Agduś 16.04.2012 17:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2012 O nie! One są już wystarczająco stare, żeby zrozumieć, że nie ma nic za darmo. I z pewnością doskonale sobie z tego zdają sprawę. Pytanie tylko, co z tej świadomości wyniknie. Czy zdołają się zmobilizować, czy oleją sprawę. Oczywiście można trząść się nad dzieckiem, wbijać wiedzę młotkiem, odpytywać, sprawdzać zadania albo wręcz siedzieć z dzieckiem podczas ich odrabiania, raz na tydzień chodzić do szkoły i sprawdzać oceny itd. Jeno nie każdy nastolatek się do tego nadaje. Mój na ten przykład kompletnie nie! Nawet bardzo nie. To egzemplarz bardzo niezależny i trudno się podporządkowujący komukolwiek i czemukolwiek. No po prostu tak ma i nic się nie da na to poradzić. Kontroli też ciężko się poddaje. No trudno. W sumie im prędzej zrozumie, że jak sobie pościele, tak się wyśpi, tym lepiej. Chciałaby do LO, które jest na czwartej pozycji w rankingach. W sumie mogłaby z palcem w nosie się tam dostać, gdyby umiała się zmobilizować przynajmniej od września. No nawet od półrocza. Nie chciało się? No to teraz trzeba kombinować, co z tym fantem zrobić. Czy w ogóle startować tam licząc na cud, czy od razu odpuścić? Jak bardzo odpuścić (znaczy od którego miejsca w rankingu próbować)? Dostarczyłam informacji. Żądam, żeby jako trzecie zostało wybrane LO, do którego może się dostać bez wątpienia, bo ja nie mam zamiaru spędzać wakacji na bieganiu i szukaniu wolnych miejsc. I tyle. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 16.04.2012 21:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2012 Tak się zastanawiam, na ile na moje dziecie wpłynął fakt, że mamusi naogół nie ma w domu. Wiesz, jak już jest to trzeba jakoś ją spożytkować, chocby się z nią pouczyć Zawsze byłam dla mojego dziecka dobrem reglamentowanym.... Teraz już mniej, bo można z nią pogadać, czasami.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 17.04.2012 17:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Kwietnia 2012 Właśnie dostrzegam, że moje dziecię jedyne, rodzone jest tak samo mocno niezależnym typem jakoż i Twoje dziecię najstarsze, Agduś. W inny jeno sposób tę niezależność okazuje - niby w wersji łagodniejszej, niż Wero ale zaczynam się zastanawiać, czy jednak jawny i nieokiełznany bunt Wero nie byłby dla mnie bardziej do zniesienia, niż cichy, bierny opór mojej najdroższej, ukochanej, jedynej i chwilami godnej zamordowania Córuni!!!Kretynka koncertowa jestem, bo odkryłam to zupełnie niedawno! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 18.04.2012 20:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2012 Agduś, wpadnij do Frania, bo zdaje się, Agmieszka coś chce od ciebie a podobno skrzynkę masz pełną Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 19.04.2012 08:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2012 OD trzech dni ni zajrzałas - dzwonie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wu 19.04.2012 19:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2012 pewnie siedzi na dworze:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Moose 19.04.2012 19:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2012 pewnie siedzi na dworze:) Zimno i ciemno jest... no chyba, że się okopała i oflagowała jak Depsia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 19.04.2012 19:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2012 Żyje ... chociaż mało brakowało, a metrowej wielkości piramida żywienia by to zmieniła .