Nefer 05.05.2006 07:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 Nefer - serdecznie Tobie współczuję sąsiedztwa. Taka sytuacja to nic przyjemnego. Niemniej nie sądzę by nazwanie sąsiadki mianem "ścierwo" było konieczne. Przychylam się do opinii, że powinienaś żądać zadośćuczynienia za poniesione straty. Jeśli sąsiadka zapłaci konkretne pieniądze za zakup kilku 2 metrowych tui to być może przemyśli swoje postępowanie. Miłości między Wami nie ma i już raczej nie będzie. Pozostaje dążyć do tego by wasze odniesienia były przynajmniej poprawne lub obojętne. Powodzenia Nie wiem jak można określać ten typ ludzi - nie mam wprawy, sorry. Nie zdarzało mi się w życiu takie zachowanie - choć różnie bywało. Miałam sąsiadów zwariowanych na punkcie swojego miejsca parkingowego, ciszy w ogródku i takich różnych... ale nigdy nikt nie zajmował się moimi roślinkami na moim terenie ( poza ich "zniknięciami") Masz rację - ścierwo to nie jest ładne określenie, cóż.... wybrałam jedno z delikatniejszych... Aczkolwiek pani ta proponowała uśpienie psa ....więc może dobrze by było gdyby ją ktoś uśpił ...wtedy ścierwo byłoby całkiem na miejcu myślę.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hanka55 05.05.2006 09:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 Moje doświadczenia : - sąsiad w drugim domu, autochton, a my " miejscowe kurwy" Najpierw cała męska część rodziny chodziła wzdłuż płotu i głośno do siebie (!) mówiła :" a niech te mieszczuchy wyp..* spowrotem", " jak im sie chałupę spali, to bedą sp* aż się kurzy", " ta gospodraka powinna być nasza, bo kuzyn Babci-Romek był z naszej rodziny, a te k...y nam ją ukradły". I dużo innych, miłych ozdobników. Jako, że były gospodarz był w pokoleniowym konflikcie zpoprzednimi właścicielami gospodarstwa, my " odziedziczyliśmy" i nienawiść i roszczenia do przebiegu " miedzy". Przez długi czas milczeliśmy nie podejmując zaczepek, nawet gdy przez płot leciały kije. Aż, w końcu po kolejnym " spier.." i groźbie rozrąbania płotu, mąż z całym prawniczym spokojem skonkludował, że: - miedzę to Pan ma na polu, a tu jest granica geodezyjna działek -Pańskie zwierzęta w ciemnej oborze i świnie w piwnicy (!) domagają się natychmiastowej wizyty weterynarza i Towarzystwa Ochrony Zwierząt - za znęcanie nad zwierzętami grozi więzienie i konfiskata wszystkich byków i świń I tu wyjął komórke, jakby chciał dzwonić... Potem mieliśmy jeszcze przypadkową wizytę Policji, którą to oglądał z okna sąsiad, a widząc nasze śmichy-chichy - szybko zniknął. Tydzień później miał w domu przeszukanie, które skojarzył z naszym konfliktem. Mylił się, ale wyszło nam to na dobre. Skończyły się inwektywy i "wywalania". Dom trzeci i sąsiadka " tu WSZYSTKO JEST MOJE" i " wracaj małpo tam skąd przyjechałaś". Milczałam przez półtora roku, nie reagując ani na zaczepki, ani na ogołoconą do pnia(!) 10-letnią brzozę, ani na wycięte wajgele, ani na złośliwe otwieranie furtki, by psy poszły w "pole"... Zaczęło się od wyzwisk i niszczenia rzeczy, łącznie z wycięciem instalacji elektrycznej i wycięciem w pień krzewów w ogrodzie. Postępowanie karne, odszkodowanie i moje oświadczenie, że kolejne niszczenia skończą się podobną sprawą karną, a w końcu złożę wniosek o ściganie jej o znęcanie się psychiczne. Wtedy czekają ją, obowiązkowe badania psychiatryczne i jako dowód w sprawie załączę materiał zdjęciowy i postanowienia zakończonych postępowań karnych. I będzie KRYMINALISTKĄ na stare lata ! A...jeszcze poprosiłam dzielnicowego, by "przeprowadział z nią rozmowę prewencyjną" i uświadomił odpowiedzialność karno-materialną za wyrządzone i potencjalne, szkody. Pomogło. OKREŚLIŁAM GRANICĘ NIEPRZEKRACZALNĄ. Zapłaciła, naprawiła, przekonała się, że ze mną siłowo, NIE WYGRA. P.S. Sąsiedzi z dwóch innych stron działki, są cudownymi, życzliwymi i serdecznymi ludźmi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rafałek 05.05.2006 10:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 Tak czytam i czytam i wniosek nasuwa się jeden. Nigdy nikomu nie pobuszczać, bo będzie na nas zły. Jak się właśnie nic nie robi, to wyrzadza się samemu sobie najwięcej zła. Ludzie w tym kraju często mylą demokrację i wolność z anarchią i zapominają czym jest tak na prawdę prawo. Jak ma się zmieniać nasze społeczeństwo skoro tolerowane są zachowania opisane w GW http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,68586,3324773.htmlSzokujące są wypowiedzi prof. psychologii Wiesława Łukaszewskiego. To może by je zastosować do wielu dorosłych tylko czemu się nie sprawdzają. Bandyctwo trzeba karać od samego początku i tak powinno być z tą kobietą... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hanka55 05.05.2006 11:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 Strrrraszny ten artykuł. Ale tak filozofując nieco, myśle, że wszystkie przytoczone powyżej przykłady mają swo pierwowzór w śiwcie zwierząt. Popatrzcie sami. Jak stado wilków przyjmuje nowego? Chcą go przepędzić, gryzą, atakują. Wygra jeśli podejmie walkę, jeśli zwycięży z samcem Alfa. Wśród ludów pierwotnych, plemiennych, nowy przybysz taż rzadko jest akceptowany i przyjmowany do grupy bez inicjacji i udowodnienia swojej męskości/ przydatności. Więc może te agresywne baby w sąsiedztwie, usiłujące naszą własnośc traktować jak "swoje pole", to nic innego tylko atawizm? I trzeba podjąć walkę, by samemu stać się samicą Alfa i wyznaczyć sąsiadce nowe, niższe miejsce w hierarchii stada ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Pawson 05.05.2006 11:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 hanka... kiepsko ta teoria wygląda... a co jakby chcieć w swojej wielkiej nawiności zamieszkać kolo zwyklych fajnych i pomocnych ludzi ... CZY TO AŻ TAK DUŻO ... u mnie podobnie ... chciałem miło i spoko... okazuje sie ze wszyscy dookola sa albo podporzadkowani innym albo pokłoceni między sobą ... albo mają wielkie płoty i wszystko w du... .... no i oczywiscie buduje wielki płot ... pojdzie pare tys wiecej ale to chyba nie duzo za swiety spokoj na dlugi czas.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rafałek 05.05.2006 11:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 I trzeba podjąć walkę, by samemu stać się samicą Alfa i wyznaczyć sąsiadce nowe, niższe miejsce w hierarchii stada ? Kiedyś to wystarczyło się napić i po kłopocie... Miłe spotkanie, lekki kac z rana i jak bracia krwi. Widać czasy się zmieniają i wszystko dąży do rynsztoka. Żeby przejść próbę trzeba zgnoić innego albo być zgnojonym i dawać sobą poniewierać do końca. Przykre. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hanka55 05.05.2006 11:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 hanka... kiepsko ta teoria wygląda... a co jakby chcieć w swojej wielkiej nawiności zamieszkać kolo zwyklych fajnych i pomocnych ludzi ... CZY TO AŻ TAK DUŻO ... Ona się sprawdziła! I to w dwójnasób. Drugi raz, zostałam niemal bohaterem wsi, gdy sporządziałm wnioski i zbuntowałam tubylców do złożenie pozwu zbiorowego o odszkodowania przeciwko Zarządowi Dróg. Chałupy stoją koło szosy, która nie spełnia parametrów technicznych, by być drogą powiatową i przyjmować ruch ciążki ( TIR). Od braku podbudowy, po szerokość pasów ruchu i odległość fundamentów domów od krawędzi jezdni. Więc poniemieckie chałupy, dosłownie " strzelają" u szczytów, a skośne pęknięcia nadproży, widać gołym okiem w prawie wszystkich 30-tu paru domach. Pisma przedprocesowe zaskutkowały...indywidualnym powiadomieniem każdego wnioskodawcy o umieszczeniu drogi w rocznym planie przebudowy drogi ( poszerzenie pasów ruchu, remont chodnika i podniesienie niwelwty, kanalizacja, etc). SZOK !!!! Wieś bezskutecznie starała sie o taką przebudowę od 15 lat, a tu " baba z miasta" załatwiła w dwa miesiące. I od tego czasu nazywali mnie " PANI". Hihihihihhiiii... Ale za to co rusz, ktoś przychodził z prośbą o pomoc prawną lub interwencję.