Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

GDZIE BUDOWAĆ DOM? Miasto czy wieś? Dyskusja


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 673
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

..............już świruję przez to, że nie mam co ze sobą robić w wolnym czasie). Ponadto mimo, że zarabiamy przyzwoicie mamy dosyć gonitwy za gadżetami/ nowymi autami/ ubrankami itd... brzydzę się tym.

Uwielbiamy ciszę, spokój, siebie ............

ah.... Chcę na moje ranczo! ;)

 

Jestem za.I tez złoże swój podpis pod tym co prawisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ale idąc dalej skoro już o tym mieście olać obrzeża miasta, dostajesz działkę w samym centrum miasta w najdroższym miejscu galerie obwodnice fabryki wszystko pod nosem masz i Ty w samym środku tego miasta masz te swoje kilkanaście arów i mieszkasz a na około wieżowce coś jak w "Zróbmy sobie wnuka" chciał byś tak mieszkać ?

 

Nie było mowy o działce w centrum miasta przy fabryce. Była mowa o sensownej działce w mieście vs poza miastem - czyli generalnie już na wsi.

 

 

Bo ja nie i mówię to zupełnie szczerze nie po to uciekam z bloku aby mieć dalej ciągły hałas i motłoch za oknem i nawet jak bym dostał za darmo taką działkę w centrum to nie chciał bym tam mieszkać sprzedał bym ją i i tak zamieszkał na obrzeżach miasta.

 

Porównanie bardzo niesprawiedliwe.

Porównanie jak najbardziej sprawiedliwe. Niesprawiedliwe są jedynie te wypowiedzi, gloryfikujące mieszkanie poza miastem. Ale co mają pisać osoby, które wydały na chałupę 400tys., bo działka tania była? Ano piszą, że jest zajebiście, sarenki pod płot przychodzą, dzieci są szczęśliwe i dzieci sąsiadów też, i ogólnie sielanka... A ja powiadam im, że dzieci, po osiągnięciu pełnoletności, wyjadą na studia do miasta i tyle będzie z nich pociechy... wpadną raz na dwa tygodnie po wałówkę z tych ekologicznych ogródków. I tyle będzie ich widać. Macie to jak w banku!

Ale co ja tam się znam... sami za 10 lat zobaczycie...

 

Życie to sztuka kompromisu to raz a dwa nie da się jednoznacznie powiedzieć "wolę miasto" czy "wolę wieś"

Z tym się zgadzam, że życie to sztuka kompromisu. Natomiast, aby ten kompromis osiągnąć w pewnych dalekosiężnych aspektach, to trzeba juz i teraz wiedzieć, co dla nas będzie lepsze w dalekiej przyszłości - miasto, czy wieś?

Ja bym nie chciała mieszkać na starość sama, na 150 pustych kwadratowych metrach, z dala od ośrodka zdrowia, a już nie daj Bóg, jako wdowa.

Edytowane przez Stanowska
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja powiadam im, że dzieci, po osiągnięciu pełnoletności, wyjadą na studia do miasta i tyle będzie z nich pociechy...

 

Jest to po prostu przejście w dorosłe, samodzielne życie. Rozumiem, że gdybym wybrała mieszkanie w dużym mieście, albo było mnie stać na działkę + dom tamże, to córka i syn mają studiować koniecznie w zasięgu tramwaju i mieszkać z rodzicami do oporu? Faktycznie coś w tym jest, bo wśród moich znajomych więcej singli przy rodzicach jest w mieście wojewódzkim, w którym mieszkałam przed przeprowadzką.

A dzieci czasem chcą i mają możliwość studiować daleko od domu. Gdyby Twoje dziecko dostało się na prawo w King's College i zostało stypendystą to zaczniesz argumentować, że na UwB lepiej, bo tu rodzice dom pobudowali?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to po prostu przejście w dorosłe, samodzielne życie. Rozumiem, że gdybym wybrała mieszkanie w dużym mieście, albo było mnie stać na działkę + dom tamże, to córka i syn mają studiować koniecznie w zasięgu tramwaju i mieszkać z rodzicami do oporu? Faktycznie coś w tym jest, bo wśród moich znajomych więcej singli przy rodzicach jest w mieście wojewódzkim, w którym mieszkałam przed przeprowadzką.

