Żelka 20.07.2006 16:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2006 Najlepiej zrobil moj maz. Wybral tesciow mieszkajacych 1500 km daleko i problem z glowy... A tak powaznie, chcec to moc i nie ma klopotow z dogadaniem sie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna K. 20.07.2006 17:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2006 Dzięki za dobre słowa. Dopiero 3 lata temu miałam odwagę powiedzieć co o niej myślę. Przez dłuższy czas nikt nie chciał uwierzyć(włącznie z mężem) że ona tak może do mnie sie odnosić. Robiła awantury kiedy wiedziała,że męza i dzieci nie ma. Starałam się nie zostawać sama,drzwi zamykałam na klucz, koleżanki "pełniły dyżury" - i kilka razy były świadkiem jej wyzwisk. Są zszokowane, gdyż matka męża kiedyś"była" osobą ogólnie szanowaną - choć nie do końca lubianą - teraz jej reputacja trochę ucierpiała. Przez pewien czas myślałam ,że może to schizofrenia lub jakaś inna choroba psychiczna(to mogłabym zrozumieć takie zachowania i wybaczyć) - wiele razy kłamała,że widziała jak robiłam różne rzeczy z teściem, wyrywałam kwiaty z jej ogrodu, wynosiłam ziemniaki z piwnicy czy kradłam jakieś drobiazgi z budynku gospodarczego (niestety część działki jest szwagra i ona ma tam swój ogród i tam stoi dom po babce, z którego korzysta- te dwie działki nie są oddzielone płotem), ale potem zrozumiałam że robi to specjalnie,żeby mnie sprowokować - żebym coś powiedziała lub zrobiła. Nigdy jej się nie udało to osiągnąć, choć bardzo się starała. Kiedyś parę razy wyciągałam rękę, żeby zacząć od nowa,pogodzić się (chociaż nic jej nie zrobiłam - sam mój widok źle na nią działał)ale usłyszałam tylko wyzwiska. Już się przyzwyczaiłam do tej sytuacji, wolę żyć w niezgodzie z nią,żeby potem nie miała jakiś pretekstów do awantur(np.bo patrzyłam za długo na teścia). Nie byłam u niej w mieszkaniu 3 lata - w tej chwili ona też ma zakaz przychodzenia do mojego. Dzieci czują się niezręcznie w tej sytuacji, ale też już się przyzwyczaiły. Tak więc pamiętaj Zielonooka - zawsze może być gorzej. Ja wychodzę z założenia,że z każdym mozna się dogadać. Ale czasami bywają wyjątki. Gdybym miała inny charakter to pewnie moje układy z teściową też byłyby inne. Zazdroszczę innym pewności siebie, odwagi powiedzenia własnego zdania,nawet jeśli to kogoś urazi. Ale się uczę. Idzie to trochę opornie bo tylko z jedną osobą jestem zmuszona "wojować",a gdybym miała kilku wrogów - wszystko poszłoby szybciej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 20.07.2006 17:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2006 Kiedyś parę razy wyciągałam rękę, żeby zacząć od nowa,pogodzić się (chociaż nic jej nie zrobiłam - sam mój widok źle na nią działał)ale usłyszałam tylko wyzwiska. Już się przyzwyczaiłam do tej sytuacji, wolę żyć w niezgodzie z nią,żeby potem nie miała jakiś pretekstów do awantur(np.bo patrzyłam za długo na teścia). Nie byłam u niej w mieszkaniu 3 lata - w tej chwili ona też ma zakaz przychodzenia do mojego. (.........) Gdybym miała inny charakter to pewnie moje układy z teściową też byłyby inne. Zazdroszczę innym pewności siebie, odwagi powiedzenia własnego zdania,nawet jeśli to kogoś urazi. Ale się uczę. Idzie to trochę opornie bo tylko z jedną osobą jestem zmuszona "wojować",a gdybym miała kilku wrogów - wszystko poszłoby szybciej. Ania - odszczekuję - chyba nie do końca Cię zrozumiałam, sorry. Jesteś bardzo dzielna. Masz prawo - Ty i Twoje dzieci - żyć w normalnym domu. NIeważne czy podejmujesz decyzje szybko czy wolno - podejmujesz je i to najważniejsze. Takie sytuacje są przykre dla wszystkich ( może oprócz tych, którzy je powodują). Najważniejsze, że już macie spokój i że zawalczyłaś :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna K. 20.07.2006 17:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2006 Jestem pewna,że znalazłyby dużo tematów do rozmów.Ale twoja"przyszła" jeszcze