Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Ochota


gościa

Recommended Posts

...I teraz po tem wszystki mam ochotę na romans, nie nową miłość, nie rozwód i nowego meża, tylko na fizyczne kontakty z kimś.

...

Nie zrozumcie mnie źle - nie chcę ukarać sowjego męża.

...

Chcę coś przeżyć, sprawdzić czy jeszcze mogę.

Poczuć się znów piekna i seksowna.

...

pójdę z Tamtym i nie będę żałować.

 

 

Czytajcie dokładnie co Ona pisze.

Teraz to on musi budować "wieź" a ona musi tylko pozwolić na tą budowę.

 

A żałować nie ma czego. Za jakiś czas zapomnisz nie tylko imię ale i wygląd gościa.

Choc w Twoim przypadku jak to znajomy z pracy to troche kicha.

Najlepiej kompletnie nieznajomy z daleka.

Ale to już Twoje sprawy i wybory

 

A dzieci ? no cóż. Nikt by nie chciał żeby mu sie rodzice rozstawali.

Ale trwanie "bez więzi" to jak mieszkanie z kolegą - nie do przyjęcia :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 173
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Niktspecjalny miał arcję, wszytsko co ważne zostało już tu napisane, ale na to muszę odpowiedzieć

 

Czy ktos pamieta, ze w tym malzenstwie i w tym watku jest jeszcze dziecko?

 

Zaraz pewnie przeczytam, ze bez szczesliwych rodzicow dziecko nie ma szans na normalne dziecinstwo. A kto wyznacza norme?

 

No ale ze co ? nie zczailam postu nieco :lol:

Ze ma byc z mezem dla picu bo jest dziecko?

Tak wiec dla picu z mezem, jak ma ochote to sobie sie puszczac, to co ze ze znajomym tatusia...

A jak sie tatus dowie .... oj bedzie sie dzialo ....

a dzidzia w kaciku bedzie chlipac - uwazasz ze to normalne dziecinstwo?

 

Nie puszczać, tylko coś znowu przeżyć - a to różnica

jeśli nie rozumiesz to szkoda

ale pamiętaj, ze w życiu niespodzianki nie czekają tylko na innych, a Ty jesteś bezpieczna, dobrze, ze narazie masz fajnego i przystojnego męża (jak sama napisałaś) i szczerze życzę Ci by tak zostało,

 

nie zyczę Ci natomiast takich miesięcy łez, utraty ładnych kilku czy nawet kilkunastu kilogramów i problemów z poczuciem własnej wartości - zbyt radykalnie to oceniasz, a szkoda, bo znam Cię z wielu fajnych postów

 

dziecko - jeszcze za małe żeby pojąć o co chodzi, ale ciężko było, gdy płakało, bo mama płacze

 

ps. znajomy nie jest "wspólny", tylko mój ze srodowiska zawodowego, wiec takiej makabrycznej perfidii w tym nie ma

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesli ktos z Was uwaza, ze mial tzw. normalne dziecinstwo, niech mi wyjasni, co to znaczy na priva.

 

Swoje tez moge osadzac jako normalne. Ale byc moze ono odklada sie cieniem na moim malzenstwem? Albo na wpisach na tym forum?

 

Mozna plakac i uciekac tak samo przed ojcem, jak i ojczymem lub konkubentem matki, albo kolegami smiejacymi sie z bekarta... Dlaczego twierdzisz(cie), ze malzenstwo bez milosci jest gorsze niz rozwod vel nowe rodziny...

 

A po takim skoku w bok kto komu bedzie placic alimenty?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez względu na to co autorka wątku zdecyduje... i tak będzie kicha.

Ona nic nie zbuduje z mężem, który ją zostawił, upokorzył, zranił, sprawił, że czuła się jak - cytuję "kupa gówna"

Tym bardziej, że facet wcale się nie garnie do obowiazków małżeńsko- rodzicielskich

Dobro dzieci??? Paranoja!!!

