Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

zabierz dzieci i przenieś się na rok do Londynu, podejmując pracę oczywiście. Będziesz miała darmową naukę a dzieci też się doszlifują, dostaniesz mieszkanie socjalne (z trójką dzieci jak w banku). Może początek być nerwowy, ale po powrocie jaka satysfakcja :)

 

... to żart ... prawda?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Czemu? Odrobina szaleństwa i można próbować. W końcu konwersując z kolegami z pracy przy zmywaku można się nauczyć języka taniej niż na kursie. Inna sprawa - jakiego języka przy tym zmywaku można się nauczyć???

 

Już miałam się pochwalić, że bez burzy solidnie pada, ale właśnie zagrzmiało w oddali. A kysz!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej, ja rzadko piszę ale dużo czytam :D

Jako była pracownica szkoły jezykowej, polecam z ręką na sercu naukę z lektorem indywidualnie. Poczatkowo wydaje się drożej, ale tempo nauki i efekty po roku jakby porównac finansowo do tradycyjnej nauki w sali z grupą-różnica ogromna. Jesli jeszcze udałoby Ci sie znaleźć studentkę np. 2 roku - dużo nie weźmie.

I tylko metoda tradycyjna, zgadzam sie z Depsią- trzeba umieć ten język zastosować a nie tylko klepać wyuczone zdania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... to żart ... prawda?

 

bynajmniej

najlepszy sposób, szczególnie dla dzieci. One po roku mówiłyby płynnie, a przy trójce dzieci w GB Agduś pewnie nawet nie musiałaby pracować, tyle, co dla przyjemności. Tam rząd dba o wielodzietne rodziny, z samych dodatków na dzieci by się utrzymała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ci sie znaleźć studentkę np. 2 roku - dużo nie weźmie.

.

miałam studentkę do dziecka przez pół roku ale intensywnie 5 razy w tyg, założenie było, że przed wyjazdem dziecka do szkoły w GB coś tam ją nauczy, choć podstaw typu "pić mi się chce". Wyrzucone pieniądze. trzeba mieć troszkę wiedzy, żeby uczyć....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam mętlik w głowie. W metodę Ewy nie wątpię - tak by było najszybciej i najefektywniej. W dodatku jakież to kuszące i demoralizujące zarazem - żyć z zasiłków i nic nie robić! Jednak to nierealne - nie mam w sobie tyle szaleństwa. Co innego, gdyby pognała nas tam praca.

Ci od Callana zaczynają w październiku, co daje mi czas na szukanie innego wyjścia.

Studentkę dla dzieci miałam cały zeszły rok. Studentkę ostatniego roku pedagogiki, która skończyła wcześniej lub równolegle jakieś studium języków obcych. Znaczy powinna znać język i znać się na nauczaniu. Najgorsze, że nie umiem ocenić efektów. Małgo panią uwielbia, ale to nie jest miarodajne. Magda panią lubi, angielskiego nie. Wero twierdzi, że pani jest w porządku i dobrze uczy. Jednak czy warta skórka wyprawki - nie wiem. W sumie mogłabym z tą samą panią się uczyć. No ale ona u nas będzie raz w tygodniu. W zeszłym roku bywała dwa razy, ale wiosną dzieci tak bardzo potrzebowały chwili czasu dla siebie, coby wyjść razem na pole i się pobawić, że zrezygnowałam z jednego dnia. W tym roku jeszcze nie wiem, co robić.

Kopsnę się do szkół językowych i popytam o lekcje rano. Znajoma tak chodziła parę lat temu.

 

W nocy polało porządnie. Burza postraszyła z daleka i poszła sobie. "A kysz" pomogło. Słoneczko świeci, dzieci odrabiają lekcje, popołudnie mamy wolne!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lekcje indywidualne fajna rzecz, choć na początku jest trudno - jesli się czegos nie wie, to tempo zajęć najczęściej jest katastrofalne.

Ale lepsze to niż inne metody,poproś o nacisk na konwersacje, o nauczanie przez mówienie.

A wakacje zaplanuj w GB.

Jeśli chcesz, podpowiem Ci, gdzie można załatwić różne rzeczy, niedrogie lokum (oczywiście nie w Londynie!), może nawet jakąs małą prackę letnią albo coś takiego.

Można nawet pracować w sklepie dobroczynnym, jako wolontariusz.

bezpłatnie, ale praktyczna nauka języka, lepszego niż na zmywaku - bezcenna.

Pomyślałabym o odłożeniu funduszy, które poszłyby na Twoją naukę przez cały rok... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

miałam studentkę do dziecka przez pół roku ale intensywnie 5 razy w tyg, założenie było, że przed wyjazdem dziecka do szkoły w GB coś tam ją nauczy, choć podstaw typu "pić mi się chce". Wyrzucone pieniądze. trzeba mieć troszkę wiedzy, żeby uczyć....

