bodzio_g 22.07.2006 23:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lipca 2006 ... "życie to nie jebajka" przed ślubem to poezja , po ślubie to ...proza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
niktspecjalny 23.07.2006 06:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 Gdybym wiedział ile Ty masz lat (powiedz na privie hehe)odpowiedziałbym Ci czy dojrzałas do takiego zwiazku.Jestem w nim już 22 latka i po takim doswiadczeniu moge stanowczo stwierdzić ,że "to nie je bajka, to je bitwa".Piszesz po co go brać (ten slub).Dobre pytanie .Skoro go zadajesz jesteś jeszcze nie gotowa do takiego zwiazku.To tak jak budowa domu(sorki za porównanie to naleciałości z forum muratora) i tu tez musisz budować swoje szczęście z ukochanym. Musisz powoli to robić etapami .Soro to taki wyścigowiec ten Twój to powiem ,że facet już spadł na ziemie.Dojrzał psychicznie do zawarcia takiego zwiazku.Ty niestety masz kłopot.Wydaje mi sie i sądząc po treści samego watku, że małżeństwo to nie tylko sztywne zawarcie zwiazku na papierze i obojetnie czy jest to cywilny czy kościelny slub.Skoro nie jesteś pewna ,zyj na "kocią łape".Baw sie zyciem używaj go ,spontanicznie organizuj swój kazdy dzień.Zapewniam ,że to samo przyjdzie i wtedy w watku napiszesz: nie po co to? tylko;Po to jest właśnie słub pozdrawiam tych przed i po. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
niktspecjalny 23.07.2006 07:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 Hej – forumowi małżonkowie i małżonki – jak to jest po ślubie? Zmienia się coś? Jest inaczej? Dlaczego podjęliście taka decyzje – bo to tradycja, bo dzieci się pojawiły, bo małżeństwo to coś innego niż „tylko” partnerstwo i związek bez papierka? Nikt tego nie przewidzi i jest to indywidualna sprawa.Czy będzie lepiej czy gorzej czas pokaże.Po Twoich pogladach śmiem sadzić,że nie jesteś materiałem na legalną żone.Kpisz z rodziny ,tradycji ,religii i nie myślisz poważnie o potomstwie więc brak Ci jakichkolwiek argumentów ,żeby wyjść za mąż.Moje doświadczenia pokazały ,że poczatki nie sa łatwe ale z biegiem lat jest coraz lepiej.Moje uczucia do małżonki przez lata dojrzewały.Poczatek to fascynacja ,zakochanie a teraz miłość,oddanie przywiazanie, szacunek. Myslę ,że mój wybór był trafny w kwestii :żenić się czy nie? Ty postąpisz według swojego" widzimisię".Masz o czym myśleć pozrawiam gorąco........NIKTSPECJALNY-MĄŻ SWOJEJ ŻONY. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hos 23.07.2006 08:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 Witaj Zielona ja z moją chłopiną żyję od 5 lat na tzw,"kocią łapkę" (blee) a że nazwa mi się nie podoba to nie znaczy ,że od razu mamy brać ślub. To jest nasza wspolna decyzja. Mamy czteromiesięcznego synia , budujemy razem dom i jest supeeer. Żadnych problemow w zadnych urzędach jak do tej pory nie było, ani nigdzie indziej i to nie moze być powodem brania ślubu. Ja chyba tez do tego niedojrzalam psychicznie i nie uważam abym lekko traktowała nasz związek dlatego ,że nie ma ślubu. Moja koleżanka po 6 latach wyszła za mąż ma polroczną corkę i od miesiąca nie mieszkają razem, więc nie ma reguły. Wiesz a może ,on bardziej chce bo jest daleko od Ciebie i aby poczuć bardziej tę bliskośc myśli o ślubie i ewentualnie abyś mu nie zwiala... ( to tylko moj domysł) A rob to co serducho Ci podpowiada, my tez w koncu zawrzemy chyba kiedyś ten ślub ale jak oboje bedziemy bardzo tego chcieli,no i mojemu przyszłemu teściowi marzy się abym mowila do niego tatku.