Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Wybory i po wyborach, czas rzadzic ale jak?


jareko

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 5,7k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Po części złamię swoją obietnicę, że więcej już nie umieszczę postu w tym temacie. Nie robię tu "wycieczki" w niczyją stronę i niczego nie komentuję, to tylko cytat z "Rzepy" i niech każdy wyrobi sobie własną opinię. Mnie tylko serce boli jak coś takiego czytam, bo dlaczego tam, a nie tutaj ......

 

- Polacy, którzy przybyli do Irlandii, przynoszą wielką chlubę swojej ojczyźnie: są doskonale wykształceni, pracowici, ambitni. Niech przyjeżdża ich jak najwięcej - mówi w wywiadzie dla "Rz" prezydent Irlandii Mary McAleese.

 

Aż 34 procent imigrantów kupiło w Irlandii własne mieszkanie lub dom - wynika z właśnie opublikowanego raportu agencjiNCB Stockbrokers. Przyjezdni są lepiej wykształceni od miejscowych, pracują też wydajniej. Irlandzkie władze mają nadzieję, że w nadchodzących 15 latach na wyspie zjawi się przynajmniej milion nowych imigrantów. Bez nich gospodarka nie zdoła utrzymać szybkiego tempa wzrostu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Irlandzkie władze mają nadzieję, że w nadchodzących 15 latach na wyspie zjawi się przynajmniej milion nowych imigrantów. Bez nich gospodarka nie zdoła utrzymać szybkiego tempa wzrostu.

Tak ! Ratujmy irlandzką gospodarkę ! :D

To nasz wielki, zbiorowy obowiązek :wink:

Miło, że tak nas cenią, nie tylko za Chopina i Wyborową [choć obie wódki niezłe :lol:]

 

 

Przypomniał mi się dowcip rysunkowy.

Stoi facet, a mały brzdąc tarmosi go za rękę próbując zwrócić na siebie jego uwagę:

- Tatku... tatku...

- Tak ?

- Spieprzajmy na Zachód....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spełniania obietnic ciąg dalszy...

 

Minister finansów chce zrównać akcyzę na olej opałowy i napędowy. Rachunki za ogrzewanie domu wzrosną o dwa tysiące złotych za sezon, szkoły lub szpitala o kilkadziesiąt tysięcy złotych

Prawo i Sprawiedliwość w połowie ubiegłego roku żądało dymisji Mirosława Gronickiego, ówczesnego ministra finansów z rządu SLD, bo chciał zrównać stawki akcyzy na olej opałowy i napędowy. Teraz szefowa resortu Zyta Gilowska zamierza sama zrealizować ten plan.

 

Znalazł się on w ogłoszonym w ubiegły piątek pakiecie zmian podatkowych i ma szanse wejść w życie już we wrześniu. Jeśli tak się stanie, to akcyza z 232 zł wzrośnie do 1099 zł (za 1000 litrów). Oznacza to, że już teraz właściciele domów ogrzewanych olejem opałowym, a także szkoły i szpitale, które mają takie kotłownie, powinni zacząćoszczędzać. W najbliższym sezonie jesienno-zimowym zapłacą znacznie więcej niż w obecnym. Na przykład za ogrzanie niewielkiego domku jednorodzinnego - zużywa ok. 2 tys. litrów oleju - zapłacimy o ok. 1,7 tys. zł więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najlepiej wybory co kwartał :-? :-? :-? :-?

Partiom opłaca się droga kampania wyborcza. Gdyby partie wydawały na wybory niewielkie pieniądze, dostawałyby niewielkie zwroty z budżetu państwa.

 

Państwowa Komisja Wyborcza do końca kwietnia rozliczy partie z wydatków na wybory parlamentarne, przypomina najnowszy "Przekrój". W ostatnich każdy komitet mógł wydać na kampanię ok. 30 mln zł. Za każdego parlamentarzystę partia dostanie zwrot kosztów. Największe partie - PiS i PO - mogą liczyć na zwrot każdej złotówki. Najmniejsze - PSL i LPR - dostaną ok. 70 proc.

 

Mistrzostwo w wyciąganiu państwowych pieniędzy - według tygodnika - osiągnęło PSL. Wykorzystało założoną przez siebie Fundację Rozwoju. W lipcu 2005 roku komitet wyborczy PSL, którego pełnomocnikiem finansowym był Henryk Cichecki, podpisał z Fundacją, której prezesem jest też Henryk Cichecki, umowę na obsługę kampanii. Opiewała ona na prawie 2,5 mln zł i zakładała, że do każdego wydatku Fundacja doliczy marżę 7 proc. kosztów "ogólnozakładowych", po czym do tej sumy doliczy kolejne 4 proc. zysku.

