Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jak z tym żyć - teściowa ?


js

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 361
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

  • 2 months później...
Witam wszystkich. Dawno nie pisałem co się dzieje. Minęło już 5 lat od pierwszego mojego wpisu. Obecnie sprawy mają się dobrze. Powiem więcej sama "babcia" jakiś czas temu przy okazji wyjaśniania jakiegoś zwykłego nieporozumienia powiedziała "teraz już taka nie jestem" . Nie wiem co miało to oznaczać ale odebrałem to jako efekt jej przemyśleń nad swoją postawą. Zdaję sobie sprawę , że przeprosiny nigdy nie nastąpią ale samo to jej stwierdzenie pod własnym adresem jest wyrazem niebywałej i niewiarygodnej skruchy. Stosunki z żoną chyba nigdy nie układały się lepiej, dzieci nie są inwigilowane, dobrze się uczą i nie mają problemów z rówieśnikami. Wydaje mi się , że stosunki zaczynają być całkiem normalne. Nie pamiętam już kiedy była jakaś awantura albo choćby sprzeczka. "babcia" do wszystkich odnosi się uprzejmie czasem jej się coś wymsknie ale widać, że się pilnuje i pracuje nad sobą. Znika w swoim mieszkaniu na całe tygodnie daje to pomału goić się ranom. Leków uspokajających nie biorę już chyba od ponad roku. Można by rzec sielanka. Jednak mam cały czas głębokie rany w psychice . Nie wiem jak to możliwe ale czasami zaczynam myśleć że dzieci pomału odzyskują prawdziwą Babcię. Kurcze sam nie wiem czy jestem naiwny czy naprawdę są jakieś trwałe efekty poprawy. Zaczynam podejrzewać, że cała sytuacja jest spowodowana pewną prawidłowością ale na razie nie chcę o tym pisać. Tak czy siak po wielu latach stwierdzam, że strategia małych kroczków przyniosła duży efekt. Na tej samej zasadzie co kropla , która drąży kamień.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 months później...
ehhhhhhhh.... wczoraj się dowiedziałam od mojej teściowej , ze mój mąż (28 lat) jesteśmy 4 lata po ślubie i czekamy na pierwszego brzdąca, jest dla niej małym dzieckiem, któremu ona MUSI przypominać o wszystkim, bo to jej OBOWIĄZEK co notorycznie robi pytaniami- zapłaciłeś rachunek? pomagasz żonie? byliście w kościele? jeszcze chętnie by się zapytała ile macie a koncie, ale nie wie jak to zrobić.. kobieta kompletnie nas nie słucha, nie mieszkamy z nią, jednakże tak skutecznie potrafi zatruć życie, że się żyć odechce. Wczoraj nie wytrzymałam, i jej powiedziałam co myślę. Teściowa nie pogodziła się i chyba się nie pogodzi z tym, ze jej najmłodszy syn, mój mąż jest dorosły,ma żonę, będzie ojcem. nie potrafi się z tym pogodzić, wczoraj powiedziała, że jej pozostali synowie są dorośli a mój maż nie i babie nie przegada, a czasami nawet ona zaprzecza sama sobie. Wychowała synów tak, by robili to, co ona każe, w bezgranicznym posłuszeństwie dla niej, nie dla teścia, z akceptowaniem jej humorów, płaczu i wzbudzenia poczucia winy, gdy robi się coś wbrew jej woli, lub nie po jej myśli bez sprzeciwiania się jej i stawiania jej na piedestale. Jest BARDZO, BARDZO zazdrosna o swoich synów- kiedyś przy mnie do męża powiedziała :MATKĘ MA SIĘ JEDNĄ, ŻON MOŻNA MIEĆ KILKA! szczeka mi opadła, więc jej powiedziałam, nie zamierzamy się rozwodzić, mąż potwierdził. Uwielbia, gdy się może przytulic do swych synów, gdy ją głaskają, pocieszają,trzymają za rękę,mówią to co jej sprawia przyjemność. NIGDY nie zapomnę, gdy po ślubie na drugi dzień, ona wzięła męża za rękę i trzymała tak długo aż mi było glupio, ją to nie obchodziło kompletnie, albo gdy teraz ja będąc w ciąży, w gościach zamiast usiąść koło teścia, siadła koło mojego męża i z triumfalną miną patrzyła na mnie, dając mi doskonale do zrozumienia, że ten facet, mój mąż jest jej i tylko jej a ja chodź w ciąży z problemami jestem tylko jakąś wredną baba, która jej go zabrała wychodząc za niego za mąż. Mam wrażenie, że jest na mnie zła, o to, że zabrałam jej syna, że ja jestem w jego życiu, że to ja gotuje mu obiady, ja z nim mieszkam, a przecież mi do cholery nie zależy na tym, aby była jakaś nienawiść między nami, nimi. Kiedy