Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

GDZIE BUDOWAĆ DOM? Miasto czy wieś? Dyskusja


Recommended Posts

wiesz co mnie w mieszkaniu w miescie denerwowalo? Wszechobecny halas. Ten pomruk miasta, niegasnace swiatla, syreny itp. Widze ze masz bardziej duchowe podejscie do zycia - ja praktyczne. A czy to ilosc szkol decyduje o jakosci nauczania? W miescie dojechanie do szkoly zajmuje pol godziny nawet, a zdawaloby sie ze jest blisko, na wsi samochodem max 45 minut - no chyba ze mieszka sie w rezerwacie.

 

Ty widze nie czujesz wsi w duszy, wiesniakow nie interesuja restauracje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 673
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dokładnie tak - nie czuję wsi, bo większość życia mieszkałam w mieście. Nie można też wrzucić do jednego worka każdej wsi i każdego miasta. Ja mieszkałam w średniej wielkości mieście i wszędzie było na tyle blisko że można było dotrzeć bez auta i autobusu, ale masz rację że jeśli mieszkamy w dużym mieście to czasami dojazd do szkoły czy do sklepu zajmuje dużo czasu. Dlatego ciężko za kogoś zdecydować gdzie lepiej się żyje. W przypadku autora tego wątku znaczące jest to że działkę na wsi ma za darmo, plusem też jest rodzina mieszkająca blisko , o ile oczywiście relacje z teściami są dobre :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj, ja mialam taki sam problem.Zdecydowalismy sie na dzialke , ktora dostalam od moich Rodzicow. Do miasta mam 14 km . Wiec ty masz blizej. Tesciowie zawsze w razie czego na pewno Wam pomoga chocby przy dzieciach. To jest bardzo wazne , bo mam znajomych , ktorzy mieli wieczny problem , zeby gdzies wyjsc dopoki dzieci im nie urosly. Do miasta macie blisko , wiec czy do pracy, czy do kina, basen , balet itp nie ma daleko , a zawsze lepiej jest wyjsc sobie na kawke na tarasie i patrzec jak dzieciaki bawia sie na trawce:)Ja mieszkalam niedlugo w blokach i powiem , ze z czasem sie przyzwyczailam , ale nie moglam spac, bo latarnie swiecily mi w okno . No i to bieganie dzieci wczesnie rano pietro wyzej... W bloku wszystko slychac.Ja wychowalam sie w domu jednorodzinnym, na wsi i porownujac to z mieszkaniem w miescie - wybieram wies! Ja jeszcze nie mieszkam w swoim domku , ale w zasadzie ok 2 km od niego. Moje dziecko wraz z dziecmi sasiadow bawia sie razem ciagle, maja trampoliny, w lecie baseny , piaskownice itp i tylko w zimie wieczorami czesciej siedza przy kompie, czy tv. Tak to ,,nie maja czasu,, ;)Jak mamy ochote to jedziemy na basen,do kina czy do restauracji . Wolalabym jedynie blizej jakiegos wiekszego miasta mieszkac , bo w okolicy jest kilka miast ale mniejszych.Oczywiscie tez na wsi. My szukalismy przez rok dzialke. Niestety ceny sa ogromne! W tej cenie mam SSO .

Pozdrawiam

:)

Edytowane przez aniqa1982
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie miasto o jakim pisałem też jest dość spokojne. Na chwilę obecną mieszkamy w Warszawie i jak przyjeżdżamy do mnie do domu to jest taka fajna cisza i spokój. Może nie ma wielu miejsc gdzie można wyjść ale zawsze. W mieście jest kino, muzeum i jest trochę lokali a na wsi już gorzej. Zanim zabierzemy się za budowę domu minie jeszcze kilka lat (musimy zgromadzić środki) ale dobrze jest wiedzieć gdzie chcemy spędzić resztę życia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale pitolisz!