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 23.07.2006 10:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 Zielonooka Spytam się tak Po pierwsze jakie sa powody aby ślubu nie brać ??? - bo to banalne i typowe - bo obawiam sie sytuacji "kupilem za 100 wielbladow ..." czyli mam zone i juz zabardzo nie musze sie starac - bo obawiam sie sytuacji ze wiedzac ze chce ale tez i "musze" byc z ta osoba a nie tylko ze "chce" przekornie zacznie mi cos nie pasowac. ja poprostu nie znosze "musieć".... (nie wiem czy dobrze tlumacze ale intelig. osoby zalapia o co mi chodzi ) - boje sie ze zacznie byc nudno a przede wszystkim - nie chce miec gwarancji dozywotniej (a( z tego co pozniej piszesz to "bilet w jedna strone""nie ma rozwodow" itp. - wynika ze tak twoim zdaniem jest ) ze facet bedzie ze mna bo mam na niego "pipiurek" , chce zeby był, bo On tez tego chce.... - dla mnie nie ma lepszego wyznacznika ze chcemy byc ze soba wlasnie przez to ze formalnie nic nas nie laczy , wlasnie to ze w kazdej chwili mozemy odwrocic sie do siebie plecami i nic i nikt nie zmusi do bycia ze soba - wiem ze On chce ze mna byc (a ja z nim ) - uwazam ze to swietny argument za niebraniem slubu Po drugie jeśli nie jesteś pewna to oznacza że lubisz zwiazki takie trochę na próbę, na niby takie aby w każdej chwili móc się wycofać, nie chcesz/obawiasz się poważnych takich na całe życie, w biedzie i bogactwie, w doli i niedoli, w kłótni i zgodzie itp. - nie bardzo rozumiem czemu z gory zakladasz ze jak zwiazek jest bez papierka to jest " na probe" - mozesz mi to wytlumaczyc? Dla mnie to nie jest oczywiste - zapisane w USC to juz na "powaznie" bez tego to "proba i popierdułki". Jesli ludzie sie kochaja to i bez tego beda ze soba w biedzie, chorobie , doli i niedoli, klotni i zgodzie. Jak sie maja gdzies to zaden slub w tym nie pomoze (bo rozwody istnieja czy bys tego chcial czy nie) a nawet jesli rozwody by nie istnialy, to ja mam gdzies takiego faceta i taki zwiazek , ktory jest ze mna tylko dlatego ze cyrograf wlasna krwia podpisal na slubie x lat temu . Niech sie cmoknie w nosie mam ze gwarantem mojego "szczescia malenskiego" ma byc papier i dwa koleczka na naszych palcach.... a nie prawdziwe uczucie Po trzecie jesteś nieprzygotowana/niedojrzała emocjonalnie do posiadania swojej prawdziwej rodziny. Albo uważasz że nie z tym facetem. A może wcale. i znow: co to znaczy ..prawdziwej, jak ludzie sa ze soba po 3, 10, 15 czy 20 lat , maja dzieci i wszytsko gra ale nie wzieli slubu to nie sa "prawdziwa rodzina"?!?!?!?! , a takie pary slubne co maz zone po ryju , zona jego i jeszcze skoki w bok (znam tez od cholery takich "kolegow" - max. 1,5 roku po slubie i siedzi calymi dniami na gg lub necie i wychacza laski albo na sluzbowych wyjazdach tylklo sie kolezankami wymieniaja ) To jak rozumiem wg definicju oni maja prawdziwa rodzine? To ja dziekuje za takie "malzenskie szczescie" (podalam skrajny przyklad znam takich slubnych co normalni sa ) Tak naprawdę na poważnie małżeństwo ozancza bilet w jedną stronę tylko wtedy ma sens zakładanie rodziny. W przeciwnym wypadku to bedzie tak samo jakbyś uważała że skrobanka to taki sam środek antykoncepcyjny jak prezerwatywa. Podejrzewam że doskonale zdajesz sobie z tego sprawę i dlatego masz wątpliwości a ten cały watek to taka zasłona dymna i chęc pogadania o tym. - moim zdaniem to prawdziwy zwiazek oznacza bilet w jedna strone , a nie "malzenstwo ", i to bilet (zarowno