoże Ci ocenić sytuację,bo w sumie twój post był zbyt lakoniczny,bo konkretnie odpowiedzieć:

(przepraszam za literówki,ale jest juz późno,a jutro wyjeżdzam na długo i będę pisać jak najszybciej):

 

I.funkcje biologiczne

 

A.zaburzenia snu1. nie mam kłopotów ze snem 0 p.

2.Czasem źle śpię 1 p.

3.Często budzę sie w nocy albo wcześnie rano

a)1-3 razy w minionym tygodniu 2p.

b)4 lub więcej razy w minionym tygodniu 3 p.

 

B. Zmiana łaknienia

1.Brak zmiany łaknienia 0p.

2.Zauważam zmianę łaknienia 1 p.

3. Zauważam wyraźną zmianę łaknienia 2p.

 

C.Zmęczenie

1.Nie odczuwam zmęczenia w ciągu dnia albo czuję się trochę zmęczony o p.

2.W ciagu dnia jestem bardzo zmęczony lub bardzo zmęczony

a)czasem 1 p.

b)1-3 dni w minionym tygodniu 2p.

c)przerz 4 lub więcej dni w minionym tygodniu 3p.

 

D.popęd seksualny

1.Brak zmiany 0p.

2.niewielka zmiana 1 p.

3.średnia 2p.

4.w ogóle nie odczuwam pożądania 3p.

 

E.Anhedonia

1.mimo smutku potrafię sie czasem cieszyć i odczuwać przyjemność 0p.

2.ciesze sie trochę - 1.p.

3.cieszę się średnio - 2.p

4.wogóle nie potrafię się cioeszyć i brak mi ochoty do życia - 3 p.

 

suma punktów:.........

 

II.Objawey emocjonalne - psychologiczne

 

A. Smutek i rozpacz

1.nie jestem bardziej smutny 0p.

2.czasem jestem smutny 1.p

3.bywam bardzo smutny 2p.

4.prawie codziennie jestem bardzo smutny 3 p.

 

B.Szacunek dla własnej osoby

1.czuję się pewnie i dobrze 0p.

2.czasem wątpię w siebie 1p.

3.Często czuję,że nie umiem sprostać obowiązkom,jestem gorszy od innych,brak mi pewności siebie 2p.

4.Zwykle czuję się zupełnie bezwartościowy 3.p

 

C.Apatia i motywacja

1.mam silną motywację i często z entuzjazmem podchodzę do różnych zadań 0p.

2.czasem jest mi trudno zabrać się do pracy - 1p.

3.Często jestem apatyczny i odczuwam brak motywacji 2.p

4.Nawet heśli mam coś do zrobienia,nie potrafię się za to zabrać 3p.

 

D.Negatywne myślenie i pesymizm

1.O swoim życiu i przyszłości myślę raczerj pozytywnie 0p.

2.czasem jestem nastawiony pesymistycznie 1.p

3.często jestem nastawiony negatywnie, a przyszłość maluję w ciemnych barwach 3 p.

 

E.Panowanie nad emocjami

1.Kiedy doświadaczam nieprzyjemnych emocji,boli mnie to,ale nie czuję się przytłoczony 1p.

2. Emocje czasem mnie przytłaczają 2p.

3.często sie czuję przytłoczony emocjami albo wogóle nic nie czuję 3p.

 

F.Irytacja i frustracja

1. nie irytuję się bez powodu ani nie czuję sie sfrustrowany bez wyraźnej przyczyny 0p.

2. czasem jestem drażliwy i sfrustrowany 1p.

3. często jestem drażliwy i doświadczam frustracji

a)w minionym tygodniu miałam 1-3 takich dni 2p.

b)w minionym tygodniu miałam 3 lub wiecej takich dni 3p.

 

liczba punktów w sumie...

 

Przepraszam,ale nie mogę teraz skończyć tematu.Napisz proszę na maila - [email protected]

mam nadzieję,że to nic poważnego - po prostu przemęczenie,przeciążenie nadmiarem obowiązków,kłopotów ze zdrowiem dzieci,nieprzespanymi nocami,znużenie codziennoscią.

