Gość 16.02.2005 20:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lutego 2005 rok temu mąz miał romans. prawie romans -do zdrady ( fizycznej nie doszło - lub po prostu nie miałam na to dowodów), poznał kogoś zawodowo i ten ktoś, ta kobieta stał sie dla niego ważny może nawet bliski. z nami się wtedy krucho działo : mieliśmy kryzys, oddalilismy sie, przygniotły nas bardzo powazne problemy finansowe - stąd kłotnie, nieporozumiania, złośc i obwinianie. oboje bylismy w takim stanie, ze można było to wykorzystac ( ktoś mogłby ) i znależc się w roli pocieszyciela. i pewnie ta kobieta takim kimś sie stała - jestem to w stanie zrozumieć.nie było miedzy nami wczesniej tajemnic, nie ukrywalismy przed soba z kim sie spotykamy, z kim przyjaznimy. mąz miał przyjaciół i przyjaciółkę do których mogł się zwrócić, pogadac o tym co mu lezy na wątrobie, poradzić się.. nie zrobił tego. no i potem wydała się ta sprawa. wpadłam w szał, bardzo mnie zranił , twierdził ze do nieczego nie doszło ale nie potrafił wytłumaczuc dlaczego ukrywał istnienie tego kogoś, telefony do niego w nocy, albo bardzo wczesnie rano, długie rozmowy z tą kobietą, kiedy wyjeżdżał, smsy przez pół nocy... było strasznie, ale porozumielismy się, przetrwaliśmy, poukładaliśmy na nowo różne sprawy, chyba nawet wybaczyłam to co sie stało ( bo tak naprawdę nie wiem co stało ? ) no i teraz, kiedy myślałam ze wszystko jest już dobrze, kiedy jesteśmy blisko ze soba, dużo rozmawiamy, dajemy sobie dużo czułości i zrozumienia... znów coś mi nie daje spokoju. zaczynam kontrolowac, zaczynam sprawdzać, wyjazdy, wieczorna praca - zaczyna mnie to niepokoic , nie ufam temu co mówi, wydaje mi sie to coraz mniej wiarygodne, naciągane...brzydzę się tym, ale chce mu sprawdzić telefon, kontrolowqac czy jest w biurze wieczorem...nie ufam i bardzo mi z tym źle. mówie mu o tym, mówię ze czuję ze znów się oddalamy, ze się niepokoję, ze nie chcę zeby się okazało tak jak wtedy... czy intuicja znów mi coś podpowiada?czy zaznam spokoju ? czy już zawsze będę czujna, czy aby ..? przepraszam, że piszę anonimowo, ale tak bardzo mi wstyd, a jednoczesnie nie wiem jak sobie z tym poradzić. poradzcie proszę. pełna obaw Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 17.02.2005 08:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 żaden facet się tu nie wypowie - po co się odkrywać ze sposobami na urabianie żonki, jak sie ma kogoś na boku wynajmij detektywa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 17.02.2005 09:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Edyta wyżej przedstawiła pieknie również moje stanowisko. Dorzucę jeszcze, że potrzeba czasami żeby upłyneło trochę czasu. Albo więcej. Poza tym takich rzeczy nigdy się do końca nie zapomina, one odchodzą w dal. Jak narośnie trochę wiecej teraźniejszości na tą przeszłość przyjdzie ulga. Nic już nie będzie jednak takie jak przedtem. Na to bym nie liczył. W każdym kryzysie jest też spora energia. Od was zależy czym się stanie dla Was to doświadczenie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ewa Hebda 17.02.2005 09:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Edyta napisała chyba najmądrzej jak tylko się da. Lepszej rady na pewno nie dostaniesz. Niestety obawiam sie ,że i tak czujesz sie podle. Trzymam kciuki za Ciebie i Twoją rodzinę i to chyba jedyne co możemy dla Ciebie zrobić. A do psychologa wybrałabym się najpierw sama. Był kiedyś taki czas w moim życiu, że taka terapia bardzo mi pomogła. Taka wizyta naprawde działa cuda, zaufaj mi. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego i trzymaj się, a dzisiaj może skocz na zakupy, a potem łap za książkę telefoniczną, siedząc w nowym ciuchu oczywiście i dzwoń do psychologa. Będzie dobrze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 17.02.2005 09:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Jeśli wybiezesz wariant szpiegowski to najpierw powiedz mężowi, żeby się nie zdziwił jak go sprawdzisz czasem. A wtedy jak sprawdzisz i okaże sie że wszystko gra to może przyjdzie zaufanie. Bo przeciz znów możesz dalej brnąć, że może dobrze sie maskuje? itd. itp To bardzo mądra rada Będzie dobrze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
smartcat 17.02.2005 10:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 było strasznie, ale porozumielismy się, przetrwaliśmy, poukładaliśmy na nowo różne sprawy, chyba nawet wybaczyłam to co sie stało ( bo tak naprawdę nie wiem co stało ? ) no i teraz, kiedy myślałam ze wszystko jest już dobrze, kiedy jesteśmy blisko ze soba, dużo rozmawiamy, dajemy sobie dużo czułości i zrozumienia... znów coś mi nie daje spokoju. zaczynam kontrolowac, zaczynam sprawdzać, wyjazdy, wieczorna praca - zaczyna mnie to niepokoic , nie ufam temu co mówi, wydaje mi sie to coraz mniej wiarygodne, naciągane... brzydzę się tym, ale chce mu sprawdzić telefon, kontrolowqac czy jest w biurze wieczorem...nie ufam i bardzo mi z tym źle. mówie mu o tym, mówię ze czuję ze znów się oddalamy, ze się niepokoję, ze nie chcę zeby się okazało tak jak wtedy... czy intuicja znów mi coś podpowiada? czy zaznam spokoju ? czy już zawsze będę czujna, czy aby ..? Bardzo trudna zyciowa sytuacja - bardzo współczuję. Jednakże szpiegomania obroci sie tylko przeciw Tobie. Zawsze dojrzysz przesłanki zdrady nawet tam gdzie jej nie ma, a jesli bedzie, to i tak nic nie poradzisz. Jak bedzie chciał to zawsze znajdzie okazje żeby zdradzic i nic nie bedziesz wiedziała. Co wiecej, nie zatrzymasz go też jakby chciał odejśc. Wiedz że jeśli Twoje szpiegowanie i podejzliwy stosunek do niego bedzie negatywnie rzutował na Wasze relacje to tym chetniej bedzie szukał pocieszenia na zewnatrz. Próbuj zapomnieć, próbuj zyć jakby nic się nie wydarzyło. Nie sącz jadu, nie wypominaj, bądz mu przyjaciólka. Inaczej stworzysz Wam obojgu piekło na wiele lat. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 17.02.2005 10:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 A moze spróbuj sobie odpowiedzieć na pytanie co bedzie jak coś wyszpiegujesz. Ok bediesz wiedziala co i jak i co dalej? Z powodu zranionych uczuc i dumy wlasnej: awantury , separacja, rozwód,itd.A jesli nic nie wyśledzisz to maz ma podstawy by by czuć sie pokrzywdzony twoja niewiara i krepowaniem jego ego przez co mozecie zaczać znów oddalc sie od siebie.A jesli ma kogoś to zadaj sobie pytanie dlaczego. Czy jest to fascynacja czy tez moze znalazł cos czego nie moze znależć w domu? Jesli zaczniemy sie zaglebiac w temat to stanie sie on coraz bardziej skomplikowany i ewentualna wina zacznie sie rozkladac na wiele czynników które beda rozłozone pomiedzy Was. Zastanów sie czy naprawde warto? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 17.02.2005 11:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Szpiegowac nie warto - napewno nie warto, ja bym tego nie robila. Zgadzam sie z tym co powiedzial smartcat - to jest szukanie zdrady nawet tam gdzie jej nie ma .Ja sie tylko zastanawiam czy twojego meza laczylo rzeczywiscie cos wiecej z ta kobieta czy to tak dziala twoja chorobliwa byc moze zazdrosc?Czy rzeczywiscie sms - owali przez cala noc, potem rano dlugoi gadali?A moze to byly dwa sms wieczorem a rano chwilowa rozmowa?Wiesz ja mam dwoch przyjaciol - facetow. Czasem gdy nie jestem pewna czegos , jakiejs mojej decyzji zyciowej albo co