Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Brać ślub, ...nie brać... :),a jak brać to po co? :)


Recommended Posts

No pytanie padlo do mnie to chyba moge sie wypowiedziec :lol: Tomek pozwala :wink:

 

To wolny kraj ! :)

 

(podobno...)

 

Jak oceniam postawe osoby ktora mowi kocham ale slubu brac nie chce - osoba ta nie kocha

 

Tak uważasz i ja Twój punkt widzenia przyjmuję do wiadomości. Co nie znaczy, że się zgadzam ;)

We współczesnej kulturze ciągle idealistycznie utożsamia sie miłośc i małżeństwo. To tak, jak w tytułowej piosence "Świata wg Bundych": "Love and marriage, love and marriage, go together like a horse and carriage" ;) A jak to bywa faktycznie - serial ten pięknie pokazuje :) Bo cóż po ideałach, jeśli "rzeczywistość skrzeczy" ?

 

Doskonale sie stało, że napisałaś, iż osoba unikająca ślubu nie daje Ci najmniejszej pewnosci na lata. Właśnie tak (świadomie lub podświadomie) większość ludzi (zwłaszcza pań) interpretuje tą instytucję: jako gwarancję na przyszłość. Czyżby wzniosłe uczucia zaczynały się mieszać z chłodną kalkulacją ?... Zapytam przekornie: a gdzie tu wiara w drugiego człowieka i w jego uczucia, skoro żąda się takich dodatkowych gwarancji ? Bierzesz ślub, bo wierzysz, że druga strona kocha tak, jak ty - ale czy faktycznie wierzysz w 100% ? ;)

 

Raz mi odpisales ze nadinterpretuje Twe slowa - a co robisz Ty z moja wypowiedzia? :lol: :wink:

 

To był taki perfidny "świadomy zabieg artystyczny" ;) Po prostu zastosowałem Twoją technikę :) Sorki.

 

Wg mnie ten kto nie chce slubu nie jest pewien swoich uczuc tak do konca ,a moze po jakichs przejsciach sie boi

 

No dobrze, masz bardzo jednoznaczne, kategoryczne zdanie w tej kwestii. Jak mam udowodnić, że nie chcąc ślubu jednocześnie nie boję się, chcę być z daną osoba przez całe życie ? Raczej jest to niemożliwe do udowodnienia Tobie, bo mając zdecydowane, "czarno-białe" poglądy na małżeństwo, nie dostrzegasz, że są możliwe nie tylko te 2 przypadki, które opisujesz.

 

I na koniec: nie mogę się zgodzić z tym, że "ludzie ktorzy biora slub szczerze nie mysla o tym co bedzie jak sie nie uda..." Każdy trzeżwo myślący człowiek nie powinien zakładać, że przez następne 30 lat codziennie będzie tak samo pięknie, jak w chwili ślubu. Przez te 30 lat może się stac milion rzeczy - niekonieczniez winy którejś ze stron. Sorki, takie jest życie !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 747
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Tomuś - co zrobisz jak będzie bajtel ? ..dalej kocia łapa ??

 

A i owszem. I przyznam się publicznie, że się właśnie o takiego małego bajtla gorliwie staramy :)

A jak któryś ze znajomych, sąsiadów itp. kiedykolwiek ośmieli się rzucić jakiś złośliwy komentarz o nieślubnych dzieciach - skopię mordę bez ostrzeżenia (no, powiedzmy, że na starość to mogę mieć z tym problemy, więc zamiast skopania rozjadę wózkiem inwalidzkim - też bez ostrzeżenia ;)).

 

a jak to jest z własnoscią domu ??? ...cos jest na kogos , a drugiemu zostaje zaufanie :wink:

 

O widzisz ! Selimm, dzięki za ten tekst ! Właśnie o tym mówię: przestajemy mówić o miłości, zaczynamy - o majątku... Wszystko się tak naprawdę wokół tego kręci.

A szczerze mówiąc - to nie kwestia zaufania, czy małżeństwa, tylko odpowiedzialności i zadbania o interesy drugiej osoby. I można to zrobić niekoniecznie stając na ślubnym kobiercu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak samo też uważam w kwesti "papier" zniszczył wszystko - to infantylne odejście :D .

