Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Problem z drzewami sąsiada


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 176
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Sufix - dlaczego uważasz, że prawo jest złe?

Przecież sąsiad robi to na swoim terenie. Chcesz ograniczać prawa własności tylko dlatego, że ich realizacja może naruszać (chociaż wcale nie musi) korzystanie z działki sąsiedniej? Dlaczego ktoś ma budować ogrodzenie 1 m od granicy? A co z tymi 2 metrami między dzialkami? Albo jak rozwiązać taki zapis przy działkach z budownistwem szeregowym lub bliźniaczym?

Albo drzewa - miałbyś pustynię wokół domu, bo każde, ale to kazde drzewo ma zasięg korzeni przekraczający zasięg korony, niektóre gatunki nawet kilkukrotnie większy zasięg korzeni niż rzut korony. A ogródek złożony z samych maleńkich miniaturek to jakieś #$@%%^ a nie ogród.

 

W cywlizowanym świecie nie ma takich przepisów jakie proponujesz. Sąsiedzi cieszą się, że mają za płotem duże drzewo (drzewa są w cenie i podnoszą wartość nieruchomości) i sadzą u siebie po prostu rośliny cienioznośne.

W Polsce są ludzie, którzy nie potrafią szanować i docenić przyrody, ogród jest dla nich zmorą i najchętniej umieściliby sztuczne rośliny, bo sa bezobsługowe. Tylko tacy ludzie narzekają, że drzewo sąsiada zrzuca liście na ICH teren. Moje, moje, moje! Ogrodzone murem z zasiekami, bo sasiad może przypadkiem spojrzeć na MOJE! Zero myślenia o przetrzeni jako wspólnej wartości.

Najpierw każe wycinać sąsiadomi drzewo rzucające cień, a potem kombinue jak zacienić taras, bo latem na pustej działce wysiedzieć się nie da.

 

W krajach z wyższą kulturą ogrodniczą ktoś, kto kupuje dom z działką zakłada pracę w ogrodzie, tak jak robiąc łazienkę w domu zakłada, że będzie mył ubikację. A jak tego nie chce robić, to wynajmuje firmę do pielęgnacji, albo kupuje mieszkanie bez ogrodu.

 

Nie róbmy sobie państwa policyjnego. To prowadzi wyłącznie do paranoi prawnej.

 

Starczy wychowywać dzieci na rozsądnych ludzi z wyobraźnią i empatią, a żadne ustalenia prawne nie będą potrzebne.

 

Nie chciał bym mieć takiego jak ty sąsiada który wie lepiej co dla innych jest lepsze, co powinni robić jak wychować dzieci..etc... Każdy kupuje kawałek ziemi żeby mieć swój kawałek prywatności i własności, robić na niej co mu się podoba, nie co podoba się sąsiadowi. NIe każdy cieszy się że ma za płotemk duże drzewo i zbiera jesienią 12 taczek liści z drzew sąsiada. Jak ktoś lubi zbierać liście niech jedzie do lasu:rolleyes:.

W krajach z wyższą kulturą i cywilizacją, nie ma płotów ogradzających działkę, nikt drzewa na granicy nie posadzi bo jeżeli naruszyło by prawo własności czy to przez koronę czy korzenie to w odszkodowaniu by się nie wypłacił. Nikt też nie wejdzie na teren działki (mimo że nie ma ogrodzenia) bo właściciel może go zastrzelić. U nas niestety mając niesprecyzowane prawo, brak regulacji prawnych, skutecznych organych wykonawczych (sprawy toczące s ię laaaatami). do tego sąsiadów takich jak ty, którzy wiedzą więcej i lepiej co kto powinin robić i mamy to co mamy.

Sadź drzewa nawet 500 metrowe, ale tak żeby nie naruszały własnoći i prywatności innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chciał bym mieć takiego jak ty sąsiada który wie lepiej co dla innych jest lepsze, co powinni robić jak wychować dzieci..etc... Każdy kupuje kawałek ziemi żeby mieć swój kawałek prywatności i własności, robić na niej co mu się podoba, nie co podoba się sąsiadowi. NIe każdy cieszy się że ma za płotemk duże drzewo i zbiera jesienią 12 taczek liści z drzew sąsiada. Jak ktoś lubi zbierać liście niech jedzie do lasu:rolleyes:.

