Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Brać ślub, ...nie brać... :),a jak brać to po co? :)


Recommended Posts

Widzisz drogi inwestorze - i tu sie z toba nie zgadzam kompletnie

 

Malżeństwo jest dla ludzi którzy sa gotowi poswiecić się (oddać swoje życie) drugiej osobie.

 

dlaczego wg ciebie - tylko i wylacznie malzenstio swiadczy ze ktos jest gotowy sie totalnie poswiecic drugiej osobie? :o (pomijajac juz to ze takie twierdzenie to jakas idealistyczna bajka :lol: ), to rozumiem ze idac Twoim tokiem rozumowania jak bez slubu to juz nie stac ich na poswiecenia , nawet na oddanie zycia (jakkolwiek patetycznie to nie brzmi :wink: )

No ja przepraszam :D :lol: :D

 

Małżonek to nie zabawka która dzisiaj mi się podoba a jutro ją kopnę bo się popsuła

 

Dlaczego zakladasz ze partner z ktorym nie wiaze sie fakt zawarcia slubu to zabawka , ktora kopne jak mi sie znudzi???? :o

I odwrotnie - maz sie znudzi to go sie nie kopne bo tu swiete wiezy , malzenstwo itd.... :o

 

"Papier" jak to nazywasz jest dla ludzi naprawdę zdecydowanych na siebie, którzy są gotowi na całe życie "w ciemno" bez jakichś tam ale,

 

aha - a niepapier to dla takich co zakladaja z gory ze za rok, dwa czy piec sie kopna nawzajem w tylek? dobrze wiedziec :wink: :lol:

 

 

Argument ostatni...o domu i mamusi co domek daje albo zapisuje notarialnie itp. , wiesz...niektorzy to maja do siebie takie zaufanie ze wystarczy im tylko slowo i zaden notariusz (czy w domysle ksiadz czy urzednik :wink: ) nie jest im potrzebny zeby byc przekonanym na 100% ze to co sie dostało "na slowo" moze byc cofniete :wink: i przestanie byc wlasnoscia...

jesli mam sie czuc lepiej i byc pewna ze ten przykladowy "domek" bedzie moj tylko wtedy gdy notarialnie sie go na mnie przepisze , bo samo slowo ze jest moj nic nie znaczy.... to niewarto ten domek brac :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 747
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Widzisz drogi inwestorze - i tu sie z toba nie zgadzam kompletnie

 

Malżeństwo jest dla ludzi którzy sa gotowi poswiecić się (oddać swoje życie) drugiej osobie.

 

dlaczego wg ciebie - tylko i wylacznie malzenstio swiadczy ze ktos jest gotowy sie totalnie poswiecic drugiej osobie? :o (pomijajac juz to ze takie twierdzenie to jakas idealistyczna bajka :lol: ), to rozumiem ze idac Twoim tokiem rozumowania jak bez slubu to juz nie stac ich na poswiecenia , nawet na oddanie zycia (jakkolwiek patetycznie to nie brzmi :wink: )

No ja przepraszam :D :lol: :D

 

Bo jeśli ktoś tak własnie chce - do grobowej deski to nie potrzebuje sobie zostawiać furtek do odwrotu tylko śmiało legalizuje zwiazek wobec prawa i staje się malzonkiem. Przyjmuje w ten sposób na siebie cały szereg obowiazków i prawnych konsekwencji. Ale jest to dla niego nie cięzar tylko radość.

 

Małżonek to nie zabawka która dzisiaj mi się podoba a jutro ją kopnę bo się popsuła

 

Dlaczego zakladasz ze partner z ktorym nie wiaze sie fakt zawarcia slubu to zabawka , ktora kopne jak mi sie znudzi???? :o

I odwrotnie - maz sie znudzi to go sie nie kopne bo tu swiete wiezy , malzenstwo itd.... :o

Odpowiedź jak wyżej - jeśli traktujesz sprawę poważnie to nie boisz się cięzaru odpowiedzialności i obowiązków.

 

"Papier" jak to nazywasz jest dla ludzi naprawdę zdecydowanych na siebie, którzy są gotowi na całe życie "w ciemno" bez jakichś tam ale,

 

aha - a niepapier to dla takich co zakladaja z gory ze za rok, dwa czy piec sie kopna nawzajem w tylek? dobrze wiedziec :wink: :lol:

Znów odpowiedź jak wyżej nie papier to dla ludzi którzy nie sa do końca zdecydowani i chcą sobie obstawić odwrót.

