Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Wybory i po wyborach, czas rzadzic ale jak?


jareko

Recommended Posts

Majka, chodzi o zastraszenie LPR, PSL i SO: jak nie przegłosujecie naszych ustaw to rozwiążemy parlament (pomimo zatwierdzonego budżetu). W to wszystko wpisuje się też ładnie scenariusz Jerzysia.

 

Miało być taniej bez przedterminowych wyborów w Warszawie, a jest... jak zwykle:

 

"Przywołując niedawną publikację "Rz" (" Nie ma prezydenta, nie ma pełnomocnictw", 18 stycznia), prof. Zoll wystąpił do premiera o jak najszybsze powołanie komisarza w stolicy. Rzecznik zgodził się z naszą interpretacją, że wszystkie decyzje wydane po 22 grudnia 2005 roku z upoważnienia prezydenta stolicy są nieważne, bo Lech Kaczyński tego dnia zrezygnował z prezydentury Warszawy. "Leży w interesie samej administracji publicznej, aby mogła działać zgodnie z prawem i w sposób prawnie skuteczny" napisał prof. Zoll, przypominając, że miasto musi się liczyć z koniecznością wypłaty odszkodowań tym, którzy poniosą straty w związku z chaosem prawnym.

 

Rzecznik zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego ustawę medialną. Prof. Zollowi, byłemu prezesowi Trybunału, nie podoba się m.in. pospieszny tryb uchwalenia ustawy."

 

Cóż ta władza nie robi z maluczkich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 5,7k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

wszystko to wpisuje się w to, o czym powyżej Jerzysio......

A to realizacja kolejnych obietnic, z dużą pewnoscia serwowanych ;

Tajemnice w szponach biurokracji

 

PiS zapowiedziało odtajnienie spraw inwigilacji prawicy i Zbigniewa Sobotki. Do dziś tego nie zrobiło

 

Ujawnienia akt chcą szef MSWiA Ludwik Dorn, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i minister koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann. Pod koniec listopada Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało, że odtajni akta w sprawie inwigilacji prawicy z początku lat 90. (chodzi o bezprawne działania funkcjonariuszy dawnego UOP przeciwko politykom partii prawicowych, w tym braciom Kaczyńskim). W grudniu Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało, że odtajni akta skazanego prominenta SLD Zbigniewa Sobotki.

 

Do dziś obie sprawy nie ujrzały światła dziennego.

Nikt nie nalega, to pomyślimy

 

Śledztwo w sprawie inwigilacji prawicy prowadzi warszawska Prokuratura Okręgowa. Do tej pory oskarżyła jednego byłego funkcjonariusza (byłego pracownika SB, a potem UOP), pułkownika Jana L. Jednak pod koniec ubiegłego roku sąd zwrócił prokuraturze akt oskarżenia. Uznał, że nie może zająć się sprawą, dopóki zarzuty są tajne.

 

Teraz prokuratura ma związane ręce. Nie może ani ponownie wysłać aktu oskarżenia do sądu, ani prowadzić postępowania, bo minister Ziobro od kilku tygodni czyta akta.

 

Prawo odtajnienia dokumentów mają instytucje i urzędy, które nałożyły na nie klauzulę tajności. W wypadku inwigilacji prawicy odtajnić akta musi Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, następczyni UOP. Co robi w tej sprawie ABW?

 

- Dotychczas nie zapadła decyzja w tej sprawie - mówi "Rz" Magdalena Stańczyk, rzecznik prasowy ABW. ABW może jeszcze długo zwlekać z decyzją, bo - jak ustaliliśmy - na odtajnienie nie nalegają ani prokuratura, ani Ministerstwo Sprawiedliwości.

Przeciek czeka na ekspertyzę

 

Także odtajnianie sprawy Zbigniewa Sobotki ugrzęzło w machinie MSWiA. W listopadzie za przeciek starachowicki, czyli ujawnienie informacji o planowanej akcji policji przeciwko lokalnej grupie przestępczej, krakowski sąd skazałtrzech posłów SLD. Wkrótce potem, w grudniu, Sobotkę ułaskawił prezydent Aleksander Kwaśniewski. Zbulwersowany minister Ziobro zapowiedział wtedy, że odtajni akta Sobotki.

 

Decyzję o odtajnieniu materiałów musi podjąć komendant główny policji. Dotychczas jednak w MSWiA nie zapadły żadne decyzje w tej sprawie. - Minister Ludwik Dorn czeka na ekspertyzy prawne - mówi "Rz" Tomasz Skłodowski, rzecznik prasowy MSWiA. Czy istnieje termin, w jakim prawnicy mają skończyć ekspertyzy? Według rzecznika nie ma takiego terminu.

