Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

GDZIE BUDOWAĆ DOM? Miasto czy wieś? Dyskusja


Recommended Posts

Ja wolałbym mieszkać w mieście - w jakiejś spokojnej ościennej dzielnicy (max. 10-12 km do centrum), najchetniej ze starodrzewem i minimum 300-400 m od głównych ulic. No i z działką nie mniejszą niż 900m^2.

 

Szukałem działki ponad rok i niestety takie spełniające moje kryteria kosztowały min. 500 tys zł - takie bliskie ideału zbliżały sie niebezpiecznie do miliona złotych.

 

Tak więc odpuściłem i zamiast 10 km do centrum, mam 19 km, pozostałe warunki spełnione.

 

Generalnie gdyby mnie nie ograniczały finanse, to na pewno budowałbym sie w mieście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 673
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

ha! zgadzam sie z twoją wizją bikerus :) jak sie nie ma co się lubi to sie lubi co się ma :) ja się zarzyjaźniam z "moją" wsią, dojazdy nie będą problemem, cywilizacja w postaci kanalizacji jest 8) ale gdybym miała nieograniczone środki finansowe (totolotek, nieoczekiwany spadek, bankowa pomyłka, niepotrzebne skreślić) to chyba kupiłabym dom w willowej dzielnicy Gdańska czyli w Oliwie :) to dopiero wypas :) gdańszczanie wiedzą o co chodzi :) wille w ogrodach, niektróre to prawie jak w lesie :) albo na Sołaczu w Poznaniu. Swój kawałek świata by się miało i kawę na tarasie i śpiewające ptaki :) i ZKM pod nosem.

ehhh pomarzyć :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to chyba kupiłabym dom w willowej dzielnicy Gdańska czyli w Oliwie :) to dopiero wypas :) gdańszczanie wiedzą o co chodzi :) wille w ogrodach, niektróre to prawie jak w lesie :) albo na Sołaczu w Poznaniu.

 

Sołacz doskonały - niestety ostatnie działki w ubiegłym roku poszły - developerzy wykupili :(

Poza tym kilka fajnych miejsc jest jeszcze na Naramowicach w Poznaniu - okolice rezerwatu Żurawiniec.

 

Do listy północnej dorzucam Gdynię : Orłowo. Super miejsce na dom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja spod większego miasta do (prawie że) centrum małego miasteczka, w którym się wychowałem. Dom mamy na szczęście w ślepym zaułku gdzie przejadą 2-3 samochody dziennie więc jest bardzo spokojnie. Dzieciaki mają po 10 min piechotką do szkoły, mamy pod nosem całą rodzinkę, basen, kościół, kino i ... kopalnię (ja cie pędzę ...:D). Nie chcieliśmy budować sie na wsi ze względu na konieczność ciągłego dojeżdżania, dowożenia itp.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ani miasto, ani wieś - las, łąka, woda, przestrzeń.

 

Wiele lat temu wyprowadziłem się z bardzo dużego miasta do małego miasteczka. Za satysfakcjonującą pracą, za mieszkaniem w bloku, za przyrodą.

Gdy teraz zdarza mi się odwiedzić rodzinne miasto, to hm ..... hałas, spaliny, drożyzna, nieuprzejmość. To miasto i jego "walory" są nie do zniesienia. Wszędzie szybciej jest dojść niż dojechać, bo korki na ulicach, bo tzw. szczyt trwa cały dzień. Owszem - są najlepsze teatry, najlepsze sale koncertowe, największe hale sportowe. Tyle że ostatnio częściej je odwiedzam, niż wtedy gdy mieszkałem w ich pobliżu.

 

Dziś nie liczę godzin traconych codziennie w korkach, aby dojść lub dojechać dokądkolwiek. Dziś maksimum w 10 minut dojeżdżam do pracy, lasu, do kąpieliska nad jeziorem. Odkąd mieszkam w tym miasteczku, czuję się trochę jak na urlopie. Warunek - samochód. Bez niego nie byłoby tak urlopowo.

 

Parę lat temu postawiłem sobie kolejne wyzwanie. Dlaczego mam tracić 10 minut na dojechanie do lasu lub do jeziora, jeśli mógłbym otworzyć okno i usłyszeć śpiew leśnych ptaków i szum leśnych drzew? Jeśli rano, bez dojeżdżania dokądkolwiek, mógłbym - tak przed pracą - odświeżyć się kąpielą w jeziorze?