dla zwiazku bez slubnego jak i slubnego) w jedna strone spowodowany uczuciami a nie formalnosciami Wogole ta Twoja wypowiedz brzmi malo achecajaco - jakby slub byl gilotyna ktora spada na łeb i koniec.... , ja to tak odczytuje - ze wlasnie cyrograf a potem sa ze soba bo "musza" a nie ze chca, bo papier jest i koniec przepadlo.... - rozwody sa i naprawde czasem lepiej sie rozejsc (rozwiesc) niz tkwic w beznadziejnym zwiazku w imie "wyzszych racji" - ze skrobanka pojechales chyba za daleko - zle podejrzewasz Powiem jeszcze raz malżeństwo to decyzja na całe życie i nie ma czegoś takiego jak rozwód. Musisz dogadać, się ustąpić, wypracować kompromis. Mało tego ludzie z wiekiem zmieniają się (w zasadzie na gorsze) więc trzeba zakładać że u Ciebie też tak może być. Więc popatrz na potencjalnego kandydata i odpowiedz sobie czy jesteś gotowa ustąpić, dodgadć się, czaem przeprosić ???? i będziesz miała odpowiedź na pytanie jak w temacie Pozdrawiam bzdura, malzenstwo , a ja znow bede sie upierac przy slowie "zwiazek" (w domysle i zalegalizowany i niezalegalizowany) powinno byc decyzja na cale zycie i tak by bylo idealnie - natomiast bywa z tym roznie - min wlasnie dlatego ze ludzie sie zmieniaja . Co proponujesz dla tych co sie rozwiedli? galery? rozstrzelanie pod sciana? Tak oczywiscie ze zeby to gralo to trzeba sie dogadac , ustapic itp. - i powtorze to co napisalam na poczatku postu. Jesli facet bedzie ze mna 20 czy 30 lat - w zdrowiu chorobie, w dobrych chwilach i zlych - to ja chce zeby to bylo spowodowane tym ze chce byc ze mna ! z wlasnej nie przymuszonej woli , a nie ze 20 lat temu sie "hajtnął" i teraz cierpi za miliony bo podobnie jak ty nie uznaje rozwodow i uwaza malzenstwo za "bilet w jedna strone" (oczywiscie moze byc tak ze sie "hajtnal" i nadal chce ze mna byc nie mowie ze papier od razu oznacza obowiazek bycia z kims ) Powiem Ci - napisales swietny tekst zeby mnie naprawde mocno zniechecic do calej tej imprezy.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 23.07.2006 10:32 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 Znam ludzi którzy "chodzili" ze sobą 10 lat a rozwodzili się po ...miesiącu. I takich którzy znali się miesiąc, a żyją kilkadziesiąt lat razem. "życie to nie jebajka" tez znam takich i tu sie absolutnie zgadzam - ze dec. podejmuje sama (tzn we dwojke podejmujemy) - na razie argumenty za mam 2 - sprawy urzedowe , i... "towarzyskie" bo to milo powiedziec o tym swietnym facecie za ktorym kobity sie ogladaja - per "moj mąż" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 23.07.2006 10:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 zielonooka tak szczerze przyznaj się przed samą sobą ( przed nam też możesz ) nie jesteś na 100% pewna że Y to facet na całę życie...........? jeżeli chociaż jeden procent mów Ci że to nie ten ....to nie bierz żadnego śubu ja nigdy w zadnej kwestii nie wypowiem sie na 100% , zawsze daje sobie margines i 1% popelnienia bledu ale tak "na powaznie" to tak , na dzien obecny (i od 2-ch lat mniej wiecej ) - chcialabym z tym wlasnie facetem byc (w domysle wspolny dom, pewnie jakies dzieci,( ) i wizja ze starzejemy sie razem slicznie i w wieku lat 80 szukamy swoich sztucznych szczek bo skleroza nas dopadła ) Tak bardzo bardzo szczerze - to byc moze faktycznie jednej rzeczy sie boje (ale nie w odniesieniu do slubu tylko ogolnie do "bycia razem") - wiem ze byc moze musielibysmy sie troche "dotrzec" mieszkajac razem - do tej pory maksymalnie bylismy ze soba, dzien w dzien razem - jakies niecale pol roku. Czy to duzo czy malo zeby wiedziec jak to bedzie na dluzej i poznac w kazdej sytuacji dana osobe - tego nie wiem..., ale tu akurat kwestia malzenstwa czy nie nie ma zadnego znaczenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
