Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Wybory i po wyborach, czas rzadzic ale jak?


jareko

Recommended Posts

Mamy takie elity na jakie sobie zasłużyliśmy.

 

 

"Polacy mimo upływu niemal siedemnastu lat od początku przemian ustrojowych i gospodarczych wciąż uważają, że to od państwa zależą ich porażki i sukcesy i to ono powinno zadbać o ich los.

 

Tyrania ekonomicznych analfabetów

 

Zaopiekuj się mną, nawet gdy powodów brak. Zaopiekuj się mną mocno tak" - śpiewał pod koniec lat 80. zespół Rezerwat. Utwór ten mógłby się stać alternatywnym hymnem III RP (IV RP?), bo Polacy mimo upływu niemal siedemnastu lat od początku przemian ustrojowych i gospodarczych wciąż uważają, że to od państwa zależą ich porażki i sukcesy i to ono powinno zadbać o ich los. "Wolność oznacza odpowiedzialność. A to jest właśnie to, czego się większość ludzi obawia" - zauważył kiedyś George Bernard Shaw - jak na ironię - zdeklarowany socjalista. Z raportu "Wiedza ekonomiczna mieszkańców Polski", opracowanego przez Wyższą Szkołę Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego (publikujemy go pierwsi), wyłania się przerażający obraz, doskonale współgrający ze słowami Shawa. Na przykład niemal 90 proc. ankietowanych uważa, że to rząd powinien walczyć z bezrobociem, najlepiej budując nowe fabryki lub organizując roboty interwencyjne; prawie 50 proc. uznało, że ustawowe ograniczenie wysokości inflacji byłoby najlepszym rozwiązaniem problemu rosnących cen; 72 proc. chce, by rząd wypłacał zasiłki najmniej zarabiającym. Gorzej, że o państwie superopiekuńczym marzą nie tylko osoby niewykształcone czy o niskich zarobkach. Różnica między nimi a teoretyczną elitą w zakresie znajomości mechanizmów ekonomicznych i ich relacji czy wyobrażenia o roli państwa w biznesie nie jest wcale (co potwierdza raport) duża. Choć od państwa oczekujemy opieki i uwolnienia od trudu dokonywania wyborów na własną odpowiedzialność, chcemy, by to nasi sąsiedzi, znajomi, obcy ludzie, słowem - inni, "frajerzy", za nią płacili. Jednocześnie bowiem przytłaczająca większość Polaków uważa administrację publiczną za siedlisko złodziejstwa, korupcji i marnotrawstwa; nie chcą oni płacić wysokich podatków, składek (duże grono stanowią przeciwnicy nawet obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego i emerytalnego - 25 proc. i 30 proc.). Nic dziwnego, że uciekają przed nimi w szarą strefę, która w polskiej gospodarce sięga aż 30 proc. PKB. Jeśli odwołamy się do osiemnastowiecznej teorii umowy społecznej Jeana Jacques `a Rousseau, usiłującej wyjaśnić, w jaki sposób ludzie zorganizowali się w państwa, to stwierdzimy, że polska umowa społeczna (w zasadzie aspołeczna) opiera się na takiej regule: gdy władza obiecuje, że da, to obiecuje; gdy obywatele mówią, że na to się złożą, to mówią.

 

Chleba i igrzysk

Szacuje się, że w II wieku p.n.e. mniej więcej połowa mieszkańców Rzymu utrzymywała się dzięki zapomogom i prezentom od bogatszych patronów. "Odkąd lud rzymski nie ma już głosów do sprzedania, lud, który niegdyś przydzielał władzę, godności, legiony, odtąd z trwożliwym niepokojem nie pragnie nic więcej w świecie jak tylko dwóch rzeczy: chleba i igrzysk" - ubolewał Juwenalis, rzymski poeta i satyryk.

Jak wynika z raportu, wielu Polaków chętnie przyjęłoby rolę rzymskiego klienta, tyle że wobec państwa - patrona. Chcielibyśmy, by państwo dotowało m.in. huty i kopalnie, by przyspieszyć wzrost gospodarczy (sic!), żeby utrudniło pracodawcom zwalnianie pracowników, dysproporcje w zarobkach ograniczyło w drodze ustawy i od czasu do czasu zapewniło jakieś "igrzyska". Czy wciąż mamy prawo obarczać za tę mentalność pół wieku komunizmu?

Gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że tęsknota za państwem opiekuńczym nie jest tylko naszą przypadłością. Nawet w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Nowej Zelandii, Estonii czy na Słowacji, gdzie od lat 80. albo ostatnio dokonywano śmiałych liberalnych reform, były one dziełem grupki nieustępliwych zapaleńców wprowadzających je zwykle wbrew zażartym protestom obywateli. Gdy w 1989 r. Margaret Thatcher wprowadziła na próbę w Szkocji, a rok później w Walii i Anglii, ultraliberalny podatek pogłówny (każdy płaci taką samą kwotę podatku niezależnie od dochodów), na ulice wyszły miliony Brytyjczyków, a demonstracja w Londynie przekształciła się w zamieszki. Nieudana próba wprowadzenia pogłównego stała się jedną z najważniejszych przyczyn upadku Żelaznej Damy, ale podczas każdej ze swych trzech kadencji spotykała się ona z protestami społecznymi; kiedy likwidowała kopalnie, rozpoczynała prywatyzację państwowych przedsiębiorstw czy ograniczała wydatki budżetu. Gdyby nie rozkład ówczesnej partii laburzystowskiej i sukcesy Żelaznej Damy w polityce zagranicznej (zwłaszcza zwycięstwo w wojnie o Falklandy), konserwatyści straciliby najpewniej władzę już po pierwszej kadencji Thatcher w 1983 r.

W Nowej Zelandii uznawanej za "tygrysa" i pioniera liberalnych rozwiązań nawet w tak trudnych dziedzinach jak rolnictwo okres reform przeprowadzonych w latach 1990-1993 przez ówczesną minister finansów Ruth Richardson określano jako Ruthanasia - od zbitki imienia minister i słowa "eutanazja", jakiej dokonać miała na obywatelach i ich portfelach, tnąc wydatki socjalne państwa. Równie niepopularny był wcześniej minister finansów laburzystów Roger Douglas, który dał początek kontynuowanym przez nią reformom.

Chwalony za wprowadzenie podatku liniowego, reform służby zdrowia i systemu emerytalnego lub dbałość o zagranicznych inwestorów słowacki premier Mikulas Dzurinda już dwukrotnie obejmował władzę tylko dzięki skleceniu koalicji mniejszych partii centoprawicowych. Formalnie, z poparciem odpowiednio 27 proc. i 20 proc. wyborców zwyciężała w nich bowiem partia HZDS populisty Vladimira Meciara. Meciar, za którego rządów w kraju kłuło w oczy ubóstwo, a jego gospodarce bliżej było do białoruskiej niż czeskiej, nadal cieszy się dużym poparciem Słowaków tęskniących do szczodrej pomocy państwa.

Tyle że od Brytyjczyków, Nowozelandczyków czy Słowaków różni nas rzecz zasadnicza: dotychczas Polacy nie zdobyli się na to, by choć raz powierzyć władzę komuś, kto zamiast złotych gór od razu obieca im najpierw "krew, pot i łzy". - Problemem są nie tyle poglądy społeczeństwa, ile brak elit, które mając władzę, zdecydowałby się na podjęcie radykalnych działań - komentuje Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha.

 

Komu, komu, bo idą wybory

- Niedawno szwedzka dziennikarka, przygotowując reportaż telewizyjny o stosunku Amerykanów do reform podatkowych Busha, zapytała pierwszego napotkanego na ulicy nowojorczyka, czy to dobrze, że bogaci będą płacili niższe podatki. Ten odparł: "Tak, bo gdy już będę bogaty, będę oddawał mniej państwu" - opowiada prof. Andrzej Koźmiński, rektor warszawskiej Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego. To zupełnie inny sposób myślenia niż w szybciej od nas rozwijających się krajach Europy, wymuszający inne zachowanie polityków. - W Stanach Zjednoczonych partie licytują się, która bardziej i komu obniży podatki, czyli de facto mniej zabierze z kieszeni. U nas trwa rywalizacja, kto więcej podaruje wyborcom, tak jakby nie chodziło o ich pieniądze - dodaje prof. Koźmiński.