W krajach z wyższą kulturą i cywilizacją, nie ma płotów ogradzających działkę, nikt drzewa na granicy nie posadzi bo jeżeli naruszyło by prawo własności czy to przez koronę czy korzenie to w odszkodowaniu by się nie wypłacił. Nikt też nie wejdzie na teren działki (mimo że nie ma ogrodzenia) bo właściciel może go zastrzelić. U nas niestety mając niesprecyzowane prawo, brak regulacji prawnych, skutecznych organych wykonawczych (sprawy toczące s ię laaaatami). do tego sąsiadów takich jak ty, którzy wiedzą więcej i lepiej co kto powinin robić i mamy to co mamy.

Sadź drzewa nawet 500 metrowe, ale tak żeby nie naruszały własnoći i prywatności innych.

 

Trochę się chyba zagalopowałeś. Zawsze możesz postawić dom w polach, bez sąsiadów, bez drzew, mającą za płotem kukurydzę, pszenicę, czy ziemniaki. Nie wiem tylko co zrobisz, jak Ci np. chwasty, czy ziarno naruszą prawo własności i wejdą na Twoją działkę.

Może się odgrodzić murem na 30 metrów wysokim, wtedy liście nie spadną.

Najlepiej wszystko wyciąć, porąbać na kawałki. 12 taczek liści to jest niewiele, jak upchasz do worków będziesz miał ich pewnie ze 4.

Może pokaż zdjęcie jakieś tak z ciekawości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę się chyba zagalopowałeś. Zawsze możesz postawić dom w polach, bez sąsiadów, bez drzew, mającą za płotem kukurydzę, pszenicę, czy ziemniaki.

Równie dobrze możesz wybudować sobie dom w Lesie, będziesz miał dużo wysokich drzew dookoła i zero sąsiadów z trawnikiem. Będziesz mógł grabić liście i wozić taczką do woli. problemy wynikają z braku regulacji prawnych i organów wykonawczych w zakresie zagospodarowania działkii przestrzeni. I jeżeli nie będzie regulacji będą zawsze konflikty.

Zawsze znajdą się tacy, którzy będą narzucać swoją wolę innym. Dla innych właśnie "ogródek złożony z samych maleńkich miniaturek" jest czymś co lubią, a nie zagajnik, który notabene posadzony jest przy ogrodzeniu z sąsiadem aby zaoszczedzić sobie miejsca na działce. Chcesz mieć drzewa? kup większą działkę, zachowaj odstęp od sąsiada i sadź ile się pomieści.

Każdy jest obowiązany szanować wolność i prawa innych. Z tym art nie da się dyskutować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Równie dobrze możesz wybudować sobie dom w Lesie, będziesz miał dużo wysokich drzew dookoła i zero sąsiadów z trawnikiem. Będziesz mógł grabić liście i wozić taczką do woli. problemy wynikają z braku regulacji prawnych i organów wykonawczych w zakresie zagospodarowania działkii przestrzeni. I jeżeli nie będzie regulacji będą zawsze konflikty.

Zawsze znajdą się tacy, którzy będą narzucać swoją wolę innym. Dla innych właśnie "ogródek złożony z samych maleńkich miniaturek" jest czymś co lubią, a nie zagajnik, który notabene posadzony jest przy ogrodzeniu z sąsiadem aby zaoszczedzić sobie miejsca na działce. Chcesz mieć drzewa? kup większą działkę, zachowaj odstęp od sąsiada i sadź ile się pomieści.

Każdy jest obowiązany szanować wolność i prawa innych. Z tym art nie da się dyskutować.

 

Kurde ile lat ma to drzewo, że tyle liści z niego leci? Pamiętasz jak go sadził?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W krajach z wyższą kulturą i cywilizacją, nie ma płotów ogradzających działkę, nikt drzewa na granicy nie posadzi bo jeżeli naruszyło by prawo własności czy to przez koronę czy korzenie to w odszkodowaniu by się nie wypłacił.

 

Chyba nie byasz w cywilizowanych krajach. Starczy przejrzeć zdjęcia ogródw w google i zobaczyć jak blisko granicy rosną duże drzewa w pielęgnowanych ogrodach.