 

Inwestor, zechciej, bardzo proszę, wykazać mi ową infalntylność - bo nie rozumiem.

Zacznij od słownika wyrazów obcych - definicja słowo "infantylny". ;)

 

Ślub to danie sobie słowa, wzajemna przysięga, i to nie taka jakaś tam pokątna gdzie nikt nie słyszy i nie wie o niczym.

 

A czym się co do wagi różni przysięga dana w cztery oczy od przysięgi przed tłumem ludzi ? Czy waga tej pierwszej jest wg Ciebie mniejsza ?

 

Małżeństwo to nie tylko sprawa między małżonkami

 

Znaczy: mówiąc sobie sakramentalne "tak" świeżo upieczeni małżonkowie, którzy właśnie zaczynają tworzyć podstawową komórkę społeczną, winni mieć świadomość ciężaru misji społecznej, jaką biorą na swe barki ?

Naprawdę dawno się tak nie ubawiłem, dziękuję ! :D

 

Odnoszę wrażenie, że udajesz, że nie rozumiesz tego co napisałem :-?

Odnośnie pierwszego akapitu - infantylny - to taki dziecięco naiwny. Takie jest własnie dla mnie rozumowanie że "papier zniszczył wszystko"

Następna sprawa przysięga - publiczna. To chęć podzielenia się z innymi swoją radością, to przejaw społecznego aspektu małżeństwa, to przejaw dojrzałosci społecznej. To powiedzenie publiczne - chcemy od tej pory żyć w społeczeństwie jako małżeństwo - nie jak koleżanaka i kolega tylko jak maż i żona. Czyli to jakby następny etap . Bo najpierw musicie powiedzieć to sobie nawzajem aby wogóle zacząć mówić o małżeństwie. Pisanie o misjach społecznych to chyba ironia, albo sarkazm :-? Przeczytaj jeszcze raz sam - ja napisałem o społecznym aspekcie a Ty piszesz o jakiejś misji. Misja a aspekt o raczej zupełnie inne pojęcia, przynajmniej dla mnie.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

No więc jak ? Czy jest tu jakiś rozwodnik, nadal pozostający gorącym zwolennikiem ślubów ?

Tak, jest.

Cała ta dyskusja jest dość ciekawa, ale od jakiegoś czasu argumenty się powtarzają.

Mimo wielkiego zawodu w życiu osobistym, który niedawno mnie spotkał, dla mnie ślub i małżeństwo pozostaje bardzo ważne. Nie potrafiłbym chyba żyć w wolnym związku.

Dla mnie małżeństwo jest jednoznacznym określeniam intencji co do partnera. Wydaje mi się też, że o taki sformalizowany związek walczy się dłużej, gdy pojawią się problemy, ale to tylko moje przypuszczenia, bo jeszcze nie ślubowałem.

Ciągle wierzę w jakieś tam ideały, ale to tylko i wyłącznie mój wybór i nie mam zamiaru nikogo przekonywać co drogi jaką obiorą.

Trochę chaosu w tym moim poście, ale mam nadzieję że ideę przekazałem.

Pozdrawiam.

 

Taaaaa, nie ma to jak dokładnie przeczytać :oops: :oops: :oops:

Rozwodnik,który nie ślubował. Hmmm??? :wink:

Ja już dzisiaj lepiej pisać nie będę.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnoszę wrażenie, że udajesz, że nie rozumiesz tego co napisałem :-?

 

Złe odnosisz wrażenie. Ja tego serio nie rozumiem.

 

Można się zgodzić, lub nie, z tezą, że papier niszczy wszystko. Jednakże nie rozumiem, dlaczego ten pogląd mna być po dziecięcemu naiwny. A tak BTW: nie wiem, czy zauważyłeś, ale ja nie twierdzę kategorycznie i bezkrytycznie, że papier niszczy.