zaczęła mi mówić , ze ja jestem inaczej wychowana, że moi rodzice się mną nie przejmują, nie dopytują się - czy zrobiłam mężowi obiadek, śniadanie, uprałam mu majtki skarpety, TO ZNACZY ZE SIĘ MNĄ NIE INTERESUJĄ. Moja teściowa jest kobieta, która ZAWSZE trzymała kontrolę w domu i ZAWSZE, przy każdej okazji nawraca na temat, że ona miała kilkoro dzieci, musiała płacić rachunki,musiała pamiętać o wszystkim - raz mój mąż zamiast soku kupił chleb i zażartowaliśmy z tego, niestety wzięła to na serio, i wyjechała nam z gadką, że NIE ROBIMY LISTY NA ZAKUPY-jesteśmy zapominalscy, boli ją bo nie wie, na co wydajemy pieniądze , ile wydajemy, ile miesięcznie odkładamy, boli ją że nie dorobilismy się jeszcze majątku, dom nie wykończony, kiedyś teść zaczął płakać siedząc u syna na tarasie, kiedy my się tak dorobimy, kiedy u nas tak będzie,on nie doczeka.. więc znów nie wytrzymałam biadolenia i powiedziałam, że za kredyt budowac nie będę a potem nie będę przez 30 lat robić na raty w banku, skutecznie tym zamknęłam dalsze gadki. Na krótko niestety. Kobieta wie WSZYSTKO lepiej, wie jaki duży salon nam będzie odpowiadał, wie z czego budowac dom( sama niczego nie wybudowała) narożniki juz są nie modne- więc nie powinniśmy ich brać wogóle pod uwagę( ja patrzę na wygodę, nie na modę)nawet projektu nam szukała bo ten co my mamy to jej nie odpowiadał. Potem nie wiedziała jak ubrać mysli w słowa, więc powiedziała- gdybym maiła zięcia( a niestety nie ma) to nie pytałabym się o to co u niego słychać( chodziło o mnie czyli synową). Czy istnieje toksyczna miłość matki? Tak.Zwłaszcza wtedy, gdy jest to syn, nie ważne czy jeden, dwóch czy pięciu, bo to co widzę, to nieumiejętność radzenia sobie z inną kobieta czytaj synową w życiu jej syna(ów). Doprowadziła do tego, że nikt z nią nie chce mieszkać, nie lubi żadnej synowej, jedna dla niej jest kur.. bo jej syn nie słucha już dłużej rad swej matki( mojej teściowej) i "już przeszedł na strone żony czyt. są zgodnym małżeństwem", druga za często jeździ do swej matki, a ja jestem niezłą żmiją bo zabrałam jej syna, najmłodszego, potrafię stanąć w obronie męża, gdy ona pokazuje pazury, bo mąż chodź pokazuje, że chce być twardy , nie potrafi i boi sie jej cokolwiek powiedzieć "do słuchu", wychodząc z założenia, że ona się nie zmieni, ona nie słucha, nie chce jej ranić( ale ona nas może) i jej nie przegada ( identycznie podchodzi do sprawy jego rodzeństwo). Każdy ją akceptuje, bo" ona taka jest! To ja też mam się podporządkować i śmiać, uśmiechać miło za każdym razem, gdy ona chce sterować naszym życiem? Nosz k...wa m.. ć! Niestety, przekonałam się, że to ja " muszę mieć jaja w tym związku, bo mój mąż potrafi dużo gadać i teraz chodź zauważył wady swej matki, nie umie się opowiedzieć. Jest mi ciężko, bardzo bo ta kobieta jest gdzieś między nami i jest mi z tym coraz gorzej. Potrafię podejmować własne decyzje( jedna synowa pytała się jej jakie meble do sypialni najlepsze, żeby nie straszyły kolorem- ja nie konsultuję z nią swoich wyborów) i mam głupich rodziców, bo się nie wtrącają, nie interesuja mną( bo jestem juz dorosła i tak mnie traktują i moje dorosłe rodzeństwo). Swatów tez nie lubi, wiele powodów. Wnuki, ja jestem w ciąży, ale dla niej równie dobrze mogłabym nie być, bo nie poradzimy sobie sami( ona nas na codzień nie widzi, więc nie ma zaufania), nie potrafiła się cieszyć z tego, żebedzie wnuk, było ją stać na cyniczne o obrośniecie w pióra do macie dziecko! Nawet, gdy sie pyta jak się czuję, to tak, jakby wysilała się na siłę. Przecież wszystko da się wyczuć..Na koniec gdy zapytałam jej jak się czuje usłyszałam- złego diabeł nie weźmie. Być może są dobre teściowe, ja niestety na taką nie trafiłam. Edytowane przez domowa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczekaj aż urodzisz dziecko - wtedy się zazwyczaj "mamusie" uaktywniają :( czym, kiedy i jak karmisz dziecko, w co ubierasz, w czym pierzesz, jak nosisz, jak kąpiesz, czy, kiedy i jakie pieluchy zakładasz, kiedy chodzisz na spacery, jaki lekarz, ...