Po prostu w cywilizowanych i dla cywilizowanych ludzi krajach drzewo jest wartością a nie przeszkodą.

 

Nikt też nie wejdzie na teren działki (mimo że nie ma ogrodzenia) bo właściciel może go zastrzelić. .

\

 

Nie ma takiego prawa w Europie. Nawet osobę, która wtargnęła bez pozwolenia najpierw trzeba wyprosić , o ile nie jest w sposób oczywisty agresywna.

Nawet w Stanach Zjednoczonych powoli wycofują się z zapisów z czasów "dzikiego zachodu" i coraz więcej Stanów wprowadza cywilizowane regulacje.

 

Masz faszystowskie zapędy i tyle.

Zastrzelić, zabić, wyciąć, wybetonować, postawić zasieki i podpiąc pod prąd. MOJE!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga Elifro,Szanowny Sufixie, moim zdaniem oboje się troszkę zagalopowaliście. Powinno być gdzieś pomiędzy tym co postulujecie. Poszanowanie prawa do prywatności i własności sąsiada i zrozumienie sąsiada do naszej aktywności i tego co robimy/posiadamy. Niech za przykład posłuży sytuacja z życia wzięta.

Moi rodzice mają starą czereśnie ok.2,5-3m od granicy działki. Drzewo duże, rozłożyste (chociaż przycinane) dające obficie duże, soczyste i smaczne owoce. Drzewo rośnie tam od ponad 30 lat (na sąsiedniej działce był wtedy ugór i nieużytek, sąsiedzi wybudowali się jakieś 20 lat tamu - wiem bo sam polewałem ich betonowe stropy w dzień, dwa po ich wylaniu). Sąsiadów trochę wkurzało coroczne opadanie liści - doskonale ich rozumiem. Mnie pewnie też by wkurzało. Pomimo tego że nad ich działką nie było gałęzi (jak pisałem drzewo było przycinane). Ale wiatr robił swoje. I w tym miejscu prawo sąsiadów powiedzmy "nienaruszalności ich własności" zostawało jednak naruszane. Ale moi zdaniem po to ludzie są rozumni żeby móc się dogadać. Więc co roku aby ulżyć sąsiadom w grabieniu i zamiataniu ojciec za ich zgodą i jawnie, otwarcie, w biały dzień, chodzi do nich ze dwa razy na jesieni i grabił im te liście, przerzucał do nas i u nas je sprzątał z trawnika. Dodatkowo zawsze jeszcze dostawali wiaderko (mniejsze lub większe w zależności od ilości owoców) świeżutkich, bardzo dobrych czereśni. O tym co sobie zerwali sięgając sami do gałęzi (wychylając się na naszą stronę) to już nie wspominam. I tak już od ładnych kilkunastu lat żyją sobie w zgodzie i symbiozie moi rodzice ze swymi sąsiadami. A morał z tego jest krótki i chyba wszystkim znany - takich mamy sąsiadów jak ich sobie wychowamy :D Żart oczywiście. Morał jest taki że dwóch rozumnych i chcących się dogadać zawsze się dogada.

To są na tyle trudne kwestie że ciężko je uregulować prawnie. Bo zawsze będzie ktoś niezadowolony. Jak powiedział kiedyś znany polski taternik (nie pamiętam nazwiska) - "życie w społeczeństwie zorganizowanym wymaga wielu wyrzeczeń". Wprowadzając sztywną granicę 4 m dla drzewa od granicy działki może się zdarzyć że przez wiatr i tak dużo liści będzie u sąsiada i może go to słusznie irytować. I tak problemy można by mnożyć. Ale po co je mnożyć skoro można je rozwiązywać.

