Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik Whisperów


Recommended Posts

Przemyślenia początkującego majsterkowicza.

 

Dlaczego w sklepach sprzedaje się kątowniki, które nie mają kąta prostego?

Dlaczego cięcie czegoś pod kątem 45 stopni w skrzynce uciosowej, a potem złożenie tego do kupy również nie daje 90 stopni?

Dlaczego rączka piłki pęka po 2 minutach pracy?

Dlaczego listwy kupione w sklepie okazują się w domu być powykrzywiane niczym śruba okrętowa?

 

Nawet się nie opłaca wieźć tego z powrotem do sklepu... dostanę takie samo badziewie.

 

I jeszcze zadanie z matematyki, poziom 2-3 klasy podstawówki

Jaś kupił w sklepie listwę sosnową 2cmx2cmx2m, płacąc za nią 6 złotych. Oblicz, ile kosztuje metr sześcienny drewna.

 

Rozwiązanie:

0,02m x 0,02m x 2m=0,0008 m szesc.

Jedna listwa to 8/10.000 m szesc.

 

0,0008 x Y=6, gdzie Y=cena metra sześciennego.

Y=6/0,0008

Y=7500zł

 

Odpowiedź: Jeden metr sześcienny drewna zakupionego przez Jasia kosztuje SIEDEM i PÓŁ TYSIĄCA złotych.

 

Czy to ja jestem naiwny, czy to świat oszalał?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 267
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • 2 weeks później...
  • 2 months później...

17 marca 2007

3 sierpnia 2005 czyli... jakieś półtora roku temu, ocieplałem samodzielnie ścianę między garażem a domem. Teraz, kiedy styropian w garażu przeszedł fazę "ładny jest" oraz "może by coś z nim zrobić" a nawet "nie mogę na to ścierwo patrzeć", zacisnąłem pośladki i zaciągnąłem szmatławca klejem i siatką. W sumie nie jest to takie trudne, a co się człowiek ubrudzi to jego :)

Ściana wygląda szaro i troszkę nierówno, ale został mi jeszcze worek kleju, więc potem to "zatynkuję" na równo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 marca 2007

 

Ściana jeszcze się wykończenia nie doczekała, za to nastąpił pewien postęp na polu stosunków wodnych ;) Otóż denerwuje mnie woda spływająca z rynien podczas deszczu. Spływa sobie tworząc mało malownicze strumyczki przechodzące w grzęzawiska, jednak do Doliny Rospudy temu krajobrazowi daleko. Zeszłej jesieni wykopałem rowki, mająca za zadanie odprowadzanie tej wody "gdzieś", ale skutkuje to tylko przeniesieniem rozlewisk "gdzieś" i dodatkowo mini-rzeczkami w które można wdepnąć.

 

Pierwszy etap regulacji polegał na podłączeniu do jednej z rynien rury drenażowej zakopanej parę centymetrów pod ziemią. WIEM. Ona będzie zbierać wodę, ale była taka fajna, giętka i zbliżona rozmiarami do rynny spustowej, że nie mogłem się powstrzymać. Rura kończyła się w trzydziestocentymetrowym dołku, ale wymiary dołka okazały się być zbyt małe. Znaczy się, woda się z niego wylewała...

 

Wobec takiego obrotu spraw zakupiłem na Allegro 200 litrowe beczki plastikowe, obciąłem to i owo, a potem wykopałem dół, w który taką beczkę wsadziłem.

I teraz....

...

...

...

...czekam na deszcz.

 

A tutaj zdjęcia:

 

Beczka

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/beczka1.jpg

 

Beczka zakopana

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/beczka2.jpg

 

Beczka zakopana i odkryta. Widać ujście rury

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/beczka3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 marca 2007

Ugór za domem nazwany kiedyś przez Zeljkę "ogrodem" doczekał się sprzętu zmechanizowanego w postaci ciągnika z osprzętem. Najpierw został zaorany, potem glebozgryziony. Pięęęęknie jest, równo tak i w ogóle. Koszt - 100 złotych.

 

I dorzucam zdjęcie tego wiekopomnego wydarzenia:

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/orka.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 marca 2007

To coś za domem jest na pewno równiejsze niż było, ale... po dokładniejszym przyjrzeniu się wcale nie jest tak różowo. Wziąłem w łapki grabki ;) i zacząłem zmagać się z materią. Innymi słowy - każde pociągnięcie grabiami owocowało kamieniami różnej wielkości, no i kawałkami darni, perzu i diabli wiedzą jakiego świństwa jeszcze. Poza tym jest spadek i wzdłuż i w poprzek, więc czeka mnie przegrabienie kilku ton ziemi :evil:. Na razie nadwyrężyłem sobie nieco kciuk - cały czas czuję jakieś mrowienie. Nic to, parę palców jeszcze zostało.

