Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Wieś i dzieci - sukces czy porażka?


Recommended Posts

Ten temat pojawił się już w sondażach o dojazdach, ale chodziło głównie o odległości itd. A mnie chodzi o środowisko. Czy uważacie, że wychowywanie naszych dzieci z daleka od dużych miast (szczególnie Warszawy), jest odbieraniem im szansy na rozwój, czy odwrotnie - daje im szansę na "wyjście na ludzi"?

Zakładam, że rodzicami są "miastowi", którzy uciekli na wieś. Bardzo jestem ciekawa, co sądzicie na ten temat.

Jaga

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 220
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Oczywiście,że to ważne.

Generalnie uważam,że wszędzie jest szansa na rozwój.Gdyby było to możliwe tylko dzięki wielkim miastom oznaczałoby to,że poza nimi nie ma nic.A to nieprawda.Życie toczy się wszędzie.

Oczywiście,że to w mieście jest dostęp do edukacji,rozrywki,kultury.W tym sensie miasto ma przewagę.Ale nie oszukujmy się,są ludzie w mieście,którzy nigdy nie byli z dziećmu w teatrze.Dla chcącego nic trudnego.Jak ktoś naprawdę się tym interesuje, to dojedzie.

Wieś z kolei ma tę przewagę,że tam nie umykają pewne isotne kwestie-obcowanie z przyrodą przede wszystkim,jakiś porządek społeczny (choć brak anonimowiści może czasem dopiec :wink:),spokój.

Koronnym argumentem przeciwników wyprowadzki z miasta są zajęcia pozalekcyjne.Tu może być problem.Bo jak wozić dziecko do pałacu na zajęcia modelarskie?Ale nie demonizowałabym tych zajęć.Teraz sporo dzieje się przy szkołach.A poza tym nie każde dziecko chce na te zajęcia uczęszczać.I bez nich też bedzie się prawidłowo rozwijało.Zależy od inwencji rodziców.I tego, co sie w domu dzieje.

Natomiast jest coś, co mnie ostatnuio w serce kłuje.:oops:

Jeśli dojdzie do naszej przeprowadzki, to ojczyzną mojego dziecka ne będą miejsca bliskie mojemu sercu.Skoro bliskie to wydają mi się piękne stąd żal,że pozbawię je dziecka.Ale to tani sentymentalizm.Dziecko będzie miało "swoje".Bo takie miejsca ma każdy człowiek bez wzgledu na miejsce.

A czy nie powie po kilku latach:"Zrobiłaś ze mnie wieśniaka". Nie wiem. :lol:

ps.Świadomość zerwania wszelkich związków z miastem rodzinnym wywołuje u mnie lekkie drżenie.:wink:

Ale to tylko 15 km.Łunę widać w dalszym ciągu. :wink:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, Opalko kochana, powiem Ci, że ja nie żałuję, że moi synowie mogą mieć szansę zamienić PDT na Woli, cmentarz na Młynarskiej i nasze kochane, szare, betonowe podwórka (które naprawdę wspominam z ogromnym sentymentem) na ogród, rzekę, las i jezioro. Dopóki się nie potopią - niech sobie tworzą swoje miejsca dzieciństwa :razz:

Na dodatek jak porównuję dzieciarnię z warszawskich podwórek i szkół z dzieciakami ze szkoły z Pomiechówka (a wiem, bo od września w niej uczę), to jest różnica na plus dla wsi.

Jaga

 

[ Ta wiadomość była edytowana przez: Jagna dnia 2003-02-20 22:09 ]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jagna też o tym myślałem ,ale nie wiem jak ty my będziemy mieszkać 12 km od Gdyni. Nie jest to odległość nie do przebycia. Dziadki pozostają w mieście, więc przystanek w ich kulturowo-imprezowskiej edukacji będzie. W dobie internetu, granice się zlewają. Bardzo często wieś to już nie tylko obory, krowy itd. Powstaje masę domków i mieszkają tam ludzie z miasta, więc tworzą się małe miasteczka kóre nie przypominają wsi. Jestem spokojny. Co prawda nie daję wyboru swojemu dziecku, ale wiem że czynię pozytywnie. Nie będzie miał mi tego za złe.

Pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkam niecałe 4 miesiące, więc za wcześniej jeszcze na wygłaszanie kategorycznych sądów. Ale są już pierwsze doświadczenia...

