JoShi 12.09.2006 15:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 Mam młodszą siostrę, która ciągle jest na cos "chora". Dziewczyna ma 22 lata. Już zdążyła zachorować na białaczkę, rozliczne choroby jajników nerki, anemie, poważne problemy z jelitami, serce, wyrostek (wycieli jej hihihi), i nie wiem co jeszcze. Kilkukrotnie była hospitalizowana z powodu tajemniczych bólów jamy brzusznej o niezidentyfikowanym pochodzeniu. Ostatnio jest bezpłodna. Na początku rodzina się przejmowała. Po jakim czasie jak zaczęła mdleć w dziwnych okolicznościach i ostentacyjnie łapać się za serce niektórzy z nas przestali reagować. Wiec przy tych co nie reagowali nie miewała ani omdleń ani duszności ani innych palpitacji. Kiedy mieszkała u mnie ponad rok nie zemdlała ani razu. Potem mieszkała u brata. Na początku omdlewała ale potem jej przeszło. Natomiast u rodziców w domu mdleje prawie przy każdej wizycie. Obserwując jej rozliczne choroby i cudowne ozdrowienia doszliśmy do wniosku ze jest hipochondrykiem. Jedyna osoba, która się martwi jest mama. Nie potrafimy jej wyjaśnić, ze dziewucha jest zdrowa jak rydz tylko ma taki sposób na bycie w centrum uwagi. Wkurza mnie to tym bardziej, ze mama jest osoba schorowana a martwi się na serio i odbija się to na jej zdrowiu. Poza tym denerwuje się ilekroć usiłujemy jej wyjaśnić, ze jedynym lekarzem z jakim powinna naprawdę spotkać się nasza siostra jest psychiatra. Niestety od jakiegoś czasu nasza siostra ma kolejna ofiarę. Jest to jej chłopak, który jeździ z nią po lekarzach i naprawdę się przejmuje. No i teraz mam zagwozdkę. Czy powinnam z nim porozmawiać i opowiedzieć mu o swoich obserwacjach i wnioskach ? Może to jest jedyna osoba, która może naprawdę pomoc mojej siostrze. Ja trochę tak prześmiewczo pisałam o jej zachowaniu, ale poważnie się martwię. Ona ciągle łyka jakieś lekarstwa i wreszcie jej zaszkodzą. Poza tym szkoda mi mamy, która się zamartwia. A i chłopak mojej siostry nie zasłużył sobie niczym na taki cyrk. Napiszcie. Spotkaliście się z taką sytuacją ? Co byście zrobili na moim miejscu ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paulka 12.09.2006 15:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 Hipochondria to choroba. Nerwica. Poważny problem natury psychologicznej. Sama siostra sobie nie poradzi (potrzebne leczenie)Nalezałoby pomyslec nad przyczynami takiego zachowania - co ją gnebi, czego się boi, co sprawia, że źle funkcjonuje.wszystko to jednak w przypadku, kiedy siostra faktycznie uważa, że jest chora, że potrzebuje lekarza itp Jesli zaś symuluje, udaje omdlenia i inne ataki, żeby cos osiągnąć albo - jak mówisz- zwrócić na siebie uwagę - to nie jest hipochondria Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paulka 12.09.2006 15:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 zapomniałam odpowiedzieć na pytanie Chłopak...cóż to zalezy czy to "poważna" znajomość, czy nie. Jeśli poważna - ja bym mu powiedziała. Jako bliska osoba może siostrtze duzo pomóc. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jola_K 12.09.2006 15:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 Paulka ma racje....Jesli to powazny zwiazek, powiedz.Jesli jest "zaangazowany" to sam wkrotce w nerwice popadnie, patrzac ciagle na jej ataki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kuleczka 12.09.2006 15:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 Mam wsród moich bliskich dwóch hipochondryków. Wnioski jakie mi się narzucają, to fakt, że na tą chorobę cierpią osoby o niskim poczuciu własnej wartości, pragnące ciądłego zainteresowania, troski, opieki. Niestety ich zachowanie powoduje odwrotny skutek: irytację, uśmiechy politowania, uciekanie od