Majka 13.06.2006 09:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Majka tylko dziwnie wydaje mi się, że oni (nauczyciele) są pewni, że dają mu nauczkę poprawka (zakuwanie całe wakacje wiesz korepetycje z matematyki i polskiego).Widzą jego obecną postawę i są przekonani, że to mu wyjdzie na dobre, bo jak zakuwał pół roku to może i jeszcze dwa miesiące. A mi jest go po prostu żal, bo należą mu się wakacje. Podciągną się, usprawnił, poprawił zachowanie. Naprawdę się naharował. A jest taki przygnębiony. Porozmawiać z nim poważnie, że lepiej będzie jak pójdzie do gimnazjum jeszcze raz do pierwszej klasy wytłumaczyć myślicie, że tak powinnam zrobić. rozumiem. Mój ancymon tez pokazał rogi /IV klasa/. Poprawił oceny, co prawda z polaka ostała się trója, ale z innych podciągnął na czwórki i piątki. Miał szlaban na wszystko. Teraz po wystawieniu ocen dalej sie pyta, czy może włączyć tv i oglądnąć 1 polowe meczu Co oznacza poprawka? MOże zaliczać te przedmioty we wrzesniu? To byloby super, A wakacje wcale nie musi spędzić całych na nauce, ani na zabawie i grach komputerowych. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ave 13.06.2006 09:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 tylko dziwnie wydaje mi się, że oni (nauczyciele) są pewni, że dają mu nauczkę poprawka (zakuwanie całe wakacje wiesz korepetycje z matematyki i polskiego). to nie nauczka a szansa. Chociaż tak jak Majka uważam, że dziecko powinno być przepadane, a strata roku nie będzie wielka - może nadrobi zaległości i w nauce i ewentualnie - dojrzałości szkolnej (to może się ciągnąć bardzo długo - nawet do matury...) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
forum_user 13.06.2006 09:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Skąd wiesz, że ten chłopak ma zaległości ? Wydaje mi się, że jego problemy nie biorą się z braku wiedzy z braku koncentracji nad tym co pisze.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 13.06.2006 09:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 JagnaOpinia jest z 2004 roku. Opanowanie materiału było trudne bo się nazbierało. Trzeba było uczyć się na bieżąco do tego powtarzać i zaliczać materiał z pierwszego półrocza. Często nauczyciel był nie dyspozycyjny więc zaliczenie rozciągało się czasie. Były też nieporozumienia. Przykład z matematyki, powtarzałam z nim pola figur płaskich. Znał wzory na pola wszystkich podstawowych figur. Kwadrat, prostokąt, trójkąt. Pytanie jakie potem dostał z tego zakresu polegało np. na narysowaniu wielokąta foremnego. I tu problem. Niby zadanie było prostsze od rzeczy które znał ale sobie nie poradził. Widzę, że jak chce to może. Miał ostatnio sprawdzian z lektury, którą przeczytał dwa razy /sam z siebie / i dostał 4.Czyli jak chce to może się nauczyć. Tylko, że w pierwszym półroczu mu się nie chciało. Wiecie co a ostatnio usłyszałam po sprawdzianie z matematyki który napisał chyba na 2 /zabrakło mu czasu na więcej zadań/ że to bardzo przyjemnie pisać sprawdzian kiedy się wie o co chodzi. On zdaje sobie sprawę, że trudności w nauce są konsekwencją zaniedbań. Choć bardzo często powtarza, że mu nie wyjdzie, że nie potrafi. Np. jak powtarzałam zadania z matematyki i wystarczy, że powiedziała, że teraz będzie trochę trudniejsze już widziałam strach i słyszałam, że sobie nie poradzi. Jak powiedziałam, że łatwiutkie a było tej samej trudności rozwiązał w mik. On stracił wiarę w to, że może mu w szkole wychodzić, że może mu się udać. Więc swym zachowaniem zwracał na siebie uwagę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dzióbek 13.06.2006 09:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Mój luby też powtarzał podstawówkę, fakt, że się nie uczył wolał grać w piłkę. To było w 6klasie, a póżniej jeżdził na olimpady z biologii, z której wczesniej miał 2 (teraz 1), skończył technikum i studia a teraz ma odpowiedzialne stanowisko i pnie się do góry. Takze to nic nie znaczy i teraz uważa, ze mu to bardzo dobrze zrobiło. Jego młodszy brat też był leniwcem a mama chodziła błagała nauczycielki, sama chodziła na korepetycje żeby mu póżniej wytłumaczyć (chociaż luby mówił jej żeby tego nie robiła niech posiedzi to ze wstydu wezmie się za naukę). I teraz ma 20 lat zachowanie dzieciaka, matura oblana i rok minął i 2 poprawki też oblał, pracuje w macdonaldzie i co z niego wyrosnie to nie wiadomo. Żadnej przyszłości nie ma z takim podejściem do życia. Tyle teściowa mu dobrego zrobiła. Aha. To nie koniec, jego siostra młodsza też - to chyba geny- siedziała 2 razy w liceum a teraz nauczycielka matematyki, studia skończone - fakt, że nie jest humanistka i jakaś zawzięta nauczycielka jedynie z polskiego ją oblewała. Aż strach myśleć jakie przygody w szkole będą z moja niunią Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 13.06.2006 09:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 dzióbeknie wiesz czy chodził do tej samej szkoły czy do innej? Może faktycznie trzeba było pozwolić,żeby się stoczył i na koniec miał same jedynki może to by go czegoś nauczyło. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zuzka 13.06.2006 10:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 zgadzam się, że granica między innym traktowaniem dysleksji a pobłażaniem lenistwu może być trudna do wyznaczenia. Nie znam dokładnie tematu, ale nie mozna go spłycać i zarzucać lenistwa. Moja koleżanka ma syna - dyslektyka. I wiem, że dużo pracy włożyła w leczenie (wizyty u psychologa ze dwa lata). Dzieciak jest geniuszem (nie przesadzam!), a w pierwszej klasie nie potrafił dodawać i napisać zdania bez błędu. Nie można lekceważyć dysleksji. I to nauczyciele powinni wiedzieć jak podchodzić do problemu. Eluś - domagaj się pomocy od psychologa (nie w poprawie jedynek, ale w rozwiązaniu kompleksowym problemu). Jeżeli psycholog ci nie pomaga to go zmień!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dzióbek 13.06.2006 10:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 dzióbek nie wiesz czy chodził do tej samej szkoły czy do innej? Może faktycznie trzeba było pozwolić,żeby się stoczył i na koniec miał same jedynki może to by go czegoś nauczyło. oj nie wiem, bo na szczęście mieszkają 300km dalej, a różnica między moim a jego bratem jest 14lat a siostrą 7 lat. Także to u nich chyba genetyczne. Jak mój był w wieku szkolnym to jego mama pracowała i nie miała czasu zajmować się jego nauka, a póżniej po urodzeniu jego brata przestała pracować. Dla mnie to było nie do pomyślenia, żeby mama chodziła na korepetycje (bo jemu się nie chciało, tzw obciach) i synowi pózniej tlumaczyła. Cos nie tak i skutki juz widać i takie przepuszczanie na siłę i wypłakiwanie u nauczycieli A by posiedział to by zmądrzał Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 13.06.2006 10:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Z wizyty u psychologa korzystałam dwu krotnie. Raz to była pomyłka drugi raz było lepiej, choć jednoznacznie wyszło, że Olek jest bardzo wrażliwym i mądrym dzieciakiem, psycholog była wprost zdziwiona że taki sympatyczny młody człowiek ma problemy w nauce. W ogóle nie kazała z nim przyjeżdżać raczej rozmowy były z nami rodzicami. To że przyznałam się do tych wizyt w szkole nie wyszło na dobre, chyba nikt się tym nie przejął. W szkole jest tylko pedagog, którego Olek bardzo lubi. Jest jedna prawidłowość nie wiem skąd to się bierze. Jeśli na przykład techniki uczy nauczycielka która ma dwóch synów i od początku nawiązała z moim synem dobry kontakt ,nie ma problemu z tym przedmiotem. Gdzie inne dzieci boją się tej nauczycielki i ledwo sobie radzą mój syn ma 3.Podobnie z informatyki. Może to nie to samo co polski czy matematyka ale zauważam prawidłowość gdzie jest niechęć do nauczyciela nie ma nauki i 0 postępów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 13.06.2006 10:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Dzióbek zero wypłakiwania u nauczycieli. Wprost przeciwnie zawsze odważnie i rzeczowo. Tak jak pisałam zaraz po wywiadówce na półrocze chodziłam i pytałam o zakres poprawy. Moje wizyty ograniczały się o oceny postępów. Nie przeszła by mi przez gardło taka prośba. I aż się tego boję. Prawie jestem gotowa, żeby powtarzał klasę, niż mam prosić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Luc Skywalker 13.06.2006 11:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Elus Nie przejmuj sie . Moja kuzynka zapytala nauczycielki , jak radzi sobie w szkole jej dziecko . Odpowiedz : a jakie to ma znaczenie , skoro nie wiemy w czym dziecko bedzie dobre jak wejdzie w dorosle zycie . Einstein w szkole bodaj sredniej , uznawany byl za co najmniej opozniony w stosunku do rowiesnikow . