Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dowcipy


Redakcja

Recommended Posts

Jasiek zaprosił swoją mamę na obiad w mieście, w którym studiował, wynajmował małe mieszkanko razem z koleżanką Justyną. Jednak, kiedy matka przyjechała do synka, nie mogła nie zauważyć, że współlokatorka syna jest wyjątkowo ładną i seksowną blondynką. Jak to każda matka zaczęła się zastanawiać, czy aby z tego ich wspólnego mieszkania nie wynikną jakieś problemy. Syn zauważył, jak matka patrzy na Justynę i kiedy byli sami powiedział:

- Domyślam się o czym myślisz, ale zapewniam cię, że ona i ja jesteśmy tylko współlokatorami. Nic nas nie łączy.

Tydzień później Justyna pyta się Jaśka:

- Słuchaj, nie chcę nic sugerować, ale od ostatniego obiadu z twoją matką, nie mogę znaleźć mojej pamiątkowej cukierniczki. Chyba jej nie wzięła, jak myślisz?

Jasiek zdecydował się napisać list do matki:

"Droga mamo, nie piszę, że wzięłaś pamiątkową cukiernicę Justyny, nie piszę też, że jej nie wzięłaś. Fakt jednak pozostaje, że od kiedy byłaś u nas na obiedzie tydzień temu, nie możemy jej znaleźć."

Odpowiedź przyszła parę dni później.

"Drogi Jasiu, nie twierdzę, że sypiasz z Justyną, nie twierdzę też, że z nią nie sypiasz. Fakt jednak pozostaje, że gdyby Justyna spała we własnym łóżku, już dawno by ją znalazła. Buziaczki, mama"

:grin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 4,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Jest to dość stary dowcip i gwoli wprowadzenia wyjaśniam, że na Śląsku, gwarowo (w pewnych kregach towarzyskich :grin: ) czarny salceson określano mianem sk****syn.

 

Do sklepu mięsnego wchodzi górnik i pyta sprzedawczynię:

- Jest sk****syn

- Panie kierowniku! Ktoś do pana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spotyka się dwóch sąsiadów. Jeden mówi do drugiego:

- Słuchaj stary, nie wiem co mam zrobić, mój kot załatwia mi się na dywan.

- Jak to?

- No, załatwia się na dywan, potem jeździ tyłkiem po podłodze i rozsmarowuje to wszędzie, nie wiem już co mam robić. Może ty byś coś poradził?

- Wiesz co, zwiń dywan i oklej podłogę papierem ściernym.

Spotykają się ponownie po dwóch tygodniach.

- No i jak? - pyta pomysłodawca.

- O człowieku, rewelacja! Jak kocisko rozpędziło się w przedpokoju, to do lodówki już tylko oczy dojechały!

:lol: :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzej Polacy wrócili z Ameryki po kilku miesiącach pracy. Przed spotkaniem z żonami postanowili iść do lekarza przebadać się, bo to nigdy nie wiadomo co człowiek złapie na obczyźnie. Wszedł pierwszy. Nie ma go pół godziny, w końcu wychodzi załamamy.

- No i co lekarz powiedział? - pytają koledzy.

- AIDS!

Wchodzi drugi, znowu go długo nie ma. Wychodzi załamany.

- No i co?

- AIDS!

Wchodzi trzeci. Nie ma go jeszcze dłużej. Nagle wybiega uradowany:

- Kiła! Kiłeczka! Kiłunia!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzech Ślazaków Gustek, Lojzek i Hubert postanowili jechać na saksy do Francji.

Ale nie znali języka francuskiego i w związku z tym martwili się jak się będą tam porozumiewać. Ale obawy szybko rozwiał Gustek mówiąc, że francuski jest bardzo podobny do j. polskiego np:

- ja Gustek to po francusku będę się nazywał Guj

- ty Lojzek będziesz Luj

- a ty Hubert..

- Ni jo nie jada.... śpiesznie odpowiedział Hubert.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W autobusie komunikacji miejskiej siedzi młody chłopak i czyta bulwarowa gazetkę. W pewnym momencie tuż obok młodzieniaszka staje babcia podpierająca się laską. Autobus jedzie, a babcia zaczyna stukać laską w podłogę. Chłopak podderwowany sytuacją zwraca babci uwagę

- Babciu gdybyś założyła gumką na laskę to nie byłoby słychać stukania!