1. Baliśmy się jak córka poradzi sobie w szkole (pierwsza klasa) a syn w wiejskim przedszkolu. Pierwsze zaskoczenie w szkole: okazało się, że miejska szkoła była opóźniona w realizacji programu. Córka miała braki w pewnych partiach materiału i musiała to nadrobić. I paradoksalnie - to bardzo pomogło jej w aklimatyzacji :grin:. Drugie zaskoczenie: 4 letni Jaś też szybko się przyzwyczaił. Nie żałuje: ma tu zdecydowanie więcej ruchu na świeżym powietrzu (były już kuligi, często chodzą na sanki i na spacery). No i po przedszkolu może wyjść na pole (:grin: - odzywają się w człowieku te galicyjskie korzenie), lepić pod okiem mamy bałwana, albo kopać jamy w śniegu - to lubi najbardziej.

2. Zajęcia dodatkowe. Też się tego baliśmy. Znaleźliśmy jednak w gminie dom kultury a w nim zajęcia dodatkowe plastyczne dla córki. Prowadzi je Pani, która pracuje na codzień w domu kultury w Krakowie i proawdzi takie same zajęcia. Oboje chodzą na dodatkowe zajęcia z języka angielskiego prowadzone w miejscowym przedszkolu. Dwa razy w tygodniu przyjeżdża do nich nauczycielka. Uczyły się i przedtem - ale teraz, okazuje się, przepadają za nauczycielką i na wyścigi bawią się w powtarzanie słówek, słuchanie kaset itp. Chodzi mi o to, że i na wsi są PRAWDZIWI nauczyciele. Nasze dzieci, są nauczane nie gorzej niż były w mieście a mam wrażenie że wręcz lepiej.

3. To czego faktycznie brak naszej szkole wiejskiej to zajęcia na basenie, taniec (generalnie aktywność fizyczna). To więc musimy nadrobić sami - jako rodzina. W ten sposób zaczęliśmy we czwórkę chodzić na basen i jeździć na narty.

 

Podsumowanie: nie jest wcale tak źle. Wątpię, by nasza wieś była w tym względzie wyjątkowa. Przecież na wsi mieszkają tacy sami rodzice, którzy tam samo troszczą się o dobry start swoich dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie tak sobie myślię, że jak będziemy chcieli, żeby nasze pociechy wyrosły na kogoś to i tak zrobimy wszystko, żeby im to umożliwć. Niezależnie czy będziemy mieszkali w mieście czy na wsi.

 

[ Ta wiadomość była edytowana przez: Maluszek dnia 2003-02-21 10:50 ]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie krew zalewa, kiedy widzę w wakacje tę młodzież ( starszą i młodszą ) włóczącą się z nudów po miejskich osiedlach. Na wsi to mogą sobie przynajmniej poszaleć na rowerkach ( na zdrowie! ) albo pójść do lasu na grzyby. Co do kin, to poziom wspóczesnych filmów jest taki iż myślę że nie ma czego żałować, zamiast wycieczki do Burger-Dajni można zorganizować grilla, jeśli zaś chodzi o edukację - wszystko zależy od dobrych chęci. Przeraża mnie tylko perspektywa szkoły oddalonej o 2 km, z czego 1km bez chodnika - ale przecież tylu ludzi jakoś z tym żyje ( i bez samochodu! ).

Pozdrawiam. B.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie tylko,zależy to głównie od samych dzieci ,fakt co sie zaszczepi w dzieciństwie-procentuje,ale niewielki będzie wpływ rodziców w poźniejszym okresie /szkoły ponadpodstawowe,studia/

Obawiam się jednego aby wszystkie starania nie zostały zapczepaszczone-ale to samo życie .Na pewno na wsi mniej jest zjawiska narkomanii,pokazów mody w szkołach po prostu snobizmu .