 

Dodatkowo Fundacja - za 53 tys. zł czynszu - wynajęła komitetowi kilka pokoi w siedzibie PSL przy ul. Grzybowskiej w Warszawie. Budynek cztery lata wcześniej ludowcy podarowali Fundacji. W ten sposób z 9,4 mln zł wydanych przez PSL na kampanię wyborczą prawie jedną trzecią ludowcy zapłacili sami sobie. Pieniądze wrócą w większości do Stronnictwa jako zwrot kosztów wyborczych - podkreśla gazeta.

 

Równie dobry sposób wyciągania pieniędzy z budżetu znalazła Samoobrona. Dzięki umowie, którą partia zawarła sama ze sobą (związek zawodowy Samoobrona z komitetem wyborczym Samoobrony) powstała faktura na 1,5 mln zł. Dotyczy sprzedaży przez związek płyt z wyborczą piosenką Trubadurów i Ich Troje komitetowi wyborczemu. Inwestycja częściowo zwróci się po rozliczeniu kampanii.

 

Ze sprawozdań finansowych wynika, że sztaby wyborcze płacą ogromne pieniądze nawet własnym kandydatom na parlamentarzystów. PiS zapłacił posłowi Jackowi Kurskiemu 43 tys. zł za przygotowanie scenariuszy spotów i koordynację prac przy ich produkcji - podaje przykłady "Przekrój".

 

(PAP)

 

tylko rzadzić jakos nikt nie chce/potrafi odpowiedzialnie :-?

beznadzieja

głupota i cwaniactwo

usłyszałam wczoraj jak którys członek rzadu bagatelizował problem masowe emigracji Polaków, mówiąc coś w stylu, że to sprawa marginalna BO dotyczy ludzi młodych 25 -34 lata!!!! Niewiarygodne, za kogo on ma widzów? Czy też władza tak zaślepia, ze nie chce sie widzieć problemów, żeby nie musiać się nimi zajmować?

Do tego telegazeta zamiesciła info jak to osobnik planowany na szefa komisji od banków reklamuje własną twarzyczką konkurencyjne SKOKi.

eeech, wyć się chce

tak bym ich chetnie w kosmosik wystrzeliła, niech sie szarpią gdzieś daleko :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale fajnie:

 

"Poseł PiS Stanisław Pięta z Bielska-Białej nazywa nauczycieli, którzy

należeli do PZPR i nadal uczą w szkołach, postpezetpeerowską

lumpeninteligencją. Według posła prawa uczniów to nonsens. Uczniowie mają

tylko obowiązki.

(..)

Poseł zamierza walczyć o zmianę prawa - by uczniów, którzy sprawiają

problemy, dyrektorzy mogli natychmiast wyrzucać. - Ideologiczne podejście do

kwestii praw człowieka prowadzi do tego, że uczniowie są przekonani, że

najważniejszą sprawą w szkole są prawa ucznia. To nonsens. Uczeń nie ma

żadnych praw, ma tylko obowiązki."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzisiejsza Rzepa o znajomości języków u parlamentarzystów

polecam

A oto któtki fragmencik 8)

(...)Krótką konwersację udaje się przeprowadzić z Wojciechem Wierzejskim z LPR, wiceszefem Sejmowej Komisji do spraw Unii Europejskiej.

 

- Czy to pan Wojciech Wierzejski?

- pyta nasz lektor.

- Yes.

- Czy może mi pan poświęcić kilka minut?

- Yes.

- Mogę zadać kilka pytań?

- Yes...

- Czy mógłby pan powiedzieć kilka słów na temat obecnej sytuacji politycznej w Polsce? Słyszeliśmy, że jest gorąca.

- Yes... jestem w Lidze Polskich Rodzin - duka po angielsku Wierzejski.

- Tak, wiemy, to jedna z partii w polskim parlamencie, Sejmie.

- Yes.

Rozmowa nagle się urywa. Dzwonimy po chwili, poseł już nie odbiera. (...)

JAROSŁAW MURAWSKI :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałem skopiowac, potem podkreślić najważniejsze fragmenty, ale ważne w tym tekście jest każde słowo.