Babcia zdenerwowana odpowiada:

- Gdyby twój ojciec nałożył gumkę to ja teraz miałabym gdzie usiąść!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beduinowi na pustyni zepsuł się wielbłąd. Biedak próbuje go naprawić, kusi dodatkową wodą, w końcu pchając zwierzę przed sobą idzie szukać pomocy. Po przebyciu kilku kilometrów widzi na środku pustyni neon „Camel Service”. Dopycha więc swój nieszczęsny pojazd do stacji napraw, naprzeciw mu wychodzi pracownik, ogląda zwierzaka, w końcu stawia go na kanał. Sam schodzi do kanału, bierze dwie cegłówki i jak nie przyrżnie wielbłądowi po jajach!! Z dzikim wyciem zwierzak pognał przed siebie. Beduin zdenerwowany pyta:

- No i jak ja go teraz dogonię?

- Na kanał!

I beduin pognał w ślady wielbłąda.

Serwisant zaległ w hamaku i leniwie drzemie w pustynnym skwarze. Z letargu budzi go właściciel serwisu.

- Byli dzisiaj jacyś klienci?

- Tak, jeden Arab z wielbłądem.

- Obsłużyłeś jak należy?

- Oczywiście!

- A pieniądze pobrałeś?

- Oj, zapomniałem.....

- Na kanał!

 

:grin: :grin: :grin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stare. a nagle aktualne...

 

Firma Microsoft podpisała kontrakt z amerykańskim wojskiem na dostarczenie nowych typów broni.

 

01.04.2002, 4:30. Arabia Saudyjska Baza (WWS) USA.

Porucznik John Falkon ostatni raz pomachał ręką towarzyszom i wdrapał się do kabiny. Przepełniało go uczucie dumy. Spotkał go taki honor!

Dowiedział się o tym od generała Breaka który powiedział:

- Spotkał was wielki honor poruczniku. Wykonacie pierwszy bojowy lot na supertajnym samolocie F-22M

- M oznacza zmodyfikowany? - starał się sprecyzować Falkon

- M oznacza Microsoft - odpowiedział generał - Samolot został w pełni przeprogramowany przez nich. Oni zapewniają, że teraz zadania bojowe może wykonywać każdy idiota. No, ale my na pierwszy raz wyznaczyliśmy pana, poruczniku Falkon, jednego z najlepszych pilotów. Będzie pan musiał zniszczyć iracki ośrodek jądrowy.

- Może pan już słać Saddamowi kondolencje sir - odpowiedział Falkon.

Porucznik jak zwykle zapiął pasy i tylko zwrócił uwagę, że oprzyrządowanie różni się od standardowego. Przyrządów ubyło, za to na zwolnionym miejscu pojawiła się dwu-przyciskowa mysz.... dlaczegoż to metalowa? Falkon wzruszył ramionami wcisnał przycisk i włączył zasilanie.

Na przednim ekranie, na tle widocznego z kabiny nieba z rzadkimi obłoczkami pojawił się napis: "Microsoft Winwars 2002"

Po czym silniki same zaczęły pracować silniki i klapy same się opuściły do położenia startowego.

"Gratulujemy zakupu Mcrosoft Winwars 2002!" - zakomunikował ekran. "Teraz wojna stanie się jeszcze wygodniejsza, a wasza śmiertelność spadnie!

Porada dnia:

Przed lądowaniem należy wysunąć podwozie."

- Orzeł 1 start zezwalam rozległo się w hełmofonie.

- Ja jeszcze nie prosiłem - zdziwił się Falkon.

- A.... Wam nie trzeba.... Plug&Play - wyjaśniła kontrola naziemna.

Samolot szybko nabierał prędkości, jak pokazywał wskaźnik i wkrótce był już w powietrzu.

"Teraz Winwars 2002 przeprowadzi instalację waszej amunicji na wybrany cel - oświadczył system. Wybrany cel: iracki ośrodek jądrowy."

Falkon z ciekawości kliknął na przycisk "Zmień" i zobaczył listę, na której pomiędzy innymi obiektami na całym świecie figurowały Biały Dom i baza z której dopiero co wyleciał. Falkon szybko nacisnął "Anuluj".