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Pawson 05.05.2006 11:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 no właśnie to jest najgorsze w tej teorii ... że ona się niestety sprawdza... trzeba wszystko wziasc w swoje rece i obok wysilkow budowlanych dołożyć wysiłki na "spacyfikowanie" okolicy w ten czy inny sposób ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 05.05.2006 15:59 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 Hanka55 - rzeczywiście jesteś zaprawiona w bojach. Twardym trzeba być, żeby wytrzymać takie "przyjęcie" przez miejscowych. Pewnie najpierw bym siedziała cicho a potem kupiła kałasznikowa, podłączyła płot pod prąd i zatrudniła kilku ruskich, żeby pilnowali a jakby co to wpie...ol. Nigdy nie przypuszczałam, że spotka mnie taka bezinteresowna złość , głupota, bezmyślność.. tak, zawsze sobie tłumaczę, że to głupota a nie sabotaż :) Będę musiała zniżyć się do poziomu tej pani ( zamierzam to zrobić jutro) i przejadę się na działkę poinformować ją o krokach, które zamierzam podjąć w związku z jej zachowaniem. Teraz to pewnie kaszka z mleczkiem. Martwię się o to co będzie jak się tam przeprowadzimy... nienawidzę takich akcji a znam siebie i wiem, że kiedy moje dzieci są w okolicy to zamieniam się w potwora i nie ręczę za siebie... Cały czas mówię sobie : tylko spokojnie. Zastanawiam się też czy moja miła sąsiadka nie będzie próbowała bruździć przy pozwoleniu na budowę. Co prawda przy WZ nic się nie wydarzyło i decyzja pozytywna, ale dalej.... No zobaczymy. Jutro przejadę się na rozmowę prewencyjną :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 05.05.2006 16:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 Tak czytam i czytam i wniosek nasuwa się jeden. Nigdy nikomu nie pobuszczać, bo będzie na nas zły. Jak się właśnie nic nie robi, to wyrzadza się samemu sobie najwięcej zła. Ludzie w tym kraju często mylą demokrację i wolność z anarchią i zapominają czym jest tak na prawdę prawo. Jak ma się zmieniać nasze społeczeństwo skoro tolerowane są zachowania opisane w GW http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,68586,3324773.html Szokujące są wypowiedzi prof. psychologii Wiesława Łukaszewskiego. To może by je zastosować do wielu dorosłych tylko czemu się nie sprawdzają. Bandyctwo trzeba karać od samego początku i tak powinno być z tą kobietą... Mam dzieci w tym wieku. CHyba bym osobiście zaprowadziła na policję, gdybym się o czymś takim dowiedziała.... To są potwory i powinny być tak traktowane. Rzeczywiście prof. Łukaszewski chyba ma po prostu wszystko w du*pie - taka postawa umacnia wynaturzenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hanka55 05.05.2006 16:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,68586,3324773.html Szokujące są wypowiedzi prof. psychologii Wiesława Łukaszewskiego.Mam dzieci w tym wieku. CHyba bym osobiście zaprowadziła na policję, gdybym się o czymś takim dowiedziała.... To są potwory i powinny być tak traktowane. Rzeczywiście prof. Łukaszewski chyba ma po prostu wszystko w du*pie - taka postawa umacnia wynaturzenia. Polacy mają szczególnie niskie poczucie wpływu na własne życie. Żeby je stłumić, najskuteczniejszym sposobem jest destrukcja. Jest wyrazista i natychmiast przynosi skutek. Mamy do czynienia z generacją, której obca jest empatia i która wyznaje bardzo naiwną koncepcję demokracji, wedle której wszystko wolno, zwłaszcza im wolno. Ale myślę, że im przejdzie, że nie posuną się dalej. Wystarczy każdego z nich wyłapać po jednym i postawić do kąta i skończy się ta cała odwaga. Ale powodem, dla którego należy się niepokoić, są oklaski, a tych, jak widać na tej stronie, nie brakuje - podsumowuje prof. Łukaszewski. Ja inaczej zrozumiałam konkluzję. Łukaszewski twierdzi, że grupowe zachowania agresywne, są częścią dorastania. Każde dziecko z osobna, nie postąpiłoby tak gwałtownie, nie stosowałoby przemocy. Dlatego proponuje on indywidualne karanie. Obawia się natomiast przychylności czytelników, którzy nie potępiają zachowań agresywnych i tym samym AKCEPTUJĄ te negatywne wzorce zachowań. A co do zasad wychowania dzieci - masz rację Nefer Mój " młody" jako młodzik, wymalował sprayem - dumę wsi - nową wiatę autobusową z pleksi. Sołtyska zadzwoniła by mnie opieprzyć, a ja kazałam jej wzywać Policję. Młody, przerażony słuchał naszej rozmowy, więc wyjaśniłam, że miejsce wandali jest w poprawczaku, bo dziś wiata, a jutro obrabują dla zabawy