Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

GDZIE BUDOWAĆ DOM? Miasto czy wieś? Dyskusja


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 673
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

compi - bo odwiedziny w weekendy to już abstrakcja?

poza tym nie zawsze trzeba oddawać do domu opieki, przecież można opłacić opiekę w ich własnym domu.

 

To, o czym pisał Arturo nie do końca jest tym, o czym piszesz ty.

Wy chcecie wziąć rodziców do siebie.

Ale czy wymagacie, by dzieci były waszymi pielęgniarzami i z tego powodu mają obligatoryjnie was do siebie zabrać lub zamieszkać z wami, bo to ich psi obowiązek? Tworzycie plany życiowe i mieszkaniowe, by zrobić z nich przymusową opiekę na starość?

Elfir, my niczego nie przewidujemy bo życie jest przewrotne. My po prostu staramy się przygotować na różne sytuacje, zdając sobie sprawę z tego, że wszystko może wyglądać inaczej niż planowaliśmy. Ja nikomu nie zabraniam wysłania rodziców do domu opieki lub zapewnienia 24/h opieki w ich domu/mieszkaniu i nie jest to dla nas abstrakcja. I odpowiem znowu na temat dzieci. Nie, nie wymagamy by były naszymi pielęgniarzami. Na tym etapie życia ani tego nie oczekujemy, nie wymagamy, ani nie planujemy. Skąd takie wnioski i hasła typu "psi obowiązek" i "tworzenie planów życiowych" ? Bo dom może pomieścić całą najbliższą rodzinę i tak został zaprojektowany? Zaraz napiszesz, że pewnie wydziedziczę syna bo postanowił mieszkać z kobietą na swoim :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dokładnie,tym bardziej jak ktoś mieszka w swoim lokum kilkadziesiąt lat to przeprowadzka do nowego,nie znanego i nie "swojego" to zawsze szok i prędzej męczarnia niż ulga.

Starych drzew się nie przesadza,dlatego nasze mamy tak sobie stwierdziły a przez tyle lat mają swoje zaufane osoby że są w stanie im za opiekę zapłacić mieszkając u siebie i na swoim.

Napisz jeszcze coś o niewoli i przymusie. Staruszków zazwyczaj bierze się do siebie gdy nie są wstanie sobie radzić samodzielnie. Wtedy nie jest najważniejsze przywiązanie do miejsca, a bezpieczeństwo i obecność bliskich. Opiekunka może przychodzić równie dobrze gdy będą u nas, ale 24/h to chyba raczej minimum już dwie, tym bardziej gdy miałoby się to odbywać w starym mieszkaniu czy domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Arturo72
Napisz jeszcze coś o niewoli i przymusie. Staruszków zazwyczaj bierze się do siebie gdy nie są wstanie sobie radzić samodzielnie. Wtedy nie jest najważniejsze przywiązanie do miejsca, a bezpieczeństwo i obecność bliskich. Opiekunka może przychodzić równie dobrze gdy będą u nas, ale 24/h to chyba raczej minimum już dwie, tym bardziej gdy miałoby się to odbywać w starym mieszkaniu czy domu.
Elfir pisała Ci o babci,ja też miałem podobną sytuację z babcią żony,nie wiem ile miała lat ale ponad 80 na pewno,ale mieszkała pod Szczecinem a my na Śląsku,teściowa chciała ją zabrać do siebie do domu a ta za za żadne skarby,mieszkała sama w domu(!),miała oczywiście opiekunkę i dobrych ludzi do pomocy i w swoim domu umarła,przeżywszy tam 60 lat prawie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elfir pisała Ci o babci,ja też miałem podobną sytuację z babcią żony,nie wiem ile miała lat ale ponad 80 na pewno,ale mieszkała pod Szczecinem a my na Śląsku,teściowa chciała ją zabrać do siebie do domu a ta za za żadne skarby,mieszkała sama w domu(!),miała oczywiście opiekunkę i dobrych ludzi do pomocy i w swoim domu umarła,przeżywszy tam 60 lat prawie.

