mirek_gdynia 13.06.2006 13:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Tak jak pisałem wcześniej, nie zaliczam się do grupy PIT-19% i na więcej niz skromne życie mi wystarcza. No to nie rozumiem PO CO żona tam została ? Ot tak sobie powiedziałeś - Ok kochanie to ja z córa wracam do kraju a Ty sobie tu popracuj? Wiem, mi łatwo tak mówić bo nie mam podobnego problemu, niemniej ja zaliczam się do tych PIT-19% i mimo, że czasem jest ciężko nie pozwoliłbym żone zostać samej w obcym kraju. Masz rację, że nie ma co świrować z nickiem. Starzy znajomi i tak błyskawicznie zorientowali sie o kogo chodzi. Moja żona jest bardzo aktywną osobą i realizuje się w pracy zawodowej, którą zresztą kocha. Wybitnie nie nadaje się na "kurę domową". Gdy bylismy za granica całą rodziną usiedziała rok w domu, a potem postanowiła wrócic do zawodu. To były czasy gdy Polska nie była jeszcze członkiem UE. Musiała przebrnąć przez wiele egzaminów i upokorzeń, żeby nostryfikować swój dyplom i uzyskać takie same uprawnienia zawodowe jak tubylcy, że o pozwoleniu na pracę nie wspomnę. Gdy kończył sie mój kontrakt jak grom spadła na nas wiadomość że nostryfikowano jej dyplom i jednocześnie dostała pozwolenie na pracę z wizą pobytową. Walka o to trwała półtora roku, więc ciężko było zatrzasnąć drzwi za sobą i powiedzieć do widzenia. Dlatego została, żeby choć przez jakis czas popracować i mieć to w swoim CV. Ale z "jakiegoś czasu" zrobiły się trzy lata, a ja widzę objawy narkomana. Pytanie tylko jak narkomana przekonać do kuracji odwykowej. Alternatywą jest porzucenie narkomana, a tego mimo wszystko bym nie chciał. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość M@riusz_Radom 13.06.2006 13:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 No tak, ale nie sądzę, aby w Polsce nie mogła powalczyć o to co ma teraz w (nie wiem jakim kraju) . Realizować się w pracy zawodowej można wszędzie. Tym bardziej, że piszesz, że nawet gdyby początki jej działalności w Polsce były marne to byłbyś w stanie zagwarantować byt rodzinie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mirek_gdynia 13.06.2006 13:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 No tak, ale nie sądzę, aby w Polsce nie mogła powalczyć o to co ma teraz w (nie wiem jakim kraju) . Realizować się w pracy zawodowej można wszędzie. Tym bardziej, że piszesz, że nawet gdyby początki jej działalności w Polsce były marne to byłbyś w stanie zagwarantować byt rodzinie. Niestety w Polsce raczej nigdy nie doczeka tego komfortu pracy i możliwości rozwoju co tam. I tu tkwi problem - wracając musiałaby porzucić swoje ambicje i wszystko to co osiągnęła. Oboje jesteśmy w tej samej sytuacji, tyle, że ona tam, a ja tutaj. Któreś z nas musi zrezygnować ze swoich ambicji. Pewnie padnie na mnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hos 13.06.2006 13:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 być albo nie być...przedewszystkim powiem Ci ze kobiety lubią facetów zdecydowanych ( ja sie do takich zaliczam kobiet przynajmniej) i powiem Ci jedno gdybym była na miejscu Twojej zony i dzwonił byś do mnie sto razy dziennie i pytał sie dobrotliwie kochanie moze wrocisz a jak nie to moze rozwod ..? to by mnie chyba tez drażniło, a moze nie tyle drażniło co utwierdzało w przekonaniu ze jeszcze moge sobie tam posiedzieć bo i tak bedziesz czekał bóg wie ile jeszcze... chłopie po prostu wsiadaj w samolot lec do żonki bez zapowiedzi stań przed nia i powiedz ze zycia bez niej sobie niewyobrażasz i kochasz ją ( czy co tam uważasz)ale niech sie sama w koncu tez zdecyduje...masz być stanowczy i zdecydowany facet a nie dupa( przepraszam jak uraziłam) i wtedy bedziesz wiedział na czym stoisz bo tak zamartwiać mozesz sie nastepne 3 lub 30 lat a czas ucieka niestety..