musiałaby dużo nauczyć się od mojejN nawet moi sąsiedzi i niektore przyjaciółki,które widzieli ją w "akcji" byli zszokowani. Kiedyś nie spałam po nocach, denerwowałam się co znowu jutro wymyśli, niewiele brakowałaby, abym poroniła drugą ciążę(bo przecież ten bękart to nie jest jej syna) - przychodziła na moje podwórko i zaczynało się.... Podejrzewała mnie rónież o romans z teściem. Długo wyjaśniać- ale nie mogłam zabronić przychodzić. W tamtych czasach powinnam skorzystać z porady psychologa, ale jakoś poradziłam sobie. Teraz ta kobieta dla mnie nie istnieje. czasami jeszcze dzieci przychodzą z róznymi rewelacjami na mój temat . Zabij - nie rozumiem. Nie rozumiem jak możesz tolerować takie zachowanie. Jeszcze Ty i Twoja samoocena to Twoja sprawa. Ale dlaczego pozwalasz by Twoj dzieci przebywały w jej towarzystwie! NIe boisz się, że one mają/będą mieć z tym problem?????? "Nie mogłam zabronić przychodzić" - no ciekawe dlaczego ? A ja mogłam zabronić. I mogłam tam nie chodzić, gdzie nie życzę sobie, żeby moje dzieci przebywały. Zastanów się - to co prezentujesz to się nazywa egoizm. Pomyśl o swoich dzieciach, o tym jak one się czują wysłuchując debilizmów na Twój temat. Sprawdź hasło : dysonans poznawczy. Pewnie debilizmy są zresztą na każdy temat praktycznie, bo to chora kobieta. Ja bym tego swoim dzieciom nie zrobiła, sorry. Więc wyjaśniam: Mieszkam w małej miejscowości gdzie o pracę trudno. 7 lat temu mąż został zwolniony z pracy, ja w tym czasie urodziłam drugie dziecko.Było ciężko-zostaliśmybez środków do życia. Mąż postanowił zaryzykować i założyć firmę(mat.budowlane).Właśnie korzystamy z drugiej części działki i tam jest cały skład materiałów.Tam też teściowa ma swój ogród.Zapożyczyliśmy się ale udało się . Przez pierwsze lata było trudno. Nie mamy możliwości jeszcze kupić drugiego placu. Ale to w planach. Myślę że za rok może dwa przeniesiemy firmę. I teściowa szantażuje nas właśnie tym -że będziemy wypi......lać. To jest szwagra plac, ale on słucha mamusi we wszystkim. Zawsze zdanie matki jest dla niego najważniejsze,nawet jeśli matka nie ma racji i kłamie. Brat nie jest ważny. Kiedy co jakiś czas teściowej odbija(najczęściej wiosną i jesienią) to szwagier nie rozmawia nawet z nami. Kiedy już pobudujemy magazyny na pewno odgrodzimy naszą część i teściowa nie wejdzie na naszą działkę. Ale w tej chwili musimy to znosić - to mała miejscowość i mamy pracę,o którą jest jednak trudno. Pocieszamy się że już niedługo. Niestety czasami cierpią na tym dzieci. Nie mogę zabraniać córce kontaktów z "tą osobą" gdyż za babką tęskni(wcześniej zabraniałam i córka to bardzo przeżywała i niestety tylko ja traciłam na tym)- przez rok ją wychowywała. Widują ją tylko w zasadzie na podwórku. Córka ma teraz 13 lat i już nie wierzy w to co babka mówi. Na syna teściowa prawie nie zwraca uwagi - dla niej to nie wnuk. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 20.07.2006 17:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2006 Słuchaj, ale jak jej odbija z okazji wiosny i jesieni to może rzeczywiście przydalby się specjalista ? Moja koleżanka ( BTW pracuje w naszej firmie) ma takie objawy - ale ona się leczy psychiatrycznie - ma lekką formę schizofrenii. Zresztą chyba jest coraz gorzej... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna K. 20.07.2006 17:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2006 Kiedyś jak powiedziałam jej ,że powinna pójść do psychologa to się tak zapieniła,że myślałam że mnie uderzy. Wg niej to ja powinnam się leczyć bo ją psychicznie wykańczam. Przeze mnie podobno leczy depresję i serce - kiedyś tak stwierdził szwagier. Bo po pracy powinna w spokoju na działce odpoczywać, a ja ją drażnię. Teraz jest na emeryturze i jeszcze jest gorzej. Schizofrenię to i ja podejrzewałam ,bo jej matka też miała jakieś dziwne zachowania(wiem to od sąsiadki). Sama już nie wiem. Pytałam się lekarza rodzinnego- nie można zmusić jej do pójscia do specjalisty(psychiatry) jeśli tego ona nie chce. Chyba że zacznie zagrażać sobie lub innym. Ale jeszcze do tego nie doszło. Na razie mam względny spokój-do jesieni..