Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Brać ślub, ...nie brać... :),a jak brać to po co? :)


Recommended Posts

dziewczyna 8 lat w związku nieformalnym,który okazał się wielkim fiaskiem

 

Przynajmniej szybko się rozstali. Nie musieli czekać miesiącami lub latami na łaskawe pozwoleństwo sądu na rozwód, nie musieli brać udziału w dość upokarzającym spektaklu, jakim jest opowiadanie przed sądem o cieniach swojego dotychczasowego wspólnego życia.

 

 

Chiałam tylko podac przeciwwwagę i jeszcze raz powiedziec, że jeśli związaek jest udany to małżeństo scementuje , jesli nieudany to w każdej opcji będzie zle.

 

zgadzam sie z Xeną , myslę identycznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 747
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

....

 

A dla mnie tak doslownie to znaczenie nie ma papier ( lezy gdzies w szufladzie) ale obraczka juz ma :D zawsze ja nosze. Przysiega tez ma znaczenie.Mam w zwyczaju nie lamac przyzeczen i przesieg ani danego slowa.

Ale mowa ze 10 lat zyli w szczesciu i milosci a wziecie slubu wsio pospulo, papier zniszczyl wsio po tygodniu czy miesiecu - to smieszne, bo malzenstwo to nie papier. No chyba ze ktos bierze papierowe malzenstwo :wink:

Oooo to własnie chodzi - małżeństwo to nie papier. Tak samo też uważam w kwesti "papier" zniszczył wszystko - to infantylne podejście :D . Ślub to danie sobie słowa, wzajemna przysięga, i to nie taka jakaś tam pokątna gdzie nikt nie słyszy i nie wie o niczym. Aby mówić o ślubie (ślub to inaczej przysiega) to trzeba mieć odwagę , wyrazić publicznie swoja wolę. Małżeństwo to nie tylko sprawa między małżonkami - małżeństwo ma aspekt społeczny. Publiczne danie sobie słowa jest własnie jednym (pierwszym) ze społecznych przejawów małżeństwa. Społeczeństwo inaczej traktuje małżeństwo a inaczej narzeczonych, kolegów, przyjaciół itd. "Papierek" to tylko kwit dla róznego rodzaju urzędników aby mieli na "papierku" że danemu obywatelowi/obywatelce przysługują takie czy inne prawa itd.

Obraczka jak napisałaś ma dla Ciebie znaczenie - owszem ma bo jest to społeczny przejaw pokazania innym że jesteś mężatką, że jesteś zajęta i nie interesuja cie inne związki. To taki znak ostrzegawczy dla facetów co by ewentualnie mieli coś na myśli. :wink:

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomku chodzi tylko o to, że w tym przypadku konkubinat bez odpowiedzialności postawił ją w gorszej sytuacji i z problemem - może inaczej na to patrzysz? Ale fakt jest taki, że ona została z jego dzieckiem, a on sie poszedł rozwijac.

Małżeństwo pewnie nic by nie zmieniło (w sensie ich rozstania) ale pewna odpowiedzialność by jednak została nie sadzisz? Poza tym nie traktuj tego, iz jestem za małżeństem i , że ono może zapewnić miłość. To tylko przykład , który z racji przyjaźni miałam okazje obserwować z boku.

Osobiście jeszcze raz powtórze uważam, ze jeśłi ma być źle to będzie czy w małżeństwie czy konkubinacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie wkolko powtarzasz tylko nic z tego nie wynika.

 

Ja piszę, że nie chcę się powtarzać i daję do zeozumienia, że chcę skończyć temat. Ty - że się powtarzam i drążysz sprawę dalej, bo ci się moje poglądy nie podobają...

Przepraszam, ale co chcesz osiągnąć ?

 

skad pytanie ile po zalegalizowanych i nieudanych zwiazkach?

 

Z ciekawości. Przeciez nie musisz odpowiadać, jak nie chcesz...

 

dla mnie to wierzysz w to ze jak zalegalizujesz to juz murowane rozejscie sie - dziwne to bardzo.(...)

 

Twoje nadinterpretacje pozostają poza sferą mojego zainteresowania.

 

A co do doświadczeń - niestety ilekroć wypowiadam się w temacie ślubów, większość rozmówców spłyca sprawę, kwitując: ""bo ty masz złe doświadczenia". Tymczasem wykazując (subiektywnie !) pewne niedogodności zformalizowanego związku mnie chodzi o całkiem coś innego...