Jak często chodzisz do muzeum? A do kina? A do teatru? Filharmonii? A może codziennie zajmujecie się clubbingiem? A może chodzisz namiętnie na kursy garncarstwa, rzeźby etc.?

Piszesz że krucho z kasą, a jednocześnie twierdzisz że dzień bez muzeum i knajpy to dzień stracony. A jak będziesz w pubie to do dzieci wynajmiesz opiekunkę czy też weźmiesz je ze sobą?

Oczekujesz wpisów o tym, że powinieneś mieszkać w mieście więc zgodnie z tym radzę ci: zamieszkaj w mieście bo tylko tam będziesz się mógł w pełni się zrealizować!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mieszkam w mieście i moja matka również. Dzieli nas ponad 12 km.

8 km to w zasadzie dystans na dwugodzinny spacerek.

Paradoksalnie moja rodzina z małego miasta pod Poznaniem częsciej spędza w Poznaniu czas (w sensie sklepy, spacery, kino) niż ja, która mieszkam w centrum :)

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy Glinnik to właściwie tak jakby Tomaszów, jeździ tam autobus miejski (linia nr 5, dojeżdza na pewno do osiedla przy jednostce wojskowej). Domniemuję, że działka jest w tej samej miejscowości, co mieszkają rodzice Twojej żony. Do dworca w Tomaszowie idzie się przez las nieco ponad godzinę, więc nie jest to jakaś wielka tragedia. Jeśli dobrze zgaduję, to nie jest to jakaś wioska na końcu cywilizacji.

Jest jednak inna sprawa - mieszkasz i pracujesz obecnie w Warszawie, za warszawskie stawki. Sprowadzisz się do powiatu tomaszowskiego i będziesz pracował za lokalne stawki, wśród lokalnych ludzi o lokalnej mentalności. Będzie zgrzyt. Szczególnie, że jako rodowity tomaszowiak powinieneś być przaśny, swojski, tomaszowski, a z tych kilku postów wyziera "młody, wykształcony, z wielkiego miasta". Ci mieszkający i pracujący w Warszawie naprawdę są jacyś inni...

Rozważ i to...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boze... ale wy macie problemy... Na wsi nie ma zajecia dla dzieci? Ja wychowalem sie na glebokiej prowincji i kupilem stary drewniany dom tez na prowincji po to zeby dzieci mogly normalnie dorastac. Na wsi dla dzieci jest wiecej zajec niz w miescie. Zeby dziecko moglo spotykac z kolegami trzeba im to spotkanie umozliwic. Dzieci musza miec chec przebywania wsrod rowiesnikow trzeba ich ze soba kontaktowac od malego. Jak sami siedzicie i nie chcecie odwiedzic sasiada z dzieciakiem to nic dziwnego.

I co z tego ze nie ma basenu?? W lato sa jeziorka, stawy - tam u nas dzieciaki sie kapia i zadne nie ma uczulen. Pilka i wycieczki rowerem. Zima sa sanki i kuligi do oporu, ogniska w lesie gdzie sie pozniej ogrzewamy, lepimy balwany z dziecmi czy dokarmiamy zwierzeta w lesie. Wiele dzieciakow u nas bierze udzialow w nagonkach w czasie polowania - nikt nie robi z tego powodu afery.

Idea wychowywania na wsi polega na tym ze rodzice pracuja i spedzaja czas z dziecmi i znajomymi.

Jest remiza wyremontowana za pienidze gminy i rodzicow przez rodzicow i zima tam czesc mlodziezy i dzieci spedza czas.

W okresie wszechobecnego fb i globalizacji dzieci ze wsi maja wieksza mozliwosc zachowania indywidualnosci i przystosowania do zycia.

Zreszta na wsi ludzie sa bardziej samowystarczalni.

Dzieci zarowno w miescie jak i na wsi musza miec zajecie - a tym zajeciem nie powinien byc komputer.