Budowanie państwa "od góry" po 1989 r. zaowocowało przekonaniem ludzi o omnipotencji władzy, która ma być odpowiedzialna za rozwój i bogacenie się kraju oraz jego mieszkańców. Trudno winić Kowalskiego za ignorancję ekonomiczną, skoro na każdym kroku "korumpują" go rzekome elity. Wystarczy przeczytać konstytucję, by się przekonać, że nasi politycy zachęcają ludzi do brania wszystkiego - z wyjątkiem odpowiedzialności za samych siebie. Tę politykę "chleba i igrzysk" ośmieszył w 2003 r. Jerzy Kisiel, bezrobotny z Dąbrowy Górniczej, który, powołując się m.in. na art. 67 ust. 2 konstytucji ("Obywatel pozostający bez pracy nie z własnej woli i nie mający innych środków utrzymania ma prawo do zabezpieczenia społecznego"), domagał się przed sądem od skarbu państwa 48 tys. zł odszkodowania za... pozostawanie od trzech lat bez pracy. A przecież konstytucja obiecuje nam też m. in. bezpłatną edukację, służbę zdrowia, słowem - "społeczną gospodarkę rynkową"."

Wprost

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 5,7k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Może się to podobać albo nie ale bracia Kaczyńscy odniesili duży sukces i prowadzą obecnie skuteczną politykę, która prowadzi do przejęcia całej władzy w Polsce.

To co powiedział Jacek Kurski o społeczeństwie jest może obraźliwe ale niestety do pewnego stopnia prawdziwe i bracia Kaczyńscy w swoim działaniu wykorzystują to wg. zasady"trzeba dać chleba i igrzysk". Chleb to: becikowe, urlopy macierzyńskie, podwyżki rent i emerytur, coś dla rolników, itp. Igrzyska to: lustracja, dekomunizacja, Komisja prawa i sprawiedliwości, Urząd antykorupcyjny, itp. Niestety to, aby Polacy przekonali się, że źle wybrali musi trochę potrwać.

 

Kto może w tym przeszkodzić. Według mnie tylko zjednoczona lewica, która przebije socjalny program PIS i przeciwstawi się budowie państwa wyznaniowego, które wie najlepiej co obywatelowi trzeba i jak powinien postępować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inaczej mówiąc wszystko wraca do normy - lewicę wierzącą zastąpi ta niewierząca. :wink:

Niekoniecznie niewierząca. Nie chodzi o walkę z wiarą czy Kościołem ale o to aby jasno rozdzielić funkce religii o Kościoła o od funkcji Państwa. Myślę, że takie rozdzielenia leży także w interesie Kościoła o czym wypowiadał się niedawno jeden z biskupów.

PIS wykorzystuje Kościół to umacniania swojej władzy, co w przyszłości (jeśli rządzenia to okaże się klęską) może w spsób oczywisty zaszkodzić Kościołowi.

 

Ja osobiście nie mam poglądów lewicowych jeśli chodzi o podejście do spraw gospodarczych. Ale wydaje mi się, niestety, że program socjalny znajdzie w społeczeństwie polskim więcej zwolenników niż program liberalny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra

Niech sobie Bracia biora wszystko co jest do wziecia - mnie to ryba

Nich nawet socjal rozdmuchaja do granic wytrzymalosci kazdego z nas

Ale do diaska niech reszta tej zabranej nam od gardla kasy nie idzie na kolejne agencje rzadowe, na samochody, na kancelarie (p)oslow czy prezia. Niech zamiast pieprzyc bez sensu wezma sie za dzialania idace w kierunku zmian w gospodarce a nie na swiecznikach

Z warszawskiego podworka - wstrzymana druga linia metra, wstrzymana trasa polnocna, bledy w przetargach powodujace klopoty z zakonczeniem rozpoczetych juz inwestycji, przepychanki prowadzace do coraz wiekszej anarchi. Na dodatek z powodu zarzadu komisarycznego zadna decyzja wydana przez Ratusz tak naprawde nie ma mocy prawnej. Kazdy przetarg mmoze zostac uniewazniony w kazdej chwili

To chore

Niech juz sobie Kaczor zostanie drugim Marszalkiem, juz nawet dorzuce sie do konia dla niego ale niech kraj zacznie zyc a nie wegetowac a on nniech sie do Sulejowka ptrzeprowadzi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jareko Jak się ma pełnię władzy to w obawie przed jej utratą skupia się w swoim ręklu podejmowanie decycji (innym, nawet swoim wierzy się w sposób ograniczony, a ponadto właściwą decyzję może podjąć tylko ten jeden niomylny) co oznacza, kompletny zastój.