 

U nas tak było. Skończyło się awanturą i 2letnim odpoczynkiem od wszelkich kontaktów z teściami (z telefonicznymi włącznie). Po 2 latach przyjechali z niezapowiedzianą wizytą do moich rodziców z opłatkiem Bożonarodzeniowym w dłoni.

 

Wybaczyłam, ale nie zapomniałam....

 

Od tamtej pory ich postawa się zupełnie zmieniła. Słowa "macie być na obiedzie" zamienili na "zapraszamy na obiad" i tak z całą resztą. Nigdy nie zakwestionowali już mojego sposobu wychowania dzieci. O wiele rzeczy pytają, zapamiętują i bezwzględnie przestrzegają. Do tego stopnia, że jak Chłopcy byli u nich na wakacjach miałam telefony czy mogą lody, czy mogą nad rzeke, na basen.... dało mi to pewność, że mimo braku mojej obecności niekt nie stara się mnie na siłę zastępować.

 

Ale by oddać sprawiedliwość powiem, że moja mamusia też dała się nam we znaki. Skutecznie na tyle, że wyprowadziliśmy się po roku mieszkania do naszego m3 zupełnie bez mebli z rocznym dzieckiem, ale 230 km od obu babć ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz nitubago, mam nieodparte wrażenie, że ona przy pomocy dziecka palcem nie kiwnie z czego się cieszę ALE będzie to MAMA DOBRA RADA, KTÓRA POZJADAŁA WSZYSTKIE ROZUMY BO WYCHOWALA SWOJE DZIECI( moja mama to matka, która się na niczym nie zna, chodź też nas było kilkoro) ). Mieszkamy poza jej zasięgiem i przez najbliższe kilka lat się to nie zmieni, raczej jest tylko kontakt telefoniczny. Z tego co widzę, to fakt "kobieta wie wszystko lepiej", ale wie też, że ja w kaszę pluć sobie nie dam. Ona wychodzi z założenia, ze wnuczki to jest druga kategoria, najważniejsze sa jej dorosłe juz dzieci( same dzieci bez partnerów) ona z dziećmi( wnukami) nie potrafi sie bawić, najchętniej by po tyłku dała za nieposłuszeństwo. Do dzieci trzeba mieć podejście, ona niestety go nie ma, bardzo bałabym sie zostawic jej dziecko, po tym , gdy zobaczyłam, jak ona je nosi, trzyma- jakby miało za chwilę wypaść. Ona z dziećmi się nudzi i dzieci nie lubia z nią przebywać, chodź niejednokrotnie próbowała je przekupić drogimi zabawkami, na nic to jednak. Dzieci głupie nie są i wszystko wyczują. Najbardziej boli mnie to, że ta kobieta myśli,, ze ja ukradłam jej syna, że w jej oczach jestem nikim, bo co, bo mam inne zdanie? , bo nie pozwalam jej przeżyć mojego życia na jej modłę, nie zgadzam się z jej każdym zdaniem? Było by mi może łatwiej, gdyby mąż chodź zobaczył jak jest , a on chodź widzi, woli nieraz nie odezwać się nic, albo nawrzeszczeć, że gadam głupoty, że dopowiadam sobie pierdoły, że przesadzam. Nie mam wsparcia, chodź nieraz, gdy rozmawiamy, mówi , ze ona go wkurza, to tak naprawdę, mówi to tylko mi, albo rodzeństwu, ale oni wtedy go tak nakręcają, ze to wszystko przynosi skutek odwrotny i wychodzi na to,że ona wcale nie jest taka zła...koło się zamyka. Teraz jesteśmy na etapie stawiania ścian, kobieta bez naszej wiedzy na naszej działce poszła i wysprzątała nam niepotrzebne wg niej deski, kawałki drutu, które do niczego JEJ zdaniem się nie nadawały.. mąż znów dużo gada że jej powie co mysli,prawda jest taka, że mnie trafia szlag, a on nie będzie miał znów odwagi jej powiedzieć co mysli i znów wyjdzie, że gdy zawalczę o swoje, będę najgorszą nie tylko w oczach teściowej ale i szwagrów, szwagierek, bo matka jest stara ma 59 lat i może wylądować w szpitalu z nerwów, (moje nerwy są ze stali) więc MUSZE akceptowac jej działania bo jej "już nie zmieni". Cudowna teściowa. Edytowane przez domowa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

