Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Depresja w nowym domu


kuleczka

Recommended Posts

Minęło już (dopiero) 3 tygodnie od wprowadzenia się do nowego, wymarzonego domku. Teraz już czuję się bardzo dobrze, ale to co przeżyłam przez pierwsze 2 tyg, to był koszmar. Uczucie bezdomności, braku swojego miejsca na ziemi, drogi bez odwrotu........ Skończyło się na lekach uspokajających, bo dosłownie nie radziłam sobie z natłokiem uczuć. Zapewne nie bez znaczenia jest fakt, że zamieniłam 48 metrowe mieszkanie w bloku na 4 piętrze w centrum miasta, na 250 metrowy dom w małej miejscowości pod miastem. Ta zmiana mnie przerosła, prosiłam męża aby zgodził się na sprzedaż domu, abyśmy wrócili na stare śmieci. Tak po 2 tyg zaczęło mi to przechodzić. W tej chwili zaczynam doceniać plusy tej zmiany, powoli wtapiam się w to nowe życie i z każdym dniem cieszę się coraz bardziej tą osławioną "kawą na tarasie" i innymi urokami mieszkania w domu. Nie wiem, czy ja jestem jakaś nienormalna, albo przewrażliwiona. Jestem na forum muratora już dość długo i nie czytałam do tej pory, aby ktoś tak zareagował na spełnienie swoich marzeń, albo nie miał odwagi się przyznać.....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 98
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Twoja reakcja była chyba normalna! Po długim czasie mieszkania w bloku, gdzie wszystko jest w zasiegu ręki (najczęściej z powodu metrażu :lol: ), za ścianą jakiś hałasik, pod oknami hałasik... takie zachłyśnięcie się duzą przestrzenią może spowodować lęki, jakie przchodziłaś. Ach i przygotuj się jeszcze na więcej piasku w domu i wiecej "robali" :wink:

pozdrawiamy

(my jesteśmy jeszcze przed: mój mąż blokowiec" prawie od urodzenia i ja od lat paru..... nastu - ale z chęcią znowu sie przestawię na piasek i robale :lol: )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przeprowadzałam się w dorosłym życiu dwa razy - raz od rodziców do kawalerki i potem z kawalerki do mieszkania. Za każdym razem przeżywałam to strasznie - to "przyzwyczajanie się" trwa u mnie grubo ponad pół roku. A nawet nie zmieniałam dzielnicy! Wcale ci się nie dziwię, że tak zareagowałaœ. Wg mnie to najzupełniej normalne - wszystkie wydeptane œcieżki się gubiš, w kuchni wszystko inaczej, nawet do WC droga jakaœ taka nieswoja...

 

Na gwiazdkę czeka mnie jeszcze jedna przeprowadzka - do Mojego Nowego Domu. Cieszę się i boję i wiem, że tak musi być. :wink:

 

Nie przejmuj się, to mija!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję serdecznie za odpowiedzi :)

Ja też spodziewałam się, że będzie mi ciężko, ale nigdy bym nie pomyślała, że będę się czuła tak tragicznie. Też przeprowadzałam się już 3 razy, ale z mieszkania do mieszkania. Było trochę trudniejszych dni, ale w życiu nie czułam się tak bardzo źle, dosłownie od rana do nocy serce waliło mi tak, jakbym miała zaraz dostać zawału. Nie życzę tego najgorszemu wrogowi. W tej chwili czuję ogromną ulgę, że minęło już to okropne uczucie, jednocześnie boję się, że to jeszcze wróci. Unikam jak ognia powrotu do naszego dawnego mieszkanka, po zabawki dzieci i inne pierdoły, które tam jeszcze zostały, jeździ małżonek. Mój sentyment jest jeszcze zbyt duży. Nie chcę burzyć budowanego z mozołem poczucia bezpieczeństa.

Ps. Z tymi robalami to niestety prawda :wink: i piasku też się więcej wnosi :-? Ale to mi tak nie przeszkadza :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oooo :o kuleczka to powiem ci ze... ja sie nie moge doczekac kiedy sie "przeprowadze"

dom, wlasny ogrod, taras , kawa na tarasie, brak sasiadow!!!!!! (hurrrraaaa!!!!) brak wspolnych z sasiadami rzeczy, duza przestrzen, duzo miejsca (koniec z upychaniem klamotow po szfach i polkach ) - jejku zeby to juz bylo jak najszybciej :wink:

 

tak sobie mysle moze to wynik przemeczenia , lub "finiszu" czyli do tej pory byl cel , dzialanie itp - i zostal osiagniety , moze trzeba znalesc nowy - np ogrod albo "dosmaczanie" wnetrz, tym bardziej dziwne mi sie wydaje bo przeprowadziliscie sie w najlepszym momencie - lato w pelni wiec mozna kozystac z urokow domu najpelniej...