 

Następna sprawa: dlaczego przysięga ma niby być przejawem dojrzałosci społecznej ? A poza tym: nie wiem, jak inni, jeśli wiążę się z kimś (formalnie lub nieformalnie), to co jak co, ale społeczeństwo mam akurat w... (głębokim poważaniu). Wiążę się dla siebie i dla tego kogoś, nie dla jakiegoś tam społeczeństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aby mówić o ślubie (ślub to inaczej przysiega) to trzeba mieć odwagę , wyrazić publicznie swoja wolę. Małżeństwo to nie tylko sprawa między małżonkami - małżeństwo ma aspekt społeczny. Publiczne danie sobie słowa jest własnie jednym (pierwszym) ze społecznych przejawów małżeństwa.

 

tak i tu masz racje.... tylko ten aspekt spoleczny nie ma nic wspolnego ze zwiazkiem dwoch ludzi. Oczywiscie zyjac w spoleczenstwie, przyjmujemy jego zasady i tak jak wykonujemy zawod na ktory mamy papier, albo jezdzimy autem bo tez mamy na to papier, to juz na stworzenie zwiazku partnerskiego jakim jest tez malzenstwo czy rodziny, papier albo przysiega nie sa nam potrzebne.... chyba ze chcemy stworzyc zwiazek malzenski i tylko do tego jest nam potrzebny ten papier.

Dokładnie taki jest sens moich wypowiedzi. Jak ktoś chce zawrzeć zwiazek małżeński musi sie pobrać 8) Jak nie chce być żoną/mężem to sie nie pobiera.

Napisałem że "papier" to sprawa wtórna - jakby efekt uboczny władz administracji publicznej :wink: . Wcale nie jest powiedziane że muśisz ten "papier" brać. A jak nawet ci go dadza to możesz go spalić - niczego to nie zmnieni małżeństwo zostało zawarte wtedy bez papieru :wink:

A jak ktos nie chce tworzyc zwiazku malzenskiego jako jednostki spolecznej ? ot tak poprostu.... czy to ze ktos nie wypowiada przysiegi i nie potrzebuje zeby partner taka przysiege skladal, znaczy ze nie powaznie i nie odpowiedzialnie podchodzi do zwiazku czy rodziny :roll:

Trudno powiedzieć czy podchodzi odpowiedzialnie czy też nie do małżeństwa czy rodziny :-? to go zwyczajnie nie dotyczy i tyle.

Jezeli zostalo nam "narzucone" spolecznie (i bardzo dobrze) posiadanie papieru na inne dzialy zycia, a na tworzenie zwiazku nie, to dajmy ludziom wolna reke zeby sami wybierali co jest dla nich dobre i nie komentowali tego w formie wyzszosci swiat Wielkanoscnych nad swietami Bozego Narodzenia :wink:

...

Przecież nikt nikogo nie zmusza, nie komentuje, każdy musi zdecydować sam. Dyskusja tak naprawde toczy się wokół pytania które jawnie nie padło tylko jest "owijane bawełną" - czy kocia łapa i małżeństwo to to samo. Dla mnie np. nie to samo, dla ładu społeczno prawnego nie to samo, dla dzieci które sie urodzą/urodziły nie to samo, i wiele wiele innych aspektów. I nikt tu nikogo nie nakłania do małżeństwa. Przedstawiane są tylko róznice dla jednych oczywiste dla innych niezrozumiałe. Ci co sa gotowi, rozumieja róznicę i chcą to będa się żenić, a ci co niechcą to nie.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnoszę wrażenie, że udajesz, że nie rozumiesz tego co napisałem :-?

 

Złe odnosisz wrażenie. Ja tego serio nie rozumiem.

 

Można się zgodzić, lub nie, z tezą, że papier niszczy wszystko. Jednakże nie rozumiem, dlaczego ten pogląd mna być po dziecięcemu naiwny. A tak BTW: nie wiem, czy zauważyłeś, ale ja nie twierdzę kategorycznie i bezkrytycznie, że papier niszczy.

Więc się nie rozumiemy wzajemnie i tyle :-?

Następna sprawa: dlaczego przysięga ma niby być przejawem dojrzałosci społecznej ? A poza tym: nie wiem, jak inni, jeśli wiążę się z kimś (formalnie lub nieformalnie), to co jak co, ale społeczeństwo mam akurat w... (głębokim poważaniu). Wiążę się dla siebie i dla tego kogoś, nie dla jakiegoś tam społeczeństwa.

