Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

GDZIE BUDOWAĆ DOM? Miasto czy wieś? Dyskusja


Recommended Posts

KK2012-> Za 30 letni dom chcesz kupić dwa mieszkania i jeszcze coś tam? ;-))))))))))))))))))))))) Przejrzyj w jakimkolwiek portalu ceny starych domów! Tyle domów jest wystawionych na sprzedaż, bo takie 20-letnie na przykład domy to stara technologia i ludzie na emeryturze nie mają kasy na ich utrzymanie i remonty.

 

Spójrz na ceny domów w dobrych dzielnicach w metropoliach a o takiej KK wspominał. Są bardzo wysokie pomijając wartość samej działki, której ceny dochodzą do 1000zł/m2 a nawet i więcej. Po prostu takich lokalizacji brakujea brak infrastruktury powoduje to, ze ich nie przybywa.

 

Podsumowując

Wytypować można 3 rodzaje wsi:

-Te blisko dużego miasta, które tworzą aglomerację a z wsią rolniczą wiele wspólnego nie mają.

-Te w większej odległości od dużego miasta, często słabo skomunikowane ale w bliskiej odległości małego miasteczka.

-Te które nawet od małego miasteczka dzieli spory dystans.

Preferencję lokacji są zależne przede wszystkim od $ oraz od charakteru pracy jaki wykonujemy.

Nie mając środków finansowych na zakup działki w mieście uciekamy poza jego granice / kupujemy działkę na prestiżowej wsi ze względu na jej walory / dostajemy działkę na wsi od rodziny / charakter pracy pozwala nam na dobrowolny wybór wsi.

 

Dodam do tego, że często wraz z wizją zakupu tańszej działki (czyt. dalej od miasta, gorzej skomunikowaną etc.) idzie wizja budowy większego domu. (Ograniczony budżet na całościową inwestycję).

 

Od siebie powiem tym wybierającym wieś, aby nie wypowiadali się za dzieci, bo 8 czy 10 letnie dziecko dostrzeże zalety wsi (wolność, przestrzeń...). Natomiast 16 czy 17 latek nie będzie pragnął niczego innego jak życia towarzyskiego i rozrywek, którego na wsi nie zazna. Bo ile tam znajomych? Garstka albo wyjechali do miasta...I często jest uwiązany dopóki prawa jazdy nie zrobi on albo jego kumple. Bo nawet na głupia dyskotekę nie pójdzie na pieszo. A widać to w momencie jak wyrwą się do miasta na studia i docenią możliwości.

 

 

Więc grunt to znaleźć złoty środek, który każdy powinien rozważyć indywidualnie.

Ja jeżeli stanąłbym przed takim wyborem wybrałbym lepszą lokalizację kosztem wydatku na dom, przy założeniu ograniczonego budżetu.

Edytowane przez kubanski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 673
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Zakupy większe, niby nie problem, można podjechać jak się ma samochód do marketu w mieście, ale one już nie są tanie, bo trzeba dodać cenę paliwa. Wymiana opon-co za problem? W obie strony do miasta i już są. Siedziba banku? To samo. A wbicie się spod miasta do miasta do pracy w godzinach szczytu?.

 

zapominasz, że ostatnio przez unijne fundusze to w małych miasteczkach możesz mieć więcej i lepiej niż w dużych miastach. Pojawiają się kompleksy basenowe, boiska, place zabaw. Banki w małych mieścinach też są. W moim mam 3 punkty zajmujące się oponami, gdzie mogę je kupić i wymienić taniej niż w pobliskim dużym mieście (bo prowizje mają mniejsze).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Desmear-> jedne miasteczka się rozwijają, inne nie. Oddziały banków u mnie też są - dwóch i albo przenosisz konto, co często nie jest opłacalne albo jeździsz do miasta, bo jak są dwa to już trzeci nie zaryzykuje otwarcia. Można by tak wymieniać i wyliczać. Nie zmienia to faktu, że podejmując decyzję o mieszkaniu w małym miasteczku czy wsi trzeba rozważać przyszłość i brać pod uwagę, że domu nie stawia się na najbliższe 5 lat
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tytułowy problem rozwiązałem u siebie. Buduję się w mieście ( trochę większe od Tomaszowa i jeszcze brzydsze), ale tak naprawdę na wsi( z wyglądu i infrastruktury). Mam pętlę autobusową 250 m od działki. Dogodny zjazd z- i na obwodnicę (250-300m). A poza tym, to szczera wiocha. Kawałek dalej małe powiatowe miasteczko. Dookoła laski, a w pobliżu duża woda. Do sklepu miejscowego to rowerek, a na tygodniowe zakupy to i tak bez auta nie da rady. Obecnie mieszkam prawie w centrum miasta - tak 300m od rynku, ale tygodniowe zakupy to też jazda autem.