Na pewno nie trzymaj,nie duś tego w sobie. Porozmawiaj szczerze z mężem - może nie zdaje sobie sprawy z Twoich problemów,bo nie chcesz go martwić, albo boisz się,że Cię nie zrozumie, czy posądzi o zaniedbywanie domu.

Poszukaj też wsparcia w otoczeniu.Może masz kogoś,kto zostałby z dziećmi od czasu do czasu,byś mogła zająć się innymi sprawami,zadbać o siebie,wyjść do kosmetyczki czy fryzjera - pośmiać się i pogadać o bzdurkach?Spędzić miło czas z koleżankami.

Pewno uważasz,że to strata czasu albo pieniędzy?Jeśli tak - nic bardziej błędnego :D Odwalasz "kawał najtrudniejszej roboty",jaką można mieć i tak jak wszyscy potrzebujesz "urlopu",masz prawo zrobić coś dla siebie - uwierz w to!Jesteś jak dobry fachowiec,o którego firma się troszczy,bo od jego dobrego samopoczucia zależą sukcesy firmy.Ty zadbaj sama o siebie,zainwestuj w siebie - nikt tego za Ciebie nie zrobi.

Jeśli sobie odpuścisz obowiązki od czasu do czasu - świat się nie zawali.Ale jeśli przesypiasz cały dzień i nie masz na nic siły,dzieci płaczą a Ty pogłębiasz się tylko w niskiej samoocenie - uważaj - to może oznaczać,że musisz iść do specjalisty.Może najpierw do psychologa klinicznego,który oceni Twój stan i ewentualnie skieruje na terapię lub/i leczenie psychiatryczne.Tutaj nie można żartować ani przejmować się idiotycznymi opiniami otoczenia na temat wizyty u psychiatry,gdyż nieleczone nerwice/depresje mogą przejść w stan przewlekły.

Czy boisz się iść do urzędów, czy też jakakolwiek wizyta wprowadza Cię w lęk?Jak sie on objawia?Czy drżą ci nogi,ręce,serce,oblewa Cię zimny pot,kręci Ci się w głowie i masz wrażenie,że zaraz zemdlejesz?

Czy boisz się zostawiać dzieci w domu pod opieką,do której masz zaufanie?Czy wychodzisz często z domu - do koleżanek,rodziny,kina,sklepów?Czy masz zaburzenia koncentracji,pamięci,uwagi?Zdaża Ci się bardzo często wyjść po coś i zapominać po co?

Piszesz,że jesteś nieasertywna i nieprzebojowa - czy zawsze tak się oceniałaś,czy też ta samoocena pojawiła sie ostatnio?

 

Tyle pytań :roll: To temat rzeka - nie da się tak w skrócie opisać.Mam nadzieję,że na większość odpowiedziałaś sobie - "mnie to nie dotyczy,nie mam takich objawów".

Na pewno potrzebujesz teraz wsparcia ze strony męża,rodziny,przyjaciół.

Nie bój się mówić o swoich kłopotach.To żaden wstyd.I dobrze,że przełamałaś się na forum :D

Gdyby się niestety okazało,że masz już zaburzenia lękowe (objawy trochę inne niż przy depresji) - nie martw się,to się leczy i to skutecznie!Psychoterapią,farmakologią (leki przeciwdepresyjne i przeciwlękowe nie uzależniają i leczą ludzi na całym świecie;uzależniają psychotropy).

Ale nie można ich przyjmować na własną rękę i prosić rodzinnego lekarza o "coś na uspokojenie".Ale na pewno warto sprawdzić swoje zdrowie - poziom cukru,morfologię,zrobić testy hormonalne,czy nie ma problemów z tarczycą.Witaminki i minerały - wszystkie z grupy B,magnez,lecytyna.Niekoniecznie żeń - szeń (może pobudzać,co nie jest wskazane przy nerwicy).

A dzieci - ze wszystkich kłopotów wyrosną,nawet nie zauważysz,jak szybko :) I będą się razem bawiły,uczyły tego fajnego przecież świata,wspomagały się nawzajem.A że inni pędzą?A niech sobie Kotku pedzą!!!W tym pędzie nawet nie zauważają tego,co jest najważniejsze!!!