 

Ja jestem w zwiazku zalegalizowanym jak najbardziej szczesliwym - 8 rok leci (...) malzenstwo z nim bylo jedna z najlepszych spraw

 

Gratuluję szczerze. Jednakże nie zmienia to faktu, że - jak to wynika z Twojego opisu - moje pytanie nie było skierowane do Ciebie.

 

No więc jak ? Czy jest tu jakiś rozwodnik, nadal pozostający gorącym zwolennikiem ślubów ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

on ja zostawil w ciazy. bardzo szybko mu to poszlo;)

 

Zostawił, bo chciał zostawić a nie dlatego, że byli w konkubinacie. Jakby mieli ślub, też by zostawił.

To jest nie mozliwe, on zapewne nigdy by slubu z nia nie wzial :lol:

I to wlasnie sedno sprawy - kto decyduje sie na slub - ten , ktory prawdziwie kocha i z czystym sumieniem moze przysiegnac drugiej osobie ze tak wlasnie jest.

Nie mozna powiedziec ze tak samo pewnie czujemy sie w zwiazkach wolnych jak w zalegalizowanych - ja bynajmniej pewniej czuje sie w zalegalizowanym.

Bo to tak jakby ktos opowiadal Ci cos - a TY niedowierzajac mowisz :

- na serio?przysiegnij

Ktorej osobie bardziej wierzysz , jestes bardziej pewny i dajesz wieksza wiare jej opowiadaniu:

osobie , ktora z miejsca mowi - na serio, przysiegam

czy tej , ktora sie mota a w efekcie mowi - yyy, no tak bylo, ale przysiegne kiedy indziej , jak bede gotow, teraz nie czas , jeszcze nie gotowym jestem, ale na prawde mowie prawde...

:lol:

w skrajnych przypadkach oczywista ta 1-sza osoba moze klamac bo jest totalnym klamczuchem a przysiega nic dla niej nie znaczy ( ale to przypadki skrajne) , ale ta druga osoba za to napewno klamie :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak samo też uważam w kwesti "papier" zniszczył wszystko - to infantylne odejście :D .

 

Inwestor, zechciej, bardzo proszę, wykazać mi ową infalntylność - bo nie rozumiem.

Zacznij od słownika wyrazów obcych - definicja słowo "infantylny". ;)

 

Ślub to danie sobie słowa, wzajemna przysięga, i to nie taka jakaś tam pokątna gdzie nikt nie słyszy i nie wie o niczym.

 

A czym się co do wagi różni przysięga dana w cztery oczy od przysięgi przed tłumem ludzi ? Czy waga tej pierwszej jest wg Ciebie mniejsza ?

 

Małżeństwo to nie tylko sprawa między małżonkami

 

Znaczy: mówiąc sobie sakramentalne "tak" świeżo upieczeni małżonkowie, którzy właśnie zaczynają tworzyć podstawową komórkę społeczną, winni mieć świadomość ciężaru misji społecznej, jaką biorą na swe barki ?

Naprawdę dawno się tak nie ubawiłem, dziękuję ! :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to wlasnie sedno sprawy - kto decyduje sie na slub - ten , ktory prawdziwie kocha i z czystym sumieniem moze przysiegnac drugiej osobie ze tak wlasnie jest.

 

O pięknie ! Znaczy się: kto nie chce brać ślubu - ten nie kocha, jest bezdusznym draniem, męską szowinistyczną świnią, tylko udającą wzniosłe uczucia ? ;)

 

Nie mozna powiedziec ze tak samo pewnie czujemy sie w zwiazkach wolnych jak w zalegalizowanych

 

Prawda. Ja w obecnym czuję się lepiej ;)

Ale już ustaliliśmy, że tylko udaję :)

 

Ktorej osobie bardziej wierzysz , jestes bardziej pewny i dajesz wieksza wiare jej opowiadaniu: osobie , ktora z miejsca mowi - na serio, przysiegam czy tej , ktora sie mota a w efekcie mowi - yyy, no tak bylo, ale przysiegne kiedy indziej

 

Zapominasz, że jest trzecia opcja: osoba mówi otwarcie: kocham cię, ale ślubu brać nie chcę. Taka osoba nie "ściemnia", że "może kiedy indziej ?..." Jak oceniasz taką postawę ?

 

Albo drugiemu człowiekowi wierzysz, albo nie.

Ślub owszem, powinien być deklaracją, przysięgą, gwarancją. Tu masz rację i Ty, i Inwestor.

Tylko że to teoria.

Wasz punkt widzenia jest - bez urazy, naprawdę nie chcę nikogo dotknąć - oderwany od rzeczywistości, w której żyjemy.