"domowa" Ja też Cie muszę przestrzec że po urodzeniu dziecka będzie jeszcze gorzej. U mnie właśnie wtedy, jak napisała forumowiczka wyżej, mamuśka się uktywniła. Nie ma sensu rozpisywać się co się zmieni. Generlanie będziesz złą matką, żoną jak ja i ona tak wspaniale synów wychowała... a Ty nie umiesz... Ale ale ,obym nie miała racji.

 

Ja niestety nie znalazłam odpowiedzi na pytanie w temacie. Jestem w drugiej ciąży. Mieszkamy z "nią" i teściem i żałujemy razem z mężem że im zaufaliśmy, wyremontowaliśmy dużą część domu z ich 10.000 wkładem finansowym a teraz oni każą nam się wynosić jak dojdzie do kłótni, bo to ich (dom zapisany na 2 syna w połowie-niby ma się zrzec i na teścia). Za te pieniądze mielibyśmy dzis wkład na mieszkanie. Żal mi bardzo męża, bo to on wstydzi się rodziców i jak mi wczoraj powiedział, gdyby wiedział.... Także kobiety bądzcie mądre i nie dajcie się wciagnąć w taki układ. Ja gdybym słuchała serca przed ślubem, na pewno by do tego nie doszło. A teraz mam nerwicę i raz o mały włos przez mamusie nie straciłam dziecka. tesciowa nienawidzi mnie i wszystkich ludzi dookoła o innym nazwisku, wyśmiewa się z nich, rozpuszcza plotki i popija alkoholol - wtedy robi jazdy w domu. Skłóciła mnie ze swoją rodziną rozpuszczając plotki jak ją bijemy i maltretujemy itp. Zaznaczam ze mówi tak także na swego męza który do czasu, jak nie przyszłam, był główną ofiarą.

 

