Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Od kwietnia do ... zimy (jesieni?) - co Wy na to?


Agduś

Recommended Posts

No karierę to ona musi zrobić - innego wyjścia nie widzę. Chyba że wyjście za mąż za bogacza.

 

Agencji jest dużo. Dlaczego wybrały tę, a nie inną - nie wiem. Pójdę, pogadam, zobaczę. Cyrografu chyba nie każą podpisywać. Jakby co, to powiem, że muszę się skonsultować z moim prawnikiem.

 

Uff, zmęczyłam się dzisiaj... zakupami. Pojechaliśmy po farby i tapetę. Miała być biała na sufity dziewczyn, niebieska i zielona do Małgo (zmiana wystroju), kremowa do Magdy (odświeżenie wystroju) a do Weroniki pomarańczowa na ściany i zielona tapeta na skos. Wróciliśmy z białą, kremową, zieloną i niebieską farbą zgodnie z planem. Wero tak długo wahała się pomiędzy dwiema tapetami zielonymi, że w końcu kupiła ciemnofioletową. Sufit będzie miała wściekle pomarańczowy, a ściany zjadliwie zielone. No ale cóż - w końcu to jej pokój... Na razie pomalowała sufit. Poza tym, że spada mi na łeb, to wygląda całkiem fajnie. Kupiliśmy jeszcze lampy do Wero (sufitową) i Małgosi (sufitową i kinkiet nad łóżko - musi mieć jaśniejszy niż miała, bo czyta w łóżku wieczorem).

 

Wero chodzi dumna z siebie jak paw i powtarza, że nigdzie poza muzeum nie widziała pomarańczowego sufitu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 18,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Agduś

    6399

  • braza

    3720

  • wu

    1845

  • DPS

    1552

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

pomarańczowy, zielony, fioletowy. Ciekawe jaki charakter ma Wero? Ja jestem bardzo aktywna (nie neurotyczna, po prostu... działająca) i w pomarańczowym - wybucham, nosi mnie. Mam tak, jak ide do mojego wuja - oni lubią pomarańczowy i mają go dużo, ja dostaję szału. Za to ciocia - oaza spokoju i solidności - czuje się u siebie świetnie. Zresztą moja spokojna i wręcz flegmatyczna córka też sobie pomalowała ściany na ostrą zieleń, ja u niej nie przebywam, ale jak wchodzę to ostaję szału o bałagan??? Może przez ten kolor? Muszę jej powiedzieć ;) Edytowane przez EZS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewa, moja pierworodna na pewno oazą spokoju nie jest. O nie!!! Jestem niezmiernie ciekawa, jak ten pokój będzie wpływał na jej zachowanie. Najwyżej zakażę patrzenia na pomarańczowy sufit. Zieleń ponoć uspokaja (czy wściekła zieleń też?). Nie mam pojęcia, jak działa na ludzi ciemny fiolet.

 

Depsiu, nie uwierzysz, ale Wero posprzątała pokój przed wakacjami (to był warunek wyjazdu, a po doświadczeniach z Sylwestra uwierzyła, że może zostać w domu). Co dziwniejsze, po powrocie w miarę utrzymuje ten niezwykły stan!!! Oczywiście jakieś ciuchy zwisają czasem malowniczo z krzesła, książki tworzą ciekawe kaskady na półce (A po co mi tu przyniosłaś tyle książek???!!!), a Pepe Pan Królik śmieci na dywanie, ale ogólnie rzecz biorąc porządek w pokoju jest wręcz szokujący.

 

Wiola, czy wszystkie, to ja nie wiem, ale chyba większość. "Przewróciło się - niech leży..."

 

Na razie pomalowany jest sufit i wisi nowa lampa. Całkiem fajnie to wygląda. Ściany może pomaluje w tygodniu, a skos wytapetujemy... No właśnie nie wiem kiedy, bo w przyszłą sobotę mamy spotkanie w agencji modelek. Efekt końcowy pokażę.

 

A co do pomaranczowego, to akurat mam taką fazę. Nasze mieszkanie w Opolu było głównie zielone z dodatkiem niebieskiego. Przedpokój biało-zielony, duży pokój zielono-niebieski, łazienka bladozielono-granatowa, kuchnia żółto-niebieska (z paskami w tych kolorach na suficie, dwiema ścianami żółtymi i dwiema niebieskimi i meblami z drewna bejcowanego na ciemnoniebiesko) i pokój dziecinny żółty. Teraz salon jest beżowy z ciemną zielenią i pomarańczem, kuchnia pomarańczowo-zielona, ale np. wiatrołap granatowo-pomarańczowy (podłoga), łazienka granatowo-biała (nie śnieżna biel), jadalnia biało-żółta a sypialnia kremowo-bordowa. Ciekawe, kiedy mi się zmieni jakaś koncepcja...

