Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Nerwica lękowa kur domowych


Gość

Recommended Posts

Ja w sprawie nagonki na psychologów i psychiatrów.

 

Pytanie mam następujące: czy którakolwiek z osób piszących rewelacje o manipulacji, praniu mózgu w psychoterapii, uzależniających psychotropach, szukaniu chorób tam, gdzie ich nie ma, itp. ma doświadczenia osobiste, które to potwierdzają?

Bo z tego co widzę, jedynym "praktykiem" jest Inwestor, który pisze coś zgoła odwrotnego.

 

Poza tym zauważcie niekonsekwencję: emocjonujecie się (pozytywnie) opowieściami Smartcata, a równocześnie "straszycie" treningami grupowymi. A tymczasem treningi właśnie na tym polegają - służą szeroko rozumianemu rozwojowi osobistemu poprzez naukę radzenia sobie w sytuacjach trudnych, stymulację zdrowej samooceny, odkrywanie i wykorzystywanie swojego potencjału twórczego, naukę budowania satysfakcjonujących relacji interpersonalnych, itp.

 

Konkluzję sami sobie dopiszcie.

 

Pozdrawiam,

Ella

(między innymi psycholog i trener - dla jasności)

 

Prof. Czapiński wykładowca na Wydziale Psychologii UW stwierdził kiedyś że na psychologię idzie 75 procent ludzi którzy nie radza sobie z soba samym i sa mocno skoncentrowani na swoich przezyciach. Zastanawiał sie profesor jak potem radza oni sobie w praktyce psychoterapeutycznej kiedy uwage trzeba przenieśc na osobe pacjeta. Zaczynam rozumieć o co mu chodzio...

Droga Kolezanko mam prośbę, moze jako siła fachowa ( psycholog i trener) miałabyś jakieś pożyteczne porady dla naszej kolezanki która zgłosiła sie do "kącika psychologa dyzurnego" a nie koncetrowała sie na obronie profesji przed RZEKOMYMI zarzutami i szukaniem sojuszników w stworzeniu grupy "jedynie rozsadnych".

Dobrze by było zeby ten kącik miał w obwodzie fachowca bo w końcu 99,9 procent współforumowiczów to tylko życzliwi ale zawsze laicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 131
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Hej :p

Droga autorko watku - a ja mysle ze jak wiosna przyjdzie to i przyjda weselsze mysli i chec do sprzatania tez :wink:

Na nie jednego z nas ( ludzi ) zima dziala jak na niedzwiedzia.

Nie jedna babka zazdrosci ci trojki dzieci z ktorymi mozesz byc w domku nie muszac pedzic do pracy zaraz po macierzynskim.

A jesli pracy ci brakuje to za rok najmlodsze dziecie do przedszkola a ty w wir pracy. A jak ci sie praca znudzi to ....... 4 dzidzius ? :wink:

pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drodzy forumowicze - jeszcze raz podpisuję się obiema rękami pod opiniami Inwestora i Elli.

Nie mogę wchodzić w szczegóły problemów naszej Kury Domowej,bo znam je ciut lepiej z korespondencji prywatnej,ale tak generalnie - proszę o ostrożność i rozwagę.

Wszelkie dywagacje na temat środowiska psychologów,psychiatrów,terapeutów są tutaj zupełnie nie na miejscu i tylko zaciemniają istotę problemu.a

A chodzi nam przecież wszystkim o to,by skutecznie pomóc naszej autorce, czy też innym,którzy borykaja się z podobnymi problemami,ale nie maja odwagi,by o tym napisać.

Nie posądzam tutaj bynajmniej nikogo o złą wolę - absolutnie!Na pewno każdy z Was pisze z serca i chce pocieszyć,doradzić.To wspaniałe,bo wpaniałe jest to forum.Ale wynika to być może,przepraszam,nie chcę nikogo urazić,z niewiedzy o specyfice zaburzeń lękowych.

