Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jestem zdołowany - help :-((


inwestor

Recommended Posts

Dzięki kochani podładowaliście mi akumulatory. Biorę się w garśc. Ale widzę że takie tam niby bzdetne sprawy ale długotrwałe to nie na moja psychikę. Jakis kudre mietki zaczynam się robi czy co.

Dzięki i pozdrawiam

 

I o to chodzi , Bracie , o to chodzi !!!

 

Myślę , że praca powinna być , przynajmniej w najbliższym czasie , Twoim priorytetem , bo jak ją nie daj Boże zawalisz , to dojdzie Ci jeszcze problem finansowy :cry: . Teściową faktycznie lepiej omijaj z daleka , żebyś jej czasami w nerwach nie wypalił cosik nieprzyjemnego , co trudno Ci będzie potem odkręcić . A dzieciaczki masz już na szczęście duże . Spróbuj znależć chwilę wolnego czasu i porozmawiać z nimi o Swoich kłopotach , na pewno zrozumieją . Myślę że możesz również liczyć na ich wsparcie , zwlaszcza psychiczne . Zobaczysz jak Cię uskrzydli przytulenie się córeczki i słowa -Tatuś , nie martw się :) :) :)

 

Trzymaj się !

 

Pozdrowienia - Maxtorka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 51
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Witaj :D

Spójrz za okno ... jaka pogoda ?

No właśnie ! i tak trzymaj ! :D :D :D

A co do pracy -Weż się w karby , i poświęć jej uwagę : nie rozmieniaj się na drobne . Musisz się na czymś skupić - przetrwasz ( wiem , co mówię ) .

Więc , raz jeszcze : Głowa do góry , praca...praca . Teściowa - olej ( w końcu i tak się wyprowadzisz na swoje , a starego konia nie nauczysz ciągnąć ) . Żona tulona a dzieci głasknane na pociechę przy smutkach ( babcina rewizja ) . I nie ma haka - będzie dobrze !

 

Pozdrawiam promieniami słońca

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki kochani podładowaliście mi akumulatory. Biorę się w garśc. Ale widzę że takie tam niby bzdetne sprawy ale długotrwałe to nie na moja psychikę. Jakis kudre mietki zaczynam się robi czy co.

Dzięki i pozdrawiam

 

I o to chodzi , Bracie , o to chodzi !!!

 

Myślę , że praca powinna być , przynajmniej w najbliższym czasie , Twoim priorytetem , bo jak ją nie daj Boże zawalisz , to dojdzie Ci jeszcze problem finansowy :cry: . Teściową faktycznie lepiej omijaj z daleka , żebyś jej czasami w nerwach nie wypalił cosik nieprzyjemnego , co trudno Ci będzie potem odkręcić . A dzieciaczki masz już na szczęście duże . Spróbuj znależć chwilę wolnego czasu i porozmawiać z nimi o Swoich kłopotach , na pewno zrozumieją . Myślę że możesz również liczyć na ich wsparcie , zwlaszcza psychiczne . Zobaczysz jak Cię uskrzydli przytulenie się córeczki i słowa -Tatuś , nie martw się :) :) :)

 

Trzymaj się !

 

Pozdrowienia - Maxtorka :)

Oj dzieki dzięki. A dzieciaczki mam kochane do obłędu. Młodsza następnego dnia po tej rewizji i awanturze podeszła do mnie i zmartwionym głosikiem i z wrogim spojrzeniem na babcię spytała tatusiu czy rozchorowałeś się z tego że babcia się pokłóciła ?? ( akurat miałem straszna chrypę i nie bardzo mogłem mówić) . Tak tylko nie o to mi w tym chodzi aby jakieś wrogości w domu były.

Osowa już się przeprowadziliśmy w zeszłym roku latem a "mamusia" mieszka z nami. więc ta opcja odpada. Trzeba się układać i to mnie dołuje.

Pozdrawiam i dzieki za wsparcie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj dzieki dzięki. A dzieciaczki mam kochane do obłędu. Młodsza następnego dnia po tej rewizji i awanturze podeszła do mnie i zmartwionym głosikiem i z wrogim spojrzeniem na babcię spytała tatusiu czy rozchorowałeś się z tego że babcia się pokłóciła ?? ( akurat miałem straszna chrypę i nie bardzo mogłem mówić) . Tak tylko nie o to mi w tym chodzi aby jakieś wrogości w domu były.