 

tak wiec -no przepraszam ale - nie rozumiem :wink: , ale trzymam kciuki zeby bylo wszystko ok :wink:

mysle za za jakis czas mysl ze mozna by wrocic do mieszkania w bloku bedzie odganiana z przerazeniem i niesmakiem :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka jest właśnie reakcja wszystkich znajomych, rodziny i niestety także męża. Słuchają mnie jak jakiejś idiotki, niewdzięcznej losowi zmanierowanej paniusi. Ja sama siebie nie rozumiem, a raczej nie rozumiałam, bo jak już pisałam najgorsze minęło, chociaż nie czuję się jeszcze całkiem pewnie. Jeszcze kilka tygodni temu, czytając taki post pomyślałabym, że ktoś jest głupi, albo wymyśla problemy na siłę z nudów. Niestety, chyba nie znamy siebie do końca i nie wszystkie reakcje możemy przewidzieć :-?

Pozdrawiam ciepło, a trzymanie kciuków też się przyda :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kuleczka :wink:

nigdy w zyciu czytajac takipost nie pomyslalabym o piszacej osobie "glupia", "paniusia" czy "zmanierowana" :wink:

nasza psychika czasem daje nam do wiwatu i reaguje tak ze - sami siebie nierozumiemy :o :wink: i tu nigdy nie mozna przylepiac etykietki :wink:

 

ale mysle ze cos musi byc - ze dzieje sie tak- moze nawet nie uswiadamiamy sobie tego - ale powod zawsze jest ( z tego co piszesz to reakcja b gwaltowna - nie jakies "aklimatyzowanie sie" czy typowy niepokoj zwiazany z duza zmiana w zyciu a wrecz reakcja "nerwicowa" skoro - łomot serca czy zawroty glowy, niepokoj)

Moze warto sprobowac znalesc przyczyne - ?

Np. moja znajoma miala troche podobnie po czym okazalo sie ze - sie po prostu boi mieszkac w domu a nie bloku - boi sie ze ktos sie wlamie np w nocy czy napadnie jak bedzie pozno zima wracac po zmroku itp. Najdziwniejsze ze sobie sama tego nie uswiadamiala - wydawalo jej sie ze wszystko ok tylko powracajace stany lekowe nie pozwalaly jej praktycznie wogole funkcjonowac . W momencie kiedy "odkryla" czemu tak sie dzieje bylo latwiej - nawet podjete kroki typu alarm, pies itp pozwolily jej lepiej sie poczuc .

Nie mowie oczywiscie ze w Twoim przypadku jest podobnie ...

 

Tak czy siak - trzymam kciuki i zycze zebys szybko wrocila do rownowagi i w pelni cieszyla sie domem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kuleczka jak czytam co napisałaś, to ja już zaczynam się bać, a fundamenty ruszą dopiero w sierpniu :D

Tylko u mnie jest ciut inaczej: czy ja będę zadowolona, czy będę się cieszyć. Czy sąsiedzi zza płotu okażą się normalni (a propo po jednej stronie i po drugiej budują się ludzie w naszym wieku z małymi dziećmi tak jak i u nas). Czy np. będzie cicho. Bo ja żeby zasnąć muszę mieć cisze i spokój. Czy jak będę chciała odpoczywać w sobotę to nikt nie będzie jechał "piłą tarczową" - tak mam teraz koło bloku, ktoś wiecznie "piłuje" - a to jest straszny hałas.

Teraz mam 43 metry póżniej będę miała 125 + garaż i już jestem przerażona kto to będzie sprzątał. Teraz synek ma 2 m2 do zabawy, w nowym będzie 16 metrów, o rany jak on się odnajdzie.

Ale jaja, wariatka ze mnie.

 

Pozdrawiam i kuleczka jestem z Tobą.

 

PS. Przyzwyczajenia są najgorsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję serdecznie za odpowiedzi :)

Ja też spodziewałam się, że będzie mi ciężko, ale nigdy bym nie pomyślała, że będę się czuła tak tragicznie. Też przeprowadzałam się już 3 razy, ale z mieszkania do mieszkania. Było trochę trudniejszych dni, ale w życiu nie czułam się tak bardzo źle, dosłownie od rana do nocy serce waliło mi tak, jakbym miała zaraz dostać zawału. Nie życzę tego najgorszemu wrogowi. W tej chwili czuję ogromną ulgę, że minęło już to okropne uczucie, jednocześnie boję się, że to jeszcze wróci. Unikam jak ognia powrotu do naszego dawnego mieszkanka, po zabawki dzieci i inne pierdoły, które tam jeszcze zostały, jeździ małżonek. Mój sentyment jest jeszcze zbyt duży. Nie chcę burzyć budowanego z mozołem poczucia bezpieczeństa.

Ps. Z tymi robalami to niestety prawda :wink: i piasku też się więcej wnosi :-? Ale to mi tak nie przeszkadza :D

Kuleczko, przy przeprowadzce z mieszkania do mieszkania miałam dosłownie to samo. Za 2- 3tyg przeprowdzka do domu i prawde mówiąc już teraz boję się tego, co ty przeżywasz.