Zakładasz a priori, że jeśli ktoś nie chce ślubu, to jest kłamcą. Sorki, IMHO nie masz prawa tak zakładać.

A żądanie pójścia do ołtarza na zasadzie: albo ślub, albo nic, to zachowanie z dostrzegalnym elementem egoizmu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No pytanie padlo do mnie to chyba moge sie wypowiedziec :lol: Tomek pozwala :wink:

Jak oceniam postawe osoby ktora mowi kocham ale slubu brac nie chce - osoba ta nie kocha ( ale pojecie milosci kazdy inaczej interpretuje). DLa mnie wiazanie sie z ta osoba nie daje najmniejszej pewnosci ze bedzie to do konca zycia, nie daje mi pewnosci ze moge na nia liczyc w skrajnych przypadkach ,ale za to daje mi przypuszczenia, ze moze o kazdym czasie sie odkachac. Daje mi przypuszczenia ze ta osoba mysli sobie - kocham ja /jego, ale co jak sie odkocham , bede musial tyle czekac na rozwod..... to nie jest milosc , jesli z gory zaklada sie niepowodzenie dla tego zwiazku. Byc moze to zauroczenie, nie wiem , nie wiem co to jest, nie doznalam nigdy takiego uczucia - kocham ale nie chce z nim slubu. Dla mnie kocham jest jednoznaczne z checia wziecia slubu - no tak ja pojmuje to ( zaznaczam ze napisalam ze ja :wink: - zebys znow nie wycial czesci i nie napisal - wcale tak nie jest jak piszesz bo ja tak nie pojmuje tylko inaczej :wink: ) . Pisze ze ja tak pojmuje i tak czuje.

 

Zacytowales mnie odpowiadajac - Twoje slowa to: "kto nie chce slubu ten nie kocha, jest bezdusznym draniem, meska szowinistyczna swinia ... itd".

Raz mi odpisales ze nadinterpretuje Twe slowa - a co robisz Ty z moja wypowiedzia? :lol: :wink:

Tomku nigdy tego nie napisalam, Ty zas wlasnie to napisales ( skad taka opinia).

Wg mnie ten kto nie chce slubu nie jest pewien swoich uczuc tak do konca ,a moze po jakichs przejsciach sie boi, nie jest pewien ze chce zlozyc przysiege, obawia sie wiazania na cale zycie bo co bedzie jak sie nie uda..... ( ludzie ktorzy biora slub szczerze nie mysla o tym co bedzie jak sie nie uda...).

Przy tym czlowiek ten moze byc bardzo uczuciowy, dobry, moze potrafic wielce kochac - chec wziecia slubu czy nie z dana osoba , nie ma nic do cech charakteru danego osobnika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

No więc jak ? Czy jest tu jakiś rozwodnik, nadal pozostający gorącym zwolennikiem ślubów ?

Tak, jest.

Cała ta dyskusja jest dość ciekawa, ale od jakiegoś czasu argumenty się powtarzają.

Mimo wielkiego zawodu w życiu osobistym, który niedawno mnie spotkał, dla mnie ślub i małżeństwo pozostaje bardzo ważne. Nie potrafiłbym chyba żyć w wolnym związku.

Dla mnie małżeństwo jest jednoznacznym określeniam intencji co do partnera. Wydaje mi się też, że o taki sformalizowany związek walczy się dłużej, gdy pojawią się problemy, ale to tylko moje przypuszczenia, bo jeszcze nie ślubowałem.

Ciągle wierzę w jakieś tam ideały, ale to tylko i wyłącznie mój wybór i nie mam zamiaru nikogo przekonywać co drogi jaką obiorą.

Trochę chaosu w tym moim poście, ale mam nadzieję że ideę przekazałem.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale fakt jest taki, że ona została z jego dzieckiem, a on sie poszedł rozwijac.

 

Prawda. I także słusznie zauważasz: małżeństwo pewnie nic by nie zmieniło. Co do odpowiedzialności - jest taka sama bez względu na to, czy ojciec jest małżonkiem, czy konkubentem.

Owszem, pod jednym względem małżeństwo jest trwalsze: małżeństwa skłócone często trwają w zrujnowanym związku dla dobra dziecka. ale czy to zdrowy układ ? To temat na osobną dyskusję...

 

P.S. I nie traktuę Ciebie jako orędowniczki małżeństwa. Po prostu wymieniamy poglądy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aby mówić o ślubie (ślub to inaczej przysiega) to trzeba mieć odwagę , wyrazić publicznie swoja wolę. Małżeństwo to nie tylko sprawa między małżonkami - małżeństwo ma aspekt społeczny. Publiczne danie sobie słowa jest własnie jednym (pierwszym) ze społecznych przejawów małżeństwa.

