Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Brać ślub, ...nie brać... :),a jak brać to po co? :)


Recommended Posts

...

Nie majac dzieci tracimy bardzo duzo (moim zdaniem oczywiscie), powiem wiecej dzieci to najwieksze szczescie jakie moze spotkac czlowieka :D .

A ja powiem jeszcze wiecej :wink: Człowiek nie jest w stanie rozwinąć sie w pełni bez małżeństwa i dzieci. To niemożliwe. Ale to zaczynamy rozumieć dopiero po latach prawdziwego małżeństwa i prawdziwej własnej rodziny. Prawdziwej to znaczy takiej naprawde bez próbowania bez podchodów, takiej gdzie zaufanie, szacunek i lojalność są w obie strony i na co dzień.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 747
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

A ja powiem jeszcze wiecej :wink: Człowiek nie jest w stanie rozwinąć sie w pełni bez małżeństwa i dzieci. To niemożliwe.

 

 

a ten znowu swoje... :-? :o :-?

 

Jeden czlowiek JEST w stanie a inny NIE

Moze Ty NIE JESTES w stanie sie rozwinac w pelni bez małzenstwa i dzieci ale u licha cieżkiego... nie mów w imieniu wszystkich ludzi na świecie, bo nie masz takiego prawa , wiedziec co kogo rozwija a co nie. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielonooka: ludzie się zmieniają; zwłaszcza po ślubie. Jest naiwnością zakładać, że zawsze będzie pięknie i romantycznie, że "nie ma czegoś takiego, jak rozwód". Takie coś jest i trafia się mnóstwu par, niestety. I wtedy zaczynają się jaja - bardziej przykre i skomplikowane, jeśli jest ślub. Mówię to z pozycji faceta niegdyś "po przejściach", a obecnie szczęśliwego w układzie opartym nie o papierek, a o wzajemne zaufanie.

 

Jak jesteś na 99% pewna, że tego chcesz - powstrzymaj się aż do chwili, gdy zyskasz ten brakujący 1%. Wziąć ślub to jest chwila-moment; zakończyć sformalizowany związek to droga przez mękę nawet, jeśli obie striony tego chcą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra – dawno nie marudziłam :wink: to czas zacząć… i przypomnieć o sobie :wink:

" Kłopociki " to ja mam dwa – jeden zawarty w tytule „wewątku” ( jak mawia rrmi :wink: ) ,a o drugim za chwilę ;)

 

 

No właśnie… wychodzić za mąż czy nie?.

Chłopinie coś się stało (chyba w głowę – może te upały albo co? :-? ) i mi piszczy ostatnio przez telefon ze koniec, nie ma tak, trzeba „ustabilizować i skonkretyzować” związek, hmmm…. :-?

Znaczy się ze ten co mamy teraz to jakiś mało konkretny, czy jak? :o

 

Zastanawiam się trochę – po co? :-?

Prawdę mówiąc sam akt zawarcia malżeństwa kojarzy mi się bardziej z szopką dla rodziny i znajomych, niż z czymś wzniosłym i łączącym dwoje ludzi.

Łączy to uczucie, miłość i inne takie tam , a nie z to ze Pan Urzędnik z Łańcuchem na szyi wpisze nas do kajecika i się pod tym podpiszemy…. :-?

Religijna to ja mało jestem wiec kwestia „uświęcenia związku dwojga ludzi” przed kościołem kompletnie odpada, (pozatym Y jest po rozwodzie ale to mniejsza z tym) . :wink:

To, co sobie będzie myślała rodzina – to też mnie mało obchodzi….

 

Jedyny argument, jaki ewentualnie przemawia do mnie to różne kwestie prawne – ułatwione różne rzeczy dla małżonka a utrudnione dla „partnera”, no i to ohydne słowo „konkubin” i „konkubina”, które kojarzy mi się z prasowa kronika policyjna i wiadomością typu: „konkubin Zenon Sz. zadźgał nożem swoja konkubinę Lucynę P. po libacji alkoholowej” :wink: :-? :wink:

Hmm…

No po co? Ja się pytam, po co? :roll:

Jak ktoś kogo kocha i traktuje poważnie to po cholerę „papier”?????