Teraz w miare mozliwosci jak zaczyna sie robić gorąco ja uciekam gdzie się da. Nie ma co rozmawiać bo zawsze rozmowy konczą sie na jednym. Wyprowadzka jest finansowo niemożliwa a myślę ze byłaby nam potrzebna. Tyle że nie jest możliwa. Jak ja nienawidzę tego słowa. Apodobno nie ma sytuacji bez wyjścia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...
A ja mam super Teściową. Przez prawie 27 lat nie wtrącała się w nasze życie. Przez lat 20 mieszkaliśmy dość daleko (najpierw 100 a potem 500 km od niej). Teraz dzieci odchowane studiują, niedługo zaczną całkiem niezależne życie. Mieliśmy trochę perturbacji w życiu i przyjęła naszego syna "na stancję". Ma spore mieszkanie i tylko czasem upomina się o partycypację w rachunkach . Dla nas to duża pomoc. Mieszkamy osobno, ale niedaleko. Jak Mama któregoś dnia źle się poczuła, to w te pędy szorowaliśmy do niej i do szpitala. Ma działkę na wsi, gdzie spędza lato (domek sezonowy) i namawiała nas na budowę tamże. Po tym epizodzie ze szpitalem ulegliśmy. Podarowała działkę, resztę ziemi dokupiliśmy. Budujemy. I już mi skóra na t-ku cierpnie,bo wiem, że będziemy ją mieli na stanie. Początkowo tylko zimą, bo przecież nie będzie jej się chciało wracać do miasta a potem pewnie non-stop. A Mamusia pali, jest przygłucha, więc telewizor ryczy, lubi ciepełko (23 stopnie to norma), uwielbia,jak przychodzą nasi znajomi, bo robi wtedy za duszę towarzystwa. I ja i Małżonek się obawiamy jak to będzie . Trochę wolności moglibyśmy mieć, bo dzieci poszły w swoją stronę, my jeszcze nie tacy starzy (ok. 50-tki), Mamusia w dobrym zdrowiu i z tych długowiecznych (daj jej Panie Boże jak najdłużej się tym cieszyć) a ja i tak wiem, że nie będzie łatwo. Choć nie jest małostkowa, nie ingerowała nigdy w prowadzenie przeze mnie domu, nie sprawdzała, czy listwy przypodłogowe wytarte itp. A i tak się obawiam. Przy czym głośno tego nie mówię, to raczej małżonek artykułuje swoje niepokoje. Również wobec Mamusi. Pogadamy za 2-3 lata.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam czytam i nie mogę pojąć dlaczego dwoje dorosłych ludzi postanawia mieć dziecko, ale ŻĄDAJĄ, żeby to teściowa je wychowywała - a jak nie chce to jest bardzo be. ŻĄDAJĄ pokoju, tego , srego .... Wybaczcie, ale ja tego nigdy nie zrozumiem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie nasuwa się taka oto refleksja: w większości zabierają głos kobiety i matki. Wiele żalu wylewane jest na inne, te starsze z innego pokolenia kobiety i matki. Te matrony zatruwające życie teże kiedyś miały problemy z teściową. Niczego ich to w życiu nie nauczyło! I tu rodzi się pytanie: czy Wy, drogie Panie, fajne i sympatyczne babki, jesteście w stanie dać słowo honoru, że Wasza bezgraniczna, często ślepa i zaborcza miłość do swoich synów i córek, pozwoli by w pewnym momencie odpuścić i pozwolić innej kobiecie (facetowi) na zajęcie chociaż fragmentu serca Waszej pociechy? Czy to możliwe by zostać pozbawioną wpływu na ich życie?

Trzeba nie lada charakteru by pogodzić się z taką sytuacją. Te co to potrafią, stają cię fantastycznymi teściowymi i babciami.

Pozdrawiam, Krzysiek.

 

PS

Teraz Was wkurza, gdy babcia ingeruje w relacje między Wami i dziećmi. A co będzie, gdy ingerować będzie obca baba (chłop)? I nie ważne ile Wasze dzieci mają lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja teściowa była kobietą spokojną i nigdy nie wtrącała się w nasze życie, a czasem miałam wrażenie,że pod tym "niewtrącaniem" kryła się raczej obojętność i tylko czasami powierzchownie pytała jak nam idzie ( np.budowa) nie interesując się szczegółami. za to bardzo chętnie przyjmowała u siebie wnuki i poświęcała im dużo czasu. mimo to nie mogłabym razem z nią mieszkać - była dużo starsza od mojej mamy, miała specyficzne poglądy życiowe, nie miałybyśmy o czym rozmawiać.mimo wszystko starałam się jej okazywać szacunek, bo w końcu to była matka mojego wspaniałego męża, a słuchając opowieści moich koleżanek o okropnych teściowych uznałam,że moja jest święta.niestety już nie żyje.