 

Argument ostatni...o domu i mamusi co domek daje albo zapisuje notarialnie itp. , wiesz...niektorzy to maja do siebie takie zaufanie ze wystarczy im tylko slowo i zaden notariusz (czy w domysle ksiadz czy urzednik :wink: ) nie jest im potrzebny zeby byc przekonanym na 100% ze to co sie dostało "na slowo" moze byc cofniete :wink: i przestanie byc wlasnoscia...

jesli mam sie czuc lepiej i byc pewna ze ten przykladowy "domek" bedzie moj tylko wtedy gdy notarialnie sie go na mnie przepisze , bo samo slowo ze jest moj nic nie znaczy.... to niewarto ten domek brac :wink:

Domek własnie dopiero jest twój jesli jesteś wpisana jako właściciel do ksiegi wieczystej. Cała reszta to tylko banialuki. Tylko wtedy gdy jest na Ciebie możesz nim dysponować i masz z tego tytułu prawa ale i obowiązki. Dokładnie tak jak po zawarciu małżeństwa. I tu wcale nie chodzi o czucie się lepiej bądź nie. Tu chodzi o to czy fakt zaistniał czy też tylko mówimy o tym że chcemy. Czyli tak jak w reklamie Żywca "PRAWIE JAK ŻYWIEC" . Jak ktoś jest naprawdę na coś zdecydowany to robi to, a nie opowiada o tym że co inne to prawie tak samo albo i lepiej :wink:

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielonooka, takie neidyskretne pytanie ile masz lat? :D :lol: , to jak nascie to wszystko ok ;)

 

 

a co ma piernik do wiatraka?

i jak nie "nascie" to co ci sie nie podoba,? :-?

tzn. rozumiem ze osoba ktora skonczy dajmy na to 25 to juz tylko

1 wyznaczona sciezka w zyciu pod tytułem : slub maz i min 2 dzieci?? i zadnych ale to zadnych innych pomyslow na zorganizowanie sobie zycia :-?

:lol:

Mi w sumie chodzilo o to, ze jak np ma sie trzydziesci pare lat i mowi sie ze dzieci planuje sie w przyszlosci, to juz mala szansa raczej na dzieci bedzie... Ale jesli masz 25 znaczy mloda z Ciebie babka i mozesz spokojnie planowac macierzynstwo. Po trzydziestce niestety juz mniej spokojnie... Ja wiem ze teraz jest taka moda na pozne macierzynstwo i sie pewnie narazam namawiajac mlode kobiety na to hehe. A gdzie kariera, wyszktalcenie itp?

:D Mysle, ze poprostu za mlodu ma sie wiecej zdrowia na nieprzespane noce, na ciaze itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielono-oka w Polsce to lepiej się czasem przyznać że sie kradnie niz że nie chce sie wziąść ślubu :lol: :lol: :lol:

Dorzuć jeszcze że nie chcesz mieć dzieci - to już wogóle cię zjedzą - no bo jak kobieta może nie chcieć być matką?!?!?!?! Szok - nie ma tak, to niedopuszczalne :lol: Każda ma chcieć i już.

Tak samo każdy ma chcieć wziąść ślub, bo inaczej - niepoważna jesteś i cały związek sobie o kant , za przeproszeniem dupy możesz potłuc :wink: :lol:

 

Z osobistego doświadczenia - to raczej mężczyźni zwykle mają wieksze opory i sam takie miałem (niedługo 11 rocznica będzie jak topór spadł na głowę :wink: ) , natomiast moją narzeczoną bardzo kochałem i wiedziałem że bardzo tego pragnie.

Dla mnie ten "papier" był nieistotny, ale też mnie jakoś nie przerażał dla Niej - tak, wiec się oświadczyłem. Bez stresu czy niechęci ale też nie na zasadzie że to tylko tak i nijak inaczej być nie może.

O dziwo okazało się że jest "inaczej" , nie wiem nie umiem tego wytłumaczyć, ale jakoś tak fajniej :)

Sam byłem zaskoczony bo nigdy do rzeczy formalnych nie przywiążywałem wagi i tak jak ty twierdziłem że nie to bedzie wyznaczało naszą wierność i szczeście. A tu po ślubie nagle jakoś tak - pewniej, bezpieczniej, jakoś tak "bardziej razem".

Nie wiem czemu :) , ale fakt faktem.

Fajniej z żoną niz z dziewczyną.