Chętnie kazałbym głównym krzykaczom polskiej polityki nauczyć się tego tekstu na pamieć, obawiam się jednak że większość ma problem z czytaniem ze zrozumieniem. Może jeden z drugim, paniałby choć z 10% tego co przeczytał 8) i zakrzyknął yes, yes, yes :o :roll:

 

Rafał Ziemkiewicz (Rz 7.04.2006)

Państwo polskie jest słabe. Nie potrafi sobie poradzić z korupcją i aferami, z szarą strefą w gospodarce, z zapewnieniem obywatelom bezpieczeństwa, a już zwłaszcza nie wywiązuje się z zobowiązań socjalnych. I niczego nie zmienia to, że "prawo" do pewności zatrudnienia, darmowej szkoły czy opieki medycznej gwarantuje obywatelom konstytucja.

 

Siewcy socjalistycznych złudzeń, którzy, mimo oczywistego bankructwa tej ideologii, wciąż cieszą się zaufaniem przytłaczającej większości polskich wyborców, zwykli tłumaczyć tę słabość państwa "liberalnym eksperymentem" - pod którą to nazwą rozumieją starania o zbilansowanie wydatków publicznych. Jest to wielopiętrowy fałsz.

 

Po pierwsze, ustrój wolnorynkowy nie jest żadnym "eksperymentem", ale właśnie normalnością, po drugie, potraktowanie idei wolnorynkowej w III RP było bardzo wybiórcze ("tyle kapitalizmu, ile konieczne, tyle socjalizmu, ile tylko można") i w tym sensie nasze reformy przypominają raczej "pieriedyszkę" leninowskiego NEP niż rzeczywistą ustrojową rewolucję, na którą populiści zwykli zrzucać za wszystko odpowiedzialność, po trzecie wreszcie, państwo nie jest w stanie wywiązać się finansowo ze swych zobowiązań wobec obywateli bynajmniej nie dlatego, że "doktrynalni liberałowie" pozabierali zasiłki, bo lubią patrzeć z okien swych pałaców na głodujące masy. Państwo nie jest w stanie zapewnić tego, co politycy obiecali i wciążobiecują, ponieważ tego się zapewnić po prostu nie da.

 

PAŃSTWO WYCOFUJE SIĘ Z TEGO, CO DO NIEGO NALEŻY

Jeszcze za czasów PRL, aby dla doraźnych celów politycznych podnieść stopę życiową społeczeństwa, przekroczono rozsądną granicę wydatków na konsumpcję w stosunku do inwestycji. Po roku 1989, w warunkach ciągłej wyborczej licytacji, o zawróceniu z tej drogi nie było mowy. Przy stosunkowo niskim PKB na mieszkańca Polska przeznacza znacznie więcej na transfery społeczne i pomoc publiczną niż kraje od niej bogatsze. Gospodarz, który większą część plonów przejada, zamiast siać, ba, jeszcze się przy tym coraz bardziej zapożycza, nigdy nie wygrzebie się z biedy. Niestety, niektórym trudno to wytłumaczyć.

 

Pamiętam charakterystyczną wypowiedź zagranicznego dziennikarza, który czas jakiś temu odwiedzał naszą część Europy: "W Czechach czy na Węgrzech pędzisz znakomitą, szeroką drogą, a po bokach widzisz raczej ubogą zabudowę. W Polsce droga jest wąska, pełna dziur i zatłoczona luksusowymi limuzynami, a na prawo i lewo od niej stoją wille wielkie jak pałace". To dobry przykład. Znaczące, że właśnie w naszym kraju wymyślono budowanie autostrad za pieniądze prywatnych inwestorów. Amerykanie złapaliby się za głowy, gdyby powiedzieć im, na co wydaje pieniądze polski rząd, i na pewno powiedzieliby, że ich na to nie stać - ale akurat budować dróg za prywatne pieniądze nikt nigdy w Ameryce nie próbował.

 

Skąd więc u nas tak niedorzeczny pomysł? Oczywiście, z chronicznego braku pieniędzy. Nie mogąc nastarczyć na wydatki socjalne i podtrzymywanie nierentownych gałęzi gospodarki, państwo usiłuje wycofać się z tego, co akurat do niego należy.

 

Myślenie etatystyczne, trwające we wciąż nowych mutacjach w kolejnych ekipach rządzących, prowadzi do wniosku, że słabość państwa polskiego wynika z faktu, iż państwo to ma za mało uprawnień i za mało środków do zaprowadzania porządku. A zatem lekarstwa szuka się w znalezieniu nowych wpływów do budżetu, tworzeniu nowych instytucji i wydawaniu nowych zarządzeń, regulujących kolejne dziedziny życia publicznego.