Pisałem już, że życie jest przewrotne. Takiej babci pozazdrościć, ale ja mam swoje doświadczenia i rodziców oraz teściów, którzy też sobie w podobnym wieku radzą. Widzę jednak jak jest im ciężko i przewiduję, że nastąpi dzień, gdy wspólnie spróbujemy podjąć decyzję o przeprowadzce, choćby ze względu na dzielącą nas odległość. Czynników jest tyle, że sypanie przykładami wieku, stanu zdrowia nie ma sensu. Jest to chyba indywidualna sprawa. Nie zbankrutuję gdy będziemy mieszkali tylko we dwójkę z żoną i nie będę nieszczęśliwy gdy na pokładzie będą trzy pokolenia. Taki mieliśmy zamysł budując swój dom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elfir pisała Ci o babci,ja też miałem podobną sytuację z babcią żony,nie wiem ile miała lat ale ponad 80 na pewno,ale mieszkała pod Szczecinem a my na Śląsku,teściowa chciała ją zabrać do siebie do domu a ta za za żadne skarby,mieszkała sama w domu(!),miała oczywiście opiekunkę i dobrych ludzi do pomocy i w swoim domu umarła,przeżywszy tam 60 lat prawie.

Teściowa mojego taty (moja babcia) ma 85 lat i nie wymaga opieki, radzi sobie dobrze, ma ogród, robi przetwory itd. itp. Z kolei teściowa jego siostry zachorowała na Alzheimera w wieku 68 lat i wymagała opieki najbliższych przez 24/7 przez kilka lat. I co, można porównywać? Twoi teściowe nie chcą na starość przyjść do Was, a inni będą błagać, żeby dzieci wzięli ich do siebie. Każda sytuacja jest inna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakieś dziwne te kłótnie. Prawda jest taka, że każdy człowiek jest inny, inaczej wychowany, taki wpływ miało na niego środowisko.

To że ktoś ma takie oczekiwania w stosunku do SWOICH dzieci... a czemu nie? To są JEGO dzieci i JEGO wychowanie. Za dużo ludzi i instytucji chce mieć wpływ na to jak ludzie mają wychowywać swoje dzieci - i po co się do tego mieszać?

 

A wracając do tematu - wszystko zależy od oczekiwań. Ja nie mógłbym mieszkać na wsi - przynajmniej nie teraz. Nie stronię od towarzystwa, a wyprowadzając się gdzieś dalej problem z zachowaniem dotychczasowych znajomości się pojawia. I to co związane z punktem wyżej - nie stronię od alkoholu na spotkaniach ze znajomymi - dochodzą koszty taksówek. Do tego odwożenie i przywożenie dzieci do szkoły, na dodatkowe zajęcia - duuuużo wygodniej jak się jest "na miejscu" - przynajmniej u nas, w małym mieście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd takie wnioski i hasła typu "psi obowiązek" i "tworzenie planów życiowych" ? Bo dom może pomieścić całą najbliższą rodzinę i tak został zaprojektowany? Zaraz napiszesz, że pewnie wydziedziczę syna bo postanowił mieszkać z kobietą na swoim :).

 

Przeczytaj wypowiedź Stanowskiej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z kolei teściowa jego siostry zachorowała na Alzheimera w wieku 68 lat i wymagała opieki najbliższych przez 24/7 przez kilka lat. I co, można porównywać?

 

Znam osoby, które zmuszone przez nacisk społeczny opiekowali się bliskimi chorymi na Alzheimera w zaawansowanym stadium, bo "wstyd oddać od ośrodka". Były psychicznymi wrakami. Całe życie rodziny kręciło się wokół chorego - dyżury kto kiedy się opiekuje, zero wakacji. I dochodziły wyrzuty sumienia, kiedy zniechęcone takim życiem, czekały z utęsknieniem na śmierć chorego.

 

Znam sytuację w której wnuczka-sierota opiekowała się babcią, która ją wychowała - zrezygnowała ze studiów, miała problemy ze znalezieniem pracy, bo babcia mieszkała na wsi. W końcu rzucił ją chłopak, bo zamiast tworzyć z nim nową rodzinę, jej życie było podporządkowane potrzebom babci. Była samotną, zgorzkniałą kobietą, bez perspektyw.

 

Ja piszę o takich sytuacjach - wymuszanie na bliskich obowiązku opieki to egoizm. To małe, prywatne tragedie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, temat rzeka. Czy lepiej na wsi, czy w mieście? Oczywiście latem fajnie na wsi, zimą lepiej w mieście.

