agnieszkakusi 16.02.2007 10:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lutego 2007 Eluś, życzę powodzenia. NA PEWNO będzie dobrze, bo ...ma Ciebie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszkakusi 16.02.2007 10:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lutego 2007 jedno mnie jeszcze zastanawia. Dlaczego nie piszesz o mężu? Jaki wpływ ma on na Waszego syna? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 16.02.2007 10:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lutego 2007 Agnieszko mało piszę o swoim mężu bo jest w naszym życiu mało obecny. Pracuje na kontrakcie. Przyjeżdża w piątek a wyjeżdża w poniedziałek. Musi być mocno dyspozycyjny. Więc wyleczyłam się z tego że można planować cokolwiek. Taka ta jego praca nieprzewidywalna. Więc sama muszę temu sprostać. Przyjęłam taki model i choć wiem, że nie jest doskonały to jednak w dzisiejszych czasach tak musi być. Chyba, że zrobię tak jak szkoła proponuje mąż żuci pracę i będzie z synem siedział w ławce. Ironizuję ale oni mi to wyrzucają i w tym upatrują złego zachowania ,za mało męskiej ręki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszkakusi 16.02.2007 10:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lutego 2007 a może syn w ten sposób chce zwrócić na siebie uwagę, na to, że nie ma ojca na co dzień? Nie wiem, teoretyzuję, takie problemy dopiero przede mną...a może mąż miałby mozliwość urwania się z synem na tydzień na jakiś wspólny wypad? Tylko oni? Trzeba próbować wszystkiego. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 16.02.2007 11:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lutego 2007 Agnieszko, oczywiście, że wagary to jakiś komunikat. Tyle że Eluś ma w tej chwili pilniejszy problem. Tzn. wewnętrznych problemów jej syna nie da się rozwiązać, bez rozwiązania sprawy nieprzychylnego otoczenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 17.02.2007 16:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2007 Dzięki każda rada jest cenna. Taka szkoła o której piszesz też mi się marzy ale jak Bóg da już na etapie liceum. . Robisz błąd logiczny. Całkowita zmiana otoczenia potrzebna jest TERAZ a nie w liceum. To gimnazjum jest obecnie najtrudniejszą i najbardziej kontrowersyjną szkołą. Tu jest najwięcej problemów. Licea są pod tym względem znacznie spokojniejsze, nie ma już takiego pełnego przekroju przez społeczeństwo. No i do liceum musi się jakoś dostać, a na razie ma raczej małe szanse. Jeżeli rozważasz i akceptujesz taki rodzaj szkoły, załatw to teraz. Jedz, szukaj taką w której znajdziesz zrozumienie. PS - to jes mój plan - po państwowej podstawówce społeczne, pewnie katolickie gimnazjum dla mojej córki a potem znowu zwykłe państwowe liceum. Chcę jej zaoszczędzić trochę stresów znanych mi z opowieści kolegów męża... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Capricorn 17.02.2007 19:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2007 Dyrektor do którego jako pierwszego zapukałam z prośbą o przyjęcie syna potraktował mnie fatalnie. Mimo, że szczerze z nim rozmawiałam i ani na chwilę nie starałam się wybielać syna wręcz odwrotnie dokładałam, potem dzwonił do szkoły do której chodzi syn. Zbierał informacje w miejscu mojego zamieszkania. Pytał nawet dyrektora podstawówki. A potem w rozmowie ze mną wręcz próbował mi wmówić, że mój syn jest zepsutym bachorem skreślił go. Kolejna szkoła i rozmowa a tu nie było by przeszkód gdyby zachowanie syna było określone