 

tak i tu masz racje.... tylko ten aspekt spoleczny nie ma nic wspolnego ze zwiazkiem dwoch ludzi. Oczywiscie zyjac w spoleczenstwie, przyjmujemy jego zasady i tak jak wykonujemy zawod na ktory mamy papier, albo jezdzimy autem bo tez mamy na to papier, to juz na stworzenie zwiazku partnerskiego jakim jest tez malzenstwo czy rodziny, papier albo przysiega nie sa nam potrzebne.... chyba ze chcemy stworzyc zwiazek malzenski i tylko do tego jest nam potrzebny ten papier.

 

A jak ktos nie chce tworzyc zwiazku malzenskiego jako jednostki spolecznej ? ot tak poprostu.... czy to ze ktos nie wypowiada przysiegi i nie potrzebuje zeby partner taka przysiege skladal, znaczy ze nie powaznie i nie odpowiedzialnie podchodzi do zwiazku czy rodziny :roll:

 

Jezeli zostalo nam "narzucone" spolecznie (i bardzo dobrze) posiadanie papieru na inne dzialy zycia, a na tworzenie zwiazku nie, to dajmy ludziom wolna reke zeby sami wybierali co jest dla nich dobre i nie komentowali tego w formie wyzszosci swiat Wielkanoscnych nad swietami Bozego Narodzenia :wink:

 

I to wlasnie sedno sprawy - kto decyduje sie na slub - ten , ktory prawdziwie kocha i z czystym sumieniem moze przysiegnac drugiej osobie ze tak wlasnie jest.

 

bardzo sie ciesze ze sa ludzie ktorzy tak podchodza do zycia... ale sa tez ludzie jak pisalam wyzej nie potrzebujacy przysiegi ze sa prawdziwie kochani. Ktorym wystarczy poczucie tego w zaciszu domowym, ktorzy kochaja i sa kochani bez zapewnien, ze na zawsze i do konca :lol:

Moze jestem dziwna ale nie potrzebuje tej pewnosci ktora moze dawala by mi przysiega... ja chce to czuc i czuje to na codzien :lol:

 

ddoommiinniikk - tu chodzi o zwiazek wolny od przysiegi dawanej w czasie uroczystosci slubnej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zielonooka - bierz ten ślub. W takich Indiach to Twoi rodzice jeszcze dopłacać by musieli (posag zapewnić) by się Ciebie pozbyć - a tu popatrz - o posagu nikt nie gada ;-) ;-) ;-)

 

A poważnie - to zdecydowanie ślub - tylko muzułmański - będziesz miała wsparcie innych żon - będzie ci łatwiej ;-) ;-) ;-) ;-) ;-)

 

Nie musisz dziękować za porady - ja już po prostu takie złote serce mam - oczywiście jako dodatek do rozumu i pokładów niezmierzonych skromności ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

No więc jak ? Czy jest tu jakiś rozwodnik, nadal pozostający gorącym zwolennikiem ślubów ?

Tak, jest.

Cała ta dyskusja jest dość ciekawa, ale od jakiegoś czasu argumenty się powtarzają.

Mimo wielkiego zawodu w życiu osobistym, który niedawno mnie spotkał, dla mnie ślub i małżeństwo pozostaje bardzo ważne. Nie potrafiłbym chyba żyć w wolnym związku.

Dla mnie małżeństwo jest jednoznacznym określeniam intencji co do partnera. Wydaje mi się też, że o taki sformalizowany związek walczy się dłużej, gdy pojawią się problemy, ale to tylko moje przypuszczenia, bo jeszcze nie ślubowałem.

Ciągle wierzę w jakieś tam ideały, ale to tylko i wyłącznie mój wybór i nie mam zamiaru nikogo przekonywać co drogi jaką obiorą.

Trochę chaosu w tym moim poście, ale mam nadzieję że ideę przekazałem.

Pozdrawiam.

:p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zielonooka - bierz ten ślub. W takich Indiach to Twoi rodzice jeszcze dopłacać by musieli (posag zapewnić) by się Ciebie pozbyć - a tu popatrz - o posagu nikt nie gada ;-) ;-) ;-)

 

A poważnie - to zdecydowanie ślub - tylko muzułmański - będziesz miała wsparcie innych żon - będzie ci łatwiej ;-) ;-) ;-) ;-) ;-)

 

Nie musisz dziękować za porady - ja już po prostu takie złote serce mam - oczywiście jako dodatek do rozumu i pokładów niezmierzonych skromności ;-)

 

:D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...