Z drugiej strony właśnie po zaobrączkowaniu , obawiam się sytuacji typu: „moje, zaklepane i już nie musze się starać”. :-? :evil:

 

 

Hej – forumowi małżonkowie i małżonki :wink: :D – jak to jest po ślubie? Zmienia się coś? Jest inaczej?

Dlaczego podjęliście taka decyzje – bo to tradycja, bo dzieci się pojawiły, bo małżeństwo to coś innego niż „tylko” partnerstwo i związek bez papierka? :D

Mi tam dobrze tak jak jest teraz…. :roll:

Po ślubie jest fajniej? :wink: :D

 

 

Oczywiście decyzje podejmę sama , wiec można potraktować wszystko humorystycznie, ale może jakieś ciekawe argumenty za i przeciw się znajdą? :wink:

 

po co? kwestie prawne a i owszem, ale wazniejsze:

ZEBY PRZEZYC NOC POŚLUBNĄ :D :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielonooka,

 

Może ja dorzucę swoje trzy grosze.

 

Dla mnie instytucja małzeństwa też brzmi jakoś tak śmiesznie. A te argumenty o związaniu prze papierek wręcz śmieszą. Nie wyobrażam sobie męczenia się z jakąś osobą tylko dlatego, ze łączą nas jakies podpisy. Trudno. Życie ma się tylko jedno. Nie uważam tez, że taki papier cokolwiek może zmienić. Nie ma takiej opcji. Jezeli zastanawiasz się nad kwestiami majatkowymi (wszelkie własności) to też nie ma z tym problemu - współwłasność rozwiązuje sprawę. Nie rób niczego do czego nie jesteś przekonana w 100%. Bo po co?

 

Moje doświadczenie: 14 lat z jednym facetem - bez ślubu :-) On co prawda też ciągle marudzi, że jednak by sie przydało. Ale ja jestem najszczęśliwsza tak jak teraz ;-)

 

Ta sama sprawa z dzieckiem. Ja przez 10 lat nie chciałam drugiego dziecka - dałabym sobie dwie ręce obciąć, że nigdy się na to nie zdecyduję. Po prostu nie byłam na to gotowa. I nagle pewnego dnia wszystko się odmieniło. ( A miałam już wtedy ponad 30lat ;-) ) Teraz nie mogę się juz kolejnego dziecka doczekać i myślę o tym bez przerwy. Ale jeszcze trochę muszę poczekac ;-) Więc może i Ty pewnego dnia dojdziesz do wniosku - że już jest ten czas. A moze nie? Czy wszyscy muszą miec dzieci? Chyba nie.

 

 

Podsumowując: Nie ma co sie spieszyć ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

właśnie skończyłem czytać.........łomateczko!!!.Zielona wiem ,że mnie nie lubisz bo cos tam. Ale kobieto nie wsadzaj ludziom na siłe tego swojego podejscia do swiata.Po co wogóle napisałaś ten post.Trzeba było pisać te takie w których ludzie Cie chwala, podpisuja sie pod wszystkim co im wcisniesz.Odnosze wrazenie ,że jestes despotyczna.Nakreciłaś ludzi tym swoim jakimś tam zwiazkiem.Skoro masz obawy co do interpretacji w/w i nikt nie udzielił Ci satysfakcjonującej odpowiedzi ;to wyjedż kobieto daleko na jakąs wyspe z jednym domem dużym wyrkiem i oknem w dachu coby gwiazdy było widac i daj z siebie wszystko.Przyda Ci się rozluźnienie, bo chyba zapomniałaś kim jesteś.a tak wogóle to ktoś Ty?

 

powiem Ci na koniec ,że jak moja Gosia to przeczytała to koparka jej opadła i powiedziała ,że to jakas kosmitka.

 

daj na luz ...walnij jakiegoś takiego fajnego poscika na poprawe reputacji.