Nie zapominajmy bowiem,że żyjemy w kraju,w którym wizyta u psychiatry jest nadal czymś wstydliwym.W kraju, w którym państwo nie zapewnia bezpłatnej pomocy psychologicznej, nawet w przypadku konieczności korzystania z psychologa klinicznego (nawet, o zgrozo!!!!, psycholog onkologiczny uważany jest za zbędny luksus :-? ).Żyjemy w państwie,w którym kasy chorych nie refundują kosztów nowoczesnych leków przeciwdepresyjnych i/lub przeciwlękowych,chociaż wiadomo,że takie zaburzenia dotykają najczęściej osoby bezrobotne, rencistów,najuboższych.Oczywiscie jest grupa leków bezpłatnych,ale nie należą one do tych najlepszych, o najmniejszych skutkach ubocznych.

Czy wiecie,jaki jest miesięczny koszt takiego leczenia?

W zależności od dawki (ta jest oczywiście indywidualnie dopasowana do pacjenta) - 100-250 zł/miesięcznie.Spotkanie u psychologa - 50 - 200 zł.A minimalny cykl to około 10 sesji.

W dodatku niska jest wiedza społeczna na ten temat, a media często atakuja nas obrazkami psychiatrów - łapówkarzy i ignorantów.

 

I teraz wyobraźmy sobie osobę z zaburzeniami lękowymi.

Jeśli zdrowi ludzie mają tak skrzywiony obraz,to co projektuje wyobraźnia chorego,który boi się urzędów,załatwiania najprostszych spraw, w skrajnych przypadkach boi się wychodzić z domu, nawet siebie samego...?

A przecież,jak w każdym zawodzie, tak wielu jest tutaj ludzi pracujących z powołania, wspaniałych terapeutów, lekarzy,psychologów.

Oni kształcą się wiele lat,by pomagać skutecznie.

Lekarz - zdiagnozuje,wspomoże farmakologią,często zastąpi również psychologa, ten ostatni - pomoże nazwać problemy,nakieruje pacjenta na skuteczną drogę ich rozwiązywania.

Bo nikt nie naprawi nam życia,nie usunie kłopotów,nie poprawi sytuacji finansowej,ale na pewno dobry psycholog pokaże nam,że nie jesteśmy tacy słaby,jak się nam wydaje,może skieruje do grupy wsparcia - osób,które miały podobne kłopoty,ale maja to już za sobą i teraz chętnie pomogą innym :) Może prowadzi jakieś ciekawe,przyjemne formy terapii - np. poprzez taniec flamenco?

Czasem cuda zdziała wizyta u psychologa partnera/partnerki osoby z problemami.Bo może niska samoocena i złe samopoczucie psychiczne danej osoby pogłębiają się z powodu niezrozumienia osób,które powinny dawać wsparcie?Jak wiele złego mogą zdziałać tutaj słowa typu "weź się w garść","nie panikuj","co się z Tobą dzieje,przecież to takie proste, a ty nie potrafisz sobie z tym poradzić?".Ale ta druga strona może nie zdawać sobie sprawy,że źle robi,że nie tędy droga...

 

I cierpliwa,ciepła pomoc przyjaciół - niezbędna i najwspanialsza.Nawet gdyby polegała "tylko" na wysłuchaniu tych "nudnych" problemów.. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga Kuro Domowa :D

 

3 lata po obronie dyplomu spotkałam się z moimi bliskimi znajomymi z uczelni na weselu kolegi. Ja - wtedy najlepsza sudentka na roku,na weselu z mężem i dwuletnią córeczką,stuprocentowa kura domowa - i moi znajomi - pary,które poznały się także na studiach,robiące karierę i nie mające nawet czasu na to,by pomyśleć o dzieciach,bo awanse,delegacje,szanse,których nie można stracić,niespłacone hipoteki,nie zaliczone ciepłe kraje...

Ja nigdy nie miałam wątpliwości,że wybrałam dobrze.To nie ja poświęcałam dziecku trzy lata swego życia, tylko dziecko ofiarowało mi trzy lata radości wspaniałego macierzyństwa,szczęścia i spełnienia.

Ja z kolei miałam pewność,że nie zaniedbałam "budowy fundamentów" - tym są dla mnie także pierwsze lata wychowania dziecka.Chociaż, gdzieś tam głęboko, skrywałam obawy o pracę, o nie wykorzystane być może szanse.