A dzieci czasem chcą i mają możliwość studiować daleko od domu. Gdyby Twoje dziecko dostało się na prawo w King's College i zostało stypendystą to zaczniesz argumentować, że na UwB lepiej, bo tu rodzice dom pobudowali?

 

Poprawa humoru bo nie jestem odosobniony zsypem argumentów świadczących za miastem tramwajowym.;).Gdybyś wybrała mieszkanie -dom w dużym mieście to dziatki przyjeżdżały by li tylko na Wiliju albo świecić jajka.Ileż rodzin żyje gdzie emigracja dzieci jest normalnością i przyzwyczajeniem ,że tak wybrali i tak ma być.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. Dramat, to może rzeczywiście zbyt duże słowo, ale nie da się ukryć, że wcale nie jest łatwo, zwłaszcza, jak ktoś zostaje sam na pół tygodnia z gromadką dzieci.

Nie trzeba mieć browaru, żeby napić się piwa, żeby cieszyć się urokiem wsi, a trudno się roztroić czy podzielić na czworo i z każdym dzieckiem osobno gdzieś jeździć.

 

I tu widzę pewną kwintesencję tej całej dyskusji.

Działka na wsi TAK, ale bez małych dzieci. Po co utrudniać im i sobie życie? Dostęp do świata? Orlika, hali, basenu, kina, pubu, do znajomych?

Chcecie sobie mieszkać na łonie natury, to kupcie działkę na lato i domek holenderski postawcie, a nie dom "rodzinny". Ja wiem, że życie nie opiera się na przyjemnościach, na McDonaldach i wyjściach na miasto, ale najpierw przetłumaczcie to własnym latoroślą, które być może nie chcą się wychowywać w lesie, bo po coś w końcu ta cywilizacja jest, prawda? Gdyby jej nie było, to byśmy dalej w drewnianych chatach ocieplanych trzciną mieszkali...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To kwestia stylu życia bez narzucania nachalnych norm rodzinnych.Wychowanie dzieci na te co to nam przysłowiowa szklankę podadzą, jest głównym priorytetem ,a jak wyfruną z gniazda to ich pamięć o rodzicach jest wieczna, ponieważ tak ich wychowaliśmy.

Chcecie sobie mieszkać na łonie natury, to kupcie działkę na lato i domek holenderski postawcie, a nie dom "rodzinny".
Gdyby to p[powiedział facet to pokusiłbym sie o:

Jak można być tak zniewieściałym,takim bez krzty zrozumienie innych co już to przeżyli i żyją sobie nadal dobrze.:p.To jest żałosne.:mad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tu widzę pewną kwintesencję tej całej dyskusji.

Działka na wsi TAK, ale bez małych dzieci. Po co utrudniać im i sobie życie? Dostęp do świata? Orlika, hali, basenu, kina, pubu, do znajomych?

Chcecie sobie mieszkać na łonie natury, to kupcie działkę na lato i domek holenderski postawcie, a nie dom "rodzinny". Ja wiem, że życie nie opiera się na przyjemnościach, na McDonaldach i wyjściach na miasto, ale najpierw przetłumaczcie to własnym latoroślą, które być może nie chcą się wychowywać w lesie, bo po coś w końcu ta cywilizacja jest, prawda? Gdyby jej nie było, to byśmy dalej w drewnianych chatach ocieplanych trzciną mieszkali...

 

Ale chrzanisz!

 

Moje dzieciaki samochodem jadą średnio 10 minut na orlik, halę, basen, do kina, do pubu, do znajomych. Rowerem na skróty średnio 8 minut. Siostra co to mieszka wew wielkim mieście, jedzie do tych wszystkich oznak cywilizacji średnio 20 minut, jak korka nie złapie...