 

Jeden z prawników MSWiA w rozmowie z "Rz" przyznaje, że politycy zagalopowali się w obietnicach odtajniania akt. - Nie będzie można ujawnić całości akt w żadnej ze spraw. Z prostego powodu: agentura służb specjalnych i dane policjantów, którzy pracują pod przykryciem w grupach przestępczych, są tajemnicą chronioną ustawowo.

ANNA MARSZAŁEK, MACIEJ DUDA

Rzepa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

upsss.....

 

zjadł zęby na popisowym gryzieniu PO

 

http://www.se.com.pl/_gAllery/78/05/78053.jpg

 

zęby Jaroslawa K. - brata Prezydenta RP

 

PS.

czy nie denerwuje Was podkreślanie w różnych wywiadach i wypowiedziach " mój brat Prezydent" ???? Mnie drażni .....wieje prywatą .... :evil:

 

cały artykuł

http://www.se.com.pl/se/index.jsp?place=mainLead&news_cat_id=1586&news_id=89770&scroll_article_id=89770&layout=1&page=text&list_position=1

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I mam ciąg dalszy informacji z Warszawy:

 

""Gazeta Prawna": Mieszkańcy Warszawy nie mają pewności, czy decyzje i nowe dokumenty wydane im przez urzędników w czasie, gdy stolica nie ma prezydenta, są ważne. I słusznie. Eksperci też mają wątpliwości.

Rzecznik praw obywatelskich prof. Andrzej Zoll wystąpił do premiera o pilne powołanie zarządcy komisarycznego w Warszawie. Stwierdził równocześnie, że wszystkie decyzje wydawane z upoważnienia prezydenta miasta stołecznego, po tym, jak 22 grudnia Lech Kaczyński złożył mandat, są dotknięte wadą nieważności i będą eliminowane z obrotu prawnego lub nie będą uznawane przez sądy.

 

- Zajmujemy się stosowaniem prawa, ale również je analizujemy. Dlatego uważam, że decyzje są ważne - mówił na wczorajszej konferencji prasowej sekretarz miasta Mirosław Kochalski. Twórcy reformy samorządowej prof. Michał Kulesza i Jerzy Regulski ostrzegają, że każdą decyzję wydaną w okresie, gdy miasto nie ma prezydenta, może uchylić sąd. "Gazeta Prawna" wymienia co może podważyć sąd

 

Sprawy indywidualne:

- pozwolenia na budowę, decyzje o warunkach zabudowy

- rejestracja pojazdów

- wydanie dowodu osobistego, prawa jazdy itp.

- wpis do ewidencji działalności

- koncesja na sprzedaż alkoholu

 

Decyzje strategiczne:

- zaproszenie do przetargu na zagospodarowanie terenów przy ul. Łazienkowskiej

- decyzja o przebiegu II linii metra

- zaproszenie do przetargu na budowę Pałacu Saskiego

- decyzje budżetowe"

 

Chybaby mnie szlag trafił jakbym dostał pozwolenie na budowę, a potem by mi je cofnięto. :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejsza Rzepa:

Więcej pieniędzy dla prezydenta

 

Propozycja PO, żeby jak najszybciej zakończyć pracę nad ustawą budżetową i przejść do jego uchwalania, została wczoraj odrzucona głosami senatorów PiS, LPR i Samoobrony

 

- PiS gra budżetem - komentował decyzje Senatu Stefan Niesiołowski (PO). - Tak długo, jak się da, próbuje szantażować, straszyć i naciskać na inne partie. Część ugrupowań ze strachu przed wyborami głosuje tak, jak chce PiS.

 

Niesiołowski zaatakował partię braci Kaczyńskich za współpracę z Samoobroną. Związanego z PiS dr. Janusza Kochanowskiego, który dzięki poparciu partii Andrzeja Leppera został rzecznikiem praw obywatelskich, Niesiołowski nazwał wręcz "człowiekiem o mentalności naczelnika więzienia". Przypomniał też doniesienia "Rz" o tym, że posłanka Alina Gut, wyznaczona przez Samoobronę do Krajowej Rady Sądownictwa, ma na koncie sprawę karną.