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 20.07.2006 18:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2006 Przerażające ... bardzo Ci współczuję. To są sytuacje praktycznie bez wyjścia - jeśli nie myślimy o wyjściu pt. "zabieram zabawki i się wyprowadzam na Florydę". Ja - nawet jakbym miała możliwość - to po prostu nie porzuciłabym wszystkiego przez jedną wściekłą babę, bo niby dlaczego ... Ale dobrze, że masz meża przy boku i dzieciaki - to w końcu najbliższa rodzina :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
andrzejka 20.07.2006 20:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2006 Ja - nawet jakbym miała możliwość - to po prostu nie porzuciłabym wszystkiego przez jedną wściekłą babę, bo niby dlaczego ... Nefer chyba nie miałaś nigdy kłopotów ogromnych z teściową ze tak mówisz Są chwile, zę człowiek zostawiłby wszystko i uciekła daleko Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna K. 20.07.2006 20:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2006 Kiedy miała te "swoje dni" miałam już wszystkiego dość i myślałam o sprzedaży naszego domu i kupieniu czegoś conajmniej 100 km dalej. Ale z drugiej strony nie chciałam dawać jej tej satysfakcji,że wykurzyła w końcu tą wredną synową. Ostatecznie dużo wysiłku kosztowało nas wybudowanie domu i doprowadzenie do porządku zarośniętej krzakami i chwastami działki. Mam tu swoją rodzinę, przyjaciół. I zaczynać znowu wszystko od początku? Ja będę miała swoją małą zemstę za kilka-kilkanaście lat. Jestem młodsza i mam nadzieję że będę dłużej żyć niż ona. Po prostu nie zostanie żaden ślad po jej rabatkach, przeczkach i innych drzewach owocowych i krzakach(np dzikie jałowce),które sadziła na mojej części działki,mimo iż nie wyrażałam na to zgody . Chyba zaczynam robić się wredna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tulla 20.07.2006 20:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2006 W moim przypadku raczej nie ma powodów, żeby narzekac. Mam życzliwych i bardzo ciepłych teściów...ale-no właśnie, czy zawsze musi byc jakieś "ale" ? Teściowa czasem zachowuje się...dziwnie. Niby wszystko ok, a zdarza jej się wprowadzic niemało zamieszania. Nie będę się rozpisywac na temat jej numerów, bo całą książkę możnaby napisac (musiałabym nawiązac do pokręconej sytuacji w tej rodzinie ), ale ostatnio zauważyłam coś, co sprawiło mi przykrośc. Wpadliśmy na sekunde do niej, żeby coś odebrac i zauważyłam, że na komodzie stoi zdjęcie MOJEGO MĘŻA z NASZEGO ślubu. Nie wiem, może jestem już przewrażliwiona...Po różnych przejsciach musiałam się nauczyc tolerowac różne jej wyskoki i dziwactwa w imię spokoju i miłej atmosfery, co nie zmienia faktu, że pewnych rzeczy nie zauważam . Zrobiło mi się przykro - w koncu jeśli nie chciała, żeby moja twarz straszyła ją przed snem, to mogła tam postawic jakieś inne jego zdjęcie, daliśmy rodzicom cały zestaw naszych portretówek, które zrobiliśmy przy okazji robienia zdjęc do dokumentów. A może ja wyolbrzymiam? Może straciłam zdolnosc obiektywnej oceny? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
andrzejka 20.07.2006 20:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2006 Tulla pewnie nie wyolbrzymiasz To po prostu zwyczajnie przykre i już Chyba zaczynam robić się wredna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 20.07.2006 20:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2006 hmmmm...moze na tym zdjeciu jakos szczegolnie jej sie syn podobał? tutaj chyba bym nie przesądzała ze bylo to celowe dzialanie - moze akurat tak wyszlo - choc sama pewnie - bedac na Twoim miejscu- tez bym zwrocila na ten "szczegoł" uwage Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