Dostęp do kultury mam pełny w promieniu 45 minut jazdy samochodem ( od Gliwic po Kraków ).

Mnie to odpowiada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to widzę tak: Miasto ma więcej plusów ale nie ma tego jednego który bierze górę nad resztą: cisza i spokój. Przychodzicie z pracy o 16 i co robicie w mieście ? siedzicie w domu i gnijecie :) wieś ma ten plus że wracasz z pracy, wskakujesz do basenu, rozpalasz grilla i relaks. Mieszkałem w bloku teraz mieszkam na wsi i mam porównanie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to widzę tak: Miasto ma więcej plusów ale nie ma tego jednego który bierze górę nad resztą: cisza i spokój. Przychodzicie z pracy o 16 i co robicie w mieście ? siedzicie w domu i gnijecie :) wieś ma ten plus że wracasz z pracy, wskakujesz do basenu, rozpalasz grilla i relaks. Mieszkałem w bloku teraz mieszkam na wsi i mam porównanie.

 

Pytanie nie brzmiało " Gdzie lepiej mieszkać - w bloku czy w domu ". W mieście też można rozpalać grilla i nie gnić w domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takich tematów było już kilka i zawsze pojawia się podobna konkluzja. Podstawowe pytania to wiek i ilość dzieci, km dojazdowe do szkół i pracy oraz jakość dróg dojazdowych. Można mieszkać w mieście, a i to nie pomoże gdy błoto po kolana, a można na wsi z asfaltem pod bramą i wylotówką na wielopasmową drogę. Reszta to czysta kalkulacja finansowa pomiędzy różnicą ceny w zakupie działki z dobrym otoczeniem. Bo zakładam, że ta na wsi nie ma obok tuczarni drobiu, chlewni lub w perspektywie zakładów uboju rytualnego tylko chociaż kawałek lasu, rzekę, zalew lub jezioro.

Mieszkamy 20km od centrum miasta i dojazd w szczycie zajmuje nam 25-35 minut w zależności od koloru światełek po drodze. Odległość niewielka, ale koszty dojazdu w skali roku spore. Za to po pracy cisza i komfort, który w mieście kosztowałby majątek i był nieosiągalny finansowo. Jest jeszcze trochę minusów i plusów, ale główna sprawa to podstawy o których już pisałem. Nie można się skazywać na posiadanie domu w pięknej okolicy i roli kierowcy swoich dzieci przez najbliższe 10 lat (conajmniej).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KK2012-> Za 30 letni dom chcesz kupić dwa mieszkania i jeszcze coś tam? ;-))))))))))))))))))))))) Przejrzyj w jakimkolwiek portalu ceny starych domów! Tyle domów jest wystawionych na sprzedaż, bo takie 20-letnie na przykład domy to stara technologia i ludzie na emeryturze nie mają kasy na ich utrzymanie i remonty.

 

O czym ty piszesz człowieku. Dom to nie jest samochód, który po 15 latach oddaje się w dobre ręce, bo jego wartość jest zbliżona do ceny złomu. Spójrz na domy jeszcze od Hitlera, blisko 100-letnie, wyremontowane potrafią kosztować tyle co nowoczesny dom, a takie do remontu jakich pełno na wsi (zakładając, że się nie rozpadają) tyle co 2 mieszkania, a ludzie i tak je kupują.

 

Mowa tutaj o bardzo starych budynkach, a takie raczej będą sprzedawały nasze dzieci. Tymczasem np. popularne 30-letnie klocki z PRLu u mnie kosztują ~0,5 mln zł kiedy używane mieszkanie 3-pokojowe ~65 m2 w dobrej lokalizacji to wydatek rzędu 150-180 tys. zł, a nowe niewiele droższe.