Jeśli miasto jest niedaleko to jest b.dobre wyjście ale jeśli kawał drogi to sam dojazd -nasz do pracy w mieście staje sie uciążliwy-bynajmniej dla mnie by taki był gdyby mój dom od miejsca pracy oddalony był np.40 km.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi sie, ze ogolnie rzecz biorac warto wyniesc sie poza miasto. Wspomniane wyzej problemy z zajeciami pozalekcyjnymi to w zasadzie nie sa problemy, bo decyzja jest nasza i najwyzej to my bedziemy dzieci wozic albo wymyslac nauczycieli na miejscu. Mysle, ze problemy zaczynaja sie w chwili, gdy dzieci przestaja byc dziecmi i chcialyby zaczac zyc wlasnym zyciem. No bo jak wozic 17latka na imprezy? Dopoki nie zacznie sam jezdzic autem, bedzie skazany na prowadzenie za raczke, a to nie kazdy lubi...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja Kasia jest nauczycielka w "miescie" N. Targ, uczy w gimnazjum i jest przerazona dziecmi w tym wieku, problemy z naroktykami, jakies wymuszenia $$$$, horror, nie moze doczekac sie przeniesienia na wies, gdzie bedzie uczyc, tam sa naprawde dobre warunki do nauki. Mamy znajomych tam uczacych, sa zachwyceni dzieciakami ....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam, czytam i serce mi rośnie. Bałam się, że tylko ja jestem taka nawiedzona na wychowywanie dzieci jak najdalej od centrum "kultury". Ja jeszcze nie mieszkam na mojej wsi, ale jak pisałam już uczę w gimnazjum, do której będą (mam nadzieję) chodzili moi synowie (niech mi ktoś powie, że nie myślę pozytywnie he he) i mogę na razie dodać jeszcze coś: dzieci w wiejskiej szkole nie są anonimowe; nauczyciele znają sytuację rodzinną każdego ucznia, nauczyciele są super (ze mną na czele - uczę angielskiego :razz: ), bardzo poważnie podchodzą do swojej pracy i do dzieciaków. W naszej szkole właśnie zaczyna działać Koło Teatralne...

Ja też myślałam o dorastaniu i wolnym czasie nastolatków. I trochę mi szkoda, że ominą ich imprezy i dyskoteki, ale wtedy myślę sobie, że ja wspominam NASZE imprezy i dyskoteki, teraźniejsze wielkomiejskie "balangi" to niezupełnie to samo i bardzo się cieszę, że moi chłopcy będą mieli ograniczony do nich dostęp :cool: Na wsi jest o wiele bezpieczniej, a internet działa w każdej chałupie, byle telefon był. W razie co, jak pisze Opalka, można wozić wypachnionego, zapryszczonego nastolatka na randkę z wypachniona , zapryszczona nastolatką, odczekać w kinie parę seansów i dyskretnie odebrać Romeo gdzieś za rogiem :grin:

A co do samej młodzieży, to wystarczy mi jak idziemy z naszymi nastolatkiami do kina gdzie jest też grupa warszawska....:eek: bez komentarza. Może będą kiedyś mieli żal i pretensje, ale wierzę, że wyjdzie im to na dobre.

Opalko, mam nadzieję, że pogadamy....1 marca, na przykład? :smile:

Jaga

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My też mieszkamy obecnie w mieście i przeniesiemy się na wieś 35km od Warszawy. W słoneczną wczorajszą sobotę widzieliśmy smog nad stolicą, a my po czystym śniegu z sankami na spacer.

Cicho, pięknie, bezpiecznie. Obce dzieci mówią "dzień dobry" - szok. Pani w sklepie po kilku wizytach traktuje nas jak swoich.

No i do pracy niedaleko -30km (lepsza daleka niż żadna).

Też będę wozić córkę do szkoły, na zajęcia, na randki.

To jest okup za mieszkanie w naszym (potencjalnym) domu.

Warto? warto !!!!!!!!!!

Pozdrawiam "NOWOWIEJSKICH" budowniczych!

 

[ Ta wiadomość była edytowana przez: Osówka dnia 2003-02-27 22:22 ]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakże moje serce się radujehttp://www.ifb.pl/~qba/ikonki/face80.gif kiedy czytam Wasze wypowiedzi. Jest w nich tyle mądrości. Nie obawiajcie się mieszkać poza miastem. Tam też są ludzie. Ileż to znakomitych osób pochodzi ze wsi.

Co z tego, że urodziłam się w Warszawie jeżeli dzieciństwo upłynęło mi na "beztroskich" zabawach na praskich podwórkach i ulicach. Jakże ja zazdrościłam koleżankom, które w wakacje wyjeżdżały do babci na wieś. Wiedziałam doskonale czego zazdroszczę, dane mi było spędzić raz, jeden raz, takie prawdziwe wakacje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grand: to po co się tak męczyć ? Nie lepiej wrócić do miasta ?

Ja na swój prywatny użytek dopuszczam taką ewentualnośc.

Jeśli masz tylko nieliczne chwile święta i radości a na codzień przygniata Cię mordęga dowozów to dlaszego się tak męczysz ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...