 

Przejechaliśmy dzisiaj ponad 100 kilometrów w jedną stronę, żeby spędzić sobotę na polu kukurydzy.

Edytowane przez Agduś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Że ona posprzątała przed wyjazdem na wakacje, to ja wiedziałam, opowiadałaś, jak byliście.

Niemniej - jestem w szoku, że ten stan się utrzymuje!!!

Ha, może jednak powoli dojrzewa, nieuchronnie... :lol:

 

A jak się ta agencja nazywa? Wiarygodna jakaś, znana...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, ja właśnie wczoraj (z jednym okiem) pomalowałam sobie pokój na liliowo. Taki biały/złamany skos ciut ciemniej, sufit ciut jasniej, ściany jeszcze czekają, też są liliowe ale do renowacji. Szafa lekko-róż. Półki na książki tą samą farbą, co sufit. Parapet i biurko ciemny brąz. Siedzę i mi błogo, napatrzeć się nie mogę, a już dziś patrzę obuocznie :)

 

Dlaczego kukurydzy akurat?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Depsia, ja też jestem w szoku! I marzę o tym, żebym się mogła przyzwyczaić. Może rzeczywiście... powoli, nieuchronnie... Nie krzyczę jeszcze hurra, żeby nie zapeszyć.

 

Na agencjach się nie znam, nie mam pojęcia, która wiarygodna. Pogadamy, zobaczymy... Przede wszystkim, czego sobie zażyczą na dzień dobry i co obiecają.

 

Ewa, na liliowo mam pokój gościnny. W założeniu jest lawendowy. Też wymaga odmalowania, ale najpierw pokoje dzieci. I marzy mi się ozdobienie go dekupażem w jakieś lawendowe motywy. Zakładam, że zimą będę miała czas na naukę dekupażowania.

 

A kukurydza dlatego, że w Kurozwękach (znanych z koni arabskich zresztą), robią od kilku lat labirynty w kukurydzy. Nie słyszeliśmy o tym wcześniej, a w tym roku dowiedzieliśmy się i pojechaliśmy. Fajna zabawa.

http://www.kurozweki.nazwa.pl/palac/index.php?option=com_content&task=view&id=127&Itemid=258

Tu można pooglądać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nooo!!! Widziałam je na żywca, kiedy znajomy kupował tam arabofiordingi. Weszłam do stajni klaczy i źrebaków i nie wiedziałam, czy mogę je tak zwyczajnie pogłaskać, czy powinnam każdą prosić o pozwolenie zwracając się do nich per "pani". No mają te konie w sobie coś takiego... Folbluty mogą się schować!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałam Kurozwęki z prawdziwą przyjemnością. Szkoda, że ja to u nas, po wojnie została riuna. Odnowili, ale cóż. Wiem, z czegoś żyć trzeba.

Szkoda, że to taki kawał od nas, bo chetnie bym też pochodziła po tej kukurydzy. Choć przypuszczam, że musieliby mnie szukać ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Braza, one łaskawe były i okazywały mi jakby przyjazne zainteresowanie. Noblesse oblige!

 

Ewa, pałac wojnę chyba nawet przetrwał nie najgorzej (acz rozszabrowany na pewno), bo po wojnie znacjonalizowany (a jakże) służył stadninie za biura, mieszkania służbowe i magazyny paszy. Dopiero to doprowadziło go do ruiny. Obecny właściciel jest synem przedwojennych właścicieli. Pałac pięknie wygląda na zdjęciach od frontu. Boki, tył, dziedziniec są w znacznie gorszym stanie. Pokoje na piętrze są wynajmowane na co się da (wesela, konferencje, bale Sylwestrowe), a na poddaszu i w oficynie są pokoje gościnne. Właściciel mieszka z rodziną w pięknym starym budynku obok pałacu. Zarabia jak może pewnie na remont. Trzeba przyznać, że z rozmachem i z umiarem zarazem, bo bilety wprawdzie trzeba kupować na wszystko, ale nie są drogie. Ludzi tłum dzisiaj był, zwiedzali, jedli, pili... I dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...