 

PAŃSTWO POLSKIE JEST ZBYT WIELKIE

To właśnie jest piramidalna bzdura. W istocie bowiem słabość naszego państwa wynika z przyczyny wręcz odwrotnej: z tego, że jest zbyt wielkie. Ma zbyt wiele agend i instytucji, wydało już zbyt wiele przepisów i regulacji i pożera zbyt wielką część wytwarzanego w kraju dochodu. Państwo polskie jest spuchnięte - niby wielkie, bo sięga w prawie każdą dziedzinę życia, ale bezsilne, bo nie potrafi zapanować nawet nad własnymi urzędnikami.

 

Jest to nieuchronny skutek ciągłego powiększania państwa. Trzy urzędy, wchodzące sobie nawzajem w kompetencje, nie zarządzają biegiem spraw lepiej niż jeden. Powołanie dwóch następnych niczego nie poprawi - tylko pogorszy. Trzy regulujące tę samą sprawę przepisy sprawiają, że jest ona jeszcze bardziej nieuregulowana, a kiedy zwyczajową odpowiedzią rządzących na problem jest wydanie jeszcze jednego przepisu, chaos pogłębia się. Czterdzieści instytucji kontrolujących przedsiębiorstwa, funkcjonujących w tej chwili, wcale nie zapewnia w gospodarce większego porządku niż te siedem, z którymi wkraczaliśmy w lata 90. Przeciwnie. Im więcej przepisów, kodeksów, instytucji kontrolnych i pieniędzy w zarządzie urzędników, tym większy bałagan, a przez to więcej korupcji i nadużyć.

 

Wniosek z tego oczywisty: trzeba wreszcie zejść z tej równi pochyłej. Skończyć z tą legislacyjną biegunką, która sprawia, że co roku Dziennik Ustaw jest o kilkaset stron grubszy niż w roku ubiegłym. Skończyć z dostawianiem stołków na wszystkich szczeblach administracji i mnożeniem kontrolerów do kontrolowania kontrolerów.

 

WYCOFAĆ PAŃSTWO Z GOSPODARKI

Należy zacząć wreszcie mierzyć zamiary podług posiadanych zasobów. Zacząć od określenia priorytetów państwa. Nie w taki sposób, oczywiście, jak to wygląda w exposé kolejnych premierów, w których jako priorytety wylicza się po kolei wszystko. Rzeczywistym priorytetem musi być dla Polski rozwój - gospodarczy i cywilizacyjny. Inaczej nie zdołamy zatrzymać odpływu uzdolnionej i przedsiębiorczej młodzieży, a także profesjonalistów - a jeśli tego nie powstrzymamy, w perspektywie kilkunastu lat nic nas nie uratuje przed stoczeniem się do roli narodu pastuchów, niezdolnego decydować o swoich losach.

 

Priorytetem musi być skierowanie maksymalnej części posiadanych zasobów na inwestycje, zwłaszcza w edukację. Ponieważ wedle z dawna stwierdzonej prawidłowości osoby prywatne, szukając zysku, inwestują zawsze znacznie lepiej niż państwo - należy w jak największym stopniu wycofać państwo z gospodarki. Także z rynku usług, takich jak edukacja i ochrona zdrowia. Ingerencja państwa we wszystkie te dziedziny służy jedynie podtrzymywaniu przy życiu tego, co przestarzałe, niewydolne i nierozwojowe, jest zwykłym trwonieniem narodowych zasobów.

 

GRUBAS, KTÓRY WCIĄŻ SIĘ OBŻERA

Państwo musi się gruntownie odchudzić od samych szczytów (liczba ministrów i wiceministrów w polskim rządzie bije wszelkie światowe rekordy, a im niżej w hierarchii, tym gorzej) i zająć tym, do czego jest powołane: zapewnieniem porządku, bezpieczeństwa i sprawiedliwości.

 

To oczywiście nic nowego: wystarczy wziąć sobie do serca starą maksymę Lincolna, że rząd powinien pomagać w tym, czego obywatele nie zrobią sami, i nie mieszać się w nic, co potrafią zrobić lepiej. Wystarczy poczytać klasyków myśli liberalnej. Recepty są znane, stare, tylko trzeba je wreszcie zastosować - szukając wciąż nowych, Polska przypomina grubasa, który ufa coraz to kolejnym hochsztaplerom oferującym cudowne kuracje, bo po prostu brak mu silnej woli i rozumu, żeby wreszcie przestać się obżerać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...