 

I znalazłem takie miejsce. Jest dom (ciągle jeszcze go remontuję). Jest "siła" 15kW. Jest telefon, własna studnia głębinowa, szambo. Brak gazu. Do pracy z tego miejsca mam 15 minut jazdy. Od tego miejsca prawdziwki zaczynają się już po 50m spaceru, a jezioro jest oddalone o 120m. I miejsce to nie jest wsią. Najbliższy sąsiedzki dom stoi w odległości 400m. W promieniu 1,5km nie ma gospodarstw rolnych, a więc kur, krów i świń. Nie ma pól śmierdzących gnojówką. Nie ma hałasujących na polach traktorów. Nie ma kurzu od zaorywanych ściernisk. Za bezpośrednich sąsiadów mam tylko las, łąki zalesiane przez Lasy Państwowe i leśne zwierzęta.

 

Sielanka? Niestety od jeziora często niesie się hałas tirów telepiących się po drodze wojewódzkiej oddalonej o 1,5 km, jeśli wiatr jest niekorzystny. Jelenie co noc przeskakują przez płot i depczą kwiaty w ogrodzie oraz obżerają się owocami prosto z drzew i winorośli lub świeżymi pędami wszystkiego co w ogrodzie rośnie. Zdarza się raz, dwa razy do roku, że śnieg tak przysypie, że ... cóż - porządną szuflę trzeba wozić w bagażniku przez całą zimę.

 

Ale wszystkie te drobne niedogodności wynagradza powietrze i szum leśnych drzew. Powietrze jest idealnie czyste - wolne od wszelkich cywilizacyjnych zanieczyszczeń i zapachów. A szum drzew jest niezakłócony czymkolwiek (gdy wiatr jest korzystny lub w niedzielę gdy tiry nie jeżdżą). Jest jak szum morza sprzyjający relaksowi i melancholii. Wychodzę do ogrodu, robię głęboki wdech i ... czuję się prawdziwie wolny jak ptak, który szybuje wysoko. I długo, bardzo długo trzeba się w niego wpatrywać, żeby dostrzec kiedy wreszcie machnie skrzydłami.

 

Pozdrawiam

Jeż

 

Super. :) :) To co piszesz bardzo mi się podoba. Chyba też bym tak chciała, ale sie nie zdecydowałam. Obawiałam się jednej rzeczy..bezpieczeństwa...

Napisz proszę, czy to jest bezpiecznie mieszkać, kiedy w pobliskiej okolicy nie ma domów? Może to głupie pytanie..ale ja całe życie mieszkałam w mieście, potem w małym mieście..teraz na wsi, ale takiej bez pól, właściwie wchodzącej do miasta. Jestem ciekawa jak się mieszka na takim odludziu. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zastanawiam się jak myślicie - lepiej mieszkać w mieście (gdzie wszędzie blisko, wszystko można kupić, poimprezować itp.), czy na wsi (spokój, cisza, wścibscy sąsiedzi, wszędzie daleko....)

 

ja jestem od zawsze mieszczuchem, od pięciu lat mieszkam w domu wybudowanym "na wsi", a teraz buduję na jeszcze większym, co by nikogo nie obrazić, zadupiu. Niecierpiałam tego miejsca. Ale ostatnio jak byłam zmuszona pojechać do miasta pociągiem (jeszcze jak sie ma samochód, to pół biedy, ja chwilowo nie mam), i pochodzić i pozałatwiać trochę spraw, to dostrzegam uroki mojego domku.... miasto jest głośne, brudne i generalnie śmierdzące psimi kupami (chyba już sie przestawiłam na krowie) :lol:

 

ciekawa jestem jak Wy uważacie - lepiej miasto czy wieś?

 

Ja jestem mieszczuch, choć zdaję sobie sprawę z wad miasta (korki, przestępczość, smrodki, hałas). Dlatego wybrałem coś pośrodku, czyli budowę domu w dzielnicy podmiejskiej, do centrum jest 6-8km. Tak 3/4 miasta i 1/4 wsi (choć to rozległa dzielnica i są tam takie 100% wiejskie rejony). W sąsiedztwie są głównie domy jednorodzinne (choć i kilka małych bloczków), ale jest też cała infrastruktura tj. na nogach mogę dojść do autobusu miejskiego, supermarketu itp.

Dodatkowo dom (a raczej SSO domu :wink: ) stoi na końcu bocznej, praktycznie ślepej uliczki. Jedyny ruch samochodowy to nasz :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do listy północnej dorzucam Gdynię : Orłowo. Super miejsce na dom.

 

zdarzylo nam sie tam kiedys pare dni pomieszkac w takiej starej willi. calkiem przy lesie. na skruty mozna bylo dojsc do morza majac po prawej stronie maly strumyczek. czasami troche cykalismy jak na sciezke przed nami wbiegaly wilkie owlosione dziki z gromadka malych warchlaczkow :D . miejsce faktycznie rewelacja

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieś.

