Marcin_Łódź 27.09.2006 06:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 O, jak juz zeszło na tematy kościelne to mi tez się przypomiało: Chodził sobie któregoś razu u nas ksiądz po kolędzie. Ja oczywiście zapomniałam. Biegam po domu, bo własnie gdzieś wychodziłam. Dzwoni domofon, ja proszę starszą (wtedy pewnie 5-cio letnią) córkę, żeby odebrała, przekonana, że to pewnie jakas jej koleżanka. Przebieg rozmowy był krótki: - Niech bedzie pochwalony Jezus Chrystus! - Dziękuję! (i odwiesiła domofon, bardzo z siebie zadowolona, że jest tak dobrze wychowana ) Podobne: Dawno temu, jeszcze w czasach LO dzwonił do mnie kumpel. Ja akurat brałem pod prysznicem, więc odebrała moja siostra (wtedy też pewnie tak z 5 - 7 lat). Kumpel: "Dzień dobry, mogę rozmawiać z Marcinem?" Na to moja siostra "Nie" i odłożyła słuchawkę w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Marcin_Łódź 27.09.2006 06:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 i jeszcze jedno mi się przypomniało:w pracy, dzwoni telefon, koleżanka z innego działu, dyskutujemy na jakieś tam tematy zawodowe, na koniec ona mówi "pozdrawiam" na co ja odpowiedziałem "na zdrowie" i odłożyłem słuchawkę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jolka 27.09.2006 07:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 Z ostatniej chwili:Po sprzedaży samochodu miałam wysłać do Towarzystwa Ubezpieczeniowego umowę sprzedaży. W domu, wieczorem, z szuflady złapałam jakiś papier z napisem Umowa i nie wczytując się w treść, zapakowałam go do torebki. Na drugi dzień z pracy wysłałam go faksem i dopiero chowając z powrotem do torebki spojrzałam, że jeden z podpisów jest z pieczątką. O o, wysłałam "Umowę na wywóz śmieci". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Rafal_G-ce 27.09.2006 07:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 Znajomi poszli z dzieckiem do supermarketu. Pani domu jest zapaloną "kwiaciarką" i zbiera szczepki ładnych kwiatów gdzie tylko się da. Oczywiście skorzystała z okazji i urwała listek ładnego kwiatka w markecie. Przy kasie dziecko mówi donosnym głosem:- mamo a co zrobimy jak przejdziesz przez bramką i włączy sie alarm ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sebo8877 27.09.2006 08:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 Zdarzenie opisane przezemnie przytrafiło się moim rodzicom w zwyczjnym markecie Kasa, mała dziewczynka naprzykrza sie mamie by kupiła jej lizaka - ta oponuje że nie Mała na to bo powiem .... bo powime babci . .... Co powiesz babci ??? pyta mama - że piłaś tatusiowi siusiaka .... Matka kupuje lizaka i chodu ze sklepu. sebo no zlituj sie... to z to klasyczny urban legends ( czasami ma inne wersje ale puenta dokladnie ta sama) to uslyszala w sklepie moja mama, 10 moich kumpli , sasiadka babci i cala masie innych osob jak Polska długa i szeroka jeszcze jest wersja : ze chlopczyk mowi tatusiowi w sklepei "kup bo powiem mamie ze sikales do zlewu" Urban nie urban ale ponoć się zdazrzyło No to jeszcze wam opowiem moją osobistą "tragedię" Szkoła podstawowa - wakacje może 5-6 klasa - moda na proce - no to z kumplami przed szkołe na chodnik- procę w dłoń, ładuj nakrętki i ognia w szkolne szyby..... trachhh.... poszło parę szyb... ogólne zadowolenie - do czasu. 1 IX - na akademii - wszyscy czterej wystąp - to i to zrobiliście - trza zwórcić za szyby. Rodzice do szkoły. Ale byl obciach. Widział nas konserwator - a byliśmy przekonani że w szkole nikogo nie ma sebo8877 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 27.09.2006 08:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 Zdarzenie opisane przezemnie przytrafiło się moim rodzicom w zwyczjnym markecie Kasa, mała dziewczynka naprzykrza sie mamie by kupiła jej lizaka - ta oponuje że nie Mała na to bo powiem .... bo powime babci . .... Co powiesz babci ??? pyta mama - że piłaś tatusiowi siusiaka .... Matka kupuje lizaka i chodu ze sklepu. sebo no zlituj sie... to z to klasyczny urban legends ( czasami ma inne wersje ale puenta dokladnie ta sama) to uslyszala w sklepie moja mama, 10 moich kumpli , sasiadka babci i cala masie innych osob jak Polska długa i szeroka jeszcze jest wersja : ze chlopczyk mowi tatusiowi w sklepei "kup bo powiem mamie ze sikales do zlewu" Urban nie urban ale ponoć się zdazrzyło sebo8877 no...komus, kiedys (sadzac po tym ze chyba moj dziadek opowiadac cos podobnego to chyba w latach 30tych ) na pewno sie zdarzyło... tylko