Żeby kontrolować Państwo i społeczeństwo trzeba mieć wszędzie swoich

ludzi, którzy w sposób "naturalny" potrzebują gabinetów, samochodów itp.

 

Kontrole, rekotrole, straszenie urzędników, powoduje, że oni też odkładają podjęcie decyzji, z byle powodu unieważniają postępowania przetargowe (choć na tym polu wiele złego robią sobie nawzajem startujące w przetargach firmy) zawsze to bezpieczniej.

Co do tych samochodów, komórek służbowych, gabinetów, to naprawdę w skali wydatków Państwa to grosze. Jest to oczywiście nośny temat w kampani wyborczej tzw. walka z biurokracją ale w rzeczywistości nikt jeszcze tej walki nie wygrał. Zaręczam Cię, że biurokracja w Polsce w porównaniu z innymi państwami UE to mały "pikuś". I chyba nie jest problem z wielkości tej biurokracji ale z przydatności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doszło już do tego, że boję się słuchać wiadomości i czytać gazety, bo wiem że zaraz się zdenerwuję. Ja zagorzała czytelniczka GW i Rzepy oraz nałogowa oglądaczka wiadomości od paru dni nie mogę patrzeć na gazety i TV. W sobotę przecztałam tylko wysokie obcasy i kawałek wywiadu z kaczyńskim i już nie mogłam. Może o to im chodzi - o zniechęcenie jak największej grupy ludzi do interesowania się polityką , gospodarką i krajem?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marek - ja to wszystko wiem tylko noz mi sie w kieszeni otwiera jak patrze na to wszystko. Niestety wiem od podworka jak wyglada kilka naszych Rzadowych Agencji, jak marnotrawione sa tam nasze pieniadze, NASZE a nie jakies tam wziete z sufitu i bynajmniej nei chodzi mi o komorki czy samochody. To wszystko jest chore i bylo chore odkad pamietam.

Nie mam nic przeciwko mieszkancom Sulejowka ale chyba tam Marszlek ostatnie lata zycia spedzil

Cholerka - zapomnialem tylko jaki kolor mial jego kon. Kasztanka? Czy baly? Majaczy mi sie ze Kasztanka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakość prawa. Pamiętacie jak powstawały ustawy, które od razu trafiały do nowelizacji?

 

""Życie Warszawy": Posłowie tak się spieszyli z uchwaleniem ustawy o becikowym, że jej nie dopracowali. Nieuczciwi rodzice mogą wyłudzać zapomogi, a urzędnicy nie są w stanie temu zapobiec.

Zdaniem dziennika, mechanizm jest prosty: jeśli rodzice są zameldowani w różnych gminach, mogą złożyć wnioski o becikowe dwa razy. Najpierw do ośrodka pomocy społecznej w swojej gminie idzie ojciec. Przedstawia skrócony akt urodzenia dziecka, kopię dowodu osobistego i podpisuje oświadczenie, że nie stara się o becikowe w innym miejscu. Następnie podobną operację, ale już w swoim miejscu zameldowania, wykonuje matka. Tym sposobem, zamiast tysiąca złotych, rodzina dostaje dwa.

 

- Tego nie można w żaden sposób zweryfikować, bo potrzebna byłaby centralna ewidencja z danymi dzieci i informacjami o becikowym. A takiej nie ma i nie będzie - przyznaje Maryla Kodym z wydziału prasowego Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Aby zablokować możliwość wyłudzenia podwójnego becikowego, wystarczyło zapisać w ustawie, że wniosek składa się w miejscu zameldowania dziecka, nie rodzica. Albo zaznaczyć, że zapomoga zostaje przyznana automatycznie w momencie rejestracji dziecka w urzędzie stanu cywilnego.

 

Tysiączłotowe becikowe dla wszystkich rodzin, niezależnie od dochodów, przeforsowała w Sejmie Liga Polskich Rodzin. Nad odpowiednią nowelizacją ustawy o świadczeniach rodzinnych czuwał Andrzej Mańka, poseł LPR. - Może za szybko pracowaliśmy, ale o ile pamiętam, poganiała nas Samoobrona. Chcieliśmy jak najszybciej dać wsparcie matkom - tłumaczy poseł Mańka i obiecuje, że teraz przyjrzy się sprawie." ŻW

 

 

""Rzeczpospolita": Czy można rozpisać przetarg na szkołę, a potem kazać wybudować kino? Na razie nie, ale już niebawem może to być dopuszczalne.