 

Ja mam do najbliższej szosy 1 km, oddziela mnie od niej pas lasu, tłumiąc hałas i pochłaniając smród. Siostra zamyka bardzo często okna i nie robi tego z powodu zimna...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja powiadam im, że dzieci, po osiągnięciu pełnoletności, wyjadą na studia do miasta i tyle będzie z nich pociechy... wpadną raz na dwa tygodnie po wałówkę z tych ekologicznych ogródków. I tyle będzie ich widać. Macie to jak w banku!

A co w tym złego? Taka jest chyba kolej rzeczy, nie uważasz? Czasy domów dwu-trzy pokoleniowych już odeszły w zapomnienie...

I tu widzę pewną kwintesencję tej całej dyskusji.

Działka na wsi TAK, ale bez małych dzieci. Po co utrudniać im i sobie życie? Dostęp do świata? Orlika, hali, basenu, kina, pubu, do znajomych?

Chcecie sobie mieszkać na łonie natury, to kupcie działkę na lato i domek holenderski postawcie, a nie dom "rodzinny".

Obecnie a wsiach (mówię o wsiach pod miastami, a nie gdzieś w Bieszczadach przy granicy) dostęp do Orlika, czy basenu jest łatwiejszy niż w dużych miastach. A wyprawa z dzieckiem na basen oddalony o 5 czy 20 km od domu nie robi żadnej różnicy. Ostatnie lata sprawiły, że różnica cywilizacyjna pomiędzy miastami, a terenami podmiejskimi się zatarła. Kiedyś w PRL wyprowadzenie się ze wsi do blokowiska było awansem społecznym, teraz tym samym jest wyprowadzka z bloku do domu pod miastem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkanie w domu jest fajne, ale w bloku też jest ok. Jest ciepło, dobry dostęp do mediów jak tv, internet itd. Jest zdecydowanie taniej.

 

Tez mam w domu ciepło:) Mam TV i internet, Za ogrzewanie place pewnie tyle co ty w bloku z mieszkanie, mam przydomową oczyszczalnię więc koszt ścieków jest bardzo niski. Jak widać można, trzeba tylko pomysleć :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie pisze o przedmieściach. Moi rodzice mieszkają we wsi. Do miasta wojewódzkiego mają 70 km więc nie są to przemiescia. W ich gminie są 2 orliki, do kina w mieście powiatowym jest 15 minut samochodem. zrozum że obecnie wieś się bardzo zmieniła i nie wygląda tak jak jeszcze 20 lat temu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W mieście jest kino, muzeum i jest trochę lokali a na wsi już gorzej.

 

Jakby to powiedzieć hmm delikatnie. No Tomaszów metropolią nie jest... Muzeum jest... byłeś w nim w ogóle? Kino, byłeś w nim częściej niż 2 razy w roku ? Nie byłeś. Lokale ? Pizzeria marna, pub ?

To nie alternatywa miasto - wieś tylko miasteczko - wieś z darmową działką i potencjalną pomocą teściów. Nie ma się nad czym zastanawiać.

Ps. Tomaszów Maz nieco znam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ich gminie są 2 orliki, do kina w mieście powiatowym jest 15 minut samochodem. zrozum że obecnie wieś się bardzo zmieniła i nie wygląda tak jak jeszcze 20 lat temu.

 

Ale zrozum, że te 15min. samochodem, to jest wciąż uciążliwe i nie dla rodziców, tylko dla rodziny z dziećmi.

Ja tylko o tym piszę, mnie nie obchodzą rodzice, dziadkowie. Ja piszę o młodych małżeństwach, którzy postawili dom na wsi i się sami będą z tym męczyć, a nie, że rodzice pomogą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja piszę o młodych małżeństwach, którzy postawili dom na wsi i się sami będą z tym męczyć, a nie, że rodzice pomogą.

