malgos2 31.05.2009 12:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 Oj, ten fotel ostatni jest fa nta sty czny. A nad nim zegar różowy z samego początka wątka.. sie rozmarzyłam . Serio, serio - ten fotel jest zajebiszczo fantazyjny.Koronkowa robota. Tylko pewnikiem cena z kosmosa. Fotel tez mi sie podoba. Bardzo, bardzo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 31.05.2009 12:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 ja w sprawie "podwójnych kuchni". Nie wiem skąd się to wzieło i ja niestety juz nie mam szans od swoich dziadków się dowiedzieć, ale w ich wiejskim domu były zawsze dwie kuchnie i nie z powodudizajnu lecz z innych względów mnie niestety nieznanych - jedna była letnia, druga zimowa. Obie urządzone podobnie. O co więc chodzi - może ktoś z Was wie, może to wlaśnie zakorzenione jest w "wiejskiej" mentalności, może stąd te "miastowe" kuchnie "na pokaz" ?? To jest tak. Na co dzień już o 8-9 rano wracamy z pola, gdzie hakaliśmy i plewiliśmy, czasem rozrzucamy nawóz albo zbieramy plony z pola - tak czy tak jesteśmu utytłani konkursowo, a ręce mamy takie, jakie mozna sobie wyobrazić. Zmęczenie daje się we znaki. No to wchodzimy do domu, staramy się zrzucić gdzieś te buciory, całe w ziemi, czasem w błocie. No, syf. Ale przecież nie będe ściągać butów na podwórku... Teraz złachani idziemy do kuchni czegoś się napić. Nie chce nam się (nogi i plecy już bolą) lecieć w głąb domu, żeby myć ręce, zresztą wtedy śliczna biała umywalka czy wanna - można sobie wyobrazić takoż. No to myjemy po kolei nad kuchennym zlewem. Z naszej odzieży sypie się piach z pola na śliczne kuchenne płytki. No to mamy z głowy "kicz moralny" zwiazany z posiadaniem białej czystej łazienki i brudnego kuchennego zlewu. Kuchnia letnia i zimowa... Kuchnia letnia zawsze ma wejście bezpośrednio z podwórza. Tak było wygodniej, żeby wynieść zlewki dla świń, popłuczyny do ogrodu, skorupki jaj dla kur, odpadki zieleniny też dla kur. Gar 10-litrowy ziemniaków dla zwierząt też łatwiej stamtąd wynieść do obory, chlewu czy kurnika. Zimą - za zimno tam. Kuchnia węglowa i nieocieplane sciany ceglane to za mało, żeby w mrozy tam siedzieć, zwłaszcza, że nikt nie lubi po mrozie latać i z domu wychodzić, żeby w ogóle w kuchni się znaleźć. Była więc w głębi domu kuchnia zimowa. A kiedy tylko zima minęła i troche się ociepliło - znowu do tamtej, bo o wiele wygodniej i bliżej z podwórka. Z czasem pod strzechy trafiły kuchnie gazowe, a kaflowe kuchnie węglowe przestały byc powszechnie używane, a i ilość zwierząt w obejściu stała się znikoma. W kuchni letniej używano węglówki do parowania ziemniaków dla zwierząt, bo bliżej do nich, a i taniej - parowanie ziemniaków w ilościach hurtowych na gazówce... No to stała się z zimowej - brudną kuchnią, do której przychodziło się z pola... A tamtej szkoda było na co dzień. Ludzi na wsi nie było stać na meble kuchenne czy nowe płytki albo kuchenkę - dla nich to była autentyczna krwawica i owoc wielu wyrzeczeń. Osiągnięcie ich życia. Skromne, wiem. Ale jednak. Szanowali więc te kuchnie jak umieli. Często tak jest do dzisiaj, bo mają to we krwi. Nie mają szczęścia mieszkać w mieście i dobrze zarabiać za biurkiem. Taki to kicz moralny - tylko nie wiem, czyj... Salon zamknięty - nic dziwnego. Popracujcie w polu przez kilka dni solidnie, potem wejdźcie na czyste podłogi w tych rzeczach, usiądźcie na jasnych obiciach, włączcie wypasiony telewizor. No i wszystko jasne... I nikt nie będzie się przebierał tylko dlatego, że teraz wchodzi do salonu - przecież za godzinę z powrotem pójdzie w pole i na podwórko, do stodoły i do ogrodu. Gdyby nie trud ludzi na wsi - co byśmy wszyscy jedli? Chińskie warzywka z melaminą? Gratuluję dobrego samopoczucia tym, którzy o kiczu moralnym opowiadają. Trochę szacunku, moi mili, dla tych, którzy ciężko pracują. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monah 31.05.2009 13:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 no to popłynęłaś. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monah 31.05.2009 13:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 a teraz weź przeczytaj - ze zrozumieniem - jeszcze raz ten tekst, do którego wszyscy się tu odnosimy: -na wsi u mojec ciotki (wies bogata, jeden przez drugiego...) to mają ...całe kuchnie podwójne! co tam zlew w szafce! Jedna kuchnia robocza, gdzie noga sąsiadki nie postanie, zwykle w piwnicy a druga wypasiona , nieskalana brudem-kawusia, ekspresik, gazetka na stole i ciasto przyniesione pędem z dołu widziałam na własne oczy. LOdówka nawet nie chodzi.... Woda w zlewie jest. Domownicy w celu napicia sie kawy złażą dwie kondygnacje w dół-zeby nie zasyfić designerskiej kuchni. I najsmieszniejsze jest to, że sąsiadki przed sobą udają takie zorganizowane, dsokonałe gospodynie ze sterylnymi kuchniami i swiadomie sie godzą na taka grę pozorów. Jedna ze straszych mieszkanek powiedziała mi, ze one chca byc "bardziej miastowe niż miestowe:)" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 31.05.2009 13:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 Widzę, że nie rozumiemy się. Kobiety na wsi mają tę kuchnię czystą we krwi - to chciałam wyjaśnić. Kicz moralny...A wygłaszający te sądy są bez skazy, że tak łatwo oceniają? Niczego o mieszkańcach wsi tak naprawde nie wiedząc? No, ale szkoda czasu na przpychanki słowne.Co chciałam powiedzieć, to powiedziałam, kto inteligentny - pomyśli i zrozumie. Pozdrawiam i znikam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inez5 31.05.2009 13:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 ja w sprawie "podwójnych kuchni". Nie wiem skąd się to wzieło i ja niestety juz nie mam szans od swoich dziadków się dowiedzieć, ale w ich wiejskim domu były zawsze dwie kuchnie i nie z powodudizajnu lecz z innych względów mnie niestety nieznanych - jedna była letnia, druga zimowa. Obie urządzone podobnie. O co więc chodzi - może ktoś z Was wie, może to wlaśnie zakorzenione jest w "wiejskiej" mentalności, może stąd te "miastowe" kuchnie "na pokaz" ?? To jest tak. Na co dzień już o 8-9 rano wracamy z pola, gdzie hakaliśmy i plewiliśmy, czasem rozrzucamy nawóz albo zbieramy plony z pola - tak czy tak jesteśmu utytłani konkursowo, a ręce mamy takie, jakie mozna sobie wyobrazić. Zmęczenie daje się we znaki. No to wchodzimy do domu, staramy się zrzucić gdzieś te buciory, całe w ziemi, czasem w błocie. No, syf. Ale przecież nie będe ściągać butów na podwórku... Teraz złachani idziemy do kuchni czegoś się napić. Nie chce nam się (nogi i plecy już bolą) lecieć w głąb domu, żeby myć ręce, zresztą wtedy śliczna biała umywalka czy wanna - można sobie wyobrazić takoż. No to myjemy po kolei nad kuchennym zlewem. Z naszej odzieży sypie się piach z pola na śliczne kuchenne płytki. No to mamy z głowy "kicz moralny" zwiazany z posiadaniem białej czystej łazienki i brudnego kuchennego zlewu. Kuchnia letnia i zimowa... Kuchnia letnia zawsze ma wejście bezpośrednio z podwórza. Tak było wygodniej, żeby wynieść zlewki dla świń, popłuczyny do ogrodu, skorupki jaj dla kur, odpadki zieleniny też dla kur. Gar 10-litrowy ziemniaków dla zwierząt też łatwiej stamtąd wynieść do obory, chlewu czy kurnika. Zimą - za zimno tam. Kuchnia węglowa i nieocieplane sciany ceglane to za mało, żeby w mrozy tam siedzieć, zwłaszcza, że nikt nie lubi po mrozie latać i z domu wychodzić, żeby w ogóle w kuchni się znaleźć. Była więc w głębi domu kuchnia zimowa. A kiedy tylko zima minęła i troche się ociepliło - znowu do tamtej, bo o wiele wygodniej i bliżej z podwórka. Z czasem pod strzechy trafiły kuchnie gazowe, a kaflowe kuchnie węglowe przestały byc powszechnie używane, a i ilość zwierząt w obejściu stała się znikoma. W kuchni letniej