 

No i zdjęcia

Tu wydaje się być ok...

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/pole1.jpg

 

...ale ok wcale nie jest.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/pole2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 kwietnia 2007

 

Wiosna, panie sierżancie!

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/wiosnakwiatek.jpg

 

Na to coś za domem przyleciał ptak. Chyba sójka, ale ja się nie znam. Ptak zbiera materiał budowlany, pewnie należy do grupy budujących w 2007.

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/ptaszek.jpg

 

Z rana bawiłem się na kawałku ziemi przylegającej do trawnika z przodu - zryłem ją jak należy i posiałem trawę. Jak się uda, to trawnik się poszerzy.

 

Potem zabrałem się za dalsze wyrównywanie tego-czegoś-za-domem, niestety odezwała się momentalnie kontuzja kciuka i doszedł do tego ból żeber. Hmmm... mechanizacji tu trzeba. Takich dużych grabi z napędem. To chyba brona będzie. Niestety okazało się, że broną się nie da przegarnąć ziemi i trzeba będzie dłubać grabkami. Nie muszę chyba mówić, że nie bardzo mi się to podoba, bo grabkami to sobie można podłubać w... i tak nie uwierzycie gdzie :evil:

 

A poza tym dzień upłynął na rzeczach mało zauważalnych - jak przechodziłem koło czegoś co mnie denerwowało, to robiłem z tym porządek. Efektów specjalnych nie widać, ale czas wytraciłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla ciekawych: Jak działa rekuperator?

 

Spójrzcie na wykres:

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/wykresreku1.gif

 

Czerwona linia to temperatura powietrza pobieranego z dworu. Pomarańczowa to powietrze nawiewane z reku do domu.

Jak widać reku sprawdza się najlepiej, kiedy mamy dużą różnicę temperatur. Dziś w nocy przy temperaturze powietrza wchodzącego do reku 4 stopni, temperatura powietrza nawiewanego do domu wynosiła 16 stopni, czyli mieliśmy 12 stopni "podgrzania". W ciągu dnia różnica temperatur wyniosła już tylko koło 4 stopni.

 

Z kolei w lutym, kiedy temperatura wchodząca wynosiła -7 stopni, do domu wpadało powietrze ogrzane do +8 stopni.

 

Dodatkowym plusem w zimie jest darmowe podgrzewanie garażu - tam wylatuje powietrze z domu :) Dzięki temu w garażu jest zawsze dodatnia temperatura (no, z tego co pamiętam to przy zeszłorocznych mrozach -25C garaż wychłodził się do -2C...)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months później...

8 lipca 2007

Mam na imię Czoko, mam dwa miesiące i mieszkam w Whisperówce od piątku.

http://images23.fotosik.pl/22/a98715b5f678d065m.jpghttp://images23.fotosik.pl/22/df78dc292a52e553m.jpg

 

A ja mam na imię Sadza, mam sześć tygodni i mieszkam od soboty.

http://images30.fotosik.pl/22/3b155ac72b2422bfm.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

19 lipca 2007

Nic specjalnego się nie dzieje, więc się chociaż trawnikiem za domem pochwalę. To ten, który był orany na wiosnę.

http://images26.fotosik.pl/31/93eca61d6d650fc6.jpg

 

Oczywiście nie dorasta do pięt trawnikowi Toli, ale ja naprawdę nie mam siły z nożyczkami i linijką go przycinać ;) Poza tym Tola chyba jakieś sztuczki ze swoim trawnikiem robi - to niemożliwe żeby normalny tak wyglądał .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

5 września 2007

Powoli dojrzewam do zrobienia ogrodzenia. Niby pordzewiała siatka jest, w niej brama z dech i siatki zrobiona dwa lata temu :oops: przez budowlańcow też, ale... czas najwyższy zrobić docelowe. Na razie patrzyłem na ceny bramy i przęseł i wychodzi mi koło 4.000. Tylko teraz podmurówka, słupki, robocizna... No i znaleźć ekipę. Ma ktoś jakąś w okolicach Warszawy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 months później...

21 lutego 208

Dziś trzy wiadomości.

 

We wrześniu pisałem, ze chcemy zrobić ogrodzenie. Dobra wiadomość jest taka, że wciąż chcemy :)

 

Druga wiadomość jest taka, że pistacjowy przedsionek został wczoraj siłami Luśki przemalowany. Na jaki kolor? No, żółty taki oczywiście.

 

I wiadomość trzecia:

19 lutego 2008 zakończyłem proces odbioru domu. Wreszcie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

11 marca 2008

Ewidentnym znakiem tego, że przychodzi wiosna nie są u mnie ptaki, motyle czy inne fruwające czy pełzające paskudztwo, ale to że mnie wszystko boli. I tak z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że wiosna już jest.