To jest właśnie "w... (głębokim poważaniu). " jeden z przejawów dojrzałości społecznej. Umiejetnosc znalezienia się w społeczności w której sie żyje, gotowość do poszanowania praw zwyczajów, akceptacja zasad panujących w danej społecznosci itd.

Jeśli chodzi o samą przysięge to ludzie dają ja sobie wzajemnie, ale jeśli chca zostać mężem i zoną to musi zostać spełnionych cały szereg warunków m. in. musi sie to odbyć publicznie ze świadkami przed urzędnikiem USC albo ksiedzem itd. itd.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Umiejetnosc znalezienia się w społeczności w której sie żyje, gotowość do poszanowania praw zwyczajów, akceptacja zasad panujących w danej społecznosci itd.

 

O, zaczyna się ! A odkąd to ślub to "jedyna słuszna" forma bycia razem, prawo i zwyczaj, które w społeczeństwie trzeba szanować ?

 

Co jak co, ale nasze społeczeństwo w znakomitej większości składa się z ludzi nie najlepiej wykształconych, o ograniczonych horyzontach, dających się łatwo manipulować. I takie społeczeństwo ma na mnie wywierać naciski, mówić mi, jak mam żyć ? :D:D:D

 

P.S. I przestań ciągle powtarzać,że "mąż" i "żona" to tylko po ślubie. Wszyscy to wiedzą, nikt nie neguje. Nie mówimy tu o definicji tych pojęć, tylko o różnych rodzajach związków dwojga ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomek J - zglosily sie dwie osoby ktore przeszly rozwod , pytales , pytales a teraz nie widzisz ich czy nie wiesz co napisac? :wink:

 

Liczę, liczę - ni cholery się nie zgadza. Marjucha się wycofał, napisał: "to tylko moje przypuszczenia, bo jeszcze nie ślubowałem." Więc na placu boju pozostała tylko Martasi. Innych chętnych nie dostrzegam. Troszkę mało...

 

A co do "nie wiesz, co napisać" - wiem. Otóż teraz chciałbym poprosić o coś wręcz przeciwnego, by odezwały się osoby, które będąc niegdyś w oficjalnym związku obecnie pozostają w związku wolnym i raczej nie planują ślubu. Że tacy tu są - to oczywiste. Ciekawe, czy ktoś się odważy ;) ... I od razu uprzedzam, że wbrew pozorom nie jest moim celem określenie, która grupa jest liczniejsza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ci co sa gotowi, rozumieja róznicę i chcą to będa się żenić, a ci co niechcą to nie.

 

Ejże ! :)

Bardzo proste i nieco demagogiczne myślenie tu prezentujesz.

 

A jakie ma być myślenie ??? :o Co chcesz tu kombinować albo komplikować - checie, rozumiecie po co, spełniacie warunki i macie mozliwosci to się żenicie 8)

Tomuś :wink: gdzie tu demagogia :o - proste jak budowa cepa 8)

 

 

O, zaczyna się ! A odkąd to ślub to "jedyna słuszna" forma bycia razem, prawo i zwyczaj, które w społeczeństwie trzeba szanować ?

 

Co jak co, ale nasze społeczeństwo w znakomitej większości składa się z ludzi nie najlepiej wykształconych, o ograniczonych horyzontach, dających się łatwo manipulować. I takie społeczeństwo ma na mnie wywierać naciski, mówić mi, jak mam żyć ?

 

P.S. I przestań ciągle powtarzać,że "mąż" i "żona" to tylko po ślubie. Wszyscy to wiedzą, nikt nie neguje. Nie mówimy tu o definicji tych pojęć, tylko o różnych rodzajach związków dwojga ludzi.