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mirek_gdynia 13.06.2006 13:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 być albo nie być... przedewszystkim powiem Ci ze kobiety lubią facetów zdecydowanych ( ja sie do takich zaliczam kobiet przynajmniej) i powiem Ci jedno gdybym była na miejscu Twojej zony i dzwonił byś do mnie sto razy dziennie i pytał sie dobrotliwie kochanie moze wrocisz a jak nie to moze rozwod ..? to by mnie chyba tez drażniło, a moze nie tyle drażniło co utwierdzało w przekonaniu ze jeszcze moge sobie tam posiedzieć bo i tak bedziesz czekał bóg wie ile jeszcze... chłopie po prostu wsiadaj w samolot lec do żonki bez zapowiedzi stań przed nia i powiedz ze zycia bez niej sobie niewyobrażasz i kochasz ją ( czy co tam uważasz)ale niech sie sama w koncu tez zdecyduje... masz być stanowczy i zdecydowany facet a nie pupa( przepraszam jak uraziłam) i wtedy bedziesz wiedział na czym stoisz bo tak zamartwiać mozesz sie nastepne 3 lub 30 lat a czas ucieka niestety..... Nie wydzwaniam i nie błagam. Nie pomogłaś, ale mnie rozbawiłaś. Zawsze coś Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 13.06.2006 13:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Przyjazd z nienacka chyba nie jest dobrym pomysłem, a rozmowa tam wymuszona w taki sposób może skończyć się awanturą bez żadnych wniosków co do przyszłości. Oczywiście to tylko moja ocena.Markus, teoria czy nie teoria... ta książka (lub inne jej podobne) daje narzędzie... wskazuje na różnice w postrzeganiu świata i relacji międzyludzkich między kobietą i mężczyzną... napisana jest przez osobę która jest terapeutą, a wiele opisanych przykładów czy spostrzeżeń jest wziętych z obserwacji i doświadczeń terapeuty.Nie radzę Ci, abyć poczytał pseudoporadniki typu : Szczęśliwe małżeństwo w 10 minut. 7 porad jak być szczęśliwym w małżeństwie i tego typu inne bzdury.Że nie jest łatwo przymusić współmałżonka do poważnej rozmowy wiem dobrze, bo w naszym małżeństwie w pewnym momencie to ja nie chciałam rozmawiać.... Odmowa rozmowy to też taka tarcza ochronna, unikanie nazwania problemu jakim jest i przyznania się do własnych błędów...Do poważnej rozmowy warto się przygotować. I nie zakładać, że jedna rozmowa wystarczy. Trzeba też być gotowym na to, że w rezultacie ozmowy nie osiągnie się zakładanych celów, że usłyszy się prawdy bolesne, lub też że bolesne będą wnioski wyciągnięte z rozmowy. Pogrzebałam w swoich notatkach z warsztatów małżeńskich i znalazam bardzo ciekawy kwestionariusz dla obojga, który ma przygotować oboje do rozmowy o pryncypiach....Teraz nie mam czasu, ale może wieczorem postaram się to tu przepisać. Kwestionariusz pochodzi z tejże właśnie książki, ja mam tylko ksero z 2 kartek.A. Jeszcze jedno. Moje przemyślenia mają charakter czysto amatorski. Nie jestem terapeutą, psychologiem itp. Niemniej jednak bardzo interesuję się tą tematyką... także żeby pomóc sobie i naszemu małżeństwu.Pozdrawiam,gaga2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