 

Wykorzystałem weekend, do tego wziąłem dwa dni urlopu i zmordowałem się tak, że bardziej byłoby trudno. W ciągu dnia prace rolne, wieczorami zabawa w małego stolarza. Przy okazji malunków przedpokoju wyleciał wieszak skonstruowany przez tynkarzy, no i trzeba było coś bardziej reprezentacyjnego niż deska z gwoździami zmajstrować. Jako że szafa wnękowa została wyceniona na "co najmniej 6 tys.", kupiłem szafy w I... i skręciłem je sobie. Do tego twórcza modyfikacja polegająca na dostosowaniu wymiarów dostępnych w sklepach na wymiary mojego przedpokoju. Było fajnie. Poskilowałem trochę na wyrzynarce - dwa levele w górę ;)

 

A co do prac rolnych, to zainwestowałem w aerator/wertykulator. Nie doszedłem co prawda które jest które, za to strasznie spodobała mi się funkcja takiego "wyczesywania" trawnika. W końcu trawnik wygląda schludnie, a ja mam górę trawopodobnych resztek z zeszłorocznymi liśćmi na kompostowniku. Akurat z zapełnienia kompostownika nie jestem specjalnie szczęśliwy, ale wojna to wojna - ofiary muszą być. Za to kiedy przełączyłem urządzenie w tryb takiego czegoś, co ma nacinać (wertykulacja to czy aeracja?), to strasznie hałasowały kamienie wyrzucane spod ziemi, no a potem trawnik wyglądał jakby się nad nim pies pastwił :o Sam nie wiem... Zrobiłem tak kawałek, potem zostawiłem. Cholera, może ja coś nie tak robię?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
  • 1 year później...

Ojej... rok temu ostatnio pisałem w Dzienniku....

Przepraszam...

 

A póki co metodą recyclingu pożyczę wszystkim Zdrowych i Wesołych!

http://fireman.easyisp.pl/osp/images/stories/uploads/aktualnosci/akt/wielkanoc2007.jpg

 

I może w najbliższym czasie coś nowego się w Dzienniku pokaże...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 kwietnia 2009

Właściwie powinienem posłuchać Luśki, kiedy trzy lata temu mówiła, że powinienem Dziennik zakończyć. Tematy budowlane właściwie się zakończyły, a co za tym idzie częstotliwość wpisów siadła drastycznie.

 

Ale zostało jeszcze ciutkę do zrobienia - taras i ogrodzenie. Powiedzenie o tym, że prowizorki są najtrwalsze jest chyba jedną z największych prawd życiowych jaki do mnie trafiły w ciągu tych (ciągle) trzydziestu paru lat...

 

Jak można się domyślać, postanowienie z września 2007 o zrobieniu ogrodzenia nie zostało jeszcze zrealizowane, o śniadaniu na tarasie też na razie nie mamy co rozmawiać.

 

Ale...się coś ruszyło.

 

I teraz żeby rozluźnić atmosferę dwa konkursy:

Pierwszy - dlaczego w tekście pojawia się słowo "ciągle".

Drugi - co się ruszyło.

Odpowiedzi proszę w Komentarzach, w nagrodę przyznam po medalu.

 

Mi w międzyczasie trema może rochę przejdzie (bo dawno nie pisałem), a przy okazji zobaczę czy ktoś to jeszcze czyta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że odpowiedzi właściwych raczej nie będzie, tak więc:

 

- konkurs pierwszy dotyczył tego że niedługo przestanę mieć trzydzieści parę lat, i jestem tym dość przygnębiony.

 

- konkurs drugi dotyczył tego, że coś zaczęło się dziać w temacie tarasu. Taras od zeszłego roku majsterkuję własnymi siłami, i już "coś" stoi. Krzesła na tym się nie postawi, ale kot po tym przejdzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz wykonajmy krótką podróż w czasie. Do.... maja 2008.

 

Dom jest, zielone koło domu też jakieś zaczyna być, ogrodzenie jest jakie było, za to tarasu brak całkowicie. O przepraszam, jest taras tymczasowy - palety pobudowlane położone jedna na drugiej. Pominąwszy fakt, że trąci to nieco postmodernizmem i grozi zwichnięciem nogi i/lub złamaniem kości śródstopia, to przecież "nie tak miało być".

Plan jest taki: wezmę się i zrobię taras.

Ale jaki?

Drewniany.

Na czymś musi stanąć. Na fundamencie. Nie, nie będę teraz robił z domu placu budowy. Betoniarki nie mam, to beton z gruchy trzebaby lać. Czyli kopać głęboki rów i zaprosić ciężarówkę z betonem żeby rozwaliła mi co się tylko da z akcentem na mozolnie hodowane "zielone". Do kitu. No to na fundamencikach - takich cobym je zrobił sam. Jakoś. Dobra...