Osobiście nie jestem zwolennikiem wielkich płotów:bash: i szczelnych żywopłotów ale kto chce proszę bardzo. Dla mnie ideałem jest to co widziałem w Danii, gdzie mało kto ma płot na granicy działki. Jeśli już to jakiś niski symboliczny pół metrowy albo może 1m. Często jakiś żywopłocik na metr wysoki. A od frontu często nic - po prostu trawnik do chodnika. A jeśli już jakiś płot to symbolicznie a nie szczelny 2m. Tylko aby to zadziałało i aby nikt nam tego trawnika nie "naruszał" potrzebna jest kultura i poszanowanie dla innych i ich własności. Potrzebna jest zmiana naszej świadomości aby wychodząc z psem nie nafajdał on na trawnik sąsiada a jeśli już to tylko na nasz. A u nas psy biegają samopas. Jak jeden mój sąsiad wyjeżdża to jego dwa psy biegają po ulicy i kopią kwiatki innej sąsiadki która akurat nie ma jeszcze frontowego ogrodzenia. Gdzie tu kultura i odpowiedzialność za swoją własność? O braku złodziejstwa i wandalizmu nie wspominając. To znaczy że w Danii można zostawić narzędzia, dzieci mogą zostawić zabawki i w ogóle co tam chcesz na trawniku czy podjeździe na noc i wiesz że rano te przedmioty będą na tym samym miejscu(i mówię to o dużym mieście a nie o małej wiosce na końcu kraju). A nie jak u nas wszystko do szop i garaży bo ukradną. Przecież u nas często budowę rozpoczyna się od budowy zamykanej szopy na narzędzia i grodzenia terenu. A zdarzają się także kradzieże położonych w budowanym domu przewodów, grzejników czy rynien (mojemu wujkowi wyrwali rynny). I dopóki to się nie zmieni (nasza mentalność i kultura) będziemy skazani na podejrzliwość względem innych, na kłótnie z sąsiadami, na wysokie płoty żeby nie mieć problemów, i na ciąganie się po sądach aby wyjaśnić czy korzenie drzewa sąsiada już do mnie przerosły czy jeszcze nie. I jak opisywała jedna z forumowiczek na wytruwanie przez sąsiada jej roślinek wzdłuż granicy działki. I nagrywanie się, straszenie ekspertyzami specjalistów, policją, sądami itd.

My wszyscy musimy się najpierw zmienić a wtedy szczegółowe zapisy prawne niech są, ale niech są w kodeksie jako ostateczność a nie do częstego stosowania przez obywateli którzy powinni zajmować się czymś innym.

Tyle chciałem powiedzieć w tym względzie;)

PS. Wcale się nie dziwię dlaczego Duńczycy wg badań są jednym z najszczęśliwszych narodów na Ziemi - bo nie zajmują się głupotami uprzykrzającymi im życie tylko żyją sobie spokojnie pracując i wypoczywając. Przy okazji pozdrawiam Duńczyków:bye:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy niektórych postach popłakałam się ze śmiechu. Więc do śmiechu jeszcze powiem, że mnie najbardziej wkurzają przelatujące samoloty i paralotniarze co do okien zaglądają. I wrzeszczę: gdzie mi tu nad moim domem latasz. A jak na urodziny dziecka chcę balony wypuścić to się do lotniska z pismem udaję.:bash:

A generalnie liczę, że sąsiedzi coś posadzą bo cień będę miała, a lubię cień. A za liście to jeszcze podziękuję bo najlepsze na kompost.

A tak na poważnie: to najgorszy sąsiad to taki co pali śmieci, jak nie przy domu, to w piecu. Słodki swąd palonego plastiku i świadomość, że ktoś w rodzinie może od wdychania tego umrzeć na raka.

Pozdrawiam Wiktoria

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co z tego,że ktoś posadzi drzewo nawet 10 m od granicy - liście i tak polecą tam gdzie je wiatr zaniesie, nawet dalej niż do sąsiedniej posesji.

Nie ma siły - i tak będziemy grabić na swojej działce liście sąsiada zza trzeciego płotu. Nie ma siły - wiatr nie uznaje granic.

Dlatego w sumie nie ma różnicy czy drzewo rośnie 3m od płotu czy 10 m. Jak urośnie duże liście i tak polecą gdzie chcą.

 

Moja znajoma została wręcz "zmuszona" w imię "dobrosąsiedzkich stosunków" wyciąć swoje drzewa owocowe, bo sąsiad chciał mieć idealnie czysty trawniczek i każdy listek zbierał do reklamówki, a nawet zrywał z krzewików co by nie spadły na ziemię.