Dziennik informuje, że eksperci ostrzegają, iż takie właśnie będą konsekwencje zmiany zaproponowanej przez rząd w autopoprawce do nowelizacji prawa zamówień publicznych. Pozwala ona zmieniać zakres świadczenia już po wyborze oferty. To znaczy, że na co innego będzie organizowany przetarg, a co innego będą ostatecznie wykonywać przedsiębiorcy.

 

"Otworzy to furtkę do nadużyć korupcyjnych i wypaczy samą ideę przetargów" - uważa Krzysztof Kajda, ekspert Departamentu Prawnego Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

 

Nowy przepis może narazić przedsiębiorców na straty. Nic nie stanie na przeszkodzie, żeby zamawiający zażądał nagle, aby zakończyć budowę dwa razy szybciej, niż deklarowali w ofercie, a zamiast lastrika użyli marmurów. A wszystko za tę samą cenę, bo nie może być zmieniana. Oczywiste jest, że żadna firma nie podpisze takiej umowy - podkreśla "Rz".'

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejsze wiadomości:

"Prowokacja - rządowa limuzyna dla o. Rydzyka

"Fakt": Dziennikarze gazety przeprowadzili dziennikarską prowokację. Gazeta sprawdziła, jak potężne są wpływy dyrektora Radia Maryja. Zamówiła dla niego limuzynę w resorcie rolnictwa. Szok! Minister Krzysztof Jurgiel błyskawicznie spełnił życzenie.

Osobiście wysłał rządowy samochód dla księdza Rydzyka.

Co może ksiądz Tadeusz? Czy plotki o jego wpływach na władzę były tylko plotkami? "Fakt" postanowili sprawdzić. Dziennikarze biją się w piersi - użyli podstępu. Reporter ""Faktu" podszył się pod asystenta ojca Rydzyka. Spod jednego z warszawskich banków zadzwonił do sekretariatu ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela. Wybór nie był przypadkowy. Jurgiel jest częstym gościem audycji Radia Maryja.

Dziennikarz "Faktu" zatelefonował do sekretariatu ministra. Pilna sprawa. Zepsuł się samochód księdza Rydzyka, trzeba mu szybko podstawić rządową limuzynę.

Reakcja ministra Jurgiela przekracza najśmielsze oczekiwania. Minister osobiście wybiera samochód i wysyła wraz z kierowcą pod bank. Natychmiast!

Na hasło "Ojciec Dyrektor" szef resortu zrobił z ministerstwa radio taxi. Jak do tego doszło opisują w "akcie" dziennikarze tej gazety Piotr Chęciński i Marcin Kowalczyk."

Plus proces wytoczony mecenasowi Dubois, plus wstrzymanie promocji dziecka ze względu na złe zachowanie, plus 100 nowych stanowisk w TVP dla nareszcie uczciwych i kompetentnych - no w końcu ktos robi porządek w tym biednym kraju. :lol:

Ach, zapomniałam - Polska jako jedyny kraj przeprosiła muzułmanów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...i pamiętajcie, że będzie, ops sorki - ma być !! 10% z obiecanych 3 mln mieszkań.....

z resztą obietnic też będzie pewnie 10%.....

z wyjątkiem stołeczków - te w 100% - będą 8)

J

Ciekawe czy jak już wzięłam kredyt, to mi też umorza część odsetek?

Ja przemyślę, bo może jednak jeszcze mnie przyjmą do partii, to będę bliżej w kolejce. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z pomoca czy bez (ocenzurowano - byla ta gra slowek jak widac nie do zaakceptowania przez Moderatora) rocznie takie ilosci sie buduje wiec nie rozumiem gdzie jest ta pomoc? Pamietajcie ze mowa jest o 300tys w trzy lata - tak cirka 100tys rocznie - o ile umiem jszcze dzielic ;)

A ostatnie wiesci o bryce rzadowej dla Ojca Dyrektora slyszeliscie?

Ciekawe.....taryfa z naszych pieniedzy na dodatek z szoferem

Ciekawie sie robi....coraz ciekawiej.

Stworzymy Panstwo wyznaniowe ? czy tez pozostaniemy przy wartosciach ktore powodowaly ze bylismy w historii jedynym w Europie krajem o wyjatkowo rozwinietej tolerancji wyznaniowej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...