geguś 20.07.2006 21:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2006 Witam jakby ktos mial jakis pomysl co z takim fantem zrobic - prosze sie nie krepować Krzesłem ją, krzesłem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
premiumpremium 20.07.2006 21:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2006 Jak czytam Wasze posty, to zaczynam sie bać, że teściowa, chociaż daleko, to i tak będzie mi zatruwała życie.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna K. 20.07.2006 21:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2006 W moim przypadku raczej nie ma powodów, żeby narzekac. Mam życzliwych i bardzo ciepłych teściów...ale-no właśnie, czy zawsze musi byc jakieś "ale" ? Teściowa czasem zachowuje się...dziwnie. Niby wszystko ok, a zdarza jej się wprowadzic niemało zamieszania. Nie będę się rozpisywac na temat jej numerów, bo całą książkę możnaby napisac (musiałabym nawiązac do pokręconej sytuacji w tej rodzinie ), ale ostatnio zauważyłam coś, co sprawiło mi przykrośc. Wpadliśmy na sekunde do niej, żeby coś odebrac i zauważyłam, że na komodzie stoi zdjęcie MOJEGO MĘŻA z NASZEGO ślubu. Nie wiem, może jestem już przewrażliwiona...Po różnych przejsciach musiałam się nauczyc tolerowac różne jej wyskoki i dziwactwa w imię spokoju i miłej atmosfery, co nie zmienia faktu, że pewnych rzeczy nie zauważam . Zrobiło mi się przykro - w koncu jeśli nie chciała, żeby moja twarz straszyła ją przed snem, to mogła tam postawic jakieś inne jego zdjęcie, daliśmy rodzicom cały zestaw naszych portretówek, które zrobiliśmy przy okazji robienia zdjęc do dokumentów. A może ja wyolbrzymiam? Może straciłam zdolnosc obiektywnej oceny? Tzn. przecięła zdjęcie i został tylko twój mąż? Czy było to ujęcie,gdzie był on sam? Jak by nie było - nieładnie zrobiła. Jakby chciała miec zdjęcie syna to mogła oprawić jakieś zwykłe czy portret,ale nie ze ślubu. Zaczynam wierzyć że teściowe to jeszcze jeden gatunek homo sapiens-bo podobne, tylko cywilizacja zmutowała ich geny. Tylko jedne ujawniają całą swoją bogatą osobowość wcześniej inne później no i są jak wszędzie wyjątki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tulla 20.07.2006 21:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2006 Tzn. przecięła zdjęcie i został tylko twój mąż? Czy było to ujęcie,gdzie był on sam? nieee, aż tak drastyczna nie była...w takiej sytuacji nie powstrzymałabym chyba mojego wrednego jęzora To było ujęcie, na którym był on sam. Rozmawiałam z moją mamą (jej też zrobiło się przykro z tego powodu) i stwierdziłyśmy, że zrobiła to pewnie nieświadomie. A tak na marginesie - to zdjęcie jest z początku ceremonii i mój jeszcze-wtedy-narzeczony miał minę jak 100 nieszczęśc - jakby właśnie obmyślał plan ucieczki...ciekawe, może odprawia nad tym zdjęciem jakies egzorcyzmy... Echhh, to i tak pikuś przy jej wcześniejszych wyczynach. Na szczeście mogę liczyc na męża, jak nam za bardzo teściowa daje w kośc, to ją bierze na rozmowę i mamy na jakiś czas mamusię-miodzio Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gonga 21.07.2006 07:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Lipca 2006 Tulla, no to bardzo ci zazdroszczę, że twój mąż stanie za tobą. Ja mam wredną teściową, która na dodatek przed światem udaje świętą i taką co to by mnie na rękach nosiła. Co gorsza wpaja to przekonanie mojemu mężowi. Kiedyś myślałam, że jestem przewrażliwiona i anty-teściowa, więc coś sobie wymyślam. Ale nie... ona naprawdę jest dwulicowa, fałszywa, a co gorsza moherowa , codziennie w Kościele. Najgorsze jest to, że ona opowiada dookoła, że sama miała wredną teściwą i odżyła dopiero po jej śmierci i że ona postanowiła być dla mnie miód-malina. Mój mąż ma niestety nie odciętą pępowinę i matka dla niego to świętość. Ja nie chcę czekać do jej śmierci, żeby normalnie żyć... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tulla 21.07.2006 11:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Lipca 2006 Gonga - polecam dla męża terapię wstrząsową, dla teściowej zresztą też, tylko pod większym napięciem Mam to szczęście, że mój mąż, mimo młodego wieku, pępowinę odciął dawno temu, a ja musiałam go tylko nauczyc argumentacji (wcześniej, jak matka go wkurzyła, to zacinał się w sobie, wyrzucał z siebie wszystko półsłówkami i po prostu przez jakiś czas była zagęszczona atmosfera). Jednak wiem, co to znaczy, kiedy chłop podlega matce i uwiązany jest pępowinową smyczą. Byłam kiedyś związana z takim, kroiło się nawet coś poważnego, jakieś zaręczyny się zapowiadały, ale do szału doprowadzała mnie jego mamunia i jegopoddańczo-uwielbienczy stosunek do niej. Tak to się zbierało i zbierało, że kiedyś, w jakiejś kłótni o to, kiedy on powiedział, że przynajmniej ma NORMALNY dom (moi rodzice są po rozwodzie), powiedziałam mu PAPA! Teraz wiem, że nie byłabym w stanie wyjśc za mąż za takiego człowieka. Zakładam, że kilka rozmów(z mężem) na ten temat masz już za sobą i pewnie Twój mąż uważa, że przesadzasz? Może przyjmij taką strategię, że nie wytykaj teściowej złego zachowania jako świadomego i celowego. Twój mąż ma wyidealizowany obraz matki w głowie, więc pewne rzeczy będą do niego docierac stopniowo (nawet w ślimaczym tempie). Łatwiej mu będzie przyjąc, ze matka robi pewne rzeczy niechcący, niż z premedytacją. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 21.07.2006 11:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Lipca 2006 Najlepiej zrobil moj maz. Wybral tesciow mieszkajacych 1500 km daleko i problem z glowy... A tak powaznie, chcec to moc i nie ma klopotow z dogadaniem sie... Najlepiej zrobil moj syn Tesciowa moja nie lubi zwierzat w domu. Rozmawiam z nia i mowie - a wie mama ze bedziemy mieli psa w nowym domu? > moj syn - dwa psy moj syn - i trzy koty babciu narazie mamy psa, odwiedziny sie przezedzily Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Chef Paul 21.07.2006 16:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Lipca 2006 ... hmmm ... przeczytałem cały wewątek od początku (trochę późno, ale dopiero teraz na niego wpadłem) i ... doszedłem do wniosku, że jestem szczęściaż niebywały (w czepku urodzony zresztą, w niedzielę i na dodatek w imieniny swojej mamy) , ... otóż: - po pierwsze primo: ... z Teściową miałem "poważną" rozmowę (około miesiąc po ślubie), gdzie wyłożyłem jej jasno zasady które będą obowiązywać w MOIM domu i jeżeli się nie podoba to z tamtej strony też jest klamka (a zaczęło sie zupełnie niewinnie ... otrzymaliśmy w podarunku od Teściów witrynkę "Swarzędz na wysoki połysk" ponieważ mieliśmy "za mało mebli") ... teściowa się obraziła na trzy miesiące, ... "odobraziła się" kiedy na świat przyszła Nasza Córeczka (jak zauważyliście była wcześniakiem ) - po drugie primo: ... po "odobrażeniu" się Teściowej 9która zresztą przyznała mi rację) odkryliśmy prawie równocześnie, że mamy z Teściową wspólne zainteresowania (teściowa była doskonałą kucharką) ... i od tego czasu moje sanktuarium z Teściową to Kuchnia gdzie wielokrotnie razem się zamykaliśmy (aby nikt nam nie przeskadzał w konsumpcji co lepszych kąsków) a Teściowa zdradzała mi swoje kulinarne tajemnice, ... i może tu tkwi "klucz" do sukcesu ... szukajmy tego co nas ŁĄCZY a nie tego co nas DZIELI ... niestety z wielkim żalem stwierdzam, iż moja Kochana Teściowa wyprowadziła się już tak daleko, że nigdy już nie będzie mi dane z nią wspólnie przebywać i o radę zapytać ... z ciekawostek: jedyną jeszcze żyjącą osobą (z pokolenia Teść/Teściowa) jest moja Mama, która ze swoją synową (czyli z moją żoną, a mam jeszcze dwóch młodszych braci) "zgadza się" lepiej niż z własnymi dziećmi ... może dlatego, iż również znalazły wspólny język, pozdrawiam niezmiernie serdecznie ps - i jestem dziś w doskonałym nastroju, nic mnie nie wkurza i "wogle" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.