marzycielka74 28.02.2007 16:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Lutego 2007 EVVA ! Wyobraż sobie że ja już od przeszło dwuch lat (z przerwami jak miałam doła) mam wydrukowany mój wymarzony projekt ,który stoi w widocznym miejscu w naszym pokoiku. Bywało nawet tak że kładłam sobie módomek pod poduszkę gdy szłam spać (ale głupia co). Trzy lata temu gdy nasza córeczka miała 2 latka pojechaliśmy z mężem do pracy do Niemiec (praca przy pomidorkach ,szpinaku itp.),mieliśmy być 2 mieś. a byliśmy 1 .OGROOMNIE TESKNIŁAM za córeczką,codziennie wyłam,no poprostu nie mogłam wytrzymać ,''na szczęscie '' nie było więcej za bardzo pracy i mogliśmy wrócic prędzej. Oczywiście ....wtedy także zabrałam ze sobą ''wymarzony domek'' Może co poniektóry z Was będzie się śmiał ze mnie jak Wam powiem(napiszę)że ja to ciągle mam na myśli ten dom ,nawet w nocy gdy idę do ubikacji to sobie rozmyślam o nim .Myślę sobie jak to będzie jak się będzie budował ,jak się mi tylko da to zaglądam do Waszych dzienników . Naokrągło zanudzam mężusia gadaniem o budowie ,on też pragnie tego domu choć . mnie tak bardzo jak ja (u mnie to już choroba NIEULECZALNA ) Myślę że jego to przraża,zresztą się nie dziwię. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 28.02.2007 21:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Lutego 2007 Marzycielko... w moim przypadku było nieco inaczej niż większość która opisuje tu swoje przypadki. Gdyby mi ktoś pięć lat temu powiedział że będę budował dom to bym na pewno mu nie uwierzył, nasze plany nie wykraczały poza chęć posiadania jakiegoś mieszkania. Ale w marcu 2002 obyliśmy nieoczekiwana rozmowę, która kompletnie odmieniła nasze plany. Mieliśmy o tyle ułatwione zadanie że mieliśmy mieszkanie, co prawda z niego nie korzystaliśmy, bo było ono w rodzinnej miejscowości mojej żony, a mieszkaliśmy jakieś 260 km dalej, ale był jakiś punkt zaczepienia. Jak pisałem w marcu padła propozycja, 'a może dom?', w kwietniu sprzedaliśmy mieszkanie, w maju kupiliśmy działkę, kupiliśmy projekt, załatwiliśmy cała papierologie i w marcu roku następnego ruszyliśmy z budową. Zrobiliśmy fundamenty i ... skończyły się pieniądze. Wtedy wydawało nam się to takie proste, bierzemy nieduży kredyt, budujemy ile się da samemu. Oj byliśmy naiwni, dziś na to patrząc powiedział bym że bardzo naiwni. Postawiliśmy stan surowy i skończył się kredyt.Bez okien, drzwi, bez czegokolwiek w środku i z długami zarówno u rodziny jak w banku (oprócz kredytu debet na koncie wykorzystany do końca). Nasze zarobki były wtedy marne, dodatkowe co miesiąc kawałek zarobków szedł na spłatę kredytu. Wierz mi że był taki moment że naprawdę miałem już dość, nie widziałem szans na dokończenie budowy, ale nie przyznałem się do tego żonie, cały czas gdy pytała mówiem, spoko, damy radę. Cały następny rok 'lizaliśmy rany', staraliśmy się wyjść z długów u rodziny, na budowie zrobiliśmy tylko instalacje elektryczną. Oczywiście własnymi siłami. Praktycznie nic się nie działo. Ale pojawiło się coś innego, im bardziej było ciężko tym bardziej chciałem tego domu. W kolejnym roku lekko poprawiły się nasze dochody, można było już coś zainwestować w budowę, aczkolwiek nadal były to kwoty bardzo skromne fundusze. Kolejny rok znowu odrobinkę lepiej. Zyjemy oszczędnie, wszystko co można ładujemy w dom, jeśli będziesz miała czas poczytaj mój dziennik, 90% prac wykonuje sam i to dosłownie, bo nie mam nawet pomocnika który pomógłby mi coś przytrzymać czy podałby młotek. Nie mam nic wspólnego z zawodem budowlańca, wszystkiego uczę się budowie.. Żony na razie nie angażuje w prace na budowie, bo zajmuje się dzieckiem. Praktycznie każdy wolny dzień spędzam na budowie, włączając w to wszystkie soboty, nawet te