Moi znajomi,wbrew temu,czego się spodziewałam,utwierdzili mnie tylko w słuszności swego wyboru.Podsumował to mój kupel "jak ja Ci q...wa zazdroszczę!!!Twoja mała jest prześliczna,Ty promieniejesz...naprawdę zazdroszczę..."

Mój Skarbek ma już 10 lat, a jedna z tych par nadal nie mam dzieci.

Ona - wspina sie po szczeblach w stolicy, on dyrektoruje w odległym mieście.Chyba coś przegapili...

 

Nie patrz więc na to,jakie są opinie innych. Co jest trendy,jakie są wzorce.

Bądź sobą!!!

Jeśli ciągnie Cię już do pracy zawodowej - pracuj!Jeśli jednak potrafisz odnaleźć na nowo swoje codzienne,proste szczęście zajmując się domem - nie poddawaj się presji otoczenia!!!To Twoje dzieci,Twoje życie!!!

I głowa do góry! :D Kreska na tym,co było złe.Może było to potrzebne,by coś przełamać,zmienić...Nic nie dzieje się w życiu bez powodu i bez celu...

I buziaki dla Maluchów - oby się zdrowo chowały i dały odetchnąć Kochanej Mamie!!!

 

Powodzenia - mimi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Marto.Tak,jak napisałam,każdy stara sie pomóc,jak potrafi. :) A już na pewno na tym forum!!! :D

Jednak tylko ludzie doświadczeni w dziedzinie psychologii klinicznej potrafią wyczuć,czy została przekroczona ta cienka granica, o której wspominał Smartcat.I tak jak napisał,większość osób na forum to tylko/aż "życzliwi laicy".

Dlatego nie ma naprawdę co kruszyc kopii o to,kto ma monopol na wiedzę,na dawanie porad.Nie jest to też,powtarzam,miejsce na obronę profesji psychologów i psychiatrów.Takie dyskusje nie mają sensu!Tym bardziej,że odwodza nas od istoty problemu!

Ale nie mogę nie prosić o to,by nie straszyć osoby ewidentnie potrzebującej fachowej pomocy wyimaginowanymi,by nie nazwać idiotycznymi (przepraszam za dosadność)opiniami o pracy psychiatry i psychoterapeuty!

Oprócz powodów,o których pisałam w powyższych postach, muszę jeszcze wspomnieć o jednym.

Chodzi o leki anaksjolityczne.

Bardzo często dzieje się tak,że osoba z problemami nerwicowymi udaje się do lekarza dowolnej specjalności,byle nie do psychiatry (dlaczego?wymieniłam powyżej chyba wiekszość powodów).

I lekarz ogólny,neurolog,kardiolog przepisuje,by ulżyć pacjentowi tzw. leki na uspokojenie.Nazwa niegroźna,prawda?Nawet "miła", a w dodatku pan/pani doktor wypisuje nieraz receptę z taką łatwością!

I jakie to potem wszystko pozornie proste - bezsenność,lęk,bóle somatyczne znikają po zażyciu jednej maleńkiej pigułki.

Tylko że tak naprawdę to droga donikąd,albo w gorszym razie droga do kolejnego problemu,jakim może się stać uzależnienie od środków psychotropowych! :-?

A źródło problemów pozostaje!

A wystarczyło by dobre leczenie środkami przeciwdepresyjnymi/przeciwlękowymi,które,powtarzam,nie uzależniają, a czasem sama psychoterapia (niekoniecznie długa i sięgająca głęboko w przeszłość pacjenta,bo metody są różne i zależą zarówno od potrzeby danego pacjenta jak i od psychologa).

Każdy dobry psycholog przedstawi na pierwszym spotkaniu plan terapii,swoje metody.Jeśli ich nie akceptujemy,ale czujemy,że nie potrafimy nawiazać dobrego kontaktu,wybieramy następnego (oby nie szukać zbyt długo,bo dla pacjenta pierwsze wizyty są najtrudniejsze).

Bywa też niestety tak,że depresja/nerwica są na tyle głębokie,że najpierw konieczna jest sama farmakoterapia,by chory miał siłę na psychoterapię.

