Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Palenie papierosów przez gości


Wowka

Recommended Posts

i psuć własne zdrowie, bo przypuszczam, że na naprawę tych szkód które wyrządzi w twoim organizmie palenie, juz nie będzie Cię stać.

@EZS ale żyjemy w wolnym kraju więc, pal ale nie zatruwaj życia innym.

 

proponuję jednak nikomu nie zaglądać do kieszeni i nie moralizować, jak sam piszesz żyjemy w wolnym kraju, ale z postu EZS nie wywnioskowałam, żeby zatruwała komuś życie ( no chyba, ze własnemu ojcu wyganiając go do gospodarczego ;)), a ze szkód sobie wyrządzanych akurat sama doskonale zdaje sobie sprawę;).

 

bowess rozumiem Cię, dlatego napisałam "wolność Tomku w swoim domku" ,jeżeli jest to dzienna/popołudniowa impreza z dziećmi przy stole, to nawet dosyc logiczne. Kiedy robimy takie imprezy u siebie na tarasie też przy stole nikt nie pali. Niedawno byliśmy na grillu u znajomych, dzieci nie było, wieczór późny a i tak 2- 3 obecnych palaczy odchodziło od stołu. W zasadzie jak sie tak dłużej zastanowię, to zawsze tak jest. Jeśli impreza jest jedzeniowa, to przy jedzeniu nikt nie pali. Cały czas mam na myśli oczywiście taras. Jeśli spotykamy sie na piwo, przy chipsach, orzeszkach i kabanosach, wtedy się popala.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 131
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Nie wiem, czy to palacze. ;) Pewnie wraz ze wzrostem świadomości o szkodliwości palenia stare podręczniki bon tonu nieco się zdezaktualizowały - dziś raczej chyba lekko dziwne byłoby kupić papierosy dla gości-palaczy. :)

 

Żeby nie było - palacze też mają wypunktowane obowiązki. Od takich można powiedzieć oczywistych, typu:

"Nigdy nie palimy w obecności: kobiet w ciąży; małych dzieci; osób chorych na astmę i inne choroby, w których dym tytoniowy jest wyjątkowo szkodliwy; osób o szczególnej pozycji i szczególnym autorytecie, które nie zasygnalizowały w sposób wyraźny swojego przyzwolenia na palenie."

 

Ciekawe są założenia co do miejsc, w których palacz otrzymał zgodę na palenie - nie powinien palić byle jak i byle czego. :)

"Paląc papierosy w obecności niepalących powinniśmy trzymać się, o ile to możliwe, od nich jak najdalej, i zwracać uwagę na kierunek ruchu powietrza. Jeżeli dym leci w stronę niepalącego należy zmienić miejsce (np. zaproponować niepalącemu zamianę miejsc).

 

Jeśli palimy papierosy w większym towarzystwie (chodzi tu tak o niepalących jak i palących) powinniśmy też wybrać na ten czas taki gatunek papierosów, którego woń jest najszlachetniejsza i najmniej może się innym dawać we znaki.

 

Jeśli przebywamy dłużej w towarzystwie nie palących, szczególnie w małym, niewietrzonym lub słabo wietrzonym pomieszczeniu powinniśmy znacznie ograniczyć palenie i zwracać uwagę na to, by nie palić wraz z innymi palaczami „na komendę” (w tym samym czasie), tak żeby dymu było w danym momencie maksymalnie jak najmniej."

 

Jeżeli w danym miejscu palić nie wolno:

"W takim miejscu palacz świadomie nie pali. Jeżeli zapali nie orientując się, że jest to miejsce, w którym obowiązuje zakaz palenia i ktoś zwróci mu uwagę, grzecznie przeprasza i gasi papierosa."

 

I na koniec o podejmowaniu gości odwrotnie niż w temacie, czyli przez palącego gospodarza:

"Zapraszając do siebie niepalących, którzy nie znoszą dymu powinniśmy przy nich nie palić, nie wykorzystywać swojej pozycji gospodarza. Jeśli to jest dla nas za trudne ograniczajmy w czasie takie wizyty lub nie zapraszajmy takich osób do siebie.

 

Jeżeli zapraszamy na przyjęcie palących i niepalących musimy tę sprawę głęboko przemyśleć. Jeżeli wśród niepalących są takie osoby, które nie znoszą dymu tytoniowego, to albo ich nie zapraszamy albo rezygnujemy z palenia przy stole i kreujemy palarnię, do której palacze udają się na „dymka”. Palarnią ta jednak może być tylko odpowiednio do tego przygotowany pokój, w którym będą wygodne miejsca do siedzenia, przestrzeń, zapewniona wentylacja, popielniczki w odpowiedniej ilości."