Natomiast oddzielną kwestią jest dyskusja, co powinny dzieci. Pierwotnie, to młodsze pokolenie miało OBOWIĄZEK zajmować się starszyzną w plemionach, gdyż starszyzna służyła im życiowymi poradami, które były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Dzięki temu plemię miało większe szanse na przetrwanie, na przedłużenie gatunku. Parę tysięcy lat później nadeszła nowa era, ale zawsze i wszędzie, starzy ludzie byli obdzielani opieką rodziny.

Teraz mamy epokę nowoczesną i te wartości (przynajmniej w UE) zeszły na plan dalszy. Nie ma obowiązku opiekowania się rodzicami, bo wszystko można im zapewnić za pomocą PIENIĘDZY.

Tylko czy naprawdę? WSZYSTKO? Oprócz miłości, to chyba wszystko.

W krajach Ameryki Południowej, coś takiego nie ma miejsca, oni tego nie znają. W Wenezueli, gdyby dziecko oddało matkę gdziekolwiek, to bracia by już się tym odpowiednio zajęli. Nie ma tak!

W USA też JESZCZE są domy rodzinne, przynajmniej w większości małych miasteczek.

A my dokąd zmierzamy? Zostawić matkę/ojca i zrobić karierę! Gdzie te pierwotne instynkty? Ktoś je nam zabrał - tak widzę po przeczytaniu niektórych postów.

Matka? Matka se sama poradzi... ech, ludzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ja piszę o takich sytuacjach - wymuszanie na bliskich obowiązku opieki to egoizm. To małe, prywatne tragedie.

 

Boże, kobieto, o czym ty piszesz?! Obowiązek opiekowania się niedołężnymi rodzicami nazywasz czyjąś ŻYCIOWĄ TRAGEDIĄ??

Jezu... brak słów... To się w mojej głowie po prostu nie mieści

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam osoby, które zmuszone przez nacisk społeczny opiekowali się bliskimi chorymi na Alzheimera w zaawansowanym stadium, bo "wstyd oddać od ośrodka". Były psychicznymi wrakami. Całe życie rodziny kręciło się wokół chorego - dyżury kto kiedy się opiekuje, zero wakacji. I dochodziły wyrzuty sumienia, kiedy zniechęcone takim życiem, czekały z utęsknieniem na śmierć chorego.

 

Znam sytuację w której wnuczka-sierota opiekowała się babcią, która ją wychowała - zrezygnowała ze studiów, miała problemy ze znalezieniem pracy, bo babcia mieszkała na wsi. W końcu rzucił ją chłopak, bo zamiast tworzyć z nim nową rodzinę, jej życie było podporządkowane potrzebom babci. Była samotną, zgorzkniałą kobietą, bez perspektyw.

 

Ja piszę o takich sytuacjach - wymuszanie na bliskich obowiązku opieki to egoizm. To małe, prywatne tragedie.

 

Ta rozmowa nie ma dłużej sensu. Ty podasz 2 przykłady kogoś kto się rozwiódł albo załamał bo musiał się chorą matką zaopiekować, ja Ci podam również 2 przykłady kogoś kto miał taką samą sytuację i się nie rozwiódł i nie załamał. I co? Będziemy się licytować których ludzi jest więcej? Bezsens...

A wracając do mojej ciotki. Ciotka łatwo nie miała.Nie wiem czy przeżywała małe prywatne tragedie przez 5 lat choroby. Jak jeździliśmy do nich w gości smutno było patrzeć na osobę dorosłą, która zachowuje się jak dziecko. Pewnie że można było ją wysłać do ośrodka - nie czuło by się "nieswojo" siedząc z Nią przy stole. Ale tego nie zrobili... (nawet teraz po czasie trudno mi o tym pisać jak sobie przypominam). I o dziwo się nie rozwiedli, są szczęśliwi, niezgorzkniali... Od tego czasu inaczej ich postrzegam... Prawdziwa rodzina, o jakiej ja byłem uczony i jaką mam, w obliczu tragedii, ciężkiej próby się jednoczy, wzmacnia. Tragedia może rozbić rodzinę, która "istniej tylko teoretycznie", na papierze.

Ja już się z tej "dyskusji" wyłączam. Kontynuujcie beze mnie. Pzdr :)

Edytowane przez kemot_p
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Arturo72
Boże, kobieto, o czym ty piszesz?! Obowiązek opiekowania się niedołężnymi rodzicami nazywasz czyjąś ŻYCIOWĄ TRAGEDIĄ??