Dzieci z takich trzymanych na siłe małżeństw to emocjonalne sierotki - mają mase problemów w dorosłym zyciu. Lepiej im oszczędzić takiej "normalności"

 

Wg mnie romans tylko skomplikuje sprawe.

Albo będzie beznadziejni i pozostanie niesmak i niechęć do samej siebie. Bo mało która kobieta przechodzi tak spokojnie -po skoku w bok- do swojej codzienności.

Albo będzie fajnie, czule, romantycznie...no i co wtedy? Będziesz gościa leżeć przy mężu i płakać za tamtym?

 

Poczekaj chwilę, niech się sytuacja wyklaruje.

I albo oboje wysilcie się trochę budując własne szczęscie

albo dajcie sobie spokój.

Nauczcie się żyć bez siebie.

 

I wtedy będziesz mogła "skakać" bez wyrzutów sumienia i rozważania swoich problemów na forum. Bo będziesz żyć dla siebie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.... ale pamiętaj, ze w życiu niespodzianki nie czekają tylko na innych, a Ty jesteś bezpieczna, dobrze, ze narazie masz fajnego i przystojnego męża (jak sama napisałaś) i szczerze życzę Ci by tak zostało,

...

 

Jesteś jak TVN 24.

Cała prawda, cała dobę

 

Nie obrażaj się bo popieram Cie w całosci i mimo młodego wieku doskonale Cierozumiem.

Przegadałem o takich sprawach już z setkami koleżanek :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I żeby była jasnosć - ja naprawdę życzę ci wszystkiego co najlepsze.

Wydajesz się bardzo nieszczęśliwą osobą. A przede wszystkim zagubioną, dlatego uwazam, że romans jeszcze bardziej pomiesza w twoim - i tak nie prostym - życiu.

 

I jeszcze jedno.

Ty i twoje dzieci to JUŻ rodzina!!! Tworzysz rodzinę z własnymi dziećmi!!!

Nie musisz na siłe "dorzucać" do kompletu tatusia.

 

Zastanów się - tak poważanie - co dzieci mają z tego, ze on z wami mieszka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie będę się usprawiedliwiać

jedyne co mogę napisać to, że nie ja pewnego dnia powiedziałam "juz Cię nie kocham", nie mi przestało się podobać to co między nami było

i nie wiem czy to moja wina, że on tak sie zachował - może byłam kiepską żoną; a może po prostu jest tak, że to taki "męski kryzys" - ze po prostu mu odwaliło........

 

.........wrócił to fakt, ale jak sam powiedział - nie odejdzie bo nie ma dokąd i ze to też jego dom,a poza tym kocha dziecko

rozwodu nie ma.......

 

 

.........chciałabym żeby mój mąz był taki jak rok temu

a nie zeby został i tylko z nami mieszkał

a nie mam siły juz walczyć

z reszta moze mam tylko mi sie już po prostu nie chce

 

 

Zgoda na powrot meza to jednoczesne danie mu kolejnej szansy, a kolejna szansa to chyba nie wiąże się ze zdradami prawda?

Albo mu dajesz szanse i jestes mu wierna probujac jednak naprawic to co was zaczelo dzielic ( wiadomo ze to nie nastapi od razu, moze byc bardzo powolne) , albo stwierdzasz jednoznacznie ze nie da sie naprawic tego zwiazku, rozchodzicie sie i wtedy robisz co chcesz.

Trzeba sie zdecydowac. Zycie w zaklamaniu to nie zycie ( a najbardziej wtedy cierpi dziecko).

Powodzenia i duzo szczescia Ci zycze.