Może po prostu podświadomie potrzebowałem takiej stabilizacji i bezpieczeństwa? Nawet jeśli to przez ten głupi "papierek" nie wiem :)

 

Nie zachęcam za wszelką cene , ale namawiam na spróbowanie - jest inaczej,(pozytywnie) cokolwiek miało by to znaczyć. :)

 

Jeszcze jedno - kocham żone ale też byłbym ostatnią osobą ktora by twierdziła że coś takiego jak rozwód czy koniec miłości nawet idealnemu małżeństwu może się nie przydarzyć. Nikt mi takiej gwarancji nie da. I to nie tak że "mam furtke" i awaryjne wyjście, że zakładam z góry że tak się zdarzy . Po prostu jestem realistą a nie idealistą. Są takie rzeczy o których się nie śniło filozofom :wink: .

Obecnie jestem szczęśliwy - i mam nadzieję że tak bedzie zawsze .

 

My jesteśmy trochę też nietypowi - bo nie chcemy i nie mamy dzieci. Ani ja ani żona. Ile żeśmy sie nasłuchali! Ja to mniej - wiadomo chłop itp. ale żona? Nikt absolutnie nikt nie chciał uwierzyć ze Ona jako Kobieta nie chce mieć dzieci :o :) , byli pewni że jak już to poświęca się dla mojego egoizmu. A ona nie chce i już. Dobrze że się tak dobralismy że żadne z nas nie unieszcześliwia kogoś drugiego kto by chciał.

Ale ludziom to się w głowie nie mieści :)

Nawet raz argumant padł ze "powinniśmy się wstydzić ze nie chcemy dzieci mieć bo tyle par chcę a nie może"

:o

Pa-ra-no-ja :) , mamy sie decydować na potomstwo bo inni nie mogą :)

hehehe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jeszcze sie zastanawiam a odpowiedź jest przecież banalna i sprowadza się do odpowiedzi na proste pytanie Czy

chcesz zostać żoną swojego chłopaka i jednocześnie mieć go za męża czy nie. Jeśli tak to nie ma innego wyjścia jak zawarcie małżeństwa. Jeśli chcesz byc nadal jego dziewczyną/narzeczoną/konkubeną/partnerką czy jak tam jeszcze zwał to oczywiście ślubu być nie musi i nadal kolegujecie sie tylko :wink:

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... to nie tak ze absolutnie nie chce :wink:

Ja po prostu nie odczuwam potrzeby (przynajmniej na dzis) formalnej legalizacji . Ale to nie tak ze to dla mnie koszmar, trauma i koniec swiata :wink:

Tak naprawde pogadamy jak przyjedzie, przez telefon nie bedziemy tej kwestii roztrzasac, zobacze jakie to ma argumenty i co mu sie tak nagle stało. Byc moze tez - decydujaca kwestia bedzie to ze on bardzo bardzo chce. Wiem, ze idealnie by bylo gdyby dla nas dwojga bylo to najwieksze szczescie na ziemi :wink: :D , ale jesli dla jednego tak wlasnie jest (zakladam taka opcje :wink: ) a drugiemu z tego powodu nie stanie sie zadna krzywda ze sie zgodzi....

 

 

Mufka przypadkiem zachaczylas na rownie kontrowersyjny temat dzieci :wink: :D

Powiem szczerze - nie wiem :wink: , tzn chce miec dzieci - ale nie teraz jeszcze .

I nie chodzi tu o kwestie "wyszalenia sie" - bo wyszalec to juz chyba tez zdarzylam , tylko ze... no wlasnie....

byc moze faktycznie jestem z tych "pozno dojrzewajacych do..." :wink: :D , kiedys - przynaje sie szczerze i bez bicia - serdecznie nieznosilam dzieci - :wink: :D , potem byla faza totalnej obojetnosci -nigdy nie zachwycalam sie dzieciakami na ulicy, bylam ostatnia osoba ktora mozna by bylo poprosic o np. chwilowa opieke nad malym dzieckiem itp :wink: - dzieci mogly byc o ile siedzialy cicho i nie zawracaly glowy towarzystwu :wink:

Teraz zmienilo sie to o tyle ze - jak widze fajnego dzieciaka to przemyka mi przez glowe - o! fajnie by bylo miec :wink: :D

tylko ze znam siebie i wiem ze na razie to bym chciala miec o tak - na godzinke , na dzien itp. :wink: a dziecko to zajecie na 24 godziny dziennie i nie da sie wylaczyc i odstawic na chwilke polke jak przeszkadza :wink:

 

Natomiast wiem ze akurat biologia dla kobiet jest szczegolnie nielaskawa w tej kwestii - i tez troche boje sie ze... nagle cos mi na dzieci odbije - obudze sie z reka w nocniku :wink: :lol: np. w wieku 45 lat :lol: i bedzie " too late" :wink:

Na razie pocieszam sie ze jesczze chyba jakis zapas czasu mam zeby dojrzec do tej decyzji (27 lat) - bo tez nie wyobrazam sobie sytuacji typu : decyduje sie na dziecko teraz chociaz teraz tego nie chce ale zeby nie bylo kiedys tam za pozno" .