Osowa już się przeprowadziliśmy w zeszłym roku latem a "mamusia" mieszka z nami. więc ta opcja odpada. Trzeba się układać i to mnie dołuje.

Pozdrawiam i dzieki za wsparcie

 

Oj , jak mieszkasz z " mamuśką " , to tym bardziej trzymaj nerwy na wodzy , żeby jej czegoś nie wypalić . A kiedy będziesz już w dobrej formie psychicznej i Twoja połowinka też upora się ze swoimi problemami czeka Was poważna rozmowa z babcią ( nie zazdroszczę ) .

To w końcu Wasze dzieci i to Wy je wychowujecie . Trzeba oczywiście docenić to co dotychczas dla Was zrobiła ale może trzeba w delikatny sposób dać do zrozumienia , że więcej pomocy w tak dużym zakresie nie potrzebujecie , dacie sobie sami radę , itp. Wielka w tym rola Twojej połowinki , to w końcu jej mama .

Zobaczysz , jak uporasz się z pracą , to już inaczej spojrzysz na świat i wtedy Twoje domowe problemy pewnie trochę zbledną .

 

No nie masz wyjścia , musi być dobrze :)

 

Pozdrowionka - Maxtorka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inwestor - trzymaj się :-)

Jak się budowa skończy, tesciowa zniknie Wam z horyzontu. I będziesz ją mógł wyprosić za drzwi jak będzie wredna:-)

Jak masz pracę koncepcyjną, to może spróbuj część w domku, w nocy? Poważnie - mi wtedy przychodzą do głowy najlepsze pomysły, opracowuję sobie schematy, które później tylko szybko wypełniam i juz robota do przodu :-)

A z małzonką (i dzieciakami) zróbcie sobie wypad do jakiegoś parku wodnego. Wsadź żonę w glinkę, siebie w ręce masażystki (albo odwrotnie), dzieciaki wpuść do basenu - zobaczycie jacy zregenerowani wrócicie :-)

W nowym domu ku sobie worek do boksowania. jak chcesz, przyklej na nim buźkę szefa (a pod szefem-teściowej ;-)). I w razie czego WAL. Jak możesz, zamontuj już teraz ;-)

Trzymam kciuki, niech moc będzie z tobą, a depresja i teściowa na innej półkuli :-)

BabaB

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki moi kochani że jesteście ze mna. Własnie wróciłem z dywanika od szefa. I co jest super :D Był wyrozumiały a jak mu pokazałem to co udało mi się wypłodzić to nie mógł wyjść z zachwytu że ja sam w pojedynkę gdzie inni na zwolnieniach taki kawał roboty w zaledwie tydzień odawiłem :o . Aż zawołał wspólnika żeby mnie pochwalić przy nim :o 8) . Normalnie szok niezbadane są wyroki :o :o . Już załapałem o co w tym całym zadaniu chodziło. Robota była po prostu niewykonalna. Już podobno wiele firm wypięło się na ten temat. A ja byłem zdołowany i mi wszystko zaczynało wisieć i waliłem co popadnie trochę z kapelusza trochę z sufitu. Ale widać okazało się że kupy się to trzyma ma ręce i nogi. Kurde dostałem dodatkowy termin na dokończenie. Ojej już mi lepiej. Faktycznie gdybym nie był w załamaniu to sam bym się w głowę popukał że ta robota to dla jakiegoś jasnowidza jest albo dla dyżurnej wróżki.

 

Dzięki Baba już wczoraj po nocy siedziałem nad robotą i własnie wtedy zacząłem ten watek jak byłem całkowicie zdołowany beznadziejnością i tak trochę pisałem na forum trochę wymyślałem z sufitu robotę.