U nas dzieciaki zbieraja jagody, lowia ryby, chodza podkrasc truskawki czy porzeczki itp dla frajdy lub znudow czasami.

 

No no no :jawdrop::jawdrop::jawdrop:.Jeden z piękniejszych opisów , który czytałem.W kilkunastu zdaniach cudowny opis tego i co za sobą niesie mieszkanie na wsi.Brawo kolego.Gdybym był moderatorem tego forum to sprawiłbym aby ci coś ska pło :D za ten post.Jeszcze raz wielki szacunek kolego.Nie wiedziałem ,że jeszcze są tacy ,którzy pokochali wieś z całą jej zawartością.:yes:

 

p.s mieszkam na wsi już bardzo długo choć z krwi i kości jestem mieszczuchem.Za nim zamieszkaliśmy-wybudowaliśmy nasze gniazdko powstał problem i mieliśmy dylemat jak wyżej z autorem topiku.Ambicje małżonki przytłaczały mnie i te ciągłe nagonki na szykanie czegoś w mieście.Z racji wykonywanego zawodu mojej połowy i jej funkcji od państwa dostaliśmy mieszkanie 80 mkw i przez blisko 20 lat w nim mieszkaliśmy tez na tej wsi w ośrodku zdrowia.Nikt nigdy by nie przypuszczał ,że już nie młodzi podejmiemy właśnie decyzję wybudowania chałupki.Prawie 20 lat mieszaliśmy się i wkręcaliśmy w otoczenie.Tu jak pisze frank_gr wychowywały się nasze dzieci to do nas znajomi przyjeżdżali na ogniska ,bibki,wycieczki rowerowe,kuligi,na grzyby na jagody,grillowanie,itp.Trochę zal mi ,że nie przekonałem mojego uparciucha by wcześniej kupić działką i postawić dom.Na dzień dzisiejszy nie zmieniło się wiele.Mamy piękny dom,duże dzieci,które wyfruwają powoli na swoje ale mamy jeszcze siebie i otoczkę z naszymi przyjaciółmi, którzy tak jak my są zakochani w naszej wsi-teraz rozrastającej się wsi. Wzbogacającej się o te dobra ,które tak ciężko przychodziły ale wreszcie przyszły.Wybór należy do autora wątku ale ja już bym się nie zastanawiał.:yes:

 

p.s do miasta mamy 25 km

 

serdecznie pozdrawiam.

Edytowane przez niktspecjalny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale pitolisz!

Jak często chodzisz do muzeum? A do kina? A do teatru? Filharmonii? A może codziennie zajmujecie się clubbingiem? A może chodzisz namiętnie na kursy garncarstwa, rzeźby etc.?

Piszesz że krucho z kasą, a jednocześnie twierdzisz że dzień bez muzeum i knajpy to dzień stracony. A jak będziesz w pubie to do dzieci wynajmiesz opiekunkę czy też weźmiesz je ze sobą?

Oczekujesz wpisów o tym, że powinieneś mieszkać w mieście więc zgodnie z tym radzę ci: zamieszkaj w mieście bo tylko tam będziesz się mógł w pełni się zrealizować!

 