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 19.04.2012 19:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2012 Żyję i to nawet bardzo intensywnie, nie siedziałam w ogródku, nie okopałam się i nie oflagowałam. Mam aktywne i ambitne dzieci po prostu. Nie chce mi się tego wszystkiego opisywać, więc pozwolę sobie zacytować list, który spłodziłam w odpowiedzi na nierozsądne wymagania zgłoszone przez koleżankę w mailu (pocztę udało mi się otworzyć, kiedy siedziałam przy komputrze i starałam się w błyskawicznym tempie na naszym domowym rupciu wymodzić coś w Corelu, którego nie mam w mamitopku, i jednocześnie na mamitopku szukałam informacji o wartościach odżywczych różnych produktów spożywczych - jako że to były zaledwie dwie czynności wykonywane jednocześnie, to przy okazji sprawdziłam sobie pocztę, zanim zaczęłam edytować tekst, starając się nadać mu formę pozwalającą wykonać z niego urocze puzzle wypełniające ściankę piramidy oraz drukować to wszystko).Cytuję:"Właśnie skończyliśmy produkować piramidę zdrowego żywienia w trójwymiarze (czworościan foremny o boku 1 m) oraz plan średniowiecznego miasta na pomiętej, wymoczonej w esencji herbaty, wysuszonej i wyprasowanej kartce. Piramidę jutro mam dostarczyć rano do szkoły, co uniemożliwia przemieszczanie się na rowerze (mój ulubiony sposób podróżowania po Niepołomkach) i zmusza mnie do wzięcia samochodu, ale samochodem powinien jechać Andrzej do Krakowa, bo po południu mamy spotkanie, o którym dalej. Samochód mamy jeden. Najmłodsze dziecko leży odłogiem, bo nie było już czasu na sprawdzenie Jej lekcji. Mój angielski szlag trafił, wczoraj miałam dwa zebrania w szkole, jutro spotkanie w sprawie wysłania pierworodnej samopas do Nowego Jorku, pojutrze Małgo do laryngologa (Kraków), zakupy, bo w niedzielę impreza urodzinowa (zaprosiła tylko 26 gości) i jeszcze trzeba Ją potem dostarczyć do kina, do którego w międzyczasie dojedzie cała klasa. Sobotnie urodziny u koleżanki Małgo to pikuś, podobnie jak liczne normalne zajęcia popołudniowe dzieci, które jakoś gładko wpasowują się w ten plan. Dzisiaj zbiegałam pół Krakowa, żeby kupić na urodziny sensowną gitarę. Ogródek zarasta chwastami. A Ty domagasz się ode mnie spokoju i zdrowego rozsądku?!?!" I wszystko jasne!Dodam jeszcze, że musiałam dzisiaj zdjąć z zawiasów drzwi, bo piramida nie chciała opuścić pokoju Magdy. Gdyby nie udało się jej wynieść normalną drogą, rozważałam uprowadzenie nauczycielki i zmuszenie jej do podziwiania piramidy u nas w domu, wymontowanie okna i spuszczenie piramidy na sznurku przez powstały w ten sposób otwór, wymontowanie ościeżnicy drzwi i wyniesienie piramidy prawie normalną drogą. Rozmontowanie powyższej było niemożliwe z uwagi na fakt, że konstrukcja z rurek PCV została już oklejona papierem pakowym, oklejonym z kolei wiedzą wszelaką na temat zdrowego żywienia tudzież tąż wiedzą wyrażoną w postaci artystycznej (plastycznej).Jutro tylko laryngolog, zakupy, dostarczenie Małgo do właściwego kina o właściwej porze, coby się z klasą spotkała, potem już spoko - basen (dwie tury), szkoła muzyczna i astronomia. Za to całą sobotę będę mogła poświęcić na przygotowanie domu do imprezy oraz przygotowanie atrakcji, które zajmą pokaźne stadko dzieci i uchronią dom przed dewastacją. W niedzielę impreza. Jeżeli przeżyję, pochwalę się (no chyba, że nie będzie gdzie usiąść z mamitopkiem). Zaraz lecę do Frania. Zawsze tam bywam, ale nie zawsze się odzywam. Skrzynkę wyczyściłam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 19.04.2012 20:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2012 hmm, moje dziecie nie jest ambitne, bo doskonale wie (od zawsze), że jeżeli się czegoś podejmie, to będzie to musiała zrobić sama. No, czasem Arek jej pomoże, jak już wszystko się wali. Takiej piramidy by nie zrobiła, bo by nie umiała. I tyle W sumie Agduś, podziwiam za oddanie sprawie piramidy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Moose 19.04.2012 20:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2012 Omatkoboskozktóregokolwiekbądźkościoła...PRZESADZIŁAŚ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 