czyjś dom. Ja nie chcę mieć tego na sumieniu, więc im szybciej odczuje konsekwencje swojego nagannego zachowania, tym lepiej. Sołtyska zacukana okrutnie, w końcu sama zaproponowała, by młody wymył wiatę. Ha! Ale oczyścić poliwęglan ze spreyu do garffiti, to niezła mordęga!!! Mył rozpuszczalnikiem 2 dni, przy kpinach kolegów, którzy zjechali się na przystanek z okolicznych wsi i przy komentarzach ludzi, którzy wracali PKS-em z pracy. Takiego obciachu, nie przeżył jeszcze nigdy.. I na tym się skończyły zapędy małego wandala. Doświadczył konsekwencji. Teraz jest studentem psychologii I o tym mówi, w/g mnie, profesor. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Dopuser 05.05.2006 16:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 nasza przemiła sąsiadka obcięła tuje do wysokości siatki. No niby się trzeba cieszyć, nie ? A dlaczego tak uczyniła ? BO JEJ SŁOŃCE ZASŁANIAŁY. Podobną sytuację miał mój sąsiad, i podobny problem. Jego sposób to dewniany płot wysoki na jakieś 3 metry postawiony nie na granicy ale jakieś 20 cm przed. Ma teraz spokój... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 05.05.2006 16:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 Mój " młody" jako młodzik, wymalował sprayem - dumę wsi - nową wiatę autobusową z pleksi. Sołtyska zadzwoniła by mnie opieprzyć, a ja kazałam jej wzywać Policję. Młody, przerażony słuchał naszej rozmowy, więc wyjaśniłam, że miejsce wandali jest w poprawczaku, bo dziś wiata, a jutro obrabują dla zabawy czyjś dom. Ja nie chcę mieć tego na sumieniu, więc im szybciej odczuje konsekwencje swojego nagannego zachowania, tym lepiej. Sołtyska zacukana okrutnie, w końcu sama zaproponowała, by młody wymył wiatę. Ha! Ale oczyścić poliwęglan ze spreyu do garffiti, to niezła mordęga!!! Mył rozpuszczalnikiem 2 dni, przy kpinach kolegów, którzy zjechali się na przystanek z okolicznych wsi i przy komentarzach ludzi, którzy wracali PKS-em z pracy. Takiego obciachu, nie przeżył jeszcze nigdy.. I na tym się skończyły zapędy małego wandala. Doświadczył konsekwencji. I o tym mówi, w/g mnie, profesor. Teraz jest studentem psychologii [/i] Dobre !!!! Mój syn 3 misiące temu przyszedł do domu z podbitym okiem (I kl. gimnazjum) Bagatelizował sprawę, że to nic takiego, że się zdarza itd. Nie chciał najwyraźnie interwencji. Ale traf chciał, że na drugi dzień było zebranie rodziców razem z dziećmi na temat przemocy w szkole. bardzo mnie to ucieszyło. Oczywiście na zebraniu zaczęła się jatka - jedni na drugich ( kwestia nie dotyczyła mojego syna) że Stasio pierwszy uderzył a Wojtuś tylko u oddał i rodzice rzucili się sobie do gardeł. Po 15 minutach "obijania się słownie po ryjach" przerwałam imprezę i wygłosiłam co miałam do powiedzenia. A mianowicie to , że jeśli jeszcze raz mój syn przyjdzie do domu z jakimikolwiek obrażeniami to udam się na komisariat i na obdukcję i sprawę tę załatwią organy powołane do załatwiania takich spraw. Że mój syn jest poinformowany o takich rozwiązaniu i jeśli on kogoś uderzy to spodziewam się takiej samej reakcji ze strony rodziców ofiary mojego syna. A teraz żegnam, bo nie mam czasu na pierdoły. I wyszłam. Podobno bardzo pomogło to w dalszym prowadzeniu zebrania rodziców :) Okazało się też , że przemoc na klasie mojego syna nagle przestała być problemem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 05.05.2006 16:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 nasza przemiła sąsiadka obcięła tuje do wysokości siatki. No niby się trzeba cieszyć, nie ? A dlaczego tak uczyniła ? BO JEJ SŁOŃCE ZASŁANIAŁY. Podobną sytuację miał mój sąsiad, i podobny problem. Jego sposób to dewniany płot wysoki na jakieś 3 metry postawiony nie na granicy ale jakieś 20 cm przed. Ma teraz spokój... to ciekawe rozwiązanie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 05.05.2006 16:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 Haniu, martwi mnie początek wypowiedzi p. Profesora "Eskalacji zachowań gimnazjalistów nie obawia się prof. psychologii Wiesław Łukaszewski" - Uważam, że on się myli. Eskalacja takich zachować jest JUŻ ( słynne zdjęcia uczniów