towarzystwa takiej osoby. Ryzyko jest takie, że nawet jesli hipopchondryk naprawdę zachoruje, nikt mu nie wierzy. Błędne koło......i bardzo trudno się z tym walczy.Uważam, że trzeba powiedzieć chłopakowi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 12.09.2006 16:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 hmmm gorzej jak kiedys siostra faktycznie moze sie zle poczuc i bedzie potrzebowac szybkiej pomocy lekarskiej a nikt jej nie uwierzy ale Paulka napisala prawde : hipohondryk to osoba jak najabrdziej chora , a ze nie na to na co sadzi ze jest chora to juz inna sprawa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 12.09.2006 16:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 Jesli zaś symuluje, udaje omdlenia i inne ataki, żeby cos osiągnąć albo - jak mówisz- zwrócić na siebie uwagę - to nie jest hipochondria Sugerujesz, ze hipochondria jest wtedy, gdy obiawy sa prawdziwe, ale spowodowane problemami psychicznymi? Nawet jesli jej zachowanie nie kwalifikuje sie do nazwania hipochondria to nie zmienia faktu, ze zarowno my jak i ona mamy problem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 12.09.2006 16:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 Joshi... a z facetem hmmm... tak sobie mysle... jak mocno zakochany i sie przejmuje to... po prostu moze nieuwierzyc Wam, bo zawsze ta ukochana osoba jest naj naj naj... i zadne rysy na idealnie nie maja prawa sie pojawic mozliwe ze uzna ze siostra faktycznie chora a to Wy macie cos nie ten... i sie zamiast przejmowac to opowiadacie niestworzone rzeczy o niej trudne moze byc przekonanie go ze ... macie racje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Żelka 12.09.2006 16:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 Może na początek zrobić wszystko aby siostra poszła do dobrego psychologa.., może nie koniecznie od razu do psychiatry, bo wiadomo jak ludzie na to reagują.., od razu są nastawieni na „nie”... Cos jest nie tak i trzeba się tym zająć. Nie lekceważyłabym jednak tych bólów, bo tacy ludzie mogą na prawdę odczuwać ból, choć nic nie musi fizycznie u nich być chore... Właśnie dlatego trzeba się tym zająć ale od właściwej strony... Dobra terapia powinna tu chyba pomoc. Tylko znaleźć dobrego psychologa... Co do tego, czy mówić chłopakowi, czy nie.., sama nie jestem pewna... Nie wiedziałabym czy powiedzieć i chyba bym nie powiedziała...,ale jak powinno się postąpić, tez nie do końca wiem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 12.09.2006 16:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 Joshi... a z facetem hmmm... tak sobie mysle... jak mocno zakochany i sie przejmuje to... po prostu moze nieuwierzyc Wam, bo zawsze ta ukochana osoba jest naj naj naj... i zadne rysy na idealnie nie maja prawa sie pojawic No wlaśnie... Sprawa jest poważna, bo między nimi jest coraz bardziej poważnie. A rozliczne dolegliwości mojej siosty wcale nie ustępują. Ja nie jestem przekonana, ze ona symuluje. Jestem natomiast przekonana, ze jest zdrowa. Ona zaś ciągle się na coś leczy. Macie jednak racje. Jak coś się kiedyś jej stanie to nie wiele osób uwierzy. Już nawet miałam ciężkie przejście z mamą. Miała do mnie pretensje, że się nie przejęłam bardzo tym, że moja siostra poraz kolejny wylądowała w szpitalu. Siostra zadzwoniła do mnie późnym wieczorem informując mnie o tym, że ją pogotowie zabrało od znajomych a ja poszłam ja odwiedzić dopiero drugiego dnia po południu. Straszny raban o to był. Lekarze wykluczyli wiele możliwości i zalecili bardzo nieprzyjemne badania jelit. To był czynnik uzdrawiający. Bóle przez dłuższy czas się nie pojawiały... Nie wiem, czy to nerwica, czy symulacja. Najgorsze jest to, że diagnozy lekarskie te, które stwierdzaja jakieś choroby znamy tylko z jej relacji. Kiedy mamy możliwość porozmawiać z lekarzem prowadzącym (np. w szpitalu) to zawsze jest tak samo. Rozkładanie rąk i kompletna bezradność w kwestii wskazania źródła dolegliwości. Najgorsze jest to, ze nie ma przepływu informacji między lekarzami. Ona za każdym razem idzie do innego i nikt nie ma żadnych informacji o historii jej "choroby". Gdyby było inaczej może ktoś zainteresowałby się i odpowiednio nią pokierował. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 12.09.2006 16:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 A ja bym się wstrzymała z mówieniem młodzieńcowi. Może zrozumieć nieco inaczej niż byś sobie życzyła i wtedy siostrze zafundujesz kolejny pasztet w życiorysie. Jeśli jest madry sam dojrzeje i dotrze do sedna sprawy, jeśli słaby, to i tak da nogę, ale przynajmniej nie będzie to Twoja wina. Świadomie piszę kolejny, bo najprawdopodobniej coś już się stało złego, co wpędziło dziewczynę w chorbę. Coś jej jest, ale czy to hipochondria, maski depresji, czy nerwica to pewnie lepiej żeby jakiś fachman dookreślił (jeśli uda się znaleźć takiego). Każda z możliwości dość kiepska. Żadna nie jest kategorią "winy" Twojej siostry jakkolwiek byłaby wkurzająca. W najlepszym razie wczuwa się w model jaki zna dobrze (schorowana Mama). Faktycznie ryzyko zbagatelizowania poważnych problemów jest tu konkretnym zagrożeniem. Zwłaszcza, że nie do końca przekonuje mnie Twoja diagnoza. Wyrostek - czy mam rozumieć, że lekarz oświadczył, że wyciął, ale zdrowy? Że przy pewnych osobach dziewczyna nie mdleje - może przy nich czuje się po prostu lepiej lub bezpieczniej. Nie wykluczam, że masz rację iż to czysta hipochondria i to użytkowa, ale nie jest to dla mnie tak 100% oczywiste na bazie podanych przykładów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 12.09.2006 16:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 Nie lekceważyłabym jednak tych bólów, bo tacy ludzie mogą na prawdę odczuwać ból, choć nic nie musi fizycznie u nich być chore... Sęk w tym, że każde najmniejsze nawet zainteresowanie to jak woda na młyn. Siostra tylko czuje sie gorzej. Ostatnio tak przegięła, że mialam ochote ja walnąć. Mieszka w tej samej miejscowości co mój brat, kilkaset metrów od niego. Do mojego brata przyjechali rodzice, o czym ona wiedziała. Prawie przez cały dzień nie przyszła się nawet przywitać, bo źle się czuła. Rodzice byli przekonani, że jest w pracy. Kiedy dowiedzieli się, że od rana jest w domu to mój tata mial minę jakby mu ktoś wymierzył policzek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 12.09.2006 16:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 A może badania kompleksowe w szpitalu? Wiem, że kosztuje ale w 2 dni zrobicie wszelkie analizy i będzie przepływ informacji.Ponadto można łatwo "przemycić psychiatrę - jesli wtajemniczycie lekarzy.Jest jeszcze taka opcja. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 12.09.2006 17:15 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 Zwłaszcza, że nie do końca przekonuje mnie Twoja diagnoza. Wyrostek - czy mam rozumieć, że lekarz oświadczył, że wyciął, ale zdrowy? OK nie musisz mi wierzyc. W sumie to nawet nie musisz wierzyc, ze mam siostrę Potraktuj to może czysto hipotetycznie i powiedz mi jak byś postąpiła przy założeniu, że to co mówię jest prawdą. OK ? Co do wyrostku: 1. Znana jest w naszej rodzinie historia jak to moja mamę w wieku kilkunastu lat kilka razy zabierano do szpitala, gdzie ból wyrostka przechodził po czym wracała do domu. Ktoś jej podpowiedział, żeby zasymulowała bóle i bedzie miała z głowy te "wycieczki". Tak zrobiła. Wycieli jej nie zupełnie chory wyrostek. 