słowem „poprawne” ma zachowanie nieodpowiednie więc nie ma możliwości. Jestem w szoku Pracuję w szkole ponadgimnazjalnej od 8 lat - u nas jest całkowicie odwrotnie. Przyjmujemy wszystkich uczniów - również tych"nie rokujących nadziei": usuniętych z innych szkół za wagary, zle zachowanie, brak postępów w nauce; uczniów z nadzorem kuratorskim i z wyrokami. Nie wykreślamy ucznia pochopnie - nawet jesli jest martwą duszą. Jeśli wagaruje, sprawia problemy, itp. wychowawca negocjuje z rodzicami i dyrektorem szkoły. Nawet kiedy uczeń CHCE odejść z klasy (bo mu się nie chce uczyć, bo nie daje rady z materiałem, bo ma inne plany życiowe), to długa droga przed nim i jego rodzicami, aby dokumenty odzyskac. Każdy uczeń dla szkoły jest na wagę złota, bo subwencja edukacyjna przeliczana jest wg ilości uczniów. Zmniejszenie liczby uczniów spowodowałoby zmniejszenie liczby oddziałów i konieczność zwalniania nauczycieli. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 19.02.2007 06:38 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lutego 2007 Sobotę i niedzielę spędziłam po za domem. Dobrze mi to zrobiło. Więc nie zaglądałam na forum.Jeśli chodzi o subwencję oświatową to faktycznie szkoły zabiegają o uczniów. U nas niestety tak nie jest. Z prostej przyczyny. Subwencja dzielona jest na placówki a, że to gmina wiejska to tej subwencji brakuje i samorząd musi dokładać z własnych środków. Więc czy mój syn dojdzie do klasy czy nie to i tak subwencja będzie w tej samej wysokości. Więc Dyrektorowi nie zależy. Jego zdaniem przyjęcie syna wiąże się z kłopotem wychowawczym których i tak placówce nie brakuje. Właściwie jestem w punkcie wyjścia. Opinia o synu jest zła a moje próby przeniesienia do innej szkoły to jedynie spotęgowały. Zmiana szkoły praktycznie nie jest na dzień dzisiejszy możliwa, bo wszystkie warianty wyczerpałam. Pozostaje jedynie psycholog z którym nawiązałam współpracę, a który deklaruje pomoc między innymi polegającą na wynegocjowaniu na koniec roku sprawowania które umożliwiłoby zmianę szkoły. Jej zdaniem pozostało do końca roku tak naprawdę niewiele czasu/to przerwy świąteczne itp./ I tak naprawdę pozostaje niewielka szansa, że może to faktycznie coś da.Na dzień dzisiejszy postanawiamy posłać go do tej nowej klasy. Tylko zamierzam wywalczyć, że jest to nasz postulat a nie decyzja Rady Pedagogicznej (czyli że przenoszą go za karę) Może to żadna różnica ale wolę się upewnić.Rozglądam się za nową szkołą z internatem. /może wy mi pomożecie? Najlepiej w województwie Lubelskim albo w jego bliskim sąsiedztwie /Ale od września. Dzisiaj pozostało mi za mało czasu. 26 lutego trzeba już posłać go do szkoły. Mam nadzieję, że jakoś to się wszystko poukłada. O postępach w sprawie będę pisać więc odwiedzajcie mnie proszę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiolasz 19.02.2007 07:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lutego 2007 Eluś Gdybym to ja miała wybierać, to nigdy szkoła z internatem. Chyba ze jakas angielska z dyscypliną. Bo w tych naszych dyscypliny za grosz nie ma. Czy syn nie będzie uważał takiego oddzielenia za ogromną karę i chęć odsuniecia Go od Ciebie bo sprawia kłopoty? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 19.02.2007 09:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lutego 2007 Co ma być to będzie. Mimo kłopotów nie czuję się już taka bezradna. Twardo stąpam po ziemi. Może w myśl powiedzenia co cię nie zabije to cię wzmocni. Z pomocą wielu ludzi/również Was/ utwierdzam się w przekonaniu że zrobiłam wszystko co było na tą chwilę możliwe. I patrzę na tą sprawę w taki sposób, że może to miało czemuś służyć. Miało uświadomić mi, że jestem dzieciakowi potrzebna. Sięgnęłam po fachową literaturę- dużo czytam. Wcielam w życie, rozmawiam mimo oporu. Doszłam do wniosku, że jeszcze można wiele zdziałać na polu rodzic dzieciak. Postanowiłam, nie dać sobie wmówić, że go źle wychowuję, bo tak nie jest. Jeszcze więcej poświęcę mu czasu, uwagi, miłości. Mam nadzieję, że będzie dobrze i jak napisała Renia za parę lat będziemy się śmiać z tych jego niepowodzeń szkolnych. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 19.02.2007 09:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lutego 2007 Co ma być to będzie. Mimo kłopotów nie czuję się już taka bezradna. Twardo stąpam po ziemi. Może w myśl powiedzenia co cię nie zabije to cię wzmocni. Z pomocą wielu ludzi/również Was/ utwierdzam się w przekonaniu że zrobiłam wszystko co było na tą chwilę możliwe. I patrzę na tą sprawę w taki sposób, że może to miało czemuś służyć. Miało uświadomić mi, że jestem dzieciakowi potrzebna. Sięgnęłam po fachową literaturę- dużo czytam. Wcielam w życie, rozmawiam mimo oporu. Doszłam do wniosku, że jeszcze można wiele zdziałać na polu rodzic dzieciak. Postanowiłam, nie dać sobie wmówić, że go źle wychowuję, bo tak nie jest. Jeszcze więcej poświęcę mu czasu, uwagi, miłości. Mam nadzieję, że będzie dobrze i jak napisała Renia za parę lat będziemy się śmiać z tych jego niepowodzeń szkolnych. czego Wam życzę Trzymajcie się. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiolasz 19.02.2007 09:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lutego 2007 Powodzenia i mnóstwo siły Eluś Trzymam kciuki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 19.02.2007 09:39 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lutego 2007 Dzięki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
renjul 19.02.2007 15:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lutego 2007 Nie wiem czy masz dzieci i w jakim wieku, ale TAK - szkoła w polskim wydaniu JEST potworna. Szkoła wcale nie jest potworna. To niektóre szkoły są fatalne i jeśli jako rodzice tak uważamy, najlepsze co mozemy zrobić dla swoich dzieci to je zmienić. Oto moje spostrzezneia: -klasy sa zbyt liczne, uczniowie anonimowi i znani tylkoz imienia i umerka (kiedys jednak w jednej szkole było się ciut dłużej a dzieci były w róznym wieku, więc się tak nauczycielon nie merdały ) -liczy się tylko stopień i ocena z zachowania. Najlepiej wtopić sie w masę i nie wyrózniać. Broń Boże samodzielnie mysleć -komletnie brak jest zainteresowania ze strony nauczyciela samym dzieckiem jako człowiekiem -brak osobowości wsród nauczycieli - wszyscy jak w mundurkach - bez polotu, fantazji, odwagi do własnego zdania - słowem usrednione do granic . Też mam syna w gimnazjum i zupełnie się z tobą nie zgadzam, a w szczególności z tym, że wszyscy nauczyciele są do niczego i najlepiej wtopić się w tłum. Może po prostu twoje dziecko chodzo do niewłaściwej szkoły? Eluś! Ja chyba szukałbym dla dziecka nowego środowiska bez zmieniania klasy czy szkoły. Przynajmniej na początek. Może jakies grupy zainteresowaqń ,nie wiem - konie, spadochrony, żeglarstwo czy nawet harcerstwo. Może tam znajdzie pozytywne wzorce, autorytety i motywacje? Wilel lat pracowałam z dziećmi w takim wieku i wiem, że zyczliwe, serdeczne ale wymagające poświęcenia środowisko zwlaszcza