selimm 13.06.2006 13:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 ciezka sprawa facet ... co nie postanowisz bedzie zle ....trza tylko wybrac mniejsze zło albo tego kto sie w tym bedzie lepiej czuł Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość M@riusz_Radom 13.06.2006 13:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Niestety w Polsce raczej nigdy nie doczeka tego komfortu pracy i możliwości rozwoju co tam. I tu tkwi problem - wracając musiałaby porzucić swoje ambicje i wszystko to co osiągnęła. Ja mimo wszystko stawiam na rodzinę. Niezależnie od tego jakie to dobra czekałyby na mnie poza granicami Polski. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mirek_gdynia 13.06.2006 13:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Przyjazd z nienacka chyba nie jest dobrym pomysłem, a rozmowa tam wymuszona w taki sposób może skończyć się awanturą bez żadnych wniosków co do przyszłości. Oczywiście to tylko moja ocena. Markus, teoria czy nie teoria... ta książka (lub inne jej podobne) daje narzędzie... wskazuje na różnice w postrzeganiu świata i relacji międzyluidzkich między kobietą i mężczyzną... napisana jest przez osobę ktra jest terapeutą, a wiele opisanych przekładów czy sposstrzeżeń jest wxiętych z obserwacji i doświadczeń terapeuty. Nie radzę Ci, abyć poczytał pseudoporadniki typu : Szcęśliwe małżeństwo w 10 minut. 7 porad jak być szczęsliwym w małżeństwie i tego typu inne bzdury. Że nie jest łatwo przymusić współmałżonka do poważnej rozmowy wiem dobrze, bo w naszym małżeństwie w pewnym momencie to ja nie chciałam rozmawiać.... Odmowa rozmowy to też taka tarcza ochronna, unikanie nazwania problemu jakim jest i przyznania się do własnych błędów... Do poważnej rozmowy wartosię przygotować. I nie zakładać, że jednak rozmowa wystarczy. Trzeba też być gotowym na to, że w rezultacie ozmowy nie osiągnie się zakładanych celów, że usłuszy się prawdy bolesne, lub też że bolesne bedą wnioski wyciągnięte z rozmowy. Pogrzebałam w swoich notatkach z warsztatów małżeńskich i znalazam bardzo ciekwany kwestionariusz dla obojgam, który ma przygotować oboje do rozmowy o pryncypiach.... Teraz nie mam czasu, ale może wieczorem postaram się to tu przepisać. Kwestionariusz pochodzi z tejże właśnie książki, jak ma m tylko ksero z 2 kartek. A. Jeszcze jedno. Moje przemyślenia mają charakter czysto amatorski. Nie jestem terapeutą, psychologiem itp. Niemniej jednak bardzo interesuję się tą tematyką... także żeby pomóc sobie i naszemu małżeństwu. Pozdrawiam, gaga2 Będę wdzięczny jak wyślesz na priv albo na maila (jest w profilu) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hos 13.06.2006 14:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 moze i Cie rozbawiłam ale wiem jedno im dłuzej człowiek drugiego nie widzi tym bardziej sie do tego przyzwyczaja , wiem to z doświadczeniaim dłuzej nie byłam razem z moją drugą połową ( a byly to dluzsze wyjazdy raz na jakiś czas) tym lepiej znosiłam jego nieobecnośc i sie przyzwyczajalam ze go nie ma i tak sobie wypełnialam czas pracą, nowymi zajeciami itp., ze po jakims czasie nawet mi go nie brakowało i co z tego ze dzwonił dwa razy dziennie to nie to samo, a nawet czasami mnie drażnił ze mi przeszkadza...(do tego stopnia doszło) bo akurat byłam bardzo zajęta...wiedzialam ze jest pomimo odległosci i ze tak wroci kiedys ale ta bliskośc zanikała i zanikała i dopiero jak zaczelismy z powrotem coraz wiecej czasu spedzac razem znowu nie wyobrazam sobie aby znow go tak dlugo nie byloniestety odległośc zabija uczucia i jestem przekonana ze Twoja żona sie poprostu przyzwyczaiła do Twojej nieobecności, a tam pewnie ma tyle zajęć i pracy ze czasu jej brak na rozmyslania i tylko jadąc do niej i pokazując ze bycie razem moze być jeszcze lepsze i bardziej emocjonujące od jakiejkolwiek pracy czy czekogolwiek rozmowy telefoniczne nic nie dadzą, bo zaloze sie ze zbywa Ciebie obietnicami krotkoterminowymi bo poprostu nie pamieta jakie wspaniałe chwile miala u Twego boku i nie wie jakie jeszcze może stracić a Twoja juz w tym głowa aby ją o tym przekonać..