Ale ciekawy watek.Powalił mnie na kolana a wielki chłop ze mnie.firewall jestem tego samego zdania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wies wsi nierowna .Sa wsie zabite dechami z dlugim dojazdem do miasta ,a sa wsie polozone blisko miasta w ktorych poziom zycia jest wyzszy niz w miescie .Akurat jeden dom mam na wsi pod miastem i okolica stanowi charmonijne polaczenie zalet maista i wsi. W okolicy stawy ,ryby ,grzyby sarny podchodza pod dom , spiew ptakow budzi z rana jednym slowem piekne okolicznosci przyrody pelna geba :-).A z drugiej strony umiejscowienie wsi i bliskosc obwodnicy sprawia ,iz praktycznie w kazdy punkt Krakowa jestem w stanie dojechac w ciagu 25- 40 minut ,co w przypadku mieszkania w miescie nie jest mozliwe , gdyz musze zawsze przebic sie przez jakies korki ktorych nie ma na obwodnicy.Do tego polska wies strasznie sie zmienila w ostatnich latach ,wpompowano potworne pieniedze w chlopow ktorzy udaja rolnikow(statystyczny Krusowiec w mojej gminie pracuje ok 40 godzin rocznie na swoim niby gospodarstwie) i widoczne jest to np: w sferze uslug handlu itp ,gdyz zwiekszony popyt wynikajacy z przerostu dochodow niby rolnikow gdzies musi znalesc ujscie .Mieszkajac na wsi jestem w zasiiegu CZETRECH !!! firm cateringowych z bezplatna dostawa (zeby bylo dowcipniej jedna kanjpa serwuje potrawy kuchni francuzkiej ,chiszpanskiej i wloskiej i ma obsluge w jezyku angielskiem i francuskim ) i dowozna obiady lub pizze nawet do lasu lub jeziora :-).Do tego ceny w okolicznych knajpach sa nizsze niz w miescie ,przecietny obiad w dobrej okolicznej restuaracji kosztuje ok 10-15zl , najblizszy sklep mam minute jazdy od domu ,czynny 7 dni w tygodniu ,w okolicznym miasteczku sa 3 markety (jeszcze 5 lat temu byl jeden), w okolicy kilka firmowych sklepow wedliniarskich z na tyle dobra wedlina ,iz moja rodzina sie tam chetnie zaopatruje , w okolicy skladow budowlanych bez liku i o dziwo ,czesto ceny sa nizsze niz w Krakowie (moze dlatego ,ze czynsze sa nizsze) i maja rzeczy ktore ciezko uswiadczyc w marketach budowlanych .Fakt gdyby nie dotacje wiele z tych interesow nie mialby prawa bytu , bo maja nieraz koszta wieksze od dochodow ,ale dopuki jada na dotacjach jakos dzilaja Do tego maja tam miejsce rzeczy ktorych nie uswiadczysz w miescie jak np: organizowanie przez rodzicow dzieci chodzacych do szkoly grilli ,w kazdym tygodniu w ogrodku u innego dziecka ,z czym pierwszy raz w zyciu sie zetknolem .Poza tym zamiast pracowac ,zeby zaplacic ZUS prowadzac firme siedze grzecznie na Krusie co w moim przypadku skutkuje rocznymi oszczednosciami wynoszacymi kilkanascie tys zl ,a gdy perspektywicznie otworze kiedys pensjonacik ,to nie dosc ,ze nie beda placil ZUSu ani podatku to jeszcze moga dostac doplate do niego i to w wysokosci ponad 100.000zl :-),a junior majac 19 lat gdy otworzy firme tez bedzie jechal na Krusie i znajac zycie na dotacji , zreszta gdyby ludzie czesciej uzywali mozgow to budujac sie pod miastem mogliby uzyskac spore dotacje na budowe /remont domu ,ale jakos wola brac kredyty na cale zycie , bo to jest modniejsze :-).Szczerze mowiac inwestujac na wsi rownowartosc mieszkania w bloku lepiej dzis korzystjac z preferencyjnych kredytow dotowanych oczywiscie z pieniedzy podatnikow kupic z kilkadzisiat hektarow z domem i praktycznie nic nie uprawiajac taki kredyt mozna z roznego typu dotacji splacic w ciagu kilku lat,a potem spokojnie zyc z doplat , budujac i remontujac budynki korzystajac z roznego rodzaju dotacji .Ogolnie w moim konkretnym przypadku poziom zycia na wsi ma lepszy niz w miescie ,a piekne okolicznosci przyrody gratis :-) i zupelnie nie moge pojac bredzenia politykow o ciezkiej doli polskiego chlopa i biedzie na wsi .Pozdrawiam wszystkich wiosennie ,bo ptaszki ladnie spiewaja za oknem :-) Edytowane przez gumis107
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sa wsie i wioski. Na wsiach mieszkaja budujacy (w wiekszosci w kredycie) mieszczuchy. Na wioskach to glownie gospodarstwa i rolnicy.