Edytowane przez KK2012
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat był już wałkowany wielokrotnie ...

 

Ale błagam, nie demonizujcie życia na wsi - dziwne zwyczaje,smród z gnojówki, zero kultury, dyskoteka w remizie, długie dojazdy w błocie i może jeszcze chłop w gumofilcach za pługiem ... No może gdzieś tak jest, nie wiem, nie widziałam ...

 

Mieszkam na wsi; owszem mamy problem z komunikacją miejską, ale mamy samochody; w zasięgu 15 min samochodem kilka basenów, Domy Kultury z mnóstwem zajęć, kina, szkoły, szkółka jezdziecka itd. Na miejscu we wsi świetnie zaopatrzone sklepy, dwie przychodnie, szkoła i biblioteka - wszędzie blisko, spokojnie, ludzie z widzenia się znają ( wieś 2 tys. ludzi).

Owszem, trzeba trochę organizacji i logistyki,żeby zadbać o zajęcia dzieci, pracę, dom i ogród. Wypady nastolatków do kina czy na imprezy też da się zorganizować, chociaż pewnie tyle nie imprezują co młodzież w mieście. Za to więcej się ruszają, rower w codziennym użytku i oczywiście pomagają w pracach wokół domu. Ale przynajmniej mój nastoletni syn wie jak się trzyma łopatę ;), przycina deskę i zdaje sobie sprawę ile wszystko wymaga pracy i wysiłku.

 

A kultura? Odwiedzamy regularnie kino, wszyscy sporo czytamy, chodzimy na koncerty. Nie widzimy tu żadnych przeszkód.

 

Ale ... bądźmy szczerzy - ilu mieszkańców miasta korzysta w pełni z dobrodziejstw kultury którą mają "za płotem", w zasięgu ręki?

 

Zszokowana słucham audycji w radio gdzie pewna socjolog przedstawiała raport na temat młodzieży nastoletniej z Nowej Huty z Krakowa - spora część z nich ( nie pamiętam %) NIGDY nie była na rynku w Krakowie i NIE WIE gdzie leży Kościół Mariacki.

 

Dlatego nie należy generalizować - zacofanie to nie tylko na wsi można znaleźć ...

 

Dla mnie chyba najważniejszym kryterium przy wyborze domu w mieście czy poza nim byłoby miejsce pracy i dojazd. Ciężko i finansowo, i czasowo pokonywać wielkie odległości między pracą a domem. Chociaż niestety wielu z nas nie ma innego wyboru - niestety nie da się tak łatwo wraz ze zmianą pracy zmieniać miejsce zamieszkania.

Edytowane przez gahan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej mieszkać pod miastem. jak chcecie mieć spokój, jest spokój. Do miasta też jest niedaleko, także zawsze można szybko podjechać na zakupy, czy też w innym celu. Nie można pozbawiać się bliskości natury, ale z drugiej strony nie można uciekać na odludzie.

 

Moje marzenie to mieć taki dom na wsi.

Edytowane przez Propin
literówka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna z zalet wsi nad miastem. Gdy ostatnio wiosną sypnęło śniegiem, dzieciaki pod blokiem zaczęły lepić bałwana. Było fajnie dopóki nie dotarły do warstwy starego śniegu osranego przez psy. Trochę jeszcze potoczyły tę śnieżną kulę, lecz później sobie odpuściły. A ta nakrapiana psimi kupami śnieżna kula stała, stała i dopiero niedawno się rozpuściła. I została po niej tylko wielka kupa psich kup.

Tylko wieś, a najlepiej małe wiejskie miasteczko ze szkołą, gimnazjum i całą infrastrukturą.Te wsie i małe miasteczka są po prostu czystsze. Czasem zimą po wybierałem się samochodem na wieś tylko po to aby zobaczyć jak wygląda biały śnieg.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ... bądźmy szczerzy - ilu mieszkańców miasta korzysta w pełni z dobrodziejstw kultury którą mają "za płotem", w zasięgu ręki?

