Paulka 17.11.2006 10:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2006 Wiesz co, to trochę dziwna teoria ale uważam, że Ci ludzie, którzy się kłócą naprawdę się kochają. Tam gdzie kłótni nie ma z reguły nie ma też głębszego uczucia. Czasami też sie tak pocieszam Dodam jeszcze, że z nikim w życiu sie nie pokłóciłam!!! Serio! jestem "pokojowcem" Tylko z mężem mi wychodzi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
casandra75 25.11.2006 18:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2006 życie to nie bajka a każdy musi znaleśc swój sposób na życie samemu czy z partnerem. Dokonujemy róznych wyborów nie zawsze słusznych czasem razących dla otoczenia , nie ma czegos takiego jak białe lub czarne , a sytuacje które sa szare to sytuacje które sa bez wyjscia nijakie. Czasem kłamiemy,oszukujemy, dla dobra rodziny- a w sercu dusimy rozpacz rozdzierajacą duszę- i tylko ucieczka od tego wystkiego jest pracą w której sie zatapiamy jak borsuki chowajac głowe nisko -by nie mysleć by nie cierpiec , by nic juz nie czuć... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jabko 25.11.2006 19:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2006 ... Czasem kłamiemy,oszukujemy...quote] Wiemy wiemy złowróżbna kasandro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Essa 13.11.2007 17:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2007 Wstaje przed 5, o 6 mała do złobka a ja do pracy. Potem po małą, obiady (podwójne, bo na budowę),sprzatanie. nie mam nawet czasu usiąść i poczytac małej książkę. Ale momentami nie wyrabiam i najgorsze jest to, że odbija się to na córce, bo jest pod ręką. A później wyję, że nie nadaję się na matkę, że nie mam tyle cierpliwości ile powinnam mieć....ah Agniecha, nie przejmuj sie tak. Watpliwosci, ze jest sie zla matka pojawiaja sie wraz z wyrzutami sumienia, gdy czlowiekowi ze zmeczenia puszczaja nerwy. Tez mi sie tak zdarzalo. Ale pomysl, ze Twoja coreczka potrzebuje tego czytania ksiazek i ze cala reszta jest mniej wazna. Poswiec jej i tylko jej chociaz pol godziny dziennie. Wtedy Ty sama bedziesz miec lepsze samopoczucie. Ja teraz tak robie - maz czesto je kanapki na obiad, albo kupowane pierogi, albo resztki zupy malucha. A ze okna nie umyte czy podloga w kuchni brudna... no trudno... i tak nigdy nie wiadomo kiedy Mala znowu porozsypuje na nia paczke cukru waniliowego albo wyleje wode z kociej miski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Essa 13.11.2007 17:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2007 I jeszcze taka jedna uwaga... Zadne kominki, wina i dlugie wieczory nie sa potrzebne. Taki sam efekt osiagamy, gdy moj "maz" robi dla nas co wieczor herbate (hihihi, zwykle pijemy ja oddzielnie, kazde zapatrzone w swoj monitor). Poza tym poswiecamy po kilka, kilkanascie minut wieczorem i rano, zeby sie do siebie zwyczajnie poprzytulac i poczuc taka zwykla cielesna bliskosc i cieplo.Powodzenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszkakusi 14.11.2007 06:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2007 Essa, wracasz do tematów z poprzedniego roku My już mieszkamy i nie mamy problemu z brakiem czasu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magalena 14.11.2007 10:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2007 Contel - z mojego punktu widzenia - będąc nią miałabym cholerne pretensje, że mamrnujesz mi życie To jest toksyczne Ze ona w tym tkwi - to rozumiem... kocha cię że ty - fuj Herne Dla kobiety usłyszeć, że mąż kocha inna to gorzej niz dowiedziec się, że był na dziwkach bo gros kobiet postrzega zdradę psychiczną o wiele poważniej niż zdradę fizyczną. Ona teraz miota sie pomiędzy poczuciem obowiązku a zranioną dumą - miłość do ciebie jest prawdopodobnie ostatnią rzeczą o jakiej myśli. Jak Przekorek uważam, że inwestujesz wszystkie pozytywne uczucia poza żoną. To jest największe świństwo i skazanie siebie na porażkę. W małżeństwie człowek nie raz się rozwodzi w myślach i nienawidzi tego drugiego. Może się i zdarzyć mała wpadka (Jabko namówił by i świętego ). Ale regułą powinno być, ze STARAM się właśnie w domu. Nie traktuję innej kobiety lepiej niż własnej żony. I to wystarczy. Bo wybrałeś tę właśnie babę na żonę. Bo ci była potrzebna do szczęścia. To, że szczęście bywa trudniejsze do zatrzymania to banał, o którym wszyscy się dowiadujemy wcześniej lub później. Chcesz poderwać inną to poderwij - ale równie intensywnie podrywaj swoją żonę. I może się okazać, że "poderwiesz" obie, tylko żona fajniejsza Acha i NIGDY nie przekonuj ani siebie ani nikogo innego, że poślubiłeś ją bo : 1) byłeś młody i głupi 2) wpadłeś 3) z braku laku 4) omotała cię TO TYLKO ŚWIADCZY ŹLE O [/b]TOBIE i powtarzane zbyt często przekona CIEBIE. A jak ci się nie podoba wasze życie to TY je zmień. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magalena 14.11.2007 10:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2007 Przeczytałąm co napisałam i doszłąm do wniosku, że się mądrzę. Mamy tu mnóstwo problemów Herniego. Dobra.Skoncentujmy się na rozwiązaniu problemów. A teraz pytanie absolutnie abstrakcyjne: JAk sobie Herni drogi wyobrażasz bycie szczęśliwym? Zdobycie najpiękniejszej baby w zasięgu wzroku?Kupa przyjaciów popijająca piwo w knajpie co wieczór?Zdobycie Mt Everestu?Podróż piechotą wokół świata?Wygranie wyścigu Formuły 1? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszkakusi 14.11.2007 10:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2007 ale czy Herni bywa jeszcze na forum? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jola_krzysiek 14.11.2007 10:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2007 Ciekawy temat. Zwracam jednak uwagę, że może być niaktualny. Koleś, który był tak nieszczęśliwy [Herni], ostatni post napisał na forum w kwietniu br. Może już rozwiązał swój problem?Pozdrawiam, Krzysiek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magalena 15.11.2007 15:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Listopada 2007 Ostatni post Herniego był z listopada... Myśle że wielu z nas się wciągnęło - bo syndrom spełnionego celu po takim wysiłku jak budowa nie jest niczym dziwnym , a i problemy małżeńskie to chleb codzienny. O obu coś wiem i mam nadzieję, ze to ten pierwszy problem a nie drugi. Ale czasami z powodu pierwszego prowokuję te drugie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kuleczka 15.11.2007 17:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Listopada 2007 Ostatni post Herniego był z listopada... tak, ale zeszłego roku Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Herne 16.11.2007 08:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2007 Dzień dobry, obecnie mam 33.5 roku i nie jestem totalnie nieszczęśliwy. Do mojej opisanej sytuacji 1.5-2 lata temu zdążyłem się zdystansoiwać. I traktuję je jako swoistego rodzaju memento. U mnie niewiele się dzieje - monotonia małżeńska. Czysty standard. I córki coraz większe (ponad 4 i dwa lata). Jeśli ktoś mnie znowu wywoła do odpowiedzi. to znowu coś napiszę za rok. Pozdrawiam, Herne Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
arcobaleno 16.11.2007 12:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2007 Herne - wczoraj pół dnia rozmyslałam nad Twoja sytuację po przeczytaniu tego wątku... Opinie i spojrzenia innych użytkowników też dały mi wiele do myślenia.. Za kilka lat będziemy z mezem wiekowo-stażowo i dzieciato (byc moze ) w podobnej sytuacji do Was i bardzo chciałabym uchronic nasze małżeństwo od takich dylematów, które musieliście przeżywać.. a czytajac Twoje posty widzę,ze mozna się niewiadomo kiedy tak zapędzić, że wszystko robi się szare i usycha i trudno to później odwrócić.. Czasem juz i u nas zdarzaja sie takie "wrogie i odpychajace" okresy, na szczeście oboje chcemy tego unikać, tylko czasem jakos cieżko sie do tego zabrać - nowy dom, nowe obowiązki, obustronne próby postawienia na swoim (walka o dominacje ?? ) itp..bardzo podobne problemy jak widzę... Z doswiadczenia widzę, ze naprawdę szczere rozmowy, odrobina dobrej woli, próby postawienia się w sytuacji drugiej osoby - to naprawdę działa ! No i miłość oczywiście.Ciepłe słowo, czuły gest - to rozbraja, nawet po latach bycia razem (dobra, dobra wiem, ze jeszcze nie mamy długiego stażu, ale jesteśmy razem juz ponad 8 lat ) Byłam ciekawa czy się odezwiesz po takim czasie - W Twojej ostatniej wypowiedzi uderzyła mnie jednak taka bezpłciowosć - to, ze bez żalu chyba (tak to odbieram) godzisz się na ta monotonię...ja bym nie mogła.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 16.11.2007 12:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2007 ooo, żyjesz Wrzuciłbyś pare zdjęć z ogrodu i skałki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Herne 16.11.2007 12:43 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2007 Źle zrozumiałaś słowo monotonia - to nie jest rezygnacja, to stwierdzenie faktu. Tak naprawdę każde małżeństwo (związek) to w pewnym sensie monotonia (tak jak całe życie). Praca, dom, wychowanie dzieci dzień po dniu - to jest monotonia, ale nie w sensie pejoratywnym. Tak po prostu jest. I tak być musi. Zdjęcia wrzuciłbym, tylko nie mam cyfrówki - w chwili obecnej spójrz na białą kartkę papieru i mniej więcej tak jest u nas na Jurze po ostatnich opadach. Jedyne, czego nauczyłem się z całej sytuacji to, że w małżeństwie nie wolno dopuścić do sytuacji fascynacji inną (trzecią osobą), bo to się najczęściej pogłębia i nie pomaga w małżeńskich relacjach. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gosia-emka 23.04.2008 09:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Kwietnia 2008 ale... ciekawe jaka decyzje zapadła w Tobie. Wiem jedno, nie trzeba być małżeństwem żeby przeżywać podobne problemy , rozterki. to że czasem na początku sie zakochamy, że dajemy komuś olbrzymi kredyst zaufania i miłości nie znaczy, że ktoś swoją złością, nienawiścią nie zbaje w nas nawet najlepszych uczuć... dlatego rozumiem cie bardzo dobrze. Ja nie umiałam dalej być z kimś takim chociaz mnie kochał , ale nie ma nic gorszego niż nienawiść , złość... te emocje moga wszystko zniszczyc.. ale my nie bylismy malzenstwem i nie mielsmy dzieci. dlatego jak zerwalam poczulam ulge, chociaz pozniej przyszla pustka, a teraz jest ok:) ale co chcialam powiedziec, w ogole dziekuje Ci bardzo ze jestes porzadnym facetem i nierozkochales w sobie zadnej kobiety:) na boku oczywiscie, a co radze? raz juz wybrales... widac nie najlepiej, i to nie czas na jakies nowe uniesienia i milosci... po prostu stworz swoj azyl w domu, taki zeby zona nie miala dostepu, jakis pokoj, kawalek altany, nie wiem , czegokolwiek, i po prostu staraj sie jej unikac jak mozesz... wiem jedno do uczuc zmusic sie nie mozna, i nie probuj, bo to silniejsze od czlowieka ze czuje sie do kogos niechcec, po prostu korzystaj z zycia, zwiedzaj, z dzieciakami , z kolegami a zone zostaw samą sobie... masz szanse byc szczesliwy,a milosc widac kiedys byla... i nie szukaj juz nastepnej, bo za bardzo kochasz dzieci zeby je zostawic, z zony nie kochasz na tyle zeby z nią "byc" ....dasz rade:)gosia- krakow Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
adamaria 23.04.2008 21:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Kwietnia 2008 Też kiedyś byłam w związku, w ktorym byłam bardzo nieszczęśliwa, chciałam go skończyć, wydawało mi się, że jak będę sama to skończą się wszystkie moje problemy. Ale byłam za słaba, żeby podjąć decyzję o rozstaniu, nie wiedziałam po prostu jak to zrobić. I stało się tak, że ktoś inny podjął za mnie decyzję. Kto? Ja nazywam go Bogiem. Tak po prostu mój mąż zmarł nagle. Od ponad roku jestem sama, piekielnie samotna, choć mam dzieci. I na prawdę irytują mnie strasznie osoby, które nie doceniają tego co mają, z zazdrością patrzę na wszystkie pary. Nie rozumiem jak można mówić, że życie małżeńskie jest monotonne. Bycie z drugą osobą, możliwość rozmowy, podzielenia się problemami, możliwość podejmowania wspólnych decyzji, spędzania wspólnie czasu, chocby to było zwyczajne oglądanie telewizji, to najcudowniejsze choć najzwyklejsze momenty życia. Jeśli tego nie doceniacie, to tylko wasza wina, bo może jest to slogan, ale każdy związek trzeba pielęgnować. Pielęgnować jak roslinkę, nie można zostawić go samemu sobie, bo umrze!!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ohh 24.04.2008 06:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Kwietnia 2008 Adamaria, masz rację, że często nie doceniamy tego co posiadamy, tego, że mamy z kim wyjść na spacer, zjeść wspólnie śniadanie, a nawet z kim się pokłócić. Wiem, że te zwykłe, prozaiczne momenty życia są tak właściwie najpiękniejszymi jego chwilami. Ale co zrobić jeżeli Twoja połówka, z którą żyjesz pod jednym dachem nie ma najmniejszej ochoty na rozmowę z Tobą, na każdy temat ma inny pogląd (i nie dlatego, że tak myśli, bo to można i trzeba uszanować, ale dlatego żeby powiedzieć coś na przekór właśnie Tobie), a Twoje problemy uważa za wymysły? To nie jest dobry związek i nie powinno się w nim trwać (choć wiem, że trudno go zerwać)... Gosia-emka. Jak można żyć z kimś w jednym domu i ciągle go unikać, tworzyć swój świat? To chore. Herne nie rób tego przede wszystkim ze względu na dzieci. One takie rzeczy dostrzegają i widzą fałsz. Już lepiej się rozstać... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
arturromarr 24.04.2008 11:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Kwietnia 2008 adamaria Piękne słowo, szkoda, że wyrosło z tragicznych okoliczności. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.