Wielu nierozumie co niesie ze soba zycie na wsi w domu jednorodzinnym. Ze o opal martwisz sie sam, ze jak sie nie odkopiesz sam ze sniegu to nie przyjdzie pan z lopata i nie odsniezy wjazdu. Ze niestety isnieja komary i do nich trzeba sie przyzwyczaic, ze wiosna przez 2 tygodnie czuc i widac obornik na drodze, A bloto na butach dostaje sie do domu, Ze trzeba w zime trzeba w bagarzniku miec zawsze lopate, ze trzeba miec zawsze zaspas zywnosci na conajmniej dwa dni bo moze byc awaria sieci pradu, wody itp, ze dzieci na wsi wychodza rano i wracaja wieczorem i niewiadomo gdzie byly - ale skoro wrocily to nie istotne. Ze jak chcesz zeby ci sasiad pomogl to trzeba razem potem wypic chociaz piwo. Ze na prezenty dzieciaki teraz dostaja klady i o dziwo osmiolatki na takich tez jezdza i sie nie zabijaja. Ze jak suczka ma cieczke to to nie spisz napewno, jak jej w cholere nie wypuscisz za brame. Trzeba sie przyzwyczaic do tego ze wszystkich w twoimi zyciu interesuje i o mozna sie zdziwic jak wiele o tobie ludzie wiedza.

Na wioskach przed kazdym wiekszym swietem czuc zapach wedzonych wedlin, a wczesniej slychac wrzask wyciaganej do zabicia swini. Ze jak chcesz jesc prawdziwe pachnace pomidory i ogorki to trzeba sobie szklarnie zrobic, nawiezc zyznej ziemi z torfowisk - bo jest za darmo.

Na wioskach wsaje sie do pracy o 5 a kladzie o 22 po pracy. A zwierzeta nie robia sobie dlugiego weekendu.