 

Och Agnieszko, widzę że masz gotowe recepty na wszystko. Niestety życie nie jest czarno-białe. A najgorsze dla związku jest trwanie w takim marazmie właśnie, kiedy już nie można znaleźć płaszczyzny porozumienia :-? . Jeśli się nie zrobi czegoś radykalnego, to można tak latami (mam takich znajomych, którzy od paru lat nie wiedzą czy chcą być razem, ale się męczą, bo dzieci, bo dom itp.). Dziewczyna wyraźnie jeszcze czuje coś do męża i chce ratować związek, jednocześnie jest coś takiego jak urażona duma, ambicja i potrzeba zadośćuczynienia. Tego mąż Jej nie zapewnia, a tego ja bym na przykład oczekiwała po takim numerze, Chciałabym żeby na rękach nosił i przepraszał, zapewniał że żałuje itp. Tak powinien teraz postępować i docenić wielki gest swojej żony, a nie przyczłapać się i spocząć na laurach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieci z takich trzymanych na siłe małżeństw to emocjonalne sierotki - mają mase problemów w dorosłym zyciu. Lepiej im oszczędzić takiej "normalności"

Mam nadzieje, ze nie twierdzisz, ze w rozbitych zwiazkach jest im lepiej? I tamte sobie daja rade lepiej?

 

Byłoby cudnie, gdyby każdą rodzine tworzyła szczęśliwa mama, szczęśliwy tata, szczęśliwe dzieci. wszyscy usmiechnięci i kochający się nawzajem.

Ale życie TO NIE JE BAJKA i taki scenariusz nie zawsze się spełnia.

 

Ja uważam, że samotna matka może stworzyć dzieciom NORMALNY dom, moze nauczyć ich kochać, tworzyć normalne związki. Może tak nimi kierować, by wyrosły na szczęśliwych ludzi.

Bardzo ważne są tez oczywiście kontakty z ojcem i zdrowe relacje międziy matką a ojcem.

O wiele trudniej jest natomiast, gdy dziecko samo naogląda się chorej sytuacji w domu. Wtedy cięzko się spod tego wyzwolic.

 

 

A odpowiadając na twoje pytanie:

Nie da się powiedzieć co jest lepsze. To są bardzo indywidualne sytuacje.

Niemniej uważam, że jeśli dzieci są jedynym powodem utrzymywania małżeństwa, to nie ma to najmniejszego sensu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A najgorsze dla związku jest trwanie w takim marazmie właśnie, kiedy już nie można znaleźć płaszczyzny porozumienia :-? . Jeśli się nie zrobi czegoś radykalnego, to można tak latami (mam takich znajomych, którzy od paru lat nie wiedzą czy chcą być razem, ale się męczą, bo dzieci, bo dom itp.). Dziewczyna wyraźnie jeszcze czuje coś do męża i chce ratować związek, jednocześnie jest coś takiego jak urażona duma, ambicja i potrzeba zadośćuczynienia. Tego mąż Jej nie zapewnia, a tego ja bym na przykład oczekiwała po takim numerze, Chciałabym żeby na rękach nosił i przepraszał, zapewniał że żałuje itp. Tak powinien teraz postępować i docenić wielki gest swojej żony, a nie przyczłapać się i spocząć na laurach.

Amen

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niktspecjalny miał arcję, wszytsko co ważne zostało już tu napisane, ale na to muszę odpowiedzieć

 

Czy ktos pamieta, ze w tym malzenstwie i w tym watku jest jeszcze dziecko?

 

Zaraz pewnie przeczytam, ze bez szczesliwych rodzicow dziecko nie ma szans na normalne dziecinstwo. A kto wyznacza norme?

 

No ale ze co ? nie zczailam postu nieco :lol:

Ze ma byc z mezem dla picu bo jest dziecko?

Tak wiec dla picu z mezem, jak ma ochote to sobie sie puszczac, to co ze ze znajomym tatusia...

A jak sie tatus dowie .... oj bedzie sie dzialo ....

a dzidzia w kaciku bedzie chlipac - uwazasz ze to normalne dziecinstwo?