Jezu... brak słów... To się w mojej głowie po prostu nie mieści

Czy obowiązkiem nazywasz zabranie rodzica do własnego domu i poświęcenie mu części swojego życia kosztem swojej własnej rodziny ?Takiego obowiązku nie ma i nigdy nie będzie chyba ze jedynie w Twojej głowie.

 

Czy nie możesz pojąć,że ów rodzic w swoim dotychczasowym miejscu zamieszkania może mieć zdecydowanie lepszą opiekę o tej gdyby go "zabrano" do dzieci ?

Edytowane przez Arturo72
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To pisząc o takim postrzeganiu przyszłości cytuj ją, a nie mnie i się do niej odnoś, a nie do tego, że mam w domu 5 sypialni. Gdzie znalazłaś moją wypowiedź sugerującą takie wnioski?

 

ja coś pisałam o 5 sypialniach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boże, kobieto, o czym ty piszesz?! Obowiązek opiekowania się niedołężnymi rodzicami nazywasz czyjąś ŻYCIOWĄ TRAGEDIĄ??

Jezu... brak słów... To się w mojej głowie po prostu nie mieści

 

 

opiekowałeś się kiedyś chorym starszym człowiekiem?

Wiesz, co przechodzą ludzie, którzy opiekują się nie miesiąc, ale np. 10 lat człowiekiem, który rzuca się na nich z wyzwiskami, smaruje swoimi odchodami pokój, włącza w nocy gaz na kuchence i zapomina, bije opiekuna? Którego, pomimo jego oporów trzeba przewijać, karmić, kąpać.

To nie jest małe dziecko, które nie ma siły, które jest lekkie.

 

Nie mieści ci się w głowie, bo nigdy nie miałeś styczności.

Wielu ludziom się w głowach nie mieści to, co w życiu ich nie dotknęło.

Dlatego nie rozumieją, ale oskarżają.

 

Nigdy bym własnemu dziecku nie chciała zgotować takiego losu, za bardzo bym je kochała.

 

 

Piszesz o sytuacji sprzed kilku tysięcy lat, jako wzorze postępowania. Czyli czasach, kiedy ludność pierwotna dożywała 40-tki. Nie istniały choroby geriatryczne

 

O tym, jak później traktowano starszych ludzi pisze Reymont w "Chłopach".

To była transakcja wiązana - z kilkorga dzieci rodzicami zajmowali się ci, co przejmowali gospodarstwo , na zasadzie transakcji wiązanej. reszta szła w świat, zakładać własne rodziny.

 

System emerytalny wymyślono dlatego, że to się nie sprawdzało.

 

W Wenezueli, gdyby dziecko oddało matkę gdziekolwiek, to bracia by już się tym odpowiednio zajęli.

 

Niech zgadnę - bracia uciekali z domu bawić się, pracować, robić karierę, zostawiając opiekę nad rodzicem siostrze?

 

Też znam powieść "Przepiórki w płatkach róż" i ona nie jest o szczęśliwej dziewczynie, która spełnia się życiowo jako opiekunka rodzica.

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

opiekowałeś się kiedyś chorym starszym człowiekiem?

Wiesz, co przechodzą ludzie, którzy opiekują się nie miesiąc, ale np. 10 lat człowiekiem, który rzuca się na nich z wyzwiskami, smaruje swoimi odchodami pokój, włącza w nocy gaz na kuchence i zapomina, bije opiekuna? Którego, pomimo jego oporów trzeba przewijać, karmić, kąpać.

To nie jest małe dziecko, które nie ma siły, które jest lekkie.

 

Kolego, teraz to podałeś drastyczny przykład, o którym dotąd nie było mowy i tym próbujesz bronić swoich racji?

Tutaj dyskusja jest bardziej o starych, niejednokrotnie niedołężnych rodzicach, którym należy się dożywotnia opieka za to, że ciebie urodzili i wychowali!

Nie wszyscy starzy ludzie mają alzheimera! Być może niektórzy są zgorzkniali, ale to chyba tylko dlatego, że widzą do czego ten świat zmierza.

Stara kultura, lepsza. I jak baba z pierwszego piętra krzyczy, żeby bloku piłką nie obijać, bo jej piłka wpada do ogródka, to nie do niej pretensje, tylko do zarządcy osiedla, że boiska nie wybudowali.

Te stare mohery niejednokrotnie mają rację, że gównożeria ma zezwolenie na wszystko. Od rodziców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...