 

może taki podpowiem Ci: brac rozwód,..... nie brać...,a jak brać to po co?:) zobaczysz, to dopiero sie bedzie działo.

 

 

 

ok teraz zapewne zwolennicy twoich teorii beda ubolewac nad tymi co Ci chcieli wytłumaczyć gdzie jest Twoje miejsce na tym swiecie.ble ble ble zamieni sie w koszmarną dyskusje ,która sprowokowałaś i tak na prawde nie wiem po co.niby masz te 99% a nie masz tego 1%.Czyli nie masz nic.

 

 

został Ci jeszcze zakon ...o tym zapomniałaś .Katechetką byłabyś wspaniałą

 

bez urazy.. jak to napisałas wcześniej i jak zapewne zauwazysz podchodze do tago humorystycznie....widac to prawda????Nie miej do innych pretensji toż to humoreska przecie.

 

pozdrawiam i myśle ,że nie obedzie sie bez echa...Teraz to mi sie dostanie ..pa pa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja powiem jeszcze wiecej :wink: Człowiek nie jest w stanie rozwinąć sie w pełni bez małżeństwa i dzieci. To niemożliwe.

 

 

a ten znowu swoje... :-? :o :-?

 

Jeden czlowiek JEST w stanie a inny NIE

Moze Ty NIE JESTES w stanie sie rozwinac w pelni bez małzenstwa i dzieci ale u licha cieżkiego... nie mów w imieniu wszystkich ludzi na świecie, bo nie masz takiego prawa , wiedziec co kogo rozwija a co nie. :wink:

 

No coz... ze smutkiem musze przyznac, ze dla facetow to juz chyba udowodnione naukowo:

http://wiadomosci.onet.pl/1358969,16,item.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zielonooka.

jeśli szukasz rady to powiem Ci - Ryzyko jest zawsze

Jeśli związek jest udany to będzie naprawdę! jeszcze lepiej.

Jeśli nie - to może być wtopa.

Ale na to NIKT Ci gwarancji nie da.

 

Jesli teraz nie czujesz ze chcesz, że mogłabyś zaryzykować mimo wielu obaw, jesli nie czujesz ze mozesz z tym facetem sie zestarzec, to nie spiesz sie.

Taka jest moja opinia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małżeństwo jest formą publicznego przyznania się do odpowiedzialności za drugą osobę . Te wszystkie zaklęcia "na dobre i na złe" oraz że cię nigdy nie opuszczę są dla niektórych progiem nie do pokonania. I dlatego zasłaniają się tzw konkubinatem, związkiem partnerskim i innymi formami życia we dwoje na zasadach singli. Sam fakt zadzieżgnięcia na palec symbolu przynależności do drugiej osoby odbieraja jako zamach na swobodę oraz oznakę zniewolenia. I zielonookaszuka dziury w całym , nie wiedząc czemu stawia znaki zapytania dla czegoś, co istnieje od zawsze i zawsze będzie praktykowane w różnistych formach. Dla niektórych aktem małżeńskim jest ślub "pościelny" a dla innych deklaracja intercyzy przypieczętowana prawniczym paragrafem.

W każdym przypadku chodzi wszak o jedno i to samo : gwarancja bodaj tymczasowa honorowa, zabezpieczająca obie strony przed tzw. życiowym wydymaniem przez drugiego.

I tu nie ma nic do tego miłość, więzy macierzyńskie szeroko rozumiane czy zwykła uczciwość.

Akt małżeński jest zwykłym paktem dwu stron, obejmującym czasami więcej ( zależny od ilości posiadanego potomstwa)

I czy to będzie zawarte w romantyczną noc przy świecach w 4 oczy czy przy wtórze setek gości weselnych - tak czy siak kiedy kończy się miłość a zaczynają schody , taka winda się przydaje. Zwłaszcza jak się ma co dzielić .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małzeństwo to wyzwanie i ryzyko. I odpowiedzialność.

A nie papierek.

Według mnie.

Jak ktos nie jest pewien, boi sie ryzyka albo chce tylko ulec konwenansom to lepiej niech tego "papierka" nie podpisuje. Po co?