"Wybierz typ instalacji :

- Minimalny - na obiekt zostaną zrzucone tylko bomby.

- Normalny - na obiekt zostaną zrzucone bomby i rakiety.

- Pełny - na obiekt zostanie zrzucony cały samolot".

Domyślnie system proponował drugi wariant i Falkon, z zaniepokojeniem stwierdził, że lepiej nie będzie się spierać.

- Teraz zostanie przeprowadzone testowanie waszego samolotu. Niech pan zamknie oczy aby uniknąć urazów przy zmianie trybów.

Silniki dziko zaryczały, i oczy Falkona jako żywo omal nie wyskoczyły z orbit od niesamowitego przeciążenia. Zaczęło się prawdziwe piekło: samolotem rzucało na wszystkie strony pikował w dół i wykonywał niesamowite wiraże...

W końcu porucznik doszedł do siebie ciemność przed oczami ustąpiła i zobaczył jak latająca po całej kabinie mysz upadła na swoje miejsce.

"Lecicie samolotem Lokheed F-22 z dwoma silnikami Pratt-Whitney" z niezmąconym spokojem oświadczył system. Maksymalna szybkość 1451 mil na godzinę. Porada dnia: Przetaktowanie częstotliwości turbiny ponad zalecaną przez producenta może zakończyć się awarią.

- Do końca instalacji pozostało 0:34:16

 

Ten sam dzień, 4:52. Niebo nad Irakiem, u dołu ekranu powoli przesuwał się pasek z procentami. System w międzyczasie reklamował Wiwars dla czołgów, łodzi podwodnych i piechoty morskiej, a także obiecywał wszystkim nabywcom wersji dla samolotów bezpłatny aplet: Kamikaze 5:21 Zmiana obrazków podziałała na Falkona usypiająco i z półdrzemki wyrwał go dźwięk systemu na radarze pojawiła się zielona kropka.

"Wykryto nowe urządzenie: - samolot przeciwnika - radośnie zakomunikował system".

Falkon chciał już wykonać standardowy zwrot bojowy ale

wtem zauważył przycisk "Usunąć" i kliknął na niego myszką. Jesteście pewni, że chcecie usunąć samolot przeciwnika? - podejrzliwie zapytał system.

- Jakże by nie!

Falkon kliknął Tak. Iracki myśliwiec przepadł z radaru.

- Tak szybko?- zdziwił się porucznik. -No no... Microsoft daje popalić!

Zaczął On już z szacunkiem śledzić pojawiające się na ekranie reklamy:

Winwars dla pilotów niepełnosprawnych... jednak od tego

zajęcia oderwała go rakieta, przelatująca ponad samą kabiną. Falkon z niedowierzaniem obrócił się i zauważył iracki myśliwiec.

- Co to...?!?!? - wrzasnął Falkon i dopiero wtedy spostrzegł, że z niezauważonej wcześniej ikonki "Kosz" w rogu ekranu sterczy ogon samolotu. Porucznik szybko ze złością kliknął na ikonkę i nacisnął:

Opróżnić!

- Czy na pewno chcesz fizycznie zniszczyć samolot przeciwnika?

- Jego przywrócenie nie będzie możliwe. - uprzedził system.

- TAK ! - warknął Falkon wciskając przycisk myszy.

Spod skrzydła wyleciał Sidewinder, pozostawiając biały puszysty ślad, pomknął naprzeciw nieprzyjaciela. Zajaśniał blask wybuchu

i gorące odłamki nieprzyjacielskiej maszyny poleciały na ziemię. Jednak do spokoju było daleko. Pikający dźwięk uprzedził o nowym

niebezpieczeństwie.

- Wykryto nowe urządzenie: rakieta ziemia powietrze! - stwierdził

system i popadł w zamyślenie. Na próżno Falkon klikał myszką widząc jak złowieszcza kropka zbliża się do centrum radaru. W końcu system wyszedł z zadumy:

- Nie mogę znaleźć driverów dla tego urządzenia. Włóż dyskietkę z

driverami i wciśnij OK.

Falkon wcisnał: "Szukać"

- Najbliższy odpowiednik: Ręczne granaty. - objaśnił go system

- Zainstalować ?