Siły na zamiary

 

W senackiej debacie nad budżetem wystąpiła Zyta Gilowska. - To jest budżet dwóch rządów i trzech ministrów finansów - powiedziała wicepremier i minister finansów. Pod względem finansów publicznych przełomowy powinien być dopiero budżet na rok 2007. Choć, jak powiedziała Gilowska, znane są już dziś pewne wydatki, które ten budżet "obciążą". Do nich wicepremier zaliczyła wydatki na waloryzację rent i emerytur (kwota będzie zbliżona do tej przeznaczonej naten cel w tym roku, czyli około 6 mld zł), podwójne becikowe, zasiłki rodzinne dla rolników, a także sfinansowanie ustawy o ratownictwie medycznym. Rząd szacuje, że w pierwszym roku jej obowiązywania będzie kosztowała budżet co najmniej 1 mld zł.

 

Na pytanie, czy w tegorocznym budżecie znajdą się pieniądze, jeśli ustawa ta zostanie uchwalona już w tym roku, wicepremier Zyta Gilowska stwierdziła krótko: - To się będziemy martwić. Na razie mierzmy siły na zamiary i uchwalmy budżet przełomu politycznego - apelowała.

Więcej dla prezydenta

 

Nie wiadomo, czy Senat jej posłucha. W trakcie debaty senatorowie zgłosili 50 poprawek do ustawy. Wśród nich znalazła się np. propozycja zwiększenia o 53 mln zł wydatków na kancelarie: Prezydenta (o 10 mln zł), Senatu (o 12 mln zł) i Premiera (o 18 mln zł), resort skarbu (o 8 mln zł) i na Fundusz Kościelny (o 5 mln zł). Pieniądze miałyby pochodzić z zakładanych wyższych wpływów podatkowych. Senatorowie chcą też np. obciąć o 2 mln zł wydatki bieżące Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a uzyskane w ten sposób pieniądze przeznaczyć na zwiększenie wydatków majątkowych Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Jest też pomysł przekazania 4 mln zł na dofinansowanie budowy drogi nr 12 w Borkach Wielkopolskich kosztem mniejszych nakładów na budowę obwodnicy Piły.

 

Debata nad poprawkami przedłuży prace budżetowe w parlamencie. Co to oznacza? Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Maciej Łopiński powtórzył interpretację, że od wczoraj prezydent ma dwa tygodnie na decyzję o tym, czy rozpisuje nowe wybory.

ALEKSANDRA MAJDA, g.l.

Będą wcześniejsze wybory - nie będą, będą , nie bedą, będą,.......... :-? :-? :-? :-? :-?

Nie ma to jak nowa jakość w polityce :roll: :roll: :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękujemy ci PiS za tanie państwo i za wiarygodną i stabilną koalicję która wcale nie jest kabaretowa. Dziękujemy ci za tak światłych mężów stanu jak ministrowie Dorn i Wasserman którym dziękujemy za ich wręcz wzorcową kulturę osobistą, erudycję i elokwencję a ministrowi Ziobro za jego innowacyjne pomysły usprawnienia wymiaru sprawiedliwości.

 

Teraz z niecierpliwością oczekujemy na przejęcie wszelkich stanowisk i organów władzy dzięki czemu PiS bedzie mógł kompleksowo zaopiekować się wszystkimi obywatelami naraz i kazdym z osobna. Przecież my maluczcy nie jesteśmy w stanie sami o siebie zadbać

 

dziękujemy....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem fanem braci Kaczńskich ale obiektywnie trzeba przyznać, że osiągneli duży sukces. Może nie zawsze stosując czyste metody ale w brudnej polityce tak naprawdę liczy się skuteczność, bo co z tego że ma się świetny program jak nie można go realizować. Wygrali m.in. dlatego, że obiecali każdej grupie społecznej to co chciała ona usłyszeć. I tylko brak realizacji tych obietnic spowoduje ich upadek. Ponadto mimo wszystko Polacy nie lubią skrajności i agresji w polityce a także polityków, którzy uważają, że ich poglądy są jedynie słuszne i wszyscy powinni mieć takie same wg. zasady - jeśli ktoś nie myśli tak jak ja to jest to komuch, agent służb bezpieczeństwa PRL albo należy do grupy przestępczej.

 

Co do możliwość wcześniejszych wyborów to mogę tylko powiedzieć to, że syn jednego z moich podwładnych jest dość znaczącym posłem PIS i według tego pracownika w PIS przygotowania do wcześniejszych wyborów idą pełną parą. Ja i paru moich znajomnych ostatnio nie głosowało, bo tak naprawdę nie mieliśmy na kogo. Może to był błąd, który z calą pewnością naprawimy, jeśli będą wybory wcześniejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MF rzuca słowa na wiatr

 

Ministerstwo Finansów znów nie dotrzymało słowa. Obiecało, że poinformuje o planowanych zmianach podatkowych w styczniu. Mamy luty. Ciągle nie wiadomo, czy i jakie zmiany podatkowe zamierza wprowadzić rząd.