I jeszcze w sprawie tzw. presji otoczenia: myślę, że można żyć po swojemu i jednoczesnie uznać, ze się to innym w głowie nie miesci. Co z tego, ze im się nie mieści??

Byle zainteresowani dobrze sie czuli ze swoim życiem i swoimi decyzjami. Równiez za parę lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz to jeszcze nic ale jak pojawi się dziecko to zaczyna się prawdziwa jazda. Mam koleżankę, która przechodziła przez tą zabawę. Poczynając od delikatnej kwestii czyje nazwisko ma nosić potomek, poprzez problemy z odebraniem dziecka ze szpitala (koleżanka musiała chwilowo zostać ;-(), potem formalne uznanie ojcostwa. Najlepsze jaja były jak postanowili dziecko ochrzcić. :lol: Nawet odebranie z przedszkola było początkowo problemem. Nie polecam.

Bo kolezanka nie wpadla na taki pomysl jak ja :D Ojciec moze uznac dziecko jeszcze przed jego narodzeniem, wtedy od razu ma ono jego nazwisko i z niczym nie ma problemu :D

 

Pomimo jednego rozwodu i 9-cio letniego zycia na kocia lape jestem za slubem. I podoba mi sie jak Paty to napisala (nawet jesli to jest przerysowane).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja uważam, że pytanie w tytule wątku jest trochę...dziwne.

Decyzja o małżeństwie jest tak bardzo osobista i subiektywna... każdy ma własne powody wzięcia ślubu lub nie.

Moim zdaniem ślubu nie bierze się "po coś". Albo się chce, albo nie.

Całe mnóstwo zalet, wad i powodów już zostało wymienione.

Zielonooka, ale po co ci cudze powody? :o Musisz mieć swoje :D

Pozdrawiam cieplutko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zielonookaszuka dziury w całym , nie wiedząc czemu stawia znaki zapytania dla czegoś, co istnieje od zawsze i zawsze będzie praktykowane w różnistych formach. Dla niektórych aktem małżeńskim jest ślub "pościelny" a dla innych deklaracja intercyzy przypieczętowana prawniczym paragrafem.

 

 

zgadzam się z tym ...tylko gdzies zniknęła nam niewiasta.............może jest na wyspie i rozmyśla.Barok masz racje. :D

 

pozdro :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie małżeństwo i rodzina mogą mieć różne stopnie zaangażowania ;). Zaraz mówię, co mam na myśli.

1. Para zawiera związek "formalny", czyli podpisują cyrograf, że wspólnie są podstawową komórką. Jak podpiszą intercyzę, mogą nawet nie pożenić sobie majątków i rozstać się szybko i bezboleśnie. Tryb życia się nie zmienia... Do wielokrotnego zastosowania, w niektórych krajach można w ramach pci własnej ;)

2. Ta sama para zawiera związek "kościelny". Temat-rzeka - dla jednych pokazówka dla rodziny i biała suknia, dla innych "prawdziwy ślub" i metafizyka (ja z tych drugich). "Wykręcić" można się jak w pkt 1 (jeśli biała suknia i wariant intercyzy) lub wcale :o jeśli człowiek z tych drugich i wierzy że "nie opuszczę aż do śmierci" ma znaczenie. Tryb zycia - też bez zmian, do momentu gdy

3. Pojawi się potomstwo, co to naprawde rewolucję czyni :) i duużo potrafi zmienić w sposobie życia i relacjach. Potomstwo pojawia się i bez ślubu działając na relacje tak samo ;)

O stopniu zaangażowania i ochocie na zmiany oczywiscie zadecydujesz Ty ;) i chyba ktoś jeszcze

 

A juz poważnie - dla mnie sama zmiana z "kobiety swojego faceta" na "żonę" w sensie cywilno-prawnym znaczyłaby tyle, że łatwiej by było przepychać sprawy papierowe jako para. Nic więcej. Tak jak pisałam, dla mnie znaczenie i siłę rażenia ;) ma ten ślub "w białej sukni" Ale to juz inna historia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...