Falkon szarpnął za dźwignię uchodząc w manewr przeciwrakietowy. Było jednak już zbyt późno. Samolotem szarpnęła eksplozja. Wyprowadziwszy z trudem samolot z nurkowania pilot kliknął na ikonce "System" W wierszu "lewe skrzydło" świeciły żółtymi kolorami: klapy i lotki.

Ale ostatecznie on jeszcze tanio z tego wyszedł. Niebieski pasek pełzł na dół i pokazywał już 82% ... u niego były jeszcze szanse na wykonanie zadania....

Radar pokazał jeszcze dwa nieprzyjacielskie samoloty, ale one leciały z tyłu Falkona i specjalnie go nie niepokoiły. On wiedział że ta iracka ruina nie jest w stanie dogonić superszybkiego F-22. Jednak samoloty zbliżały się. Falkon z niedowierzaniem spojrzał na szybkościomierz i zrozumiał, że jego predkość szybko spada.

- Co za diabeł?! - wściekł się porucznik. - Silniki przecież w porządku, i paliwa pełno!

Ekran tymczasem zaczął wściekle migać i pojawił się obrazek klepsydry. Wskaźniki zastygały w jednym położeniu, poruszały się

krótkimi zrywami, poczym znów zastygały.

- Niewystarczające zasoby wolnej pamięci. - spuścił z tonu system

- Wyłączyc niepotrzebne zadania.

Falkon wywołał listę zadań, próbując pojąć co oznaczają nazwy typu "winppl" lub "v666apl" i które z nich są niepotrzebne. Tymczasem silniki prawie zamilkły szybkość spadła do krytycznej: jeszcze trochę i samolot runie w dół. Ogłupiałe od takiej taktyki walki powietrznej irackie myśliwce przeleciały obok i zderzyły się tuż przed nosem Falkona. Porucznik tymczasem odszukał w spisie zadań wiersz: "Obserwacja przeciwnika" obok której w nawiasach było napisane: [Nie odpowiada], i wcisnął OK. Ekran radaru zgasł za to samolot zaczął nabierać prędkości. Niebieski pasek pokazywał już 99% ... w końcu i 100. Falkon ze zdumieniem patrzył na ziemię pustynia na dole w niczym nie przypominała fotografii satelitarnej irackiego centrum jądrowego. Widać zrozumiał to także system bo w ślad za 100% na pasku pojawiło się 101.... potem 102.... Na 106 ekran zrobił się niebieski i pojawił się napis:Błąd 000000e spowodowany przez moduł VXD0000(0) w module VXD428092(0) Możliwa normalna kontynuacja lotu. Możecie wcisnąć eject aby się katapultować: Uwaga! przy katapultowaniu się stracicie niezachowany samolot. Falkon jeszcze nie zamierzał się katapultować, tym bardziej że przed nim w końcu pojawiło się irackie centrum jądrowe. Pojąwszy że nie ma co dalej polegać na Microsofcie porucznik przygotował samolot do bombardowania ręcznego. Sprowadził samolot w dół czekając dopóki celownik systemu nie uchwyci celu.

- Jest! - Falkon wcisnął przycisk.

Coś zazgrzytało i wyskoczył nowy komunikat:

"Luk bombowy wykonał niedozwoloną operację i zostanie zamknięty."

Falkon pociągnął dźwignię do siebie aby znowu podnięść maszynę w górę. Ale samolot szybko obniżał się. Porucznik panicznie klikał

myszką po różnych menu szukając przyczyny. "Joystick nie odpowiada" - przeczytał w końcu. Zrozumiał że przywrócić system do pracy może tylko restart. Falkon wyłączył i włączył zasilanie pulpitu.

- Poprzedni lot był wykonany niewłaściwie" - oświadczył mu system. "Wciśnijcie dowolny klawisz w celu sprawdzenia całego samolotu".

- Do diabła!!! - wrzasnął Falkon, naciskając Anuluj. Pojawił się ekran startowy Winwars 2002: system zaczął powoli się ładować.

Do ziemi zostało już tylko kilkaset metrów.

- System uruchomiony w trybie awaryjnym" - w końcu pokazał ekran.

"W tym trybie wyłączone są systemy lotu i uzbrojenia.