Mam nadzieje ze te 2 - 3 lata sprawia ze bede pewna ze to juz czas :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inwestor

Wiem , ze nasza kolezanka piszac tego posta musiala sie liczyc z roznymi opiniami .

Ty piszesz o swoim , zreszta super podejsciu do zycia , do Rodziny ,

ale za nic nie przyjmujesz chyba do wiadomosci , ze Zielonooka ma jakies watpliwosci (choc wydaje mi sie , ze nie ma , ot tak pewnie cudak klepnal troche :wink: ).

Sadze , ze na slub sie zgodzi , bo jest zakochana ,

sadze , ze ciazy nie zaplanuje i wpadnie :D

i bedzie pozniej mowila

jaka ja bylam glupia , ze wczesniej nie chcialam , mialabym juz odchowanego dzieciaka :D

 

Sadze i mam nadzieje , ze bedzie szczesliwa .

Dajmy Jej poroztrzasac , pomyslec glosno , niech tez wie co inni mysla.

Zdaje sobie sprawe z tego , ze przedstawiasz swoja opinie , ale naprawde wydaje mi sie , ze nie przyjmujesz tutaj , akurat w tym temacie , innego podejscia do zycia niz Twoje wlasne .

Jesli blednie oceniam , to przepraszam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

więc ja też dorzucę jeszcze raz swoje dwa grosze...

chyba jesteśmy trochę podobne do siebie, bo dokladnie mam taki sam jak Ty Zielona pogląd na malżenśtwo no i na dzieci...'

Ja i dziecko to może kiedyś tam w odległej przyszlości bo jeszcze czas ( tak od 4 lat mowila teraz 29) i nigdy sie dziećmi nie zachwycalam i fajne ale na godzinkę aż do moentu az przypadkiem :D się szkrabek trafił i jestem najszczęsliwsza teraz na świecie z moim promyczkiem...i wcale nie ogarnęlo nie szalństwo na inne dzieci.

To matkowanie przychodzi z czase, ja aż do porodu nie mialam tzw. instynktu macierzyńskiego nawet w będąc w ciązy uwazałam ,że będę nienajlepszą matką, a teraz nie wyobrażam sobie życia bez mego szkrabulka

A co do małżenstwa to szlag mnie trafia jak słyszę, że tylko przez tą przysięgę ludzie sie tak naprawde związują na dobre i na złe G prawda i tyle.

Mam znajoych ona po jedny rozwodzie i on też więc stwierdzili,że słubu nie będzie i mieli swego czasu ogromne problemy i mogla go kopnąć w tyłek bo niby miala furtkę w postaci braku papierka i co i przezwycięzyli swoje problemy bo sie bardzo kochali i dalej kochają, mają piekny dom, super syna i co roku jeżdzą na super wakacje i niejedno małżenstwo może im pozazdrościć udanego związku.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inwestor

Wiem , ze nasza kolezanka piszac tego posta musiala sie liczyc z roznymi opiniami .

Ty piszesz o swoim , zreszta super podejsciu do zycia , do Rodziny ,

ale za nic nie przyjmujesz chyba do wiadomosci , ze Zielonooka ma jakies watpliwosci (choc wydaje mi sie , ze nie ma , ot tak pewnie cudak klepnal troche :wink: ).

Sadze , ze na slub sie zgodzi , bo jest zakochana ,

sadze , ze ciazy nie zaplanuje i wpadnie :D

i bedzie pozniej mowila

jaka ja bylam glupia , ze wczesniej nie chcialam , mialabym juz odchowanego dzieciaka :D

 

Sadze i mam nadzieje , ze bedzie szczesliwa .

Dajmy Jej poroztrzasac , pomyslec glosno , niech tez wie co inni mysla.

Zdaje sobie sprawe z tego , ze przedstawiasz swoja opinie , ale naprawde wydaje mi sie , ze nie przyjmujesz tutaj , akurat w tym temacie , innego podejscia do zycia niz Twoje wlasne .