 

U moich rodziców od dziada pradziada rośnie niewielki lasek - kilkadziesiąt drzew różnego gatunku, dęby, lipy, jesiony, brzozy. Kiedyś nikt wokół tego lasku nie mieszkał, teraz pobudowali się ludzie. A wiatr hula jak chce i każdy ma na swojej posesji tony liści. Co w tej sytuacji ? Wyciąć? Staramy się co roku na jesieni wygrabić liście i sprzątnąć - ale nowi sąsiedzi też mają co robić. Na szczęście wyznają zasadę,że to oni " przyszli" pod ten lasek , a nie lasek pod ich domostwa i godzą się na taki układ.

 

Zróbmy wszędzie iglakową pustynię - nie trzeba będzie sprzątać liści; załóżmy sztuczne trawniki - nie trzeba będzie kosić ... i tak można by dalej wymyślać, co by się nie napracować koło własnego domu ...

 

Jaki to ma sens?

 

Czy ktoś się zastanawia ile takie drzewo produkuje tlenu i jak dobrze jest mieszkać wśród drzew? Ale co tam ... najważniejsze są liście...

 

Przepraszam za sarkazm,ale ( poza oczywistymi złośliwymi działaniami sąsiadów) nie rozumiem takiego anty-stosunku do sprawy drzew.

Edytowane przez gahan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pieknyromek - zgadzam się z Tobą z wyjątkiem tych liści: ja bym nie pozwolił, żeby sąsiad mi u mnie te liście grabił, sam bym je sobie sprzątnął i w ogóle by mi to nie przeszkadzało.

W ogóle: co Wy z tymi liśćmi macie? Gahan dobrze pisze: liście fruwają wszędzie, czy mamy drzewa u siebie czy nie, to element krajobrazu i przyrody.

Z trawnika zbiera je kosiarka a z rabat posprzątacie na wiosnę i tak je trzeba będzie ogarnąć i przeczyścić (o ile ktoś ma).

Zacznijcie zamiast czepiać się liści zacząć czepiać się tego co sąsiedzi palą w piecach. Ja wolę tonę liści zamiast trującego dymu palonych odpadów typu plastiki, buty, szmaty, gumy, płyty meblowe, czy też miał węglowy palony w piecu nie do tego przeznaczonym.

To jest zagrożenie a nie liście.

Zagrożeniem jest bandycki zwyczaj grzania sobie wody na mycie, paląc śmieciami w piecu - taki polski wsiowy zwyczaj.

 

Ja mam dużą wierzbę płaczącą i brzozy. Na swojej działce i niestety sąsiad musi te liście czasem sprzątnąć, ale ja nie mam wyrzutów sumienia. Nie ogrodzę się 20 metrowym, szklanym murem, żeby mu listki zatrzymać. Jak mi zwróci uwagę to poproszę go o niepalenie w piecu węglowym bo mnie dym z jego komina zimą bardzo przeszkadza i tyle...

Na razie jednak zgrzytów nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pieknyromek, idea piękna - wręczanie sąsiadom wiaderka/misy owoców za uciążliwość opadających liści.

Warte propagowania.

 

Też tak uważam. Powiedzmy 5 wiaderek dla mnie a 1 dla sąsiada. Podejrzewam że mnie by też takie liście sąsiada na moim podjeździe irytowały ale nie do tego stopnia żebym wyrzuty mu z tego powodu robić.

Tu oczywiście nie chodzi o to czy damy sąsiadowi owoce czy nie, ale ogólnie o wypracowanie takiego modelu sąsiedzkiego współżycia aby każdy to akceptował. Jeden sąsiad będzie się cieszył że ma liście na kompost, drugi zagrabi ale popsioczy pod nosem, trzeci zrobi awanturę, czwartego da się udobruchać tym że samemu posprząta się liście z jego podwórka, piątego owocami z drzewa itd. itp. Chodzi tylko o to aby jakiś wspólny model wypracować, który będzie możliwy do zaakceptowania przez wszystkich. Czyli po prostu o zwykły ludzki kompromis:yes:

Tak na marginesie mi sąsiedzi jak wyjechali w czerwcu na urlop dali klucz od furtki i powiedzieli żebym sobie do nich poszedł truskawek nazrywać jak ich nie będzie bo zgniją. Kilka dni temu wiaderko ogórków dostałem od sąsiadki a odwdzięczyłem się dwoma dużymi cukiniami. Od innej sąsiadki dwa krzaczki mięty i 3 piwonie dostałem - jej też lada dzień cukinie sprezentuję. Czyż nie milej w ten sposób??? Ja wiem że nie z każdym się da, są tacy ludzie że się nie da dogadać(tacy muszą po prostu wymrzeć), co nie znaczy że nie należy próbować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piekny romek - gdzie się zagolopowałam? Przecież napisałam dokładnie to co ty :)

 

Moim zdaniem zagalopowałaś się trochę mówiąc o faszystowskich zapędach.