 

Nie puszczać, tylko coś znowu przeżyć - a to różnica

jeśli nie rozumiesz to szkoda

ale pamiętaj, ze w życiu niespodzianki nie czekają tylko na innych, a Ty jesteś bezpieczna, dobrze, ze narazie masz fajnego i przystojnego męża (jak sama napisałaś) i szczerze życzę Ci by tak zostało,

 

nie zyczę Ci natomiast takich miesięcy łez, utraty ładnych kilku czy nawet kilkunastu kilogramów i problemów z poczuciem własnej wartości - zbyt radykalnie to oceniasz, a szkoda, bo znam Cię z wielu fajnych postów

 

dziecko - jeszcze za małe żeby pojąć o co chodzi, ale ciężko było, gdy płakało, bo mama płacze

 

ps. znajomy nie jest "wspólny", tylko mój ze srodowiska zawodowego, wiec takiej makabrycznej perfidii w tym nie ma

 

 

Nie krytykuje, nie neguje,wiem ze w zyciu rozne zdarzaja sie niespodzianki.

Tylko , ze ja nie widze aby bycie z mezem i chodzenie spelniac swych rządzy do innego faceta moglo ze soba wspolgrac.

Wg mnie to nie moze sie udac. Ale to tylko wg mnie.

Dlatego pisalam ze moze lepiej rozstac sie z mezem skoro widzisz, ze i tak nic z tego nie bedzie i ulozyc sobie zycie na nowo, z kims kto bedzie Cie prawdziwie kochal.

A zycze Ci ze szczerego całego serca takiej milosci wlasnie.

Wiem , ze jestes w trudnej zyciowej sytuacji, cos trzeba postanowic, cos wybrac.

Dziecko plakalo bo mama placze - zapewne.

Ale czy mama bedzie szczesliwa bedac z tata bez milosci, od czasu do czasu robic skoki aby cos od nowa przezyc?

Gdyby Twoj maz tak do tego tez zaczal podchodzic? czy nie ranilibyscie sie tylko nawzajem?

oczywiscie wszystko co pisze to moje gdybanie, bo nie bylam nigdy w Twojej sytuacji, ale wszystko co pisze tu lub bede pisac, to nie po to aby Ci dogryzc, lecz aby porozmawiac z kims kto potrzebuje sie wygadac ( Tobą). Chce abys to wiedziala.

A zdrada - obojetnie z kim - ze znajomym wpsolnym czy nie wspolnym zawsze jest wstretna w moich oczach.

Jesli juz bym wybrala wariant - bede dla dziecka z mezem a kazdy z nas ma wolna reke, powiedzialabym mezowi o tym - ze bede z nim dla dzieka, ale zeby nie oczekiwal ode mnie wiernosci.

Tylko szczeroscią mozna budowac zdrowe, dobre sytuacje.

Zaklamaniem tylko zaklamane, a takie rodzą tylko nieszczęscie.

Zyczę Ci spokoju ducha, miłosci i szczescia.

Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie będę się usprawiedliwiać

jedyne co mogę napisać to, że nie ja pewnego dnia powiedziałam "juz Cię nie kocham", nie mi przestało się podobać to co między nami było

i nie wiem czy to moja wina, że on tak sie zachował - może byłam kiepską żoną; a może po prostu jest tak, że to taki "męski kryzys" - ze po prostu mu odwaliło........

 

.........wrócił to fakt, ale jak sam powiedział - nie odejdzie bo nie ma dokąd i ze to też jego dom,a poza tym kocha dziecko

rozwodu nie ma.......

 

 

.........chciałabym żeby mój mąz był taki jak rok temu

a nie zeby został i tylko z nami mieszkał

a nie mam siły juz walczyć

z reszta moze mam tylko mi sie już po prostu nie chce

 

 

Zgoda na powrot meza to jednoczesne danie mu kolejnej szansy, a kolejna szansa to chyba nie wiąże się ze zdradami prawda?