19.04.2012 20:43 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2012 (edytowane) Nie mogę dziecku skrzydeł podcinać, skoro trafiło mi się ambitne. Zgłosiła się z kolegami. Spotkali się w sobotę, zrobili szkielet piramidy z drutu i... przyjemnie spędzili czas. Największymi atrakcjami okazały się chomiczka i mikroskop, który można podłączać do kompa. W słoiku mam szczepki żyworódki. Jako że wody nie zmieniałam tylko dolewałam, zalęgły mi się tam śliczne pantofelki i inne zwierzątka. Zabawa była przednia. W ogóle Magda ostatnio lepiej się dogaduje z kolegami niż z koleżankami. Więcej wspólnych tematów ma. Na "dokańczanie" pracy umówili się na wtorek. Okazało się, że trzeba zacząć od nowa, bo pani chciała większą piramidę. Wydumałam, że drut nie wytrzyma, więc Andrzej kupił te rurki i wspólnie z nimi wykonał konstrukcję. Ja pokazałam cliparty w Corelu i podpowiedziałam, że zamiast rysować na papierze pakowym, mogą je wybrać, wydrukować i nakleić na jedną stronę piramidy. Na drugiej napisali hasłowo, na trzeciej miały być informacje. I to zrobili sami. Z pomocą ANdrzeja okleili silikonem dwa boki. Informacje mieli w większości znalezione w necie. Kiedy wróciłam z zebrania większość pracy była zrobiona. W środę zabrałam się za drukowanie tych informacji i uzupełnianie ich, bo Magda musiała kończyć plan miasta średniowiecznego. Najwięcej zabawy miałam z takim ułożeniem tekstu, żeby wszystkie informacje znalazły się na właściwych piętrach piramidy i zmieściły się, co wymagało układu w choinkę lub pół choinki i precyzyjnego policzenia, w ilu linijkach tekstu trzeba się zmieścić. Jako że moje umiejętności przy kompie są dosyć toporne, to i metod topornych musiałam użyć, więc drukowałam metodą prób i błędów produkując dość dużo makulatury. Magda z trudem się przyznała, że to nie było zadanie domowe dla wszystkich, tylko dla ochotników. Jej wychowawczyni ponoć zaczyna poszukiwanie ochotników od zdania: "Czy ktoś (tylko nie Magda) mógłby...". Ale piramidę robili na przyrodę, a wychowawczyni jest polonistką. A przyznała się z trudem, bo jakoś w październiku zaproponowałam jej, żeby może nie zgłaszała się do wszystkiego... Tak delikatnie zaproponowałam, coby nie gasić zapału dziecka. Zresztą jak tu gasić zapał, skoro w konkursie "samolot marzeń" (o którym zresztą dowiedzieliśmy się w muzeum lotnictwa przypadkiem i sami zaproponowaliśmy Magdzie, żeby zachęciła klasę, a później spędziliśmy wiele czasu w nielicznym gronie uczestników konkursu) dostali wyróżnienie w postaci gry, książek, słodyczy, i nagrody pieniężnej całkiem przyzwoitej? I pani sprawiedliwie zdecydowała, że grę dostała Magda, jako że zdecydowanie najwięcej zrobiła, a nagrodę pieniężną wykorzystają tylko ci, którzy brali udział w konkursie. Edytowane 19 Kwietnia 2012 przez Agduś Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 19.04.2012 21:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2012 Ja już dawno wymiękłam, więc nawet nie skomentuję .... Jesteś WIELKA!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 19.04.2012 21:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2012 Wiem, że jestem wielka! I nie musisz mi ciągle wypominać, Ty chuderlaku! Od jutra się odchudzam. Znowu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 19.04.2012 21:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2012 Agduś, a nie pomyślałaś, że ona się zgłasza, bo wie, że w sumie mama /rodzice pomogą, załatwią? Dobrze mieć oparcie ale przez życie idzie się samemu. Widzisz, moja się nie zgłasza, bo wie, że musiałaby jechać do marketu (ze mną, owszem) zaplanować, co chce kupić, wybrać, usiąść, wymyśleć i zrobić. Jak nie zrobi, to nie będzie i tyle. Nie to, ze jestem bezwzględna, ale nie mam czasu. Więc i młoda