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mww 13.06.2006 14:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Może zaproponuj żonie powrót na jakiś czas na razie ( jakiś urlop bezpłatny półroczny czy coś)? Łatwiej jej będzie podjąć decyzję nieostateczną, a jak już pobędziecie znowu razem i będzie się Wam układało to może zmotywuje ją to żeby trochę powalczyć i odnaleźć się jednak zawodowo tu w kraju. Jeżeli teraz postawisz sprawę na ostrzu noża, a żona ulegnie i wróci pod presją, to obawiam się, że nie będzie zbyt szczęśliwa, a wszystkie jej frustracje raczej nie będą miały dobrego wpływu na Wasze małżeństwo, co tylko ją będzie utwierdzać w przekonaniu, że nie tu i nie przy Tobie jest jej miejsce i pogłębiać żal za tym co utraciła. Życzę powodzenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Żelka 13.06.2006 14:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Powiem tak...Jeśli człowiek nie chce pisać pod znanym nickem to po co zaraz tyle pytań a czemu, a co to daje i tak dalej... Jeśli nie pisze, to znaczy, ze ma powód. Jeśli ma powód, to chyba należy to uszanować... Każdy z nas jest inny. Co do tej sytuacji, to współczuję bardzo... Ty czujesz się jak ptaszek w złotej klatce.., żona chyba tam czuje się bardzo dobrze, bo wygląda na to, ze nie ma ochoty zmieniać obecnej sytuacji. Niesprawiedliwie, obarcza Cię wina za to, ze „jej nie kochasz”... Próbuje grac na Twoich uczuciach, aby jeszcze trochę odsunąć poważna rozmowę i utrzymać obecna sytuacje bez zmian... To nie jest fer...Ja tak to widzę. Nie należy czekać, aż żona sobie uświadomi jak Tobie jest źle. Rozmowy telefoniczne, nie nadają się do tego aby problem rozwiązać. Trzeba pojechać do żony na parę dni, może mały urlop i wszystko sobie wyjaśnić. (Jeśli masz jakieś wątpliwości to nawet nie uprzedzać o przyjeździe... ,choć ja do końca nie jestem pewna czy to dobre rozwiązanie, taki nagli przyjazd bez uzgodnienia...,ale jak tu niektórzy sugerowali wcześniej, może być skuteczny aby cos zdementować albo potwierdzić...) Pewno jest tylko to, ze trzeba żonę zmusić do rozmowy, bo będzie ją ona dalej unikać...A zmusić to chyba tylko właśnie można tam na miejscu...Może jak przyjedziesz, to zrozumie jakie to dla Ciebie ważne... I nie czekać aż żona powie abyś przyjechał do niej z córka, tylko powiedzieć jej, ze albo Wy tam, albo ona tutaj...W tym wszystkim trzeba tez koniecznie uwzględnić życzenie córki, bo ona w takiej poważnej zmianie tez powinna mieć cos do powiedzenia... Na pewno to co czujesz teraz nie minie...Ten niepokój trzeba jakoś rozpędzić.. Nie ma to jak szczera i długa rozmowa oczy w oczy... Przez telefon dużo rzeczy zostaje niedopowiedziane... Ja radzę urlop jak najszybciej i jechać do żony... Jeśli córka ma z kim zostać to może lepiej aby ona nie jechała, abyście mogli sobie spokojnie porozmawiać i zająć się tylko sobą... A jeśli chodzi o dom, to chyba miał on być po to abyście tam wspólnie dzielili wszystko, a stal się kula w nodze i obciążeniem... Dom ma być dla ludzi a nie ludzi dla domu... Z reszta dom można zamienić innym domem, człowieka innym człowiekiem chyba jednak nie...Wiec trzeba wiedzieć co jest dla nas ważniejsze i tyle... Ale takie jest tylko moje zdanie i nie znaczy, ze jest sluszne i trafione... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 13.06.2006 16:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 markus_gdynia Wiesz masz przegwizdane jak na ruskiej łodzi podwodnej. Ale bez konkretnych decyzji które widze że już podjąłeś nie obejdzie się. Reszta to tylko sprawy techniczne i formalne. Wiem że cięzka jest ta decyzja i że szukasz tu na forum jakiejś wskazówki. Pierwsza Twoja decyzja to Niestety w Polsce raczej nigdy nie doczeka tego komfortu pracy i możliwości rozwoju co tam. I tu tkwi problem - wracając musiałaby porzucić swoje ambicje i wszystko to co osiągnęła. to potwierdzenie dokonanego już wyboru Oboje jesteśmy w tej samej sytuacji, tyle, że ona tam, a ja tutaj. Któreś z nas musi zrezygnować ze swoich ambicji. A to podsumowanie i przyklepanie Pewnie padnie na mnie I tak rób chłopie bo już postanowiłeś. Zakręć się za robotą tam gdzie jest żona a dom wynajmij komuś. Wiemy wszyscy jak ci ciezko bo nowa chałupka a tu ostanie sie pusta Wiesz dom to własnie takie skażenie obciazenie dla człowieka o którym napisano że "Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż......" Przez tą budowę stałeś sie niewolnikiem majątku. I można by powiedzieć że cała sprawa zaczyna sie sprowadzać do wyboru Żona+wspólna rodzina kontra : dom, twoja praca, twoja dotychczasowa stabilizacja. Jeszcze jedno należy wziąść pod uwagę twoja żona jest osobnikiem aktywnym który potrzebuje realizować się w zyciu zawodowym - nie napinaj przypadkiem tego argumentu bo wtedy musisz liczyć się z tym że właśnie to może być dla żony number one. Sorry ale takiej kobitce ślubowałeś w doli i niedoli itd. Oczywiście jak zwykle mogę się totalnie mylić. Ale sam wiesz to dokładnie tak jak z domem, najpierw decyzja a później to już samo sie jakoś potoczy. Decyzja jak widzę juz jest. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
selimm 13.06.2006 16:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Zelijka -co trzeci dziwny post pisze jedna osoba ....ma pare nickow czasowych - na wymianie , w klubie ..i całe stado tymczasowych wiec ludzie z dystansem podchodzą do nowego uczestnika ktory zapodaje cięzko zyciowy temat ja sobie cenie ludzi ktorzy z podniesiona przyłbicą idą przez zycie ...w tym momencie Markus to jest dla mnie gosć Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 13.06.2006 17:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Zelijka -co trzeci dziwny post pisze jedna osoba ....ma pare nickow czasowych - na wymianie , w klubie ..i całe stado tymczasowych wiec ludzie z dystansem podchodzą do nowego uczestnika ktory zapodaje cięzko zyciowy temat ja sobie cenie ludzi ktorzy z podniesiona przyłbicą idą przez zycie ...w tym momencie Markus to jest dla mnie gosć Seluś 1000% racji Markus to Gość prze duże G - to prawdziwy facet. Popatrz kto z naszego samczego pomiotu miałby poza przyznaniem się do prawdziwego nicka jeszcze odwagę napisać coś takiego "Pewnie padnie na mnie " Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 13.06.2006 17:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 ....Lata uciekają i tak samo ucieka szansa ułożenia sobie życia z kimś innym...... hmmm....nic dodać nic ująć ale ja jestem niedowiarek jesli chodzi o "zmiane na dobre" jednostek ludzkich ...., wiec może sie myle. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
19501719500414 13.06.2006 20:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 nie chcę być złym prorokiem, i życzę Ci naprawdę powodzenia, ale uważam, że już nic się z tego nie da zrobić,przez te trzy lata, pomimo rozmów telefonicznych, najprawdopodobniej staliście się obcymi sobie ludzmi,którzy, owszem, rozmawiają o rzeczach które Was kiedyś łączyły, ale każdy ma już swoje życie, zwłaszcza Twoja żona i może się okazać, że przy spotkaniu nie będzie o czym rozmawiać, że będziecie siedzieć obok siebie milcząć i zastanawiajac się, co ja tutaj robię i