 

Co do chorowania Maluszków - koniecznie napisz,jakie mają problemy,to Ci podam sprawdzone naturalne i homeopatyczne sposoby :D

moja trzy i pół latka nie zna antybiotyku i i chorób,dziesięciolatka - zdrowa od 6 lat,tj. od kiedy powiedziałam stop chemicznym lekom.

Trzymam kciuki i ściskam mooocno,przekazując tyyyyle energi,aż stąd do małopolski.

 

p.s.Ponieważ teraz wyjeżdżam na ponad miesiąc i nie będę miała netu,zajrzyj na strony

http://www.gwp.pl

i zamów sobie ze 2 pozycje - doczytasz więcej,np. "Oswoić lęk","10 błędów popełnianych przez dobrych rodziców" - rewelacja!,""pojedynek z nerwicą - o nerwicy optymistycznie" i wiele innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazłam fajny artykuł na http://www.edziecko.pl - oto jego fragment:

"Czy nie myślisz, że trudna sytuacja matki wynika też z tego, że jej rola stała się bardzo niejednoznaczna? Z jednej strony stawia jej się strasznie wysokie wymagania - ma być miła, stanowcza, łagodna, cierpliwa, wesoła, zaradna... a z drugiej ma małe oparcie społeczne. Nie znam instytucji (poza waszą fundacją), które miałyby na celu pomaganie młodym matkom.

 

Bo nie ma takiej instytucji. Pokutuje przekonanie, że macierzyństwo to prywatna sprawa. Jest jeszcze gorzej. Z jednej strony są bardzo wysokie oczekiwania, a z drugiej - zawód matki nie cieszy się prestiżem. W opinii społecznej to, że się wychowuje dziecko na dobrego człowieka i obywatela, nie jest szczególnym powodem do chwały. Kobieta czuje ogromny ciężar obowiązku i powinności, a równocześnie wie, że nikt tego nie doceni.

 

"Co robisz? Nic. Siedzę w domu z dzieckiem".

 

To jest coś, czego nienawidzę i co tępię. To słowo "nic". Same kobiety też mają taką tendencję do samodeprecjacji. Kiedy są w domu, to czują się gorsze.

 

Tak są oceniane i tak się przyzwyczaiły. Nikt się nie zachwyca: "Ale ty masz fajne dzieci, szczęśliwe, zadowolone, jak tego dokonałaś?".

 

Mają też taki obraz idealnej matki, więc jeśli pracują na pełnym etacie do 18, to potem lecą do domu, starają się nadrobić czas. I do pół- nocy malują pisanki albo robią łańcuchy, są w jakimś strasznym pędzie i galopie. Tu nic nie może być na pół gwizdka. Nie ma połówek etatów, nie ma wymieniania się z mężem. Jeśli już wracasz do pracy, masz być superdyspozycyjna i nie daj Boże upomnieć się o ten kwadrans na karmienie piersią. To jest źle widziane."

a tu całość, jakby ktoś był zainteresowany:

http://kobieta.gazeta.pl/edziecko/1,62145,2480871.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Irytują mnie opinie "siedzieć z dziećmi w domu". i "nie dokładam się do domowego budżetu".

Kiedyś mój mąż został bez pracy na pół roku i stanęłam przed koniecznością utrzymania rodziny. Mąż został kurą domową. Ja z pracy szłam do drugiej pracy i brałam robotę do domu na nocki. Zarabiałam na byt. Nie muszę dodawać że byłam potwornie zmęczona a od dzieci się oganiałam. Mój mąż odkrył że zajmowanie się dwójką dzieci potrafi zająć CAŁY dzień i nie ma czasu żeby iść do toalety. Gotował, sprzątał, prał. Nie ze wszystkim się wyrabiał ... No i po paru miesiącach miał dosyć, bo to mężczyzna, człowiek czynu. Ale nie narzekał i był dzielny - pokazał że jest PRAWDZIWYM mężczyzną. Bardzo nas to zbliżyło.

Taka odmiana ról czasem dobrze robi. Zostaw dzieci mężowi na parę godzin i idź na jakieś spotkanie z koleżanką.