A potem? Potem na fundamencikach będzie oparta.. konstrukcja. Z czego? No jak drewniany to z drewna przecież. A jakiego? Grubego. A jak grubego?

Tu zaczęło się wyszukiwanie informacji. Najwięcej dowiedzieć można się z rozmaitych amerykańskich stron, gdzie budowanie "decków" mają oparte do perfekcji. W końcu przekrój belek konstrukcyjnych został mozolnie obliczony, przeliczony z cali na centymetry i wyszło 9x20cm. Kurde... Grube chyba będzie.

A dalej? Dalej będą takie poprzeczne beleczki usztywniające, już z kantówki 5x10.

A potem? No dechy będą potem, żeby chodzić było po czym. A jakie? Hmmm... Wtedy jeszcze nie wiedziałęm o nadchodzącym kryzysie, ale chyba coś przeczuwałem. W każdym razie myśl o drewnie egzotycznym odrzuciłem na starcie jako nieprzyzwoitą. Zwłaszcza że mój taraz ma mieć koło 40m kwadratowych... Więc drewno lokalne, opatrzone godłem "Teraz Polska". Może sosna, może świerk, może modrzew. Się później zdecyduje. Rzecz jasna wziąłem pod uwagę, że sosna jest miękka.i w ogóle. Argument za sosną brzmiał "no to co" i bardzo mi się spodobał. Nie jestem osobą która musi mieć wszystko błyszczące i w stanie nie wskazującym na jakiekolwiek użytkowanie. Taras jest po to żeby po nim chodzić. Nie w kapciach. W kaloszach. W walonkach. W adidasach. W butach na obcasie, z ostrogami i z powbijanymi w bieżnik buta kamykami. Nie chcę potem patrzeć na RYSĘ na moim wspaniałym lśniącym bangkicośtam za ...set złotych za metr i się wkurzać. Więc z założenia taras ma się zużywać.

 

W porządku, strategia mniej więcej obmyślona, czas na wykonanie. Wyliczyłem, że konieczne będzie wykonanie kilkunastu fundamencików punktowych, na których opierać się będzie szkielet tarasu. Ponieważ jak wcześniej wspomniałem nie miałem specjalnej możliwości posługiwania się betonem lanym, postanowiłem wykorzystać pozostałe mi p[o pudowie bloczki fundamentowe. W końcu utrzymują ciężar domu, więc i taras powinny utrzymać. Wykopywałem dołek na głebokość bodajże 6-ciu bloczków, a następnie przy użyciu tychże bloczków i gotowej zaprawy z worka zdobywałem sprawność murarza. Łatwo nie było, zwłaszcza że możliwości manewrowania w wąskim (bo jestem leniwy i więcej kopać mi się nie chciało) dołku były bardzo ograniczone.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/taras_1_1.JPG

 

Po wymurowaniu bloczkół dokonywałem rytualnego obsypania piaskiem oraz zagęszczenia tego piasku przy użyciu stempla sosnowego rocznik 2005 - warstwa po warstwie. Jak kamień teraz, panie...

 

Bloczki wystają trochę nad ziemię, do wysokości wylicz... eee... takiej jaka wyszła. Niestety, dokładność milimetrowa a nawet centymetrowa nie była możliwa do uzyskania. Równałem to potem drewnianymi podkładkami, jeśli były potrzebne.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/taras_1_2.JPG

 

Kiedy już miałem solidne podstawy, zakrzątnąłem się koło drewna. Zakrzątnięcie wyniosło mnie około 800 złotych (około metra sześciennego) i konieczność zabezpieczenia. Najpierw zabezpieczyłem na zielono. Smród był przy tym straszny, więc po kilku dniach zabezpieczyłem jeszcze raz. Wyszło zielonkawojakieśtam. Stwierdziłem, że taki kolor mi nie odpowiada, więc potem poszedł drewnochron na "wykwintny brązowy". Też dwa razy.

 

Moje wykwintnie brązowe bale umieszczałem na fundamencikach, a następnie dokonywałem fuzji, czyli też połączenia. Łączenia bali wykonywane były eleganckimi śrubkami fi 10, a do fundamencików mocowałem kołkami rozporowymi (takie coś metalowe, które robi się jeszcze bardziej metalowe jak się wkręca). Taki kołek rozporowy można chyba tylko granatem usunąć...

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/taras_2_1.JPG

 

Nie należy zapominać o położeniu jakiejś izolacji między fundamentami a konstrukcją, coby wody nie łapało. No i oczywiście trzeba zabezpieczyć obszar pod przyszłym tarasem przed chwastami. U mnie to zadanie spełnia agrowłóknina.

 

No, a tak to wygląda.

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/taras_2_2.JPG

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/taras_2_3.JPG

 

Następnym etapem będzie wstawienie poprzecznych beleczek usztywniających, a potem pokrycie dechami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...