 

Zszokowana słucham audycji w radio gdzie pewna socjolog przedstawiała raport na temat młodzieży nastoletniej z Nowej Huty z Krakowa - spora część z nich ( nie pamiętam %) NIGDY nie była na rynku w Krakowie i NIE WIE gdzie leży Kościół Mariacki.

 

.

 

http://img3.demotywatoryfb.pl//uploads/201202/1330345290_by_Doknic_600.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajne chłopaki, co wy od nich chcecie? Przynajmniej za granicą od razu nas rozpoznają.

 

Wracając do domu. Nikt tego nie napisał, ale jako forumowy bezkompromisowy aspołecznik podrażnię niektórych i dopiszę, że dla wielu dom to również symbol ich statusu, przewagi nad innymi, wyleczenie kompleksów. O tym się nie mówi, ale nie jest to jakieś niszowe zjawisko, lecz zwykła mentalność ludzka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KK2012 dokladnie,a w najwiekszym stopniu dotyczy to hipoteciarzy,Wystarczy poczytac ich posty z przed paru lat .Napinali sie jak pawie ,az milo bylo patrzac ,epatowali wielkoscia kredytu we frankach oraz wartoscia swoich nieruchmosci ktore to mialy nieustannie rosnac ,ostanio troche przycichli ,bo sie ludzie smieja z ich glupoty :-).Dla blokersow wystarczy osiedle zamkniete zeby odczuc poprawe statusu spolecznego(przynajmniej w ich wlasnym mniemaniu :-) ) ,a naprawde duzo ludzi buduje domy na ktore czesto ich nie stac po to tylko zeby sasiedzi ,rodzina zobaczyla ,ze ich "stac',nie wazne ze na kilkudziesiecio letnia kreche ,wazne ze sasiad zazdrosci:-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KK2012 dokladnie,a w najwiekszym stopniu dotyczy to hipoteciarzy,Wystarczy poczytac ich posty z przed paru lat .Napinali sie jak pawie ,az milo bylo patrzac ,epatowali wielkoscia kredytu we frankach oraz wartoscia swoich nieruchmosci ktore to mialy nieustannie rosnac ,ostanio troche przycichli ,bo sie ludzie smieja z ich glupoty :-).

 

Nie rozumie takich postów. Dlaczego z taka pogarda wypowiadasz się o ludziach którzy budują za kredyt? leczysz w ten sposób jakieś swoje frustracje?

Ja osobiście nie buduje na kredyt ale wcale przez to nie czuję się lepszy od tych którzy tak budowali czy budują. Dziwie się natomiast ludziom którzy wynajmują mieszkania czy domy z miesięcznym czynszem często wyższym niż rata kredytu na zakup czy budowę domu/mieszkania, natomiast nie krytykuje ich, a tym bardziej nie wyśmiewam.