atakujących różnych nauczycieli) Pamiętamy jak to było "za naszych czasów" .. eskalacja idzie dokładnie w tym samym kierunku jak na zachodzie. Niedocenianie zjawiska jest po prostu błędem strategicznym. Poczekajmy jeszcze troszkę, na pierwszy przypadek ucznia z bronią w ręku. To już blisko. Broń w szkole się pojawia. Na razie śrutówka, pistolet na sprężony gaz, paintball... Szczęśliwie ten człowiek żyje w samym środku miasta, więc nie grozi mu ze strony tych dzieciaków przemoc fizyczna. I co z tego ?????? Jakby go zabili to byłoby gorzej? Dla nich czy dla niego? Czy znęcanie się psychiczne - dzień po dniu - jest lepsze od porządnego skopania? Trochę więcej spodziewam się od człowieka z tytułem profesora, sorry, tak mam... potem nikt nie wierzy w psychiczne znęcanie się nad rodziną. Przecież nikt nie został pobity, nie ? Stąd moje twierdzenie, że osądy p. Profesora są tzw. "bezpieczne" ani za ani przeciw - taka wygodna pozycja z lekkim kiwaniem paluszkiem. Gimnazjalista to nie trzylatek, którego się stawia w kącie. Jego proces wyhowawczy już jest trochę mniej zależny od rodziców, szkoły... trochę późno teraz go "stawiać w kącie" - nie wierzę w takie tezy - może dlatego, że mam to na codzień ????? Ale powodem, dla którego należy się niepokoić, są oklaski, a tych, jak widać na tej stronie, nie brakuje - klaszczą gimnazjaliści, których p. profesor postawiłby w kącie - zapomina, że ich nie wyłąpie bo internet to ogromny kanał informacji - i to jest niebezpieczne a więc proponuję - nie umywać rąk Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Pawson 05.05.2006 19:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 Nefer, Hanka Rewelacyjnie się zachowałyście ... oba pomysły na dzieci obiecuje zapamiętać (moja ma dopiero 0,5 roku) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 05.05.2006 19:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 Nefer, Hanka Rewelacyjnie się zachowałyście ... oba pomysły na dzieci obiecuje zapamiętać (moja ma dopiero 0,5 roku) Oj, to troszkę Cię czeka - ale, ale, ale - wg. mojej teorii to co maluchowi wpoisz do 3 roku życia ( czyli do dnia kiedy się zacznie socjalizować w "placówkach") to będzie procentowało. Moje dzieci wychowywały się na Bródnie w W-wie ( blokowisko związane z FSO głównie - ale najtaniej można mieszkanie wynająć) były tam szkolone: - oglądaliśmy narkomanów śpiących na ławkach - akcje policji wygarniającą dealerów narkotyków z salonu gier - strzykawki i igły na ulicach - pijane dzieci w podstawówce i tego typu kawałki - a wszystko to z komentarzem. Szkolenie praktycznie od 2 roku życia - kiedy zaczyna kumać. Może to terapia szokowa ( mam 2 chłopaków) ale póki co skuteczna - zobaczymy co dalej. U mnie czasem jest też w drugą stronę - wszystkie chore zwierzątka, nieszczęśliwe, głodne dzieci, nieszczęśliwie zakochane koleżanki mam sprowadzane do domu. No i po cholerę komu empatia ????:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Pawson 05.05.2006 19:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 akurat te nieszcześliwie zakochane koleżanki to nie do końca w drugą stronę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 05.05.2006 19:39 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 akurat te nieszcześliwie zakochane koleżanki to nie do końca w drugą stronę Mój młodszy syn był ulubieńcem pań przedszkolanek. NIgdy nie płakał i rano przytulał dzieci, które płakały i bardzo pomagał paniom opanować histerię. Aż w końcu mi się przyznał na czym polega myk. Otóż on przytulał...ale tylko koleżanki i to te największe, bo były miękkie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Pawson 05.05.2006 19:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 akurat te nieszcześliwie zakochane koleżanki to nie do końca w drugą stronę Mój młodszy syn był ulubieńcem pań przedszkolanek. NIgdy nie płakał i rano przytulał dzieci, które płakały i bardzo pomagał paniom opanować histerię. Aż w końcu mi się przyznał na czym polega myk. Otóż on przytulał...ale tylko koleżanki i to te największe, bo były miękkie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.