Ale to już naprawdę ciężkie przypadki i nie dotyczą,mam nadzieję,nikogo zainteresowanego tym tematem.

 

P.S.Droga autorko - Twój króciutki mail dał mi mnóstwo energii! :D

Ale uważaj - będę Cię pilnować :wink: :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimi - popieram w całej rozciągłości. Oby więcej takich mądrych i wyważonych wypowiedzi na ważne tematy.

 

 

Jedną rzecz bym tylko złagodziła. "Chyba coś przegapili" napisałaś. Hm, może to los ich przeoczył i tylko trzymają fason. Uwaga w takich sprawach też.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej!

Ja też jestem "kurą domową". "Siedzę" w domu od kwietnia 2001r. kiedy to urodziła się moja "środkowa" latorośl. Byłam na wychowawczym, jak :oops: przyplątały się :oops: nam bliźniaczki, które niebawem skończą dwa latka.

No i już drugi rok z kolei zawiaduję naszą budową, odległą od naszego obecnego miejsca zamieszkania o 21km. Dzięki moim rodzicom dużo spraw mogę załatwić bez podwójnego :lol: balastu. Wyobrażacie sobie wybór płytek czy innych dziwnych rzeczy z biegającą dwójeczką?

Kiedyś wzięłam je na moment tylko, bo wannę upatrzoną miałam, kabinę też i chciałam tylko zamówić. Ooo raaany! Co ja przeżyłam :o . Z resztą dwóch facetów z obsługi też. Jak już w końcu poszłam do kasy wpłacić zaliczkę - panowie zaoferowali się z baby-sittingiem :) . Nie było mnie może ze dwie minuty, ale jak wróciłam, z niedowierzaniem pytali czy takie "coś" :p można jakoś ogarnąć w pojedynkę.

No i tak wygląda moje SIEDZENIE w domu... A mąż pyta, kiedy do pracy wrócę... Wrócę to źle powiedziane, bo ja muszę sobie jej najpierw poszukać, a to już ból będzie straszny.

Pozdrawiam wszystkie siedzące!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mimi,

ja też się z tobą zgadzam. Tylko widzisz, nie każdy moze sobie na to pozwolić ze względów ekonomicznych - trzeba coś do garnka włożyć, no i na to coś zarobić własnymi ręcami. Może założę wątek - dylematy i rozterki pracujących matek?

Beata (BK)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie.Często wystarczy zwykła serdeczność i życzliwe wysłuchanie przez kogoś z otoczenia.Albo wejście w grupę wsparcia,choćby inne mamy z podwórka,które wspierając się są całkiem profesjonalną grupą.

Oby ten psycholog nie był remedium na samotność,bo nie ma komu się wygadać.

Jeśli nie ma komu to czemu nie, może będzie potrafił doradzić co zrobić aby sobie takiego kogoś do wygadania się znaleść.

Pozdrawiam

 

Wyobrażasz sobie poszukiwanie kogoś do wygadania?O to mi właśnie chodzi,że bardzo przykre jest,kiedy psycholog staje się dla nas konfesjonałem,z braku bliskich i ma być ich substytutem.Bliskich nie można sobie ot tak wytrzasnąć na potrzeby chwili.To ta chwila właśnie weryfikuje czy i jakich mamy bliskich.Ale jeśli z różnych względów ich nie ma,to rozmowa z dobrym psychologiem jest błogosławieństwem.

Nie neguję zasadności pomocy psychologa,także w przypadkach,gdy trudno powiedzieć bliskim,co nas trapi.Są rzeczy,o których za nic nie powiemy bliskim,bo łatwiej je sprzedać jednorazowej osobie.Czy wielu osobom,choćby na forum.

 

I to co mówi smartcat-oby nie zabrakło zdrowego rozsądku z "używaniem" psychologów,do naprawdę zasadnych przypadków czy prawdziwej potrzeby.Zabawa z psychiką to jak zabawa zapałkami.

:wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mimi,

ja też się z tobą zgadzam. Tylko widzisz, nie każdy moze sobie na to pozwolić ze względów ekonomicznych - trzeba coś do garnka włożyć, no i na to coś zarobić własnymi ręcami. Może założę wątek - dylematy i rozterki pracujących matek?

Beata (BK)

 

 

Odpowiedź, co się bardziej "opłaca" (finanse jw.), zależy od spodziewanej wysokości comiesięcznych wpływów. Wracając po dłuższym czasie (i często po zmianie rozmiaru z 38 na ileś tam), trzeba wziąć pod uwagę przygotowanie nowej "wyprawki" (ciuchów, butów itp.), którą trzeba będzie często zmieniać i uzupełniać, niektórzy też zmuszeni są jadać "na mieście", kupować jakieś własne pomoce (nie objęte zaliczką od szefa), a nie wspomniałam jeszcze o kwestii opieki nad dzieciakami (nie zawsze przedszkole jest otwarte wystarczająco długo, a niania kosztuje sporo). Może się okazać, że przez jakiś czas pracujemy tak naprawdę za parę złotych, nie przynosząc żadnych konkretnych wpływów do domowego budżetu. To można przeboleć, jeśli praca, do której się wraca, warta jest takich poświęceń, jeśli chce się ją "za wszelką cenę" utrzymać.

Ale, jak to mi ktoś odpisał wcześniej - wszystko, co naprawdę ważne, jest poza pracą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beatko - jeśli masz dobra pracę i wszystko idzie do przodu,nie martw się :D

Czytając Twoje posty na tematy związane z dziećmi czuję Twój żal.

Ale czuję też ogrmną troskę i takie bardzo ciepłe,tkliwe podejście do dzieci.Dlatego jestem absolutnie przekonana,ze im na pewno niczego nie brakuje!!!W te parę godzin dajesz im pewno więcej,niz inne mamy,sfrustrowane i niezadowolone z zajmowania się domem w ciągu całego dnia!!!

Dlatego nie myśl o tym w ten sposób - jak zawsze liczy się jakość,nie ilość.I nie bądź smutna,bo one to czują!

Za to odpuszczaj sobie maksymalnie rzeczy nieistotne.Wiele może zaczekać.Dzieciństwo nie zaczeka ,ani się nie wróci,sprzątanie,nadgodziny,by kupić coś ekstra do nowego domu - na pewno mogą poczekać :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stander

Masz rację :)

opowiem,jak to było u mnie po pierwszym wychowawczym.

Kiedy Pysia miała 2,5 roczku dowiedzialam się,że jest etat w mojej specjalności.

Nie chciałam iść jeszcze do pracy,wiedziałam,że córeczka jest za mała na przedszkole,ale nie miałam wyjścia - tak mi się wtedy wydawało.

Etat w dużej firmie,nowe puste prawie mieszkanko,jedna pensja męża,presja otoczenia.

Kiedy usłyszałam od przyszłego szefa,że na taką osobę czekał ponad rok -zachęciłam się.

I jak to wyglądało?

Fatalnie,gorzej niż fatalnie.

Pysia - drobny niejadek,najmłodszy w grupie (urodzona 30 grudnia,więc rocznik ten sam,ale wiele dzieci przerastało ją o głowę),cichutka (zawsze lubiła spokojnie rysować,układać puzzle itp.).

Kiedy odbierałam ją po 8 godzinach pracy,była najczęściej przedostatnia,zmęczona i baardzo głodna.

Oczywiscie zaczęła chorować.

A ja - skręcało mnie w pracy,w której udawało się,że coś się robi i czas dłużył się niemiłosiernie.

Po kilku miesiącach powiedziałam sobie - dosyć!!!

Moje dziecko potrzebuje mnie bardziej,niż ja potrzebuję te parę groszy na sprzety do domu czy nowe buty!!!Do tego miałam dosyć pracy,w której się po prostu cofałam!

Tego samego dnia byłam bezrobotna,ale szczęśliwa!!!

A że spaliśmy na materacach - fajnie było :D

 

Ale z przedszkola nie zrezygnowałam,tylko odbierałam Małą po 4,potem po 6 godzinach.Była tak długo,jak chciała być,bo z czasem wysyłała mnie z powrotem do domu :D

A ja?