Albo mu dajesz szanse i jestes mu wierna probujac jednak naprawic to co was zaczelo dzielic ( wiadomo ze to nie nastapi od razu, moze byc bardzo powolne) , albo stwierdzasz jednoznacznie ze nie da sie naprawic tego zwiazku, rozchodzicie sie i wtedy robisz co chcesz.

Trzeba sie zdecydowac. Zycie w zaklamaniu to nie zycie ( a najbardziej wtedy cierpi dziecko).

Powodzenia i duzo szczescia Ci zycze.

 

Och Agnieszko, widzę że masz gotowe recepty na wszystko. Niestety życie nie jest czarno-białe. A najgorsze dla związku jest trwanie w takim marazmie właśnie, kiedy już nie można znaleźć płaszczyzny porozumienia :-? . Jeśli się nie zrobi czegoś radykalnego, to można tak latami (mam takich znajomych, którzy od paru lat nie wiedzą czy chcą być razem, ale się męczą, bo dzieci, bo dom itp.). Dziewczyna wyraźnie jeszcze czuje coś do męża i chce ratować związek, jednocześnie jest coś takiego jak urażona duma, ambicja i potrzeba zadośćuczynienia. Tego mąż Jej nie zapewnia, a tego ja bym na przykład oczekiwała po takim numerze, Chciałabym żeby na rękach nosił i przepraszał, zapewniał że żałuje itp. Tak powinien teraz postępować i docenić wielki gest swojej żony, a nie przyczłapać się i spocząć na laurach.

Alez kuleczka ja sie z Toba zgadzam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nawet do mnie odnosi sie w miarę po ludzku

 

- nie no, ludzki pan

 

 

Wracajac do tematu to chyba autorka watku ma ochote na skok w bok.

Czyli normalnie chce sie zlajdaczyc. I nie musze czekac poznej starosci aby tak to nazwac.

 

 

Podziw mój budza ludzie o tak bezkompromisowej postawie w ocenie ludzi

 

 

 

Ad rem

hmm, juz chyba lepsza jest otwarta niechęć niż obojętność...obojetność sprawia ze mawet nie czujesz czy istniejesz... o czym zreszta piszesz.

Jeśli jednak ustalicie ze będziecie razem dla dobra dziecka to ok.

 

Jezeli to zrobisz to albo rozpadnie sie to co jeszcze Cie laczy z mezem, albo twoj romans uratuje Twoje juz prawie nieistniejace malzenstwo. W sumie to za wiele nie masz do stracenia z tego co piszesz, wiec nic nie ryzykujesz, a decyzja nalezy do Ciebie.

 

podoba mi sie ta rada. Jak nie zrobisz żadnego ruchu nie masz szans na jakąkolwiek zmianę a status quo i tak Cie męczy, nieprawdaż?

A może ten pan to sprawa rozwojowa...

Zrób cokolwiek żeby ZŁAMAĆ obecny stan...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mnie tylko jedna rzecz dziwi ...

 

jak cos gosciowi nie pasuje to niech powie wykrzyczy albo wywrzeszczy Ci co i wtedy ew. bedziesz sie starała to naprawić ...

 

bo jeśli nie chce nawet powiedzieć to MOŻE mu poprostu szkoda domu i ci będzie siedział na karku aż się sama nie wyprowadzisz ... najlepiej bez rozwodu żeby nie musiał dzielić majątku (domu) ...

 

a swoja droga to budowa + male dziecko + praca obojga po wiele godzin to duze wyzwanie dla pary ... cholernie trza sie starac zeby bylo znośnie ... bo super to nie wiem czy sie da :-? :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając wszystkie wypowiedzi...wydaje mi się, że większość szanownych forumowiczów jest przeciwko trwaniu w takim stanie....większość uważa, że to nie ma sensu i że tym bardziej póście w tej sytuacji do łóżka z innym nie rozwiąże problemu....i ja też tak myślę

 

O jak krotko , prosto napisal ( ja tez tak myslę) - a ja motalam , motalam - jak zwykle :oops: jeszcze sie na mnie autorka obrazila chiba :oops: :(

Ale przynajmniej nie obłociła mnie, za co jej dzieki :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

A zdrada - obojetnie z kim - ze znajomym wpsolnym czy nie wspolnym zawsze jest wstretna w moich oczach.....