doskonale nauczyła się mierzyć zamiar podług sił. Własnych. I wcale nie jestem pewna, czy jest to podcinanie skrzydeł. Raczej lekcja realizmu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 20.04.2012 08:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2012 Agduś, Ty nie udawaj, że nie rozumiesz co ja chcę przez słowo WIELKA powiedzieć !!! Nie wiem jak zniosę kolejny etap zbiorowego forumowego odchudzania, więc daj spokój, nie zaczynaj od nowa, tak fajnie jest ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiolasz 20.04.2012 10:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2012 Agduś, przez takie matki jak Ty, ja mam przerąbane...bo moje by chciało wygrać też ale ja mam podobne zdanie jak Ewa, wiec jej samej nie chce sie "męczyć i wymyślać"...Ale logistyki gratuluję Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 21.04.2012 20:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2012 Noooo, logistykę to Agduś ma opanowaną do perfekcji!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 21.04.2012 22:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2012 W konkursach nie pomagam. Znaczy w takich, w których dziecka biorą udział same. Żadnego "wspólnego" robienia rysunków itp. Mogę pomóc wybrać wierszyk, ocenić recytację, ale nie dotknę pracy konkursowej. Z samolotem była inna sprawa - z założenia potrzebna była pomoc dorosłych, bo żadna grupa dzieci bez pomocy nie wykona trzymetrowego modelu samolotu. Andrzej zrobił szkielet, ja pomagałam go oklejać, bo czasu było niewiele. Natomiast faktem jest, że dzieci mogą liczyć na naszą pomoc, podpowiemy w razie potrzeby, pojedziemy na zakupy, gdy potrzebnych materiałów nie ma w domu, pomożemy zrobić rzeczy bardziej techniczne, kiedy warunki konkursu na to pozwalają (przy okazji - piramida nie była na konkurs, dzieci zgłosiły się całą grupą, bo pani wspomniała, że przydałaby się taka pomoc naukowa w klasie) i tyle. Nie ma tak, że dziecko się zgłasza, a rodzice robią! Dlatego zgłaszając się, wie, że będzie musiała sama poświecić czas i popracować. Dlatego jednak we wszystkich konkursach nie biorą udziału. Logistykę rzeczywiście mam opanowaną. W piątek udało nam się zrealizować nie tylko plan maksimum, ale nawet została nam wolna godzina! Stanęłam na parkingu przed sklepem (zakupy przedimprezowe i normalne domowe zrobiliśmy błyskawicznie) i przez moment mignęła mi absurdalna myśl, żeby usiąść gdzieś na ławeczce i sobie spokojnie posiedzieć. Szybko jednak przypomniałam sobie, że niedaleko jest Praktiker, który posiada dział "ogród", a mnie by się przydało coś zielonego do posadzenia. No i tak dokładnie tę godzinkę wykorzystaliśmy, że musiałam potem uprawiać jogging, żeby odebrać Małgo i jej koleżankę zanim autokar z klasą odjedzie do szkoły. Byliśmy w hurtowni biurowej - uwielbiam takie sklepy! Może dlatego, że ja miałam albo zdechłoniebieskie zeszyty z tabliczką mnożenia na tylnej okładce, albo grubsze - zgniłobrązowe - z hasłem "Dar krwi darem serca". A teraz tyyyyyle pięknych kolorowych rzeczy! No i taniutkie drobiazgi na nagrody w konkursach mają tam niezłą jakość. Właśnie wymyśliłam konkursy i poszukiwanie skarbów w ogrodzie, a potem sprawdziłam prognozę i... wcale mi się nie spodobała! Matko, jeżeli jutro naprawdę będzie lało, to my się chyba zabarykadujemy w gościnnym (jedyny pokój zamykany na klucz), przeczekamy i wyjdziemy po wszystkim, żeby ocenić straty! Dzisiaj była pierwsza wiosenna burza - całkiem porządna. Pierwszy raz skosiłam trawnik. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 21.04.2012 22:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2012 szczerze współczuję, dla mnie to bylaby najgorsza kara z aprzewinienia byłe i przyszłe.. brrr, tyle dzieci w domu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.