Wiesz a walić to nie chcę wolę pokojowe rozwiązania za bardzo mi zależy. Cholera chyba się starzeje bo nie mógłbym reki na teściową podnieść

Dzieki jeszcze raz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inwestor, zabieram głos tylko dlatego abyś wiedział, że nie jesteś sam w tym nieszczęściu. Jest nas niestety więcej. Znam ten problem i bardzo współczuję. Budowa, wbrew pozorom, jest okresem trudnym, wyniszczającym nas samych jak nasz system odpornościowy tak fizyczny jak i psychiczny. Potrzebujemy dużo ciepła, spokoju, zrozumienia i okazji do dopieszczenia naszego wymarzonego domku jak i nacieszenia się nim wspólnie z rodziną. Nie konicznie z teściową!

Widzisz a ja myślałam, że temat "TEŚCIOWA" to tylko mój ból!

Przyjechała do nas, na nasze zaproszenie (nie przewidziałam, że ta wizyta tak się przedłuży), na początku grudnia 2003 roku. Spędziła z nami Święta Bożego Narodzenia, Wielkanoc i znowu Boże Narodzenie, Sylwestra 2004/2005 aż powiedziałam sobie dość tego. Nie mogę pozwolić aby ta kobieta zniszczyła masze życie razem z całym naszym dorobkiem.

 

Doprowadziła do takiego stanu, że wyniosłam się z własnego domu.

Długa rozmowa z mężem i konsekwentne warunki. Teściowa wyjeżdża do swojego domeczku (ok. 500 km od Warszawy) w piątek 5 lutego 2005 r.

 

To będzie jeden z piękniejszych dni w moim życiu, przyjadę do swojego domu a jej tam nie będzie.

 

Inwestor, głowa do góry. Nie wolno dać się zwariować! Tupnij nogą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jola_

Wiesz to bardzo radykalne rozwiązanie. Nie wiem czy bym chciał tak zrobić. Owszem atmosfera by się oczyściła ale czy z drugiej strony coś by się nie popsuło. W końcu dzieci i żona są w jakiś sposób przywiązane do teściowej - mieszkamy razem ho ho albo i dłużej. To tak głupio stawiać wszystkich w takiej sytuacji wojennej i na siłę przekonywać do "jedynej mojej słusznej racji". Nie wiem czy żona i dzieci chciałyby tak naprawdę wojny. Zawsze wolałem pokojowe rozwiazania. Dzieci biorą z zachowań dorosłych przykład a ja nie chcę aby żyły w rozdarciu. Taka sytuacja prędzej czy później musi doprowadzić do manipulacji dziećmi ( o ile już tak się nie zaczyna dziać) i przeciaganiu ich na swoją stronę. Muszę coś wymyślić jakieś Salomonowe rozwiązanie by się zdało.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiesz, inwestor, chciałabym mieć kiedyś takiego wyrozumiałego zięcia jak ty :wink: .

 

Na razie moja córka ma co prawda dopiero 3 lata, ale kto wie jaka się ze mnie jeszcze zrobi hetera? :lol:

 

Pozdrawiam

Maggie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inwestor

 

Nie jestem księdzem, żeby cię pouczać, więc napiszę jaką ja mam metodę na tego typu problemy.

 

Po pierwsze, Teściowej muszę za wszelką cenę udowodnić wyższoszć swoich racji nad jej poglądami, bo to ja ( podobno) jestem głową rodziny składającą się z jej córki i ze mnie.

 

Po drugie, jeśli żona ma ciągle jakieś pretensje do mnie to ja biorę na siebie odpowiedzialność bycia zapalnikiem bomby zwanej "różnica zdań małżonków" i to ja prowokuję ostrą wymianę zdań. Po takiej bitwie na słowa atmosfera oczyszcza się jak po burzy i to ja pierwszy zaczynam tzw "przepraszanie" w, którym mówię żonie, że zawsze i wszędzie powinna mieć swoje zdanie i zawsze powinna zwracać mi uwagę ( po cichu) jeśli nie mam racji. Oczywiście to nie znaczy, że Ona nie ma głosu!!!

Ależ to Ona właśnie ma ostatnie słowo w każdym konflikcie, w każdej ważnej decyzji i to zawsze po przez wcześniejszą" ożywioną dyskusję" dochodzimy do porozumienia.