Niby kto tak sie wypowiada "jedyna słuszna" cały czas piszę że ludzie sobie wybieraja i sie decyduja na to czy tamto :o Jakie tu widzisz naciski ze strony mojej albo społeczeństwa :o gdzie tu kurde przymus zawierania małżeństwa - pogięło czy co ? :o

A niby czemu mam nie mówić "maż, żona" jak mam niby pisać aby odróżnić kawalera i pannę od męża i żony ? :o Czemu Cie to drażni ? :o

Tomuś :wink: napisz Ty chłopie co Ci tak naprawdę na wątrobie leży bo cós do drobiazgów zaczynasz sie czepiać

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

P.S. I przestań ciągle powtarzać,że "mąż" i "żona" to tylko po ślubie. Wszyscy to wiedzą, nikt nie neguje. Nie mówimy tu o definicji tych pojęć, tylko o różnych rodzajach związków dwojga ludzi.

Niby kto tak sie wypowiada "jedyna słuszna" cały czas piszę że ludzie sobie wybieraja i sie decyduja na to czy tamto :o Jakie tu widzisz naciski ze strony mojej albo społeczeństwa :o gdzie tu kurde przymus zawierania małżeństwa - pogięło czy co ? :o

A niby czemu mam nie mówić "maż, żona" jak mam niby pisać aby odróżnić kawalera i pannę od męża i żony ? :o Czemu Cie to drażni ? :o

Tomuś :wink: napisz Ty chłopie co Ci tak naprawdę na wątrobie leży bo cós do drobiazgów zaczynasz sie czepiać

 

Pozdrawiam

inwestor nie martw sie , Tomasz nie rozumie pisanego slowa ( ale jak sam napisal wiekszosc spoleczenstwa to niezbyt wyksztalcona jest).

Pozatym chyba przyjmuje Tomasz ze zycie na kocia lape to jedynie sluszna forma bycia razem, wiec nic do niego nie trafia :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mohag napisał:

 

A jak ktos nie chce tworzyc zwiazku malzenskiego jako jednostki spolecznej ? ot tak poprostu.... czy to ze ktos nie wypowiada przysiegi i nie potrzebuje zeby partner taka przysiege skladal, znaczy ze nie powaznie i nie odpowiedzialnie podchodzi do zwiazku czy rodziny

 

inwestor napisal:

 

Trudno powiedzieć czy podchodzi odpowiedzialnie czy też nie do małżeństwa czy rodziny to go zwyczajnie nie dotyczy i tyle.

 

zle mnie przeczytales, nie chodzilo mi o odpowiedzialnosc malzenska czy rodzinna w malzenstwie.... tylko o odpowiedzialnosc do zwiazku i rodziny, bo bez slubu mozna jak najbardziej mniec zwiazek i rodzine 8)

 

inwestor napisal:

 

Dyskusja tak naprawde toczy się wokół pytania które jawnie nie padło tylko jest "owijane bawełną" - czy kocia łapa i małżeństwo to to samo

 

dla mnie dyskusja tyczy sie tego czy ludzie zyjacy w zwiazkach na kocia lape i w zwiazkach malzenskich podchodza tak samo do tych zwiazkow czy inaczej. Czy ludzie w wolnych zwiazkach, sa mniej odpowiedzialni za ten zwiazek, czy to jest dla nich zabawa, czy nie zlozenie oficjalnej przysiegi drugiej osobie, oznacza ze nie mysla "na dobre i zle" i "do konca za raczke"..... oczywiscie pomijajac aspekt spoleczny :wink: bo jako jednostka spoleczna mam tez swoje prawa, nie tylko obowiazki. A ze nie jestem niewolnikiem spolecznym i dostalam prawo decydowania o sobie i swoim zwiazku czyli taka strasznie aspoleczna nie jestem 8) :lol:

 

I chociaz jak Tomek mam w powazaniu co o mnie mysli spoleczenstwo, bo uwazam ze to jest moja prywatna sprawa i to jest moj sposob na zycie, to uwazam ze instytucja malzenska jest dobra instytucja zabezpieczajaca partnerow i potomstwa jezeli tego potrzebuja...

 

Ale nic po za tym :wink: bo nawiazujac do przykladow inwestora, to nie mielibysmy pijanych kierowcow... no bo przeciez wszyscy maja prawo jazdy a tym samym swiadomosc spoleczna :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...