2. Decyzję o wycięciu wyrostka podejmuje sie na podstawie dośc prymitywnych badań. W zasadzie wystarczy zeznać ból w odpowiednim miejscu i drętwienie odpowiedniej nogi. Biorą na stół, wycinaja i po sprawie. Nikt nie robi USG, czy innych badań, bo jest bezpośrednie zagrożenie życia i jak by doszło do perforacji to byłby nieżly pasztet. To tyle na temat wyrostka. Co do omgleń. Kiedyś mdlala przy wszystkich. Teraz nie omdlewa przy tych, którzy dali jej do zrozumienia, że nie wierzą wjej choroby. Nie sadzę, żeby miała podstawy, żeby czuć się przy nich bezpieczniej. Za to omdlewa przy matce, przy chłopaku, przy dalszych znajomych niezorientowanych w temacie i przy obcych. Ma szerokie spektrum. Co do innych pobytów w szpitalu: 1. Serce. Leżała w szpitalu i chodziła z takim specjalnym aparatem monitorującym serce 24h/dobę. Zero dolegliwości. Wróciła uzdrowiona na jakiś czas 2. Poważne bóle brzucha. Przez 10 dni zrobiono jej prawie wszystkie możliwe badania (rzołądek, nerki, układ rozrodczy). Bez rezultatów. Uzdrowiła ją propozycja wykonania bardzo nieprzyjemnego badania jelit. Odmówiła dalszego leczenia. Inne dolegliwości: 1. Rzkoma białaczka. Nigdy nie podjęła leczenia. 2. Anemia. Podobno brała jakieś leki (nikomu nie podała nazwy). Po pół roku została chonorowym dawcą krwi. To chyba najbardziej spektakularny sukces medycyny polskiej jaki znam. 3. Punkcja z powodu chorych zatok. Nikt nigdy nie widział kliszy z prześwietlenia głowy, które sie z regóły wykonuje przy tej dolegliwości. 4. Nadczynnośc tarczycy. Nie podjęła leczenia. 5. Różnorakie dolegliwości jajników. To są dolegliwości, które ma od czasu do czasu kiedy akurat nie choruje na cos innego. Ostatnio bezpłodność. 6. Niewyjaśnione omdlenia z którymi nigdy nie poszła do lekarza. 7. Kamienie nerkowe. Chyba brała jakieś leki, ale nikt nie wie jakie. Na kamienie zachorowała po tym jak mój mąż zaczął opowiadać jak kiedyś chorował i jak to wyglądało i jakie było bolesne. To wszystko na przestrzeni czterech lat. Siostra jest mlodsza ode mnie o 10 lat. Znam ja od pieluchy. Przez 18 lat nie chorowała (np raz w życiu na zapalenie płuc i czasem na grypę, jak każdy). Nie pisze tego wszystkiego, żeby ją ośmieszać. Widzę to właśnie tak. Chciałabym pomóc jej i reszcie rodziny, tylko nie wiem jak. Mam ja posadzić i wyłożyć jej całą kawe na ławe ? Czy mam robić podchody ? Do tej pory uważaliśmy, że ignorowanie będzie dobrą metodą. No ale zawsze znajdzie ktoś, kto sie przejmie. I wracamy do punktu wyjścia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 12.09.2006 17:20 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 A może badania kompleksowe w szpitalu? Wiem, że kosztuje ale w 2 dni zrobicie wszelkie analizy i będzie przepływ informacji. Ponadto można łatwo "przemycić psychiatrę - jesli wtajemniczycie lekarzy. Jest jeszcze taka opcja. To jest myśl, ale trzeba by poczekać, aż siostra sama się do szpitala położy. Bo to nie tak łatwo wysłać ją do lekarza. Jest w tym trochę przewrotna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
selimm 12.09.2006 17:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 Placebo... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 12.09.2006 17:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 A może badania kompleksowe w szpitalu? Wiem, że kosztuje ale w 2 dni zrobicie wszelkie analizy i będzie przepływ informacji. Ponadto można łatwo "przemycić psychiatrę - jesli wtajemniczycie lekarzy. Jest jeszcze taka opcja. To jest myśl, ale trzeba by poczekać, aż siostra sama się do szpitala położy. Bo to nie tak łatwo wysłać ją do lekarza. Jest w tym trochę przewrotna. Joshi - jak się zaczną ostre bóle brzucha (lub zemdleje) wzywasz pogotowie - jedziesz z nią do szpitala i załatwiasz akcję Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 12.09.2006 17:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 Joshi - jak się zaczną ostre bóle brzucha (lub zemdleje) wzywasz pogotowie - jedziesz z nią do szpitala i załatwiasz akcję OK... Przyczajam sie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jola_K 12.09.2006 17:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 Wyrostek - czy mam rozumieć, że lekarz oświadczył, że wyciął, ale zdrowy? Znam taki przypadek u mnie w rodzinie. Kuzynke bolalo baaaaaardzo w prawym boku - diagnoza wyrostek i od razu na stol. Lekarz po nacieciu i dotarciu do delikwenta stwierdzil ze wyrostek nie jest w stanie zapalnym - ale i tak go wycial, a ze jakis kumaty byl to postanowil poszperac jej w brzuszku i poszukac, co tam moze ja tak bolec. Znalazl - torbiel/cyste na prawym jajniku (dziewczyna miala wtedy 15 lat). Co do hipochondrii tez znam przyklad pana, 35lat, jakies 1,90 i non stop przebywa w szpitalach bo twierdzi, ze boli go "brzuch" (szeroko pojety - nie wiem co dokladnie go boli). Tam go skanuja wzdluz i wszerz - i nie potrafia znalezc przyczyny. Przepisuja mu cos - i wraca do domu. Jakis czas jest spokoj. Ale ten gosc - byly facet mojej przyjaciolki, to faktycznie neurotyk - ostatnio okazal sie damskim bokserem i podniosl swe wielkie lapska na swoja kobiete - drobniutka, filigranowa osobke Od tego czasu jest singlem. Sprawe zgloszono gdzie trzeba! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 12.09.2006 17:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2006 Zwłaszcza, że nie do końca przekonuje mnie Twoja diagnoza. Wyrostek - czy mam rozumieć, że lekarz oświadczył, że wyciął, ale zdrowy? OK nie musisz mi wierzyc. W sumie to nawet nie musisz wierzyc, ze mam siostrę Potraktuj to może czysto hipotetycznie i powiedz mi jak byś postąpiła przy założeniu, że to co mówię jest prawdą. OK ?. JoShi, nie mówię, że Ci nie wierzę . Nawet to podkreśliłam. Ale chciałam wiedzieć co lekarz powiedział PO wycięciu wyrostka. Że dostać się na stół można bez trudu to raczej wiem i to ani nie potwierdza, ani nie podważa Twojej tezy. Natomiast diagnoza PO zabiegu - coś by mówiła (nawet jeśli o wyjątkach od reguły). Co bym zrobiła? Do końca oczywiście nie mogę być pewna, bo to wciąż naskórkowy przekaz. Ale jak mówiłam, chłopakowi na razie bym nie mieszała w głowie. To nikomu nie pomoże. Poza tym - chyba zrobiłabym to o co jej (świadomie czy nie) chodzi: zwróciłabym na nią uwagę. Co prawda ignorowanie dobre jest w tresowaniu (ludzi też), ale tu problem zbyt poważny i zbyt złożony. Starałabym się przy tym: a. powściągnąć irytację (którą Ci pewnie niełatwo ukryć) b. skupić się na siostrze i szukaniu tego co naprawdę ją gryzie (a nie na rozliczaniu kolejnych niekonsekwencji w jej rozczulaniu się nad sobą) c. okazać zainteresowanie aktualną chorobą na tyle duże, by udało się zgromadzić i obejrzeć jakąś dokumentację (czyli obiektywne wyniki badań), szczerze ucieszyć się z dobrych i czekać na następne i znów życzliwie się zainteresować. Jak już zgromadzi się kilka żelaznych dowodów (sam fakt że nikt nie widział, to nie jest żelazny dowód), że jej niepokoje okazały się (na szczęście!) chybione. Położyć je na stole i pogadać. Sięgając do tego co ktoś tu jest napisał "jest chora, ale nie na to co myśli że jest chora" i oferując ŻYCZLIWĄ pomoc zastanowić się razem u kogo chciałaby poszukać pozasomatycznych przyczyn dolegliwości. Poza wszystkim: masz rację, że robi sobie konkretną krzywdę, albo się zatruje lekami, albo przy kolejnym niepotrzebnym zabiegu złapie WZW C czy inne świństwo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.