Pomalowałam szpitalnie białe,nowe mieszkanko na piękne kolory,poszyłam poduchy,położyłam wykładziny...

Ktoś z byłej pracy polecił mnie francuskiej firmie - pracowałam z nią jako tłumaczka,tak sporadycznie,jeżdżąc z nimi na targi,czy na rozmowy handlowe :)

Kiedy pół roku później pojawiło się ogłoszenie w prasie o tworzeniu nowego działu - w mojej dziedzinie - i ja i moja Pysia,obie byłyśmy gotowe na pracę na pełnym etacie. :D

Byłam spokojna,że sobie poradzimy,że to dobry moment,pełna energii i entuzjazmu - pewno dlatego wygrałam tę pracę z facetami :D

I dostałam pensję wyższą o 2,5 raza od poprzedniej - czyli finansowo także nic nie straciłam :) Miałam tylo kłopot,bo z racji skromnego życia miałam chyba 2 bluzki,jeden kostium i za ciasne pantofle,w których musiałam się męczyć do pierwszej wypłaty :D

Życzę i Wam takich dobrych wyborów i takiego zakończenia :D

Teraz niestety z pracą jest wiele trudniej i pewno tak łatwo by mi nie poszło :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimi,

dzięki za ciepłe słowa :)

ale Tobie z pracą pójdzie jak po maśle - czytając Twoje posty widzę osobę pełną entuzjazmu, no i pewnie masz doświadczenie w swojej działce (nie wiem czym się zajmujesz)

więc masz ten lusksus że pewnie jak stwierdzisz że chcesz się udzielać zawodowo, to bez najmniejszego problemu znajdziesz fajną pracę, bo tacy ludzie są na wagę złota

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BK

dzięki za optymizm,ale niestety jest teraz wiele trudniej.Próbuję jednak robić co mogę,by się nie cofać.Cały czas się uczę - nigdy nie wiadomo,co się nam może przydać,poza tym to bardzo lubię.Planuję nawet kolejny fakultet.Na pewno nie będę czekać,aż praca mnie znajdzie,kiedy będę chciała i mogła do niej wrócić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Dawno mnie tu nie było i widzę, że zostałam imiennie wezwana do tablicy, więc odpowiadam.

 

:) Inwestorze, żałóżmy klub "wiarygodnych", którzy wiedzą, o czym piszą i biorą za to odpowiedzialność... :roll:

:wink:

 

Ella, nie zakładaj, że cała reszta jest niewiarygodna i nie ma żadnych doświadczeń w tym temacie. Monopol na wiarygodność?

Marto, przede wszystkim, czy zauważyłaś emotikon kończący moją wypowiedź? To zdanie było zwrotem retorycznym komunikującym jedność z sądami Inwestora opartymi na doświadczeniu. Pytałam o osobiste doświadczenia inne osoby wypowiadające się w tym wątku w sposób autorytatywny na temat pomocy psychologicznej , ale nie uzyskałam odpowiedzi.

 

Może niedokładnie przeczytałam wątek, ale ile osób pisało o manipulacji, praniu mózgu w psychoterpaii itd???

Co najmniej kilka - nie mam w tej chwili czasu na szukanie cytatów.

To, że dajemy pierwszeńswto rodzinie i przyjaciołom i to w nieoczywistych przypadkach, nie znaczy, że jesteśmy przeciw psychoterapii.

Cieszę się bardzo.

 

Pozdrawiam serdecznie :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prof. Czapiński wykładowca na Wydziale Psychologii UW stwierdził kiedyś że na psychologię idzie 75 procent ludzi którzy nie radza sobie z soba samym i sa mocno skoncentrowani na swoich przezyciach. Zastanawiał sie profesor jak potem radza oni sobie w praktyce psychoterapeutycznej kiedy uwage trzeba przenieśc na osobe pacjeta. Zaczynam rozumieć o co mu chodzio...

