Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

A WOKOŁO JEST WESOŁO.........


ESKIMOS

Recommended Posts

To dopiero może być w konsekwencji śmieszne (czywiście nie dla Ziobry):

 

loj naiwny , naiwny , naiwny jako rekawicka :D :D

 

Zmienia jakos sobie prawo jak nie w lewo to na prawo...

na zas lub wstecz

i sie po kosciach rozejdzie :-?

och my paranoicy :D :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

rrmi, ty żyjesz w jakiejś paranoi?

Skoro tak, to wygląda na to, że ja też.

 

trudno się z Tobą nie zgodzić:):):)

 

wklejać codziennie powszechnie dostępne informacje i tak od wielu miesięcy....., to jakieś zadanie, misja, praca?????

 

He,hee :p :p :p

 

A nie vice versa, czarodzieju "wlasnego" zdania ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeżeli w miejsce piwa wstawimy wodę?

Bardzo chciałby zaspokoić ciekawość naszego ulubieńca. :lol:

Przecież to jedyna osoba na forum, która poświęca mi tyle uwagi. Chciałbym się jakoś zrewanżować. 8)

 

:D wprosilbym sie na taka huczna impreze ,ale... nie pijam wody :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeżeli w miejsce piwa wstawimy wodę?

Bardzo chciałby zaspokoić ciekawość naszego ulubieńca. :lol:

Przecież to jedyna osoba na forum, która poświęca mi tyle uwagi. Chciałbym się jakoś zrewanżować. 8)

 

:D wprosilbym sie na taka huczna impreze ,ale... nie pijam wody :wink:

 

do świąt juz blisko, a potem przez 20 dni hulaj dusza. :D Bo w maju ..................... 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to?

 

 

Działacz PO: Rozwodnikom wyrastają prostytutki

 

- Warszawę ogarnia choroba rozwodów. W takich skażonych rodzinach wyrastają prostytutki, bezdomni i żebracy. By przeciwdziałać temu wiarołomstwu, postanowiłem pokazać rodziny wzorowe, czyli pełne - wyjaśnia dr Stefan Lewandowski, autor wystawy "Pro Memoria" i działacz PO.

 

 

[...]

Jej autor Stefan Lewandowski, dr historii i działacz PO w Ożarowie, przez wiele lat uczył historii w technikum poligraficznym przy ul. Stawki. Teraz ma inną misję.

 

- Jestem za przywróceniem instytucji swata, który dobiera narzeczonych z tego samego kręgu. Związki międzynarodowe, czy ludzi z różnych części Polski, mają małe szanse przetrwania. A rozwód to najgorsza rzecz, jaka może przytrafić się rodzinie. Moja nie jest skażona patologią rozwodu - mówi z dumą.

 

I dodaje: - Jak jest ślub, to klamka zapadła i nie wolno się rozstać. Po rozwodzie dzieci się degradują.

 

- Skąd pan to wie? - pytam.

 

- Takie są moje przemyślenia - ucina Lewandowski.

 

W 2004 r. o pieniądze na wystawę poprosił ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego (PiS). We wniosku napisał: „Wystawa przyczyni się do zmniejszenia nakładów na służby ochroniarskie zwalczające bandytyzm, narkomanię i prostytucję. Przeciwdziała też napastliwej ť ofensywie rozwodniczej Ťliberalnych elit politycznych i artystycznych w mediach".

 

Pismo przekonało władze miasta. 10 tys. zł na metalowe stelaże do zdjęć dał Tadeusz Deszkiewicz, ówczesny szef biura promocji. - W rodzinach rozwodników szerzą się patologie. Sam pochodzę z rozbitej rodziny, ale na szczęście wyszedłem na ludzi. Podoba mi się idea promowania zdrowej rodziny - tłumaczy Deszkiewicz.

 

Kolejne 10 tys. zł na transport wystawy wyłożył urząd Pragi Południe. - Daliśmy pieniądze, bo premierę ekspozycji urządzono na naszym terenie - mówi Mateusz Mroz, były burmistrz Pragi Południe z rekomendacji PiS.

 

- Rodzice dla dobra dzieci nie powinni się rozstawać. Tym, którzy chcą się rozwieść, trzeba pomóc - przyklaskuje Lewandowskiemu Antoni Gut.

 

- Zgodziłam się na tę wystawę, bo było mi miło, że moja rodzina może być dla kogoś wzorem. Ale panu Lewandowskiemu odbiło i to, co teraz opowiada, jest głupie - denerwuje się posłanka Fabisiak.