moja siostra jest od 10 lat mężatką, mają trójkę dzieci, duży dom, własną firmę, którą stworzyli z mężem od podstaw - a jej teściowa nieustannie "między wierszami" daje jej do zrozumienia,że siostra biorąc sobie za męża jej syna chwyciła samego "Pana Boga za nogi"..Teściowa robi jej niezapowiedziane wizyty pod byle pretekstem przy okazji sprawdzając czy aby wszędzie posprzątane, czy obiad dwudaniowy dla rodziny, czy w szafach porządek - bo prawdziwa pani domu powinna mieć wszędzie błysk i ciasto w lodówce dla niezapowiedzianych gości. Od czasu do czasu zaprasza całą rodziną do siebie na obiad i szykuje tyle przeróżnistego jedzenia jakby to miał jeść co najmniej pułk żołnierzy - to również jest lekcja dla mojej siostry - bo przecież każda dobra gospodyni powinna dogodzić każdemu z gości. Wnuki- niestety ją męczą, przeszkadzają, zawadzają. Nigdy nie spędziła z nimi nawet godziny. Oczywiście nigdzie nie jest napisane,że obowiązkiem babci jest zajmowanie się wnukami - ale dla tej babci ważniejsze są porządki, które musi robić codziennie, umycie okien co dwa tygodnie, pielenie wypielonych grządek w ogrodzie, zaprawianie stu słoików kompotów, których nie jest w stanie wypić w ciągu kolejnych trzech lat. Efekt jest taki,że wnuki nie lubią bywać u babci, bo babcia każe siedzieć cicho w kącie przy osobnym stole i broń boże nie przeszkadzać dorosłym w rozmowie. Babcia myśli,że wystarczy kupić wnukom mega drogie prezenty na Mikołaja i obowiązkowo kilkukrotnie wyraźnie zaznaczyć synowi i synowej ile te prezenty kosztowały.Podziwiam moją siostrę za jej anielską cierpliwość...

 

teściowa mojej znajomej potrafi telefonować z miasta oddalonego o 400km rankiem o 6-stej i prosić , aby znajoma ( synowa) koniecznie ( !!!) dopilnowała swojego męża ( syna) aby ubrał kalesony, bo podobno zimno na polu...- to w przypadku zimy lub

żeby nie wychodził na pole w południe, bo straszny upał i dostanie udaru - w lecie lub,

żeby moja znajoma ( synowa) sama skosiła ogród, bo jej męża ( syna ) to zbyt ciężka praca - a on przecież jest stworzony do wyższych celów, a nie do takich prozaicznych i przyziemnych celów jak koszenie. o jedynego wnuka w ogóle nie zapyta...

 

moja mama też jest teściową, ale chyba dobrą, bo zięciowie bardzo ją szanują i nigdy nie dochodziło do nieprzyjemnych sytuacji - a spotykamy się często i blisko mieszkamy

 

dodam jeszcze na koniec małą dygresję z własnego doświadczenia: mama potrafi mi powiedzieć czasami przykrą uwagę ( czasami słuszną ), boli, ale szybko przechodzi i nigdy nie było między nami długich złości i niedomówień. jak teściowa powie coś nieprzyjemnego pod moim adresem booli o wiele bardziej i dłużej... chyba szybciej wybacza się swojej mamie niż teściowej.

Edytowane przez gahan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...
a moja od początku mnie ignorowała, w sumie parę razy mówiła mi, abym się rozeszła z mężem, bo to nie facet dla mnie...i podsuwała mojemu mężowi córkę swojej koleżanki. sama z reszta nie jest złota kobietą, bo rozbiła małżeństwo swojej drugiej koleżanki związując się z jej mężem zaraz po śmierci mojego teścia...raptem po paru miesiącach. ogólnie zaprasza na święta tylko męża, dzwoni tylko do niego...ja się nie wtrącam w ich relacje. kiedys chciałam odgrywać kochaną synową-prezenty bez okazji, ciuchy, torebki, kasa na święta...w zamian słyszałam jak to jej syn się "spasł", co ja mu gotuję, co mu nie kupiłam, jak on wygląda...i powtarza, że zawsze do domu może wrócić. mąż oczywiście kilka razy zwrócił jej uwagę, że ma żonę, a ona do niego, że zrozumie, jak sam będzie miał dzieci i że ma jeszcze rodzinę, na co mąż do niej, że ja też jestem jego rodziną, to kończy rozmowę. gdy moi rodzice chcięli z nią omówić szczegóły naszego ślubu, ta naopowiadała im, że przeze mnie jej syn się zmienił na gorsze i jestem wszystkiemu winna i mamy sobie robic jak chcemy. nie chodziło nam nigdy aby coś od niej uzyskać np. pieniądze czy cokolwiek, bo tak jak u jednej z was, ona nikomu nic dawać nie musi, sami sobie więc jakoś radzimy. zależało mi na dobrej relacji z nią, ponieważ bardzo się z tym męczę, maż również, tym bardziej, że moi rodzice kochają go jak syna i świata po za "zięciuniem" nie widzą, co nie powiem, bardzo mnie cieszy.chciałabym mieć jasną sytuacje z tą kobietą, opisujecie teściowe kłótliwe, z charakterem, ale są...a moja jest nieszczera i nieobecna, czuję się tak, jakbym jej w ogóle nie miała :/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam czytam i nie mogę pojąć dlaczego dwoje dorosłych ludzi postanawia mieć dziecko, ale ŻĄDAJĄ, żeby to teściowa je wychowywała - a jak nie chce to jest bardzo be. ŻĄDAJĄ pokoju, tego , srego .... Wybaczcie, ale ja tego nigdy nie zrozumiem.