 

Wicepremier Zyta Gilowska oraz Mirosław Barszcz, wiceminister finansów, zapowiadali, że do końca stycznia 2006 r. zakończą się prace nad konkretną koncepcją reformy podatkowej i zostanie o tym poinformowana opinia publiczna. Jak dotąd kierownictwo Ministerstwa Finansów (MF) nie wypowiedziało się na temat planowanych zmian podatkowych.

 

- Wszystko wskazuje na to, że o koncepcji zmian podatkowych poinformujemy w lutym - mówi Izabella Laskowska, rzecznik MF. Komentarze ekonomistów nie pozostawiają cienia wątpliwości - resort rzuca słowa na wiatr.

 

Cierpi wiarygodność

 

- To podważa zaufanie do rządu. Resort ma pewnie problemy natury politycznej i merytorycznej w związku z reformą podatkową - mówi Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, nie wierzy już w żadną reformę podatkową. - Wymagałoby to rezygnacji PiS z wielu haseł. Uważam, że nie ma decyzji politycznej dla sensownej reformy. Obawiam się, że zmiany będą polegać jedynie na obniżce PIT i wprowadzeniu ulg prorodzinnych, co spowoduje znaczny ubytek budżetowy. Na pewno nie pójdą za tym redukcje wydatków budżetowych i tylko pogorszy się kondycja finansów publicznych - mówi Janusz Jankowiak.

 

Rafał Antczak, ekspert podatkowy Platformy Obywatelskiej, nie ma złudzeń. - Brak obiecanych informacji o planowanych zmianach podatkowych wpisuje się w uprawianą przez rząd propagandę. To zwykła gra polityczna - twierdzi Rafał Antczak. Inaczej całą sprawę widzi Marek Zuber, doradca premiera. - Słyszałem, jak premier mówił, że koncepcja podatkowa zostanie przedstawiona do końca lutego, a gotowe projekty do końca marca. Jeśli jednak obecnie jest jakieś opóźnienie, to może ono być skutkiem zmiany na stanowisku ministra finansów oraz politycznej niepewności - mówi Marek Zuber.

 

Miały, ale nie zostały

 

Pod koniec 2005 r. oraz w styczniu 2006 r. rząd zapewniał, że zamierza dokonać zmian w ustawie o VAT, PIT oraz CIT. Resort finansów otrzymał gotowy projekt nowelizacji ustawy o VAT od rady podatkowej przy PKPP Lewiatan. Niektóre propozycje tego projektu mogą uderzyć w dochody budżetu państwa. Mirosław Barszcz, wiceminister finansów, zapowiedział, że na takie rozwiązania resort się nie zgodzi. Do końca stycznia miały być przedstawione wyliczenia skutków budżetowych tego projektu. Tak się nie stało. Wiadomo natomiast, że resort zainteresował się projektem całkiem nowej ustawy o VAT autorstwa Platformy Obywatelskiej. Będzie on razem z projektem Lewiatana podstawą do stworzenia projektu ministerialnego.

 

PB

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Apolityczni jak zwykle

 

PiS zapewniało, że nowa Krajowa Rada będzie apolityczna i merytoryczna. Tymczasem wylądowali w niej aktywni politycy PiS, a także ludzie bez doświadczenia medialnego.

 

Prezydent mianował wczoraj swoich przedstawicieli w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Tym samym znany jest już cały pięcioosobowy skład rady. Weszli do niej: Lech Haydukiewicz i Tomasz Borysiuk z Sejmu (pierwszy był kandydatem LPR, drugi Samoobrony), Witold Kołodziejski z Senatu (radny PiS) oraz Elżbieta Kruk (posłanka PiS) i Wojciech Dziomdziora (bezpartyjny prawnik), wskazani przez prezydenta. Rada rozpocznie działalność po zwołaniu pierwszego posiedzenia przez jej przewodniczącego. Zgodnie z nową ustawą mianuje go prezydent. Według nieoficjalnych informacji ma nim zostać Elżbieta Kruk.