Jesli blednie oceniam , to przepraszam :)

 

Po pierwsze nie przepraszaj bo nie masz za co, masz swoje zdanie - za to się nie przeprasza.

Po drugie podejscie do życia mam jakie mam. Po prostu uważam że małżeństwo to już nie jakaś zabawa, próba, staranie się itd. Małżeństwo to poważne dorosłe życie nie na probę tylko już naprawdę. Masz rację że Zielonooka ma watpliwości sama o tym wielokrotnie pisała. To jak najbardziej normalne - powiem więcej odpowiedzialne i dorosłe. Czuje dziewczyna bluesa że zabawa się już kończy i związek zaczyna na poważnie. Trochę tak kokietuje :wink: jak to dziewczyna chciałaby i boi się. :wink:

Czy ja nie przyjmuje innego podejścia do życia Czemu nie . Nie przyjmuję tylko lipy, oszukiwania samego siebie pod tytułem że związek typu konkubinat narzeczeństwo to to samo co małżeństwo. Jestem mężem ok. 20 lat bywało różnie jak to w małżenstwie ale nikt mi nie wmówi że takie tam kolegowanie się przed slubem to tak jak prawdziwy zwiazek małżeński. Na koniec powiem tak jak dotychczas, kiedy starałem się pokazać swoją opinię na temat małżenstwa. Albo Zielonooka jest zdecydowana na ten krok albo nie. I teraz powiem to co się pewnie nie spodoba pobieranie się bo on/ona tego chce albo "ojciec kazali" to dla mnie szczeniactwo. Małżeństwo to świadoma decyzja obojga. Albo ich na to stać i wtedy niech sie pobieraja. Jeśli ma to być z innego powodu niż "tak chcę byc twoją żoną/ twoim mężem to nie ma sensu. Niech się dalej kolegują. I nie mam nic przeciwko temu.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... to nie tak ze absolutnie nie chce :wink:

Ja po prostu nie odczuwam potrzeby (przynajmniej na dzis) formalnej legalizacji . Ale to nie tak ze to dla mnie koszmar, trauma i koniec swiata :wink:

Tak naprawde pogadamy jak przyjedzie, przez telefon nie bedziemy tej kwestii roztrzasac, zobacze jakie to ma argumenty i co mu sie tak nagle stało. Byc moze tez - decydujaca kwestia bedzie to ze on bardzo bardzo chce. Wiem, ze idealnie by bylo gdyby dla nas dwojga bylo to najwieksze szczescie na ziemi :wink: :D , ale jesli dla jednego tak wlasnie jest (zakladam taka opcje :wink: ) a drugiemu z tego powodu nie stanie sie zadna krzywda ze sie zgodzi....

 

 

Mufka przypadkiem zachaczylas na rownie kontrowersyjny temat dzieci :wink: :D

Powiem szczerze - nie wiem :wink: , tzn chce miec dzieci - ale nie teraz jeszcze .

I nie chodzi tu o kwestie "wyszalenia sie" - bo wyszalec to juz chyba tez zdarzylam , tylko ze... no wlasnie....

byc moze faktycznie jestem z tych "pozno dojrzewajacych do..." :wink: :D , kiedys - przynaje sie szczerze i bez bicia - serdecznie nieznosilam dzieci - :wink: :D , potem byla faza totalnej obojetnosci -nigdy nie zachwycalam sie dzieciakami na ulicy, bylam ostatnia osoba ktora mozna by bylo poprosic o np. chwilowa opieke nad malym dzieckiem itp :wink: - dzieci mogly byc o ile siedzialy cicho i nie zawracaly glowy towarzystwu :wink:

Teraz zmienilo sie to o tyle ze - jak widze fajnego dzieciaka to przemyka mi przez glowe - o! fajnie by bylo miec :wink: :D

tylko ze znam siebie i wiem ze na razie to bym chciala miec o tak - na godzinke , na dzien itp. :wink: a dziecko to zajecie na 24 godziny dziennie i nie da sie wylaczyc i odstawic na chwilke polke jak przeszkadza :wink:

 

Natomiast wiem ze akurat biologia dla kobiet jest szczegolnie nielaskawa w tej kwestii - i tez troche boje sie ze... nagle cos mi na dzieci odbije - obudze sie z reka w nocniku :wink: :lol: np. w wieku 45 lat :lol: i bedzie " too late" :wink:

Na razie pocieszam sie ze jesczze chyba jakis zapas czasu mam zeby dojrzec do tej decyzji (27 lat) - bo tez nie wyobrazam sobie sytuacji typu : decyduje sie na dziecko teraz chociaz teraz tego nie chce ale zeby nie bylo kiedys tam za pozno" .