 

Oprócz zdjęć na wystawie znalazły się też sentencje dr. Lewandowskiego, czyli "Refleksje małżeńskie", np. "Trudno o wiarygodnych polityków wśród wielokrotnych rozwodników" lub "Gdy się rodzina rozpada, narodowi grozi zagłada". - Takich złotych myśli mam już ok.150. Chcę je opublikować - mówi Lewandowski.

 

Autor wystawy szuka miejsca, gdzie mógłby na stałe umieścić swoją wystawę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Średnio śmieszne...

 

Roman Giertych zawsze deklarował, że chce prowadzić politykę prorodzinną. I wreszcie obietnicę spełnił. Wysyła rządową limuzynę i funkcjonariuszy BOR, by wozili na zakupy jego własną rodzinę, a potem odwozili ją do domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Średnio śmieszne...

Roman Giertych zawsze deklarował, że chce prowadzić politykę prorodzinną. I wreszcie obietnicę spełnił. Wysyła rządową limuzynę i funkcjonariuszy BOR, by wozili na zakupy jego własną rodzinę, a potem odwozili ją do domu.

Ale jakie praktyczne...... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Średnio śmieszne...

Roman Giertych zawsze deklarował, że chce prowadzić politykę prorodzinną. I wreszcie obietnicę spełnił. Wysyła rządową limuzynę i funkcjonariuszy BOR, by wozili na zakupy jego własną rodzinę, a potem odwozili ją do domu.

Ale jakie praktyczne...... :D

 

niestety najwyraźniej to Fakt Prasowy. :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pohybel żłobkom!

 

Likwidacja żłobków, a w zamian wydłużenie urlopów macierzyńskich do trzech lat - taką broń wytacza przeciwko niżowi demograficznemu posłanka Anna Sobecka, informuje "Metro".

 

Bez Anny Sobeckiej trudno byłoby wyobrazić sobie politykę prorodzinną naszego Sejmu, pisze gazeta. To jej zawdzięczamy tak głośne pomysły, jak rejestracja konkubinatów czy wypłacanie pensji gospodyniom domowym.

 

Bez Anny Sobeckiej komizm skazany byłby na zagładę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Premier Jarosław Kaczyński w rozmowie z "Rzeczpospolitą" stwierdził, że najgorsza część PRL tworzyła media elektroniczne w III Rzeczypospolitej.

 

:lol: :lol:

Tak się zastanawiałem kiedy ta oczywistość dotrze do Kaczyńskich. Media elektroniczne mają to do siebie, że wszystkie wypowiedzi polityków są na wyciągnięcie ręki. Można je sobie porównać, przeanalizować... wtedy wychodzą wszystkie kłamstewka.

Życie byłoby piękniejsze bez internetu - prawda panie Kaczyński? 8) :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

marzenie. :D

 

a tak się zarzeka, że on to nie wraca do polski ludowej. A tak mu sie tamte metody "pracy " nad ludem podobają.

 

to mi sie podoba

 

Obecne lustracyjne "ujawnianie prawdy" może paradoksalnie przybliżyć nam obraz PRL-u. Jeśli tylko nie ograniczy się do przedrukowywania esbeckich "wykazów" przez IPN, w których traktuje się żyjących ludzi jak przedmioty. Gdyby jednak cała ta akcja skłoniła ich do opowiedzenia swoich historii, tak jak stało się to z reżyserem słynnego "Rejsu" Markiem Piwowskim, to kto wie?

W najnowszym "Newsweeku" donosi on na siebie, że został agentem "po protekcji". Sam się zgłosił, ale to nie wystarczyło; trzeba było jeszcze mieć kogoś znajomego, kto by go w tych staraniach poparł. Ponieważ po nieudanej ucieczce na Zachód w latach 50., nie mógł dostać paszportu, poszedł po radę do kumpla z praskiego podwórka, wtedy oficera kontrwywiadu. Ten znalazł sposób: zapiszę cię jako szpiega, będziesz mi opowiadał jakieś głupoty, a po roku stwierdzę, że się zupełnie do szpiegowania nie nadajesz, ale to ja będę odtąd decydował o twoim paszporcie.

 

Historia jego błazeńskiego pogrywania ze Służbą Bezpieczeństwa jest nam dziś równie potrzebna jak kiedyś jego "Rejs" za PRL-u. Jak i wtedy, podejście Piwowskiego sprowadza cały ten rozdęty, sztucznie udramatyzowany spektakl ze złowrogą i wszechmocną agenturą do właściwych rozmiarów. Staje się jasne, że cała ta sfera życia była równie niepoważna jak reszta życia w tamtym kraju, bo trudno przecież, żeby było inaczej.