Prosto z ław, ale naszych

 

"Media publiczne i ich upartyjnienie wynikało w dużej mierze z tego, że upartyjniony jest regulator. Należy to wszystko naprawić od góry" - mówił "Rz" pod koniec 2005 roku inicjator nowej ustawy medialnej wiceminister kultury Jarosław Sellin. Zaznaczał, że nie byłoby dobrze, gdyby nowi członkowie KRRiT szli do niej "prosto z ław poselskich". Tymczasem taki wariant wybrał prezydent, mianując do KRRiT Elżbietę Kruk. Jest ona drugą kadencję posłanką PiS z Lublina. Zasiada w Komisji ds. Służb Specjalnych. Wcześniej była bliską współpracownicą Lecha Kaczyńskiego w Najwyższej Izbie Kontroli i Ministerstwie Sprawiedliwości.

 

Nie ma jednak doświadczenia medialnego, a ustawa o radiofonii i telewizji mówi wyraźnie, że do Krajowej Rady wybiera się osoby "wyróżniające się wiedzą i doświadczeniem w zakresie środków masowego przekazu". Sellin przyznaje, że ten wymóg jest "rozciągliwie" traktowany przez polityków. Również Lech Haydukiewicz nie ma doświadczenia w mediach, a o karierze politycznej marzył - z list LPR bezskutecznie kandydował do Parlamentu Europejskiego i w ostatnich wyborach do Sejmu.

 

- Zachęcam do porównania z tym, co mieliśmy dotąd. Są ludzie związani ze środowiskami politycznymi, ale nie ma twardych działaczy partyjnych - mówi o nowej Radzie Jarosław Sellin.

Przewodniczącym być

 

Wybrany przez Senat Witold Kołodziejski był bliskim współpracownikiem Lecha Kaczyńskiego w czasie jego rządów w Warszawie . Doświadczenie w mediach ma duże (zrobił ponad 600 programów telewizyjnych), ale nie mniejsze w polityce.

 

Opozycja w Radzie Warszawy zarzuca mu, że na korzyść PiS interpretował przepisy prawne dotyczące zwoływania sesji. Radni PiS celowo odwlekali sesje, by nie przyjąć rezygnacji Kaczyńskiego z funkcji prezydenta Warszawy. Czekali, aż zostanie uchwalona ustawa, dzięki której nie trzeba będzie przeprowadzać miejskich wyborów wiosną. Dzięki Kołodziejskiemu, dopięli swego.

 

Kołodziejski zapowiada teraz, że nie zrezygnuje z zasiadania w Radzie Warszawy, "a jeśli się uda", to także z funkcji przewodniczącego, gdyż nie ma takiego nakazu w prawie. Zdaniem Sellina, z obyczaju przyjętego w KRRiT wynika, że nie powinien tych funkcji łączyć.

W telewizji trwam

 

Ze swoim dotychczasowym miejscem pracy nie chce też się rozstać Tomasz Borysiuk, były wydawca "Gościa Jedynki", wciąż zatrudniony w TVP 1. Według naszych informacji, zwrócił się do TVP z prośbą o urlop bezpłatny na czas zasiadania w Radzie. Pracodawca ma obowiązek taki urlop dać, ale telewizja uważa, że Borysiuk powinien zrezygnować z pracy - TVP powołuje się na przepis ustawy o radiofonii i telewizji, który zakazuje członkowi KRRiT pracy u nadawcy bądź producenta RTV. Zdaniem prof. Jacka Sobczaka, autora komentarza do ustawy, wzięcie urlopu nie wystarczy.

 

Uznanie środowiska medialnego budzi drugi przedstawiciel prezydenta do Krajowej Rady Wojciech Dziomdziora. To prawnik specjalizujący się w prawie mediów, doradzał ostatnio TVN 24. Od 1998 roku w Ministerstwie Kultury brał udział we wszystkich nowelizacjach ustawy o radiofonii i telewizji, dostosowujących ją do prawa unijnego. Był zastępcą dyrektora Departamentu Prawnego w czasie, gdy nad nową ustawą medialną pracowała w resorcie wiceminister Aleksandra Jakubowska.

JAROSŁAW MURAWSKI

To jescze jeden kamyczek...z Rzepy :-? :-? :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciągle nie wiadomo, czy i jakie zmiany podatkowe zamierza wprowadzić rząd.

E tam niewiadomo. :wink:

Ja teraz tu rzadko wpadam, bo własnie zmiany SĄ wprowadzane w całym dostępnym mi z autpsji resorcie. Tylko jescze nie wiem czy podatkowe.

U mnie to juz mało kto sie ostał tam gdzie siedział. Rewolucja totalna.

Miałam przez 3 dni depresję, a teraz mnie to bawi - wszędzie biegają ludziska z tobołami, biurka na korytarzach, obłęd w oczach. Mobilizacja jak na wojnę. Kto by tam myslał o podatkach. :D

Ale ciiiiicho.... ja nic nie wiem....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...