Mozna tak wymieniac w nieskonczonosc bo nie wszystko na wsi wyglada slodko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wies wsi nierowna .Sa wsie zabite dechami z dlugim dojazdem do miasta ,a sa wsie polozone blisko miasta w ktorych poziom zycia jest wyzszy niz w miescie .Akurat jeden dom mam na wsi pod miastem i okolica stanowi charmonijne polaczenie zalet maista i wsi. W okolicy stawy ,ryby ,grzyby sarny podchodza pod dom , spiew ptakow budzi z rana jednym slowem piekne okolicznosci przyrody pelna geba :-).A z drugiej strony umiejscowienie wsi i bliskosc obwodnicy sprawia ,iz praktycznie w kazdy punkt Krakowa jestem w stanie dojechac w ciagu 25- 40 minut ,co w przypadku mieszkania w miescie nie jest mozliwe , gdyz musze zawsze przebic sie przez jakies korki ktorych nie ma na obwodnicy.Do tego polska wies strasznie sie zmienila w ostatnich latach ,wpompowano potworne pieniedze w chlopow ktorzy udaja rolnikow(statystyczny Krusowiec w mojej gminie pracuje ok 40 godzin rocznie na swoim niby gospodarstwie) i widoczne jest to np: w sferze uslug handlu itp ,gdyz zwiekszony popyt wynikajacy z przerostu dochodow niby rolnikow gdzies musi znalesc ujscie .Mieszkajac na wsi jestem w zasiiegu CZETRECH !!! firm cateringowych z bezplatna dostawa (zeby bylo dowcipniej jedna kanjpa serwuje potrawy kuchni francuzkiej ,chiszpanskiej i wloskiej i ma obsluge w jezyku angielskiem i francuskim ) i dowozna obiady lub pizze nawet do lasu lub jeziora :-).Do tego ceny w okolicznych knajpach sa nizsze niz w miescie ,przecietny obiad w dobrej okolicznej restuaracji kosztuje ok 10-15zl , najblizszy sklep mam minute jazdy od domu ,czynny 7 dni w tygodniu ,w okolicznym miasteczku sa 3 markety (jeszcze 5 lat temu byl jeden), w okolicy kilka firmowych sklepow wedliniarskich z na tyle dobra wedlina ,iz moja rodzina sie tam chetnie zaopatruje , w okolicy skladow budowlanych bez liku i o dziwo ,czesto ceny sa nizsze niz w Krakowie (moze dlatego ,ze czynsze sa nizsze) i maja rzeczy ktore ciezko uswiadczyc w marketach budowlanych .Fakt gdyby nie dotacje wiele z tych interesow nie mialby prawa bytu , bo maja nieraz koszta wieksze od dochodow ,ale dopuki jada na dotacjach jakos dzilaja Do tego maja tam miejsce rzeczy ktorych nie uswiadczysz w miescie jak np: organizowanie przez rodzicow dzieci chodzacych do szkoly grilli ,w kazdym tygodniu w ogrodku u innego dziecka ,z czym pierwszy raz w zyciu sie zetknolem .Poza tym zamiast pracowac ,zeby zaplacic ZUS prowadzac firme siedze grzecznie na Krusie co w moim przypadku skutkuje rocznymi oszczednosciami wynoszacymi kilkanascie tys zl ,a gdy perspektywicznie otworze kiedys pensjonacik ,to nie dosc ,ze nie beda placil ZUSu ani podatku to jeszcze moga dostac doplate do niego i to w wysokosci ponad 100.000zl :-),a junior majac 19 lat gdy otworzy firme tez bedzie jechal na Krusie i znajac zycie na dotacji , zreszta gdyby ludzie czesciej uzywali mozgow to budujac sie pod miastem mogliby uzyskac spore dotacje na budowe /remont domu ,ale jakos wola brac kredyty na cale zycie , bo to jest modniejsze :-).Szczerze mowiac inwestujac na wsi rownowartosc mieszkania w bloku lepiej dzis korzystjac z preferencyjnych kredytow dotowanych oczywiscie z pieniedzy podatnikow kupic z kilkadzisiat hektarow z domem i praktycznie nic nie uprawiajac taki kredyt mozna z roznego typu dotacji splacic w ciagu kilku lat,a potem spokojnie zyc z doplat , budujac i remontujac budynki korzystajac z roznego rodzaju dotacji .Ogolnie w moim konkretnym przypadku poziom zycia na wsi ma lepszy niz w miescie ,a piekne okolicznosci przyrody gratis :-) i zupelnie nie moge pojac bredzenia politykow o ciezkiej doli polskiego chlopa i biedzie na wsi .Pozdrawiam wszystkich wiosennie ,bo ptaszki ladnie spiewaja za oknem :-)

 

Ale dojebales! Nie utrzymujesz sie z rolnictwa to nie otumaniaj ludzi chociaz, bo pozniej maja mylne wyobrazenie o dochodach z rolnictwa.

Jej.... Ale stek bzdur napisales. Jak chcesz kupic gospodarstwo to u mnie jest w okolicy do sprzedanie 1400000 kosztuje.