Niestety z powdów praktycznych blisko Warszawy (ok. 20 km.).

Wyrosłam w małym miasteczku, teraz mieszkam w mieście. Działka jest na wsi.

 

Tyle od ciebie zalezy ile jest twoją własnością.

U siebie na podwórku i w domu masz jak chcesz, co chcesz i kiedy chcesz. Może i sąsiedzi się interesują, ale jak są fajni to można z nimi współpracować, a jak niefajni, nie wpuszczasz za bramę i problem z głowy.

 

Można się w dużym zakresie uniezależnić od cywilizacji i różnych haraczy, jak czynsz i tp. Chcesz ogrzewania na drewno - masz, chcesz na gaz - masz. Koszty dużo niższe, ale przede wszystkim zaletą jest to, że się nad nimi panuje, można zmniejszyć ogrzewanie, zrobić trochę zapasów na zimę (choc nie trzeba, bo jak jesteś sklepowy, to w sklepie przecież wszystko znajdziesz) W efekcie można dużo bardziej panować nad kosztami zycia, w mieście przychodzi haracz, który zapłacić chcesz czy nie chcesz musisz.

 

Latem w mieście zupełnie nia ma co robić. Jak sie wybrałam z synkiem na basen, to po jedzeniu z restauracji chorował przez tydzień. No i za każde wyjście gdziekolwiek musisz płacić, płatny parking, płatny obiad, płatna plaża, płatny pokój itp. Na wsi masz słońce, pogodę i nie pogodę, staw, las i wszystko bezpośrednio dostępne, bez konieczności pokonywania 10 kilometrów w korku.

 

Nie chodzisz po "obsra..ych" do granic możliwości trawnikach i chodnikach. Jak chcesz mieć czysto u siebie to masz czysto. Jak chcesz puszczać zwierzęta, to masz je puszczone, ale nie wchodzisz bez przerwy w kupy zostawione przez czyjeś psy.

 

Jak idziesz do lasu (a nie osiedlowego lasku) to znajdujesz tam grzyby a nie zużyte prezerwatywy (sory za konkrety). Ale tak widzę miasto.

 

Zero hałasu, chyba że sam go wyprodukujesz.

 

Dzieci zdrowiej się chowają, bo nie są przegrzewane i więcej czasu spędzają na powietrzu.

 

Można mieć pod ręką trusawki, maliny, koper, jabłka (bez konieczności chodzenia do sklepu i bez smrodu środków konserwujących)

 

Jak zasypie śniegiem, to jest to śnieg a nie solna breja, która kasuje w ciągu sezonu każde buty.

 

Jak się dogadasz w szkole, w Kościele z proboszczem, w sklepie z właścicielami, w gminie, to po roku masz wrażenie, że zawsze tu żyłeś. Najlepiej wszędzie tam dać coś z siebie, zaangażować się, coś zrobić lub ofiarować. W mieście jesteś wszędzie - w kościele, w szkole, w sklepie i administracji nic nie znaczącym pozbawionym tożsamości elementem tłumu.

 

Wszelkie dobra cywilizacyjne w dobie internetu przestały być przywiązane do miejsca. Można prowadzić z Pcimia Dolnego debaty z koleżanką mieszkającą pod Bolonią. I mieszkając w centrum Warszawy zajmować się wyłącznie oglądaniem głupich seriali.

 

A tak praktycznie: poważnym minusem jest czas spędzany w korkach. Znaleźliśmy działkę 10 minut samochodem po bocznych drogach od metra. Zamierzam testować to rozwiązanie, bo korków w mieście mam już dość, jak do tego dochodzi dojazdówka, to już chyba życia nie ma poza jazdą tam i z powrotem.

 

Drugim poważnym minusem jest poziom okolicznych szkół. Niestety, tego się nie przeskoczy, inne dzieci, inne rodziny, inne warunki i zainteresowania. Lubię sasiadów, ale dziecko na lokalnej szkole by straciło. Zamierzamy posłać nasze do prywatnej z dowozem z okolicznego miasteczka (spory wysiłek w dowożeniu codziennym do busa).

Innych wad wsi nie dostrzegam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
My budujemy dom na obrzeżach miasta. Minusem jest działka - malutka. Ale poza tym widzę same plusy. Blisko do centrum miasta (nawet przejazd taksówką nas nie zrujnuje), wszelakiego rodzaju usługi i rozrywki kulturalne mamy praktycznie na miejscu, tereny spacerowe tuż obok - dla nas idealnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze kilka lat temu nie zamieszkałbym nawet na obrzeżach miasta. Teraz mam w perspektywie budowę na wsi (7 km od granic miasta). Gdyby nie praca w mieście i konieczność codziennego dojazdu, chętnie wyprowadziłbym się jeszcze dalej.