 

co do budżetu - praca gosposi kosztuje ok 1000 PLN miesięcznie, opiekunka zarabia od 500 - 1200 PLN - razem całkiem ładna pensyjka... Dokładasz się więc do budżetu :D

 

Ja też mam za sobą depresję poporodową - przeszło. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Najlepiej znajdź jakąś pracę - choćby na pół etatu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smartcat pisz dalej. Bardzo to interesujace. Dziękuje Wam za podjęcie tematu. Może pogadamy tu o asertywności. Ja nie umiem być taka. Zawsze byłam usłużna, bo bałam sie odrzucenia. A to przecież nie o to chodzi. :(

 

Sorki nie składało sie napisac wcześniej, poza tym Alzheimer i miażdzocha sprawily że przypomnienie sobie o sprawach z treningów i dopasowanie tych informacji do Twojego problemu wymagało czasu.

Zaczne bajkowo - jest taka opowiastka:

Był klasztor, w nim mnisi których regułą podstawową było "nie wolno dotknąć kobiety" Dwóch z mnichów wybrało sie w sprawach słuzbowych w doliny. Po drodze musieli przekroczyć rzekę na brzegu której spotkali starą kobiete proszacą ich o przeniesienie na drugi brzeg by mogła dalej wedrowac do rodziny. Pierwszy mnich odmówił powałujac się na regułe zakonną "nie wolno..." drugi nie mówił nic, tylko wział kobiete i przeniósł na druga stronę. Mnisi szli dalej jak zwykle w milczeniu wreszcie po niemal dniu drogi "ortodoks" z wyrzutem spytał się brata jak ten mógl złamac regułe i przeniść te kobiete. Drugi na to rzekł: Ja ja niosłę tylko przez rzeke, Ty ją niesiesz cały dzień! Wrócę jeszcze to tej opowiastki.

 

Mam teraz problem natury etycznej. Czuje sie troche nie na miejscu wchodząc w role "psychoterapeuty" bo ani nie mam wykształcenia kierunkowego, ani doswiadczenia a jedynie brałem udział w kursie ktory pokazywał pewne techniki. Dlatego też wspomne Ci o pewnych rzeczach które mozna robic na poziomie ŚWIADOMYM. Pomine to co robi sie "majstrujac" w PODSWIADOMOSCI. Nie czuje sie na siłach by o tym pisać bo wiecej szkody niz pozytku z tego by było. Sam na sobie moge eksperymentowac ale nie bedę ryzykował by moja ograniczona wiedza zaszkodziła komuś, choć trwałe dopiero sa zmiany zrobione na poziomie podswiadomym. Jednakze miedzy podśwadomym i swadomym jest sprzeżenie zwrotne świadomość też "wypala" zmiany na podswiadomosci.

To o czym bym wspomniał to 3 sprawy ktore pasują do Twojego problemu.Nazwijmy je powiedzmy tak:

1)Matrix

2)Manipulacja

3)Więzienie

Ad 1) MARTIX - Kazdy z nasz zyje w pewnej swojej iluzji, posługuje sie swoimi stereotypami, patrzy na swiat przez pryzmat swoich dosiadczeń. I jest pewna prawidłowośc ze cześć ludzi ma spojrzenie optymistyczne inni pesymistyczne czyli upraszczajac do wręcz prostackiego znanego wszystkim porównania że częśc z nas widzi szklanke w polowie jeszcze pełną a cześć juz w połowie pustą. Nikt pewno nigdy nie udowodni który sposób widzenia swiata jest prawdziwy jednakże jesli masz wybór ktorym sie posługiwać to myśle ze chyba trzeba wybrać ten bardziej "ekologiczny". Po cóz, jak jeden z mnichów, " mielić w głowie" cos co zatruwa umysł. Przyjrzyj się swoim myslom. Ile z nich ma zabarwienie pesymistycznie, albo nosi znamiona rozpamietywania jakiejs sprawy przykrej, a ile jest pozytywnych mysli. Trudna praca ale trzeba pomalutku, świadomie, zmieniać proporcje na korzyść tych pozytywnych.