Mam nadzieje ze te 2 - 3 lata sprawia ze bede pewna ze to juz czas :wink:

 

:) tez sobie mysle, ze do tej decyzji trzeba dojrzec, nie ma reguly ani przymusu, nie wszystkie kobiety sa urodzonymi matkami. Znam niestety kobiety, ktore maja dzieci bo wypada, lub "wypadlo" - ... zadne z nich matki. Eh ja jestem jednak czlowiekiem starej daty, nie miesci mi sie w glowie, ze kobieta moze nie chciec dziecka, nie miesci i tyle, mysle, ze jednak pozniej nachodza kazda kobiete pytania a jakto by bylo, jakie bym miala dziecko, jaka bym byla matka. Nie majac dzieci tracimy bardzo duzo (moim zdaniem oczywiscie), powiem wiecej dzieci to najwieksze szczescie jakie moze spotkac czlowieka :D pomijam kwestie slubow itp. bo jak na to patrzec z Twojego punktu widzenia, to rzeczywiscie papierek nic nie zmienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Natomiast nie odczuwam jakoś potrzeby bycia i nazywania się "żoną" .

Choc tez to nie tak ze to bedzie trauma dla mnie i za zadne skarby itp :wink:

 

Jak sie bedzie bardzo upieral pewnie sie zgodze - niech mu tam bedzie jak bardzo chce :wink:

Ale wolalabym sama tez "chciec": wiec dlatego pytam - bo doswiadczenia w tej kwesti nie mam - czy faktycznie malzenstwo to cos "innego" i "lepszego" niz bycie razem :wink:

 

Odpowiem Ci na Twoje pytanie najprościej jak można, skoro nie chcesz to nie wychodź za mąż. Skoro uważasz że to jeszcze nie ten moment to, poczekaj aż Ci się zmieni i stwierdzisz że już chcesz. Napewno błedem było by branie slubu wyłącznie dla 'uszczęśliwienia' Y, skoro sama nie chcesz.

Pytałaś w tytule czy warto? wg mnie warto.. poprostu warto, bez wchodzenia w szczegóły, bo to nie matematyke i wypunktowanie zalet i wad nic tu nie da, trzeba spojrzec na to jako na całośc.

Reasumując, skoro na chwilę obecną piszesz ze nie chcesz, to nie. A jak Ci się odmieni to sama zaciągniesz Y do USC.

pozdrawiam

m.

 

ps. byłem w piatek w USC (ale nie służbowo), kolega i kolezanka z pracy brali slub.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielonooka tak a'propos dzieci, ostrzegam, o mojej koleżance (lat dwadzieścia osiem) mówili w szpitalu stara pierwiastka (pierwiastka - tzn. taka która rodzi 1 dziecko) i to było jej najgorsze przeżycie z okresu macierzyństwa (syn już dorosły). A jak miałam 32 lata i byłam w ciąży ze swoim drugim, to pani doktor wlepiając mi miesiąc zwolnienia uzasadniała: Pani już nie jest taka młoda

Więc przygotuj się ewentualnie psychicznie na takie teksty.

A w kwestii brać, czy nie brać, to nie mogę doradzać... :roll: [/b]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielonooka tak a'propos dzieci, ostrzegam, o mojej koleżance (lat dwadzieścia osiem) mówili w szpitalu stara pierwiastka (pierwiastka - tzn. taka która rodzi 1 dziecko) i to było jej najgorsze przeżycie z okresu macierzyństwa (syn już dorosły). A jak miałam 32 lata i byłam w ciąży ze swoim drugim, to pani doktor wlepiając mi miesiąc zwolnienia uzasadniała: Pani już nie jest taka młoda

Więc przygotuj się ewentualnie psychicznie na takie teksty.

A w kwestii brać, czy nie brać, to nie mogę doradzać... :roll: [/b]

 

 

 

 

tiaaaa o "starych pierwiastkach " tez slyszalam ( chyba jakis facet te nazwe wymyslił :evil: :lol: ) ale w sumie ... w trakcie "atrakcji" ciazowych - jakis spuchnietych kostek, bolow, nudnosci, niemieszczenia sie w ciuchy, latania non stop do kibelka, bolow krzyza i cholera wie co jeszcze ... taki tekst to juz chyba "pikuś" :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...