I pamiętajcie miasta "rosną" dzisiaj 7km za 10-15 lat 1km od miasta, albo na jego terenie.

Ja nie chcę pośrednich rozwiązań. Albo miasto z jego plusami i minusami, albo typowa wieś. Tylko jak obserwuję moją przyszłą wioskę to za kilka lat będzie tam więcej mieszkańców napływowych niż miejscowych, a niektóre jej obszary przypominają już teraz przedmieścia z szeregiem domków i wąskimi uliczkami między nimi. Ja na szczęście jestem trochę na uboczu (tylko jeszcze ile czasu?).

 

Andrzej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieś oczywiście!

 

Ale te dzisiejsze wsie to juz nie to co kiedyś :(

Z reguły sypialnie miejskie :roll:

Pamiętam wieś mojej śp. Babci. Kaszubska osada za wsią, wśród pagórków i leśnych bagiennych oczek, z czerwieniejącymi żurawinami pod koniec wakacji :), z domami pokrytymi zczarniałymi drewnianymi dachówkami.

Tylko wieś !

Mieszkałem od urodzenia w miasteczku ok.40 tyś., przez pięć lat dojeżdżałem ok.90 km do pracy do Trójmiasta. Godzinę zabierało mi pokonywanie 80 km i bardzo często kolejną godzinę zjazd z obwodnicy do centrum Gdańska.

Nienawidzę korków :evil:

Teraz mieszkam na wsi. Jak zaczynałem w 2004 r. budowę domku to we wsi było ok. 20 "kominów", teraz jest ok. 50, a większość pól uprawnych rozparcelowano już na działki.

Do rzeki mam 150 m, do morza ok. 4 km (tyleż samo do miasteczka w którym pracuję - ale nie jest to ta miejscowość gdzie sie urodziłem), do miasta 100 tyś. ok.18 km. Autobusy do miasta i miasteczka co 20 min. do przystanku 5 min piechotką.

Żyć nie umierać, tylko przydałby się drugi samochód, bo nie chce mi się nieraz stać na przystanku, szczególnie jak na morzu szaleje sztorm, a wiatr chce mi łeb urwać :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja już 13 lat mieszkam na wsi i nigdy już bym nie zamieszkała w mieście mimo tego że jest nieduże i 8 km dalej . W mojej wsi jest szkoła 50 m od domu,stacja benzynowa (druga się buduje) , 3 sklepy ,poczta, ośrodek zdrowia , gdzie nie trzeba czekać od szóstej rano pod drzwiami,i kościół . Prawie jak miasto a jednak wieś !!!

:roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
Zdecydowanie wieś. Najlepiej duuuuży szmat ziemi w oklicy lasów, blisko wody. Na razie też wieś, ale blisko stolycy, ok. 4km do centrum Legionowa. Skrawek ziemi nieduży, ale w sąsiedztwie lasów i pól (często odwiedzają nas dziki i sarny). Do szkół, przedszkoli i tzw. "cywilizacji" niedaleko, a cisza i spokój zapewnione. Niedawno sprzedaliśmy mieszkanie w niedużym bloku i za nic nie chcielibyśmy już do bloku wracać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również wieś, zresztą uciekłam specjalnie z blokowiska właśnie na wieś, cisza spokój, gdzie chcę to parkuję, zamknę samochód to zamknę ,nie to stoi otwarty, bo i tak w najbliższej okolicy nikogo nie ma :D minusem jest napewno słabe zaopatrzenie wiejskich sklepików, ale mam samochód a że mieszkam na zapleczu dużego miasta, więc marketów na obrzeżach wbród i dajemy sobie radę, nie wróciłabym za żadne skarby do bloku w mieście, po prostu odzwyczaiłam się, chcę to idę do gospodarza po jajko lub kurę albo kabana, a w mieście gdzie pójdę do multipleksu czy galerii handlowej ? polecam wieś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...
Przeczytałam wszystkie wasze posty ku pokrzepieniu, bo tak jak bardzo byłam pewna tego że chcę na wieś (8 km od centrum miasta i pod lasem ) to gdy to wszystko już się zbliża wielkimi krokami to nagle dostałam stracha jak diabli :o i zastanawiam się jak ja się tam odnajdę i (mój syn 11 letni ). Lubię przebywać na wsi uspokaja mnie otaczająca aura, śpiew ptaków, nie czuję specyficznego poddenerwowania jak w bloku.Więc skąd to zdenerwowanie, czy kogoś z was dopadły podobne przemyślenia i strach. Pozdrawiam Magda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...