Bedzie to wciąż iluzja, ale jakze korzystniejsza dla Ciebie

Ad2) Manipulacja - czyli tak naprawde "recenzja pozytywna" Przykłady:

Wracacie do domu i widzicie że fliziarz spartolił robote w jakims fragmencie Wam wrze czajnik i co, no wlaśnie i co? Mozna wydrzeć sie na pana Kazia który ma natychmiast poprawić bład. Albo...albo zagadac do pana Kazia. Pochwalic ze terakotę ktorą połozył ekstra, ze kafelki połozył lepiej niz bysmy przypuszczali, ze dał nam dobrą rade w sprawie kompozycji kafelków a potem spytac sie czy ta niedoróbka to miesci sie w standardach tak doskonałej roboty jaką wykonał dotychczas. W wielu przypadkach przyzna racje i sam chetnie poprawi. Bo widzicie ludzie zamykaja sie w sobie i wystawiaja kolce gdyż swiat rzadko ich głaszcze a czesto chce przyłożyc. Poza tym rzadko chwali się za dobra robote bo to uznaje się za standard a wpadka urasta do rangi katastrofy. Ludzie chwaleni otwieraja sie i chowaja kolce. Weżmy urzedników - przez osiem godzin wysłuchuja narzekań, pretensji ( czesto słusznych ) jednakze oni maja to gdzieś, bo po prostu przez 8 godzin widzić osoby ziejące niechecia jest psychicznie wielce obciazające. Ale jak przyjdziesz do urzednika i po jakims etapie spraw powiesz mu ze jest, kompetentny, rzeczowy i pomocny, z tłumu "narzekaczy" zapamieta Cie i bedzie chciał sprostac opinii jaka masz o nim bo jesteś nieliczną osoba ktora zauwaza jego dobrą robotę. Oczywiscie że i fliziarz i urzednik moze sobie pomysleć co za "ciezki frajer, naiwniak" ale sadze że ludzie w swej wiekszosci wola byc chwaleni a nie ganieni. Pochwała uskrzydla, nagana podcina je.

Chwal ludzi, z poczatku wyda Ci sie to nienaturalnie jak nie masz takiego nawyku ale z czasem widząc efekty stanie sie to druga naturą. Zawsze ma sie wybór albo dostrzegasz tylko czyjeś wady albo potrafisz dostrzec i zalety!

Ad3) Więzienie. Gdzieś czytałem że w populacji wieźniów którzy opuscili wiezienie po długiej odsiadce jest nadreprezentacja takich co popełnili samobójstwo. Nie przystosowanie do nowych warunków. Przykład oczywiscie przesadzony w relacji to Twojej sytuacji ale Twoj swiat choc nie ma krat tez jest forma izolacji od swiata zewnetrznego. Trzeba wchodzic weń powolutku ale systematycznie jak radzą niektórzy przedmówcy. Działąć, zalatwiać sprawy na tyle na ile pozwala czas uzywajac w relacjach z tym swiatem tych narzedzi o ktorych wspomniałem w punktach o Matrixie i Manipulacji. zrob sobie taka tygodniowa diete gdzie bedziesz ludzi z ktorymi sie stykasz "recenzowała" pozytywnie" i bedziesz miala pozytywnye nastawienie. Kontoluj toi przywołuj sie do "porzadku" jak by jednak stare nawyki brały górę. Rano budz sie planuj nowe zadania a o porazkach z dnia poprzedniego nie rozmyślaj bo bedziesz jak wspomniany mnich.

 

Sportowcy maja sztaby psychologów, psychoterapeutów żeby pomoc im w osiąganiu sukcesów. My szaraczki nie mamy takiego zaplecza więc musimy radzic sobie sami. Nie ma w tym nic złego - szukamy sposobów by odnosic sukcesy może nie na miarę Małysza ale stosując podobne metody. Myslisz ze Małysz mialby takie osiagniecia jakby rano budząc sie mysłał sobie" na pewno mi sie nie uda, na pewno" :-) Forma formą ale kto mial troche do czynienia ze sportem wie jak wazna jest psychika- waleczność, i zapominanie o wcześniejszych porazkach gra wielka rolę w sporcie.

Rano zaczyna sie nowa partia z zyciem. Co było wczoraj to było wczoraj, dzis sa nowe wyzwania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...