 

Ja miałam same dobre doswiadczenie ze studentkami 2,3 roku anglistyki czy innych języków. Tylko że u nas w szkole była dość ostra selekcja, brano pod uwagę tylko studentki z najlepszych uczelni, polegano na opinii o nich i na ocenach. Myśle, ze nie ma co wkładać wszystkich do jednego worka, tylko warto popytać wsród zajomych lub skorzystać ze szkoły językowej, w której równiez zajęcia indywidualne są prowadzone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A pewnie, że moja propozycja jest dobra!

Mozna mieć bardzo owocne wakacje - zwiedzać w weekendy albo w dni wolne, uczyć sie i poznawać ludzi w dni pracy.

Nawet jeśli to wolontariat, czyli bezpłatny - jest fantastyczną okazją do dalszego rozwoju, poznania ludzi, wyrobienia sobie kontaktów i w ogóle.

A gdzie znależć niedrogie lokum w NCL to mogę Wam podpowiedzieć. :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lekcje indywidualne fajna rzecz, choć na początku jest trudno - jesli się czegos nie wie, to tempo zajęć najczęściej jest katastrofalne.

 

 

Pomyślałabym o odłożeniu funduszy, które poszłyby na Twoją naukę przez cały rok... ;)

 

1. W którą stronę katastrofalne?

2. Zanim coś odłożę, muszę się nauczyć czegoś ponad "Kali być głodny", bo nie mając podstaw, niewiele się nauczę. Wiem, bo byłam we Francji po roku nauki (godzina lektoratu w tygodniu, czyli tyle co nic) i niewiele na tym skorzystałam. Powinnam była wyjechać po drugim roku nauki na studiach - zdecydowanie więcej bym skorzystała.

 

 

Agduś, masz o czym myśleć, nie powiem. Propozycja Depsi nawet mnie z lekka nęci ....

No nie mów! Opuściłabyś Uroczysko???

 

DPSi pomysł świetny, też się zastanowiłam...

 

A na zmywak nie ma co wybrzydzać, toż tam czasem pracuje kwiat inteligencji ;)

W kwiat inteligencji nie wątpię, ale ta inteligencja zapewne nauczyłaby mnie wieeeelu języków europejskich z wyjątkiem angielskiego zapewne. A może się mylę?

 

Hmmm... A jest jakaś niespodzianka i dla mnie? :lol:

Pociesz się, że i dla mnie nie było. Poczty nie mam przeładowanej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ty myślisz, że w anlii tak łatwo o anglika????

U mnie w pracy były 2 sztuki na zespół 15 osób. Reszta to mieszańce azjatyckie i afrykańskie tudzież europejskie. Ale jedynym wspólnym językiem i tak był angielski. Najpiękniej po angielsku mówiła greczynka.

 

piszę prawie na ślepo, bo sobie wsadziłam palec w oko, jedyne dobre! Zostało mi jedynie to, którym niewiele widzę, kurcze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dżizas, Ewa, mam nadzieję, że szybko odzyskasz wzrok w dobrym oku, z rozpędu mogłabyś odzyskać i w drugim. :o

 

Katastrofalnie jest, bo jak uczeń indywidualny nie wie czegoś, to najczęściej lektor najpierw usiłuje go naprowadzić (No...? Skoro tutaj jest she, to powinno być have czy has? W której osobie to się zmienia na has?).

Jesli kursant się tropnie, dobrze. Jesli nie - zaczyna się powtórne tłumaczenie zagadnienia.

(Pamięta pani, mówilismy o tym, że czasowniki ang., także have, zmieniają swoją końcówkę w 3. osobie l.p. She to "ona" czyli własnie ta trzecia osoba. No to jaka będzie tutaj forma czasownika have?)

Jesli kursant do reszty w tym momencie nie zgłupiał - tropnie się. Jesli nie - najczęstsza sytuacja- lektorowi pozostaje tylko zrobić to, co w grupie dawno by się zdarzyło: powiedzieć po prostu, jak powinno być.

Na tym polega przewaga grupy, że tempo zajęć jest znacznie lepsze, bo zawsze ktoś powie, jak ma być, a reszta wtedy słucha i przyswaja. Jesli inni robią błędy, to reszta też słucha, jak lektor tamtych poprawia i bez wstydu i męczenia się nad jednym wyrazem wyrabia sobie dobre nawyki językowe.

Takie są moje doświadczenia jako lektorki po zajęciach indywidualnych, a miałam ich naprawdę sporo.

Dobrym wyjściem jest zmontowanie zespołu dwu- lub trzyosobowego i potraktowanie zajęć nadal jako indywidualne, ale dla tych 2 lub 3 razem. Koszt sie rozkłada, zyskuje się dużo uwagi lektora, nie tracąc jednocześnie niczego z zalet nauki w grupie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...