Co do franka to znam takie osoby co brały kredy przy stawce z franka ok 2,8 a spłacili go przy kursie ok 2,0 i zrobili interes życia, czy z takich tez się wyśmiewasz? Przy kredytach walutowych zawsze jest ryzyko i tak jak w tej chwili kurs np. franka jest wysoki (od dłuższego czasu systematycznie acz powoli spada) za chwile sytuacja może się całkowicie zmienić. Tym bardziej, że zazwyczaj kredyty hipoteczne bierze się dłuższy okres czasu i ocienić to czy ktoś zrobił dobry czy zły interes będzie można dopiero po spłacie takiego kredytu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczytaj pelne jadu i przekonania o wlasnej niemylnosci pelne pychy teksty frankowcow z przed paru lat to sie dowiesz.. Ich naiwne przekonanie ,ze wszyskie rozumy pzojadali ,ze ktos nie mjaacy kredytu we franku i niekupujacy przewartosciowanych nieruchmosci jest ciezkim frajerem itp Pamietam 5 lat temu jak pytalem sie jednego z nich czy nie szkoda mu placic 3 razy wiecej za drzwi niz kosztowaly 2 lata wczesniej, na co wydal z pogarda wargi wyglosil godna przyglupa mowe :"a ja to mam gdzies ,bo i tak dom beda mial za darmo ,bo mam kredyt we franku " .To wlasnie frankowcy i ich chec zysku wywindowali ceny nieruchmosci ,materialow , robocizny do chorych rozmiarow ,a teraz musza wypic piwo ktore sami nawazyli, i Przecietny frankowiec powtarzal jak mantre :" na nieruchmosciach sie nigdy nie traci ,beda rosly do 2012 roku ,a zlotowka ,bedzie sie wiecznei umacniac' i zadne ,ale to zadne racjonalne argumenty , akonomiczne ,demograficzne itp do niech niedocieraly.Wiekszosc frankowcow wziela kreche we franku wtedy gdy frank stal najnizej ,co bylo ekonomicznym kretynstwem ,do tego kupujac przewartosciowane nieruchmosci o ktorych z gory bylo wiadomo ,ze musza spasc w dol.A wzgledem franka nic sie nie zmieni ,frank bedzie rosl ,bo tak sie akurat sklada ,ze frank podlega cieglej i nieustannej aprecjacji od kilkudzisieciu lat ,przykladowo 40 lat temu 1 frank kosztowal 1/5 grosza ,zas stosunek do wynosil wtedy 5:1 ,jeszcze 5 lat temu wynosil ok 1;1 dzis juz 0.8ch.f /$.Ryzyko kursowe owszem istnieje ,ale ryzykujac kredyt w walucie obcej kredytobiorac liczy na to ,iz kurs sie zmieni na korzystny dla niego ,a w przypadku lemingow z gorki nie bylko mozliwosci aby zyskali na roznicy kursowej .Swoja droga banki genialnie ich ubraly w kredyty ,gdyz bankowcy doskonale wiedzile ,iz pln umocnil sie chwilowo i zwiazane to bylo z naszym wejsciem do Uni,ale oczywisci e farnkowcy wiedzili lepiej niz ekonomisci.Co zas sie tyczy roznic pomiedzy wynajmem ,a splata raty to biorac pod uwage warunki krancowe ,czyli zakup duzego domu w kredycie we franku w 2008 roku ,dzis za sam roznice pomiedzy czynszem ,a splata raty ,biorac pod uwage % skladany mozna taka nieruchmosc kupic za zaoszczedzone pieniadze juz po 1/6-1/8 okresu kredytowania,zas calkowity koszt splaty kredytu juz dzis przy kursie ok 3.4 bedzie KILKADZIESIAT !! razy wyzszy od aktualnej rynkowej ceny nieruchmosci .Dlatego tez pojawia sie coraz wiecej ogloszen z cyklu"oddam mieszkanie splacane 5-6 lat za splate reszty dlugu we franku" ale nikt ich nie wezmie ,bo wplywy z cyznszu sa kilkukrotnie nizsze od raty kredytu ,zas suma zaciagnieta na jego zakup wynosi we frankach tle ile dana nieruchmosc jest warta w zlotowkach.Owszem kredyt w walutach obcych mozna brac ,ale trzeba myslec ,a nie ulagac modzie i namowa milego pana w banku ktory ma swoj interes w ilosci odlowionych jelonkow.Pzdr Edytowane przez gumis107
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilkadziesiąt razy? A co do kredytu - jedno to budowanie się na pokaz i "zastaw się, a postaw się" - a drugie to dziubanie się z budową przez pół życia - niedaleko mnie obserwowałem nadbudowę; zaczęli chyba dwa lata przede mną, ja zbudowałem dom i od roku mieszkam - a oni powoli robią wykończeniówkę.

 

Ja akurat reprezentuję "wieś podmiejską" - z mojej strony dojazd w większość miejsc Krakowa samochodem zajmuje maksymalnie 30 minut (dla odmiany przebijanie się z rana przez Wisłę z sypialni takich jak Ruczaj czy Kurdwanów to stanie w korkach). Mieszkam akurat w "stolicy" gminy - więc tu dostęp do wszelakiej infrastruktury jest ułatwiony, w porównaniu z Krakowem duuużo krótsze są też różne procedury - choćby wpis do KW który sąd powiatowy robi w jeden dzień - a krakowski w kilka miesięcy! Ale rozmawiając np. w przedszkolu niektórzy mieszkający w ościennych miejscowościach dają sobie kilka lat na powrót do miasta - w przypadku wsi o kilkusetosobowej populacji siłą rzeczy niewiele tej infrastruktury będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...