W konfrontacji z teściową w sprawach dotyczących tylko i wyłącznie Nas, zawsze powstrzymuję się z głosem do chwili w, której matka mojej żony przechyla szalę zwycięstwa ( po przez stosowanie argumentu siły głosu) na swoją stronę. Niestety, wtedy wkraczam ja i bronię naszej racji( wcześniej ustalonej w trakcie z jednej z wielu wymian zdań).

 

Kobieta (moja żona) wymaga od swojego mężczyzny ( ode mnie) oparcia w wyjątkowo trudnych sytuacjach i pozostawia ostatnie słowo dla mnie w sytuacji (z jej punktu widzenia) "bez wyjścia".

 

Niestety nie mam szczęścia w związku z "posiadaniem" dzieci, ale ja (wrazie pojawienia się takiej okoliczności jak u Ciebie) wysłał bym pociechy na spacer i zrobił bym "łażnię chińską" teściowej i żonie jednocześnie. Żonę bym póżniej przeprosił a starej nie popuścił bo ...

To w końcu Ty i twoja żona wiecie lepiej jak należy wychowywać Wasze dzieci!!!

 

 

AMEN

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Się nie znam, ale może to dobra metoda takie oczyszczenie atmosfery. Ja strasznie nie lubię kłótni, krzyków, nawet nie potrafię porządnie krzyknąć. Wolę przemilczeć, załagodzić, a w sytuacjach cięższych po prostu obrażam się. Tym sposobem wszystko tłumię w sobie, a jakieś krzywdzące słowa zostają we mnie na prawie zawsze. Gdybym od razu doprowadziła do spięcia to wtedy wypowiadający je miałby okazję przekonać się jak bardzo mnie zranił, a najczęściej okazałoby się, że miał całkiem coś innego na myśli tylko tak niefortunnie to sformułował.

A tak duszę w sobie, a wychodzi to wszystko w najmniej odpowiedniej chwili jak już się nazbiera całkiem sporo.

Zawsze mnie przerażali krzykacze i awantury, ale teraz powoli zaczynam dojrzewać do wyjaśniania problemu od razu, bo zauważyłam, że takie zadawnione sprawy nie znikają całkiem, nawet jak się już wszystkim wydaje, że jest w porządku.

No i jeszcze jedno. Jakoś trudno mi wyobrazić sobie złoty środek w postaci spokojnego, rzeczowego przedyskutowania problemu, jak dorośli ludzie. Trudno o spokój jak obie strony są zdenerwowane i przekonane o swojej racji, a emocje albo znajdą ujście w wybuchu, albo zostaną stłamszone, a prędzej czy poźniej i tak wylezą z człowieka pod postacią urazy albo nawet choroby przy długotrwałych i licznych tłamszeniach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Się nie znam, ale może to dobra metoda takie oczyszczenie atmosfery. Ja strasznie nie lubię kłótni, krzyków, nawet nie potrafię porządnie krzyknąć. Wolę przemilczeć, załagodzić, a w sytuacjach cięższych po prostu obrażam się. Tym sposobem wszystko tłumię w sobie, a jakieś krzywdzące słowa zostają we mnie na prawie zawsze. Gdybym od razu doprowadziła do spięcia to wtedy wypowiadający je miałby okazję przekonać się jak bardzo mnie zranił, a najczęściej okazałoby się, że miał całkiem coś innego na myśli tylko tak niefortunnie to sformułował.

A tak duszę w sobie, a wychodzi to wszystko w najmniej odpowiedniej chwili jak już się nazbiera całkiem sporo.

Zawsze mnie przerażali krzykacze i awantury, ale teraz powoli zaczynam dojrzewać do wyjaśniania problemu od razu, bo zauważyłam, że takie zadawnione sprawy nie znikają całkiem, nawet jak się już wszystkim wydaje, że jest w porządku.

No i jeszcze jedno. Jakoś trudno mi wyobrazić sobie złoty środek w postaci spokojnego, rzeczowego przedyskutowania problemu, jak dorośli ludzie. Trudno o spokój jak obie strony są zdenerwowane i przekonane o swojej racji, a emocje albo znajdą ujście w wybuchu, albo zostaną stłamszone, a prędzej czy poźniej i tak wylezą z człowieka pod postacią urazy albo nawet choroby przy długotrwałych i licznych tłamszeniach.