tak, czy to teściowa czy mama....też nie jestem w stanie tego pojąć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a moja od początku mnie ignorowała, w sumie parę razy mówiła mi, abym się rozeszła z mężem, bo to nie facet dla mnie...i podsuwała mojemu mężowi córkę swojej koleżanki. sama z reszta nie jest złota kobietą, bo rozbiła małżeństwo swojej drugiej koleżanki związując się z jej mężem zaraz po śmierci mojego teścia...raptem po paru miesiącach. ogólnie zaprasza na święta tylko męża, dzwoni tylko do niego...ja się nie wtrącam w ich relacje. kiedys chciałam odgrywać kochaną synową-prezenty bez okazji, ciuchy, torebki, kasa na święta...w zamian słyszałam jak to jej syn się "spasł", co ja mu gotuję, co mu nie kupiłam, jak on wygląda...i powtarza, że zawsze do domu może wrócić. mąż oczywiście kilka razy zwrócił jej uwagę, że ma żonę, a ona do niego, że zrozumie, jak sam będzie miał dzieci i że ma jeszcze rodzinę, na co mąż do niej, że ja też jestem jego rodziną, to kończy rozmowę. gdy moi rodzice chcięli z nią omówić szczegóły naszego ślubu, ta naopowiadała im, że przeze mnie jej syn się zmienił na gorsze i jestem wszystkiemu winna i mamy sobie robic jak chcemy. nie chodziło nam nigdy aby coś od niej uzyskać np. pieniądze czy cokolwiek, bo tak jak u jednej z was, ona nikomu nic dawać nie musi, sami sobie więc jakoś radzimy. zależało mi na dobrej relacji z nią, ponieważ bardzo się z tym męczę, maż również, tym bardziej, że moi rodzice kochają go jak syna i świata po za "zięciuniem" nie widzą, co nie powiem, bardzo mnie cieszy.chciałabym mieć jasną sytuacje z tą kobietą, opisujecie teściowe kłótliwe, z charakterem, ale są...a moja jest nieszczera i nieobecna, czuję się tak, jakbym jej w ogóle nie miała :/

 

Wyrwać chwasta !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:mad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biblia to jednak mądra księga! Nie od parady ewangelista Mateusz napisał:

"Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną..."

 

Byłem świadkiem, jak małżeństwo moich znajomych boleśnie się rozpadło, bo dziewczyna nie była w stanie uniezależnić się od swojej mamy, a mama robiła wszystko, żeby utrudnić to odcięcie pępowiny.

 

Po urodzeniu dziecka jak wiele małżeństw przeżyli trudne chwile. Mąż pracował, a ona całymi dniami, półprzytomna ze zmęczenia, siedziała w domu. W tej sytuacji jej matka zaproponowała, żeby dziewczyna przyjeżdżała do niej (bo ona nie chciała jezdzić do zięcia), matka opiekowała się dzieckiem, dziewczyna mogła się zdrzemnąć i trochę odbudować siły po nieprzespanych nocach. W efekcie - dziewczyna praktycznie przeprowadziła się z powrotem do swojego rodzinnego domu.

 

Nie byli bogaci i nie stać ich było na dłuższe wakacje. A teściowa zapraszała żonę z synkiem na wakacje nad morze. Bez męża. A dziewczyna jechała, argumentując, że dziecku wyjazd dobrze zrobi. Więc jechała do Międzyzdrojów "dla dobra dziecka" i na pohybel swojemu małżeństwu.

 

A w końcu, kiedy dzieci była już dwójka, po prostu całkiem się przeprowadziła do mamy i do dzisiaj tam mieszka (!)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...