 

Nie przetłumaczysz tym, którzy dzieci nie posiadają. I tyle.

Małżeństwo 50 latków bez dzieci lub z dziećmi dorosłymi, w kwestii trybu życia, problemów, codzienności itp NIE MA NIC WSPÓLNEGO z małżeństwem 30 latków z 2-3 małych dzieci. NIC. Więc ciężko się porozumieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już widzę, jak puszczacie swoje dzieci w miastach same autobusami do tych pubów, orlików, itd. Może jak mają 15-16 lat, ale wcześniej? Z tego co zauważyłam w większym mieście i tak rodzicie z tymi młodszymi dziećmi jeżdżą albo autobusami, albo samochodami. A do pubu niepełnoletni po co? ;-P Mam do miasta powiatowego 15 minut samochodem, w "centrum" wszędzie dojedzie się w kilka minut - na basen, do kina, do teatru i do muzeum. Ośrodek zdrowia i pogotowie mam 3 km od siebie, szkołę i przedszkole jeszcze bliżej. Kilometr od domu jest boisko (może nie Orlik, ale dzieciom to obojętne, bo co dzień po boisku biegają), na mojej wsi mam też kręgielnię sfinansowaną ze środków unijnych. Stosunkowo duży sklep jest blisko, więc na zakupy wcale jakoś szczególnie do dużego miasta nie muszę się wybierać. Do tego mam ciszę, spokój, i tak - sarenki i konie za płotem i wcale nie zamierzam zmienić tego na miasto, choć jestem z tych, którym w zasadzie obojętne, gdzie mieszkają. Za to mój mąż mieszkał i w mieście i na wsi i z ulgą na wieś wrócił.

 

Nie zrozumcie mnie źle, w ogóle nie chodzi mi o to, że tu czy tu jest lepiej. Co kto woli, dla mnie w obu przypadkach i tak najważniejsza jest organizacja. Ale pisanie, że niemal krzywdzę swoje dzieci, bo biedne mają trochę dalej do orlika... - ubaw po pachy.

Edytowane przez Bracianka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już widzę, jak puszczacie swoje dzieci w miastach same autobusami do tych pubów, orlików, itd. Może jak mają 15-16 lat, ale wcześniej? Z tego co zauważyłam w większym mieście i tak rodzicie z tymi młodszymi dziećmi jeżdżą albo autobusami, albo samochodami. A do pubu niepełnoletni po co? ;-P Mam do miasta powiatowego 15 minut samochodem, w "centrum" wszędzie dojedzie się w kilka minut - na basen, do kina, do teatru i do muzeum. Ośrodek zdrowia i pogotowie mam 3 km od siebie, szkołę i przedszkole jeszcze bliżej. Kilometr od domu jest boisko (może nie Orlik, ale dzieciom to obojętne, bo co dzień po boisku biegają), na mojej wsi mam też kręgielnię sfinansowaną ze środków unijnych. Stosunkowo duży sklep jest blisko, więc na zakupy wcale jakoś szczególnie do dużego miasta nie muszę się wybierać. Do tego mam ciszę, spokój, i tak - sarenki i konie za płotem i wcale nie zamierzam zmienić tego na miasto, choć jestem z tych, którym w zasadzie obojętne, gdzie mieszkają. Za to mój mąż mieszkał i w mieście i na wsi i z ulgą na wieś wrócił.

 

Nie zrozumcie mnie źle, w ogóle nie chodzi mi o to, że tu czy tu jest lepiej. Co kto woli, dla mnie w obu przypadkach i tak najważniejsza jest organizacja. Ale pisanie, że niemal krzywdzę swoje dzieci, bo biedne mają trochę dalej do orlika... - ubaw po pachy.

 

:D:D:D:D:D:D:D.lubię te klimaty ,ale jak mongołowi to wytłumaczyć.:D.Miło tego posłuchać.:yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...