 

 

Dokładnie TAK.

 

Wykrzycz mężowi swoje racje, a napewno CI ulży i oczyścisz atmosferę.

 

Moja żona twierdzi ( z czym się w 100% zgadzam) że nie należy tłumić w sobie emocji zbyt długo bo to prowadzi do nieprzewidzianych sytuacji.!!!

 

 

Oczywiście żadne rękoczyny nie wchodzą w rachubę , choć dostałem parę razy w mordę, co było spowodowane nerwicą żonki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inwestor, no widzisz, było dziś lepiej!!!! :D

Teraz się powymądrzam - rzuć tę kawę. Mam cośnienie w szczytach 90/60 - zwykle 80/50 i nic mi ta kawa nie dawała poza rozszerzonymi naczynkami na twarzy. Lepiej pić wodę mineralną.

Co do teściowej - cóż, psychiatrzy podobno mawiają że zrozumieć znaczy wybaczyć. Moja na przykład zwyzywała mnie że zagłodzę własne dziecko i doprowadzę je do choroby nowotworowej, bo przez 5 miesięcy karmiłąm je tylko piersią. Ja tam akurat ekstrawertyczna furiatka jestem, więc w końcu nie wytrzymałam i wygarnęłam to i owo. Przez rok było wzajemne pomijanie swojego istnienia. A teraz powoli dochodzę do wniosku, że to w sumie naprawdę nie jest zła kobita, tylko trochę schematycznie myśli.

 

Kiedyś się od teściowej uwolnisz, spokojnie. Szef Cię docenia, dzieciaczki są cudowne, masz forumowych pocieszycieli - usmiechnij się. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inwestor nie łam sie

jutro Tłusty Czwartek, zadbałem o to żeby we wszystkich cukierniach i sklepach nie brakło pączuszków z lukrem, powidłami, marmoladą, dzemem advokatem (te ostatnie polecam z Łódzkiego Hort-Cafe - pycha).

 

i wiesz podniesiesz sobie cukier... i fajnie bedzie.

 

a ja zeby zadbac o to wszystko to musiałem zaiwaniac w pracy przez ostatnie 1,5 tygodnia, moj stan jest podobny - w piątek idę na kosztowanie wina.... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Oczywiście żadne rękoczyny nie wchodzą w rachubę , choć dostałem parę razy w mordę, co było spowodowane nerwicą żonki.

 

 

:o :o :o :o :o :o żona Cię sprała :o :o :o

 

Lepiej nerwicę odreagowywać inaczej 8) Jak przerzucanie paru ton węgla nie pomaga, może lepiej sięgnąć po chemię :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hej inwestor , mysle ze to nieduzy problem , pamietaj ze punkt widzenia zalezy od ... itd . porownam moja sytuacje z Toba , moze bedzie Ci lzej brachu :) . Prosze nie analizowc mojej sytuacji pod zadnym katem podam tylko zbior faktow z 2004 roku .Styczen : zabawa sywestrowa 2003/2004 cool , super , z zona bawimy sie ... Luty : po 10 latach zona oswiadcza ze sie wyprowadza . Marzec : ciagne swoj projekt (jeszcze w starym domu) w nadziei ze uda sie moj pomysl (pisze program , zaprojektowalem urzadzenie , potrzebuje czasu) , Kwiecien : na dobre jestem juz sam . Maj : koniec projektu , testy ok . Czerwiec : inwestycja pieniedzy wszystkich w produkcje . Lipiec : start sprzedazy :)) . Sierpien : polska rzeczywistosc , wszyscy chca duzo i za darmo , za granica podobnie robia z polakow idiotow . Wrzesien : rozwod , sprzedaz domu , produkt sprzedaje sie tak sobie . Pazdziernik : mam juz polowe pieniedzy (choc placilem za caly)rownosc na pozimie 0 , Listopad : zamylam dzialalnosc , postanawiam budoawac nowy dom . Grudzien : jestem bez pracy , buduje domek , kasy wystarczy w obliczeniach do konca kwietnia , szukam pracy od 2 miesiecy ... Styczen : cos juz widac znad ziemi ......, pracy nadal niet....

pozdrawiam i zycze wiecej szczescia niz ja

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...