geguś 23.07.2006 10:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 Witam Zielonooka, dobrze prawisz . Te bajki o papierku moża sobie w buty wsadzić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mufka 23.07.2006 10:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 Zielonooka, takie neidyskretne pytanie ile masz lat? , to jak nascie to wszystko ok Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 23.07.2006 11:00 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 Zielonooka, takie neidyskretne pytanie ile masz lat? , to jak nascie to wszystko ok a co ma piernik do wiatraka? i jak nie "nascie" to co ci sie nie podoba,? tzn. rozumiem ze osoba ktora skonczy dajmy na to 25 to juz tylko 1 wyznaczona sciezka w zyciu pod tytułem : slub maz i min 2 dzieci?? i zadnych ale to zadnych innych pomyslow na zorganizowanie sobie zycia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Chef Paul 23.07.2006 11:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 ... aha ... znalazłem ... (to więc "o to loto" ) ... w odpowiedzi Brać ślub, ...nie brać... , BRAĆ a jak brać to po co? PO TO ŻEBYŚ NIE MIAŁA LEPIEJ JAK JA (... po 33 letnim stażu, mogę powiedzieć, że różnice są minimalne ... dalej daję żonie kwiatki bez okazji i ... takie tam ... pamiętasz w jakim kraju żyjesz ... taka tu moda na brak tolerancji i ostracyzm ... w większości urzędów również ) ... z drugiej strony ... moja 32 letnia córcia jest stanu wolnego (była mężatką przez trzy miesiące) i jak narazie za mąż się nie wybiera ... powiada, że pomyśli o tym jak zdecyduje się wreszcie na dziecko ... no tak ale ona NIE MIESZKA W POLSCE pozdrawiam WAS niezmiernie serdecznie (oczywiście mam tu głównie na myśli Ciebie i Y-grekowskiego) ps - zróbcie tak ... kartkę przedzielić na połowę ... po jednej stronie ZA po drugiej PRZECIW ... "na kogo wypadnie na tego bęc" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
premiumpremium 23.07.2006 11:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 Zielonooka, przecież widać po każdej Twojej wypowiedzi, że jesteś anty-ślubna i warczysz na instytucję małżeństwa. Czemu chcesz wiedzieć, po co się bierze ślub? Każdy z nas da Ci zupełnie inną odpowiedź, inne argumenty, a Ty i tak każdy podważysz, bo nie jest on po Twojej myśli. Jeśli dobrze Ci bez papierka, to żyj bez papierka. Jeśli uważasz, że to jest najlepsze rozwiązania, to rób to, na co masz ochotę - chyba, że chcesz, aby Forumowicze przekonali Cię do tego, że warto brać ślub Masz swoje 2 argumenty "za" - że sprawy prawne i nazywanie się "mężem i żoną" przemawiają za tym, żeby się pobrać. Trochę płykie te argumenty i śmieszne - jak dla mnie. To nie są powody dla których ludzie chcą wziąć ślub. Po prostu się tego chce lub nie, nic tego nie zmieni. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 23.07.2006 12:13 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 premiumpremium w pierwszym poscie napisalam ze to oczywiste ze decyzje podejme sama wiec mozna potraktowac humorystycznie caly post Okazalo sie ze nie każdy portafi podejsc z humorem i wlasnie troszke krzywi sie na instytucje "niemalzenstwa" absolutnie nie oczekuje ze ktos mnie namowi i przekona do tego. mi dobrze bez papierka - przynaje, czy bedzie dobrze z papierkiem - tego nie wiem, byc moze jak sie zdecyzduje to przekonam sie sama. I to nie tak ze bronie sie nogami i rekami rzed tym. Ja tylko prostu glosno mysle i zastanawiam sie czy ma to sens i jesli "nic nie zmienia" to po co ? Nie jestem anty - slubna - dlaczego?! , ja jestem tylko anty pogladowi : : "slub to jedyne sluszne wyjscie a zwiazek bezslubny to nic powaznego". , tudziez postawie "jedyny sluszny wybor" Po prostu piszesz : inne argumenty, a Ty i tak każdy podważysz, bo nie jest on po Twojej myśli. a za chwile : " Masz 2 argumenty "za" No to jak widzisz wcale nie podwazam wszystkich , az dwa znalazlam w Waszych wypowiedziach takie ktore do mnie przemawiaja Piszesz: sa plytkie i smieszne , podaj mi wiec takie ktore płytkie i smieszne twoim zdaniem nie sa Od razu mowie : jesli argumentem Twoim za slubem jest to ze swiadczy on o prawdziwej milosci , o powaznym traktowaniu partnera i trwałości zwiazku az po sam grób , to faktycznie te argumenty mnie nie przekonuja Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 23.07.2006 12:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 Na sile - mam jeszcze jeden argument za - ze faktycznie w pewnym momencie nagle odczywa sie taka potrzebe - po prostu (i nie jest to do konca zdefiniowane czemu akurat nagle sie "chce" wziasc slub - odczuwa sie taka potrzebe i juz ) ten argument przyjmuje - bo jak gdyby o tym ze nagle "czegos sie bardzo chce" nie ma sensu dyskutowac - tak jest i juz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Xena z Xsary 23.07.2006 12:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 wiesz rozumiem dylemat;)ale pomyśl takpanna już byłaśjuż wiesz jak to jestjeśli się nie hajtniesz to nigdy nie dowiesz się jak to jest byc mężatkąrozwódką też nie można byc bez hajtania...nie kusi Cię poznanie czegoś nowego? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 23.07.2006 12:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 Na sile - mam jeszcze jeden argument za - ze faktycznie w pewnym momencie nagle odczywa sie taka potrzebe - po prostu (i nie jest to do konca zdefiniowane czemu akurat nagle sie "chce" wziasc slub - odczuwa sie taka potrzebe i juz ) ten argument przyjmuje - bo jak gdyby o tym ze nagle "czegos sie bardzo chce" nie ma sensu dyskutowac - tak jest i juz i myślę że własnie zielonooka to jest to , to jest ta kropka nad "i" którą musisz chcieć postawić i wtedy nie ma racjonalnego wytłumaczenia dlaczego na to się decuduję - chcę tego bo chce ...i już a wiesz ,że do szukania tych sztucznych szczęk można od siebie pożyczać okularów.......... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
premiumpremium 23.07.2006 12:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 Piszesz: sa plytkie i smieszne , podaj mi wiec takie ktore płytkie i smieszne twoim zdaniem nie sa Od razu mowie : jesli argumentem Twoim za slubem jest to ze swiadczy on o prawdziwej milosci , o powaznym traktowaniu partnera i trwałości zwiazku az po sam grób , to faktycznie te argumenty mnie nie przekonuja Ja nie szukałam argumentów dla siebie - dlaczego ślub i czy to coś zmieni. Nie ulegam romantyzmowi "prawdziwa miłość aż po grób". Po prostu. Wyszłam za mąż, chciałam i jest mi z tym dobrze. Nie zastanawiałam się i nie będę zastanawiać przed koscielnym po co, dlaczego, czy to ma sens. A to np. poważne traktowanie drugiego człowieka, dbanie o siebie, zaufanie, szacunek - obojętnie czy dotyczy to osób żyjących ze sobą bez ślubu czy ze ślubem - jest podstawą. Po to mamy wolną wolę, żeby decydować za siebie, a nie robic czegoś na siłę. I myślę, że prędzej czy później Ty też się zdecydujesz na to, co będzie wg Ciebie najlepszym rozwiązaniem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 23.07.2006 12:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 wiesz rozumiem dylemat;) ale pomyśl tak panna już byłaś już wiesz jak to jest jeśli się nie hajtniesz to nigdy nie dowiesz się jak to jest byc mężatką rozwódką też nie można byc bez hajtania... nie kusi Cię poznanie czegoś nowego? ooo to jest mysl Paty - pozyczac okulary, albo sztuczna szczeke... premiumpremium - no wlasnie tak tez mi sie wydaje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 23.07.2006 13:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 .... Powiem Ci - napisales swietny tekst zeby mnie naprawde mocno zniechecic do calej tej imprezy.... Chyba tak naprawdę sama nie wiesz czego chcesz i gdzie Ci ciepło . Jak to mówią "kapryśna jak panna na wydaniu" . Jeśli z góry zakładasz że chcesz mieś furtkę na odwrót to po co ci "papier" żyj se na kocią łapę i nazywaj to zwiazkiem. Malżeństwo jest dla ludzi którzy sa gotowi poswiecić się (oddać swoje życie) drugiej osobie. Małżonek to nie zabawka która dzisiaj mi się podoba a jutro ją kopnę bo się popsuła. "Papier" jak to nazywasz jest dla ludzi naprawdę zdecydowanych na siebie, którzy są gotowi na całe życie "w ciemno" bez jakichś tam ale, a może, czy do czasu aż mi sie nie przestanie podobać. Po drugie wcale nie mam zamiaru przekonywać Cię do "papierka" czy nie. Argument że z papierkiem to banalne i typowe jest moim zdaniem delikatnie mówiąc mało poważny. Całe życie jest banalne i typowe tak samo Ty ja nasze życie i innych, owszem z drobnymi różnicami. Najpierw dzieciństwo, przedszkole, szkoła, praca, małżeństwo lub (staropańeństwo, starokawalerstwo, konkubinat - do wyboru) potem lub wcześniej dzieci (lub nie) itd. dzień za dniem, tydzień za tygodniem, a potem wszyscy itak do piachu Jedni mają lepiej inni gorzej, ale to wszystko banał i typówa. Widzę nieśmiało że jesteś jeszcze na etapie młodzieńczych buntów, walka , ideały itp. - oby jak najdłużej a najlepiej na zawsze Pozdrawiam P.S. To co napisałas o swoim zwiazku to okres narzeczeństwa, ale kiedyś zabawa się kończy i zaczyna dorosłe życie i wypada się opowiedzieć na poważnie albo w lewo albo w prawo. (można oczywiści też być dzieckiem całe życie ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 23.07.2006 13:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2006 Zielonooka jeszcze w kwestii pytania -nie bardzo rozumiem czemu z gory zakladasz ze jak zwiazek jest bez papierka to jest " na probe" - mozesz mi to wytlumaczyc? Odpowiedź na to już dałem wcześniej przypomnę: 1) Mamusia mówi do córusi - wiesz co córeczko ten dom to jest twój daję ci go. Cieszysz się 2) Mamusia mówi do córeczki - córeczko musimy się umówić do notariusza bo chcę ci zapisac dom. Niby to samo ale jednak nie do końca a róznica przeciez tylko w "papierku" . Właśnie taka jest róznica że pkt.1 totakie mydlenie oczu a 2 na poważnie Jeszcze tylko jedno twoje stwierdzenie czyli mam zone i juz zabardzo nie musze sie starac Co to znaczy starać. Kto i o co ma się starać Małżonkowie to maja być ze sobą a nie starać się być ze sobą. To już coś znacznie wiecej niż samo staranie. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.