A z doplat to tylko do pierwszej kontroli pojedziesz, jak ziemi nie uprawiasz - na szczescie prawo wkrotce sie zmieni i doplaty beda tylko dla rolnikow a nie dla posiadaczy ziemi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie dojebalem znam to z autopsji,a kontrole i owszem sa ,ale zeby braac doplaty wystarczy raz w roku skosic pole .Zreszta wez przelicz srednia cena hektara w Pl to ok 16.000zl ,suma doplat mozliwych do wysisniecia (obszarowka ,ONW rzadkie gatunki ptakow ,ekologia ) moga siegnac 2-3tys zl /hektar , okolo 3 gdy kosisz recznie ,bo sama doplata ,ze chlop skosi swoje pole wynosi ok 1000zl/h ,no ale trzeba skosic ,wiec nikt na wsiach nie kosi recznie ,zas skoszenie traktorem to koszt okolo 100zl ,wiec jak latwo podliczyc biorac preferencyjny kredyt w przypadku korzystania z doplat9nie pamiatam dokladnie ,ale jak brat kupowal hektary to oprocentowanie wynsilo 1,2% lub 2 % czyli ponizej stopnia inflacji) moze sie on splacic w ciagu kilku lat.Co zas sie tyczy niby rolnikow to i tak wiekszosc z nich nic nie uprawia ,w mojej gminie srednia wielkosc "gospodarstwa rolnego: to okolo 2 hektarow i prawie nikt nic nie uprawia ,ba nawet ziemniaki marchewke kupuja w sklepie ,ale wszyscy siedza na krusie i pracuja na lewo lub otwieraja firmy nie placac ZUSu ,wiec na zmianach straciloby wkieszosc rolnikow .Zreszta co to za rolnictwo skoro przecietnie obrobienie 1h zajmuje ok 20 godzin (to srednia staytsyczna),zas srednia w Pl to 10 h ,czyli przecietny polski niby rolnik pracuje srednio oko 200godzin. nie wspomne o dotacjach do otwieranych D.G bo dotyczy to zreszta wszystkich nie tylko Krusowcow w kwocie do 300.000zl , doplatach do agroturystki za ktore to doplaty chlopi remontuja swoje domy itp.Najbardziej mnie rozwalilo jak przeszedlem na Krus gdy po tygodniu dostalem list z Krusu z informacja ,ze jakbym byl zainteresowany to maja wolne miejsca w sanatoriach ,oczywiscie bezplatne i zwracja nawet koszta dojazdu ,to inny swiat , tylko jakos tak jest i,ze m wiecej ktos wyciga pieniedzy podatnikow tym wiecej gledzi o swojej ciezkiej doli jak gornicy, kolejarze rolnicy itp i,a na ogol fakty mowia cos innego Edytowane przez gumis107
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko w porządku ale cały czas mowa jest o cwaniakach, którzy "siedzą na krusie" a nie są rolnikami.

Żeby komuś dać, muszą komuś zabrać. Nie trzeba wyjaśniać ktoś na to musi łożyć.

Nie mam na myśli działania w tonie "mi jest źle to trzeba innym dowalić, aby nie mieli lżej" ale są granice sprawiedliwości społecznej.

Osobiście uważam, że powinni zdefiniować poprawnie "rolnika".

Ktoś chce być posiadaczem ziemskim niechaj będzie, ale dopóki nie produkuje realnej ilości żywności (pomijam szczaw...) nie powinien dostawać żadnych dotacji.

Żyjemy w śmiesznym kraju, gdzie wszystko stoi na głowie.

Co do cen hektara w okolicy, gdzie mieszkają prawdziwi rolnicy są wielokrotnie wyższe.

Dla przykładu podam Ci ceny z grójeckiego zagłębia sadowniczego, gdzie za 100 000 zł ze świeczką możesz szukać hektara ziemi na zadupiu a zdarza się, że we wsiach chodzą i po ponad 200 tyś zł. Tak mówię o ziemi rolnej.

Ale to specyficzny rejon.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z całym szacunkiem, ale Tomaszów naprawdę trudno nazwać miastem, jest tam rzeczywiście trochę przemysłu i nawet nie najgorzej w sensie ekonomicznym, ale rola kulturotwórcza jest praktycznie żadna. Dylemat, to można mieć między wioską a powiedzmy Piotrkowem czy Częstochową.