czy to jest ta osoba z którą mnie kiedyś tak dużo łączyło,to smutny scenariusz, ale chyba najbardziej prawdopodobny, i obym się mylił ale to Ty musisz się o tym przekonać,i skoro żona nie chce przyjechać, jedź tam i będziesz wiedział czy coś jeszcze z tego małżeństwa będzie,POWODZENIA Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 13.06.2006 20:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 namiary na książkę o której pisałam:Valerio Albisetti: "Terapia miłości małżeńskiej. Jak radzić sobie z problemami życia razem", wydawnictwo Jedność w Kielcachhttp://www.jednosc.com.plNiezależnie od wszystkiego, bardzo Cie Markus podziwiam. Za szczerość. Za to, że nie doszukujesz się winy żony. Ze jesteś nastawiony na rozwiązanie problemu. Że jesteś gotowy ustąpić na rzecz dobra Waszego małżeństwa. Za klasę, jaką okazałeś pisząc w taki właśnie sposób o tym, Co się dotyka. Chapeau bas!pozdrawiam,gaga2PS. Posłałam wiadomość na maila. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
raffran 13.06.2006 21:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 nie chcę być złym prorokiem, i życzę Ci naprawdę powodzenia, ale uważam, że już nic się z tego nie da zrobić, przez te trzy lata, pomimo rozmów telefonicznych, najprawdopodobniej staliście się obcymi sobie ludzmi,............ I tu bym sie nie zgodzil.Bylismy w bardzo podobnej sytuacji,z dwoma malymi roznicami.To zona byla tutaj z synem,a ja bylem tam i to"troszke" dluzej. Owszem przyjaciele ,znajomi,otoczenie tutaj,tak jak i tam bylo takiego samego zdania,ze to juz koniec,ze nie wroce,ze nie bedziemy juz razem.No i co sie stalo???Skoro jestem tutaj i stukam na forum,wiec jestem.Powiem wiecej jestesmy wszyscy razem,utarlismy wszystkim nosa i na dodatek budujemy wspolnie wymarzony dom. To wszystko zalezy od nich samych,te wszystkie nasze porady na dobra sprawe nic nie dadza.Decyzja nalezy do nich,a wiem ze nie jest ona latwa.Dlugie rozmowy telefoniczne,listy,maile,komunikatory i cala reszta sluzaca komunikacji dwojga kochajacych sie nadal ludzi zrobila swoje. Poprostu trzeba rozmawiac o tym,rozmawiac,rozmawiac i jeszcze raz rozmawiac.Wybor jest trudny,a kompromis pewnie nieunikniony,cos za cos.Kasa????dzieci???rodzina.Trzeba dojsc do porozumienia,co jest wazne,co jest priorytetem w naszym zyciu,a pozniej konsekwentnie dazyc do tego.Mysle,ze skoro innym sie udaje szczesliwie polaczyc rodzine,to i wam sie uda.Powodzenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mirek_gdynia 13.06.2006 21:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2006 Dziękuje Wam serdecznie za wszystko co napisaliście. Wiele w tym dobrych słów i każdy w jakiejś części ma rację. Chyba w pierwszym rzędzie musiałem się gdzieś wygadać, a że zrobiłem to na na Forum.... no cóż, jesteśmy mądrzy naszą wspólna mądrością. Nie będę dokonywał niezapowiedzianych inspekcji, gdyż swojej żonie w tym zakresie ufam i chcę wierzyć że moje zaufanie nie zostanie wystawione na próbę. Gdyby chciała to zrobić, dawno by to zrobiła, tym bardziej że jest bardzo atrakcyjną kobietą. Poza tym to nie jest tak, że my się nie widzimy, gdyż średnio co dwa miesiące (czasem nawet częściej) odwiedzamy się wzajemnie. Bywa też, że gdy jestem gdzieś w podróży służbowej, a wypada dzień, dwa wolnego w środku to wsiadam w samolot i lecę do niej. Jednak po trzech latach takiego życia mam już serdecznie dość i wiem, że musimy rozwiązać ten problem, bo inaczej wszystko nam się rozsypie. Muszę spróbować jakoś posprzątać ten bałagan. Życzcie mi powodzenia. Jeszcze raz wszystkim dziękuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.