używano węglówki do parowania ziemniaków dla zwierząt, bo bliżej do nich, a i taniej - parowanie ziemniaków w ilościach hurtowych na gazówce... No to stała się z zimowej - brudną kuchnią, do której przychodziło się z pola... A tamtej szkoda było na co dzień. Ludzi na wsi nie było stać na meble kuchenne czy nowe płytki albo kuchenkę - dla nich to była autentyczna krwawica i owoc wielu wyrzeczeń. Osiągnięcie ich życia. Skromne, wiem. Ale jednak. Szanowali więc te kuchnie jak umieli. Często tak jest do dzisiaj, bo mają to we krwi. Nie mają szczęścia mieszkać w mieście i dobrze zarabiać za biurkiem. Taki to kicz moralny - tylko nie wiem, czyj... Salon zamknięty - nic dziwnego. Popracujcie w polu przez kilka dni solidnie, potem wejdźcie na czyste podłogi w tych rzeczach, usiądźcie na jasnych obiciach, włączcie wypasiony telewizor. No i wszystko jasne... I nikt nie będzie się przebierał tylko dlatego, że teraz wchodzi do salonu - przecież za godzinę z powrotem pójdzie w pole i na podwórko, do stodoły i do ogrodu. Gdyby nie trud ludzi na wsi - co byśmy wszyscy jedli? Chińskie warzywka z melaminą? Gratuluję dobrego samopoczucia tym, którzy o kiczu moralnym opowiadają. Trochę szacunku, moi mili, dla tych, którzy ciężko pracują. DPS dzięki za tę refleksję To ja też dodam swoje "trzy grosze" od strony "rolników wodnych" - czyli rybaków Podobnie było- jest w domach rybaków. W moim domu rodzinnym dziadkowie mieszkali na wysokim parterze,a w przyziemiu- piwnicy babcia miała drugą kuchnię- letnią, roboczą. Tam schodziło się ( nadal tak jest , tylko teraz to już nie jest kuchnia a jedynie piwnica) przez dom schodami oraz od podwórza. Tam babcia gotowała latem, oprawiała ryby, które dziadek - rybak, z morza przywiózł, tam je smarzyła,gotowała, obierała kury i opalała nad ogniem, robiła ogórki kiszone w wielkich, glinianych garach itd. Dziadek na podwórzu suszył i naprawiał sieci lub wygrzewał sie na ławce przy drzwiach do tej letniej kuchnio-jadalni, bo to spore jest pomieszczenie. Jadało sie latem w tej kuchni letniej - wszystkim było blizej i wygodniej, ale gości NIGDY sie tam nie prosiło! Tu tez dziadek mył ręce po powrocie z morza (babcia mu zabraniała śmierdzacemu rybami wchodzic do domu ), zostawiał skorznie i całe rybackie ubranie oraz ekwipunek. Kuchnia babcina w mieszkaniu była na reszte roku, na normalne jedzenie, gdy było już za zimno na letnią, a także na wieczorną herbatkę i ciacho latem dla gości i rodziny, chociaż dziadek i tak mył się i przebierał na dole cały sezon połowowy Żadna szanująca się gospodyni nie zaprosi gości do kuchni roboczej- nie dlatego,że daba o pozory, ale dlatego że nikt gości nie gości w pralni czy swojej pracownio- graciarni. A co do salonu - bywał zamknięty, ale to też dlatego,że życie nie toczyło sie przy telewizorze i stoliczku. Każdy ciężko pracował i nie miał czasu na "nicnierobienie" w pokoju "stołowym". A babcia, starsza osoba , nie chciała po nas,dzieciach ciagle od nowa sprzątac- więc u babci siedziało sie przy ciachu w kuchni, ale jak przyszli goście, czy w niedzielę w salonie. Acha, my nie mieszkaliśmy z dziadkami w jednym mieszkaniu tylko w jednym domu, więc zamknięty salon nie robil na nas wrażenia We wszystkich rybackich domach są wciąż często dwie kuchnie - robocze i domowe, i nie wynika to z zachowania pozorów tylko z praktycznego podejścia do życia. Ja też tu nie widzę żadnego KICZU Ani architektonicznego, ani tym bardziej MORALNEGO Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monah 31.05.2009 13:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 a ja widzę. w cytowanej powyżej historii widzę. jak ktoś stawia w pokazowej kuchni lodówkę tylko na pokaż, żeby stała i oko (sąsiadów) cieszyła, ale nie w celu użytkowym, bo nawet nie jest podłączona - to to jest żenujące. i na wsi, i w mieście. o. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 31.05.2009 13:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 To moze jest zenujace, ale nie mam pojecia, co to ma wspolnego z kiczem. W ogole w tym watku jest wiele przykladow na brzydote / bezsens, ktore najwyrazniej z kiczem sa mylone. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monah 31.05.2009 13:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 no chyba tak. popłynęliśmy wszyscy w złym kierunku. to może ja wrócę do istoty sprawy: kicz czy nie kicz? http://artdeco.totu.pl/g/190/500/1900000299.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 31.05.2009 13:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 Kicz, ze zeby bola. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inez5 31.05.2009 13:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 Ja też uważam,że pozorowanie kuchni (kwestia nie podłączonej lodówki) jest kwestią hipokryzji i życia w zakłamaniu, ale nie ma nic wspólnego z kiczem. Tym bardziej,ze bez znajomości tematu łatwo źle ocenic zarówno ludzi jak i motywy jakimi sie kierują i wysnuc błędne wnioski. Kwestia kiczu jest subiektywnym odczuciem piękna lub brzydoty a nie zachowań ludzkich i ich podejścia do życia i stosunków międzyludzkich. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monah 31.05.2009 13:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 Kicz, ze zeby bola. a nie sztuka ludowa??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inez5 31.05.2009 13:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 no chyba tak. popłynęliśmy wszyscy w złym kierunku. to może ja wrócę do istoty sprawy: kicz czy nie kicz? http://artdeco.totu.pl/g/190/500/1900000299.jpg strrrrrraszne Kicz jak trąbka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monah 31.05.2009 13:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 no dobra, to jeszcze raz zegar w wersji pink: http://misslibby.files.wordpress.com/2009/04/kitsch1_narrowweb__300x4810.jpg czy żart z kiczu jest też kiczowaty, czy zabawny? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 31.05.2009 13:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 Kicz, ze zeby bola. a nie sztuka ludowa??? A sztuka nie moze byc kiczowata? Zwlaszcza ludowa? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inez5 31.05.2009 13:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 Kicz, ze zeby bola. a nie sztuka ludowa??? sztuka ludowa jest niesamowicie kiczowata - ale jeśli ma się świadomosc kiczu , ptzestaje byc kiczem - wszystko zależy od odniesiena Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inez5 31.05.2009 13:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 no dobra, to jeszcze raz zegar w wersji pink: http://misslibby.files.wordpress.com/2009/04/kitsch1_narrowweb__300x4810.jpg czy żart z kiczu jest też kiczowaty, czy zabawny? żart z kiczu moze przestac byc kiczem...., ale na pewno nim będzie, gdy będzie zgrzytac w salonie z resztą mebli Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jaszczurus 31.05.2009 13:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 Uwielbiam kicz zamierzony, walący po oczach. Sam mam w domu kilka takich rzeczy. W większości są to prezenty ofiarowane w wierze, iż stanowić będą coś cudownego jak azteckie słońce na gipsowym talerzu, które świeci w ciemności Albo egipski papirus A teraz wymarzyła mi się w domu fontanna ale taka raczej dizajnerska a nie elfy lejące wodę z dzbanka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malgos2 31.05.2009 13:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 Tez w skrytosci serca marze o fontannie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inez5 31.05.2009 14:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2009 azteckie słońce na gipsowym talerzu, które świeci w ciemności zaintrygowałeś mnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.