Poza tym zarezerwowałby sobie prawo do myślenia że duże, wysokie drzewo u sąsiada może być dla mnie z różnych powodów wkurzające i wcale nie muszę go uważać za jakąś dużą wartość. Kto chce niech tak uważa, ja też mogę tak twierdzić ale nie muszę. Mało tego może być wręcz zagrożeniem dla mnie, dla rodziny i mojego domu bo jak w trakcie wichury się złamie i spadnie na mój dach to już wesoło nie będzie. Co jednak nie oznacza z automatu że sąsiad musiałby je wyciąć z powodu mojego widzimisię. Tu by się trzeba zastanowić jak to rozwiązać zarówno na zwyczajnej ludzkiej stopie z sąsiadem jak i na poziomie zapisów w kodeksie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

piękny romek,

 

fajnie tak żyć z sąsiadami na dobrej stopie; fajnie, że SIĘ DA w taki sposób układać stosunki - czyli jest wola obu stron, ale wiemy,że o to co raz trudniej :(

 

Jedynie co mnie wkurza - to niesprzątanie liści - ja po swojej stronie wygrabię i zrobię porządek, a sąsiadowi to "zwisa" i tym sposobem mogę sobie do wiosny walczyć, bo wiatr ciągle nawiewa nowe partie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszecie o propagowaniu dobrosąsiedzkich stosunków, jednak zapominacie, że wiele osób kupuje sobie dom, aby właśnie sąsiadów nie mieć, a jeśli już nie wyprowadzą się na Marsa lub do lasu i owi sąsiedzi są to jak w najmniejszym stopniu uczestniczyć w ich życiu. Z reszta to słowo w Polsce jest bardzo źle nacechowane, sąsiad źle się kojarzy i nie dziwię się ludziom, że relacji z sąsiadami, z ich ogrodem i czymkolwiek co jest z nimi związane mieć nie chcą. Nie jest to kwestia aspołeczności, dzikości, lecz stylu życia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym zarezerwowałby sobie prawo do myślenia że duże, wysokie drzewo u sąsiada może być dla mnie z różnych powodów wkurzające i wcale nie muszę go uważać za jakąś dużą wartość. Kto chce niech tak uważa, ja też mogę tak twierdzić ale nie muszę. Mało tego może być wręcz zagrożeniem dla mnie, dla rodziny i mojego domu bo jak w trakcie wichury się złamie i spadnie na mój dach to już wesoło nie będzie. Co jednak nie oznacza z automatu że sąsiad musiałby je wyciąć z powodu mojego widzimisię. Tu by się trzeba zastanowić jak to rozwiązać zarówno na zwyczajnej ludzkiej stopie z sąsiadem jak i na poziomie zapisów w kodeksie.

 

Faszystowskie zapędy dotyczyły prawnych rozwiązań proponowanych przez Sufixa - czyli płoty odsunięte o 1 metr od rzeczywistej granicy, czy drzewa sadzone w taki sposób, by ich korzenie nie przechodziły na działkę sąsiadów, strzelanie do każdej osoby, która przypadkiem postawi nogę na twojej własności.

Przecież to propozycje osoby ogarniętej paranoją, a nie członka społeczeństwa.

 

 

Prawo cywilne jest bardzo jednoznaczne w kwestii zagrożeń jakie może stwarzać sąsiad sąsiadowi i w związku z tym całkowicie wystarczające dla kulturalnych, cywlizowanych ludzi. Dokładnie wyjaśnia, co nalezy zrobić w opisanych przez ciebie sytuacjach i kto ponosi odpowiedzialność za stwarzanie zagrożenia.