Czysto hipotetycznie.

Spotkałas w młodości innego faceta i wzięłas ślub. Kochasz go.

Teraz poznajesz faceta (obecnego męża), od razu iskrzy, od razu coś was łączy, oboje się sobie podobaci, oboje sie pragniecie...nie ruszy Cie to ??

Skąd wiesz ze wsród 6mld ludzi tylko ten jest najlepszy for you i nie ma żadnego innego który pasowałby do Ciebie jeszcze bardzie i którego pokochałabyś jeszcze mocniej ??

Akurat spotkałaś tego i tak wyszło. Przed nim widziałas ilu ?? Tysiąc ??

A gdzie jeszcze sześć miliardów ??

 

Druga sytuacja.

jak w harlekinie.

Wojna, mąż wyjeżdza i dostajesz info o ...kaput.

W końcu po latach poznajesz innego.

I jak w prawdziwym wyciskaczu łez luby wraca po 10 latach

Co wtedy ??

 

 

Piszesz bardzo fajne rzeczy ale nie zarzekaj się.

Życie sie zmienia lub kończy w kilka sekund.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MOże jestem inna, mniej lub bardziej od niektórych skomplikowana,

 

faktycznie wszytsko lepsze niż obecny stan, ale jak go zmienić, skoro on nie chce sie wyprowadzić, siedzi z nami, ma postawę - powiedziałabym - politycznie poprawną -ale nic poza tym

 

zdaje mi się, ze stchórzył, gdy zorentował się, że ja wreszcie pękłam

póki rozdawał karty, był hardy, okrutny, a teraz kiedy wie, ze tak w sumie wolałabym żeby odszedł - siedzi, nie daje pretekstu do wyrzucenia go, z resztą nawet gdyby dał to co?

walizka i rzeczy na bruk? zmiana zamków - zrobię to a on jutro zafunduje mi to samo

a jednoczesnie zostając nie zmienił podejścia, nie daje złudzeń, że mu zależy

dla mnie to nie ma sensu - jak powiedziałam chce w jedną lub drugą stronę

 

a ta wielka "zdrada"? - traktję to wyłącznie w kategorii fizycznej, potrzebuję poczuć o coś, o czym pisałam wyżej, co przez większość nie zostało zrozumiane. Nie mam złudzeń, z tamtym nie chcę wpólnej przyszłości.

Może dlatego traktuję to tak przedmiotowo, ze mam wrażenie, jakby on też to (z)robił - i co - boli, ale gdyby miało być OK, to przełknęłabym pigułkę bo i ona czegos w życiu mnie nauczyła

 

Ps. jabko, po raz kolejny wychodzi, że Ty mądry facet jesteś

jako jedyny dajesz mi prawo do tego do czego od zawsze mają prawo mężczyźni

 

i wcale sie nie obrażam, za duża na to jestem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak stracił hardość to możliwe że nie ma alternatywy.

 

A możesz napisać skąd ty wiesz o jego zdradzie ??

Oficjalnie Ci powiedział jak chciał odejsć czy jak ??

nie wiem, bo zapewnia, ze to nie o inną kobietę chodzi

 

ale wiesz są takie rzeczy kiedy kobieta "to wie", zwłaszcza, jak mężczyzna pewne rzeczy zaczyna "robić" inaczej.

 

I może właśnie dlatego, że nie wiem na pewno (a moze wiem tylko się oszukuję), to ciągle jeszcze z nim jestem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...