zimowe. Ktoś napisał Ci abyś poczytała dziennik Kodiego, miałem tą przyjemność poznać Kodiego osobiście, i to właśnie od niego zaraziłem się tą niezłomnością w dążeniu do celu jakim jest budowa domu. Utwierdził mnie w przekonaniu że chcieć to móc, tylko naprawdę trzeba chcieć. Na chwilę obecną daleko mi jeszcze do ukończenia budowy, do takiego stanu aby można było tam zamieszkać, ale wiem że skończe budowę, nie za rok, to za dwa, nie za dwa to za trzy lata. Dziś nasze dochody są lepsze niż wtedy gdy zaczynaliśmy budowę, ale nie ma nic za darmo, pracuje bardzo dużo, ciągne dwa etaty. Dlaczego o tym pisze, dlatego że mam marzenie do zrealizowania, marzenie które chce spełnić. Nie mówię o tym żonie, ale czasami jestem tak potwornie zmęczony i obolały że chce mi się wyć, ale wtedy myślę o domu i adrenalina zaczyna robić swoje. Dlatego doskonale rozumiem o czym piszesz Marzycielko, uwierz w swoje marzenie, a zobaczysz że los Ci pomoże. Wiara czyni cuda, przekonałem się na własnej skórze, czego i tobie życzepozdrawiammaksiu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
emems 01.03.2007 06:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2007 a kto powiedział że będzie lekko Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 01.03.2007 06:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2007 a kto powiedział że będzie lekko :D grunt ze ciągle do przodu... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kuleczka 01.03.2007 07:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2007 a kto powiedział że będzie lekko :D grunt ze ciągle do przodu... maksiu przeczytałam tekst powyżej i podziwiam skąd się bierze tyla samozaparcia? ja raczej nie umiałabym zrezygnować z wielu rzeczy na rzecz budowy wielkie gratulacje!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 01.03.2007 08:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2007 maksiu przeczytałam tekst powyżej i podziwiam skąd się bierze tyla samozaparcia? ja raczej nie umiałabym zrezygnować z wielu rzeczy na rzecz budowy wielkie gratulacje!!! dla mnie to proste kuleczko, dom to priorytet jesli chodzi o wydatki, ale nie bezwględny, w zeszlym roku bylismy pierwszy raz od czterech lat na urlopie, nie dużym, tydzien nad morzem. Zdajemy sobie sprawę iż to że teraz zaciskamy pasa, później przyniesie owoce. Stoimy twardo na ziemi, wiemy że nikt niczego nam nie da, musimy na wszystko sami zapracować. A samozaparcie? chcemy wreszcie być na swoim, to potrafi bardzo zdopingować pozdrawiam m. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sebo8877 01.03.2007 08:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2007 Maksiu - jestem pod wrażeniem i tak samo jak Ty tez zasuwam sam- od a-z- z tym że kupiłem za maluteńkie pieniądze stan surowy zamknięty. Dzis mieszkam już w jednym pokoju i kuchni - własnie wykańczm łazienke - warto to zrobić - dla siebie, zony dla stysfakcji. Czasami mam dosyc - ale w takim dniu jak dzisiejszy - słońce cisza i własny dom wiem że warto było tego dokonac - pomimo upadków (psychicznych i fizycznych) - trzeba przeć do przodu - a przyjdzie taki dzień w którym te marzenia staną sie rzczywistością. Marzycielka do dzieła.. Sebo8877 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Evva 01.03.2007 08:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2007 EVVA ! Wyobraż sobie że ja już od przeszło dwuch lat (z przerwami jak miałam doła) mam wydrukowany mój wymarzony projekt ,który stoi w widocznym miejscu w naszym pokoiku. Bywało nawet tak że kładłam sobie módomek pod poduszkę gdy szłam spać (ale głupia co). Trzy lata temu gdy nasza córeczka miała 2 latka pojechaliśmy z mężem do pracy do Niemiec (praca przy pomidorkach ,szpinaku itp.),mieliśmy być 2 mieś. a byliśmy 