 

Dzisiejsze gniewne reakcje na tę bezprecedensową spowiedź Piwowskiego o jego kpinach za komuny świadczą o tym, że to pogrywanie sobie z komunistycznymi władzami, wyprowadzanie ich w pole - jest uznawane za coś, co bije w lustracyjne władze obecne! Okazuje się, że to, co robił Piwowski z kolegami władzom komunistycznym, IV Rzeczpospolita bierze dziś do siebie.

 

Jest taka anegdota, że kiedy bardzo źle widziany przez władze pisarz Leopold Tyrmand żalił się kiedyś: "Dlaczego oni mnie tak nie lubią?", Zygmunt Kałużyński miał mu odpowiedzieć: "Bo pan im ciągle sra na aureole". Oto, czego każda władza nienawidzi jednakowo mocno.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to interesujące że jest kilka osób które ciąglę wspomina PRL...

 

a co do Piwowskiego nie dziwię się że ten dumny z współpracy PAN, opiewany w salonach jako gwiazda na początku lat 90 zniszczył pewną zwykłą rodzinę w imię przypodobania się wyborczej jakoby to było normalne że córki uciekają z domu z pierwszym lepszym człowiekiem a rodzice mają sie na to zgodzić, jakoś ten Pan nie zrobił ciągu dalszego co się z tą "miłością" stało..., teraz przynajmniej wiadomo że pan P. i w latach 90 był zawsze gotów zadanie polityczne wykonać....

 

pewne rzeczy przestają być wesołe...

 

 

 

Bunt obrońców demokracji

 

Kiedy w 1993 roku wygrała koalicja SLD-PSL, a w dwa lata później Aleksander Kwaśniewski został prezydentem, dla milionów Polaków było to olbrzymie upokorzenie. Z czasem emocje zbladły, dziś nawet trudno je sobie przypomnieć, ale to był wielki szok - pisze Robert Krasowski, redaktor naczelny DZIENNIKA.

 

Mówiono o narodowej hańbie, o moralnym skandalu. Połowa Polski, która głosowała za Wałęsą, przez kilka lat nie mogła się z tych uczuć otrząsnąć. Jednak nie przypominam sobie nikogo, kto by nawoływał do buntu przeciw legalnie wybranej władzy. Nie pamiętam też nikogo, kto by nawoływał do bojkotu uchwalanego przez postkomunistów prawa. Wszyscy wiedzieli, że prawo to rzecz święta. Że demokracja opiera się na jednym - na bezwzględnym szacunku dla ustaw.

 

Zresztą, gdyby ktoś zapomniał, natychmiast by mu to przypomniano. Tydzień w tydzień na łamach "Gazety", "Polityki", a z czasem "Przekroju", ukazywały się teksty mówiące o potrzebie szacunku dla reguł demokracji i prawa. Pamiętam, jak krytykowano prawicę za to, że proponuje zabrać emerytury dla ubeków. Zawsze tym samym argumentem - nie da się tego zrobić w zgodzie z prawem. Tak samo było z majątkiem po PZPR, z przedawnionymi zbrodniami. To samo było z dekomunizacją, podobnie z lustracją. Kryterium legalności było rozstrzygające. Do wczoraj.

 

Teraz ci sami dziennikarze oznajmiają, że nie podporządkują się prawu. Bo im się ono nie podoba. Bo godzi w ich dumę. I wedle tej logiki Ewa Milewicz odmówiła wypełnienia oświadczenia lustracyjnego, Jacek Żakowski ją poparł, a Wojciech Mazowiecki otwarcie namawia do tego innych dziennikarzy.

 

To już nie jest kolejna odsłona sporu o lustrację. To coś zupełnie innego. To otwarte wystąpienie przeciw prawu. Prominentni dziennikarze oznajmiają, że w związku z różnicą poglądów prawo ich nie obowiązuje. Sejm nie zrealizował ich ustawodawczego zamówienia, a więc teraz oni nie posłuchają się Sejmu.

 

Czytam i nie mogę uwierzyć. Nie ma dziennikarzy w Polsce, którzy równie często używali argumentu świętości prawa, co Żakowski i Mazowiecki. A tu taka zmiana. Jak można bić Kaczyńskich za krytykę Trybunału Konstytucyjnego, a potem dowodzić, że samemu jest się ponad prawem? Jak można przez dziesiątki artykułów lamentować, że moralna rewolucja będzie łamaniem prawa, a potem samemu je łamać, i to ze znacznie większą ostentacją? Jak można ogłaszać, że państwo to my. Że prawo ma być nasze.

 

I ostatnie pytanie. Kto tu robi rewolucję? Czy piewcy moralnej rewolucji, czy jej wrogowie?

http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=34343

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
This topic is now closed to further replies.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...