Możecie tylko jeździć po lotnisku." Zrozumiawszy, że więcej niczego zdążyć nie zrobi, Falkon wcisnął Eject oczekując że teraz kabina zostanie odłączona a uderzenie za chwilę wyrzuci

go w powietrze. Lecz zamiast tego na ekranie pojawiło się

pytanie:

- Czy jesteście pewni że chcecie się katapultować ?

- TAK!!! - z wśćiekłością zawarczał Falkon patrząc jak maszyna

nieubłaganie zbliża się do ziemii.

- Proszę Czekać trwa przygotowanie do katapultowania

niewzruszenie poinformował system i zapadł w zamyślenie ...

 

2.004.2002, Bagdad. Pałac Saddama Husseina.

W taki sposób żywo relacjonował generał:

- Dzięki bohaterskim wysiłkom naszych pilotów, którzy

wdali się w nierówną walkę z amerykańskim agresorem, udało się odsunąć niebezpieczeństwo od ośrodka jądrowego i został zniszczony samolot przeciwnika...

- Tak ???!!! - ciężkie spojrzenie dyktatora wwierciło

się w prelegenta, i ten szybko opuścił wzrok.

- W rzeczy samej nierówną. Trzech przeciw jednemu i ich szczęście, że nie przeżyli bo on i tak doleciał do ośrodka. Jeśli ośrodkowi nic się nie stało, to tylko miłosierdzie Allacha."

Generał okrył się zimnym potem. Zrozumiał, że teraz jego

żadne miłosierdzie Allacha nie uratuje.

- Masz 30 sekund, żeby się usprawiedliwić! - leniwie

rzucił Saddam.

- O! - krzyknął generał wyjmując z opieczętowanego

pudełka błękitny kompakt-dysk.

- To znaleźliśmy wśród odłamków samolotu. Szczyt

amerykańskich technologii komputerowych! Najnowsze programy sterowania techniką wojskową!

- U ciebie pojawiła się maleńka szansa, - dyktator

odchylił się w fotelu.

- Za trzy tygodnie to powinno być zainstalowane we

wszystkich maszynach naszej armii.

- Będzie wykonane, panie prezydencie! krzyknął

generał..

 

 

 

Za trzy tygodnie i jeden dzień Irak bezwarunkowo

skapitulował.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzyż na drogę, ku chwale Ojczyzny.... niech mu ziemia lekką będzie....

A propos:

Zapytano Andrzeja Poniedzielskiego, czy on jest z zawodu glazurnikiem, bo kiedy coś opowiada, patrzy w dół jakby sprawdzał czy fuga jest równo położona :smile:

On też jest "ponury"... I Mann też... (czarodziejska góra :smile: )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki ojcu przez całe dzieciństwo myślałem, że nazywam sie Jezus Chrystus... Ojciec krzyczał:

- Jezu Chryste, zamilcz!

Mój brat zaś miał na imię Cholera:

- Cholera, przestań hałasować!!!

Raz ojciec widząc mnie zawołał:

- Cholera, do domu!

- Tatusiu, ale ja nazywam sie Jezus Chrystus...

[orig. Bill Cosby]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są różne debeściaki. Oto jeden z moich ukochanych:

 

Julian Tuwim: Ślusarz

 

W łazience coś się zatkało, rura chrapała przeraźliwie, aż do przeciągłego wycia, woda kapała ciurkiem. Po wypróbowaniu kilku domowych środków zaradczych (dłubanie w rurze szczoteczką do zębów, dmuchanie w otwór, ustna perswazja etc.) - sprowadziłem ślusarza.

Ślusarz był chudy, wysoki, z siwą szczeciną na twarzy, w okularach na ostrym nosie. Patrzył spode łba wielkiemi niebieskiemi oczyma, jakimś załzawionym wzrokiem. Wszedł do łazienki, pokręcił krany na wszystkie strony, stuknął młotkiem w rurę i powiedział:

- Ferszlus trzeba roztrajbować.

Szybka ta diagnoza zaimponowała mi wprawdzie, nie mrugnąłem jednak i zapytałem:

- A dlaczego?