Poza tym, 8 km to nie odległość, to można rowerem w 20minut przejechać. Jeśli masz mieć działkę blisko teściów to nie ma się nad czym zastanawiać o ile oczywiście będą chcieli zajmować się waszymi dziećmi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim wybudowaliśmy dom mieszkaliśmy w kamienicy w rynku 30 tys. miasteczka. Wszystko pod nosem, wystarczyło założyć kapcie i szlafrok, zejść po schodach i kupić bułki na śniadanie, zajrzeć do banku, wstąpić na pocztę i kupić żarówkę, która się wieczorem przepaliła. Mało tego, w majowe noce nigdzie nie słyszałem tak cudownie śpiewających słowików, przysięgam, jak żyję... Ale kupiliśmy działkę na "wsi". Mnie ona pasuje, bo wychowałem się na prawdziwej lubelskiej wsi, Żona -typowy miejski blokowiec: na paluszkach przez błotko, łąka śmierdzi, woda w rzeczce "fuj, ohyda". Nic to, dała się omamić i oto mieszkamy na 10 tys. podrakowskiej "wsi". Jak się budowaliśmy to były raptem 3 sklepy na krzyż i to min. 2 km od nas. Na szczęście przedszkole, podstawówka i gimnazjum jest w miarę blisko (piechotą na skróty 1 km, autem już ok. 2 i po drodze wiecznie zamknięty przejazd kolejowy. Uciążliwe jest to, że zimą tylko czasem pług przejedzie (jak ksiądz po kolędzie chodzi, albo karetka nie może do kogoś dotrzeć). Do większych odległości pokonywanych piechotą też się przyzwyczailiśmy, a sklepy: już samych sieciówek mamy ze 3, jest apteka, skład budowlany (tani i dobrze zaopatrzony), stacja pkp, są 2 paby i fajna restauracja, biblioteka, boisko z lokalnym klubem piłkarskim... Pod ogrodzeniem codziennie rozmawiamy z sarnami, czy dzikami. Zazdrosny zając podgląda, jak karmimy nasze kurki, kaczki i gąski, a bażanty są w takiej ilości, że tej zimy gałęzie mi na drzewach połamały. W okolicznej puszczy wspaniałe ścieżki rowerowe i piesze szlaki wytyczone, 3 km od nas ruiny zamku. Do miasta mamy raptem 5 - 6 km (poczta, banki, Biedronka, licea itp.). Ja zostaję tu na zawsze, Żona jeszcze czasem marudzi, ale nie ma wyjścia ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dylemat, to można mieć między wioską a powiedzmy Piotrkowem czy Częstochową.

 

Trochę na marginesie, ale zestawienie koło siebie Piotrkowa i Częstochowy wygląda dość kuriozalnie. 48 i 12 pod względem wielkości miasta w Polsce.

 

A co do tematu.

Ja jako urodzony mieszczuch dopuszczałem możliwość budowania domu na obrzeżach miasta, aczkolwiek ważnym dla mnie był czynnik by docierała tam komunikacja miejska.

Suma sumarum buduje dom w mieście ale w jego peryferyjnej części. Okolica spokojna,

autobus miejski dociera (ten atut to ze względu na dzieci, które na dodatkowe zajęcie, kino czy basen w przyszłości będą sobie same mogły dojechać), a do ścisłego centrum mam 10 km. Mnie na chwile obecną taka lokalizacja odpowiada.

A co do 8km autora wątku to naprawde uważam, że to nie jest wiele. Gdybyś mieszkał w dużym mieście to z jednego do drugiego końca jednej dzielnicy jest czasem większa odległość.

Edytowane przez Magik Cz-wa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkam na wsi już 8 lat i jak dotąd nie przeszkadza mi to... Mając wybór działka- miasto nie zastanawiałbym się nawet. Nie będę powielał postów powyżej, ale skoro mówisz, że krucho z pieniędzmi to czemu nie pobudujesz się na wsi. 8 km to dużo ? Nie wydaje mi się... Dokonaj tego wyboru wspólnie z żoną, ale ja jestem za mieszkaniem na wsi... Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...