Droga Kolezanko mam prośbę, moze jako siła fachowa ( psycholog i trener) miałabyś jakieś pożyteczne porady dla naszej kolezanki która zgłosiła sie do "kącika psychologa dyzurnego" a nie koncetrowała sie na obronie profesji przed RZEKOMYMI zarzutami i szukaniem sojuszników w stworzeniu grupy "jedynie rozsadnych".

Dobrze by było zeby ten kącik miał w obwodzie fachowca bo w końcu 99,9 procent współforumowiczów to tylko życzliwi ale zawsze laicy.

Smartcat, a ciebie co ugryzło ???

Te złośliwości - co chciałeś przez to uzyskać?

Nie będę komentować tego, co na komentarz nie zasługuje, natomiast mogę odnieść się merytorycznie do kilku kwestii.

Janusz Czapiński jest psychologiem społecznym i z psychoterapią nie ma nic wspólnego, ale nie zmienia to faktu, że zdanie, które włożyłeś w jego usta brzmi podejrzanie infantylnie. Dlaczego? Bo to człowiek szanujący się, który raczej nie szafowałby publicznie rewelacjami typu 75% czegokolwiek, bez powołania się na rzetelny materiał badawczy. No chyba, że w żartach...

A badawcze udokumentowanie faktu, że 75% osób z wykształceniem psychologicznym "nie radzi sobie z sobą samym" - to by dopiero była gratka na miarę światową! Sądzę, że analogicznie można by dowieść, że specjalizację z okulistyki wybierają niedowidzący, a zawód szewca - osoby z platfusem...

Ale mówiąc poważnie, druga część twojego zdania - "sa mocno skoncentrowani na swoich przezyciach" - jest warta uwagi z tego względu, że owa koncentracja może być prognostykiem przyszłego dobrego psychoterapeuty.

Aby efektywnie skoncentrować się na osobie pacjenta, bez przenoszenia na niego jakichś własnych problemów, trzeba najpierw zdawać sobie sprawę z tychże własnych problemów i podjąć wysiłek w celu ich rozwiązania. Czyli pierwszym, koniecznym krokiem w długiej drodze przygotowującej do podjęcia pracy psychoterapeuty jest właśnie koncentracja na sobie, poszerzanie wglądu, intensywna praca nad rozwojem osobistym. Bez tego terapeuta będzie terapeutą toksycznym, nieświadomie przenoszącym na pacjentów swoje frustracje.

I temu między innymi służą kilkuletnie szkoły psychoterapii, gdzie oprócz szkolenia warsztatu terapeutycznego, każdy jest zobowiązany do wejścia w proces osobistej psychoterapii (obowiązkowo ponad 200 godzin ).

Dzięki temu możliwy jest również odsiew osób, które nie mają predyspozycji do pracy psychoterapeutycznej.

Dlatego wybierając psychoterapeutę, warto sprawdzić , czy ukończył szkołę psychoterapii, posiadającą certyfikat Polskiego Towarzystwa Psychologicznego lub Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego - i takich psychoterapeutów wybierać.

 

To tyle w kwestiach zawodowych.

 

A co do porad dla Założycielki Wątku - jeśli sobie nie radzimy i podejrzewamy, że przydatna byłaby pomoc profesjonalna, to warto przynajmniej spróbować po nią sięgnąć - w realu oczywiście.

Natomiast w kwestii bycia kurą domową, jako życzliwa koleżanka - forumowiczka, wolę oddać głos osobom bardziej ode mnie wiarygodnym :D , a jest ich tu sporo, jak zauważyłam. Najcenniejsze jest dzielenie się doświadczeniem, a ja, nie mając na razie dzieci, mogę tu jedynie mędrkować. Dlatego wolę wypowiadać się w kwestiach, na których się znam :D .

 

Pozdrawiam Założycielkę Wątku i pozostałych Dyskutantów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapraszamy autorkę tego wątku na II Spotkanie Forumowe do Warszawy. Dobre miejsce, by wypłynąć na szerokie wody towarzyskie.

 

brawo, moderator za czujność :D popieram inicjatywę :) : nie tylko żeby wypłynąć ale też zintegrować się z innymi kurami :lol:

szuszu szu z nimi i takie tam :) zbudować sobie zplecze wsparciowe na takie własnie chwile :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...