ze bardzo czesto slysze to na jakis bibkach i spotkaniach towarzyskich ...jak ktos opowiada ze oczywiscie sam uslyszal albo jemu rodzicom sie to przytrafilo i hahaha a potem baaardzo zdziwony towarzystwo sie nie smieje i tylko wymienia dyskretne spojrzenia... tak wiec uczulam... nigdy nie mowic tej historii jako "zdarzylo sie moim znajomym":P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 27.09.2006 08:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 Hmmm...wczoraj nie ogladalam TV i zylam w blogiej nieswiadomosci co nasze kochane " elity " wyprawiaja... To jest dopiero wpada!!! http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3646253.html (ciekawe gdzie jest kolega blablaluga...czy tam lewak czy jak mu tam bylo ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ESKIMOS 27.09.2006 08:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 Narciarz mnie przejechał"[/i] volia Naprawdę nie znałem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 27.09.2006 08:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 Byłem kiedyś sam w pracy. Miałem gdzies zadzwonić. Wybrałem nr i w tym momencie zadzwonił drugi telefon przez który przyjmowaliśmy zamówienia od klientów. Odłożyłem więc słuchawkę, podszedłem do drugiego aparatu i mówię firma x czym mogę służyć, a tu sygnał ciągły. Pomyślałem nerwowy jakiś klient. Wróciłem do drugiego telefonu, wcisnąłem redial i czekam. Drugi telefon znów dzwoni. Powtarzało się to chyba cztery razy nim zorientowałem się, że to ja dzwonię do siebie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kuleczka 27.09.2006 09:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 Tomek, super!!! Miałam kiedyś podobną sytuację. Małżonek wyszedł do pracy i zapomniał zabrać komórkę. No to ja szybko postanowiłam, że zadzwonię do niego i powiem, ze nie wziął telefonu Więc telefonuję z domowego...a tu odzywa się jego aparat....dopiero jak zobaczyłam na wyswietlaczu napis 'dzwoni dom" pojęłam co robię Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marjucha 27.09.2006 09:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 Kiedyś musiałem zadzwonić z pracy do mojej mamy, a że wtedy nie miała jeszcze komórki to zadzwoniłem do Niej do pracy. Przynajmniej tak mi się wydawało. W momencie, gdy ktoś odebrał telefon, to ja grzecznie: "Dzień dobry, tu ... ... , czy mogę prosić mamę do telefonu?" Na co osoba, która odebrała: "Mariuszku, ale tu nie ma Twojej mamusi" . Poczułem się jak ostatni kretyn, bo zadzwoniłem do masarni, z którą współpracowałem w tamtym czasie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Krzysztof2 27.09.2006 09:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 prowadząc sklep z odzieżą chciałem domówić kalesony na półkę, korzystając z telefonu z funkcją redial zadzwoniłem do mojej dentystki (będąc przekonanym ,ze dzwonię do hurtowni) z pytaniem czy ma pani kalesony XXL...poznała mnie po głosie , na szczęście miała poczucie humoru w innym przypadku musiałbym zmienić stomatologa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AxLe 27.09.2006 17:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 Jako jeszcze nastolatek wracałem z dziewczyną z teatru. Pora była dość póżna więc upragniony tramwaj przyjechał z napisem DO ZAJEZDNI nawet całkiem pusty. Wskoczyliśmy do drugiego wagonu, gdzie jechał tylko jakiś jeden facet (trochę się nawet zdziwiłem że nie siedzi tylko stoi na samym środku wagonu tuż przy kasowniku) Posadziłem swoją panienkę na najlepszym miejscu, a sam wróciłem skasować bilety. Podszedłem do kasownika (obok tego gościa) i zaczynam szukać biletów, ale w tym momencie tramwaj ruszył więc złapałem się poręczy. Jadę tak przez chwilę wertując zakamarki kieszeni w poszukiwaniu tych cholernych biletów, a gościu patrzy się na mnie jak na idiotę. Już myślałem że to ,,kanar,, ale w końcu wyciągam te bilety, kasuję je i już mam odejśc ale czuję że poręcz której się trzymałem jakoś mało stabilna jest. Przyglądam jej się bliżej,a ona wcale nie dochodzi do sufitu i dlaczego ma inny kolor od pozostałych poręczy w tym wagonie? Patrzę na tego gościa i na siebie trzymających się tej samej rury i co widzę? Faceta który wieczorem wracał do domu ze świeżo zakupioną rurą PCV do WC Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kuleczka 27.09.2006 17:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 ryczę ze śmiechu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 27.09.2006 17:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 ryczę ze śmiechu Ja też Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Xena z Xsary 27.09.2006 18:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 kalesony rulez! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Capricorn 27.09.2006 21:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 Moje dzisiejsze... Wczoraj wieczorem syn pierworodny, 8,5, oświadczył, że "jutro jadą do lasu" - i na dowód pokazał jakąśtam notatkę w dzienniczku. . Od rana więc galop: dres, adidasy, mały plecaczek, soczek, ciacho, kanapki, jeszcze w ostatniej chwil sprint do sklepu po ziemniaki na ognisko, bo zapomniałam kupić podczas standardowych zakupów śniadaniowych. Ponieważ z informacji uzyskanych od mojego syna wynikało, że wyjazd jest po pierwszej lekcji, zapakowałam mu również zeszyt z polskiego, matmy i piórnik. Po południu odbieram syna ze świetlicy i pytam: jak było w lesie? - Nie byliśmy. Jak to, autobus się zepsul? - Nie, ten wyjazd jest jutro, nie czytałaś w dzienniczku? I tym sposobem, moje dziecko, nota bene syn nauczycielki, na zajęciach był dzisiaj bez książek, ale za to z ziemniakami. No, i kto mnie przebije? [/url] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 27.09.2006 22:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2006 Moje dzisiejsze... Wczoraj wieczorem syn pierworodny, 8,5, oświadczył, że "jutro jadą do lasu" - i na dowód pokazał jakąśtam notatkę w dzienniczku. . Od rana więc galop: dres, adidasy, mały plecaczek, soczek, ciacho, kanapki, jeszcze w ostatniej chwil sprint do sklepu po ziemniaki na ognisko, bo zapomniałam kupić podczas standardowych zakupów śniadaniowych. Ponieważ z informacji uzyskanych od mojego syna wynikało, że wyjazd jest po pierwszej lekcji, zapakowałam mu również zeszyt z polskiego, matmy i piórnik. Po południu odbieram syna ze świetlicy i pytam: jak było w lesie? - Nie byliśmy. Jak to, autobus się zepsul? - Nie, ten wyjazd jest jutro, nie czytałaś w dzienniczku? I tym sposobem, moje dziecko, nota bene syn nauczycielki, na zajęciach był dzisiaj bez książek, ale za to z ziemniakami. No, i kto mnie przebije? [/url] Należy Ci się chyba najwyższe podium Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
akacja 28.09.2006 08:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Września 2006 1. Motoryzacyjna - klasyczna. Roztargniony mąż, ale na głupią wyszłam ja Mąż odwiózł dzieci do szkoły, po drodze zatrzymał się przed sklepem, nabył pieczywko i wrócił pieszo do domu. Po śniadanku wychodzi do pracy, a po chwili wraca biegiem i krzyczy - Dzwoń na policję, samochód nam ukradli! Na moje pytanie, czy może postawił autko z drugiej strony bloku, usłyszałam, że ma różne wady, ale akurat nie sklerozę Zadzwoniłam, panowie zgłoszenie przyjęli, a mężowi po kilkunastu minutach przypomniało się, co zrobił z samochodem. Zadzwoniłam ponownie, wytłumaczyłam, przeprosiłam, a po chwili odebrałam telefon z komendy, że z mojego numeru telefonu jakieś dzieci robią sobie głupie dowcipy! 2. Rodzinny. Dawno temu, gdy jeszcze mleko w blokach roznosili mleczarze i trzeba było wystawiać butelkę na wycieraczkę. Tata poszedł wczesnym rankiem do sklepu, mama w dezabilu kręciła się po domu. Dzwonek do drzwi. Mama przekonana, że to tata wraca, otwiera drzwi z frywolnym "Proszę, proszę, niech pan wejdzie, męża nie ma w domu!". A na progu mleczarz z głupią miną "Proszę pani, ale ja tylko chciałem powiedzieć, że zapomniała pani wystawić butelki na mleko...". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
andrzejka 28.09.2006 08:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Września 2006 Wracająć wczoraj pociągiem z Wawy do domku miałam przesiadkę bo odczepiali wagony i usiadłam w przedziale razem ze starsza Panią i strszym małżeństwem. Nie zdążyłam sie ulokowac nawet jak starsza Pani zacżęła mnie uświadamiać jak wstrętni i niemądrzy są teraz nauczyciele i wogole po co im płacą, przytoczyła przykład jak to załatwiła wychowawczynie córki na wywiadówce i jak przygadała Pani pedagog. Nic nie odpowiadałam i słuchałam tylko a małżeństwo z przedziału też ani słowa nie komentowało aż Pani pyta prosto z mostu co o tym sądzą a oni mówią tak: " nie będziemy w tej kwesti zabierać głosu bo jesteśmy emerytowanymi nauczycielami' Pani zczerwieniała jak burak a ja nie wytrzymałam i parsknełam smiechem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.