 

Z jednym tylko się nie zgodzę - jeśli kogoś przyroda wkurza, nie powinen po prostu mieć z nią kontaktu. Nie chodzi o to by komuś zabraniać "nie lubienia drzew", tylko pytanie, dlaczego taka osoba wybiera dom z ogrodem, któy jest częscią przyrody. Można przecież kupić w tej samej cenie mieszkanie w bloku, z dozrocą, który liście będzie grabił. Czyli osoba, która nie lubi drzew po prostu podjęła złą decyzję w nieuchomościach i utrudnia życie tym, którzy podjęli dezycję zgodną z ich upodobaniami. I tym samym narusza ich prawo do kontaktu z przyrodą.

 

Czy ciebie nie irytuje, jak ktoś, kto boi się jeździć, wsiada za kierownicę i jedzie przed tobą 40 km/h na szosie a ty nie możesz go wyprzedzić? Nie uważasz, że taka osoba lepiej by zrobia dla społeczeństwa, gdy by po prostu zamiast jechać samochodem pojechała komunikacją publiczną? Takie działanie na drodze świadczy o egoizmie, braku wyobraźni, braku szacunku dla pozostałych kierowców.

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jest to kwestia aspołeczności, dzikości, lecz stylu życia.

 

Nie zgodzę się. To aspołeczność.

Jesli ktoś nienawidzi ludzi od takiego stopnia, to po prostu powinen kupić pustelniczą działkę.

A skoro ją na takową nie stać, trudno, niech dostosuje się do społeczeństwa.

 

Ja naprawdę nie mogę zrozumieć, dlaczego ludziom przeszkadza fakt, że ktoś zajrzy na ich posesję. Może mam bardziej protestanckie podejście do życia ("nie mam co ukrywać"), jak w krajach zachodnich?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja naprawdę nie mogę zrozumieć, dlaczego ludziom przeszkadza fakt, że ktoś zajrzy na ich posesję.

 

Elfir - wszystko ok , ale jeśli Twój sąsiad zamiast porządku funduje Ci pod płotem składowisko rupieci - to ostatecznie trzeba się od niego odgrodzić jakąś zasłona - z roślin czy tez ogrodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skula - oczywiście, że przesłania się brzydkie widoki. Ale czy masz tego sąsiada z bałaganem ze wszytskich trzech stron?

Małe działki się rzeczywiście dość szczelnie grodzi, bo cięzko na nich uzyskać "nawiązanie do otoczenia". Ale ile razy mam powtarzać, że pisząc o szczelnych żwyopłotach mam na myśli wielkie działki?

 

http://images64.fotosik.pl/34/d368b19b44c12a7f.jpg

 

Gdyby i właściciel działki i jego sąsiedzi mieli obsadzone różną roślinnością (drzewa i krzewy) granice działek toby mieli, kazdy z nich, wrażenie przebywania na śródleśnej polanie. Bo urozmaicona roślinnośc, nawet liściasta, przesłaniałaby domy i potęgowała wrażenie przestrzeni (do kompozycji ogrodu byłaby włączana zieleń sąsiada).

 

W przypadku szczelnych żywopłotów dookoła, ogród kończy się na żywopłocie. Jest jak szczelnie ogrodzony wybieg, a nie fragment polany.

 

Robiłam projekt, gdzie sąsiad naprzeciw miał u siebie lasek brzozowy. Na szczęście inwestorka była rozsądna i kochała rośliny, wiec zamiast przejąć się, że brzozy będa brudzić jej działkę, cieszyła sie, że ma już wyrośnięte drzewka widoczne z tarasu. Na tle brzóz zaprojektowałam rabatę z dereniami i tym samym włączyłam brzozy do kompozycji ogrodu, zamiast się od nich odcinać wysokimi świerkami czy żywotnikami. Brzozy beda zrzucac liście przede wszystkim na rabatę, gdzie zamienią się z czasem w żyzną ściółkę. Trawnik w tamtym miejscu jest ograniczony do minimum, żeby nie trzeba było go grabić.

Wyższe iglaki są tylko na wysokości budynku gospodarczego sąsiada oraz w linii, gdzie okna domów są naprzeciw siebie i sąsiedzi mogliby do siebie przypadkiem zaglądać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...