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 13.06.2006 12:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Dzięki próbuję się trzymać. Jestem po rozmowie z wychowawczynią i jestem pewna że jest do niego źle nastawiona. Mam nadzieję, że mój syn będzie kimś, wierzę to mocno. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 13.06.2006 13:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Dzięki próbuję się trzymać. Jestem po rozmowie z wychowawczynią i jestem pewna że jest do niego źle nastawiona. Mam nadzieję, że mój syn będzie kimś, wierzę to mocno. Jak zaczniesz go chronić i za niego załatwiać sprawy to nic z niego nie będzie. Eluś przyjmij do wiadomości że masz go wychować na faceta który ze wszystkim sobie poradzi, że jak będzie chciał to góry przeniesie. Z Twojej wypowiedzi odnoszę wrażenie że cały czas go uprawiedliwiasz i osłaniasz. Zmień podejście. Oczywiście nie odrazu skokowo. Niech on zacznie rozumieć że to jego nauka, jego oceny że sam musi brać sprawy w swoje ręce. Jest po I kl gimnazjum czyli zdał do 7 klasy (po staremu) czy juz zastanawiał się gdzie chce iść dalej ??. Moim zdaniem trzeba stawiac przed nim zadania na poczatek takie małe aby sobie poradził i chwalić go za choćby najmniejsze sukcesy. Z porażek nie robić afery mówić że nastepnym razem będzie lepiej. Trzeba chłopaka zmotywować i zaszczepić w nim cheć do pracy i poczucie pewności własnych sił. Konsekwencja konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja jest tu wymagana. To taka diagnoza na odległośc która może byc oczywiście calkowicie błędna. Bo może być tez tak że chłopak ma ojca tyrana który za każdą lufę go tłucze a ten nie może sie skupić w domu i tylko patrzy jak isc na podwórko do kumpli. Ty chodzisz po nauczycielach i starasz sie wszystko zatuszować. Może być tez tak że wychowujesz go samotnie. I chłopak to twoje oczko w głowie i jest zagłaskany bo starasz sie wynagrodzić mu brak tatusia. Tego nie da się stwierdzić na odległość. Jakby nie było przyjmij że każda nawet najmnijsza sprawa zrobiona przez twojego syna samodzielnie to prezent dla jego postawy i charakteru . Bo wtedy sie umacnia i zdobywa poczucie własnej wartości. Każda sprawa załatwiona za niego to dla niego krzywda to odbieranie mu szansy na samodzielność i robienie z niego mamisynka. Trudne to ale niestety madra miłość nie jest łatwa. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 13.06.2006 15:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Jesteśmy pełną rodziną. Jest jeszcze starsza córka. Faktycznie ciężar wychowywania spoczywa na mnie, bo jak pisałam mąż pracuje po za domem i ciągle wyjeżdża. Czy jestem idealną matką pewnie nie. Moja córka uczy się dobrze. Jest samodzielna radzi sobie dobrze. Pewnie nie jesteśmy idealną rodziną. Mój mąż preferuje dość zasadnicze metody wychowania. Z tym lataniem do nauczycieli to nie jest to aż tak nagminne. Myślę, że mieści się w granicach rozsądku.Za opinię i rady dzięki. Do wychowawczyni dzwoniłam dzisiaj, bo chciałam poznać jej opinię wywiadówka była w marcu i od tego czasu nie miałam żadnych informacji. Po rozmowie z wychowawczynią udałam się do psychologa szkolnego. Po lekturze forum byłam gotowa na to by powtarzał klasę. W myśl zasady niech się uczy na błędach. Psycholog jednak odradzała mi to rozwiązanie. Będą poprawki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 13.06.2006 15:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Eluś nie ogladaj się na forum że jedni piszą niech kibluje inni niech zdaje poprawki - podejmij decyzję jaką uważasz za słuszną. Z tego co napisałaś to chłopak ma ojca z doskoku. Ojciec jest bardzo wazny dla wychowania chłopaka . Ale tego nie zmienimy i musisz sobie radzić z tym co jest. Powinnaś przekierować jego energię i zapał bardziej na naukę i może jakiś twórcze hobby, może na sport trudno mi powiedzieć jakie masz warunki na miejscu. Czym się zajmują jego koledzy? Czy ma kolegów? Taki 13...14 letni chłopak ma bardzo duzo energii, sprytu , zapalu i głowe nabita najprzerózniejszymi pomysłami - to gdzieś musi ujść. Trzeba tym tylko umiejetnie pokierować, cos podpowiedziec, zaproponować . A później jak załapie to już z górki. Trzymaj się. Zarówno poprawka jak i powtórka to nic wielkiego.Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dzióbek 13.06.2006 16:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Dzióbek zero wypłakiwania u nauczycieli. Wprost przeciwnie zawsze odważnie i rzeczowo. Tak jak pisałam zaraz po wywiadówce na półrocze chodziłam i pytałam o zakres poprawy. Moje wizyty ograniczały się o oceny postępów. Nie przeszła by mi przez gardło taka prośba. I aż się tego boję. Prawie jestem gotowa, żeby powtarzał klasę, niż mam prosić. Z tego co zrozumialam to Twój syn starał się poprawić, uczył się tylko mu nie wychodziło - dobrze zrozumiałam? Bo jeżeli tak to nauczycieli sami powinni docenić starania, nie każdy jest geniuszem. Ja opisywałam sytuacje gdzie zarówno mój luby miał nauke serdecznie gdzieś i tak samo jego brat, mówił ze sie uczy a głównie grał na kompie. To typowa sytuacja co mama za bardzo za niego załatwiała a on sie i tak nie przykładał by poprawić oceny, a uwierz moja teściowa potrafi niezle płakać i robic z siebie ofiarę. I tak go przepychali. Ale jeżeli uczeń chce się poprawić a Ty widzisz, ze chłopak się stara to jak najbardziej trzeba pomóc, bo inaczej może się załamać, że uczył się i nadaremno wiec po co ma się przykładać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dzióbek 13.06.2006 16:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Do wychowawczyni dzwoniłam dzisiaj, bo chciałam poznać jej opinię wywiadówka była w marcu i od tego czasu nie miałam żadnych informacji. . Dziwię się, że ona sama nie powiadomiła, przecież to jej obowiazek zasygnalizować rodzicom że uczeń jest zagrozony Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 13.06.2006 16:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Wiecie co jesteście super.Wychowawczyni bardzo surowa i wymagająca. Jej metody wychowawcze mało skuteczne. I Może w starszych klasach się sprawdzają na gimnazjalistach niestety nie. Sama oświadczyła dzisiaj w rozmowie, że poniosła porażkę jeżeli chodzi o mojego Olka. Chyba to nienormalne, że jako wychowawczyni zaproponowała zachowanie naganne jako wyjściowe jej zdaniem ma to mojemu synowi uświadomić że musi zmienić swoje postępowanie. Do tego mają się odnieść inni nauczyciele i wiem od Pani pedagog, że całej klasie tak zrobiła. Bardzo nisko ich oceniła. Podobno mamy bardzo dobrych uczniów przychodziły już z tym problemem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 13.06.2006 16:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Chyba to nienormalne, że jako wychowawczyni zaproponowała zachowanie naganne jako wyjściowe jej zdaniem ma to mojemu synowi uświadomić że musi zmienić swoje postępowanie. Do tego mają się odnieść inni nauczyciele i wiem od Pani pedagog, że całej klasie tak zrobiła. Bardzo nisko ich oceniła. Podobno mamy bardzo dobrych uczniów przychodziły już z tym problemem. Takie ma metody, a rodzice zupelnie niepotrzebnie robia z tego afere, zanim jeszcze przyjdzie co do czego. Potem dzieciutwierdzane zostaja w przekonani, ze dzieje im sie krzywda i wynik latwo mozna przewidziec. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 13.06.2006 16:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 No właśnie nie dzwoniła. Wiecie co a ja ciągle swojemu synowi powtarzałam, że ona jest za nim. Że jej metody postępowania są dobre. Wiecie, co pedagog mi powiedziała, żeby nie brać za bardzo do siebie tego co ona wygaduje. To jest jakieś chore. Okazuje się że ona preferuje bicie jako jedną z metod wychowawczych. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.