kupic mezowi na rocznice slubu - radze sie ich. Wysylam wtedy sms i dzwonie czasem po kilka razy.Ale na milosc boska to nie znaczy ze mamy romans.to mnie wlasnie zdziwilo ze ty nazwalas sms -y , rozmowy romansem.oczywiscie nie znam ani ciebie ani twojego meza - daltego pytam czy rzeczywiscie on jest kobieciarzem i zwiazek z ta kobieta moglby doprowadzic do zdrady czy problem lezy w twojej zazdrosnej naturze? Rada mysle zalezy od postawienia najpierw odpowiedzi wlasnie na to pytanie.Na kazda z odpowiedzi bedzie napewno inna rada.Albo ty musisz sie wyleczyc z chorobliwej zazdrosci albo maz z kobieciarstwa.Ale napewno szpiegowanie, wypominanie, czesto nagminne mowienie - nie ufam ci - nie jest dobrym rozwiazaniem - to wykonczy psychicznie i ciebie i jego az wkoncu bedziecie mieli siebie dosc.Mysle ze jesli rzeczywiscie to cie bardzo meczy i nie umiesz sobie dac rady sama to dobrym krokiem bylaby wspolna wizyta u psychologa.pozdrawiam serdecznie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 17.02.2005 11:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 dziękuję Wam za wypowiedzi. tak to trudna sytuacja. nie potrafie szpiegowac i knuć - bardzo mi z tym źle. to co najbardziej boli, to własnie to, ze po tym wszystkim straciłam juz na zawsze spokój, pewność i jakąs wiare. może byłam naiwna, nigdy wczęsniej mnie to nie spotkało- nie dotknęło tak osobiście, choc wiedziałam co sie zdarza w związkach moich przyjaciół, jak męzowie oszukuja żony, a one ich - wiedziałam, ale nie sądziłam, ze to tak może bolec. nie wiem, może znaczenie ma fakt, ze w moim poczuciu mąz tak naprawdę nie zrobił nic, co odbudowałoby moje zaufanie ( owszem, zerwał całkowicie kontakty z tamtą kobietą, ale nie wiem czy nie szuka kogoś by zapełnic to puste miejsce po niej )a czego szuka ? nie wiemmoże tej fascynacji, która jest na początku ? może dowartościowania ? znam swoja wartośc, znam też ograniczenia - ale nie doszukuje sie winy w sobie, bo ja w tej naszej trudnej sytuacji nie poszłam do kogoś po czułość, po adorację, której wtedy tak bardzo potzrebowałam - chociaż to by było takie proste rozwiązanie - znależć sobie to coś na zewnątrz, to, czego nie dostaje w małżeństwie.trudno mi - bo chcę zawalczyć, chce cos ocalić, ale nie wiem co jest wrogiem ? z czym mam walczyć ? z moim brakiem zaufania, które ma podstawy ? czy z tym, ze mamy jakis kłopot : mąz nie dostaje tego, czego by chciał ? ale on nawet nie próbuje mi powiedzieć czego teraz chce . tzn. mówi ; jest ok, chcę byc z tobą, kocham cie, mamy wspólne cele, wspierasz mnie, dobrze mi z tobą, jesteś świetną żoną, swietną kochanką...nie moge się pogodzić z tym, ze jak coś mu nie odpowiada to jest rozgrzeszony, bo realizuje swoje potrzeby gdzies na zawnątrzustalilismy, ze nie będziemy do tego wracać - wszystko zostało powiedziane, zamkniete. udało sie ; nie wypominałam, nie myslałam o tym, odkresliłam to gruba kreskąale teraz wróciło - nie pretensja o tamto, tylko... niepokój , czuję sie jak barometr... jeśłi cos sie rzeczywiście dzieje - to wyczuwam jego "ucieczkę " we własnie takie rozwiązania.bo juz raz to zrobił. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aggi 17.02.2005 11:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 smartcat bardzo mądrze to podsumował. Szpiegomania zaszkodzi wszystkim, a Tobie najbardziej. Oprzyj się pokusie sprawdzania telefonu i śledzenia czy mąż jest wieczorami w pracy. To samobójstwo dla własnej psychiki, a zwłaszcza jeśli zaczniesz dorabiać teorię do drobnych zdarzeń, które mogą nic nie znaczyć. Zamęczysz się. Idź do psychologa, wyluzuj, zajmij się sobą. Nie myśl co on robi, myśl o sobie! Zadbaj o swój wygląd, zorganizuj sobie wieczory z kumpelkami, wychodź z domu. Nie spędzaj czasu na myśleniu! Może czas, aby to mąż zaczął się troszkę zastanawiać nad tym co Ty robisz wieczorami i do kogo piszesz sms-y. Życzę Ci wszystkiego dobrego. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 17.02.2005 11:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Tak jakoś sie utarło, że mąż coś zmalował, a zonę się obwinia I nie tylko z zewnątrz przychodzą rady typu "zapomnij, podaruj, nie szpieguj, zdarzyło mu się, ale to tylko fizjologia......", nawet kobiety same siebie obwiniają za coś czemu nie są winne. Tak, nie są winne, bo to nie żona poszukała sobie "pocieszyciela" tylko mąż zdradził. Tak wiem, czego sie nie robi dla dobra małżeństwa, dzieci Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 17.02.2005 11:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 dziękuję Wam za wypowiedzi. tak to trudna sytuacja. nie potrafie szpiegowac i knuć - bardzo mi z tym źle. to co najbardziej boli, to własnie to, ze po tym wszystkim straciłam juz na zawsze spokój, pewność i jakąs wiare. może byłam naiwna, nigdy wczęsniej mnie to nie spotkało- nie dotknęło tak osobiście, choc wiedziałam co sie zdarza w związkach moich przyjaciół, jak męzowie oszukuja żony, a one ich - wiedziałam, ale nie sądziłam, ze to tak może bolec. nie wiem, może znaczenie ma fakt, ze w moim poczuciu mąz tak naprawdę nie zrobił nic, co odbudowałoby moje zaufanie ( owszem, zerwał całkowicie kontakty z tamtą kobietą, ale nie wiem czy nie szuka kogoś by zapełnic to puste miejsce po niej ) a czego szuka ? nie wiem może tej fascynacji, która jest na początku ? może dowartościowania ? znam swoja wartośc, znam też ograniczenia - ale nie doszukuje sie winy w sobie, bo ja w tej naszej trudnej sytuacji nie poszłam do kogoś po czułość, po adorację, której wtedy tak bardzo potzrebowałam - chociaż to by było takie proste rozwiązanie - znależć sobie to coś na zewnątrz, to, czego nie dostaje w małżeństwie. trudno mi - bo chcę zawalczyć, chce cos ocalić, ale nie wiem co jest wrogiem ? z czym mam walczyć ? z moim brakiem zaufania, które ma podstawy ? czy z tym, ze mamy jakis kłopot : mąz nie dostaje tego, czego by chciał ? ale on nawet nie próbuje mi powiedzieć czego teraz chce . tzn. mówi ; jest ok, chcę byc z tobą, kocham cie, mamy wspólne cele, wspierasz mnie, dobrze mi z tobą, jesteś świetną żoną, swietną kochanką... nie moge się pogodzić z tym, ze jak coś mu nie odpowiada to jest rozgrzeszony, bo realizuje swoje potrzeby gdzies na zawnątrz ustalilismy, ze nie będziemy do tego wracać - wszystko zostało powiedziane, zamkniete. udało sie ; nie wypominałam, nie myslałam o tym, odkresliłam to gruba kreską ale teraz wróciło - nie pretensja o tamto, tylko... niepokój , czuję sie jak barometr... jeśłi cos sie rzeczywiście dzieje - to wyczuwam jego "ucieczkę " we własnie takie rozwiązania. bo juz raz to zrobił. Ojej no to teraz raczej sklanialabym sie do tego ze ty jestes chorobliwie zazdrosna. Mowisz ze maz nie zrobil nic aby odbudowac zaufanie - jak to nic , zerwal przeciez kontakty z tamta kobieta , choc moze to byla tylko dobra kolezanka, mowi ci ze cie kocha, ze dobrze mu z toba i chce z toba byc. O tym ze mowi prawde swiadczy to ze zerwal kontakty z nia . A ty teraz znow snujesz jakies podejrzenia - po co ty to robisz? szukasz dziury w calym. No i co znaczy - bo juz raz to zrobil. Co zrobil? wyslal jakiejs dziewczynie sms-a? Chyba wspolna wizyta u psychologa naprawde moglaby pomoc wam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 17.02.2005 11:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 nie chcę opisywac szczegółów tamtej sprawy ; ale tak jak napisałam mąz ma przyjaciól i pzryjaciółki z którymi tak własnie sie komunikuje - ale jawnie i ja nic nie ma pzreciwko temuwtedy - wychodził z domu, zeby dzwonić w nocy , robił wszystko do ostatniej chwili zeby ukryc przede mna ta znajomość , zreszta jest jeszcze wiele innych szczsegółow które świadczą o tym, ze to nie było "niewinne" i nie było to przejawem mojej chorobliwej zazdrościprzyznał tez ze nie wie co by sie stało dalej, gdyby to nie wyszło na jawczy jestem nadmiernie zazdrosna - nie, nie jestem i nie byłam, nie patzrę na problem w ten sposób, ze ktoś by mi mógł go zabrać, ze każdy jego kontakt z inna kobieta to zagrożenieni, to nie tak - powiedziałabym, ze czasem to nawet pzreciwniei nie sądze, zeby był tak pusty, zeby robic cos za moimi plecami żeby rozbudzic we mnie zazdrość, zeby zobaczyć jak bardzo mi na nim zlezyto raczej on ma z tym problem - uważam ze jest pzresadnie podejrzliwy i zazdrosny - może mnie mierzy swoja miara ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Fanu 17.02.2005 11:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Pamiętam rozmowę z moja starszą siostrą (zdradzoną przez męża) na kilka dni przed ślubem moim. Pamiętaj braciszku o wierności. Jeżeli do tego dojdzie(zdrady) i wybaczy ci, to te wybaczenie będzie tylko pozorne. Stracisz wszystko. Juz nigdy nie będzie tak jak przed(zdradą). Postepuję tak w myśl tej zasady do dziś. Nie wyobrażam sobie zdrady żony, ale traktując ją po partnersku, też jestem w porządku. Czas leczy rany, ale czy do końca? Szpiegowanie to rozdrapywanie ran. Musisz sobie zadać pytanie: potrafię wybaczyć czy nie? Jezeli jesteś wielkiego serca, to uda się. Chociaż ja jestem chyba małego, bo nie potrafiłbym wybaczyć do końca mając 100% pewność zdrady. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 17.02.2005 11:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 agnieszko, między nami pzrez lata wypracował się taki model, ze nie ukrywamy przed soba dobrych kolezanek czy dobrych kolegównie ukrywamy nawet ze ktos nowy nas fascynuje, to normalnebo to jest tak- ze jak ktos staje sie bliski, to jest częścia zycia - i o tej części normalnie rozmawiamyzerwanie kontaktów nastąpiło - bo zawodowo nie było do nich juz od bardzo dawna podstaw, a na tego rodzaju "koleżaństwo" po kryjomu nie mogłam sie zgodzic, zresztą - on tez zobaczył, ze jesli mamy przetrwac to nie może byc czegos takiego ( jej ) w tleprzestaszył sie tego ze może wszystko stracić wiem, ze strach nie jest dobrą motywacja na życie - może już się nie boi ? może mysli, ze można to doskonale ukryć ?nie wiem - ufam swojej intuicji, stąd może to sie wydawac paranoją, ale pojawiaja sie te wszystkie pytania i niepokoje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 17.02.2005 11:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Pamiętam rozmowę z moja starszą siostrą (zdradzoną przez męża) na kilka dni przed ślubem moim. Pamiętaj braciszku o wierności. Jeżeli do tego dojdzie(zdrady) i wybaczy ci, to te wybaczenie będzie tylko pozorne. Stracisz wszystko. Juz nigdy nie będzie tak jak przed(zdradą). Postepuję tak w myśl tej zasady do dziś. Nie wyobrażam sobie zdrady żony, ale traktując ją po partnersku, też jestem w porządku. Czas leczy rany, ale czy do końca? Szpiegowanie to rozdrapywanie ran. Musisz sobie zadać pytanie: potrafię wybaczyć czy nie? Jezeli jesteś wielkiego serca, to uda się. Chociaż ja jestem chyba małego, bo nie potrafiłbym wybaczyć do końca mając 100% pewność zdrady. Tak to prawda, ale tutaj cale szczescie ze do zdrady pelnej nie doszlo. Maz pewnie ma nauczke i jak jest madry to wiecej nie bedzie zawieral tajemniczych