1 .OGROOMNIE TESKNIŁAM za córeczką,codziennie wyłam,no poprostu nie mogłam wytrzymać ,''na szczęscie '' nie było więcej za bardzo pracy i mogliśmy wrócic prędzej. Oczywiście ....wtedy także zabrałam ze sobą ''wymarzony domek'' Może co poniektóry z Was będzie się śmiał ze mnie jak Wam powiem(napiszę)że ja to ciągle mam na myśli ten dom ,nawet w nocy gdy idę do ubikacji to sobie rozmyślam o nim .Myślę sobie jak to będzie jak się będzie budował ,jak się mi tylko da to zaglądam do Waszych dzienników . Naokrągło zanudzam mężusia gadaniem o budowie ,on też pragnie tego domu choć . mnie tak bardzo jak ja (u mnie to już choroba NIEULECZALNA ) Myślę że jego to przraża,zresztą się nie dziwię. No, no, Marzycielko! Jeżeli myślisz o swoim domu nawet w nocy idąc do kibelka, to nie ma możliwości żeby Ci się nie udało . W swoim poście opisałam wszystko skrótowo, wiadomo, że przez te dwa lata również włożyliśmy z mężem wiele pracy w to, żeby nasze marzenie się zrealizowało. Pamiętam takie noce kiedy bez przerwy śniłam o budowie domu. To były bardzo relaksujące sny. Po prostu przez całą noc śnił mi się mój domek, który rósł warstwa po wartwie. Jak już się wybudował, to zaczynał od nowa. Coś pięknego! A dziś rano byłam na budowie! Cudownie! Dachóweczki sobie leżą równiutko, pachniało wiosną, stałam na moim tarasie.......... CZEGO I TOBIE ŻYCZĘ!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kuleczka 01.03.2007 08:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2007 nie ma to jak nasze muratorowe chłopaki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marzycielka74 01.03.2007 20:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2007 MAKSIU .... JESTEŚ WIELLKI ! ! ! Naprawdę wielki ,podziwiam Cię . Wiesz jak już będę budować ten dom (teraz wierzę że może nam się uda ,dzięki Wam)to jeśli ilekroć najdą mnie jakieś chwile zwątpienia ,a znajac moją pesymistyczną naturę to zapewne dopadną mnie niejedne ,zwłaszcza że budowa wystawia człowieka na wielki stres ,to zawsze będę czytać Twoją historię .Imponujesz mi ,iż mimo wielu przeciwności losu ,nie poddajesz się idziesz do przodu.Takim ludziom jak Ty musi się udać. Życzę powodzenia . -wgrana w totka tezby się przydała Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marzycielka74 01.03.2007 20:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2007 Jeszcze raz Wam wszystkim DZIĘKUJĘ !Nie macie pojęcia jak BARDZO POMOGLIŚCIE MI.Teraz mam tą wielką nadzieję że nam się uda . Wiecie co teraz mam jeszcze jedno marzenie....jak wybudujemy już ten dom(choćby za ileś tam lat )-zaprośic Was wszystkich ,którzyście odpowiedzieli na mój post do tego WYMARZONEGO DOMKU ! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anisia3 01.03.2007 21:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2007 Marzycielko tyle rzeczy juz zostało tu napisane głównie za, ale trzeba sobie też uświadomic "przeciw". I cos ci powiem: my mieliśmy same przeciw. Nadal jest ciężko, bo z konieczności jestem na urlopie wychowawczym. Wynajmujemy mieszkanie (idzie kasa ja diabli), mąż haruje, a my na bieżące wydatki pożyczamy czasami parę groszy z transzy. I nie ma siły, do końca wakacji musimy zamieszkać w nowym domu. Bo Sara idzie do zerówki i musi to byc w nowym miejscu, żeby dziecka nie przenosić. Musi się udać. A twój nick zobowiązuje. bo marzyciel to nie tylko "marzy ciul" jak uważała Magdalena Samozwaniec. Marzyciel to ten co realizuje marzenia. wbrew wszystkim i wszystkiemu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszkakusi 02.03.2007 06:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Marca 2007 Marzycielka, przyjedziemy, przyjedziemy....nie bój się Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 03.03.2007 10:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Marca 2007 JESTEŚCIE NAPRAWDĘ KOCHANI ! Nie chcę przechwalać mego męża ,ale jest naprawdę dobry w tym co robi .Nie wiem czy pisałam że zajmuje się właśnie wykończaniem wnętrz,prowadzi jedno osobową działalność gospod.Pracuje właśnie na budowach,na brak pracy nie narzeka ,wręcz przeciwnie. Może się zdziwicie ,bo choć budowlańcy nie biorą teraz mało za swoją robotę , to wielkich kokosów z tego nie ma, nie uwywa się to do zarobków za granicą . Nie wiem czemu ale naprawdę nie udaje się nam za bardzo nic odłożyć i to nie żebyśmy byli jakoś rozrzutni . Mąż próbował wziąć kogoś do pomocy ,rozwinąć jakoś tą swoją ''firmę'',no ale kurcze wkurzał się bo musiał za kazdym poprawiać (wszysko musi być na tip top)więc stwierdził ze woli robić sam. Zobaczymy czy wyjdzie ta praca za granicą (o dobrą teraz trudno)ma tam jakieś znajomości ,narazie każdy obiecuje. Rozważałam opcję ,aby małego dać do żłobka ,ale często mi choruje ,może sie jednak uda i pujdę od września do pracy . Aha, szycie odpada nie cierpię tego robiĆ. JEDNAK PO WASZYM ODEZWIE NA MOJE ''ŻALE'' ,PO TYM JAK DODALIŚCIE MI TAAKIJ WIARY !!! CZUJĘ SIE O WIELE WIELE LEPIEJ ,INACZEJ PATRZĘ NA NASZĄ SYTUACJE ,WIEM ŻE NIE JESTEM SAMA . WIERZĘ ŻE NAM SIĘ UDA . Kurczę już bym szła mury stawiać tylko nie wiem czy mężuś nie wyrzuci mnie ja nie jestem taka dokładna Marzycielko - nie musisz szyć To był tylko przykład. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 24.03.2007 22:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Marca 2007 Trzy lata temu gdy nasza córeczka miała 2 latka pojechaliśmy z mężem do pracy do Niemiec (praca przy pomidorkach ,szpinaku itp.),mieliśmy być 2 mieś. a byliśmy 1 .OGROOMNIE TESKNIŁAM za córeczką,codziennie wyłam,no poprostu nie mogłam wytrzymać ,''na szczęscie '' nie było więcej za bardzo pracy i mogliśmy wrócic prędzej. Nie wiem jak jest w Niemczech, ale do Anglii wyjazd z dziećmi to czyste błogosławieństwo. Jak się postarasz (dobrze znać trochę język), dostaniesz z tego powodu dofinansowanie z "dzielnicy", tanie mieszkanie, mąż zarobi na resztę. Dla starszego dziecka jest bezpłatne przedszkole,gdzie poduczy się języka a to inwestycja na całe życie. Jak bywałam z moim dzieckiem na placu zabaw dowiedziałam się od zaprzyjaźnionych mam np z Portugalii, jakie są możliwości i jak one wykorzystują przepisy angielskie żeby sobie wygodnie żyć! NAwet bym nie przypusczała. Jeżeli gdzieś jechać, to całą rodziną! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marzycielka74 25.03.2007 10:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Marca 2007 Wiem to by było najlepsze wyjscie.Myślę że pod kazdym względem-rozstanie to straszna rzecz. Tylko trzeba bybyło mieć jakieś znajomości ,jakiś punkt zaczepienia tam w obcym kraju .W ciemno jechac to wielkie ryzyko. Po cichu cały czas mam nadzieję , że może w końcu zaswieci słoneczko w tunelu i coś sie zmieni w naszym życiu ,że dostaniemy szansę od losu na wybudowanie naszego domku. .....i będe razem z wami dzielic kłopoty i radosci z budowy własnego gniazdka.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monika.KIELCE 18.07.2007 01:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2007 uruchom kontakty i wyjeżdzaj do angli z całą rodziną. Ja sama tu siedzę tzn z mężem i z bratem. pragniesz iść na swoje to możesz to przecież zrobić w angli. Naprawdę nie jest trudno się tu utrzymać. Jedyny warunek to mieć miejsce zaczepienia. Niech pierw wyjedzie mąż. jemu będzie łatwiej wszystko zorganizować dla Was. jak znajdzie pracę i będzie w miarę stabilny to was zciądnie. Ja za parę tygodni zjeżdzam do polski bo nam zamykają fabrykę dlatego mam okazję na dłuższe wakacje. w tym czasie zamierzamy