rówieśnicze może uczynić cuda.. Z tą częścią twojej wypowiedzi się zgadzam. ja bym dążyła do zmiany środowiska. Jeśli to mozliwe, to tak jak radzili przedmówcy, przeprowadzić się jak najdalej, zmienić szkołę i poszukać ciekawych zajęć pozalekcyjnych, tudzież korepetycji, jeśli Eluś uważa, że kłopoty z zachowaniem są spowodowane kłopotami w nauce. Jeśli przeprowadzka na razie nierealna, to chociaż zmiana szkoły, chocby w tym samym mieście, i szukanie innych, srodowisk pozaszkolnych. Eluś, a może wybierz sie na rozmowę do dyrektorów innych gimnazjów? Nie wiem gdzie mieszkasz i czy masz duzy wybór, ale moze uda ci sie kogoś przekonać do przyjęcia twojego syna? Powodzenia! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anna99 19.02.2007 19:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lutego 2007 Cóż, być może będę niepopularna i mnie zakrzyczycie, ale ja najpierw zastanowiłabym się nad czymś innym. Powiecie, o, nauczycielka, weźmie stronę szkoły. Ale jestem tez matką dwójki dzieci, w tej chwili 23 i 20 lat i miałam trochę podobne problemy. Wydaje mi się, że trzeba zadać sobie pytanie: czy problemy ze szkołą mają tylko podłoże w trudnościach w nauce? Czy w podstaówce nie było takich problemów? Dlaczego więc teraz są? Skoro w domu syn zachowuje się poprawnie, dlaczego w szkole chodzi na wagary? Dlaczego te trudności pojawiły sie mimo, że w domu siedzi, nie włóczy się, więc powinien radzic sobie z obowiązkami? Może te problemy mają inne podłoże? Może trzeba poszukać ich poza szkołą? Może trzeba popatrzeć na dom, siebie i zastanowić się nad wpływem na syna sytuacji rodzinnej? Tak, wiem, powiecie - takie mamy czasy!!! TO NIE JEST PRAWDA!!! Tak jak każdy człowiek inaczej sobie radzi z problemami, podobnie i dzieci - jedne radzą sobie z tym dobrze, inne nie. Eluś - rozmawiaj z synem, pytaj go o podloże tych problemów, skoro macie dobry kontakt. Choć wiem, że nastolatek zamyka sie w sobie jak w skorupie i nawet najukochańsza mamusia tam nie wejdzie. Wedlug mnie szkoła z internatem - to POMYŁKA!!! Syn potrzebuje ludzi sobie bliskich, oparcia w nich, ich obecności, a nie wyrzucania go na margines! Powiem tylko tyle, zdecydowaliśmy się z mężem po niemal 20 latach wspólnego życia i mieszkania w rodzinnym mieście ( Lublinie! państwo w wieku dawno pobalzakowskim) przenieść się i wybudować dom w zupełnie obcym mieście tylko (i aż!) dlatego, że "weekendowa" rodzina nie sprawdza się i cierpią na tym dzieci! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 21.02.2007 12:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Lutego 2007 Odpowiadając choć częściowo myślę, że na pewno rodzina ma tu zasadnicze znaczenie. Pewnie jest albo było coś takiego co wpłynęło na zachowanie syna. Ale z drugiej strony jak widzę patologiczne rodziny nikogo nie chcę tu obrazić, rodziny z problemem alkoholowym nawet w klasie syna jest taka dziewczynka a kłopotów nie sprawia. Jej starszy brat chodzi z moją córką do jednej klasy. Ojciec zapijaczony zswęda się pod szkołą. Dzieciak prymus. A nasz szuka kłopotów. Na pewno indywidualne zdolności nie są bez znaczenia. Takie dzieci były chwalone od najmłodszych lat. Piątkowi uczniowie zawsze są doceniani i ważni. Ci słabsi są przeciętni nie doświadczają tak łatwo smaku sukcesu. Nie ma dla nich alternatywy w szkole.Nawet koła zainteresowań tematycznie związane tylko z nauką.Mój syn ma niesamowite zdolności aktorskie co z tego na polu szkoły do której uczęszcza nie ma szans zaistnieć .Nawet przedstawienia obsadza się prymusami.W szkole zapomina się żeby ich pochwalić nie za 5 czy 6 ale za to że błędów jest o 10 mniej. Z własnych doświadczeń wiem, że najlepsza uczennica z mojej klasy zakończyła karierę szkolną na 2 klasie LO a dzisiaj sięgnęła dna. Więc o co w tym wszystkim chodzi czy ktoś z was ma gotową receptę jak wychować takiego małego pioruna na ludzi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Maggie 21.02.2007 13:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Lutego 2007 Eluś, nie słuchałabym takich, co mają gotowe recepty, bo to tacy, co z reguły wiedzą najlepiej . Mój syn chodzi co prawda dopiero do 5 klasy, ale początki też były trudne i skończyło się przeniesieniem przez nas do innej szkoły. Jest lepiej, choć nie jest to egzemplarz łatwy w obsłudze . Skoro nie kuratorium, to może wydział oświaty by pomógł w zmianie szkoły. Ewentualnie zostaje fikcyjne przemeldowanie i wysłanie do "nowej rejonowej" szkoły. Szkoda dzieciaka zostawiać na pół roku w placówce, gdzie wszyscy traktują go jak czarną owcę. A może tymczasem jakieś kółko teatralne? Jak nie w szkole, to w domu kultury? Trzymaj się ciepło i powodzenia! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anna99 21.02.2007 17:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Lutego 2007 Eluś, nie słuchałabym takich, co mają gotowe recepty, bo to tacy, co z reguły wiedzą najlepiej . Eluś, nigdy nie ośmieliłabym się twierdzić, że wiem najlepiej, a już broń Boże podsuwać gotowe recepty na odległość bez dogłębnej znajomości tematu. Podałam ci przykład swojej rodziny jako fakt, że trzeba szukać i likwidować przyczyny a nie skutki. I to był tylko przykład, a nie gotowe rozwiąznie. Często nie słuchamy swoich dzieci nie tylko dosławnie ale i w przenośni, nie słyszymy co nam tak rozpaczliwie chcą powiedzieć. Zauważyć i dostrzeć. Sprawić, że będą czuły się ważne. I to nie tak jak nam się wydaje, ale tak jak one tego potrzebują. Powodzenia! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 22.02.2007 06:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lutego 2007 Maggie O tym przemeldowaniu to myślałam. Bo moja siostra mieszka w obwodzie szkolnym szkoły do której chciałam posłać syna. Placówka mi odpowiadała z wielu względów, odległość, niższy poziom edukacyjny, mało liczne klasy, otoczony enklawą zieleni. Dogodny dowóz . Ale zabrałam się za to z niewłaściwej strony bo najpierw trzeba było go przemeldować a potem złożyć podanie o przyjęcie. A jak dostałam odmowę z odpowiednią argumentacją tylko zapaść się pod ziemię od dyrektora to rozwiązanie odpadło. Ja uznałam, że przeniesienie do innej szkoły będzie proste. Że to decyzja rodziców zderzyłam się z bardzo brutalną rzeczywistością. Tłumaczę sobie to w taki sposób, że zmiana szkoły bez zmiany zachowania syna nic by nie dała. Musi sam coś z tym zrobić. Oczywiście pomogę mu może na mnie liczyć, ale to jego wybór czy potrafi nie dać się sprowokować kolegom, nauczycielom. Każdy z nas w rodzinie ma rolę do spełnienia ja mam być rodzicem on dzieckiem-uczniem. Ta sytuacja tak jak pisałam dała mi popalić ale sprawiła też że zaangażowałam się w proces wychowania nie dzieci a nastolatków. Być może przegapiłabym ten proces. Albo weszłabym w tą fazę kompletnie nie przygotowana. A wtedy ustrzec się błędów byłoby trudno. Na pewno w procesie dojrzewania moich dzieci będzie jeszcze nie raz pod górkę ale trzeba to znieść godnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.