Ślusarz był zaskoczony moją ciekawością, ale po pierwszym odruchu zdziwienia, które wyraziło się w spojrzeniu sponad okularów, chrząknął i rzekł:

- Bo droselklapa tandetnie zblindowana i ryksztosuje.

- Aha, powiedziałem, rozumiem! Więc gdyby droselklapa była w swoim czasie solidnie zablindowana, nie ryksztosowała by teraz i roztrajbowanie ferszlusu byłoby zbyteczne?

- Ano chyba. A teraz pufer trzeba lochować, czyli dać mu szprajc, żeby śtender udychtować.

Trzy razy stuknąłem młotkiem w kran, pokiwałem głową i stwierdziłem:

- Nawet słychać.

Ślusarz spojrzał dość zdumiony:

- Co słychać?

- Słychać, że śtender nie udychtowany. Ale przekonany jestem, że gdy pan mu da odpowiedni szprajc przez lochowanie pufra, to droselklapa zostanie zablindowana, nie będzie już więcej ryksztosować i, co za tym idzie ferszlus będzie roztrajbowany.

I zmierzyłem ślusarza zimnem, bezczelnem spojrzeniem. Moja fachowa wymowa oraz nonszalancja, z jaką sypałem zasłyszanemi po raz pierwszy w życiu terminami, zbiła z tropu ascetycznego ślusarza. Poczuł, że musi mi czemś zaimponować.

- Ale teraz nie zrobię, bo holajzy nie zabrałem. A kosztować będzie reperacja - wyczekał chwilę, by zmiażdżyć mnie efektem ceny - kosztować będzie... 7 złotych 85 groszy.

- To niedużo - odrzekłem spokojnie - Myślałem, że co najmniej dwa razy tyle. Co się zaś tyczy holajzy, to doprawdy nie widzę potrzeby, aby pan miał fatygować się po nią do domu. Spróbujemy bez holajzy.

Ślusarz był blady i nienawidził mnie. Uśmiechnął się drwiąco i powiedział:

- Bez holajzy? Jak ja mam bez holajzy lochbajtel kryptować? Żeby trychter był na szoner robiony, to tak. Ale on jest krajcowany i we flanszy culajtungu nie ma, to na sam abszperwentyl nie zrobię.

- No wie pan, zawołałem, rozkładając ręce, czegoś podobnego nie spodziewałem się po panu! Więc ten trychter według pana nie jest zrobiony na szoner? Ha, ha, ha! Pusty śmiech mnie bierze! Gdzież on na litość Boga jest krajcowany?

- Jak to, gdzie? warknął ślusarz. Przecież ma kajlę na uberlaufie!

Zarumieniłem się po uszy i szepnąłem wstydliwie:

- Rzeczywiście. Nie zauważyłem, że na uberlaufie jest kajla. W takim razie - zwracam honor: bez holajzy ani rusz.

I poszedł po holajzę. Albowiem z powodu kajli na uberlaufie trychter rzeczywiście robiony był na szoner, nie zaś krajcowany, i bez holajzy w żaden sposób nie udałoby się zakryptować lochbajtel w celu udychtowania pufra i dania mu szprajcy przez lochowanie śtendra, aby roztrajbować ferszlus, który źle działa, że droselklapę tandetnie zablindowano i teraz ryksztosuje.

 

-----------------------------------------------------------------

 

Dla niezorientowanych załączam słowniczek do tekstu, który ukazał sie 27 czerwca 2001 roku na grupie news:pl.misc.budowanie (Na podstawie posta Michała P. Lubiszewskiego i następnych).

 

abszerwentyl - Absperrventil - zawór odcinający

calujtung - Zeitung? (gazeta)

droselklapa - Drosselklappe - zawór motylkowy (w samochodach przepustnica)

ferszlus - Verschluss - zamek, zamknięcie

holajza - Hohleisen - dłuto (żłobak)

kajla - Keil - klin

lochbajtel - Lochbeitel - dłuto gniazdowe, przysiek

lochować - lochen - (prze)dziurawić

pufer - Puffer - zderzak

roztrajbować - vertreiben - rozprowadzić

szprajc - prawdopodobnie od spreizen - rozwierać

trychter - Trichter - lejek

uberlauf - Ueberlauf - przelew, wybieg, nadmiar

udychtować - dichten - uszczelnić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...