ruszyć z papierologią i czym się da a nie wiele się da bo tam gdzie mam działkę to jest ustalany nowy plan zagospodarowania przestrzennego. z tego powodu musimy czekać i czekać. trwa to już rok i końca nie widać. ale do setna. po ok. 2mc zamierzamy powrócić i szukać nowej pracy. jest nas tu ok.4 os. więc będzie ciężko. gdyby nie to sama zaproponowała bym wam pomoc w odnalezieniu się tu w angli. jak na razie nie macie szybszej realizacji swoich marzeń. ja 3 lata temu zastanawiałam się z czego wesele zrobić. teraz gdyby nie czekanie na nowy plan to już mogłabym mieć stan prawie do zamieszkania. i niby mam tu wszystko - pieniądze, samochód (nigdy w życiu nie myślałam, że mogę mieć coś takiego) -to jednak moje plany są związane z polską.jeśli nie znajdziesz wśród znajomych kogoś, kto załatwiłby lokum dla Twojego męża - nie piszę o pracy, bo część ludzi od razu się zniechęca jak go prosisz o załatwienie pracy to spróbuj na http://forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=720jak nic nie znajdziesz to napisz nowy temat : kto mi pomoże??? i czekaj . może się ktoś odezwiejak by co to służe poradą i co tylko chceszpoważnie - musici próbować wszystkiego, ale to było by najlepsze i najszybsze rozwiązanie dla Was Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monika.KIELCE 18.07.2007 02:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2007 osoba poszukuje kogoś na wyjazd. za naukę języka załatwi pracę i mieszkaniehttp://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=720&w=65705714&v=2&s=0 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marzycielka74 18.07.2007 06:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2007 Ojej Monika !!!! Ogromnie Ci dziękuję za odzew. Myślę dokładnie tak samo jak Ty,zdaję sobie sprawę że jedynie wyjazd do pracy za granicę umożliwi nam wybudowanie domu.Już od pół roku rozglądamy się za pracą .Mąż miał propozycje wyjazdu do Norwegi,ale facet który oferował ją to odwołał (jakieś tam zmiany w jego firmie ,nie wygrał przetargu ,czy coś tam). Kolega który był półtora roku w Angli ,też mi mówił abysmy tylko jechali razem ,że na dzieci dostanę kasę ,damy się rade utrzymać, i nie musimy się rozstawac a męża wypłata odkładana byłaby na dom. Jednak problem w tym ze musimy mieć tam jakiś punkt zaczepienia ,nie mozemy jechać w ciemno ,no i przedewszystkim ten język!!! jego brak -angielski. Własnie trudno jest załatwić tam pracę,jak sie nie ma znajomosci . Mąż jest naprawdę cenionym tutaj fachowcem,ale choćby nie wiem jak super pracował to nie zarobi tutaj 8-10tyś ,a tyle by mógł dostać za miesiąc w Angli czy Irlandi . Jeszcze raz bardzo Ci dziekuję Moniko za zainteresowanie . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kroyena 18.07.2007 08:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2007 Plusem jest to że mogą przepisać nam gospodarstwo o pow.7 h które do tej pory wynajmują.Musielibyśmy mieć conajmniej 3h aby dostać pozwolenie na budowę,więc ok.. A ja taki cytat znalazłem. Kobito co ty jeszcze robisz. Przecież możesz doprowadzić do tej darowizny. Przecież możecie oddawać pieniądze z dzierżawy nadal rodzicom, żeby było fair. Chcesz się po śmierci rodziców włóczyć po sądach z bratem? Że się tak wyrażę, dupę w troki i do grupy Cieszyńskiej z zapytaniem o taniego notariusza. Potem ustalić z rodzicami i bratem zasady. Zawrzeć fikcyjną umowę, żeby wam gruntu starczyło na złożenie projektu. PS 1. Z 1,5 rocznym dzieckiem można wziać rower i do lasu na grzyby, żeby zarobić na kupno projektu. Albo nająć się przy żniwach gdzie, albo do opieki przy dzieciach, na pewno ktoś potrzebuje. PS 2. Przestań marzyć, nie siedź tyle przy komputerze, do roboty. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.