znajomosci. Boje sie juz cos pisac bo nie jestem chyba osoba kompetenta tutaj do dawania rad. Sama juz zglupialam. Ja bym moze poszla do psychologa. Takie wizyty pomagaja mysle czasem. Np. u mojego synka w przedszkolu jest psycholog i juz dwa razy korzystalam z jego pomocy co do tego jak reagowac na zachowanie dziecka czy ja dobrze reaguje czy nie , jesli nie to co powinnam zrobic. Pomogly mi te wizyty i uspokoily mnie. Moze warto sprobowac? zycze ci szczescia "gosciowo" ( piszesz bez nicka wiec z tad gosciowa ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
smartcat 17.02.2005 11:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Tak jakoś sie utarło, że mąż coś zmalował, a zonę się obwinia I nie tylko z zewnątrz przychodzą rady typu "zapomnij, podaruj, nie szpieguj, zdarzyło mu się, ale to tylko fizjologia......", nawet kobiety same siebie obwiniają za coś czemu nie są winne. Tak, nie są winne, bo to nie żona poszukała sobie "pocieszyciela" tylko mąż zdradził. Tak wiem, czego sie nie robi dla dobra małżeństwa, dzieci Tak Majka, to co napisałem było w intencji obrony związku jako takiego, małżeństwa, dzieci. Bywa ze przez notoryczne zdrady którejś ze stron zwiazek jest nie do utrzymania. Ale jesli sporadycznie sie zdarzyło to moim zdaniem trzeba zyć jakby nigdy nic bo kładąc na szali z jednej strony zdradę z drugiej dorobek zycia, dzieci itp wiadomo co jest wazniejsze. Ale, niestety, wyrosłem z wieku niewinnosci i naiwości i wiem że zdrada nas dotyka. Wazne jest wtedy czy nasza prywatna chierarchia wartosci pomoze nam przetrwać i zyć czy bedziemy burzyć wzystko co wokól nas powstało. Stawiając na szczycie własna dume i urazoną ambicje bedziemy dążyli do starcia, ale gdy dobro rodziny bedzie wyzej niz duma nie pozostaje nam nic innego jak zapomnieć o zdradzie. A co do popularności zdrady jako takiej ktos kiedyś ujmujaco to przedstawił i dlatego utkwiło mi to w pamieci: Panie okazują się zawsze chętne, a panowie niemal niewyczerpani. Biusty same wyskakują z koronek, pończochy ześlizgują się z nóg. Atrybuty damskie lśnią ochotą do miłosnej roboty, atrybuty męskie zawsze na baczność. Nie istnieją AIDS, antykoncepcja, menstruacja, migrena. Seks jest jak taran burzy hierarchie, niszczy wieloletnie związki, każe łamać przysięgi i deklaracje lojalności. Przed pożądaniem nie ma sensu się bronić. Należy ulec, a po fakcie pozapinać się, otrzepać. I grać rolę niewiniątka, isc z zaparte - do następnej okazji. Nie popieram ale widzę wokół że tak jest. To chyba nowe wyzwanie dla nas jak sobie z tym radzić... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 17.02.2005 13:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Tak Majka, to co napisałem było w intencji obrony związku jako takiego, małżeństwa, dzieci. Bywa ze przez notoryczne zdrady którejś ze stron zwiazek jest nie do utrzymania. Ale jesli sporadycznie sie zdarzyło to moim zdaniem trzeba zyć jakby nigdy nic bo kładąc na szali z jednej strony zdradę z drugiej dorobek zycia, dzieci itp wiadomo co jest wazniejsze. Ale, niestety, wyrosłem z wieku niewinnosci i naiwości i wiem że zdrada nas dotyka. Wazne jest wtedy czy nasza prywatna chierarchia wartosci pomoze nam przetrwać i zyć czy bedziemy burzyć wzystko co wokól nas powstało. Stawiając na szczycie własna dume i urazoną ambicje bedziemy dążyli do starcia, ale gdy dobro rodziny bedzie wyzej niz duma nie pozostaje nam nic innego jak zapomnieć o zdradzie. Jestem tego samego zdania Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 17.02.2005 13:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Chyba niepotrafiłabym.Jak mozna zapomnieć o "uderzeniu w twarz" przez osobę, którą się kocha, z którą tworzy się dom, z którą ma się wspólne dzieci?Jeden wyskok może zniszczyć fundament małżenstwa jakim jest zaufanie. Czym powinniśmy się wyróżniać ze swiata fauny? Może tym, że mamy rozum, a nie tylko instynkt. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 17.02.2005 14:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 rok temu mąz miał romans. prawie romans -do zdrady ( fizycznej nie doszło - lub po prostu nie miałam na to dowodów), poznał kogoś zawodowo i ten ktoś, ta kobieta stał sie dla niego ważny może nawet bliski. z nami się wtedy krucho działo : mieliśmy kryzys, oddalilismy sie, przygniotły nas bardzo powazne problemy finansowe - stąd kłotnie, nieporozumiania, złośc i obwinianie. oboje bylismy w takim stanie, ze można było to wykorzystac ( ktoś mogłby ) i znależc się w roli pocieszyciela. i pewnie ta kobieta takim kimś sie stała - jestem to w stanie zrozumieć. nie było miedzy nami wczesniej tajemnic, nie ukrywalismy przed soba z kim sie spotykamy, z kim przyjaznimy. mąz miał przyjaciół i przyjaciółkę do których mogł się zwrócić, pogadac o tym co mu lezy na wątrobie, poradzić się.. nie zrobił tego. no i potem wydała się ta sprawa. wpadłam w szał, bardzo mnie zranił , twierdził ze do nieczego nie doszło ale nie potrafił wytłumaczuc dlaczego ukrywał istnienie tego kogoś, telefony do niego w nocy, albo bardzo wczesnie rano, długie rozmowy z tą kobietą, kiedy wyjeżdżał, smsy przez pół nocy... było strasznie, ale porozumielismy się, przetrwaliśmy, poukładaliśmy na nowo różne sprawy, chyba nawet wybaczyłam to co sie stało ( bo tak naprawdę nie wiem co stało ? ) no i teraz, kiedy myślałam ze wszystko jest już dobrze, kiedy jesteśmy blisko ze soba, dużo rozmawiamy, dajemy sobie dużo czułości i zrozumienia... znów coś mi nie daje spokoju. zaczynam kontrolowac, zaczynam sprawdzać, wyjazdy, wieczorna praca - zaczyna mnie to niepokoic , nie ufam temu co mówi, wydaje mi sie to coraz mniej wiarygodne, naciągane... brzydzę się tym, ale chce mu sprawdzić telefon, kontrolowqac czy jest w biurze wieczorem...nie ufam i bardzo mi z tym źle. mówie mu o tym, mówię ze czuję ze znów się oddalamy, ze się niepokoję, ze nie chcę zeby się okazało tak jak wtedy... czy intuicja znów mi coś podpowiada? czy zaznam spokoju ? czy już zawsze będę czujna, czy aby ..? przepraszam, że piszę anonimowo, ale tak bardzo mi wstyd, a jednoczesnie nie wiem jak sobie z tym poradzić. poradzcie proszę. pełna obaw Myślę że to jest tak: Ty tak naprawdę nie pogodziłaś się z ta pierwszą sytuacją. Owszem być może wyjaśniliście sobie wszystko, wybaczyliście itp. aczkolwiek wyglada na to że nie do końca. Ty tak naprawdę nie zaakceptowałaś zakończenia waszego tej pierwszej sytuacji i nie pogodziłas sie z nią do końca. Myslę że najpierw te sprawy trzeba posprzatać oczywiście w twojej psychice. Dopiero wtedy będziesz mogła brac sie za następne problemy jeśli one jeszcze będą. Nie do końca jest tak że tylko jedna strona jest zawsze winna. Jak zaczynasz szpiegować to druga strona to natychmiast widzi i powstaje przeciwdziałanie czyli ukrywanie się drugiej strony. Jak się zaczyna ukrywać to Ty coraz mocniej szpiegujesz itd. itd i koło zaczyna się zamykać. Teraz pytanie co jest pierwsze czy szpiegowanie czy ukrywanie czegoś ?? Jak ukrywanie czegos to dlaczego to robi ? czego mu brakuje lub co przeszkadza że tak postepuje ?? Jak pierwsze jest szpiegowanie to trzeba się mocno zastanowić nad soba bo może "to własnie ja jestem zazdrośnicą" i nad tym trzeba popracować. To sa sprawy które należałoby wyjaśnić aby przybliżyć się do poznania obecnych waszych zachowań. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.