 

W obie strony działa tak samo - ograniczyć wizyty i już. Przedmówcy zwracali uwagę na to, że szczególnie trudno "okiełznać" w tym względzie rodzinę i z tym całkowicie się zgadzam. Znajomych można podejmować lub nie, znajomość zacieśniać na innych polach, albo rozluźnić. Gorsza sprawa na przykład z wujem Stefanem - wuja Cześka zapraszamy, a Stefana nie, bo pali i jest niereformowalny. Zwykle albo wynika z tego jakaś tam obraza, albo rodzina wystosuje naciski typu "zaproś Stefana, to przecież brat ojca, itp." :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to spoko, bo myślałem że wyglądam na palacza. Osobiście nie spaliłem w swoim życia nawet jednego całego papierosa, nie powiem żebym nie smakował, ale nie cieszyło mnie zaciąganie duszącego dymu. Często przypomina mi sie historia którą opowiadał mój tata, jak oduczała go palić jego mama, czyli moja (już nieżyjąca) babcia.

Sama paliła do pewnego okresu, potem rzuciła i od tego czasu stała się zagorzałą przeciwniczką palenia.

Kiedy pewnego czasu mój tato wrócił ze szkoły podstawowej (wtedy chodziła do klasy siódmej), był akurat tego dnia ma wagarach z kolegami w lesie i trochę sobie popalali. Babcia wyczuła że palił. Babcia dała mu pieniądze i kazała mu kupić papierosy. Ona na to że nie da rady bo za młody, że ona przecież juz nie pali, wiec po co? Na to babcia, to twój problem masz kupić. Poszedł więc do zaprzyjaźnionego sklepu i kupił te fajki. Wróciła do domu i się zaczęło. Babcia posadziła go na małym stołeczku i kazała palić. No on się wypierał i wykręcał, że nie pali, aż w końcu po silnej perswazji zaczął palić. Gdy skończył jeden babcia odpalała drugi i kazała dalej palić. Robiła to tak długo aż wzięło go na wymioty. I wtedy babcia powiedziała, "Jeśli kolejny raz wyczuje od ciebie fajki to znów to powtórzymy". Babcia zadała pytanie, "A która zołza sprzedała ci te fajki ?" Kidy tylko tato wskazał winowajczynie, to babcia poszła zrobić dziką awanturę do tego sklepu. Ojciec następnego dnia nie poszedł do szkoły, bo źle się czuł, i właśnie w taki brutalny sposób babcia oduczyła go palenia. W moim wypadku nie stosował takich metod, ale opowiadał ta historie w celach przestrogi.

To taka ciekawostka, raczej nie polecam takich metod no i nie komentuje tego posunięcia mojej babci, chodź zamierzony skutek został osiągniety.

Edytowane przez rafsli_rs
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Babcia posadziła go na małym stołeczku i kazała palić. No on się wypierał i wykręcał, że nie pali, aż w końcu po silnej perswazji zaczął palić. Gdy skończył jeden babcia odpalała drugi i kazała dalej palić. Robiła to tak długo aż wzięło go na wymioty.

Mój dziadek mojego tate tak chciał oduczyć palić. Skapitulował w połowie paczki. Stwierdził, że skoro sprawy zaszły już tak daleko to nie ma co. Kazał mu palić w domu jawnie i się nie ukrywać, żeby nie podpalił przypadkiem stodoły. Tylko tata był już wtedy w zawodówce, więc nieco starszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy to palacze. ;)

Jeśli palimy papierosy w większym towarzystwie (chodzi tu tak o niepalących jak i palących) powinniśmy też wybrać na ten czas taki gatunek papierosów, którego woń jest najszlachetniejsza i najmniej może się innym dawać we znaki.

 

dobre, dobre.

Podeślij markę -:)

P:

to nie było złośliwe - patrz moja stopka -:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, jak ludzie są wychowani, to żadne zakazy i nakazy nie są konieczne, sami wiedzą, co robić. Na niewychowanych nie ma rady, lepiej ich nie zapraszać.

Dotyczy to i picia i palenia.

Od siebie dodam - mam grono znajomych palaczy i byłych palaczy i niepalących. Jeżeli zabawa jest u mnie, to moim obowiązliem jest pilnować, żeby nikt sam nie został przy stole. Czasem faktycznie ludzie się wynosili na papierosa, stół pustoszał i zostawały dwie słabo zaprzyjaźnione osoby. Nawet żebym najbardziech chciała wtedy zapalić, zostawałam i starałam się zacząć taką rozmowę, żeby brak reszty nie był dotkliwy. To było a'propos stwierdzenia, że wszyscy odchodzą na papierosa i robi się nudno ;)

Jest to zresztą nagminne. Siedzą ludzie na weselu - nagle jest boom na tańczenie, panowie podchodzą, panie ochoczo biegną i zostaje przy stole jedna, której akurat nikt nie chciał. Dodam, że tak szczęśliwie trafiłam , że w naszym zaprzyjaźnionym gronie nigdy się to nie wydarzało. Albo wtedy ktoś zostawał, albo ktoś, kto chciał skoczyć na papieroska zostawał i prosił do tańca, albo chociaż siadał i gadał. Dlatego te wesela tak mi utkwiły w głowie, z reguły byłam jednyną, która odruchowo patrzyła, czy może odejść od stołu ;) .....

Edytowane przez EZS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...