Boję się, ze nie bedę się czuła "u siebie", ze będzie obco w okolicy i że w zasadzie nie wiem co, ale sie boję :)

Co prawda jak jestem w domeczku to mi te obawy przechodzą, ale potem znowu....

I tez nie wiem, czy bedę w stanie wracac do mieszkania, zeby uporzadkowac, posprzatac i wydać nowemu włascicielowi....

Trzymaj się :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mnie było wprost odwrotnie :D :D :D

podniecenie i radość -to emocje ,które pamiętam z pierwszych tygodni po przeprowadzce :D

Kładłam sie spać grubo po północy a już o 5 sie budziłam -robiłam sobie kawę i na taras ,na słoneczko -czytałam gazety albo najzwyczajniej w świecie gapiłam sie na przyrode i byłam niezmiernie szczęśliwa :D :D :D To trwało całe wakacje ( przeprowadziliśmy sie w czerwcu).Czułam sie jak na wczasach . Nowy dom ,otoczenie ,taras ,słoneczko ,w domu nie potrafiłam sie odnaleźć -CUDOWNIE :D :D :D luz -blus ......

Znałam nasz domek od każdej cegły ,nie towarzyszyło mi uczucie strachu ,a wręcz przeciwnie -spokój i bezpieczeństwo - powiedzenie MÓJ DOM-MOJĄ TWIERDZĄ sprawdziło sie w 100%......

Zyczę wszystkim takich pozytywnych przeżyć :D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kuleczko nic sie nie martw, widocznie potrzebujesz mieć poczucie bezpieczeństwa, tam je sobie zbudowałaś tu musisz zobudowac od nowa. Wprowadź sobie w nowym domu jakieś rutynowe czynności - zobaczysz, powoli zbudujesz sobie to bezpieczeństwo;)

A jak będzie Ci cieżko to zawsze możesz to sprzedać, to nie jest wyrok;)

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za wsparcie. Dziś rano obudziło mnie słoneczko i to chyba pierwszy ranek bez niepokoju i chwiejnego nastroju. Siedzę sobie na tarasie i na prawdę czuję błogi spokój.

zielonooka

Poczekam jeszcze trochę. Jeśli lęki wrócą będę szukać przyczyny. Mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby.

Aga- Żona Facia

Też miałam takie obawy. Moi synowie zamienili jeden pokoik 7m na dwa własne, 27 i 23 m. Ale oni są szczęśliwi od pierwszego dnia - biegają po podwórku, jeżdżą na rowerach. Nie chcą słyszeć o bloku. Tylko ten młodszy 4latek śpi w małej sypialni gościnnej na dole, a nie w swojej ma piętrze. Chce być w nocy bliżej nas.

Dropsiak

Życzę Ci, abyś zaklimatyzowała się w nowym domku bez żadnych problemów. Powodzenia!!!

Ew-ka

Tylko pozazdrościć :wink:

kroyena

:D :lol: :D

Xena z Xary

Tak właśnie robię. Staram się jak najwięcej chodzić, sprzątać- urządzam, przestawiam, żeby nie myśleć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kuleczko-napewno nie jestes osamotniona wtym temacie,u mnie jest podobnie tylko ja mam mieszane uczucia-ciesze sie bardzo z budowy naszego domku tymbardziej ze to ja sie wszystkim zajmuje stąd jeszcze wieksza satysfakcja ale do przeprowadzki jeszcze troszke czasu a ja juz dziś boje się swojej reakcji po tak długim zamieszkiwaniu w domu gdzie zawsze jest gwar-4 rodzinki,jest z kim pogadac ,posaczyc winko i inne tam :lol: ale jest tez bardzo duzo minusów ,które zadecydowały o własnym domu-żal mi tylko rodziców,którzy przezywaja a z drugiej strony ciesza sie ,najbardziej boje sie kotłowni -zrozumiecie napewno-poniewaz kiedys była awaria i w rezultacie tata trafił mocno poparzony do szpitala a mi został tak duzy uraz ze jak zbliza sie okres grzewczy to każdy szmer ,smród z kotłowni kosztuje mnie mase nerwów ,pociesza mnie to ,ze teraz jest nowoczesny sprzet a ja będe miała wkońcu cos swojego :lol:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to dziwne uczucie dotyka nie tylko kobiet, chociaż facet raczej do tego sie nie przyzna.

Mój szanowny /całe zycie mieszkał w bloku/ :

- nie mógł spać /pewnie żyła wodna, w złą stronę skierowana glowa, łóżko nie przy ścianie"

- pewnie ktoś jest za oknem, obserwuje nas, zagląda nam do okien /wszystko szczelnie zamykał, ze 4razy sprawdzał/

- za ciemno w nocy

itp.

Ja, natomiast poczułam się jak uwolniona z łańcucha, :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...